środa, 15 sierpnia 2012

Prolog.

Sobota, 22 kwietnia
                                                  Drogi Pamiętniku
To właśnie dzisiaj jest ten dzień w którym podobno spełniają się marzenia. Ale czy ja takie mam? Mam przecież wszystko co do życia ma potrzebne. Mam dom, rodziców, nawet brata oraz psa. W ten sposób jestem bogatsza o 80% od dzieci z Afryki. Zaraz pojawi się tort, będą prezenty. Mama wróci z pracy i powita tatę pocałunkiem w policzek. Będę najszczęśliwszą siedemnastolatką pod słońcem. Nie muszę zapraszać przyjaciół do siebie bo oni wiedzą, że świętowanie z rodziną urodzin jest dla mnie naprawdę ważne.
Zawsze marzyłam o takich urodzinach jak powyżej.
Moje życzenie urodzinowe? Wziąć brata i uciec jak najdalej stąd.
Matka już dawno zapomniała o moich urodzinach zresztą zapomniała również o mnie.
Od kiedy pamiętam każdy grosz wydawała na wódkę. Jak był tata jeszcze jakoś było. Dbała o siebie, pilnowała aby nie pić na naszych oczach i nie przychodzić pijana do domu. Wtedy nie było mowy o podniesieniu na nas ręki. A gdy tata umarł wszystko się zmieniło. Piękne niegdyś mieszkanie zamieniło się w ruinę, pieniądze zbyt szybko się rozeszły a ta sprowadziła sobie nowego faceta. I wtedy się zaczęło. On bił ją a ona nas. Nie raz tak było, że uciekałam z płaczem z domu tylko po to aby uniknąć starcia z nimi. Ale to minęło.
Teraz jest już lepiej.
I znów oszukuję samą siebie. Siedzę i czekam aż kościelny zegar wybije 17.30. Wtedy, siedemnaście lat temu w jednym z londyńskich szpitali urodziłam się ja, jako owoc miłości Elizabeth i Simona Smith. Nazwali mnie Valery ku pamięci mamy mojego taty. Niestety nie było mi dane jej poznać. Zmarła krótko po moich narodzinach. Cieszę się, że chociaż została mi jedna z nich. Mama mojej mamy- Penelopa.
Zegar wybija moją godzinę a ja zdmuchuję świeczkę z babeczki. Oczywiście nie zapominam pomyśleć życzenia. Chciałabym pewnego dnia móc obudzić się w całkowicie innej dzielnicy i stwierdzić, że jestem szczęśliwa. Chciałabym śmiało powiedzieć, że moje dotychczasowe życie było przepełnione miłością i dobrocią ale niestety tak nie zrobię. Do końca szkoły będę musiała…. (…)
Dzwoniła babcia. Ona jako jedyna pamięta o moich urodzinach i stara się wraz ze mną cieszyć tym dniem. Zabieram brata i psa i uciekam jak najdalej od rzeczywistości.

Nie mogę w to uwierzyć! Nie mogę w to uwierzyć! Marzenia jednak się spełniają!!! I tak jak powiedział niegdyś Paulo Coelho:
,,Kiedy się cze­goś prag­nie, wte­dy cały wszechświat sprzy­sięga się, byśmy mog­li spełnić nasze marzenie...’’


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Daje radę czy nie bardzo ? :P

4 komentarze:

  1. dajemy dajemy ;pp
    czekam na pierwszy rozdział !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy dajesz radę? Pff, się jeszcze pytasz?! Jest świetnie! Czekam na pierwszy rozdział :) <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście że tak! Aż mi się przypomniał Bob Budowniczy: Damy radę? -Tak damy radę! Bardzo ciekawie zaczyna się historia, rozdział pierwszy na pewno będzie świetny! Od razu tak mówię, o to wiem!
    Szybko pojawi się pierwszy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki boooooooooski !!! Bardzo się cieszę, że będę to czytała. Że trafiłam , własnie tu ! Powodzenia. *.*

    OdpowiedzUsuń