Kolejny dzień zapowiadał się naprawdę fantastycznie. Od
samego rana słońce, żadnej chmury na niebie- tylko duże, dające mnóstwo ciepła
słońce.
Siedziałem na tarasie słuchając muzyki płynącej z wnętrza
kuchni gdy Lou usiadł obok mnie.
- To co? Za ile ruszamy do Branford?- zapytał upijając łyk
kawy z mojego kubka
- Za jakieś pół godziny. Wezmę szybki prysznic i możemy
jechać.- powiedziałem podnosząc się
- Niall… - chłopak złapał mnie za rękę. Poczułem się dosyć
niezręcznie- Ona do nas wróci wiesz o tym?- zapytał.
- Wiem- odpowiedziałem i ruszyłem na górę by wziąć szybki
prysznic.
Droga do Branford dłużyła mi się z każdą chwilą. Niall
milczał wsłuchując się w wiadomości puszczane w radiu a ja? Siedziałem znużony,
pisząc od czasu do czasu do Eleonor oraz do Hazzy. Z tego co się dowiedziałem
to Valery zagościła dziś w szkole, ale unika kontaktów z chłopakami. Było mi
jej szkoda. Ta dziewczyna potrafiła być czuła, opiekuńcza i pomocna ale gdy to
właśnie ona potrzebowała pomocy nie było nikogo chętnego by podać jej rękę.
Sprawa Hazzy i uczuć do tej brunetki nie dawała mi spokoju. On naprawdę się w
niej zakochał czy to była również jakaś gra? Znałem go nie od dziś i
wiedziałem, że on też potrafi być czuły, wrażliwy i troskliwy, ale dlaczego
rozwalił im ten związek? Czy on naprawdę nie widział, że oni są szczęśliwi a
Zayn o mało nie wyjdzie ze skóry by zapewnić Valery szczęście i radość?!
Moja radość była niewymowna gdy po około 2 godzinach jazdy
wjechaliśmy na teren rodzinnego miasta Zayn’a.
- To gdzie on mieszka?- zapytał Niall a ja wskazałem na
budynek, który wyrósł przed nami. Poczułem się szczęśliwy, w końcu za chwilę
zobaczę się z moim przyjacielem a przy odrobinie prawdziwego szczęścia uda nam
się namówić go do powrotu do Londynu i rozmowy z Valery.
Zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy w kierunku drzwi. Niall
zadzwonił i po chwili drzwi otworzył nam sam Zayn.
- Niall? Lou?- spojrzał na nas- Co wy tu robicie?!- był
wyraźnie zaskoczony naszą wizytą
- Możemy wejść? Musimy porozmawiać- rzucił blondyn i nawet
nie czekając na odpowiedź wszedł do środka. Zayn spojrzał na mnie a ja tylko
wzruszyłem barkami i zamknąłem drzwi. Przywitaliśmy się z matką chłopaka i po
zapewnieniach, że nie jesteśmy głodni, co w sytuacji Niall’a było dosyć dziwne,
poszliśmy do pokoju Zayn’a.
- To co to za pilna sprawa, że fatygujecie się do mnie aż z
Londynu?- mulat siada na brzegu łóżka i patrzy na nas. Niall nie przebiera w
słowach tylko od razu przechodzi do rzeczy. Jest w nim coś dziwnego, coś
nienaturalnego, coś co mówi mi, że Niall mimo wszystko nie robi tego tylko dla
Valery.
- Valery.- mówi zajmując miejsce obok niego. Chłopak od razu
kiwa przecząco głową i dziwnie uśmiecha się do nas
- Mogłem się domyślić… Nie wrócę do Londynu tylko ze względu
na tę dziewczynę!- oburzony spogląda to na mnie to na blondyna
- Ona ma depresję wiesz?-
- A co ja mam do tego?- albo mi się wydaje albo on powoli
mięknie…
- Wiesz, jakbyś życzliwie odbierał od nas telefony to byś
wiedział, że kilka dni po tym jak wyjechałeś Valery otarła się o śmierć.- jego
ciało momentalnie spięło się, w oczach pojawiły się łzy a ręce zaczęły drżeć
- Nie chcecie powiedzieć, że ona….- spojrzał w moją stronę
- Nie Zayn, ona żyje.- powiedziałem i nie mogąc już
wytrzymać podszedłem i mocno go przytuliłem- Ona przeżyła tylko dzięki Olivierowi.
Zasłonił ją i to jego trafiły te dwa strzały. Zmarł na jej rękach.- chłopak
mocno mnie odpycha
- Jak to zmarł na jej rekach?!- wyraz jego twarzy gwałtownie
się zmienia. Na miejscu przygnębienia i żalu pojawia się złość i agresja
- Zayn posłuchaj… - widać, że Niall’owi również jest ciężko
mówić o tym wszystkim- Przyjechaliśmy tu bo chcemy abyś wrócił tylko po to aby
wyjaśnić sobie sprawę z Valery. Powiedz jej, że nie chcesz jej już widzieć,
zrywasz z nią lub cokolwiek innego ale daj jej znać, że albo to już koniec albo
do niej wróć. Ona Cię teraz potrzebuje wiesz? Nie prosimy Cię o nic innego jak
tylko o to abyś wyjaśnił z nią tą całą sprawę. Nawet nie wiesz jak ona się
zmieniła. Schudła, nie uśmiecha się, nie rozmawia z nami, odrzuciła wszystkich.
Udaje, że jest dzielna ale tak naprawdę w środku jest jak rozgotowana kluska i
pomóc możesz jej tylko Ty…
- Zayn…- skinąłem w jego stronę głową, że tak będzie lepiej.
- Dobrze. Przyjadę w piątek zabrać resztę swoich rzeczy i
wtedy z nią zerwę raz na zawsze.- widać było ile bólu sprawiło mu wymówienie
tych kilku słów. Widać było jak bardzo ją kocha… Nie rozumiałem dlaczego nie
chce do niej wrócić? Co stało na drodze do ich szczęścia?
- Zayn dlaczego po prostu nie wrócisz do niej? Nie mów nam,
że jej nie kochasz bo naprawdę nie warto. Czy tak zachowuje się ktoś, komu
obojętna jest osoba?- zapytałem go
- Nie kocham jej.- zapierał się
- Wiesz, lepiej poćwicz sobie te kłamstewka bo jakoś marnie
Ci to idzie. Powiesz to jej prosto w oczy gdy ona zapewne będzie płakała?- nie
dawałem za wygraną
- Lou…- skarcił mnie Niall
- No co Niall?! Może tak nie jest? Zayn! Ona Ci to wszystko
wybaczy, rozumiesz?! Potrzebuje Ciebie bardziej niż wody, powietrza, jedzenia.
Cholera!- załapałem go za barki i potrząsnąłem nim- Ona nikogo nie potrzebuje
tak jak ciebie- mówiąc to patrzyłem ciągle w jego czekoladowe oczy
- Ale ja jej nie kocham, rozumiesz?- zapytał również patrząc
w moje. Przyszło mu to z niesamowitą łatwością… A może się myliłem? Może on
naprawdę jej już nie kochał? A może on nigdy jej nie kochał? Nie… To
niedorzeczne!
- Dobrze. W takim razie, do zobaczenia w piątek, tak?-
zapytałem a on skinął głową- To chyba nic tu po nas Niall. Nie ma co mówić do
głazu. On i tak nigdy nie zrozumie.- rzuciłem i opuściłem jego dom.
Próby nawiązania kontaktu z Valery szły na marne. Za każdym
razem odtrącała nas tłumacząc, że musi załatwić coś to tu, to tam lub po
prostu- ignorowała nas. Co się stało z wiecznie uśmiechniętą, rozpromienioną i
emanującą troską Valery? Czy to możliwe żeby człowiek tak gwałtownie się
zmienił po czyjejś śmierci?
Tęskniłem za rozmowami za nią. Ostatnimi dniami wracałem do
tych momentów gdzie mogłem swobodnie porozmawiać z nią bez obawy o to, że ona
mnie wyśmieje czy odepchnie. Przypominałem sobie nasz niewinny pocałunek, który
zmienił nasz stosunek do siebie.
- Zayn przyjedzie w piątek by zerwać z Valery- obwieścił
Hazza, który praktycznie cały czas wymieniał wiadomości z Louisem.
To już był koniec. Ona załamie się, to pewne, ale może
dzieki temu zrozumie, że nie ma szansy dla nich i podejmie się rozpoczęcia
nowego rozdziału w życiu? Tego bez Zayn’a i ich związku a przepełnionego
wolnością, szczęściem i beztroską radością? Liczyłem na to, ale wiem, że takie
rzeczy nie przychodzą ot tak, po prostu.
Pośród tłumu ludzi mignęła mi biała sukienka Valery a
następnie usłyszałem jej donośny krzyk:
- Odczep się ode mnie!- krzyczała dziewczyna płacząc- Daj mi
spokój, rozumiesz?!-
- Harry to nie…- odwróciłem się w stronę chłopaka ale jego
już nie było. Delikatny szloch i jęk przerodził się w płacz przepełniony bólem
i rozgoryczeniem. Poderwałem się z metalowej ławki i czym prędzej ruszyłem w
stronę boiska na którym miało miejsce całe to zajście. Niewiele się pomyliłem.
Valery siedziała pod olbrzymią lipą i płakała. Ciężkie i wielkie jak groch łzy
spływały po jej zaczerwienionej twarzy. Nie wiedziałem jak mam się zachować…
Dziewczyna była skulona a spod jej nieskazitelnie białej sukni wydobywała się
strużka krwi. Przestraszony i zszokowany podszedłem do niej i delikatnie
położyłem dłoń na jej drżącym barku.
- Valery…- zacząłem. Dziewczyna przestraszyła się i
odskoczyła w bok
- Czego chcesz?! Mało złego zrobiłeś?- zapytała a w jej
oczach pojawił się ból
- Przepraszam Cię za to co zaszło między mną a Zayn’em ale
Valery.. Żadna kobieta nie zasługuje na takie traktowanie. Przepraszam za to co
powiedziałem…- zrozumiałem swój błąd i właśnie w tej chwili poczułem się winny
całemu nieszczęściu dziewczyny. To w końcu przeze mnie Zayn opuścił dom, nie
odzywał się do nikogo, nie dawał znaku życia ale nie doszłoby do tego gdyby nie
Hazza i jego…
- Pomożesz mi?- jej cichy glos wyrwał mnie z zamysłu.
Chwyciłem je drobną dłoń i podciągnąłem do góry
- Co się tutaj stało? Słyszałem najpierw Twój krzyk potem
płacz a teraz….- spojrzałem na jej kolano- Krwawisz… - dziewczyna również
spojrzała na nogę i jęknęła
- Nie udawaj, że to Cię interesuje. Wy, wielkie gwiazdy
macie swoje życie i jesteście na szczycie a ja? Wybacz mi Liam ale tak naprawdę
nie mamy nic wspólnego. Nasze życie tak bardzo się od siebie różni, że
niestety… Ale to wszystko jest bez sensu- machnęła ręką i zaczęła odchodzić z
miejsca zdarzenia. Jej słowa wbiły mnie w ziemię. Nie mamy nic wspólnego? Nasze
życie się od siebie różni? Co ona chciała dać mi tym do zrozumienia? Czy właśnie
przed chwilą oświadczyła, że to koniec naszej przyjaźni?!
- Valery!- krzyknąłem i zacząłem biec za nią- co Ty
mówisz?!- spojrzałem jej w oczy, które lśniły przez łzy znajdujące się pod jej
powiekami- Jak to się różnimy? Chodzi Ci o zespół? Valery on nie jest wart tyle
co przyjaźń z Tobą! Jesteś dla mnie najważniejsza, niemal ważniejsza niż
Daniell…- powiedziałem usiłując w jakiś sposób dojść z nią do
porozumienia. Ona spuściła wzrok i
westchnęła głęboko. Po chwili jej babcia podjechała autem a dziewczyna
wsiadając do niego szepnęła:
- Nie Liam, czas się pożegnać.- ujrzałem jej smutne oczy i
po chwili zostałem sam na parkingu. Czy ona właśnie się ze mną pożegnała?
- Nie wrócę już do tej szkoły- oznajmiłam wygrzebując się z
auta i ignorując psa wesoło merdającego ogonem
- A niby to dlaczego? Może w końcu wyjaśnisz mi moja droga
Panno co się z Tobą dzieje?! A może Ty jesteś w ciąży?!- rzuciła babcia w moją
stronę a ja spiorunowałam ją wzrokiem
- Aż tak bardzo chcesz wiedzieć co się dzieje? Tak?- ona
skinęła głową- To chodź, powiem Ci wszystko- powiedziałam i po tym jak
założyłam sobie plasterek na kolano usiadłam z babcią przy stole i powiedziałam
jej o wszystkim, o czym tak bardzo chciała wiedzieć.
- Valery….- kobieta
chwyciła moją dłoń- Jesteś silną, niezależną dziewczyną, która wiele przeszła w
życiu, ale kochanie…. Są takie sytuacje, które naprawdę dają nam w kość i tak
właśnie jest teraz. Mimo wszystko ja wiem, że dasz sobie radę, pomogę Ci.
Odnośnie do szkoły to zgłosiłabym ten incydent dyrektorce ale wiem, że się na
to nie zgodzisz. Został niecały miesiąc nauki także jakoś wybrniemy z tego
wszystkiego.- uśmiechnęła się do mnie troskliwie. Po chwili siedziałam u niej
na kolanach i niczym mała dziewczynka tuliłam się do jej miękkich piersi.
Pomyliłam się co do niej. Rozmowa z nią działała na mnie niczym wizyta u
najlepszego psychologa na świcie. Tylko ona mogła sprawić, że poczuję się
kochana mimo wszystko co działo się w moim życiu. To ona uświadomiła mi, że nie
ważne jakie głupstwo popełnię, jak bardzo będę smutna, jak bardzo będę lubiana
ona zawsze będzie ze mną i będzie mnie kochała. Byłam jej niezmiernie za to
wdzięczna bo w jakiś sposób podbudowało to moją samoocenę. Poczułam się
silniejsza a co za tym idzie w moim sercu pojawił się zalążek szczęścia, który
rósł i wypełniał całą mnie.
- A co do Meg…. Pomogę Ci ją znaleźć.- wstała od stołu i
poszła po swoją torebkę. Po chwili, po wyjęciu setek nieużytecznych i dosyć
dziwnych rzeczy z torebki ( po co kobiecie młotek?! ) odnalazła mały notes i
wskazała na numer i nazwisko Goldman.
- Jaki to ma związek z Meg?- zapytałam nieco zbita z tropy.
- To właśnie u nich znalazła się Meg po tym jak ja oddałaś.-
serce zaczęło mocniej mi bić. Czy to naprawdę byłoby takie proste? Czy
wystarczyłby tylko jeden telefon a wszystko byłoby za nami?
- Zadzwoń, zapytaj.- kobieta podsunęła mi pod ręce notesik a
ja drżącymi rękoma wybrałam numer i wsłuchiwałam się w tępy sygnał w słuchawce.
Tuż po tym jak wróciliśmy do domu Liam powiedział nam o
całej sytuacji, która miała miejsce w szkole. Co tej dziewczynie strzela do
głowy? Dlaczego ona traktuje nas jak największych wrogów?! Przecież nie
zrobiliśmy jej nic złego, no bynajmniej większa połowa naszego składu. Czy o to
jej chodziło? Najpierw zrazić nas do siebie a potem zrzucić winę na nas i
powiedzieć światu, że to my jesteśmy tymi złymi?
Żałowałem tego, że powiedziałem
jej o tym zespole, o kłótni Liam’a z Zayn’em… Zaczynałem żałować, że
przywiązałem się do niej w takim stopniu. Dziewczyna ewidentnie zaczęła unikać
kontaktu z nami, ale czy jedynym powodem była nasza ostatnia kłótnia? Czas
pokazał, że się nie myliłem. Chodziło o coś znacznie więcej niż popołudniową
sprzeczkę dwojga ludzi.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moje myszki! :*
Chwila wolnego czasu i taaa daaaa! Rozdział dodajemy bo wiem, że czekacie z niecierpliwością ;)
Czy coś się wydarzyło tutaj? Zależy jak na to spojrzeć...
Wiem, że są święta, czas radości i obżerania się, ale muszę was poinformować, że to zmierza do końca. Ale jak to? Po prostu blog to też obowiązek z którego należy się wywiązywać a ja od przyszłego roku nie będę miała na to czasu. Mam jeszcze jednego bloga także nie pozostaniecie bez niczego...
Wiem, że teraz większość z was się wścieka na mnie, ale musicie mnie zrozumieć. Kocham tego bloga całym sercem... Ale nauka jednak jest ważniejsza. Za rok mam maturę i muszę ją zdać na jak najwyższym poziomie by móc się wyrwać z domu. Na pewno będzie ten blog miał 60 rozdziałów, to mogę wam obiecać, być może wrócę do niego (bo na pewno będzie miał szczęśliwe zakończenie :D) A sądzę, że tak właśnie będzie bo w końcu nie wytrzymam :D
Był u was Mikołaj? Och na pewno nie bo wy jesteście okropnie niegrzeczne :D
Nie lubię świąt. Dacie wiarę? Wczoraj ponad 20 osób w domu i weź to wykarm. Bydło...
No i zjedli mi moje ciasto :(
Jak wam mijają dni? Siedzicie i tylko się objadacie czy może jakiś aktywny wypoczynek? Macie Plany na Sylwestra?? :)
Kocham, Magda:*
P.S Ada Kras Napisz do mnie na maila: enjoy17@wp.pl Dziękuję :)
P.S Ada Kras Napisz do mnie na maila: enjoy17@wp.pl Dziękuję :)
Rozdział jest świetny, zresztą jak zawsze, wiec nie am sioę co dziwic :)
OdpowiedzUsuńPROOOSOZE NIECH ONI SIĘ POGODZĄ ! PRZEŻYWAM KRYZYS 1D/VALERY/ZAYN bardziej niż to, że jestem chora, a niedługo sylwester !! ZRÓB MI TAKI PREZENT I ICH POGÓDŹ PROOOSZE ! :)
+ co dostaąłś pod choinkę ? - CHWAL SIĘ ! -
jesteś chora? Ojej.... Zdrowiej złoto!
UsuńCo dostałam? A pieniążki i bluzkę :)
Pieniążki zostaną zainwestowane z sukienkę :D
Och, już tak nie przeżywaj tego aż tak bardzo bo czuje się winna Twojemu przeziębieniu.... :)
ahahahhaahahah ja też dostałam między innymi pieniązki, ale zainwestuje je w bluze stąd : http://alohafromdeer.com/gory.html?p=1 :) < zobacz sobei, naprawde fajne bluzy mają :) >
Usuń+ nie rpzejmuj się, wyzdrowieje - złego diabli nie biorą także jutro już pewnie będe zdrowa ;p
Powiedzmy sobie szczerze ja już nie wiem czy Zayn kocha jeszcze Valery czy nie ;d to jest za bardzo skomplikowane
OdpowiedzUsuńMówisz, ze Niall nie zrobił tylko tego dla Valery oj czuje w tym podtekst ;d
Rozdział świetny szybko następny ; ))
Smutno mi , szkoda mi Val!!! Tak dużo w życiu przeszła, że aż człowiekowi głupio, że czasami się nad sobą użala... ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda mi też Liam'a, bo mimo wszystkiego co zrobił, nie zasługuje na takie traktowanie.
Pisz szybko^^ Kocham <3
http://viator-nete.blogspot.com
Peace :*
Ahć.
OdpowiedzUsuńKochana cudowny rozdział.
60 rozdziałów?! No to bomba. Jeszcze całkiem sporo do końca zostało *.*
Ahh.. Tak namieszałaś z tym Zaynem , że teraz nawet z najmniejszym stopniu nie jestem przekonana, co on tak na prawdę czuje.
No nic.. mam nadzieję, że już wkrótce wszystko się wyjaśni :D
http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com/
Aww... cudowny rozdział jak zwykle *__*
OdpowiedzUsuńAle co się stało Valery??? To pytanie mnie dręczy... Mam nadzieję że już niedługo się dowiem...
Jak to kończysz?!
Będę płakać ;(
No dobrze chociaż że całkowicie nas nie opuszczasz ;)
Jeeeej będzie happy end ^^
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
http://silence-tells-me-more.blogspot.com/ :)
koniec, koniec, koniec, KONIEC ŻE CO???????? Aaaaaaa szczęśliwy to dobrze :)(głupia jestem-,-) super rozdział
OdpowiedzUsuńoj , oj . to się porobiło . boskii . hm . . zdziwiło mnie zakończenie . tajemniecze , tajemnicze . Pozdrawiam Banaan . ; * . ; D.
OdpowiedzUsuńjak to jej nie kocha? Malik, idioto co ty odwalasz? Jest tajemniczo: to lubię :P Dla takich rozdziałów aż chce się żyć Madziu! Rozumiem, że za rok matura, ale mimo wszystko nie jestem w stanie pogodzić się z myślą, że nie będzie juz tego bloga. Że nie będę mogła czytać o przygodach Val z chłopakami. Już i tak rozstanie się z Emmą bolało... Człowiek się przywiązuje, nic nie poradzimy na to :// Uszanuję każdą twoją decyzję, ale mam ogromną nadzieję, że jednak w miarę możliwości wrócisz do nas potem :)) Wiesz, że dni bez Ciebie to dni stracone ??? :) Buziaki słonko :** Kocham, Hania :)
OdpowiedzUsuńObłęd! Tak Magdo, obłęd! Co tu się dzieje? Jeju... Jak to ten burak jej nie kocha? No jak to możliwe?! To nie może być prawda. Och, coś czuję, że jeszcze nas zaskoczysz (i to pewnie bardzo!) następnymi rozdziałami. ;') Ty wariacie! ;d
OdpowiedzUsuńA ja lubię Twoje włoooosy, nanananana, glany cienkie papieroosyyyyyyyy, nananana :D
"No i nie zapominajmy o mojej kochanej Olałce:D No cały dzień chodzisz mi po głowie i Twój cudowny głos... Och, kocham Cię łobuzie :):*" Ale mi cieplutko na serduchu się zrobiło! Ohohoh. :D
Mówiłam Ci, że strasznie podoba mi się wygląd bloga? Nie? No to teraz już wiesz. :P
Trzymaj się wredoto.
Ola ♥
Czytam to wszystko z takim zapałem, że ja pierdolę. Przepraszam, że tego użyłam ale jestem taka podekscytowana, że znowu JA PIERDOLE,
OdpowiedzUsuńLove, Diana. <3