sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 40 ,, Sama tego chciałaś..."



Kolejne dni nie przynosiły zmian i wyglądały niemalże tak samo. Wstawałam rano z ogromną nadzieją na przełom w odnalezieniu Meg a kładłam się z ogromnym rozczarowaniem bo nawet nie zrobiliśmy małego kroczka na przód. Szkołę odstawiłam na bok. Teraz liczyła się dla mnie moja córka, która gdzieś czekała na mnie. Być może działa się jej krzywda? A może jej rodzina nie dawała sobie już rady? Teraz, gdy już wyznaczyłam sobie cel nic nie mogło stanąć mi na drodze do jego realizacji. Znajdę Meg chociażbym miała zapłacić za to życiem.
- Pójdziesz dziś po Charliego dobrze? Musisz w końcu oderwać się od tego wszystkiego. Nie możesz tak żyć Valery. To do niczego nie prowadzi…- jej troskliwy wzrok emanował strachem o swoją przybraną córkę- Odpocznij sobie a ja się tym zajmę- powiedziała a ja skinęłam głową. W końcu czego nie robi się z miłości i wdzięczności do babci?
Poszłam na górę i przebrałam się w fioletową bluzkę i krótkie spodenki. Chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. Babcia wcisnęła mi listę zakupów oraz pieniądze i ruszyłam. Do przedszkola miałam nie więcej niż 10 minut drogi więc kilka minut po 13. dotarłam na miejsce i zabrałam brata.
- Kupisz mi loda?- zapytał chłopczyk a ja skinęłam głową. Po chwili na jego buzi pojawił się ogromny uśmiech co sprawiło, że sama też się uśmiechnęłam. Co ten chłopak miał takiego w sobie, że jednym gestem potrafił mnie rozśmieszyć?
Gdy weszliśmy do sklepu chłopczyk od razu wskoczył mi do koszyka i zachwycał się smakiem lodowego deseru. Wrzucałam do niego wszystko to co było napisane na liście a koszyk raptownie się zapełniał.
- Tego nie bierz.- wskazał na opakowanie jego ulubionych płatków
- Dlaczego? Uwielbiasz je jeść.- powiedziałam nieco zdziwiona jego zdaniem
- Mają dużo konserwantów.- spojrzał na mnie jakby to było czymś oczywistym
- Konserwantów? Kochanie, jesz te płatki od małego i nagle mówisz, że mają dużo konserwantów?-
- Tak.- rzucił i wygramolił się spośród wszystkich zakupów.
- To znajdź sobie płatki bez konserwantów i za chwilę się tu spotkamy, dobrze?- zapytałam a on skinął głową. Śmiejąc się ruszyłam po resztę zakupów. Po chwili wróciłam na miejsce gdzie zostawiłam brata, ale jego tam nie było.
- Charlie?- zapytałam nie wiedząc gdzie brat zniknął- Charlie!- krzyknęłam nieco głośniej czując przypływ strachu. A co jeśli ktoś go porwał? Mało to było takich sytuacji?
Usłyszałam jego śmiech gdzieś pomiędzy półkami. Zostawiłam wózek i pognałam w tamtą stronę.
- Ej!- krzyknęłam widząc kogoś kto łaskocze Charliego- Zostaw go!- popchnęłam mężczyznę i wzięłam malucha na ręce
- Zgłupiałaś?!- mały wiercił się- Niall nic Ci nie jest?- zapytał gdy w końcu udało się mu wyrwać mi z rąk. Niall? Jak to Niall?
- Co jak co, ale Twoja siostra to ma siłę…- rzucił chłopak a ja ujrzałam jego twarz- Może najpierw Cześć a dopiero potem bicie?- masował bok, chyba faktycznie byłam za surowa
- Przepraszam Niall… Ja… Ja…- zaczęłam się jąkać. Zrobiło mi się naprawdę głupio a na policzkach już dawno pojawił się rumieniec
- Nie daj spokój. Cieszę się, że Charlie ma taką opiekę. Nie doceniałem Cię…- rzucił i posłał mi uśmiech. Poczułam się zmieszana…. Tak dawno nie rozmawialiśmy, tak dawno nie okazywaliśmy sobie niczego innego prócz wzajemnej nienawiści
- Wiesz… My już…- załapałam małego za rękę- musimy iść.- zaczęliśmy się oddalać ale Nialler złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę
- Przepraszam Cię za wszystko. Brakuje mi Ciebie rozumiesz Valery? Nie umiem sobie z tym poradzić.- wyglądał jakby miał się zaraz popłakać. Jeszcze nigdy nie widziałam tego chłopaka w takim stanie. Co się dzieje ze wszystkimi ludźmi?
- Mi Ciebie też brakuje Niall…- przyznałam się zarówno przed nim jak i przed samą sobą.- Ale naprawdę postąpiłeś okropnie.
- Wiem i tego żałuję, rozumiesz? Proszę Cię…- wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Dobrze wiesz gdzie uderzyć aby mnie złamać- uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam się do chłopaka. Właśnie tego brakowało mi przez te wszystkie dni. Jego zapachu, ciepła ciała mierzwiących mnie po szyi włosów.
- Dobrze wiedzieć, że mam obok siebie moją cudowną Valery…- wyszeptał a jego oddech, który omiótł moją szyję wywołał ciarki na mojej skórze. Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. To było niesamowite, widzieć taką radość u kogoś z powodu zetknięcia się na chwilę naszych ciał.
- Chwila- rzuciłam i pobiegłam po wózek- Znalazłeś te płatki?- zwróciłam się do brata a on wrzucił je do koszyka- No to mamy wszystko. Idziesz Niall do domu?-
- Właściwie to jestem autem. Podrzucę was- jak powiedział tak zrobił. Po chwili pakowaliśmy się do jego czarnego auta i zmierzaliśmy w kierunku domu. Chłopak raz po raz spoglądał w moja stronę i uśmiechał się do mnie. Charlie siedząc z tyłu śpiewał na cały głos a ja się czułam nieco jak wariatka….Jeden się non stop na mnie patrzy a drugi gada do siebie. Co się dzieje?
- Niall patrz się na drogę nie na mnie.- powiedziałam w końcu nie mogąc znieść tego natarczywego wzroku
- Niall Cię kocha, to dlatego.- krzyknął chłopczyk a ja o mało nie wybuchnęłam śmiechem. Spojrzałam na Niallera. Jego twarz przybrała kolor intensywnie czerwony.
- Charlie i zawstydziłeś Niall’a- pomachałam mu ręką tak jak robią to matki gdy tłumaczą dziecku, że czegoś nie wolno
- No ale on powiedział mi tak, Dzisiaj.- rzucił a ja nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Niall zatrzymał się przed domem a chłopczyk wybiegł z auta pozostawiając nas samych.
- Przepraszam Cię za niego. Straszna ma tę wyobraźnie.- powiedziałam i już miałam wysiadać z auta gdy zauważyłam, że z chłopakiem jest coś nie tak.- Niall?- przysunęłam się do niego i przyglądałam się z uwagą- On naprawdę nie wie co mówi. Bardzo Cię przepraszam jeżeli Cię to aż tak zabolało…-
- Nie, nie zabolało.- odwrócił twarz w stronę mojej. Znajdowaliśmy się stanowczo zbyt blisko siebie, ale nie potrafiłam cofnąć się do tyłu. Czułam jego spokojny oddech. Odbijał się od mojej twarzy i mieszał z moim
- Valery ja….- tym razem to ja nieco zbliżyłam swoją twarz do jego
- Dziękuję, że jesteś- szepnęłam i złożyłam delikatny pocałunek w kąciku jego ust. Nieśmiało spuściłam wzrok i speszona swoim gestem opuściłam auto.
Zaczęłam pośpiesznie wyciągać zakupy z bagażnika gdy jego ręka złapała moją. Dziwiłam się, jak ręce takiego silnego mężczyzny mogą być takie delikatne i przyjemne w dotyku.
- Pomogę Ci- uśmiechnął się a ja oddałam mu jedną siatkę wypełnioną jedzeniem. Czułam, ze jestem cała czerwona. Co strzeliło mi do głowy by pocałować Niall’a?!
- Bo zaraz spłoniesz jak będziesz się tak czerwieniła- zaśmiał się. Fuck, Fuck, Fuck. Klęłam w duszy. Dlaczego muszę mieć taką przypadłość?!
- Przepraszam… Ja nie wiem co strzeliło mi do głowy…- wyjaśniłam wchodząc do domu w którym panował przyjemny chłód
- To było naprawdę miłe.- uśmiechnął się i uciekł myślami do tej chwili. Uderzyłam go w bok
- Zostaniesz na obiad? Babcia przygotowała pyszną pomidorówkę!
- Pod warunkiem, że dasz się potem porwać do nas. Wiesz… Taki tam piątkowy wieczór. Pośpiewamy, jakieś ognisko i będzie dobrze.- powiedział. Dlaczego nie? Może to będzie najodpowiedniejszy czas na zakopanie wojennego topora? Skinęłam głową tym samym dając mu odpowiedź na jego pytanie. W końcu wszystko zaczyna nabierać kształtów.

- Cudowna zupa Pani Smith. Przepyszna!- powiedziałem po skończonym posiłku.
- Och Niall. Poczekaj aż spróbujesz pierożków. Z soczewicą. Valery je uwielbia!- powiedziała kobieta i zebrawszy ze stołu talerze udała się do kuchni. Przyjaciółka cały obiad unikała kontaktu wzrokowego ze mną. Gdy nasz wzrok się skrzyżował ona momentalnie robiła się czerwona i opuszczała oczy. Było to naprawdę urocze.
Kwestia jej pocałunku nie dawała mi sprawy. No i te słowa małego… Niby nic a jednak coś. Do tej pory czuję jej delikatne, chłodne usta…
Musiałem to zrobić. Musiałem ją zabrać do nas by zobaczyła się z Zayn’em i raz na zawsze zakończyła ten związek. Może to już było niepotrzebne? Może to już za nią? Może odseparowała się od ponurych myśli a ja teraz poruszę lawinę wspomnień? Nie wiedziałem co mam robić. Z jednej strony cieszyłem się, że zgodziła się na tę wizytę bo może to być szansa do pojednania z chłopakami ale z drugiej… Widzieć ją znów zalaną łzami to chyba naprawdę nic miłego i dobrego.
- Nie myśl tyle bo będziesz za mądry- rzuciła Valery uśmiechając się promiennie. Czy jest coś ładniejszego na świecie niż uśmiech dziewczyny, która przez tyle dni była pogrążona w smutku? Jej oczy lśniły za każdym razem gdy ośmieliła się spojrzeć w moją stronę. Taką Valery chciałem odzyskać…
- Może zamiast wizyty u mnie pójdziemy na spacer? Taka ładna pogoda…- powiedziałem chwytając się ostatniej deski ratunku
- Wiesz, pomysł dobry, ale mimo wszystko wolałbym pogodzić się z chłopakami. Może jutro?- zapytała. Ona naprawdę chciała to naprawić.- Wiedziałam, że się zgodzisz!- klasnęła w dłonie- Poczekasz chwile? Skoczę na górę przebrać się i zaraz wracam.- nie zdążyłem zaprotestować a jej już nie było. Chwilę po tym jak opuściła pomieszczenie weszła jej babcia z olbrzymią wazą pełną pierożków
- Jedz chudzino- postawiła je przede mną- Na zdrowie- pachniały tak apetycznie, że nie sposób było nie spróbować tego smakołyka.
Spoglądałem na dziewczynę, która kończyła jedzenie swojej porcji obiadu. Miała na sobie czerwoną sukienkę do kolan, która idealnie podkreślała jej sylwetkę. Faktycznie schudła przez ostatnie dni. Spokojnie można było policzyć jej żebra bez dotykania ich. Charlie biegał po ogrodzie i rzucał psu patyk. Jego śmiech i krzyk unosił się w powietrzu i wesoło rozbrzmiewał.
- Nie będziesz miała za złe jak pójdę do chłopaków? Wiem, że miałam zająć się telefonowaniem, ale chyba… Chyba potrzebuję kontaktu z nimi- zrobiła dziwną minę. Nie wyrażała ona ani bólu ani złości. Było to coś pomiędzy i w żaden sposób nie miało pozytywnego zabarwienia.
- Telefon nie zając nie ucieknie a Ty teraz potrzebujesz przyjaciół. Idź tylko weź klucze!- rzuciła kobieta i zniknęła w kuchni
- Tym razem nie musisz się obawiać, że zajmę Ci całe łóżka- brunetka uśmiechnęła się i schowała pęczek brzęczących, różnobarwnych kluczy.- Idziemy?- otworzyłem przed nią drzwi i ruszyliśmy w stronę auta.

Niemniej niż 300 metrów dzieliło nasze domy więc podróż autem była naprawdę długa i nużąca! Niall zdaje się zauważył moją minę i powiedział:
- Tak wiem szalony ekologu, ale jakoś musiałem je przyprowadzić, prawda?- przyznałam mu rację i pomogłam wnieść zakupy do domu. Wewnątrz budynku panował przyjemny, który sprawił, że poczułam się o niebo lepiej. Pierwsze co uderzyło mnie po wejściu do ich mieszkania to niebywała cisza, która była rzadkością w tych czterech kątach.
- Nie ma nikogo?- zapytałam rozglądając się dookoła. Wszędzie było nieskazitelnie czysto
- Zaraz powinni wrócić. Szkoła to też obowiązek, nie?- blondyn włączył radio i zaczął rozpakowywać zakupy.
- Myślisz, że wszystko wróci do normy?- zapytałam myjąc pomidory pod chłodną wodą, która przyniosła ulgę moim dłoniom. Bałam się, cholernie się bałam, że oni zrezygnują z tego przedsięwzięcia jakim była nasza znajomość zwana niegdyś przyjaźnią
- Co jak co, ale o to jestem spokojny. Widzę jak zachowują się przy Tobie a jak bez Ciebie więc możesz być spokojna. Znów będziemy zgraną paczką- chłopak posłał mi uśmiech, a po chwili wrzasnął
- Co się stało?!- zapytałam przerażona nie wiedząc co się dzieje. Minęło kilka sekund a jego krzyk przerodził się w śmiech. Stałam zdezorientowana z pomidorem w obu dłoniach nie wiedząc co mam zrobić
- Niallery….- chłopak spojrzał w dół i ja również to uczyniłam. Ujrzałam naszego pupila wspinającego się po spodniach blondyna do góry. Zaczęłam się śmiać tym bardziej, że po chwili Niall został pozbawiony przez kota ubrania. Mój śmiech odbijał się echem od białych ścian i roznosił po całym domu
- Uznajmy, że tego nie było- chłopak również dołączył się do mnie i podciągając do góry spodnie śmiał się pod nosem
- A wam co tak wesoło robaczki?- do kuchni wpadła El z dodatkową torbą jedzenia- Widzę, że wracasz do nas. Świetnie wyglądasz!- przytuliła mnie do siebie i dała skromnego buziaka w policzek. To samo zrobiła z moim towarzyszem i po chwili rozgościła się w kuchni na dobre. Zabrałam się za krojenie pomidorów do sałatki gdy do kuchni wpadła kolejna osobą a okazał się to być Hazza.
- Czy mnie oczy nie mylą czy to właśnie Valery Smith stoi przy blacie i kroi- zerknął mi przez ramię- pomidory?- podkradł mi jeden z plasterków a ja lekko uderzyłam go po dłoni
- Tak, Ciebie również miło widzieć- przytuliłam się do chłopaka, ale w tym uścisku było coś dziwnego i nienaturalnego. Dokładnie pamiętam jaki był wtedy gdy wpadłam zapłakana do jego pokoju. Teraz zachowywał się jakby się bał… Dziwne. Po chwili wróciła cała reszta paczki a radościom nie było końca. Cieszyłam się, że chłopcy tak cieszą się z mojego przybycia na ten wieczór. Było to naprawdę miłe uczucie wiedząc, że mimo różnych przeciwności losu można liczyć na takie osoby jak oni. Na samym końcu podszedł do mnie Liam ale on postanowił odciągnąć mnie na chwilę na bok. Gdy udało mu się to zrobić szepnął mi do ucha:
- Porozmawiamy potem, dobrze?- skinęłam głową a on uśmiechnął się blado. Może ma problemy z Daniell? Nie zagłębiając się w tajemnice ich związku powróciłam do robienia sałatki.
Kilka minut po 19. chłopcy poszli rozpalić ognisko na tyłach domu a ja wraz z Daniell i Eleonor przygotowałyśmy resztę posiłku. Następnie zaniosłyśmy całą górę jedzenia na stół przygotowany również przez chłopaków. Ten ogród nie kojarzył mi się z niczym dobrym. To właśnie tu Niall powiedział mi wszystko to o czym powinnam była dawniej wiedzieć i to właśnie tu spoliczkowałam Liam’a.
- Cieszę się, że zdecydowałaś się wrócić. Może dzięki temu Liam znów będzie optymista…- rzuciła Dan. Wiedziałam, że coś ją gryzie więc zapytałam wprost
- Stało się coś między wami? Widać, że zarówno Ty jak i Liam macie nie najlepsze nastroje..
- Wiesz..- usiadła na huśtawce- Liam od kilkunastu dni kompletnie nie jest sobą. Gdy próbuje coś z niego wycisnąć to zaraz mówi, że nic mu nie jest, że wymyślam. Martwię się o niego, naprawdę… I zaczęłam myśleć, że może przejął się Tobą i tą całą sprawą… Mogłabyś go zapytać? Mimo wszystko może przed Tobą bardziej się otworzy…- spojrzała na mnie smutno
- Chodź tu- wyciągnęłam w niej stronę ramiona a ona przylgnęła do mnie. Widać było, że dziewczyna nie ma łatwo więc dlaczego miałabym jej nie pomóc? W końcu ona również mi pomagała…- Jasne, że z nim porozmawiam. Obiecuję, że jeśli coś się dowiem, to od razu Tobie powiem.- uśmiechnęłam się do niej
- Dziękuję- szepnęła. Po chwili zaczęli się zbierać wszyscy więc zajęłyśmy sobie miejsca jak najbliżej ogniska, tym bardziej że zaczął się zrywać dosyć chłodny wiatr. Dziewczyna od razu wtuliła się w swojego chłopaka zresztą tak samo jak i Eleonora. Zaczęłam myśleć o Zayn’ie i o tym jak cudownie by to było gdybym mogła się wtulić właśnie w niego i właśnie teraz. Puste miejsce obok mnie zajął Harry. Od razu uderzył mnie zapach jego perfum, które bezczelnie gwałciły mój nos. Spojrzałam na niego a on uśmiechnął się sprawiając tym samym, że na jego twarzy pojawiły się słodkie dołeczki.
- Chcesz coś do picia?- zapytał a ja skinęłam głową i poprosiłam o herbatę. Po chwili chłopak przyniósł mi ją tak samo jak i ciepły, wełniany koc.
- Tego mi było potrzeba- powiedziałam okrywając się kocem i grzejąc dłonie o kubek. Spojrzałam na wszystkich zgromadzonych dookoła mnie. Niall wcinał już jakąś kiełbaskę zresztą tak samo jak i chłopcy, dziewczyny jadły moją sałatkę i śmiały a Harry przyglądał się mojej osobie z zainteresowaniem. Spojrzałam na niego pytająco a on tylko wzruszył ramionami i utkwił wzrok w płomieniach. Wydawało mi się, że chce mi coś powiedzieć, ale nie dbałam o to bo w pewnym momencie gdy dookoła nas było już ciemno i jedynym źródłem światła było ognisko i ogrodowe lampki Niall zaczął grać na gitarze. Była to wolna melodia, która trafiała wprost do mojego serca. Spojrzałam na Hazze a ten zbliżył się do mnie i powiedział, że skoro nie słyszałam jeszcze nic ich zespołu to z chęcią zagrają coś dla mnie. Kiwnęłam głową na tak i oparłam się o bark chłopaka. Przymknęłam oczy i zaczęłam słuchać cudownego koncertu, który ukoił moje obolałe serce. Głos Harry’ego odbijał się w mojej głowie i sprawiał, że czułam się niczym z lodu. Topniałam pod wpływem słów i tego melodyjnego głosu. Chłopak śpiewał z głębi serca. Było to słychać w każdym słowie, które wypadało z jego ust. W pewnym momencie spojrzałam na niego i wtedy ujrzałam w nim kogoś zupełnie innego. Była to osoba z pasją, nie bojąca się żadnego wyzwania a co najlepsze była to osoba skłonna do poświęceń. Jego oczy mówiły Przepraszam za to co zrobiłem. Nie wiem jak mogłem zranić taką osobę jaką jesteś Ty…
Poczułam się lekko speszona i przypomniawszy sobie o pseudo pocałunku z blondynem schowałam twarz w koszulce bruneta i trwałam tak do końca tego spektakualnego widowiska.
- Wow…- powiedziałam- Nie sądziłam, że jesteście tak dobrzy w tym co robicie. Z chęcią pójdę na wasz koncert- powiedziałam a chłopcy zaczęli się przekrzykiwać. Zauważyłam, że gaśnie światło w kuchni. Zaraz… Liam, Lou, Niall i Hazza jest. Są też dziewczyny więc kto tam może być? Przecież kot nie potrafi sobie sam włączyć i wyłączyć światła…
- Harry- szturchnęłam chłopaka a ten nachylił się nade mną. Szepcąc to co zobaczyłam moje usta muskały płatek jego ucha.
- Jesteś tego pewna?- zapytał a ja skinęłam głową.
- Nie chce wam przeszkadzać tego jakże miłego wieczora…- usłyszałam i zamarłam. Podniosłam wzrok i ujrzałam Zayn’a stojącego naprzeciwko mnie. Raptownie podniosłam się czując, że zaraz wybuchnę. Miałam tyle pytań, miałam tyle wątpliwości, które tylko on mógł rozwiązać, ale nie śmiał do niego podejść. Paraliżował mnie strach.
- Chciałem oznajmić, że przyjechałem po moje rzeczy. Nie przerywajcie sobie.- rzucił obojętnie i omiótł mnie wzrokiem. Szybko odwrócił się na pięcie i jego sylwetka znikła w mroku wnętrza domu.
- Zabierz ją stąd Harry.- Niall podszedł do nas i zwrócił się do lokowatego chłopaka- No już!
- Nie!- krzyknęłam zrzucając z siebie koc i wstając- Ja muszę z nim porozmawiać. Muszę!- pierwsze krople deszczu spadły na ziemię. Po chwili rozpętała się ulewa a właściwie burza. Zaczęliśmy pośpiesznie wnosić wszystko do domu.
- Porozmawiamy?- Liam odciągnął mnie na bok
- Teraz? Chcę porozmawiać z Zayn’em- chciałam już iść do jego pokoju gdy chłopak załapał mnie za rękę
- Teraz- powiedział patrząc mi w oczy
- No dobrze.- odparłam stale monitorując schody i rejestrując wszelkie hałasy w domu
- Przepraszam Cię Valery. Przepraszam Cię za to, że zepsułem Twój związek. Miałaś racje. Nie powinienem wtrącać się do Twojego szczęścia, tylko Ty powinnaś decydować o swoim losie. Musisz wiedzieć, ze pomyliłaś się co do nas. Jesteś dla nas na prawdę ważna i żadne pieniądze, żadna sława nie jest w stanie zapewnić nam tego co zapewniasz nam Ty.. Martwiłem się o Ciebie. Tak bardzo chciałbym…- nie słuchałam już chłopaka bo usłyszałam odgłos zamykanych wejściowych drzwi. Wyrwałam dłoń z jego dłoni i wybiegłam na ulewę. Wcale się nie myliłam. Zayn chciał uciec pozostawiając mnie bez żadnej rozmowy.
- Zayn!- krzyknęłam i podbiegłam do niego. Chłopak zamknął drzwi auta i spojrzał na mnie. Jego wzrok nie był już taki sam jak niegdyś. Kiedyś dominowało w nim szczęście i troska a teraz obojętność i nienawiść- Chcesz mnie tak zostawić?! Chcesz odjechać ot tak po prostu nie mówiąc ani słowa?!- krzyczałam
- Cześć- rzucił i już chciał wsiąść do środka gdy zatrzasnęłam drzwi
- Tak po prostu cześć?! Żadnego przepraszam?! Żadnego wyjaśnienia?!- patrzyłam mu prosto w oczy i nie mogłam w żaden sposób zrozumieć dlaczego on taki jest- Co z tym co nas łączyło?! Co z naszym uczuciem?!- czułam, że złość rosnąca we mnie z każdą chwilą zaraz się ulotni
- Między nami koniec Valery- powiedział dosyć spokojnie
- Koniec?! Więc teraz zamierzasz ponownie wyjechać?! Jaki koniec Zayn?!- uderzyłam go w pierś- Jedź! Jedź do diabła! Nie chcę Cię znać! Tylko tchórze uciekają!- kolejna pięść zagłębiła się w jego pierś do której przylegał czarny T-shirt, który był niczym druga skóra chłopak
- Sama tego chciałaś, nieprawdaż?- zapytał i odsunął mnie na bok. Wsiadł do auta i odpalił silnik.
- Zayn…- szepnęłam pozbawiona wszystkich sił. Opadłam na kolana prosto w ogromną kałużę- Ale ja Cię kocham- niebo przeszył ogromny piorun, ale chłopak już nie słuchał. Odjechał z piskiem opon spod swojego domu. Był gotowy zacząć nowe życie- nowe życie beze mnie. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć moje serduszka!!!
Jak wam mijają beztroskie dni wolności? Osobiście u mnie jest wyśmienicie! Spanie do południa, długie noce spędzone na oglądaniu mojego ukochanego serialu ( w końcu trzeba kiedyś nadrobić zaległości :P) i cóż.... powstało tyle rozdziałów... Szkoda, że tylko na tego bloga.. No ale mam teraz taki przypływ weny i normalnie widzę kolejne rozdziały :D Nie bójcie się, na tamtym też sie wkrótce coś pojawi. Może nie będzie to nic dobrego ale będzie. Lepsze coś niż nic nie?
Uwielbiam ten rozdział sama nie wiem dlaczego! 
Uzależniłam się od grania w Pou:D Och taki kochany zwierzaczek ;)
Myszki! Jedziecie gdzieś na sylwestra czy tak jak ja Forever Alone?Bo jeśli któraś z was spedza sylwestra sama to wiecie.... Będę i na TT, i na GG, i na poczcie więc jeśli któraś z was jest zainteresowana popisaniem z taką osobą jak ja to podaję swoje namiary:
poczta: enjoy17@wp.p
TT: @pl_maddie
GG: 36257662
Miśki. Piszcie co u was bo nie wiem co się z wami dzieje:) Jak po świętach? Przytyło się wam?? Bo mi nie za specjalnie;)
Nie zanudzam was, kocham Magda :*

15 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze świetny. Nie rozumiem Zayna i żal mi Valery. Czekam na następny skarbie. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, ten rozdział jest świetny ! Nie mogę się doczekać kolejnego, który mam nadzieję, że pojawi się nie długo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział!! na takie coś czekałam!! na końcu buł może trochę dramatyczny, ale ta akcja z Niall'erem... awwww. cudo!!
    przytyć po świętach raczej nie przytyłam, bo nic nie jadłam. ;D i jestem z tego dumna ^.^
    i cóż... będę zaszczycona spędzeniem sylwestra pisaniem z Tobą ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaa cudowny rozdział ! <3 Nie mogę się kurde doczekać nn .! : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jakbym spotkała Zayn'a to nie wiem czy miał by nadal taką piękną twarzyczkę jak ma teraz!!! Przysięgam, że chybabym zabiła za to jak się zachował w stosunku doi Val, jak można być takim chamem?? Mój mały móżdżek nie może tego pojąć, ehhh...
    pisz szybko ^^
    Peace :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ahhhh!!!!
    Rozdział jak zwykle świetny *_*
    Obrazisz się, jeśli się trochę rozpiszę?
    Po prostu czuję, że mam dużo do powiedzenia xD
    No ale do rzeczy:
    Najpierw chciałam powiedzieć coś o Valery:
    Widać, że chce znaleźć Meg, cieszy mnie to, ale nie do końca ją rozumiem. Czemu nagle "budzi się z ręką w nocniku" i pragnie znaleźć dziecko, które niegdyś oddała? Meg teraz ma nową rodzinę, która zapewne bardzo ją kocha.
    Nie jestem pewna co Valery chce przez to osiągnąć. Sprawdzić po prostu jak się miewa?
    Boję się, że kiedy już zobaczy Meg to nie będzie mogła odejść, a przecież to nie jest takie łatwe. Mam tylko nadzieję, że tutaj sprawy nie będą zbytnio zagmatwane.
    No i jeszcze ten całus z Niallem. Co nią kierowało? Czyżby ona coś czuła do naszego blondaska???
    Niall ewidentnie coś do niej czuję i przynajmniej mnie nie ulega to wątpliwości. W takim razie, czy tą dwójkę coś połączy??
    Ale jest jeszcze Harry.
    On również bardzo mnie intryguje.
    Tak na prawdę zrujnował Val życie. No dobra, może teraz dramatyzuje, ale nieźle je skomplikował. Teraz widać, że żałuje. Ok. No i on także niewątpliwie darzy naszą bohaterkę ważnym uczuciem. Tylko jak to się potoczy? Z tego co mogliśmy wyczytać w poprzednich rozdziałach Harry jest bardzo zdeterminowany i podejrzewam, że będzie walczył o Valery.
    Jest jeszcze Zayn.
    Tego gagatka, to już w ogóle nie ogarniam...
    \Nie wiem czy kochał Valery, czy nie?
    Jak z nią był wyglądało na to, że na prawdę jest dla niego ważna i ją kocha.. I nagle zmienił się nie do poznania i traktuje ją jak za przeproszeniem śmiecia. Nie wiem czy przegapiłam jakiś ważny wątek, w którym jego zachowanie zostało wyjaśnione... ale na prawdę nie rozumiem go. Czemu on ją tak traktuje? I jeszcze na dodatek chłopaków...
    Tak, czy siak oni się chyba muszą jakoś widywać. Przynajmniej na wywiadach czy coś. Bo rozumiem, że w szkole Zayn się już nie pokazuje.
    Nie wiem.... chyba się w tym trochę pogubiłam.
    Ehh... ale wiesz co?
    To jak piszesz powoduje, że chociaż czasami nie rozumiem wszystkich zachowań bohaterów kocham to opowiadanie. Potrafisz pięknie operować słowami, tworząc dzięki temu wyjątkowe historie ;)

    Ja na sylwestra idę do koleżanki... i właściwie to trochę szkoda, bo z miłą chęcią "spędziłabym" go z Tb :)
    Pisz szybciutko nexta!!!! <333
    I chciałabym, zaprosić Cię przy okazji do siebie na nowego bloga. Jeśli znajdziesz czas, to mogłabyś przeczytać i powiedzieć co sądzisz? Twoje zdanie bardzo się dla mnie, po mimo wszystko liczy, ponieważ uważam Cię za świetną pisarkę :))
    Oto on: http://silence-tells-me-more.blogspot.com/


    Pozdrawiam, ściskam i całuję! :3
    http://silence-tells-me-more.blogspot.com/
    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wchodzę przed chwilą i zobaczyłam, ze ominęłam ten rozdział w czytaniu, więc postanowiłam nadrobić :)
      Zgadzam się z moją poprzedniczką niemal w 100 procentach!! :) niestety nie moge się porozpisywać, ponieważ czas mi na to nie pozwala, ale wiedz, że ten rozdział jest świetny! Nie rozumiem naszego mulata, co się z nim dzieje :OO Pocałunek z Niallem :OO i jeszcze Charlie, który powiedział, że Niall kochał Valery. A może on to naprawde powiedzial? ojej :P
      Ja sylwestra spędzam z przyjaciółką, ale chętnie popiszę z Tobą w innym wolnym terminie :P Już napisałam ci na gg ;) No i mnie nowy :) Życzę Ci wszystkiego co najlepsze z okazji nadchodzącego Nowego Roku!! Dużo usmiechu i radości w 2013 i oby był lepszy ;)
      Kocham, Hanka ;)

      Usuń
  7. Kochana!!
    Jestem wstrząśnięta swoim nagannym zachowaniem...jak ja mogłam nie przeczytać jednego roziału :O jestem w szoku :p rozdział jest niesamowity a chwile Nialla i Val awww *___* kocham, wspaniałe. Czy przytyłam? Chyba nie ;p nadzieję :3 hah mi uzaleznienie od Pou minęlo juz w tamtym tygodniu :p i jestem z tego dumna bo nic nie robilam tylko gralam. Nie będziesz Forever alone ja juz lecę, przeciez mowilam ;)
    Ale zrobilas bydlaka z tego Malika :p nie wiem o co konkretnie chodzilo, ale jego zachowanie jest bardzo dziwne...
    Odpoczywaj kochanie!
    Kocham
    Emily<3

    OdpowiedzUsuń
  8. I co ja mogę o tym rozdziale powiedzieć on jest po prostu cudowny ; D
    Ale przejdźmy do rzeczy, których szczerze mówiąc nie rozumiem a mianowicie zachowania Zayna ;d
    Zayn, Zayn, Zayn ja tego człowieka naprawdę nie rozumiem NIBY kochał Valery a teraz czemu pisze NIBY bo przecież teraz traktuje ją jak gdyby nigdy nic dla niego Val nie znaczyła jakby się nią tylko zabawił. Zabawa według Zayna się skończyła i ma w dupie Valery. Tak odbieram zachowanie Zayna
    A teraz Valery nie wiem czy czuje coś do Zayna jeszcze, może to sobie wmawia bo przecież ten pocałunek z blondaskiem na pewno nie był bez znaczenia ( przynajmniej mam taką nadzieje) ;d Ach i jeszcze sprawa z Megg czy mi sie wydaję czy ona chce ja odnaleźć teraz bo straciła już tyle osób które kocha? Może czuje się samotna. Nie wiem... ale bardzo chciałabym wiedzieć ;p
    Harry odnoszę teraz wrażenie że chce on odpokutować swoje winny za to, że przez niego związek z Valery i Zayna się rozpadł. Wydaje mi się tez Ze Harry jeszcze tu sporo namiesza bo w wcześniejszych rozdziałach było o tym że Harry czuje coś do Val ;d
    Ten rozdział jak dla mnie jest jednym wielkim zamieszaniem ale mimo to i tak cie kocham i tego bloga ;**
    Troche sie rozpisałam, ale chyba nie masz mi tego za złe i cierpliwie przeczytasz to co tutaj napisłam ; D
    Czekam na nexta i oczywiście życzę weny!

    +zapraszam do mnie:
    http://dream-it-is-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. wow *.* opowiadanie niesamowite , czytałam je całe od początku całą niedzielę i nie żałuję ! odwaliłaś i odwalasz kawał dobrej roboty ! czekam z niecierpliwością na następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nawet nie wiesz ile Twoje słowa dla mnie znaczą!

      Usuń
  10. O rany, rany! Lubisz mieszać w mojej główce, prawda? ;) Ach, Ty i ta Twoja cudoooowna wyobraźnia. No i taką Cię kochamy! <3 No ale do rzeczy. Pocałunek Val i Nialla? Ohoho, rozszalałaś się kochana. Ale to jest plus. :) Lubię każdy Twój rozdział nawet gdy nie wszystko zawsze jest wyjaśnione. No ale o to chodzi, no nie? Musisz nas trochę zdenerwować, żebyśmy z jeszcze większym zainteresowaniem czekały na kolejny rozdział. Ja i tak zawsze uśmiecham się na każde Twoje słowo.:) Olałka się śmieje, więc czas teraz na Magdę! :D
    Co do Meg to myślę, że w Val budzi się instynkt macierzyński (tak to się nazywa, co nie? xD)

    Czemu ja po Nowym Roku muszę iść do szkoły, a Ty jeszcze tydzień będziesz sobie siedzieć w domu? WHY?! Też tak chcę. -.-
    No jak już wiesz Sylwestra spędzam ze znajomymi i nie będę mogła romansować z Tobą na TT czy gdzieś indziej. Musimy teraz się nacieszyć sobą. :D
    Czy przytyło? Nie. ;p

    Buziaki! :*
    @alexandra_1D__

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział przecudny co ja pisze ten blog jest CCUUDDNNYY ! :d



    KIEDY POJAWI SIĘ NOWY ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie emocje przeszywają moje ciało. Jak on mógł ją zostawić ? Rozdział cuuuuuudny !
    Love, Diana. <3

    OdpowiedzUsuń