Kilka minut po 16.00 obudził mnie wesoły głos babci
oświadczający, że jesteśmy na miejscu. Przetarłam zaspane oczy i wrzuciłam do
torby leżący na moich kolanach czerwony notes. Powoli otworzyłam drzwi
samochodu i wyszłam na zewnątrz wciągając świeże dosyć chłodne powietrze.
- Valery! Valery! Spójrz jaki piękny jest nasz nowy dom!- czterolatek skakał
wokół mnie lekko potrząsając moją dłonią. Leniwie ziewnęłam i odwróciłam się w
stronę domu. Moja mina chyba mówiła wszystko.
- Ale babciu… Jak to możliwe? Jakim cudem?- mówiłam nie wierząc własnym oczom.
Przetarłam je nie mogąc uwierzyć, że będę mieszkać w takim domu. – Jakim cudem
tak szybko?- wciąż do mnie to nie docierało. Staliśmy przed piętrowym, żółtym
domem z malutkim ogródkiem
- Chodźcie zobaczycie swoje pokoje- powiedziała babcia nie wyjaśniając skąd
wytrzasnęła taki dom. Charlie zaczął ciągnąć mnie za rękę bo ciągle
przyglądałam się budynkowi.- Tak, tutaj jest kuchnia połączona z jadalnią, tam
dalej taki mały salon, łazienka, pralnia a na górze są pokoje: Pierwszy od
lewej to Twój Valery, kolejny to małego rozrabiaki a na samym końcu jest mój.
Lećcie na górę no- zadowolona babcia wskazała nam schody a ja niczym malutki
dziecko, ciesząc się wbiegłam na górę. Pierwszy raz w całym moim życiu miałam
mieć własny pokój. Zgodnie z tym co powiedziała Penelopa pierwsze drzwi od
lewej należą do mnie. Ok. Głęboki wdech i…. Cudo!! Zaczęłam skakać, piszczeć,
krzyczeć z radości i nie wiadomo co jeszcze. Był piękny! Nawet o takim nigdy
nie marzyłam.
- To znak, że chyba się podoba- powiedziała babcia wchodząc do pokoju.
- Och babciu jest spełnieniem moich snów- ucałowałam kobietę w policzek.
Gdy lekko ochłonęłam poszłam obejrzeć pokój brata, który również zrobił na mnie
ogromne wrażenie. W ogóle cały dom był zrobiony tak aby na każdym kroku mnie
zadziwiać.
- No a teraz babciu czas na spowiedź- siadłam w kuchni na krześle i spoglądałam
jak przyrządza posiłek- Jakim cudem miałaś tyle pieniędzy na taki dom, na meble
i tak dalej?- spojrzałam na nią, była cały czas uśmiechnięta
- Valery… Nie jesteś już dzieckiem więc mogę z Tobą szczerze porozmawiać.-
upiła łyk wody ze szklanki stojącej obok niej- Ja już od dawna się starałam o
was. Widziałam jak cierpisz i tak naprawdę mogłam was zabrać od niej dwa
miesiące temu ale nie zrobiłam tego. Chciałam abyś swoje urodziny zapamiętała
jako te, które zmienią Twoje życie. Więc skąd miałam na to pieniądze co?
Dostałam. Musiałam i muszę wam zapewnić godne warunki życia. Mój znajomy miał
akurat do sprzedania ten dom a, że się bardzo dobrze znamy opuścił troszkę cenę
ze względu na sytuację w której jesteśmy. Nic się nie martw słonko. Teraz
będzie dobrze. Obiecuję, że nie będzie wam nic brakować- kobieta ucałowała moje
czoło- Aleś wyrosła… Sama nie wiem kiedy stałaś się taką piękną kobietą-
- Babciu bez przesady- poczułam, że czerwienię się więc wstałam i powiedziałam-
idę po nasze rzeczy. Trzeba się rozpakować i w ogóle- na dworze mogłam obejrzeć
dom w pełnej krasie. Był imponujący. Z tego co widać nie mieszkaliśmy w
dzielnicy ludzi przeciętnych, było tu coś znacznie więcej. Uporawszy się z
walizkami wpuściłam Korney'a na posiadłość i zamknęłam za sobą furtkę. To mój
dom. To naprawdę mój dom.
- Valery! Charlie! Kolacja!- zawołała babcia z domu a ja leniwie podniosłam się
z łóżka. Ten dzień był naprawdę wykańczający.
- Jutro pojedziemy do Twojej szkoły- babcia spojrzała na mnie nakładając mi
spory kawałek zapiekanki warzywnej. Pachniała przecudnie- No i jeszcze
poszukamy dla małego miejsca w żłobku. Nie może zostać sam w domu- dokończyła i
usiadła
- Sam w domu? To Ciebie nie będzie?- zapytała lekko zdziwiona
- Ja pracuję nie pamiętasz? Między innymi dlatego wybrałam tę dzielnicę, będę
miała bliżej do pracy-
- Och, tak zapomniałam- powiedziałam i wpatrywałam się w talerz. Babcia nie
była zwykłą babcią. Pracowała jako sekretarka w jednej z bardzo ważnych firm w
Londynie. Nie była na to za stara, miała
55 lat. Jak na babcię to mało prawda? Cóż.. Miała zaledwie 19 lat gdy
urodziła mamę a ta w tym samym wieku urodziła mnie. Charlie przyszedł na świat
nieco później bo już miałam wtedy 13 lat i wiedziałam, że nie może on być synem
mojego ojca- ten już nie żył. Jednak kocham go całym sercem, to mój największy
skarb.
- Babciu… Bo ja chciałam się Ciebie zapytać.. Wiem, że nie wypada ale…-
zaczęłam się jąkać
- Nie, posłuchaj. Teraz Ci wszystko wolno. Pytaj o co chcesz. Nie traktuj mnie
jak babcię tylko jak mamę. Słucham Cię- posłała uśmiech, który dodał mi odwagi
- Bo chodzi o to, że ja chciałam sobie kupić kilka rzeczy. Nie chcę się pokazać
w takich ubraniach w nowej szkole. I czy byłaby taka możliwość? Kilka,
dosłownie kilka rzeczy- czułam się strasznie naciągając ją na coś takiego.
- To ja nic nie powiedziałam? Jutro idziemy na wielkie zakupy! I uwierz mi nie
skończy się na kilku rzeczach. Kupimy spodnie, bluzki, sweterki, koniecznie
chociaż jedną marynarkę, kilka cieplejszych bluz, koszulę bo wiem, że je
uwielbiasz, oczywiście buty i masę kosmetyków. No i musimy zamienić tę torbę na
nieco nowszy model także nie martw się o nic. A Tobie- spojrzała na malucha-
też trzeba wymienić garderobę- chłopczyk uniósł ręce do góry i zaczął skakać.
- Chodź słodziaku, idziemy się kąpać- wzięłam go na ręce a ten krzycząc jakieś
anegdotki odnośnie wody wygłupiał się na moich rękach.
- Valery… A Pan Biedronka?- zapytał mnie Chłopiec gdy zdążyłam zdjąć mu bluzkę
- Leć po niego. Ja naleję wody- rzuciłam a chłopiec wybiegł z łazienki o mało
nie potrącając babci. Ile on miał w sobie energii. Ja bym tak nie mogła. O co
chodzi z Panem Biedronką? Jest to ulubiona zabawka mojego brata. Dostał ją
kiedyś ode mnie i od tej pory wszędzie ją ze sobą zabiera. Kąpie się z nią,
śpi, zabiera na spacery i mnóstwo innych rzeczy.
Gdy chłopiec wrócił włożyłam go do ciepłej wody i zaczęłam przeglądać rzeczy
znajdujące się w łazience. Po 40 minutach słuchania opowieści brata o podwodnym
świcie Pana Biedronki, jego przygodach i różnych zmyślonych historiach
powiedziałam:
- Charlie spójrz jak się pomarszczyłeś. Wychodź z wody bo Ci tak zostanie-
musiałam w jakiś sposób zastraszyć go bo inaczej nie wyszedłby z wanny.
opatuliłam go ręcznikiem i założyłam ciepłą piżamkę. Zabraliśmy Pana Biedronkę
i udaliśmy się do jego sypialni. Powiedział babci dobranoc całując jej różowy
policzek i kazał mi przeczytać bajkę. Siedziałam na rogu łóżka i czytałam do
momentu w którym usnął. Przykryłam go kołdrą, pocałowałam w czółko i
przygaszając światło opuściłam pokój.
Następnie sama poszłam wziąć prysznic i zmęczona położyłam się w nowym łóżku.
Cieszyłam się, że po raz pierwszy będę mogłam spokojnie zasnąć nie martwiąc się
o swoje i mojego brata życie. Mieszkanie z matką i jej fagasem było dosyć
ryzykowne. Nigdy nie wiadomo co może przyjść pijanemu mężczyźnie do głowy.
Najbardziej bałam się tego momentu w którym słyszałam jak on ją bije. Modliłam
się w duszy aby jej nic nie zrobił. Gdy odgłosy walki ustały matka wpadała do
nas i biła mnie dopóki nie rozładowała całej agresji. Nie pozwoliłam na to aby
uderzyła Charliego. On nie był winny. On był bezbronny i mały. Zawsze
zasłaniałam go własnym ciałem i czekałam aż sobie pójdzie. Kilka razy zdarzyło
się, że Tim podniósł na mnie rękę i wtedy rany były znacznie dotkliwsze.
Siniaki były na porządku dziennym. Nieraz dochodziły do nich rany na łuku
brwiowym, policzkach lub rękach.
To już nie wróci. To już nigdy nie wróci….
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest, dwójeczka. Podoba się? Sadząc po liczbie komentarzy i odwiedzin nie bardzo...
Piszcie co sądzicie, to ważne dla mnie.
Pozdrawiam, Magda
Bardzo podoba mi się twój nowy blog :)
OdpowiedzUsuńZaczyna się ciekawie i oryginalnie.
Fajnie, że Valery ma możliwość zaczęcia życia od nowa...już mi się podoba główna bohaterka.
Na prawdę jest niesamowicie, oczywiście dodałam się do obserwatorów i czekam na kolejny;3
+Zapraszam do mnie po dwutygodniowej przerwie http://life-is-one-big-game.blogspot.com/
Cudowny blog, świetnie się zapowiada <333
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno ♥
Genialne po prostu, aż się zachwyciłam no xD
Fajnie, że bohaterka zaczyna "nowe życie", bo przeszłości to nie miała kolorowej ;/
Bardzo spodobał mi się charakter Valery ♥
Czekam z niecierpliwością na NN i w wolnym czasie zapraszam także do siebie :
gotta-be-1d.blogspot.com
Cudo, Cudo, Cudo. Powiem ci szczerze, że większość blogów komentuje ale nawet ich nie czytam. Z twoim jest zupełnie inaczej! Jest przecudny. Ciekawie się jak teraz zrobić pierwszy dzień w szkole. Fajnie jakby była w tym jakaś tajmenica.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na mojego bloga www.olivia1d.blogspot.com
Ja też nie komentuje innych blogów tylko twój bo piszesz świetnie:) czekam na następny:) Ania :*
OdpowiedzUsuńCudowny blog.
OdpowiedzUsuńKurcze.. żałuję , że dopiero dzisiaj udało mi się na niego natrafić, więc przepraszam cię, że nie skomentowałam poprzednich postów.
Ten cudownie się zapowiada i oczywiście dodaję go do obserwowanych ;pp
Pozdrawiam :
youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com
wewereone-wewerefree.blogspot.com
Pokój Valery z ikei był moim niegdyś ulubionym pokojem z katalogu :) Dom musi być naprawdę bardzo piękny. Już go sobie wyobrażam na tle zielonej trawki i małego Chariliego bawiącego się z psem i wężem ogrodowym :) No świetnie się zapowiada! Skoda tylko, że tak wspaniałe dzieci miały okropne dzieciństwo spowodowane tym przebrzydłym alkoholem! :(
OdpowiedzUsuńhej :) dopiero teraz czytam i przepraszam ale nie mialam za bardzo czasu wcześciej :) rozdział cudowny!!! ciesze sie ze Valery jest z bratem bezpieczna :)) ale słodkie te jej braciszek :)) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCUUUUUDOOO !! Bardzo realistyczny bloog., cięszę się że mogę go czytać, bo czasami w Londynie nie wchodzą polskie stronki. <3 Bardzo bbboooossskkkkiiii rozdział. <3 *.*
OdpowiedzUsuń