niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 38 ,, Horan ucieka!"



Staliśmy tak całkowicie zdziwieni zachowaniem niskiej, wiecznie pogodnej brunetki.
- Wy naprawdę nic jej nie powiedzieliście?- zapytała przerażona Daniell, która już przykładała Liam’owi do policzka chusteczkę, w którą zawinięte były kostki lodu.- Głupio trochę wyszło… - jej mina wyrażała swego rodzaju przerażenie ale i niepokój o tę dziewczynę
- W rzeczy samej.- dodała El- Musicie za wszelką cenę skontaktować się z Zayn’em i go tu sprowadzić. Nie widzicie co się z nią dzieje? Ona naprawdę go potrzebuje. Sprowadzicie go chociażby po to aby mogli sobie wszystko wytłumaczyć i żyć dalej. Nie koniecznie jako para.
Poderwałem się z kanapy i ruszyłem do swojego pokoju. Pośpiesznie zapakowałem swoje ubrania do małej walizki i zbiegłem szukając kluczyków od auta.
- A Ty gdzie się wybierasz? Nawet nie mów, że i Ty wyjeżdżasz…- zaczepił mnie Hazza zaciekawiony całą sytuacją
- Jak to gdzie się wybieram? Jeżeli to jedyny skuteczny sposób by odzyskać dawną Valery to wyciągnę Zayn’a nawet z piekła- wydusiłem wydobywszy klucze z Liamowej kurtki
- Horan ucieka!- krzyknął na cały dom chłopak a wszyscy zbiegli się pod drzwi.
- Co Ty robisz Niall?-
- Eleonor ma racje. Musimy sprowadzić tu Niall’a bo inaczej ona nigdy nie wróci do tego kim była. Nie ukrywam, że mi na niej zależy. Boli mnie to, że ona teraz traktuje nas jak swoich wrogów. Jadę po niego- wyjaśniłem i już chwyciłem za klamkę gdy stanął przede mną Lou i spojrzał na mnie z politowaniem w oczach
- Wszystkim nam zależy Niall aby ona stała się taka jaka była, ale zrozum… Zbyt dużo się wydarzyło by jej umysł funkcjonował tak jak niegdyś. Najpierw kłopoty w domu, śmierć ojca, melina, ucieczka Zayn’a a teraz śmierć Oliviera. To nic dobrego dla osoby w tym wieku. Chcesz go znaleźć? Jasne, pomożemy ci ale nie o tej porze i bez żadnych konkretnych planów. Zostań Niall w domu, pomyślimy teraz skąd zacząć jego poszukiwania i od jutra się tym zajmiemy, dobrze?- zapytał ciagle mi się przyglądając
- W sumie….
- No właśnie. Chodź głodomorze, usmażymy naleśniki- dziewczyna Lou wyciągnęła do mnie rękę a ja ją chwyciłem. W końcu smutki są lżejsze gdy żołądek pełny, prawda?

Biegłam ile sił przed siebie. Chciałam jak najszybciej zostawić za sobą ten dom, tych ludzi, te wszystkie dobijające mnie wspomnienia i rzeczy, o których raczył poinformować mnie Horan. W głowie nie mieściło mi się, że Zayn mnie tak perfidnie okłamał. A Liam? Cóż… Chłopak, któremu jako pierwszemu bezgranicznie zaufałam okazał się zwykłym śmieciem i niszczycielem szczęścia. Bo co? Bo Zayn powiedział, że nie zależało mu na mnie?
Nie… To nie może być prawda…
W przypływie rozpaczy nie zauważam olbrzymiej gałęzi leżącej na drodze i na skutek zderzenia się z nią upadam na szarą brukową kostkę.
Czuję się bezsilna. Ten upadek jest dla mnie powrotem do brutalnej rzeczywistości. Można powiedzieć, że symbolizuje kolejny upadek w moim i tak zniszczonym już życiu. Po raz kolejny nie będę potrafiła podnieść się po przykrych doświadczeniach….
Zanoszę się płaczem, który odbija się echem od drzew, domów które mnie otaczają i tego co niegdyś sprawiało mi tyle radości. Czuję żelazisty zapach gdy ocieram łzy spływające po policzkach. Nie marzę o niczym innym jak o tym aby umrzeć. Bo kim tak właściwie teraz jestem? No właśnie, nikim. Jestem pustą i naiwną nastolatką, która po raz kolejny zaufała niewłaściwym osobom. Po raz kolejny zostałam sama, bez żadnej pomocy, bez żadnego policzka w twarz, który dałby mi do zrozumienia, że użalam się nad sobą. Nie ma nic.
Widzę blade światło reflektorów auta, które nieuchronnie się zbliża.
- Halo? Słyszysz mnie?- słyszę po chwili nad głową dźwięczny głos kobiety
- Tak, słyszę Panią- mówię i ciągle leżę na kostce, której chłód dopiero teraz zaczyna mi doskwierać.- Po prostu się przewróciłam i nie mogłam wstać, pomoże mi Pani?- wyciągam w jej kierunku dłoń a ona powolnym aczkolwiek stanowczym ruchem stawia mnie na nogach. Otrzepuję pył i kurz ze spodni i dziękując za pomoc ruszam do domu, który wyrasta tuż przede mną. Dotykam zimnej furtki, przekręcam klucz i udaję się na tył domu gdzie jest huśtawka, którą dosyć niedawno zamówiła babcia. Podkurczam nogi pod piersi i spoglądam w błyszczące punkciki na nieboskłonie.
- Tato…- szepczę odszukując różnych konstelacji, które jako małe dziecko umiałam wskazać bez problemu- Dlaczego wszystko się tak komplikuje? Dlaczego, chociaż ten jeden raz nie mogę być obojętna na to wszystko co mnie otacza? Tak bardzo bym chciała aby Zayn był przy mnie i…. Chciałabym po prostu aby mnie przytulił i nic nie mówił. Czy to tak wiele? – podbródek zaczyna mi drżeć a tuż po chwili kilka łez cieknie po policzkach.- Dlaczego on mnie okłamał? Czy oby na pewno zrobił to dla mojego dobra? Przecież to, że mają zespół, są w jakimś stopniu sławni i być może obrzydliwie bogaci nie sprawi, że…. Nie. To właśnie tak by było. To wszystko sprawiłoby, że moje uprzedzenia o bogatych ludziach stanęłyby pomiędzy nami. Powiedz mi dlaczego tak już jest, że zawsze jak kogoś obdarzę zaufaniem to musi się wszystko się posypać a ja muszę cierpieć? Proszę Cię pomóż mi z tym wszystkim.- podkuliłam jeszcze bardziej nogi, praktycznie pod samą brodę i poczułam znajomy mi zapach- zapach perfum Niall’a. No tak, miałam na sobie jego bluzę i nawet mu jej nie oddałam. Zapewne jest teraz podarta i pokryta plamami krwi przez ten upadek… Nie wiedziałam dlaczego Niall się tak zmienił. Rozumiałam to, że on też ma swoje uczucia i martwił się o mnie… Rozumiałam nawet jego złość, ale dlaczego nie mógł poczekać z tą rozmową tylko powiedział to dziś, właśnie tego dnia, gdy zdecydowałam się opuścić swoje cztery kąty, wyjść do ludzi i zacząć nowy rozdział w życiu, ten najszczęśliwszy…  Sprawdziła się teoria, która zakładała, że jeżeli ciało wzleci do góry to musi upaść. Może to i prawda, że cierpię teraz tylko po to aby potem mieć z górki, ale czy to wszystko musi koniecznie dziać się w jeden chwili, dzień po dniu, godzina po godzinie? Czy to nie mogłoby być podzielone na jakieś kawałki i być dozowane w odpowiedniej ilości adekwatnej do wieku?
Naprawdę nie rozumiałam świata i tego co mnie otacza. Zrozumiałam, że muszę wyhodować dookoła mnie ogromną szklaną bańkę, do której nikt nie będzie miał dostępu prócz mnie. Musze stać się odporna na wszelkie niepowodzenia i żyć zgodnie z mottem: Co Cię nie zabije to Cię wzmocni. A co jeśli to ja sama się zabijałam?

Wykręcałem raz po raz numer do mulata, ale zawsze było tak samo- zgłaszała się poczta. Chłopak ewidentnie unikał z nami kontaktu bo wiedział, że chodzi nam o Valery i o to jak się zachował. W pewnym momencie Liam przyznał, że źle zrobił reagując tak agresywnie a stosunku do swojego kolegi, ale nie mógł znieść myśli, że w pewien sposób wykorzystywał dziewczynę, która przeżyła zbyt wiele w swoim życiu. Nie mogłem już tego wytrzymać. To wszystko była moja wina, tylko i wyłącznie moja wina. To ja uległem Jasmin i zgodziłem się na jej beznadziejny i okrutny plan. W tamtym momencie myślałem tylko o sobie i o tym jak bardzo zbliżę z Valery. Tak, zachowałem się jak egoista. Wyrzuty sumienia nie dawały mi o sobie zapomnieć. Ciągle widziałem jej zrozpaczona twarz i nieobecne oczy… To nie powinno tak wyglądać.
- Ej…- zacząłem, ale wszyscy tak żywo dyskutowali o tym gdzie aktualnie może być Zayn, że nawet nie usłyszeli mojego słabego, przestraszonego głosu. Już chciałem się wycofać z tego przedsięwzięcia ale pomyślałem o Val i o tym, że to może jej pomóc- Uciszcie się na chwilę!- krzyknąłem i po chwili nie było słychać niczego prócz tykania starego zegara obok okna.- Muszę wam coś powiedzieć.- każda para oczy była skierowana w tym momencie na mnie- Bo… Bo to, że…- nie potrafiłem z siebie tego wyrzucić. Za kogo oni wtedy mnie uznają? Znienawidzą mnie gorzej niż Zayn’a…. Ale czy to naprawdę było takie ważne? Zraniłem niewinną osobę i czas ponieść tego konsekwencje…
- Nie Harry.. Powiedz, że tego nie zrobiłeś.- powiedział Li najwyraźniej czując co chcę im powiedzieć- Obiecywałeś, że nie miałeś z tym nic wspólnego!- krzyknął
- Przepraszam….- szepnąłem- To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłem pomyśleć o tym co się może stać…- wyznałem.
- Cholera jasna Styles!- Liam podniósł się do góry ale Daniell natychmiast posadziła go z powrotem na kanapie
- Możecie mówić jaśniej?- wtrącił się Loui
- Bo..- zacząłem ale w słowo wszedł mi Liam, który kipiał od złości
- To, że wtedy Zayn się upił i poszedł z tą blondynką to wina kochanego Harolda!- wskazał ręką na mnie a ja poczułem się jak największy w świecie śmieć.- Poznajcie największego egoistę!- jego głos ociekał jadem.
- Daj spokój Liam!- wrzasnęłam Dan.- Może daj mu to jakoś wytłumaczyć?- rzuciła mu mordercze spojrzenie
- Dzięki Daniell.- spojrzałem na nich ale od razu spuściłem wzrok, nie mogłem znieść tylu par oczu wlepionych we mnie i jawnie wyrażających nienawiść- Tak, to prawda, że to ja byłem inicjatorem tego wszystkiego. Zdecydowałem się wam o tym powiedzieć, bo na prawde tego żałuję. Gdybym w tamtej chwili wiedział, że ona stanie się taka… taka… Tak inna, smutna, rozgoryczona nie zrobiłbym tego. W tamtej chwili gdy Valery zobaczyła ich razem zrozumiałem to, że nie można robić nic przeciwko woli innej osoby. Wiem, że zachowałem się jak egoista Liam ale ja…. Wydawało mi się i nadal tak jest, że ja coś do niej czuję. Stałem się zazdrosny i…-
- Oj przestań pieprzyć Styles!- Niall poderwał się do góry- Nie mogłeś znieść tego, że ona może być szczęśliwa z Zayn’em- krzyknął i przecisnąwszy się pomiędzy nami opuścił pomieszczenie
- Co ma zrobić abyście mi uwierzyli? Ja naprawdę żałuję- łzy samoistnie pojawiły się w moich oczach
- Wierzymy Ci..- Lou położył rękę na moim kolanie i skinął głową. Byłem mu na prawde wdzięczny z ten mały aczkolwiek bardzo znaczący gest.

Namydliłam ciało pozbawiając się w ten sposób kurzu, krwi i jakiegoś błota, które w niezwykły sposób znalazło się na moich nogach. Mięśnie, które do tej pory były w dosyć bolesny sposób spięte zaczęły rozluźniać swoją strukturę co przyniosło pożądany przeze mnie efekt. Pozwalałam by woda swobodnie spływała po moim ciele gdy ja siedziałam skulona i ponownie pogrążona w swoich myślach, które zaczynały mnie przerażać. Potrzebowałam rozmowy z kimś, kto mnie zrozumie i doradzi co zrobić. Nie chciała aby tą osobą była babcia bo jej serce mogłoby nie wytrzymać wiadomości, że jej wnusia coraz częściej myśli o tym jak bezboleśnie opuścić ten świat. Potrzebowałam rozmowy z Ben’em.
Wytarłam ciało szorstkim ręcznikiem, następnie nasmarowałam je kremem nawilżającym a tuż po tym założyłam rozciągniętą koszulkę i przeczesawszy włosy palcami ruszyłam w kierunku komputera. Włączyłam go i usłyszałam cichy aczkolwiek przyjemny pomruk, którego nie słyszałam przez tyle dni. Od razu weszłam na pocztę i przeraziłam się. Ilość wiadomości i to od samego Ben’a sprawiała, że skrzynka odbiorcza pękała w szwach. Natychmiast zaczęłam je czytać.

Cześć Ben!
Na wstępie tego dosyć dziwnego aczkolwiek długiego maila chcę Cię ogromnie przeprosić za nie odpisywanie na Twoje wiadomości. Czy mam coś na usprawiedliwienie? Cóż… Może zacznę od początku?
Pamiętasz ten bal w szkole? Szkoda, że Cię na nim zabrakło, może Ty zmieniłbyś jego przebieg? Cóż… Zgodziłam się pójść na niego z Zayn’em i chyba to był mój największy błąd. Harry przyszedł z Jasmine, wiesz z ta cheerleaderką, no i ona nabałaganiła. Przyniosła alkohol i podczas gdy Loui porwał mnie na parkiet a za nim w ślad poszła połowa męskiej części szkoły ona zdążyła zaciągnąć Zayn’a, upić go i razem z nim zamknąć się w toalecie. Wiesz przez co ja przeszłam gdy ich zobaczyłam? Piełko. Prawdziwe piekło na ziemi…
Tak, wiem… Mówiłeś mi, że go nie znam, że mam się nie spieszyć ale kiedy on… Boże Ben ja go kocham całym sercem a wykrzyczałam mu w twarz, że nie chcę go znać…
Z pomocą przyszedł mi Harry. Odwiózł mnie do domu a potem znikł. I tu się zajął mną Niall, wiesz ten blondyn non stop coś jedzący. To dzięki niemu zapomniałam o całym bólu, smutku i żalu a co najważniejsze to dzięki niemu mam kota. Znaleźliśmy go gdy wracaliśmy z kolacji na którą musieliśmy iść bo byliśmy strasznie głodni!
Czy to koniec problemów? Och nie. Mogłabym i byłabym w stanie wybaczyć to wszystko Zayn’owi ale on….uwierzysz, że on przyprowadził do domu jakiegoś babsztyla i z nim spał?! Gdy się przebudziłam niechcący weszłam do jego pokoju i nakryłam ich. Byli nadzy a ich ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Za jakie grzechy Ben? Tak, teraz możesz powiedzieć: A NIE MÓWIŁEM? Miłość jest jednak ślepa…

Kilka dni przerodziło się w jeden niekończący się koszmar.
Potem… Potem spotkałam się z Olivierem ( mój były chłopak, który jest ojcem Meg ). Powiedział mi, że musi wyjechać z Londynu i to być może na zawsze. Rozumiesz to?! O IRONIO! Jak się wali to wszystko, nie? Zero skrupułów dla VALERY. Najgorsze w tym wszystkim było to, że on chciał wyjechać wtedy, gdy ja chciałam zacząć szukać naszej córki. Zrobię to tylko po to by jej powiedzieć, że jej ojciec ocalił jej matce życie. Dziwne prawda? Gdy staliśmy i rozmawialiśmy jakiś mężczyzna wycelował we mnie swoją broń. Olivier zauważył to, zasłonił mnie swoim ciałem i to on dostał- nie ja. Zmarł na moich ramionach.
2 tygodnie… Przez ten czas płakałam, żałowałam swojego życia, nie jadałam, nie piłam, nie mówiłam, zaniedbałam moich bliskich, nie spałam… Żal i smutek tak się we mnie zakorzenił, ze ja… Ben ja chcę umrzeć. Cały czas analizuję wszystko i chcę umrzeć. To mnie przeraża, te moje myśli… Nie wiem co mam robić…
Może po części to wyjaśni Ci mój brak czasu i chęci na odpisanie. I właśnie dziś postanowiłam odrzucić przeszłość, pogodzić się z chłopakami, przeprosić ich ale wyszło całkiem inaczej. Niall powiedział za dużo i dowiedziałam się kilku istotnych rzeczy. Podobno Zayn powiedział do Liam’a, ze wcale mu na mnie nie zależało.. I znów punkt dla Ciebie! Co za tym idzie, Liam uderzył go, kazał mu się wynosi i Zayn BUM! I zniknął- nikt nie wie gdzie jest.
Wiedziałeś o tym, że oni mają zespół?! Czy coś jeszcze mają do ukrycia?

Ben… Brakuje mi Ciebie. W tym wszystkim tylko Ty potrafiłbyś mnie zrozumieć. Oni mają swój świat, swoje własne klocki i glinę. Oni nie potrzebują kolejnej ubogiej, z czarną przeszłością koleżanki.
Musisz się liczyć z tym, że mogę przegrać walkę z własnym umysłem. Nie chciałabym tego. Obiecuję, że pójdę do psychologa ale proszę, odpisz mi na tę wiadomość! POTRZEBUJĘ CIĘ!

Jak Floryda? Pewnie słońce przygrzewa co? I co ze sprawą Twojego ojca? Dlaczego nie powiedziałeś mi, że nie żyje? Dlaczego mnie okłamałeś? Czy Ty również masz jeszcze jakieś tajemnice? Jak Clarie?
Pozdrów mamę i siostrzyczkę. Charlie ciągle o nią wypytuje… Może przyjedziesz na wakacje do nas?
Tysiące buziaków i uścisków- Valery…

Nacisnęłam przycisk ,, wyślij” i po chwili zielony komunikat przekazał mi, że wiadomość została pomyślnie wysłana do mojego kolegi.
Włączyłam cicho muzykę i zarzuciwszy na siebie bluzę Irlandczyka rzuciłam się na łóżko by po chwili znaleźć się w krainie marzeń i snów.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć moje gwiazdeczki :*
Czy wy też już macie dość przygotowań do świąt? Ja osobiście rzuciłabym to wszystko i tylko leżała, leżała, leżała... Spałam sobie całe 7 słodkich godzin i od samej 9 aż do 17 robiłam ciasta... MASKARA. Nie życzę takiego bólu nóg żadnej z was :D
No ale owocem tego jest całe 5 niesamowicie pysznych ciast :)
Cóż do rozdziału.... Chyba nic się nie wyjaśnia. Monolog Valery jest strasznie dziwny i niezrozumiały. Czytając go kilka minut temu sama nie wiedziałam co chciałam osiągnąć pisząc go.... o.O
Malutkie pytanie: Dodawać przez okres świąt rozdziały czy też nie??
No i myszki!
Z okazji Nadciągających Świąt Bożego Narodzenia życzę każdej z was dużo zdrowia, szczęścia, prawdziwych przyjaciół, niesamowitej miłości, sukcesów w szkole i spotkania chociaż z jednym z naszych chłopaków :) Życzę wam również wystrzałowej imprezy i hucznego powitania Nowego Roku! Chcę a właściwe pragnę abyśmy zawsze trzymały się razem i wzajemnie pomagały. W końcu jesteśmy Directioners, right? :) 
Osobiście chcę wam podziękować za każde słowo, za każdą wyciągniętą rękę w moją stronę i zrozumienie! Jesteście niesamowite i na prawdę chciałabym teraz każdą z was uściskać... Kochane. Pozostańcie zawsze takie jakie jesteście: piękne, niezależne, uśmiechnięte i taaaakie cudowne i słodkie!
Dzisiaj moja kochana Emily stała się moim natchnieniem :) Dziękuję słoneczko! Wszak nie co dzień obchodzi się jubileusz 50. rozdziałów. Życzę Ci kolejnych 50! :)
No i nie zapominajmy o mojej kochanej Olałce:D No cały dzień chodzisz mi po głowie i Twój cudowny głos... Och, kocham Cię łobuzie :):*

Gdzie spędzacie kochane święta??? :)
Ja to siedzę w domku. Mam ciasta, sałatki i pyszną wędlinę ( szok, że jem mięso :D) także jest OK.
Te święta będą wyjątkowe. A wiecie dlaczego? Bo to moje pierwsze święta z wami :)
A to mój najlepszy prezent pod choinkę: KLIK
Kocham bardzo ale to bardzo mocno! Magda :*

9 komentarzy:

  1. Ech...No ten no świetny no ;d
    Niby nic nowego się nie dowiedzieliśmy, ale ten rozdział i tak jest świetny bo twój ; ))
    O Ben tak długo go nie było ;p
    Tak masz dodawać rozdziały w święta ;**
    Czekam na następny i oczywiście wesołych świąt xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny :) Bardzo mi się podoba ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział ;**
    Kurcze mam nadzieje że Val nie popełni samobójstwa :(
    Niech Zayn sie znajdzie Ben przyjdzie do Val i wszystko będzie dobrze :))
    Jeszcze raz cudowny rozdział ;* Jak najszybciej dodaj następny :))
    WESOŁYCH ŚWIĄT, DUŻO PREZENTÓW I OCZYWIŚĆIE ONE DIRECTION !!! ;*
    - Jula ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No no, to Ci się udało, naprawdę świetny kochana. Pięć ciast!? Chcę byc koło Ciebie tu i teraz i spróbować każdego! Ja za to pochwale się że upiekłam dzisiaj górę ciastek i polukrowałam wszystkie pierniki, wyczyn! :P Kochana, to już zależy od Ciebie, jeżeli będziesz miała czas możesz coś tutaj naskrobać, a jeżeli nie to możesz leniuchować, wyjątkowo Ci pozwalam :P Dziękuję słoneczko, tak masz racje, 50 rozdziałów nie pisze się w jeden dzień, ale jak dla mnie to bardzo mało ;) Ja w Święta siedzę w domciu i nigdzie się nie ruszam, taki ze mnie leń, no ale to w końcu jedyny czas na odpoczynek, nie? Potem znowu się zacznie... Ach! wolę o tym nie myśleć, na razie odpływam w krainę marzeń tak jak Val ;)
    Wyglądasz przepięknie kochana!
    Trzymaj się cieplutko
    Kocham
    Emily<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle genialny !♥

    http://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny . poprostu booskii . mam pytanko . czytałaś mój poprzedni koment . ? jak tak to wiesz o co mi chodzi . Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt . Banaan . ; * . ;D .

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział. Kiedy bedzie nastepny? Dodaj szybciutko pliss :****

    OdpowiedzUsuń
  8. Po raz kolejny czytałam to wszystko z zapartym tchem :) Nie mam już słów, które opiszą to jak podoba mi się to co piszesz :P Jeśli chodzi o pisanie opowiadań to jesteś takim moim autorytetem skarbie :P tak trzymaj... a tak na te wspaniałe Święta złożę Ci tu życzenia ponieważ przez to wszystko zapomniałam hasła do poczty a nie jestem w domu więc nie moge wysłać ci życzeń na pocztę :P No więc życzę Ci przede wszystkim żebyś się nie zmieniała (chyba, że na lepsze). To dobra może inaczej, życzę Ci żebyś zawsze pozostała sobą i zaakceptowała siebie taką jaką jesteś bo jesteś WIELKA :** Życzę Ci wytrwałości i zachowania wrażliwości. Odnalezienia swojej drugiej połówki, spotkania 1D (ohah) i przede wszystkim szczęścia. Żebyś za rok na Święta mogła usiąść w fotelu z kubkiem czekolady i powiedzieć, że rok 2013 był udany i stwierdzić, że jesteś szczęśliwa :) Miłego wieczoru kochanie :** HANIA

    OdpowiedzUsuń
  9. That's cool !!!

    OdpowiedzUsuń