piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 60 ,, Gdzie byłaś przez dziewiętnaście lat mojego życia? "



- Zwariowałeś wiesz?-  żartowałam z chłopaka podczas gdy on biegał po kuchni i zbierał wszystko co nadawało się do jedzenia
- Oszalałem z miłości do Ciebie dziecino!- podniósł mnie do góry i zaczął obracać dookoła swojej osi. Śmiałam się i prosiłam by chłopak odstawił mnie na ziemię. Kilka sekund później spełnił moją prośbę i odstawił mnie na kolorową podłogę uprzednio delikatnie całując
- Leć i spakuj swoje najpotrzebniejsze rzeczy. W końcu mamy tylko cztery dni- uśmiechnął się do mnie a ja zrobiłam to o co mnie poprosił.

Poczułam ostry ból i otworzyłam oczy. Dookoła mnie było ciemniało a jedynym źródłem światła były słabe reflektory auta, którym właśnie wjechaliśmy w gęsty las.
- Obudziłem Cię?- zapytał troskliwie blondyn siedzący obok mnie. No tak, nasz szalony pomysł wyjazdu pod namiot został wcielony w życie.
- Nie..- skłamałam ziewając- No może trochę a właściwie to nie Ty tylko ta okropnie chłodna szyba- wskazałam na szklaną imitację okna dotykając jej opuszkami palców.
 Dziwnie się czułam. Opuściłam dom ot tak, bez słowa wyjaśnienia, bez pożegnania. Nie wiedziałam czy to była właściwa decyzja. Charlie przechodził trudny okres w swoim życiu, potrzebował wsparcia, potrzebował mnie a ja? Po raz kolejny uciekałam od odpowiedzialności za innych. Czy tak właśnie zachowywała się dojrzała i niemalże dorosła osoba?! Nie, nie i jeszcze raz nie.
- Nie martw się, oni dadzą sobie rade bez Ciebie- odezwał się blondyn jakby czytał w moich myślach.
- Nie sądzisz, że to odrobinę… Nieodpowiedzialne?- zapytałam tłumiąc żal i złość na samą siebie. Zbyt często podejmowałam takie spontaniczne decyzje i w końcu wyrzuty sumienia zaczęły targać moimi emocjami.
- Nieodpowiedzialne? Kochanie, jesteśmy młodzi i musimy popełniać błędy. Jesteśmy parą a każda para musi zaliczyć wypad pod namioty to raz a poza tym mały ma dobrą opiekę. Jest z nim babcia, mama… On zrozumie, kochanie…- ton jego głosu był tak cudowny, że nie mogłam nie wierzyć w jego słowa. Może faktycznie za bardzo panikowałam? Może na prawdę potrzebowałam odpoczynku, który wyperswadowałby mi te wszystkie zbędne rzeczy? Może potrzebowałam chwili wytchnienia z blondynem by nasze uczucia względem siebie znów przybrały na sile i była tak jak kiedyś? Tak, potrzebowałam tego wypoczynku jak nigdy dotąd. Czułam się zmęczona. Oczywiście nie było to zmęczenie fizyczne, ale psychiczne. Przesłuchania, sprawa z Harry’m, problemy brata a na dodatek czekająca mnie sprawa w sądzie. Nie liczę tego, że mój chłopak zwariował i wyprowadził się z domu. To wszystko sprawiało, że gubiłam się w tym całym świecie gdzie nie ma miejsca na zmartwienia i kompleksy. Trzeba przeć nieuchronnie na przód nie dbając o nic….
            Nagle dookoła nas pojaśniało. Znaleźliśmy się na ogromnym zielonym placu, który otaczały drzewa oraz wąska rzeczka. Widok chowającego się słońca poza korony drzew sprawił, że miejsce nabrało uroku i niespotykanej magii.
- To tu?- zapytałam wysiadając z auta
- Podoba się?- blondyn zrobił to samo co ja i opuścił samochód- Szukałem miejsca, które zapewniłoby nam i odpoczynek i troszeczkę izolacji od świata zewnętrznego.- wyjaśnił mocno mnie przytulając
- Jest idealnie wiesz?- spojrzałam w jego oczy, które ostatnie promienie słońca niesamowicie rozświetliły.- Skąd znasz to miejsce? Przecież nie jest ono położone w pobliżu Londynu…- zauważyłam. Jak na miejsce, które miałoby być w pobliżu stolicy kultury świata było tu zbyt cicho, zbyt piękne i zbyt… intymnie
- Niech to pozostanie słodką tajemnicą- pocałował mój nos i wyrwał się z moich objęć?- Zbierzesz troszkę drewna? Zaczyna robić się ciemno- powiedział chłopak i zaczął rozstawiać namiot.

            Siedzieliśmy nieopodal ogniska, które rozgrzewało moje skostniałe dłonie. Mimo iż było lato, tutaj w lesie wcale nie było tak ciepło jak w Londynie. Delikatny chłód emitował z rzeki płynącej nieopodal nas. Siedziałam w objęciach blondyna podczas gdy on delikatnie masował kciukami mój brzuch. Spoglądałam w ogień, który wesoło iskrzył i nie mogłam zrozumieć skąd tyle uroku w czymś tak prostym i banalnym.
- Słyszysz?- zapytałam przerywając niczym niezmąconą ciszę
- Nie…- odezwał się blondyn
- Uwielbiam taką ciszę. Nie przerywa jej nic z wyjątkiem Twojego cudownego mruczenia. Czuję się szczęśliwa Niall. Dzięki Tobie odnalazłam wewnętrzne szczęście i… to naprawdę cudowne uczucie, gdy nie musisz martwić się o nic.- uśmiechnęłam się- Dziękuję Ci za to, że jesteś w najważniejszych momentach mojego życia. Ciężko by mi było bez Ciebie wiesz? Czasami siedzę i myślę co było gdybym nie miała Ciebie…
- No właśnie? Co by było wtedy Valery?- jego uścisk na mojej tali wzmocnił się
- Nie byłoby nic Niall. Roślina bez wody tak jak człowiek bez powietrza nie może żyć..-  chłopak schylił się i delikatnie mnie pocałował
- Gdzie byłaś przez dziewiętnaście lat mojego życia?- zapytał mnie niemalże ze łzami w oczach
- Byłam tuż obok Ciebie aż w końcu nauczyłeś się patrzeć- splotłam swoje palce z palcami chłopaka i tuląc się do jego klatki piersiowej zasnęłam niczym małe, bezbronne dziecko.

            Każdego ranka budziłam się w objęciach mojego mężczyzny. Śpiewanie ptaków, cudowny zapach sosny i polnych kwiatów sprawiał, że całymi dniami wypoczywałam nad brzegami rzeki. W końcu miałam czas, by móc przeczytać książki, których uzbierało się stanowczo zbyt wiele. Każda godzina, którą spędzałam wraz z chłopakiem na tej polanie byłam niczym spełnienie marzeń. W końcu mogliśmy być razem. Tak bardzo brakowało mi tych dni, które spędzaliśmy w Irlandii… Czułam, że jeżeli nie oczyścimy naszych uczuć z kurzu stanie się coś okropnego, wybuchnie między nami kłótnia lub całkowicie pogubię się w labiryncie uczuć. Bałam się powrotu do Londynu i spotkania z Harry’m. Bałam się go. Bałam się jego uczuć. Z kolei gdy spoglądałam na chłopaka, który biegał tuż obok mnie w samych bokserkach serce zatrzymywało swoją akcję na kilka sekund. Był jeszcze Malik, którego dziwne słowa szumiały w mojej głowie coraz częściej. Boże stop! STOP! STOP! Kocham tylko i wyłącznie Niall’a i nie powinnam mieć z tym problemu a tymczasem co? Przeciez Niall to miłość mojego życia, tak? No właśnie.
Odwróciłam twarz w jego stronę w momencie, w którym chłopak schylił się by podnieść telefon. Co jak co, ale Tylek zgrabny to on ma… Podejrzewałabym że nawet zgrabniejszy od mojego… Chłopak widząc moje spojrzenie roześmiał się i zbliżył do mnie. Od razu poczułam zapach jego perfum, które bez problemu rozpoznałabym w męskiej perfumerii. Tak pachniał tylko i wyłącznie mój Niall. Tylko do niego pasowała mieszana opuncji i lawendy.
Widząc jego podejrzany uśmiech wiedziałam, że coś kombinuje. I tak tez było. Chłopak ni stąd ni zowąd wziął mnie na ręce i wskoczył wraz ze mną do wody. Moje ciało od razu zaalarmowało gwałtownym skurczem mięśni. Po chwili gdy wynurzyliśmy się spod wody nie mogłam złapać oddechu, ale wszystko minęło wraz z pocałunkiem chłopaka.
- Zwariowałeś?!- wrzasnęłam gdy tylko nasze usta się rozdzieliły- Mogliśmy dostać szoku termicznego- uderzyłam go w bark pięścią- Jak mogłeś?- przez chwilę szarpałam się z nim chcąc jak najszybciej wyrwać się z jego ramion, ale on nie pozwalał mi na to. Silne męskie ramiona mężczyzny kurczowo mnie trzymały. W końcu straciwszy wszelkie siły oparłam głowę o jego bark i przeprosiłam go za moje zachowanie.

Czy te dwa dni coś zmieniły? Tak. Chłopak stał się niebywale pewny siebie i uczucia do mnie. Gorzej było ze mną. Nie, nie zastanawiałam się nad kwestią uczuć do blondyna, ale do Zayn’a… Ten chłopak coraz częściej gościł w moich snach, gdy dotykał mnie Niall myślałam o Zayn’ie, powracałam myślami do dni, w których nie szczędziliśmy sobie uczuć. Brakowało mi naszych relacji. Nie chodziło tu o związek, ale o więź przyjaciel- przyjaciółka. Do tej pory Niall sprawował tę funkcję, ale wszystko się zmieniło w momencie w którym zdecydowaliśmy się być razem. Oczywiście, nadal był moim przyjacielem, ale nie mogłam przyjść do niego i pogadać z nim o moich problemach z nim w naszym związku. Czasami były takie dni w których chciałam odetchnąć od niego, od tej całej słodkiej miłości i poświęcić minimum czasu innym znajomym. Przecież to normalne prawda? Skoro nie miałam przyjaciółki to chciałam mieć powiernika w przeciwnej płci. Rzecz jasna, że przydałoby się pogadać czasem o torebkach, chłopakach i różnych innych rzeczach. Eleonor i Daniell były jak najbardziej do tego stworzone, ale nasz kontakt był ograniczony a poza tym troszeczkę różniłyśmy się od siebie. Potrzebowałam takiej dziewczyny jak ja. Wywodzącej się z prostej rodziny, szanowania innych ludzi i niekoniecznie posiadania chłopaka- gwiazdy.

            Wiedziałam, że ostatnie popołudnie spędzone przez nas na polanie przyniesie zmiany. Czułam, niemalże czułam, że to będzie moment przełomowy zarówno dla mnie jak i dla samego chłopaka. Obudziłam się kilka minut po wschodzie słońca. Obok mnie nie było Niall’a co samo w sobie było dziwne. To zawsze ja wstawałam wcześniej a on wylegiwał się ile tylko mógł. Przeciągnęłam się niczym kot i usuwając resztki marzeń sennych przetarłam oczy. Słońce na niebie właśnie zaczynało swoją dzienną wędrówkę jednak było coś w tym wszystkim dziwnego. Rozejrzałam się uważnie dookoła i ujrzałam myjącego się w rzeczce Niall’a. Serce zaczęło mi bić ze zdwojoną siłą, mózg przestawał niemalże pracować a wzrok wyostrzył się do tego stopnia iż mogłam ujrzeć swobodnie spływające po jego ciele krople wody. Uśmiech mimowolnie wypełzł mi na twarz a policzki przybrały odcień różu. Czy właśnie nie tak powinien wyglądać każdy poranek? Budzę się i widzę jego twarz, on całuje mnie delikatnie a następnie szepce jak bardzo mnie kocha. Idzie się myć a ja podglądam go do momentu w którym on nie wciągnie mnie pod prysznic i nie zacznie rozbierać. MÓZGU OPANUJ SIĘ! Jeszcze niedawno sama odmawiałam mu różnego rodzaju zbliżeń a teraz co? Myślałam o tym jak to chłopak miałby mnie wciągać pod prysznic. Wrrrr…. Co Ty kochany mózgu ze mną wyprawiasz?
Natychmiast powróciłam do namiotu i opadłam na poduszkę. Niall zawsze mnie pociągał, ale to, co teraz działo się pomiędzy nami przerastało mnie. Pragnęłam go, tak bardzo chciałam by był on blisko mnie, że nie potrafiłam opanować swoich niemoralnych myśli. Nakryłam się kocem i siedząc tak w ciemności usiłowałam przestać myśleć o idealnym ciele chłopaka.
Jak na złość Niall wrócił do namiotu i mocno się do mnie przytulił. Mimo iż byłam nakryta kocem doskonale czułam każdy jego mięsień, bicie serca i cudowne usta.
- Wstawaj królewno.- powiedział ściągając koc z mojej głowy. Jego chłodne wargi dotknęły
moich.- To nasz ostatni dzień tutaj i nie możemy go zmarnować- uśmiechnął się ciepło a ja mocno go przytuliłam
- Wrócimy tutaj? To miejsce jest dla nas idealne- powiedziałam żałując, że chłopak wcześniej nie wpadł na pomysł odwiedzenia tego miejsca.
- Obiecuję Ci, że pewnego dnia zamieszkamy razem z dala od miasta. Będziemy tylko my i nasze chore myśli- wskazał na moją głowę i zaśmiał się
- Osz Ty niedobry!- jednym zręcznym ruchem powaliłam go na jego poduszkę i zaczęłam namiętnie całować. Niewiele nam było trzeba by nasze ciała idealnie ze sobą współgrały. Chłopak błądził swoimi dłońmi po moich plecach a moje palce odnalazły swoje miejsce pomiędzy kosmkami jego włosów. Były one idealnie miękkie i pachniały rzeką. Usta chłopaka zsuwały się coraz niżej. W mgnieniu oka błądziły już po szyi przynosząc mi niebywałą rozkosz. Naszymi ciałami raz po raz wstrząsał dreszcz ekscytacji połączony z  podnieceniem.
Poczułam jak Niall powolutku ściąga ramiączko mojej koszulki. Poczułam się skrępowana i lekko niezręcznie. Nie chciałam go w żaden sposób rozczarować ani też odstraszyć. A co będzie jeśli nie spodoba mu się? Chłopak najwyraźniej widząc moje rozterki zaczął delikatnie całować mój bark.
- Jeżeli tego nie chcesz wystarczy powiedzieć- powiedział spoglądając w moje oczy
- Nie Niall… Ja po prostu… Nie chcę Cię w żaden sposób rozczarować- skrzywiłam usta w dziwnym grymasie
- Nie kocham Cię za to jakie masz ciało czy jaka jesteś w łóżku. Kocham Cię bo jesteś wyjątkowa i sprawiasz, że czuję się szczęśliwy.- powiedział i jego palce pozbawiły mnie bluzki. Widziałam szybkie bicie mojego serca, które niemalże wyskakiwało z biustonosza. Próbowałam uspokoić pędzące w każdą stronę myśli, ale to wszystko było niczym jazda na karuzeli. Tysiące rozmazanych obrazów przelatywało przed moimi oczami. Poczułam, że nie dam rady, że te wszystkie emocje, odczucia i wspomnienia zmiażdżą mnie. Czułam się tak jak wtedy gdy Hazza przyparł mnie do ściany, jak wtedy gdy Olivier przyparł mnie do zimnego muru.

 Olivier…

Jego nienawistny wzrok….

Chłodny mur i jego okropny dotyk…

Jego śmiech…

Mój płacz…

- Niall ja tak nie mogę.- powiedziałam zrywając się i wybiegając z namiotu bez słowa wyjaśnienia. Podczas biegu nad brzeg rzeki pośpiesznie zapinałam biustonosz, który chłopak zdołał rozpiąć.
Usiadłam na trawie zanurzając stopy w chłodnej wodzie. Próbowałam się uspokoić biorąc głębokie oddechy, myśląc o bardziej przyziemnych rzeczach, ale było to o wiele trudniejsze niż mi się wydawało. Ochlapałam twarz wodą uspakajając w ten sposób łzy. Otarłam resztkę chłodnych kropli z policzków i liczyłam do dziesięciu gubiąc połowę liczb.
To wszystko działo się zbyt szybko. Nie potrafiłam odrzucić przeszłości, zapomnieć o tym co mnie spotkało. Nie potrafiłam zbliżyć się z Niall’em do tego stopnia, że czułam się okropnie zażenowana i zawstydzona.

Hello girls!
Nie ma to jak zacząć długi, majowy weekend pełną parą! Całe 10 dni opierdzielania się!
Czyż to nie brzmi jak najlepszy scenariusz? :)
Jak wam czas mija? U mnie gorąco, wszystko idzie do przodu a co w tym najważniejsze zaczęłam tworzyć o wiele więcej niż kiedyś! Powiem wam, że sama się zaskakuję co jest ogromnym plusem! :)
Czy tylko ja mam śpiewający humor? Hohoh :D Tak, właśnie przed chwilą wróciłam ze szkoły gdzie lekcje skończyłam już o 10.00. Wiecie, zakończenie roku maturzystów więc drugoklasiści się opierdzielają. Oczywiście, było powiedziane, że mamy maszerować do Domu Kultury na apel, ale kto by o to dbał? Rocznik '95  poszedł na wagary :D
Kochane! Jak będzie w długi weekend? Nie mam pojęcia więc.... nie obiecują nowości. Postaram się coś dla was opublikować ale może jakiś wyjazd się przydarzy więc trzeba korzystać z dni wolności!
Musicie wiedzieć, że wasze słowa mnie ogromnie motywują więc- DZIĘKUJĘ!
Piosenka, która dzięki tej wariatce Oli chodzi za mną! Niech Cię Ola złapie pedofil Ty nie dobra Ty!
Tysiące buziaków ze słonecznej mieściny!
Kocham, Magda!
P.S Gimnazjaliści! Jak wam poszły testy?

5 komentarzy:

  1. Jejku biedna Val :( Przecież to ją wykończy... Niall, Harry, Zayn, Oliver i tak w kółko :( Ha ha a już myślałam, że będzie umcia umcia xDD Dodaaawaj nexta :D Nie, nie tylko ty masz śpiewający humor :D Ty to masz fajnie 10 dni wolnego, a ja w tej szkole się kisze ._. Pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh.. mam nadzieję że Valery się w końcu przełamie! Czekam na kolejny ! :D x

    OdpowiedzUsuń
  3. Akjxnbk.gbgkjbdkfgbikdrgbfjkdgbjf! Gorąca herbata + piosenki One Direction + Twoje rozdziały = BŁOGOŚĆ!O tak Madziu, właśnie tak. W niektórych momentach aż łezka się kręci w oku. Awww, ta sielanka miłości jest taka słodka i pociągająca, że mam ochotę przeczytać jeszcze raz ten rozdział.
    I wiesz co? Znowu mam taki dylemat, że nie wiem co bardziej mnie kręci - niebezpieczna i pociągająca miłość Zaylery czy może urocze momenty Niallery. Halery (?) odpada. Bicz plis, Styles to dupek. >.<
    Wszystko jest takie perfekcyjne. Każdy rozdział ma w sobie tą magię. *o*

    10 dni wolnego?! Czyście powariowali?! Zazdroszczę. :< Słońce, korzystaj z wolnego czasu, z pięknej pogody. My poczekamy. ;)
    Ja jestem wariatką? Ooo, dzięki za przypomnienie Madziu! :D Ma mnie złapać pedofil powiadasz.. hahahahahaaha. Patrzę, że dobry humor Cię nie opuszcza.

    Kocham Cię pingwinku!
    Olałka

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyna która ma jedno marzenie- uciec ze swojego rodzinnego domu. Dlaczego? Otóż rodzice znęcają się nad nią. Ciągle piją. Ona nie daje już sobie z tym wszystkim rady. W końcu przylatuje jej kuzyn. Zabiera ją do siebie. Czy zacznie lepsze życie?
    Dowiesz się czytając moje opowiadanie. :)
    Taki krótki opis. Mam nadzieję że zajrzysz. :)
    Oto link: http://opowiadanieoonedirectionnn.blogspot.com/
    Przepraszam za spam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm. Nie da się chyba opisać słowami jak bardzo kocham Twoje opowiadanie i to jak piszesz. To jest cudowne. Twoje opowiadanie jest moim lekiem za złe dni ponieważ czytając to co piszesz przenosze się do innego świata. :)
    Obiecuję, że od teraz będę komentowała każdy rozdział :**. To jest świetne i cudowne. Czekam na następny.
    Zapraszam Cię również do mnie :)
    Weny ♥♥

    OdpowiedzUsuń