piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 26 ,, To było o 12 godzin za dużo"



Czwartek, 4 maja
Budzę się ze świadomością, że ktoś mnie kocha. Budzę się i wszelkie obawy, strach przed nieznanym znikają. Ot tak, po prostu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Wczorajszy dzień? Na wariata. Zaspałam do szkoły, potem niezapowiedziany test z matematyki ( na szczęście wszystko okazało się łatwe) i te spojrzenia ludzi, gdy widzieli nas szczerzących się do siebie.
Czy powiedzieliśmy komuś o tym, że jesteśmy PARĄ? Nie. Może i chłopcy się domyślają a może i nie ale… Ale nasza miłość to nasza miłość. Ona nie potrzebuje rozgłosu. To nam ma być dobrze. W sobotę bal a w niedzielę wycieczka. Damy radę? No pewnie!
W końcu zaczyna się budzić we mnie optymizm. Może to jest taka sama reakcja jak u misiów? Gdy jest zimno zapada w zimowy sen a na wiosnę rozkwita niczym piękny motyl?
Nie wiem ale mam ochotę żyć! Mam ochotę cieszyć się każdą sekundą spędzoną z Zayn’em, dotykać jego twarzy i spoglądać w te niesamowite oczy.
            Meg… Nie powiedziałam mu o niej. Jestem przekonana, że na wszystko przyjdzie czas a na coś takiego na pewno przyjdzie. Od Oliviera też nie dostałam żadnej wiadomości. A jak coś mu się stało? A jak ten cały Greg widziała nas i Olivier już…. Nie przechodzi mi to przez myśl nawet więc odpędzam te myśli w dal. WSZYSTKO JEST DOBRZE. Wiem o tym a teraz wybacz, idę wziąć prysznic szybkie śniadanie i wyruszam do szkoły- z moim chłopakiem.

- Cześć babciu- witam kobietę pocałunkiem w policzek- Jak się masz?- siadam obok niej ciągle się uśmiechając
- Dobrze, dziękuję Valery. A co Ty taka dzisiaj zadowolona?- pyta mnie a ja wgryzam się w kanapkę
- A nie można być szczęśliwym? Spójrz za okno, sam widok napawa człowieka pozytywnym myśleniem.-  stwierdziłam fakt. Za oknem świeciło słońce, wszystko dookoła nas było zielone a ptaki raz po raz ćwierkały.
- No tak, tak. Wiosna w tym roku wyjątkowo ładna. A Valery….- babcia spojrzała na mnie- Mogę o coś zapytać?-
- Jasne babciu- powiedziałam pakując kanapkę oraz jabłko do szkoły
- Czy Ty i Zayn jesteście parą?- zachłysnęłam się sokiem, który piłam
- Że co?!- zapytałam pośpiesznie wycierając pomarańczowe krople z blatu
- Nie nic takiego. Po prostu zauważyłam, że dużo czasu razem spędzacie no a Ty po takim spotkaniu to jesteś tak przepełniona szczęściem, że możesz je rozdawać dookoła a i tak Ci go wiele zostanie.. Nie chciałam cię obrazić ani też co ale…-
- Tak babciu- przerwałam kobiecie- Ja i Zayn jesteśmy ze sobą- uśmiechnęłam się
- No to gratuluję córuś! Jestem taka dumna! Zayn to taki miły chłopak.... i właśnie stoi przed furtką jestem dumna- kobieta wyściskała mnie i powiedziała, że mam już iść bo punktualność to cecha na wagę złota. Obiecała, że odwiezie Charliego bo dzisiejszy dzień był dla niej dniem wolnym od pracy. Ucieszyło mnie to więc ile sił w nogach wyleciałam z domu i z całym impetem rzuciłam się na szyję mulatowi
- Spokojnie, kochanie- zaśmiał się chłopak i odstawił mnie na ziemię- Widzieliśmy się całe 12 godzin temu, jest dobrze- pocałował mnie delikatnie w usta
- To było o 12 godzin za dużo- wyszeptałam i skleciwszy nasze dłonie ruszyliśmy do szkoły.

- Wczoraj Harry pytał mnie czy między nami coś jest…- zaczął Zayn- a ja mu nic nie odpowiedziałem bo nie chciałem zaprzeczać ani mówić prawdy. Valery? Powiemy im o tym? Ja nie mogę już tak dłużej. Gdy widzę Cię idącą w moją stronę, tak ślicznie się uśmiechającą mam ochotę podnieść Cię do góry i całować do upadłego. Chcę paradować z Tobą po korytarzu za rączkę- uniósł nasze dłonie do góry- Chcę aby wszyscy faceci stracili szanse co do Twojej osoby. Chcę..-
- Dobrze Zayn. Ale pod jednym warunkiem.-
- tak?-
- Niedziela należy do nas, jasne?- zapytałam
- Jasne- uśmiechnął się, pocałował moją dłoń i wypuścił ze swojej. Właśnie znajdowaliśmy się przed szkolnym budynkiem. Czas na Wielką Improwizację.

- Panno Smith?- pociągnęła mnie za rękę podczas, której z kolei przerwy nauczycielka śpiewu- Ma Pani chwilkę?- zapytała
- Tak, oczywiście- odparłam. Skierowałyśmy się do naszej sali, gdzie kobieta od razu przeszła do konkretów
- Jak wiesz szkoła co roku musi wytypować 10 najzdolniejszych uczniów, którzy pojadą na międzynarodowy konkurs talentów. Cóż tu dużo ukrywać? Chciałabym abyś to właśnie TY była jedną z tej cudownej dziesiątki. Jesteś absolutnym objawieniem tej szkoły zatem…. Zgadzasz się?- zapytała mnie
- Ja… Ja nie wiem co mogę powiedzieć… Ja jestem w szoku… Ale tak, zgadzam się. Tylko co ja mam tam zrobić?- zapytałam
- Zaśpiewaj i zagraj tak samo jak na przesłuchaniu a sukces masz gwarantowany- uśmiechnęła się- A! No i nagrodą jest tygodniowy wyjazd z jakimś tam boys bandem One… Nie pamiętam nazwy. W każdym bądź razie jeśli wygrasz jedziesz wraz z nimi do Włoch. Podobno są mega przystojni- puściła do mnie oczko- No to tyle, nie zatrzymuję Cię już- zaśmiała się a jej podziękowałam. Kilka minut po dzwonku opuściłam klasę i udałam się na lekcje chemii.

Długa przerwa. Kulminacja uczuć i emocji. To jest właśnie ten dzień w którym nasi przyjaciele mają się dowiedzieć o nas. Nie wiedziałam czy to może nie jest za wcześnie na ZWIĄZEK ale miłość nie wybiera… No bo jak inaczej można nazwać szybsze bicie serca na jego widok, suchość w gardle i pocenie się dłoni przy rozmowie z nim? Nie da się tego inaczej ująć niż Uczucie wyższe.
Zastanawiała mnie postawa Hazzy… Przecież my nie okazywaliśmy sobie w jakiś sposób uczuć, nie trzymaliśmy się za dłonie ani tez nic innego… Przecież to wszystko było niedorzeczne… On nie mógłby..
- Słonko!- wykrzyknął Hazza do mnie tuląc mnie do swojej piersi- Uważaj jak chodzisz bo jeszcze wpadniesz na kogoś niepowołanego- puścił do mnie oczko- Co zaprząta Twoja śliczną główkę?- odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy
- Szczerze? To myślałam o Tobie- powiedziałam wchodząc do stołówki i chwytając tacę, która w szybkim tempie zaczęła zapełniać się jedzeniem
- Naprawdę? A o czym myślałaś?- Hazz drążył temat. Nie, nie mogłam mu powiedzieć
- O Twoich lokach. Co robisz, że tak lśnią?- zapytałam
- serio o lokach?- spojrzała na mnie
- Co?- zapytałam błądząc we własnych myślach- Nie wiem- powiedziałam i zaczęłam iść w stronę stolika gdy nagle stanął przede mną Ben. Włożył mi pod puszkę z colą kartkę i odszedł jak gdyby nigdy nic. Zdziwiłam się tym ale nie to było teraz dla mnie zmartwieniem. Moje zmartwienie siedziało i machało do mnie.
- Cześć wam- przywitałam się z chłopakami całując każdego z nich w policzek
- No witamy witamy. W końcu możemy Cię zobaczyć- uśmiechnął się do mnie Niall
- Niall… Przecież widzimy się codziennie o tej porze- skwitował Liam, który był dziwnie smutny przez ostatnie dni.
- No właśnie bo my chcieli..- zaczął Zayn chwytając moją dłoń pod stolikiem gdy dotarł do nas Harry i wykrzyknął
- Ale mam newsa!!!- wszyscy spojrzeli na niego ignorując nas. – Cześć Loui…- Harry spojrzał na Lou i śmiesznie poruszył brwiami. Następnie przytulił go z największą czułością co było dosyć dziwne….
- Powiesz w końcu co się stało?- zapytał Liam
- Nasza Valery- tu wskazał na mnie- została zakwalifikowana do konkursu!- na słowo KONKURS specjalnie położył nacisk.
- To  nie dobrze- powiedział natychmiastowo Lou- To znaczy.. To znaczy dobrze, dobrze. Gratuluję Valery- poprawił się Lou i przytulił mnie. Już chyba wiem co tak Harry uwielbiał w tuleniu się do pasiastego. Zapach jego perfum sprawiał, że miałam ochotę trwać w tym uścisku jeszcze dłużej.. Ale nie mogłam, nie mogłam ze względu na Zayn’a
- Dziękuję Lou ale może teraz wysłuchacie mnie przez chwilę?- zapytałam. Przy naszym stoliku zrobiło się ciszej niźli na pogrzebie.
- Chciałam wam powiedzieć, że…- spojrzałam na Zayn’a błagając go wzrokiem aby powiedziała im to
- Jesteście parą tak?- wypalił Lou na co każdy z nas spojrzał na niego- no co? Przecież to widać w ich zachowaniu, ludzie. Tyle czasu co Zayn spędza z Val to on nawet nie spędzał z Leną a poza tym… Spójrzcie na nich. Czy oni nie wyglądają razem tak słodko?- przybliżył nasze twarze do siebie delikatnie je miażdżąc.
- To prawda Valery?- zapytał mnie Liam
- Tak Liam, to prawda- powiedziałam wstydząc się tego co zrobiliśmy. Zaczęłam myśleć o tym związku w kategoriach jednego wielkiego błędu… Czy oby na pewno zrobiliśmy dobrze?
- To gratulacje- powiedział z sarkazmem Harry. –Gratulacje.- spojrzał na mnie jakbym nie wiadomo jakie przestępstwo popełniła
- Co Ci znowu nie pasuje Styles?- zapytałam czując budzącą się we mnie nienawiść do tego chłopaka
- A to, że wiążesz się z kimś tak naprawdę nie mówiąc mu dużo o swoim życiu a to nie o to chodzi prawda?- patrzył w moje oczy po czym leniwie przeniósł wzrok na Zayn’a
- Zayn… Czy Ty wiesz o tym, że..-
- Daj spokój stary- powiedział Niall jakby nie chcąc wywołać piekła przy posiłku
- Nie Niall. Zayn musi wiedzieć, że Valery ma dziecko- wypowiedział to w taki sposób jakby chcąc mi uświadomić gdzie tak naprawdę jest moje miejsce.  Zarówno Liam jaki i Zayn spojrzeli na mnie równocześnie. Czyli Liam też nic nie wiedział….
- Nie patrzcie tak na mnie. Podziękujcie swojemu koledze za wyciąganie moich brudów na wierzch.- mówiąc to wyciągałam spod puszki karteczkę. Z wielkim bólem i żalem do samego Harry’ego opuściłam stołówkę i przeczytałam kartkę:
Spotkajmy się w Audytorium
B.

Czyżby mój optymizm miał znów udać się na wędrówkę do krainy snów??

- Jesteś, już bałem się, że nie przyjdziesz.- powiedziałem widząc wchodzącą przez tylne drzwi brunetkę- Dlaczego ta… ej, czy Ty płaczesz? Co się stało?- zapytałem gdy dziewczyna z siłą tornada wpadła w moje ramiona. Nie wiedziałem co mam robić, nie wiedziałem jak mam się zachować, nie wiedziałem nic.
- Mistrz Sarkazmu- wypowiedziała łkając- Harry zepsuł mi moje życie.- Harry… Harry… Harry… A tak! Harry!
- Ten Harry? Ten od Zayna?- zapytałem upewniając się. Skinęła kilka razy głową
- Powiedział Zayn’owi o wszystkim co miało miejsce we wtorek. Ben..- spojrzała na mnie zapłakanymi oczyma- Czy miłość jest czymś złym?-
- Nie Valery, nie jest niczym złym pod warunkiem, że darzy się tym uczuciem właściwą osobę.- powiedziałem- co się stało we wtorek?-
- Spotkałam się z Olivierem i Harry najwyraźniej słysząc naszą rozmowę dowiedział się, że mam dziecko i dziś powiedział o tym Zayn’owi.- wyszeptała. Ona i dziecko? Jak?! Jakim cudem?! VALERY MA DZIECKO?!
- A Zayn co na to?- zapytałem nie chcąc jej pytać ów dziecko
- Nie wiem, opuściłam stołówkę szybciej niż myślałam- wypowiedziała i odsunęła się ode mnie- Co chciałeś?- zapytała mnie ocierając jak się okazało ostatnie łzy
- Chciałem Ci powiedzieć, że wyjeżdżam z miasta. Mój ojciec nagle się mną zainteresował i chce mnie zabrać do siebie.- wypowiedziałem, tak bardzo żałując, że nie będę mógł już jej więcej zobaczyć.
- Ale jak to wyjeżdżasz Ben?! Jak to możliwe?! A ja? Co z naszą znajomością? Co z Clarie i Charliem? Jak to ma wyglądać?-
- Clarie zostaje wyjeżdżam tylko ja na jakieś 3 miesiące. Będziemy pisać do siebie obiecuję Ci to! Ale Valery… Obiecaj mi, że dasz sobie radę, obiecaj mi, ze się nie poddasz…-
- Obiecuję Ci to Ben… - wyszeptała znów tuląc się do mnie. Pocałowałem jej czoło żałując, że musiałem ją tak perfidnie okłamać, żałowałem, że nie było mnie stać na to aby powiedzieć jej całą prawdę.

- Valery! Valery!- krzyczałem a dziewczyną, która podążała przede mną kilka kroków
- Zayn?- zapytała gdy odwróciła się w moją stronę
- Możemy porozmawiać?- zapytałem ją. Miałem tyle pytań na które to właśnie ona będzie musiała mi odpowiedzieć
- Tak, możemy- powiedziała i podała mi swoją dłoń. Ująłem ją w swoją i ruszyliśmy w stronę parku.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o dziecku?- zapytałem ją nim doszliśmy do parku. Widać było, że dziewczyna jest wystraszona i lekko wyczerpana tym wszystkim.
- Bałam się Zayn. Wiesz jak teraz ludzie reagują na wieść, że 17- letnia dziewczyna ma dziecko? Chciałam Ci powiedzieć ale bałam się, że mnie zostawisz… Bałam się, że znów znikniesz z mojego życia- stanęła i zaczęła szukać chusteczek w torbie. Przetarła oczy ale nadal mówiła.- Nie chciałam jej zabijać, chciałam aby żyła ale żeby to jej życie było lepsze od mojego dlatego zdecydowałam się na adopcję. Wiem, że to było głupie i nierozsądne ale to była jedyna opcja… Zayn..- przytuliłem ją. Doskonale ją rozumiałem… Nie miałem do niej żalu o to, że nie powiedziała mi o tym. Miałem jedynie żal do Hazzy o to, że zmieszał ją z błotem.
- Ale ja Valery Cię nie zostawię. Za mocno Cię kocham, nie mógłbym Cię tak zranić.- powiedziałem i pocałowałem ją w głowę- Jesteś moim największym szczęściem- powiedziałem i złapałem ją za dłonie- Spójrz na mnie- jej oczy wtopiły się w moje
- Jesteś dla mnie najważniejsza i nie mam do Ciebie o nic żalu- uśmiechnęła się
- Naprawdę?- zapytała pociągając nosem. Wyjąłem jedną chusteczkę z opakowania i wytarłem jej zarówno oczy jak i nos
- Naprawdę a teraz może gorąca czekolada?- zapytałem
- Z tobą zawsze i wszędzie- uśmiechnęła się i podała mi dłoń. Ruszyliśmy prosto do jednej z przytulnych knajpek by właśnie tam odbyć swoją pierwszą randkę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Lekko niedorzeczny ten rozdział ale jest. Przepraszam was za to, że tak rzadko się to wszystko tu pojawia ale nie umiem wymyślić jakiś sensownych przygód, sytuacji lub coś w tym stylu. Wiecie.... Powoli zaczynam żałować, że założyłam tego bloga bo czuję... Jejku czuję, że was zawodzę tym co tu piszę. Ci, którzy czytają mojego drugiego bloga wiedzą i na pewno to potwierdzą, że tamten jest o niebo lepszy. A dlaczego? Bo w tamten wkładałam całe serce a w ten... Szkoda gadać.

Jeżeli nadal będzie mi to tak źle szło to.... To wcale nie wykluczam usunięcia go lub po prostu zawieszenia na czas bliżej nieokreślony. 
Wiem, że i może wam się to podoba ale nie powiem żebym ja była zadowolona z tego co tu piszę.
Początek może i wciągający ale teraz to już nic nie trzyma się kupy...
Och nie wybiegam w przyszłość!
Kocham! :)

4 komentarze:

  1. Przestań! Ani mi się waż! Jak usuniesz tego bloga to przyjdę, znajdę cię i nie wiem co Ci zrobię, muszę coś wymyślić! Ja go czytam!!! Po prostu Twój blog jest cudowny! Jak zawsze nie wiem co tutaj napisać, tak świetnie piszesz... Dobrze, że Zayn nie zostawił Valery :)
    Czekam na nowy rozdział
    Pozdrawiam
    Kocham<3
    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rób tego. Staranie podoba mi się to opowiadanie. Nie możesz go zakończyć. Pisz dalej proszę proszę. :)
    A co do rozdziału to jest zajebisty. I naprawdę nie usuwaj tego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabym pisać tutaj, że masz ogromny talent, ale ty to już wiesz. Może nie podoba ci się to co piszesz ale wiedz że gdy tylko widzę że coś napisałaś to moja dusza się raduje :P jesteś moim wzorem. pokazujesz mi poprzez te słowa coś naprawdę ważnego. sama nie nie wiem jak mam to nazwać, ale wiem, że z czytania tego co piszesz nigdy nie zrezygnuje. Będe czytać dopóki ty będziesz pisała. A jeśli stwierdzisz że nie dajesz rady to poczekam. Będę myślała o tobie i trzymała kciuki żeby się wszystko poukładało ale wiem że tego bloga i CIEBIE NIE ZOSTAWIĘ :) Więc mimo, że teraz jest taki czas kiedy ludzie jakoś nie komentują, bo mam u mnie na blogu to samo to chcę ci uświadomić że są tacy czytelnicy, które są na dobre i na złe :) Cieszę się, że Valery jest dobrze z Zaynem :) Tylko Harry... on chyba jest zazdrosny o nią dlatego powiedział o tym dziecku... Sama nie wiem. Pewnie się wszystko wyjaśni... i jeszcze ten wyjazd Bena. Pewnie w tej twojej ślicznej główce jest jeszcze mnóstwo pomysłów przez które będę się wzruszać lub podniecać lub denerwować i nie spać po nocach :) Za to cię Kocham Madziu :)) ŻYCZĘ MIŁEGO WEEKENDU :) ZBIERZ DUŻO SIŁY NA PRZYSZŁY TYDZIEŃ :)) Hanka.

    OdpowiedzUsuń
  4. z góry przepraszam za przekleństwa!!!
    nie pierdol kurwa głupot!! wszystko będzie ok. masz po prostu brat weny, z której byłabyś zadowolona (chociaż kompletnie nie mam pojęcia dlaczego nie jesteś)więc nie pierdol tylko myśl i pisz kolejny rozdział ;D

    kocham ;**
    http://more-than-just-friends.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń