czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 1. ,, Wielkie nadzieje"

,,Ten dzień wprowadził do mojego życia wielkie zmiany. Ale tak dzieje się w życiu każdego człowieka. Przypomnijcie sobie taki jeden dzień, który zaważył na Waszym życiu. Przerwij na chwilę Ty, który to czytasz, i pomyśl o długim łańcuchu złotych czy żelaznych ogniw, cierni czy kwiatów, które by nigdy Ciebie nie oplątały, gdyby nie było jakiegoś jednego ważnego i pamiętnego dnia w Twoim życiu...’’
                                                                     Charles Dickens, Wielkie Nadzieje

Tak, ten dzień był niewątpliwie dniem wielkich zmian w moim życiu. Można zaryzykować stwierdzenie, że to  wczorajszy dzień- dzień moich 17. urodzin- był tym dniem, w którym wszystko się zmieniło, wywróciło do góry nogami.
Otóż wczoraj gdy wraz z moją rodziną ( czytaj babcia, brat, pies) celebrowaliśmy ten jakże wyjątkowy dzień babcia podarowała mi najwspanialszy prezent na świecie- podarowała mi nowe życie. Ale jak to nowe życie? Przecież mnie powtórnie nie urodziła… Mówiąc nowe życie mam na myśli nowy dom, całkowicie inną dzielnicę Londynu i całkowicie innych rodziców. To właśnie ona stała się moją papierową mamą- adoptowała mnie i mojego brata. Co prawda raz, zeszłej wiosny, jakaś kobieta przeprowadzała ze mną rozmowę w szkole ale nie sądziłam, że babcia walczy o to aby odebrać mamie prawa rodzicielskie.
Nie żałowałam, że muszę opuścić tę ruderę. To miejsce zawsze będzie mi się kojarzyło z bólem i wieczną meliną. Nie mogłam do tego dopuścić aby mój bart dorastał w takim środowisku.  Marzyłam o tym aby któregoś dnia wyjść stąd i tu więcej nie wrócić. Mówisz masz…
- Charlie pośpiesz się! Zaraz babcia po nas przyjedzie- poganiałam brata w pakowaniu rzeczy. Co prawda nie miałam ich zbyt wiele ale brat nie mógł się obejść bez wszystkich maskotek i różnych zabawek. – Zostaw to. Tam kupimy nowe. Zobaczysz wszystko się ułoży- przytuliłam chłopaka i zaczęłam płakać. Gdzieś w głębi serca kochałam matkę i żałowałam, że to kończy się w takim sposób ale ona nie była dla nas już matką. Otarłam łzy i weszłam do pomieszczenia, które miało służyć jako kuchnia.
Matka leżała na ziemi z opróżnioną butelką po wódce. Była brudna, śmierdząca i wyglądała niczym bezdomna osoba. I ktoś taki miałby wychowywać dwójkę dzieci?! Uczuć ich co jest dobre a co złe? Uczuć i wrażliwości i pozytywnego nastawienia do świata?!
Nie chcąc dłużej przesiadywać w tym domu podniosłam do góry obluzowaną deskę w podłodze. Było to jedyne bezpieczne miejsce w tym domu, było to jedyne bezpieczne miejsce na przechowywanie oszczędności. Swoje miejsce znalazły tu pieniądze z urodzin, pierwszej komunii, zdania egzaminów a nawet za wygrany konkurs. Odkładałam tu każdy grosz z nadzieją na to, że uda mi się znaleźć jakiś kont dla mnie i dla brata. Wyjęłam pieniądze i pośpiesznie włożyłam je do zniszczonej torebki. Może babcia kupi mi nową?

- Chodź szkrabie. Jedziemy do nowego domu- chwyciłam za rękę stojącego w drzwiach kuchni chłopaka
- A co z mamą? Będziemy ją odwiedzać?- zapytał. Chciałam mu powiedzieć co o niej sądzę ale to jeszcze dziecko i nie zrozumie…
- Charlie… - kucnęłam aby móc spojrzeć bratu w oczy- Mamusia Cię kocha ale ona już nie może się nami opiekować. Jest chora i jeśli tylko wyzdrowieje to od razu przyjedziemy i ją odwiedzimy, dobrze?- zapytałam
- Dobrze. – chłopiec przytulił się do mnie i ku mojej radości opuściliśmy raz na zawsze to okropne miejsce.

Niedziela, 23 kwietnia
Ten dzień powinien być najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Właśnie tak sobie go wyobrażałam. Porzucę dotychczasowe życie i wyruszę na drugi koniec Londynu w poszukiwaniu szczęścia. Czuję się rozbita, przerażona i zagubiona.
Jedziemy już od dwóch godzin i każde moje pytanie o to czy długo jeszcze będziemy jechać kończy się zawsze tak samo:
Już niewiele nam zostało.
Ciekawość miesza się z ekscytacją. Zastanawiam się jak teraz moje życie będzie wyglądać. Ciekawi mnie to do jakiej szkoły zapisała mnie babcia, jak będzie wyglądać mój pokój i czy w ogóle go będę mieć no i… Zastanawia mnie to jak mama będzie żyła bez nas. Wiem, że taki człowiek jest w stanie zabić za butelkę wódki ale to właśnie ona dała mi życie i to właśnie ona pozwoliła mi żyć…
Ale co to za życie…
Pamiętam jak na moich 9. urodzinach przyszła do domu kompletnie pijana i rzuciła się na tatę. Wszyscy, którzy przyszli do mnie na przyjęcie urodzinowe uciekli z piskiem i płaczem. Od tamtej pory nikt się do mnie nie odzywał. Wszyscy mnie unikali i naśmiewali się ze mnie. Gdy dostałam się do liceum myślałam, że jakoś ludzie mnie zaakceptują a ja w końcu znajdę osobę, której będę mogła powiedzieć co czuję… Jednak i tu życie postanowiło mnie rozczarować i zesłało na mnie grupkę dziewczyn, które znęcały się nade mną. Gdy w końcu nie wytrzymałam i opowiedziałam o tym wychowawcy ten machnął na to ręką i wyszedł z klasy podając mi tylko chusteczkę abym nie zapaskudziła mu biurka krwią.
Mam nadzieję, że teraz gdy wszystko w jakiś dziwny sposób zaczęło się układać spotkam osobę godną zaufania.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podoba się? Proszę powiedzcie coś bo jeszcze nie jest za późno na to aby to wszystko usunąć....
Pozdrawiam, Magda xx

9 komentarzy:

  1. usunąć?! Tyś chyba oszalała !!
    jeśli to usuniesz to nie dam Ci spokoju ;pp

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego masz to usunąć? Opowiadanie jest świetne, świetna historia. Wszystko jest cudowne na tym blogu! Jeszcze raz życzę Ci wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Usunąć?! Zwariowałaś?! Błagam Cię... Mnie już to wciągnęło! Strasznie niecierpliwie się na kolejny posty z chłopakami. Dodawaj jak najczęściej i nie waż się myśleć nad usunięciem!
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Usunąć?! I może frytki do tego? Ja ci dam!
    Super się zaczyna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki wstyd, ja dopiero teraz ;(. No nic trudno. Opowiadanie przypadło mi do gustu i zaczyna się świetnie. Jeśli usuniesz obrażę się na śmierć. ( żartuje na cb nie da się gniewać słodziaku.) po prostu szkoda by było skoro zapowiada sie swietnie.
    Kocham
    Emily <3

    OdpowiedzUsuń
  6. nie usuwaj proszę!!!! jest wspaniale :PP ojj słodki ten jej braciszek, mieli trudne życie, dobrze ze babcia zostala ich prawnym opiekunem. świetny rozdzial i jak wrocisz czekam na nn :P pozdrawiam :
    http://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. A tylko usuniesz!!!
    Pamiętnik? Idealny pomysł kochana :3
    Bardzo mi się podoba, ten blog ma swój klimat, już nie mogę się doczekać, gdzie ten piekielny środek transportu zawiesie Velery i Charliego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!!
    PS: Nawet nie waż się usuwać!!!!

    OdpowiedzUsuń