piątek, 3 maja 2013

Rozdział 61 ,, Jesteś piękny Niall "



Czy to wszystko działo się naprawdę? Czy przed chwilą Val uciekła z namiotu PRZEDE MNĄ?! Czy to wszystko oby nie był sen z którego nie mogłem się wybudzić?
Opadłem na leżącą za mną pościel i zastanawiałem się gdzie popełniłem błąd? Może faktycznie pośpieszyłem się z tym wszystkim? Może ona potrzebuje czasu by pomyśleć czy chce ze mną… współżyć i dzielić się swoim ciałem? Wiedziałem, że jest przeszłość pozostawiała wiele pytań i wiele blizn na jej duszy, ale w końcu trzeba porzucić okrutne wspomnienia i żyć doczesnym życiem. Kochałem ją i szanowałem, ale czasami…. Całkiem nie rozumiałem.
Godzinę później gdy dziewczyny nadal nie było ubrałem koszulkę i ruszyłem by ją znaleźć. Siedziała nad rzeką chowając głowę pomiędzy rękoma. Nagle w moim sercu obudziło się dziwne uczucie współczucia i żalu do samego siebie. Powinienem być stanowczo bardziej wyrozumiały i czuły.
- Mogę?- zapytałem podchodząc do niej i wskazując na miejsce obok niej. Wzruszyła ramionami i spoglądała w kolorowe ryby pływające blisko dna. Końcówki jej palców były niemalże białe od siły z jaką zaciskała je na swoich ramionach. Dotknąłem ją delikatnie a ona wzdrygnęła się.
- Przepraszam Valery.- powiedziałem okazując wewnętrzną skruchę- Nie powinienem Cię zmuszać do czegoś co wywołuje u Ciebie przykre wspomnienia. Doskonale o tym wiem co przechodzisz, ale sadziłem, że jesteś gotowa na to by nasza związek przeniósł się na inny etap…- powiedziałem ciągle patrząc na nią. Jej twarz była pozbawiona wyrazu. Wyglądała tak, jakby ktoś pozbawił ją emocji, uczuć oraz mimiki twarzy.- Musimy Valery nauczyć się rozmawiać na trudne tematy. Nie zyskamy nic tym, że będziemy uciekać od odpowiedzialności i rozmów. Chcesz abyśmy stali się dla siebie niczym obcy ludzie?
- Nie…- wychrypiała w końcu- Chcę z Tobą rozmawiać Niall, ale….- zawiesiła głos i spojrzała na mnie- Ale nie umiem
- Jestem tylko facetem i nie oczekuje pięknych, skomplikowanych słów. Chcę wiedzieć co Cię dręczy, chcę wiedzieć dlaczego tak bardzo unikasz zbliżeń ze mną i czy ja… Czy jestem na prawdę taki odrażający skoro zawsze przede mną uciekasz- brunetka zaśmiała się i jej twarz w końcu dała znać, że nie zapomniała o podstawowych emocjach i wyrazach
- Jesteś piękny Niall- szepnęła i nieśmiało dotknęła mojej dłoni. Nie wahając się ani chwili uścisnąłem ja mocno dając jej w ten sposób do zrozumienia, że wszystko między nami jest dobrze.- Jesteś najpiękniejszą osobą na całej kuli ziemskiej.- delikatnie się uśmiechnęła- Pytasz co mnie dręczy? Zawsze, ale to zawsze gdy dochodzi pomiędzy nami do zbliżenia pojawiają się wspomnienia tego jak gwałcił mnie Olivier. Teraz doszedł do niego Harry i jego okropne łapska na moim ciele i ja wariuje. Boję się Niall, że zrobisz mi krzywdę. Wykorzystasz mnie i porzucisz. Doskonale o tym wiem, że nie mógłbyś mi tego zrobić, ale moja psychika jest tak zniszczona, że sama tworzy obrazy i tak jak dzisiaj z każdym Twoim dotykiem powracał do mnie koszmar tamtych dni. Potrzebuję czasu Niall. Potrzebuję czasu by móc zapomnieć o tym.- powiedziała patrząc ze łzami w oczach na mnie. Przytuliłem ją do siebie
- Moje biedactwo.. Przepraszam, że tak nalegałem na to wszystko… Wiedziałem, ze wciąż Cię to dręczy, ale nie wiedziałem, że do tego stopnia- pocałowałem jej czoło. Dziewczyna cicho zamruczała, że skąd mogłem wiedzieć i spojrzała na mnie. Te ogromne oczy były przepełnione bóle i szkliły się od łez.
- Nie chcę aby przez cos takiego nasz związek się rozpadł. Zależy mi na Tobie Niall, kocham Cię, ale czy Ty również…- nie dałem jej dokończyć bo wiedziałem do czego zmierza
- Myślisz, że jestem z Tobą tylko dla seksu?- zapytałem wprost a ona pokiwała głową niczym piesek w aucie- Głuptasie! Kocham Cię, jesteś dla mnie kim wyjątkowym i dlatego z Tobą jestem. To siła uczucia a nie popędu każe mi z Tobą być. Bez seksu da się żyć.- zaśmialiśmy się
- Powiedz do Hazzie lub innemu seksoholikowi- rzuciła niby obojętnie dziewczyna ale wewnętrznie zapewne drżała z tłumionego śmiechu. Ja już ją znałem.

- No spójrz tylko. No tylko spójrz- wołała dziewczyna leżąca na leżaku. Dzień był naprawdę męczący. W samo południe, kiedy słońce najmocniej prażyło wybraliśmy się na spacer wzdłuż rzeki.
Widoku? Wszystko wyglądało niczym wyjęte z bajek Disney’a. Każdy stawiany przez nas krok pozwalał nam podziwiać piękne pola rzepaku, pszenicy i innych zbóż, które szumiały w rytm wyznaczany przez wiatr. Od czasu do czasu, w oddali udawało nam się ujrzeć srebrnoszare dachy domów, spichlerzy, gospodarstw… Niekiedy muzykę tworzoną przez naturę przerywał warkot maszyn rolniczych.
Zmierzaliśmy przed siebie nie dbając o nic. Nogi niosły nas do przodu, jakby chciały aby te cudowne chwile nigdy się nie kończyły, aby to wszystko trwało jak najdłużej. Tylko ona i ja… Tylko my… Na środku pustkowia, zdani tylko na siłę swoich nóg i uczuć… Mimo zmęczenia, którego skutki odczuwałem teraz, nie mogłem narzekać. Dzięki temu, że udało nam się zbliżyć w dosyć nieznaczny sposób przeżyłem jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.  Piękniejszy był tylko ten, w którym poznałem cudowną brunetkę.
- Kochanie, no chodź na chwilę- błagała mnie dziewczyna.- Nie pożałujesz- zapewniła mnie.  Podniosłem swoje obolałe ciało i wyjrzałem przed namiot. Tak jak myślałem, dziewczyna leżała na leżaku i spoglądała z ciekawością w niebo. Zrobiłem to samo co i ona i… nie mogłem uwierzyć. Dosłownie tuż nad naszymi głowami przelatywało coś na wzór spadającej gwiazdy
- Mówiłam, że nie pożałujesz?- zapytała mnie brunetka i usiadłem tuż obok niej.
Widok był niesamowity. Ponad naszymi głowami, ponad koronami drzew rozgrywało się cudowne widowisko. Ogromny warkocz gwiezdnego pyłu z wolna przesuwał się po niebie aby nasze oczy mogły jak najdłużej cieszyć się tym cudownym widokiem. Zastanawiałem się ile jeszcze razy matka natura zaskoczy nas w tym lesie.
- Wiesz…- zaczęła dziewczyna a jej głos poniósł się echem po pustym lesie- Podobno jak spada jedna z gwiazd gdzieś na świecie odchodzi jeden człowiek- powiedziała z nutą refleksji w głosie- Myślisz, że on cierpiał?- spojrzała na mnie swoimi przenikliwymi oczami.
- Nie kochanie.- ująłem jej dłoń w swoją- Ta osoba po prostu zasnęła w objęciach ukochanej osoby.- powiedziałem pewny siebie i tego co mówię. On pokiwała tylko głową i ponownie opadła na kolorowe oparcie leżaka.
- Jest jeszcze również taka teoria- zacząłem- która zakłada, że jeżeli spada gwiazda i dana osoba ją zobaczy może spełnić swoje jedno marzenie.- uśmiechnąłem się do niej
- O czym marzysz teraz Niall?- zapytała patrząc do góry
- Marzę o tym, aby być z Tobą jak najdłużej- wyszeptałem i przed oczami pojawił się obrazek przedstawiający mnie i brunetkę w podeszłym wieku
- A ja marzę o tym Niall, by umrzeć w Twoich objęciach- spojrzała na mnie po raz kolejny udowadniając mi jak bardzo mnie kocha. – Będzie tak, prawda? Proszę powiedz Niall, że tak będzie chociaż miałoby się to nie spełnić.- prosiła mnie dziewczyna ściskając mocniej moją dłoń
- Właśnie tak Valery będzie. Będziemy razem do końca naszych dni, będziemy mieć cudowny domek i cudowną gromadkę dzieci. Obiecuję Ci, że będziesz szczęśliwa.- wstałem i objąłem ja swoimi ramionami
- Ja już jestem szczęśliwa Niall- szepnęła i namiętnie mnie pocałowała.
I ta dobiegł ostatni dzień naszej wolności. Właśnie tak zakończył się ostatni ze szczęśliwych dni w naszym życiu.

Piątek, 20 lipca
Kochany Pamiętniku!
           
            Stanowczo zbyt wiele dzieje się w moim życiu.
Kilka dni rozkoszy i szczęścia kosztowały mnie zbyt wiele nerwów i łez, które właśnie wylewam na Twoje śnieżnobiałe strony. W czym tkwi mój problem? Czy naprawdę muszę płacić za każdą chwilę szczęścia w moim życiu? Czy naprawdę to kosztuje AŻ tak wiele?
            Sprawa w sądzie przebiegła idealnie. Nie musiałam być obecna na rozprawie, nie musiałam patrzeć temu człowiekowi w twarz, ale odczuwam satysfakcję ponieważ dostał on najwyższy wymiar kary. W końcu mogę spać spokojnie, nie drżąc o życie swoje i najbliższych mi osób.
            Ahhh… Co to był za cudowny wyjazd. Tylko ja i on. Polana pośrodku pustkowia… Byliśmy zdani tylko na siebie i swoją siłę… To był swojego rodzaju trening dla naszego uczucia, który zakończył się pozytywnym wynikiem. Cieszyłam się, że z każdym dniem coraz bardziej kochałam blondyna. Budziłam się w jego objęciach, w jego objęciach zasypiałam… Mogłam przyglądać się jego poczynaniom i cudownemu ciału, które prężył dzień w dzień przede mną. Ale co z tego skoro teraz już go nie ma?
Tuż po tym jak wyszliśmy z sądu zadzwonił jego telefon. To był jego brat, który oznajmił iż ich mama jest w krytycznym stanie. Chłopak niewiele myśląc odwiózł mnie do domu, zabrał swoje rzeczy i ruszył na lotnisko. Przed tym jak ruszył prosił mnie, bym nie robiła żadnych głupich rzeczy i czekała na jego telefon. Miał odezwać się tuż po tym jak sam się czegoś dowie. Tymczasem na zegarku jest już 23.00 a on nadal nie daje oznak życia.
Czy stan ich matki jest aż tak krytyczny?

Próbowałam dodzwonić się do chłopaków, ale przecież nie pamiętają jak odbiera się telefon. Gdyby nie fakt, że jest już późno od razu ruszyłabym do nich na zwiady.
Było mi okropnie przykro, że chłopak nie zabrał mnie ze sobą. Byłam jego dziewczyną, JEGO dziewczyną o która powinien dbać, ale…. Rozumiem go i szanuję tę decyzję. Sa takie sprawy o których ani on ani ja nie musimy wiedzieć.
Ale czy na tym powinien polegać związek?

Przerwałam pisanie w momencie gdy usłyszałam irytujący głos Lenona. Rzuciłam się w kierunku telefonu i odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam imię Niebieskookiego na wyświetlaczu.
- Zwariowałeś? Miałeś dać znać jak najszybciej się dało!- nakrzyczałam od razu na niego
- Przepraszam kochanie… Dopiero wróciliśmy ze szpitala- jego głos był przepełniony smutkiem, goryczą i zmęczeniem
- Co z mamą? Co się stało?- usiadłam na rogu łóżka bawiąc się pluszową zabawką
- Sam nie wiem Vally… Greg znalazł ja nieprzytomną na podłodze, wezwał karetkę a teraz ona…. Ona leży w śpiączce.- wyszeptał. Serce stanęło mi na kilka chwil.
- Jak to w śpiączce?- wyszeptałam nie wierząc- Przecież to niemożliwe- nie mogłam uwierzyć, że kochana, pełna życia Maura leży podpięta do tysiąca kabelków i nie reaguje na bodźce.
- Sam w to nie mogę uwierzyć- chłopak zaszlochał a serce ścisnęło się z bólu.
- Przylecę do Ciebie Niall, nie możesz być teraz sam- powiedziałam analizując w głowie każdy mój krok jutrzejszego dnia
- Nie Valery. Masz zostać w Londynie- powiedział twardo chłopak- Zostanę tu kilka dni i w końcu wrócę. Nie chce mieszać Cię w problemy mojej rodziny. Wybacz mi to, ale na prawde będzie lepiej gdy zostaniesz tam gdzie jesteś.-
- Rozumiem.- Skłamałam. Tak naprawdę nie rozumiałam jego decyzji. No bo jak można być takim samotnikiem?!
- Wybacz mi ale jestem zmęczony. Lecę spać.- ziewnął
- Dobranoc, śpij dobrze. I daj mi znać jak tylko coś będzie wiadomo o mamie.
- Jasne. Kocham Cię, dobranoc- rzucił zupełnie bez uczuć i w słuchawce rozległ się charakterystyczny dźwięk.
Opadłam bez życia na łóżko.

            Kolejny dzień mojego marnego życia z którego z każdą chwilą ulatniało się zbyt wiele szczęścia, zaczęłam filiżanką mocnej, czarnej kawy. Usiadłam jak gdyby nigdy nic na huśtawce za domem i delektując się zapachem napoju myślałam co dalej. W takie dni jak ten nie potrafiłam jednoznacznie i racjonalnie myśleć. Starałam się ukrywać swój smutek pod grubą zasłoną uśmiechu, ale nic nie uszło uwadze brata.
Przybiegł do mnie tuz po tym jak się obudził. Śmieszny był to widok małego szkraba, który biegnie po trawie w piżamce w kotki. Chłopiec był uosobieniem radości na całym świecie, zawsze potrafił poprawić mi humor.
- Moja kochana siostra!- krzyknął i rzucił się na mnie. Zawartość kubka niebezpiecznie się zachwiała przez co omal nie dostałam małego zawału serca.
- Rozumiem Twoją radość i entuzjazm Char, ale musisz uważać. Mogłam poparzyć Cię kawą- powiedziałam kładąc kubek na ziemie. Brat natychmiastowo wtulił się we mnie nie pozostawiając ani cienia złości. Brakowało mi takich poranków podczas których mogłabym pobyć z bratem i cieszyć się z jego obecności. Byliśmy rodzeństwem i powinniśmy trzymać się razem niezależnie od sytuacji, niezależnie od dnia i godziny. Poświęcałam mu stanowczo zbyt mało uwagi, stanowczo zbyt mało zainteresowania co mogło sprawić, że nasze dobre relacje będą tylko wspomnieniem.
- Babcia mówiła, że byłaś na wycieczce z Niall’em… Fajnie było?- zapytał a w jego dłoniach pojawił się Pan Biedronka
- Tak, było bardzo fajnie- uśmiechnęłam się całując go w czoło. Cieszyło mnie to, że chłopiec interesuje się mną, moimi sprawami…
- A gdzie jest Niall? Ostatnio był u nas i już go nie ma…- spojrzał na mnie ze smutną miną- Obiecał mi poczytać…
- Jego mama zachorowała więc musiał do niej pojechać- wyjaśniłam mu pośpiesznie
- Tak jak nasza mama?-
- Podobnie kochani, podobnie- odparłam wstając z huśtawki- To co jemy na śniadanie?-
- Jajecznicę!- krzyknął chłopiec i rozpoczął bieg do kuchni.
 Kochałam tego malca najbardziej na świecie!
Kilka minut po tym jak zegarek wybił godzinę 12.00 usłyszałam szczęk zamka w drzwiach. Aktualnie zajmowałam się budowaniem bratu portalu do podziemi więc nie mogłam zobaczyć kto wchodzi. Po chwili dźwięk babcinych obcasów odbił się od ścian więc łatwo było zgadnąć kto wkroczył do domu
- Babcia!- krzyknął malec biegnąc do staruszki psując tym samym moją misterną budowę z poduszek i prześcieradeł. Kobieta serdecznie uściskała chłopczyka po czym usiadła na krześle. Nie miała zakupów, na twarzy malował się wyraz przerażenia… Coś było nie tak
- Charlie idź zobacz czy nie ma Cię w pokoju- powiedziała na co głupiutki chłopczyk pobiegł na górę
- Co się stało babciu?- zapytałam siadając obok niej. Od razu w jej oczach pojawiły się łzy. Mocno przytuliłam kobietę lecz to wywołało ogromny szloch.
- Zwolnili mnie z pracy- wydusiła z siebie pomiędzy szlochem a niemożnością złapania oddechu. Po raz kolejny w przeciągu dwóch dni moje serce stanęło na kilka chwil. Dlaczego teraz wszystko się wali?!
- Ale dlaczego?- zapytałam czując smutek. Co teraz będzie? Jak będzie wyglądało nasze życie?
- Redukcja etatów kochanie.- powiedziała babcia biorąc głęboki oddech.- Spokojnie…- ujęła moja dłoń w swoją jakby widziała moje przerażenie- znajdę nową pracę. O ile mi się uda znajdę nową- niepewnie uśmiechnęła się i rozpięła guziki w swojej koszuli
- Babciu… Z całym uszanowaniem, ale masz już swoje lata i mało kto będzie chciał Cię zatrudnic…- powiedziałam zdając sobie sprawę z tego, że mogłam urazić kobietę
- Właśnie tego się boję kochanie. Boję się, że nie będę potrafiła zapewnić wam godziwego życia- westchnęła- Obiecałam sobie, że odmienię wasze życie i co? Dokładam wam kłopotów…-
- Jakich kłopotów? A kto zapewnił nam ciepły dom? A kto zapewnił nam tyle miłości? Nikt inny tylko Ty i Ty mówisz, że mamy przez Ciebie kłopoty?- uśmiechnęłam się do niej. Po chwili dołączył do nas Charlie, który był oburzony swoją nieobecnością w pokoju. Usadowiłam go na swoich kolanach i mocno przytuliłam zarówno babcię jak i jego
- Ciesze się, że was mam. A o pracę babciu się nie bój. Jutro za czymś się rozejrzę- powiedziałam czując, że to co dzieje się dookoła mnie to tylko wierzchołek lodowej góry. 

Hej!
Jestem absolutnie zła za to, że już tak na prawdę nie ma tu nikogo :(
Jeżeli nie ma was to czy jest sens dalej pisać? 

16 komentarzy:

  1. Oczywiście, że jest sens pisania dalej, chociażby dla mnie i dla samej siebie. A rozdział... wspaniały, aż niedowiary ile się wydarzyło w nim

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest sens pisać to dalej! Muszę się przecież dowiedzieć czy będzie jakaś geometria!! #IfYouKnowWhatIMean ;D

    Rozdział jak rozdział... Zajebiście cudowny! Wiesz, że podczas czytania czułam zapach listu od Ciebie? A musisz wiedzieć, że list jest całkiem w innym pokoju w kartonie z innymi listami od Ciebie schowany w szafce! ;o Chyba mam schizofrenię! o.O

    Więc nawet się nie waż usuwać, zawieszać bloga, bo w wakacje nie będziesz miała czego u mnie szukać!

    KOCHAM ;**
    Stefan

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że jest sens. Cytując Val "Jak będzie wyglądało nasze życie" bez tego bloga?

    Genialny rozdział, jak w życiu, raz pod górkę a raz z górki. Fajnie, że jest tak pisane,a nie przesłodzone.
    Zapraszam do siebie, dopiero zaczynam, ale co tam ;p
    try-trust-him.blogspot.com

    Buziaki Sophie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to się zastanawiasz? Żartujesz? Świetnie piszesz i nie powinnaś tego urywać w takim momencie! Rozdział świetny i czekam na kolejny, który mam nadzieję, że napiszesz bo jest dla kogo pisać!
    Jess xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Czesc pingwinku
    Cóż mogę powiedzie, jak zwykle cudownie. W rozdział wplątane wszystkie emocje, miłość, strach, obawa, radość, smutek. Nie znam nikogo kto pisałby tak jak Ty kochanie. Czytając każde słowo jak zawsze oczuwam wszystko to co bohaterowie.
    No a teraz z innej beczki, przepraszam i jak zwykle tłumacze sie brakiem czasu za brak moich komentarzy. Czuje sie z tym źle, ale nie lubie pisac krótkich kilku słówek. Potrzebuję czasem troch czasu aby napisac Ci jak wiele wspaniałych emocji towarzyszy mi przy czytaniu dzieł spod Twojej ręki. Tak na prawdę to nie potrafię wyrazić tego słowami.Bardzo tęsknię za czasami kiedy się poznawałyśmy i nie było dnia abym nie myślała o Tobie. I teraz towrzyszysz mi często i choc okropnie mam ochotę napisac zawsze cos mi przeszkodzi. Czekam na wspanialy czas wakacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy w koncu bede miala dla Ciebie mnósto czasu. Nie poddawaj sie w tym co robisz kochanie. Wiedz ze zawsze jestem z Tobą i mysle o Tobie. Przepraszam za nielogiczna tresc, ale mozg odmawia mi posluszenstwa. Trzymaj się cieplutko i bądź silna.
      Kocham bardzo mocno
      Pingwin Emily<3

      Usuń
  6. jesteśmyy:D. Twój blog jest super i masz go dalej pisac no! :D świetny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest sens pisac, bo my wciąż tu jestesmy.
    Cudnie, ale znow smutno ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak nas nie ma ?! Ja czytam,, czytałam i czytać będę, bo ten blog. Jest świetny !
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  9. jest sens i to duży ! chociażby taki, że jeśli skończysz a ja nie dowiem się zakończenia to się załamię ! ;(
    a rozdział zajebisty ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział jest świetny i zgadzam się z ww jest sens pisania chyba lepiej piać dla tych którzy chcą to czytać niż no nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rodział cudowny jak zawsze . Awwhhh Niall i Valery *-* taka cudowna z nich para c: oczywiście że jest sens pisania . Ja zawsze czytam ale nie mam zbytnio czasu na komentarze . Ciągle szkoła i nauka ;___; noo ale takie jest życie ... Buziaki i życze weny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Oczywiście, że jest sens dalej pisać i nawet nie myśl o takich głupotach!
    Wiesz ile ludzi czeka na nowy rozdział, żeby poznać losy Niall'a i Valery?
    Ja osobiście kocham to opowiadanie i zostanę z tym blogiem do końca.
    Rozdział przecudowny, taki magiczny. Jak ja współczuję Val. Całe życie jej się teraz wali..
    Buziaki i czekam na następny ze zniecierpliwieniem <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochany aniołku!
    Siedzę właśnie na balkonie i rozkoszuję się słońcem... Nawet nie wiesz jaką przyjemność nam sprawiasz takimi rozdziałami. Mogłabym tysiące razy czytać Twoje opowiadania, a to i tak byłoby dla mnie mało. Wieje taki ciepły wiatr i z Twoim rozdziałem czuję się, jakbym była w niebie. I tak nie wyrażę tego tutaj, jak bardzo Cię cenię za to co dla nas robisz pomimo swoich prywatnych spraw. Nigdy nas nie zawodzisz, zawsze potrafisz nas oczarować. Ta pogoda psuje mi chyba mózg! Nic praktycznie nie robię. No chyba, że liczy się pisanie do Ciebie i czytanie Twojego dzieła. *_* Awwh. <3
    Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła ujrzeć książkę z Twoim nazwiskiem. Dałabyś mi swój autograf, co nie? O mój Boże, każdy by mi zazdrościł, że przyjaźnię się z pisarką Magdaleną!

    A wiesz misiu, że pleciesz głupoty z tym sensem dalszego pisania? Głuptasku. :* Wir sind für dich Liebling. (tak, zaraz biorę się za niemiecki :D) Zamierzasz podzielić się z wszystkimi tą cudowną, a zarazem smutną wiadomością, right? :)

    Kocham Cię najbardziej na świecie! ♥
    Twoja Olałka

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak to nikogo nie ma? A ja to co, niewidzialna jestem? Nie wydaje mi się, więc napiszę krótki komentarz bo chcę iść na balkon a już 17:15 O.o Zaraz zajdzie słońce :c Więc powiem krótkimi słowami : Rozdział jest świetny, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak to nie ma nikogo? A ja? A te wszystkie osoby nade mną? :)
    Pisz, pisz. :D Rozdział świetny. Z niecierpliwością czekam na następny :>
    Buziale :***

    OdpowiedzUsuń