piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 69 ,, Are you sure it is not a dream? ''




Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nagle moje ciało znalazło się niczym w amoku, swego rodzaju transie, którego nie potrafiłam zatrzymać. Odczuwałam na raz tysiące różnych emocji łączących się ze sobą w przeróżne konfiguracje, które w tamtym momencie determinowały moim zachowaniem a co za tym idzie moim ciałem.
Chciałam, tak bardzo chciałam by ciecz spływająca na dno szmaragdowej miski była zwykłą wodą zabarwioną odrobiną czerwonego tuszy. Tak bardzo chciałam by chłopak siedzący obok mnie nie miał takiej zatroskanej miny i nie spoglądał co chwilę na mnie. Jego wzrok wyrażał współczucie, strach oraz swego rodzaju dezorientację.
- Zayn, ja…- chciałam go przeprosić za to wszystko, zapytać się co tak naprawdę miało miejsce ale on tylko pokręcił przecząco głową mocno ściągając usta w prostą linię. Jego wargi zaczynały się robić białe od siły nacisku a ja postanowiłam nie wychylać się poza bezpieczną granicę. Ukryłam twarz poza zasłoną ciemnych włosów, które pofalowały pod wpływem wilgoci. Spoglądałam na kałuże, które tworzyły wodną ścianę pomiędzy mną a chodnikiem, który na szczęście był opustoszały. Krople bezbarwnej cieszy spływały po szybach. Spoglądałam na dwie z nich myśląc, która pierwsza dotrze do mety i zginie porwana przez wiatr.
 Nie chciałam tu być... Chciałam zniknąć z powierzchni kuli ziemskiej. TERAZ, JUŻ, NATYCHMIAST.
I wtedy po raz pierwszy zapaliła się czerwona lampka nad moją egzystencją. Wtedy po raz pierwszy zaczęłam snuć plany, które miały zostać jak najszybciej wcielone w życie…

Kilka minut wystarczyło byśmy znaleźli się na izbie przyjęć w szpitalu. Dziewczyną od razu zajął się sztab specjalistów, który skrócił jej cierpienia. Zostawiono mnie na środku korytarza ze szmaragdową miską wypełnioną krwią.
- Pan…- mężczyzna w białym kitlu spojrzał na kartę- Zayn Malik?
- Tak.- pokiwałem głową- Coś nie tak z Valery?- zapytałem lekko przestraszony jego poważną miną
- Nie, z dziewczyną wszystko w porządku jednakże muszę z Panem porozmawiać.- rzucił i ruszył jasnym korytarzem- Na co Pan czeka?
I ruszyłem posłusznie za nim niczym piesek za swoim panem. Nie wiedziałem czego mogę spodziewać się po rozmowie z doktorem. Czy oby na pewno z dziewczyną jest wszystko dobrze? Czy ona jest zdrowa i… poczytalna?
- Pan jest jej chłopakiem, przyjacielem, bratem, mężem?
- Przyjaciel.- wyjaśniłem
- O to się lepiej składa bo jako przyjaciel odpowie Pan rzetelniej na moje pytania.- Poprawił się na ogromnym skórzanym krześle i złożywszy ręce na swoim dosyć wystającym brzuchu począł mnie pytać. Czy Valery miała ostatnio ogromne wahania nastroju? Czy dziewczyna przeżyła ostatnio jakiś większy stres? Czy nikt w jej rodzinie nie chorował na depresję? Te i wiele innych pytań padały z ust grubego doktora. Starałem się odpowiadać na nie zgodnie z prawdą, ale nagle uświadomiłem sobie, że tak naprawdę… Tak naprawdę to ja wiem o niej tyle co i nic. Naszą relację stanowczo przykryła zbyt duża warstwa kurzu, która właśnie w takiej chwili wywoływała ogromną reakcję alergiczną. I nie chodzi tu o mnie czy o samą dziewczyną. Chodzi tu o nas wszystkich i nasze podejście do niej. Wyjeżdżając El i Dan obiecały zająć się nią jak należy i co? Żadna z nich nie przestąpiła progu jej domu…
Jeden za wszystkich? Wszyscy za jednego!
Nie, to nie ta bajka.

Leżałam w sali segregacji gdy odwiedził mnie Zayn. Wyglądał na takiego, który wcale nie cieszy się ze swojej obecności tu, ale co zrobić z umysłowo chorą przyjaciółką? Nic.
Wystarczy okazać odrobinę sztucznego zainteresowania, troski i wszystko jest OK.
- Jak się czujesz?- zapytał cichym, ochrypłym głosem. Milczałam. Nie chciałam go widzieć, nie chciałam go słyszeć, nie chciałam by tu był. Moja nienawiść do całej populacji mężczyzn rosła z każdym spojrzeniem na jego aksamitną twarz.
Co się ze mną dzieje?! Jeszcze kilka godzin temu wszystko było niczym w bajce. Cieszyłam się jego przyjazdem, jego opowieściami oraz tym, że po prostu był a teraz?
- Wyjdź.- wychrypiałam przekręcając się na lewy bok. Czułam na sobie jego posępny wzrok i rosnącą w nim nienawiść z każdą chwilą. – Wyjdź!- dodałam nieco głośniej. Chłopak nadal stał i wpatrywał się w moje plecy jakby były ósmym cudem świata.
To wszystko było dla mnie pewną próbą, która miała zakończyć się czymś co nazywa się poddaniem. Żałowałam tych mocnych słów, których użyłam wobec niego. Przecież on nie zrobił mi tak naprawdę nic…
Gdy już miałam się odwrócić i przeprosić mulata za swoje zachowanie drzwi cicho się zamknęły i po chłopaku nie było już śladu.
Wahania mojego nastroju sprawiały, że wpadałam w szał. To wszystko doprowadzało mnie do wariacji.
                                                                       ~*~
Przez salę segregacji przewinął się sopory sztab psychologów, psychiatrów, którzy usiłowali udowodnić mi, że mam coś nie tak z głową, jestem niepoczytalna a ta rana na ręce była próbą samobójczą. Póki co to byłam najnormalniejszą osobą jaka była na tej sali. Rozumiałam ich strach o mnie i wiele innych rzeczy, ale dlaczego od razu musiałam cierpieć na depresję, zaburzenie tożsamości lub inną chorobę o psychiatrycznym podłożu? Fakt faktem, że ostatnie dni mocno dały mi w kość, schudłam, stałam się bardziej drażliwa a nerwy niemalże były w strzępkach ale to wszystko w końcu będzie miało swój koniec.
 To wszystko w końcu się skończy….
A ja….
Ja będę żyć długo i szczęśliwie z…
- Mogę?- usłyszałam za plecami. Nagle moim ciałem wstrząsnął dreszcz ekscytacji i dopiero po chwili dotarło do mnie, że za mną stoi ON.
- Niall?- wychrypiałam nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Tuż przede mną stał chłopak o blond włosach i nieśmiało się uśmiechał. Wyglądał tak… Tak… Tak idealnie, nieskazitelnie i tak cudownie. Oczy zaszły mi łzami, które były wyrazem głębokiej i ogromnej tęsknoty jaka została przykryta przez koc nienawiści.
- Zadzwonił do mnie Zayn z prośbą o jak najszybszy przylot…- zaczął mówić nieśmiało zbliżając się do mojego łóżka. CZY TO OBY NIE JEST SEN?!- Nie mogłem zostawić Cię po raz kolejny Valery… Nie mogłem usiedzieć w domu z myślą, że dzieje Ci się krzywda…
- Niall…
- Ja wiem… Ostatnie miesiące były dla nas ogromnym wysiłkiem, ale…- podniósł nieśmiało wzrok w tym samym momencie co ja. Niebieskie tęczówki cudownych oczu rozjaśniła iskra nadziei, która przerodziła się w swego rodzaju radość i ulgę.
Nie mogąc wytrzymać dzielącej nas bariery zerwałam się z łóżka i wtuliłam się w jego ciało. Ciepło, które emanowało od niego wywołało gęsią skórkę, jego słodki oddech omiótł moją szyję a ciałem raz po raz wstrząsały dreszcze. Wdychałam jego zapach niczym powietrze, którego ma za chwilę zabraknąć.
 Zapach, którego nie potrafiłam zapomnieć…
- Ty naprawdę tu jesteś….- szepnęłam nie mogąc powstrzymać łez.- Ty naprawdę tu jesteś Niall!- spojrzałam na jego twarz którą przyozdobił szeroki uśmiech.
- Nie płacz kochanie- rzekł ocierając delikatnym ruchem łzy z moich policzków.- Już jestem przy Tobie, już wszystko będzie dobrze.- pocałował moje czoło i mocno mnie do siebie przytulił.
- Tak się cieszę, że jesteś….- szepnęłam i zamknęłam oczy. Tak cholernie chciałam by ta chwila trwała wiecznie.

Krótko po 19. Niall wsadził mnie do swojego samochodu, zapiął pasami i powiedział, że chce poważnie ze mną porozmawiać. Bałam się tej rozmowy, ale wiedziałam, że musi ona nastąpić. Sama pragnęłam z nim porozmawiać, wyjaśnić to i owo ale nie wiedziałam, że nastąpi to tak szybko. Wiem, że byłam to forma ucieczki przed prawdziwym życiem, ale… Czasami wydawało mi się, że nie potrafiłam inaczej.
- To dokąd? Do Ciebie?- zapytał mnie chłopak włączając się do ruchu ulicznego
- A możemy pojechać do Ciebie? Nie chciałabym wzbudzać w domu sensacji… Chciałabym móc porozmawiać z Tobą na spokojnie bez żadnych kontroli co przysłowiowe pięć minut.-powiedziałam dokładnie znając kolejność wydarzeń gdy tylko pojawię się w domu.
- Zatem niech tak będzie.- zmienił bieg- Ale nie smuć się słoneczko- jego ciepła dłoń musnęła moją- Muszę wyjaśnić Ci pewne rzeczy, sama doskonale o tym wiesz.                                                             
- Tak, niestety wiem.- odgarnęłam włosy z czoła i próbowałam się skupić na tym co działo się na drodze.
W domu chłopców jak zwykle panował przyjemny chłód. To właśnie był ich prawdziwy dom. Dookoła nas leżało pełno porozrzucanych skarpetek, spodni i brudnych podkoszulków a z góry dobiegały głośne krzyki typu: Pośpiesz się, długo?! Ile można być w łazience?
Uśmiechnęłam się pod nosem czując, że jakaś cześć mnie powróciła na swoje miejsce. Czując wzrastające z każdą chwilą napięcie chwyciłam rękę chłopaka i ukryłam w swojej. Spojrzałam na niego a on tylko cudownie się uśmiechnął jakby wiedząc, że ma teraz nade mną całkowitą władzę.
- Napijesz się czegoś?- zapytał mnie chłopak prowadząc mnie bezpośrednio do kuchni.
- Wody, jeśli to nie problem- rzuciłam i rozejrzałam się po salonie. Oczywiście efekt tornada był dokładnym dowodem na to, że chłopcy są w domu. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do kuchni. Niall podał mi szklankę wody i przyglądał mi się z zastanowieniem gdy opróżniałam jej zawartość.
- No co?- zapytałam czując się niebywale skrępowana. Jego wzrok dosłownie mnie pożerał a ja nie mogłam nic zrobić tylko czuć się obserwowaną.
- Dzieje się z Tobą stanowczo coś niedobrego. Schudłaś.- stwierdził okręcając mnie dookoła osi niczym sklepowego manekina.
- Gdybyś się odzywał dokładnie byś wiedział co się dzieje.- powiedziałam nim zdążyłam ugryźć się w język
- Vally…- westchnął i oparł ręce o blat
- No już… Przepraszam- odłożyłam szklankę do zlewu i wtuliłam się w jego ciało- Po prostu nie mogę zrozumieć co nas tak okropnie poróżniło…
- Nie wierzę! Valery!- usłyszałam krzyk za sobą i zobaczyłam wesołą twarz Lou. Chłopak od razu rzucił się w moją stronę, złożył po pocałunku na każdy policzek i nawet podniósł do góry co nie spotkało się z przychylnością El.- Tysiąc lat Cię nie wiedziałem- zaśmiał się odstawiając mnie w bezpieczne ręce Niallera.
- I wzajemnie. Urosłeś- zaśmiałam się
- I zmężniał- dodała El przejeżdżając palcem po jego torsie- Miło Cię widzieć kochana- drobna brunetka przytuliła mnie. Mimo wszystko uśmiech na jej twarzy znikł tak samo szybko jak się pojawił. Czy zrobiłam coś nie tak?
- Właśnie wychodzimy na kolacje wraz z Liam’em i Dan. Dołączycie do nas?- zapytał pasiasty
- Wiesz chyba nie tym razem… Mamy kilka spraw do obgadania.- powiedział Niebieskooki
- Chyba muszę skreślić Cię z listy domowników Panno Smith!- krzyknął Liam co było dosyć dziwne.- Ale jakby nie patrzeć cholernie dobrze znów Cię zobaczyć!- podszedł do mnie i jak to miał w zwyczaju zamknął moje kruche ciało w swoich olbrzymich ramionach.
I właśnie w tym momencie powróciły do mnie te okropne myśli, które nawiedziły mnie w szpitalu. Wiele godzin leżenia i wpatrywania się w sufit sprawiło, że dokładnie wiedziałam co muszę zrobić. Czułam ogarniający mnie ogromny smutek, który rozlewał się na boki niczym woda, która wypełnia wannę po brzegi a krany nadal są odkręcone. Nagle zrozumiałam, że widzę się z nimi po raz ostatni…. Że już nigdy nie usłyszę ich wesołych głosów a co najgorsze już nigdy nie poczuję taka bezpieczna.
- Ciebie również Li jest dobrze widzieć.- odkleiłam się od niego i przywitałam Daniell- Miło było was wszystkich zobaczyć. Bawcie się dobrze.- powiedziałam i ruszyłam śladem blondyna do pokoju, który był dla mnie ostoją.

- Więc zostaliśmy sami, tak?- zapytałam wyciągając się na łóżku, którego miękkość oraz zapach blondyna przyprawiał mnie o ciarki.
- Na to wygląda.- położył się obok mnie i nasze dłonie splotły się ze sobą. Był to odruch bezwarunkowy, nasze dłonie działały niczym magnesy, które się przyciągają. – Nie mam nic na swoją obronę Vally.- powiedział chłopak przyjmując poważną minę-  Zjebałem. Wiem, że zjebałem wszystko na czym stoi niebo i ziemia ale ja…. Ja nie potrafiłem sobie poradzić z natłokiem emocji. Każda chwila w Irlandii bez Ciebie, każda myśl, że mama może nie wrócić już od zdrowia napawała mnie ogromnym żalem i bólem bo nie mogłem nic zrobić.- tysiące słów wypowiadanych przed chłopaka zalewało mnie niczym letnia deszcz, który pojawia się niespodziewanie- Nie chciałem angażować Cię w moje problemy bo dokładnie wiem, że masz wiele swoich. Nie mogłem Ci powiedzieć o tej trasie bo dokładnie wiedziałem jaka będzie Twoja reakcja. Chciałem, uwierz mi chciałem powiedzieć Ci wszystko, ale…- w jego lśniących oczach zaszkliły się łzy- Ale najzwyczajniej w świecie brakowało mi siły i dowagi. Pocieszenia zacząłem szukać najpierw w alkoholu a potem w dragach, których dostarczała nam nasza znajoma. Siedziałem w tym gównie tyle czasu i zapewne nadal bym siedział gdyby nie pomoc Zayn’a i co prawda reszty chłopaków. Ale to właśnie on informował mnie na bieżąco o Twoich sprawach, to właśnie on uświadomił mi jak bardzo cierpisz przeze mnie i… Ja to wszystko odstawię. Dla Ciebie kochanie. Nie chcę Cię stracić…- wyszeptał i załkał niczym małe dziecko, które dostało kilka klapsów od taty.
- Niall… Przecież ja tu cały czas byłam. Powinieneś mi zaufać, powinieneś oczekiwać ode mnie pomocy a Ty tymczasem wybrałeś mniejsze zło… Ja rozumiem, że martwiłeś się o mnie, chciałeś bym nie cierpiała ale spójrz. To przyniosło więcej łez.- otarłam jego twarz z łez- Proszę nie rób już tak nigdy więcej. Naprawdę zależy mi na Tobie, zależy mi na…- wstrzymałam oddech. Nie chciałam tego mówić, nie teraz gdy mój plan już został wcielony w życie.- Po prostu nie rób już tak, dobrze?- chłopak pokiwał głową dając mi tym samym wyraźnie do zrozumienia, że jednak mu zależy. 
Lśniące od łez oczy wyrażały stanowczo zbyt wiele… A ja po raz kolejny bawiłam się w znakomitą aktorkę.

Leżeliśmy tak trzymając się za dłonie i patrząc głęboko w oczy gdy dziewczyna poprosiła bym ją przytulił ponieważ jej zimno. Zrobiłem to bez najmniejszego oporu ponieważ tak cholernie długo nie mogłem jej dotknąć, nie mogłem przytulić ani poczuć zapachu jej włosów.
Gdy nasze ciała znalazły się blisko siebie i zaczęły wydzielać dużą ilość ciepła poczułem to przyjemne mrowienie, które odczuwałem gdy brunetka składała na mojej szyi delikatne pocałunki.
- Tęskniłem za Tobą.- powiedziałem delikatnie odsuwając nas od siebie. Jej oczy błyszczały niczym gwiazdy na dzisiejszym niebie a ja nadal nie mogłem pojąć, że na własne życzenie chciałem zostawić taki skarb.
- Kochaj się ze mną Niall- szepnęła mi do ucha a mnie dosłownie sparaliżowało. Spojrzałem na nią nie wiedząc jak mam się zachować i czy jej propozycja oby na pewno nie jest swego rodzaju podpuchą.- Chcę się z Tobą kochać Niall. Jestem na to gotowa.- widziałem jak jej klatka piersiowa unosi się z coraz większą częstotliwością do góry. Czyli jednak nie kłamała… ONA CHCIAŁA SIĘ ZE MNĄ KOCHAĆ.
Brunetka ruszyła do łazienki zostawiając za sobą raz po raz pewne części garderoby. Utrwaliło mnie to w przekonaniu, że ona tego chce. Chce zrobić to ze mną tu i teraz.
Ucieszony z jej decyzji ruszyłem za nią. Gdy dostałem ją w swoje ręce zacząłem całować jej szyję, obojczyki, twarz aż w końcu dziewczyna zaciągnęła mnie pod prysznic i odkręciła wodę. Ubrania, które mieliśmy na sobie od razu nabrały ciężkości. Spoglądałem na nią i jej drżące ręce, które rozpinały małe guziki koszuli w kwiaty.
- Pomogę Ci- powiedziałem i dotknąłem jej skóry, która przenikała chłodem wody.
- Niall- spojrzała na mnie- Czy Ty również tego chcesz?
- Nie marzę o niczym innym kochanie.- zrzuciłem z niej koszulę i moim oczom ukazał się biust, który był tym o czym marzy każdy mężczyzna.
Dziewczyna jakby nie mają żadnych oporów rozebrała mnie do samej bielizny.
Nasze usta spotkały się w chłodnym pocałunku, który zapoczątkował cudowny wieczór.
- Zimno Ci, prawda?- zapytałem czując jak jej ciało drży. Pokiwała głową szczekając przy tym zębami więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem na łóżko, które stało się w niedługim czasie wilgotne. Zamknąłem drzwi pokoju na klucz, zgasiłem światło i położyłem się tuż obok niej.
- Kocham Cię, wiesz? Chcę byś wiedział, że jesteś miłością mojego życia.- powiedziała brunetka siadając na mnie okrakiem.
- Ja Ciebie również kocham Vally.- szepnąłem i rozpiąłem jej biustonosz. W przeciągu kilku chwil byliśmy całkowicie nadzy co potęgowało uczucie miłości do niej. Czując tak blisko jej nagie ciało dopiero teraz umiałem zrozumieć jak bardzo ją kocham, jak silnie przywiązany jestem do niej. Wiedziałem, że dziewczyna boi się więc starałem się być mężczyzną bardzo delikatnym. Nasze ciała idealnie współgrały ze sobą tworząc jakby idealną całość. Każdy nasz ruch, każde słowo było jakby dopełnieniem samego aktu, który był czymś wyjątkowym.
I nie było w tym ani odrobiny wstydu, pogardy lub zażenowania ponieważ robiliśmy to z miłości a miłość jest jedną z najsilniejszych emocji.

Była godzina 5.50 na zegarku gdy przebudziłam się wtulona w nagie ciało Niall’a. Wspomnienie nocnych wydarzeń sprawiło, że olbrzymi rumieniec okrył moją twarz. Spoglądałam na jego ciało skąpane wśród pierwszych słonecznych promieni i serce pękało mi z bólu. Mimo wszystkiego co wczoraj powiedziałam, nie potrafiłam mu wybaczyć.
Moja decyzja była jednoznaczna i nie do odwołania. Nie mógł jej zmienić nawet sam Niall a co dopiero ktoś z mojej nędznej rodziny.
Podźwignęłam się na łokciach i najciszej jak potrafiłam wymknęłam się do łazienki by tam ubrać się w szeroką koszulę Niall’a oraz jego spodnie.
- Tak wygląda twarz egoisty- pomyślałam spoglądając w lustro i związując splątane włosy w kucyka. Z każdym stawianym przeze mnie krokiem nachodziły mnie coraz większe wątpliwości, serce bolało coraz bardziej a roztargnione myśli gnały w każdą stronę. Znalazłam kawałek kartki na nocnym stoliku i zaczęłam pisać.
Spojrzałam po raz ostatni w swoim życiu na twarz blondyna, złożyłam pocałunek na jego ustach i zostawiając wszystkie rzeczy odeszłam w swoją stronę. Ból rozdzierający moje serce był nieznośny, ale tak będzie najlepiej. Tak będzie lepiej dla Niego.

Obudził mnie głośno dzwoniący telefon. Przetarłem zaspane oczy i próbowałem dojrzeć, którą godzinę wskazuje wiszący zegar na ścianie. 11.55
Uśmiechnąłem się do siebie i dotknąłem miejsca obok. Było puste. Zwlokłem się z łóżka i chciałem znaleźć dziewczynę by podziękować jej za wszystko, ale nie mogłem jej znaleźć.
Wróciłem do pokoju i wtedy rzuciła mi się w oczy mała biała karteczka.
Poczułem jakby moje nogi ważyły tonę. Coś musiało się stać.

Niall.
Chcę zacząć nowe życie.
Nowe życie bez Ciebie i doczesnych problemów.
Nie szukaj mnie,
Valery.

Osunąłem się na ziemię. Nie wiedziałem co to wszystko znaczy. Każdy zaciągany przeze mnie chust powietrza powodował ogromny ból. Ból rozsadzający klatkę piersiową.
Zacząłem płakać.
Czy ona mogła odejść na zawsze?

                                                           KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ. 


Hello girls!
Witam was w ten jakże cudownie wesoły piątek, który zapoczątkowuje dwa miesiące istnego szaleństwa i laaaby!
Czy tylko ja jestem tak podekscytowana tymi wakacjami? Czy tylko ja mam to cholerne przeczucie, że będą one niezapomniane?
Jak już same zauważyłyście pod rozdziałem widnieje napis koniec części pierwszej. Tak, to właśnie oznacza dwumiesięczną przerwę w publikacji rozdziałów na blogu, ale nie martwcie się zawita wrzesień i blog rusza pełną parą z DRUGĄ częścią. Co z tego wyjdzie? Mam nadzieję, że coś co posiada ręce i nogi. 
Była to trudna decyzja dla mnie ale chciałabym aby to co robię dla was było systematyczne, uporządkowane i totalne zero chaosu. Jako, że nie będzie mnie praktycznie cały lipiec w domu, sierpień to dokończenie kuru prawa jazdy, egzamin ( mam nadzieję, że zdam! ), trochę nauki i sporo powtórek no i co najważniejsze moje ukochane 18. urodziny więc będzie trochę motłochu i braku czasu... Jesteście dla mnie ważne więc nie chcę was zaniedbywać miśki!
Mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję i przyjmiecie ją niezbyt krytycznie. 
A teraz proszę by każda z was, która dotarła do tego znaczącego momentu podpisała się chociaż swoim imieniem w komentarzu.
Pingwinki!
Bezpiecznych wakacji, szalonych, pełnych słońca i radości, dużo przygód, które dodadzą wam wigoru 
i wszystkiego co najlepsze! :*
Do zobaczenie we wrześniu! :*
Kocham całym serduszkiem, Magda :*

19 komentarzy:

  1. dobrze robisz tak jakby zwieszając bloga ..
    każdemu należy się chwila odpoczynku, a ten czas może jeszcze bardziej wzbudzić naszą ciekawość
    przynajmniej taka jest moja opinia ;))
    rozdział cudowny
    ~ Halszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam pojęcia, że sprawy się tak potoczą. WOW. Ten rozdział wywarł na mnie ogromne wrażenie. Naprawdę strasznie podoba mi sie twój blog.
    O byś pozostawała to co masz poddawać, no i od razu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :*
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie się poplakałam. Genialne ale takie smutne :-(. Będę czekać z niecierpliwością na część drugą. Powodzenia na egzaminie ;-).

    OdpowiedzUsuń
  4. omg... Co ona chce zrobić? O.O
    Sądzisz, że wytrzymam 2 miesiące ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny i pelen wspanialych emocji rozdzial. Główna bohaterka coraz bardziej mnie zaskakuj i juz sama nie wiem czego spodziewac sie po naszej wybuchowej Val.
    Jejku, nie potrafię wyobrazic sobie tych wakacji bez Ciebie Madziu, wydaje mi sie ze minie troche czasu zanim zdam sobie sprawę z tego ze nie zastanę Cię tutaj przez dwa miesiące. Bedę musiala przyjąc to do wiadomosci.
    Zyczę Ci cudownie spędzonych wakacj, bez zadnych zmartwien i trosk. Aby wszystko Ci się udalo kochanie, a ja poczekam az sama wsiadziesz w samochód i mnie odwiedzisz. To byloby spelnienie moich marzen.
    Duzo slonca i ciepla Pingwinku.
    Mam nadzieje ze niedlugo zdarzy sie okazja do choc krotkiej rozmowy.
    Kocham bardzo mocno, ściskam i całuje
    Emily<3

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW! Zadziwiające kończący się rozdział!
    Wszystko co do tej pory napisałaś było świetne, twój blog był, jest i mam nadzieję, że nadal będzie jednym z najlepszych blogów jakie czytałam. Piszesz niesamowicie!
    Mimo, że mało komentowałam to chciałabym ci podziękować za to wszystko! Świetna robota!
    Życzę ci udanych wakacji, zdania egzaminu no i szczęśliwych 18. urodzin! Spełnieni marzeń!
    Nie mogę się doczekać co przygotujesz dla nas w drugiej części, ale będę czekać, z niecierpliwością, ale będę czekać!
    Wszystkiego dobrego na ten czas!
    Pozdrawiam,
    Angela.

    OdpowiedzUsuń
  7. cudny rozdział *.*
    w końcu 69 :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny a zarazem smutny *.* Z niecierpliwościa będę czekała na drugą część.
    Będziemy tęskniły :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak tego nie skomentować, przecież to 69 rozdział, a na dodatek koniec pierwszej części. :)
    Zakończyłaś to w wielkim stylu! To kochana trzeba Ci przyznać. Trochę mi smutno, że Vally podjęła akurat TAKĄ decyzję, ale... Zapoczątkuje to kolejny etap w jej życiu. Gorszy, bo bez 5 wariatów i bez... Niall'a. Mam nadzieję, że to jednak będzie jedna z historii ze szczęśliwym zakończeniem.
    69 rozdział = Hazza Czuwa :*
    No i życzę powodzenia na egzaminach. Na pewno zdasz!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. szkoda że trzeba bd czekać aż 2 miesiące ale czuję że bd warto:)
    powodzenia :)
    ily bby :) <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojojojojoj dlaczego Vally odeszła? ;c
    Biedny Niall....
    A co sobie pomyśli mały Charlie?!
    Przeczuwałam jak to się skończy, ale i tak mi trochę smutno...
    No nic... Muszę czekać na drugą część.
    Wiem, że będzie warto czekać.
    I oby skończyło się to happy endem!
    Wiesz... Niall i Valery jako małżeństwo z gromadką dzieci, psem i wielkim domem! ;D

    Będę tęsknić, ale chyba w wakacje się spotykamy, huh? ;3

    Wiem, że na pewno zdasz! Ale i tak POWODZENIA!
    Trzymam kciuki Darlin'

    Kocham ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. będę niecierpliwie czekać na drugą część. bloga Twojego znalazłam nie dawno i nic nie stanęło mi na przeszkodzie żeby przeczytać go w kilka dni :D
    z początku myślałam że może Vally chce się zabić ... już myślałam że Cię zabije ;d i powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj,
    Jeśli interesuje Cię pisanie "na poważnie", być może pragniesz wydać swoją pierwszą książkę, zapraszam do Klubu Młodych Pisarzy albo Klubu Kreatywnego Pisania. Więcej informacji tutaj: http://www.literaryartinstitute.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Łał... Kocham tego bloga! Tylko czemu przerwałaś w takim znaczącym momencie...? ;c teraz przez całe wakacje będę się zastanawiać o co chodziło... Popełniła samobójstwo? Wyprowadziła się? I tak będę rozmyślać w wolnej chwili... No ale możesz być pewna, że we wrześniu będę tu zaglądać na nowo! Również szczęśliwych i bezpiecznych wakacji! Żelek Julia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Skonczone w wielkim stylu i w napieciu! To sprawia ze nie moge doczekac sie kolejnych tuz po wakacjach! No i do tego 69. :P
    `dominika.

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne to mało powiedziane! Brak mi słów, żeby wyrazić jak wspaniale piszesz.
    Pozdrawiam Olinek

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award i Libster blogs Awards.
    Więcej dowiesz się u mnie na blogu: http://simply-happy-life.blogspot.com/
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialny , świetny , cudowny blog !!!!! Przeczytałam wszystkie rozdziały od samego początku i muszę powiedzieć Ci że masz talent do pisania opowiadań tego typu :) Czekam z wielką niecierpliwością na część 2 ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. next i zapraszam do mnie http://changemyminde.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń