piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 66 ,, Martwię się o was ''





Drogi Pamiętniku.
Wakacje niemalże dobiegają końca a moja miłość jest wystawiona na próbę czasu. Wytrzymałam miesiąc bez jego śmiechu, jego słów, bez jego ciepłych i silnych ramion, ale jak miną kolejne cztery tego nie wie nikt. Zapewne poddam się w połowie tego czasu, załamię się, zrobię Niall’owi awanturę i taki będzie finał naszej historii.
Tłumaczę sobie to na wszelaki możliwy sposób. To jego praca, musi to robić by przeżyć, ma podpisaną umowę i dzięki niej istnieje, ale to…. To przynosi ulgę na chwilę. A co z resztą dni?!
Wiem, że jestem silna. Wiem, że moja siła tkwi w uczuciu i bogatej przeszłości, która niejednokrotnie pokazała mi jak brutalne może być życie. Wiem, że moja siła to moja potęga, która pozwoli mi przetrwać te wszystkie dni.

Coraz częściej zastanawiam się czy wrócić do szkoły. Coraz częściej myślę, że mam ochotę zostawić to wszystko, wyjechać z tego okrutnego miasta a nawet państwa i zacząć wszystko od nowa, od śnieżnobiałej strony. Czy tak nie byłoby łatwiej? Można wykreować siebie na nowo, można sprawić, że ludzie nie dowiedzą się kim byłam. Nie oszukuję się- nic nie będę miała po tej szkole. Muzyka to tylko zabawa a każda zabawa się kiedyś kończy. Chciałabym zrobić coś, co nada mojemu życiu sens, co sprawi, że będę czuła się potrzebna i ważna. Być może ten kurs na który uczęszczam pozwoli mi odnaleźć się w pracy tłumacza? A może wyemigruję do Niemiec? Kto wie co przydarzy się mi za kilka dni, za kila lat?

Wiesz co zauważyłam? Ostatnimi czasy zaczęłam brutalnie wypierać z umysły przeszłość. Wszystkie wspomnienia, wszystko co tak naprawdę było dla mnie najcenniejsze porzuciłam, by tylko móc na chwilę odetchnąć. Czy tak może być? Czy tak powinno być? To jest właściwe pytanie. Bo wspomnienia o Meg, tacie, chłopakach i o Olivierze tworzyły moją historię, tworzyły wszystko to co miałam.
Z perspektywy czasy widziałam rozpadającą się rodzinę, złośliwych rodziców a teraz wcale nie było lepiej. Odkąd babcia straciła pracę coraz częściej widzę ją zalaną łzami, sączącą gorzkie wino i cóż tu dużo mówić… Wydaje mi się, że jej pracoholizm sprawił iż popada w depresję. Jak inaczej to wytłumaczyć? ONA SIĘ ZANIEDBUJE. Czy kobieta w sile wieku chodzi po domu w dresie, z lepiącymi się włosami podczas gdy na dworze nie widać ani jeden chmury a temperatura sięga niemalże trzydziestu stopni? To nie jest normalne i właściwe. Czasami wydaje mi się, że gdyby dziadek żył ona… Ona byłaby inna. I nawet praca nie potrafiłaby jej zmienić.

Nie myśl sobie, że nie mam czasu dla rodziny. Okropnie martwię się o brata. Od kiedy zabrakło wśród nas Korney’a stał się on nieco smutniejszy, schudł, stracił radość życia              a uśmiech? Czy coś takiego u niego istnieje? To przykre widząc iż tak młoda osoba przestaje nagle żyć, jej świat się wali a najbliżsi nie potrafią pomóc.
A może kupno nowego towarzysza byłoby czymś dobrym? Może to wcale nie głupi pomysł?
W schronisku jest pełno zwierzaków czekających na adopcję więc czemu nie? Malec  na pewno się ucieszy a ja? Ja będę mieć świadomość tego, że zwróciłam mu przyjaciela.
Sama również potrzebuję mieć się do kogo przytulić, mieć komu powierzyć moje tajemnice
a taki kundelek… On jest idealny. Ty również też! Nie zrezygnuję z tej formy wyżalania się jaką jest prowadzenie pamiętnika. Co to, to nie!
Martwię się też o Niall’a…  Pokłóciliśmy się kilka dni temu, on się nie odzywa, chłopcy też naprawdę rzadko do mnie piszą a jak robi to któryś z nich to jest tą osobą Zayn. Właśnie w takich chwilach jak te, które są już za mną a wiele jeszcze przede mną widzę, że mogę liczyć tylko na niego. To przykre, ale prawdziwe. Jak głosiła jedno z zagranicznych powiedzeń: Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Od tej sprawy z Hazzą Niall naprawdę stał się… Dziwny? Szczerze przyznam, że świadomość tego iż najlepszy przyjaciel leci na moją dziewczynę nie jest niczym przyjemnym. Ale co ja no to poradzę? Wyraźnie mówiłam HAZZIE, że moja i jego miłość to równanie sprzeczne. Kocham tylko i wyłącznie Irlandczyka….
Choroba mamy na pewno miała na nasze relacje wpływ. Obiecałam mu,  że ją odwiedzę i tak też będzie… Idealnie się składa bo studio ma być zamknięte na okres dwóch tygodni z powodu koniecznego remontu. Plany? Irlandia i Mullingar czekają na mnie!
Zamknęłam zeszyt i spojrzałam na słońce chowające się za linię horyzontu. Niebo o tej porze było piękne. Kolory igrały ze sobą przechodząc w coraz to ciemniejsze barwy- począwszy od jasnożółtego a skończywszy na intensywnym bordowym, który miejscami przeradzał się w kolor czarny. W takie samotne i puste wieczory jak ten, tęskniłam za Niebieskookim oraz każdą chwilą, którą spędziliśmy razem. Nie pomagała tu już muzyka, zbyt wesołe komedie oraz tony czekolady, które sprawiały, że moja sylwetka zamieniała się w formę podłużnej pianki.
Chwyciłam ogromną białą kartkę, rozłożyłam ją na podłodze i czerwonym flamastrem zaczęłam pisać ogromnymi literami:

Co zrobić by być szczęśliwym?
  1. Każdego ranka, tuż po przebudzeniu pomyśl o czymś miłym. Włącz ulubioną piosenkę, która doda Ci energii na cały dzień
  2. Kilka przysiadów oraz lekka gimnastyka poprawi krążenie, co zwiększy poziom endorfiny w Twojej krwi
  3. Stań przed lustrem i powiedz: Jestem piękna. Czuję się cudownie
  4. Ubieraj się w te ubrania, które pozwolą Ci czuć się swobodnie. Odstaw ponure kolory a postaw na coś bardziej wesołego
  5. Zrób każdego dnia coś dla siebie- kup książkę, zjedz kostkę czekolady, spotkaj się z przyjacielem. Obojętnie co, ale zrób to dla siebie
  6. Uśmiech to połowa sukcesu. Także uśmiechaj się każdego dnia do wszystkich a poczujesz się znacznie lepiej
  7. Rodzina najważniejsza. Spędź z nią każdego dnia godzinę na wspólnej rozmowie, oglądaniu filmów lub tez na spacerze- to spaja więzy rodzinne
  8. W zdrowym ciele zdrowy duch! Dbaj o siebie. 20 przysiadów, 20 brzuszków i ćwiczenia na talię to jest to czego potrzebujesz.
  9. Porozmawiaj z kimś kto pomoże Ci uwolnić umysł od przykrych wspomnień
  10. TAK NIEWIELE POTRZEBA BY BYĆ SZCZĘSLIWYM!

Podniosłam się do góry by móc ocenić moje dzieło i musiała  stwierdzić, że aż tak tragicznie to nie wyglądało. Chwyciłam taśmę i czym prędzej zamontowałam kawałek papieru w miejscu gdzie mój wzrok pada od razu po przebudzeniu- powiesiłam kartkę na lustrze. Przyglądając się temu tak naprawdę prostemu sposobowi na chwilę radości gdy usłyszałam stukanie o parapet. Podniosłam się, podeszłam do okna i nie mogłam uwierzyć własnym oczom- Londyn tonął w łzach. Wystawiłam dłoń poza chroniony dachem obszar i poczułam chłodne krople muskające moją skórę. Chłód rozchodził się po moim ciele nie dbając o nic. Radość z powodu tego uczucia nie miałam końca. W końcu przerażona ogromnym błyskiem a następnie potężnym grzmotem zamknęłam okno, zgasiłam światło i spoglądałam na krople niedbale spływające po chłodnej szybie.
Raz po raz niebo przeszywała istna biel tylko po to, by po chwili mogła pochłonąć je bezkresna czerń. Nieznośny watr tarmosił liście, które wirowały dookoła mnie. Kamień, który ulokował się gdzieś w okolicy żołądka coraz bardziej na niego ciążył. Miałam dziwne przeczucie, że cos się stanie, że wydarzy się coś złego co nie pozwoli mi żyć. Czułam ogromny strach, który rósł gdzieś w okolicy serca. Czy coś stało się Niallerowi? Czy oby na pewno każdy z chłopaków był bezpieczny?
Spojrzałam  na zegarek- 21.20.  + 4 godziny więc u nich jest 1.20. Nie mam wyboru, muszę zadzwonić.
Pierwszy sygnał i nic. Drugi sygnał i nic. Moje serce zaczyna bić jak szalone. Trzeci sygnał i nic. Odchodzę od zmysłów ale zaraz uzmysławiam sobie, że może śpią lub są w trakcie after party. Czwarty sygnał i słyszę jego dziwny, zmodyfikowany głos.
- Halo?- mówi czkając.
- Niall? Ty jesteś pijany?!- pytam zdziwiona jego głosem.
- Ja? Nie…- mówił chłopak kłamiąc- Hej Lisa! Poczekaj!- krzyknął
- Jaka Lisa?! Niall gdzie Ty jesteś?!- próbowała się dogadać z nim ale nie umiałam. Nagle usłyszałam szum w telefonie, kilka niemiłych słów i ktoś inny odezwał się po drugiej stronie
- Niall oddzwoni później- serce podskoczyło mi do góry. Ten seksowny i ochrypły głos mógł należeć tylko do Hazzy
- Harry?! Co się dzieje? Wszystko jest ok.?- zalewałam go tysiącami pytań bojąc się przerwania połączenia przez chłopaka.
- Poczekaj chwilę.- rzucił niedbale. Próbowałam wsłuchać się w strzępki rozmów, ale niewiele dane mi było usłyszeć. Krzyki, pisk i obelgi Niall’a nie pozwalały mi skupić się na rozmowie. Co ten chłopak ze sobą robił?!
- Valery?- po chwili usłyszałam w słuchawce
- Harry proszę powiedz mi co się z wami dzieje- błagałam go niemalże
- Spokojnie słodka. Złość piękności szkodzi. Niall ma problem z sobą. Nie wiem o co wam poszło, ale po ostatniej rozmowie on zaczął…- urwał jakby bojąc się mojej reakcji- No zaczął ostro pić i balować…. Żaden z nas nie potrafi doprowadzić go do porządku. Nie minie koncert on zaszywa się w swojej garderobie i pije. Jesteś jedyną osobą, która może mu pomóc, wiesz?- mówił chłopak a ja z każdym wypowiadanym prze niego słowem upadałam na dno. Niall i alkohol? Czy to oby na pewno nie jest kolejny wymysł tych idiotów?
- Harry czy Ty oby się nie pomyliłeś? Niall? Niall i alkohol? To niedorzeczne!
- Prawda jest taka, że najwyraźniej nie znasz swojego chłopaka i jego możliwości- zaśmiał się gorzko słysząc moje niedowierzanie w głosie. A może to właśnie była prawda? Może tak naprawdę nie znałam chłopaka? Może i Harry miał racje lub przemawiała przez niego czysta zazdrość? Może tak naprawdę chciał by Niall w moich oczach stał się kimś, komu nie warto poświęcać czasu a tym bardziej życia?
Tysiące myśli przelatywały przez mój umysł z prędkością światła. Co robić? Co robić? Co robić?
- Harry to wcale nie jest śmieszne.- warknęłam czując narastającą złość do chłopaka
- Wiesz, w gruncie rzeczy jest. Niall mówi różne dziwne rzeczy jak jest pijany…- mówił spokojnie jakby chciał by jego słowa sprawiały mi więcej bólu. To była swego rodzaju tortura, która miała na celu sprawienie jak największego bólu.
- Zamknij się ok.? Myślisz, że jak jesteś chamem to każda będzie Twoja? Harry oprzytomniej! Nie dość że ranisz swoich przyjaciół to także i mnie! Naprawdę Ci o to chodziło?! Tak cholernie tego chcesz by każdy miał Cię za chama i prostaka?!- wykrzyczałam nie myśląc nad swoimi słowami ani siłą ich przebicia
- Dzięki Valery….- powiedział niemalże Szpetem.
- Harry, ja… Ja… Przepraszam- powiedziała, ale było za późno. Chłopak rozłączył się pozostawiając mnie z głową pełną pytań.
Co mam teraz zrobić?!

Poniedziałkowy ranek okazał się nieco lepszy niż pogoda za oknem. Nieustanny wiatr dął w okna, które drżały z zimna. Chłodne krople deszczu spływały po szybie powodując odpłynięcie wszystkich witalnych sił. Tuż przed wyjściem do pracy dostałam telefon od Alex’a, który poinformował mnie iż właśnie od dzisiaj zaczyna się nasz dwutygodniowy wypoczynek.
Ucieszona z tego faktu zaparzyłam kawę, zrobiłam tosty z masłem orzechowym i usiadłam przed telewizorem przeskakując z kanału na kanał. Mnóstwo programów śniadaniowych, bajek dla dzieci i serwisów informacyjnych zlewało się w całość. Znudzona trzymaniem pilota w dłoni zostawiłam na programie w którym mówili o otwierającym się rynku pracy na zachodzie Europy. Słuchając nudnych wypowiedzi ludzi w podeszłym wieku wpatrywałam się tempo w ekran. Nagle całość wypowiedzi przybrała inny wymiar. Na ekranie pojawiły się roześmiane twarze chłopaków. Któryś z prowadzących zaczął mówić o odwołanym koncercie w LA z powodu złego samopoczucia jednego z członków zespołu. Przerażona nie na żarty zerwałam się z kanapy i pobiegłam na górę po swój telefon. Od razu wykręciłam numer do Zayn’a. On jako jedyny mógł przekazać mi rzetelne informacje na temat tego co miało miejsce wczorajszego wieczora u nich.

Telefon dzwonił gdzieś w oddali. Pojedyncze dźwięki, które do mnie docierały odbijały się echem w mojej głowie. Ktoś nie dawał za wygraną więc postanowiłem przetrzeć zaspane oczy i odebrać grający sprzęt. W końcu mogło stać się coś złego.
- Na miłość Boską Zayn co się z Tobą dzieje!- usłyszałem po drugiej stronie sparaliżowany głos Vally- Ile można dzwonić?!- była wściekła a zarazem przerażona
- Tak się składa, że po koncercie nie można mnie dobudzić.- powiedziałem ziewając najdyskretniej jak mogłem
- Obudziłam Cię. Wiedziałam….- jęknęła- Przepraszam Zayn…
- Daj spokój. Stało się coś? Jesteś jakaś niespokojna….powiedziałem siadając na łóżku i zmierzwiłem stojące w każdą stronę włosy
- Możesz mi powiedzieć co miało miejsce wczoraj? Dlaczego odwołaliście koncert do LA? Kto się źle poczuł?- dziewczyna zasypywała mnie gradem pytań
- Spokojnie kochanie…- próbowałem ją uspokoić- Wszystko jest już dobrze.- starałem się mówić spokojnie, miarowo i tak by brunetka nie przejmowała się całym szumem dookoła nas- Wczoraj tuż po koncercie jeden z nas zasłabł…
- Co?! Jak to?! Zayn proszę powiedz mi wszystko.. Martwię się o was!- mówiła błagalnym głosem. Serce łamało się słuchając tego zrozpaczonego głosu. Więcej miała problemów z naszym wyjazdem niż my. Dopiero teraz udało mi się zauważyć jak bardzo dziewczyna cierpiała przez to wszystko.
- Niall poczuł się źle i upadł na podłogę. Zabrali go lekarze na kilka podstawowych badań…- wyjaśniłem jej pośpiesznie
- Jak to? Dlaczego nic mi nie powiedzieliście?! Dlaczego dowiaduje się ostatnia o tym, że MÓJ chłopak zasłabł?! Czy ja naprawdę powinnam oglądać więcej telewizji?!- niemalże wykrzyczała. Czyli Niall okłamał nas mówiąc iż zadzwonił do niej?
- To on do Ciebie nie dzwonił?- zapytałem zdziwiony
- A miał? Nie rozmawiałam z nim od kilku tygodni.- czy mi się wydawało czy ona płakała?
- Wiesz to dosyć dziwne bo nam mówił, że o wszystkim Cię poinformował…
- Nie Zayn. On nie dzwonił do mnie. Boże co się z nim dzieje? Zayn powiedz mi wszystko absolutnie wszystko!
- Wiesz… Możemy porozmawiać przez skypa? Wolałbym Cię widzieć…- zaproponowałem
- Jasne. Zaraz wejdę i porozmawiamy.- odparła przerywając rozmowę.
Zacząłem zastanawiać się nad tym jak ona to wszystko zniesie…

Kilka minut później widziałem na ekranie komputerowego monitora zapłakaną brunetkę.
- Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że nie mogę być przy Tobie- powiedziałem widząc jej zapłakane piwne oczy
- Powiesz mi co się dzieje?- jej głos drżał. Oparła się o krzesło i zaczęła słuchać
- To wszystko zaczęło się w Irlandii. Jak dobrze wiesz Maura była w szpitalu i Niall jak to Niall. Olał na początku wszystko ale gdy usłyszał, że jego matka może być poważnie chora załamał się. No i wiesz dokładnie jak to bywa przy tego typu rzeczach- nie interesuje Cię nic prócz Twojego wewnętrznego świata. Zaczął pić i to ostro. Niejednokrotnie dzwonił do nas po pijaku i prosił byśmy odwołali to wszystko. Chwała mu za to, że zrozumiał, że w ten sposób rani Ciebie.- dziewczyna intensywnie oddychała. Jej pierś falowała z gniewu a być może z frustracji, która właśnie nadciągała. Nie zważając na nic kontynuowałem zgodnie z obietnicą- Przyjechaliśmy tu. Wszystko było dobrze do momentu w którym nie nastąpiła wasza kłótnia. Nie chcę Cię w żaden sposób obarczać jego zachowaniem moja droga! Absolutnie nie! Ale musisz wiedzieć, że jeżeli tak dalej pójdzie to wszystko się rozpadnie. Dzień w dzień pije i nigdy nie trzeźwieje jakby tego było mało zaczął palić jakieś zielsko, które całkowicie go zmienia. Staramy się mu pomóc, staramy się by miał wszystko co jest mu potrzebne do życia ale on odtrąca nas. Nie wiem czy uda nam się skłonić go do wyjścia z tej sytuacji.- powiedziałem kończąc bolesny monolog. Dziewczyna chwilę milczała tylko po to by po chwili wybuchnąć donośnym płaczem, który wypełnił przestrzeń dookoła mnie. Całe szczęście, radość i nadzieja wyparowały w tym momencie. Gdybym tylko było obok niej ująłbym ją w ramiona i trzymał w nich tak długo aż brunetka się uspokoi.
- Zayn… Co ja mam teraz zrobić? Wszystko się wali a ja? Ja stoje w miejscu bo nie wiem co mam robić. Babcia popadła w depresje i coraz więcej pije, Charlie przeżywa depresję po utracie psa a teraz jeszcze Niall i jego narkotyczne uzależnienia. Czym ja, do cholery jasnej zawiniłam bym teraz miała takie życie?!
- Proszę uspokój się. Powinienem być teraz przy Tobie… Może mam przylecieć? -
- Nie Zayn, to nie ma sensu.- załkała- Nie możesz marnować swojego życia na moje problemy
- Nie zapominaj, że też jesteś częścią mojego życia- rzuciłem zbyt późno gryząc się w język. Zapanowała między nami niezręczna cisza, która została przerwana donośnym pukaniem do moich drzwi. Po chwili do pokoju wpadł Niall z rozkwaszonym nosem. Upadł na podłogę pociągając za sobą obrus a wraz z nim wiele szklanek i talerzy.
- Cholera jasna- zakląłem pod nosem. Usłyszałem zduszony krzyk dziewczyny, która w żaden sposób nie mogła mi pomóc
- Harry! Lou!- krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem. Próbowałem podźwignąć chłopaka jednak moje siły tu nie wystarczały. Po chwili zjawiła się dwójka przyjaciół, która pomogła mi usadowić chłopaka na łóżku. Natychmiast pognałem po apteczkę by móc opatrzyć nos kolegi. Ślady krwi w holu nie wyglądały najlepiej… Gdyby ktoś nie wiedział co tak naprawdę się wydarzyło miałby przed oczami mordercę z ociekającym krwią nożem w ręku. Dobiegłem do kuchni w momencie gdy do apartamentu wszedł Liam. Nie miał najlepszej miny, był zmęczony, rozgoryczony i może lekko smutny. Widząc apteczkę w mojej dłoni od razu zapytał się co miało miejsce podczas jego nieobecności. Wzruszyłem ramionami sam tak naprawdę nie potrafią dokładnie tego wyjaśnić. Niall potrafił nas zaskoczyć tym bardziej w ostatnich dniach.
- Człowieku spójrz co Ty robisz ze swoim życiem.- rzucił Lou w momencie naszego wejścia do pokoju
- Co ja robię?- wybełkotał blondyn- Spójrz lepiej na siebie i tę dziunię. Każdy z nas wie, że lubisz znaczne bardziej od niej Hazze….- spojrzał na Louis’a. Chłopak ściągnął usta w jedną, prostą linię na tyle mocno by odpłynęła z nich krew.
- Jesteś skończonym kretynem.- uderzył nogą o łóżko i opuścił pokój
- Stary wyluzuj- powiedziałem rozkładając się przed nim.- Liam zabierz stąd laptopa.- poruszyłem głową w stronę sprzętu stojącego nieopodal.
- Valery?- zdziwienie w jego głosie sprawiło, że blondyn na dźwięk imienia dziewczyny poruszył się niespokojnie
- Ale co z nim?- usłyszałem jej cichy głos, który zaczął się oddalać. Było mi jej tak cholernie szkoda. Kolejne dni będą dla mnie próbą czasu…..                   

7 komentarzy:

  1. Boże, co ten Niall wyprawia? Głupi jest i tyle.
    szkoda mi Val ... Niall'er nie zasługuje na nią, to Zayn jest prawdziwym przyjacielem, nie powinien jej zostawiać ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże co się dzieje z Niallem ? Rozdział świetny, czekam na następny.
    Weny :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezus Maria o.O biednaa Valery . Nialler zaczął fixować normalnie... Niech wreszcie sie wszytsko poukłada . Weny życze kochana :) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku nieeee. Nialler co ty robisz? o.O świetny blog :) xx

    OdpowiedzUsuń
  5. CO?
    CO SIĘ DZIEJĘ!
    Co ten głupi Irlandczyk wyprawia!?
    Gdybym mogła być w opowiadaniu to sprałabym go na kwaśne jabłko!
    Oby wszystko było dobrze...
    kocham ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie zgadzam się żeby ktoś INNY OPRÓCZ NIALLERA się do niej zbliżył.Zayn będzie chciał zapewne wykorzystać to, że jest teraz tak a nie inaczej :c

    OdpowiedzUsuń
  7. ufffff, dopiero teraz znalazłam czas, więc jestem ;) mam trochę sporo do nadrobienia z rozdziałach, ale zapewne się wciągnę tak, że przeczytam jednym tchem i potem już będę na bieżąco ;d także no, zabieram się za czytanie.
    Całuję, Panna A ;*

    [i-wont-let-you-go.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń