sobota, 22 września 2012

Rozdział 12 ,, Dziesięć róż wystarczy?"

Wsiadłam do samochodu nie mogąc uwierzyć w jego słowa. To, że już ze mną nie jesteś nie oznacza, że nie mogę Cię dotknąć. Znajdę Cię na końcu świata a wtedy zobaczysz co to znaczy cierpieć… Czy on mi groził? Czy on starał się uświadomić mi gdzie tak naprawdę jest moje miejsce? Czy on naprawdę mógł mnie znaleźć i zrobić krzywdę? Koszmar sprzed roku zaczynał do mnie powracać.
- Proszę jedźmy już stąd. Zabierz mnie jak najdalej od tego miejsca- poprosiłam chłopaka, który był cholernie wystraszony. Zbyt dużo zobaczył, zbyt dużo usłyszał.
Po chwili znaleźliśmy się w całkowicie innym miejscu. Zdołałam ujrzeć ludzi zadowolonych i spieszących się do pracy. Było zaledwie kilka minut po 12.
Telefon Liama cały czas dzwonił, doprowadzało mnie to powoli do szału ale nic mu nie mówiłam. Chłopak skrupulatnie odrzucał połączenia. Starał się nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt ale nie potrafiłam odezwać się ani słowem- zatem milczałam.
- Może pojedziemy coś zjeść?- zapytał w końcu chłopak a ja nadal milcząc kiwnęłam głową, ze tak. Kiszki już grały mi marsza także teraz posiłek będzie dla mnie zbawieniem. Być może smutki będą lżejsze gdy żołądek będzie pełny. Zdecydowałam się, że jeśli chłopak będzie chciał to powiem mu wszystko. Za dużo już to duszę w sobie i cóż… Powoli zaczyna mnie to przerastać a to z kolei odbijało się na moim zdrowiu.
- O matko Valery!- wrzasnął Liam a ja się przestraszyłam- Twój nos… Krew Ci leci!- chłopak spoglądał to na mnie to na jezdnię. Pośpiesznie wyjęłam chusteczki z torebki i przyłożyłam do nosa. Po chwili kilka z nich było zabarwionych na czerwono. Tak, właśnie tak mój organizm reagował na stres. Pod wpływem zbyt dużego ciśnienia pękały mi naczynka i o… Mina Liama wyrażą więcej niż tysiąc słów.
W końcu gdy udało mi się uporać z szkarłatnym płynem zatrzymaliśmy się w jakimś zajeździe. On poszedł zająć stolik a ja poczłapałam do łazienki. Byłam sobie wdzięczna, że to zrobiłam bo wyglądałam jak tysiąc nieszczęść. Lekko podeschnięta krew zalegała w okolicach ust, makijaż był w kompletnej rozsypce a ja? Ja czułam się gorzej od przejechanego psa. Dosłownie.
W końcu gdy uporałam się ze wszelkiego rodzaju niedoskonałościami ruszyłam szukać chłopaka. W pomieszczeniu panował lekko półmrok co było dziwne jak na tę porę dnia. Było około 13 więc światła powinno być tu bardzo dużo ale cóż.. To decyzja co robi właściciel restauracji. W końcu udało mi się go odnaleźć. Siedział pod ścianą i obserwował otoczenie jakby chciał zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Wyglądał na lekko zakłopotanego i zmartwionego.
Gdy usiadłam naprzeciwko niego on nie spuszczał ze mnie wzroku, jakby bał się, że pod naporem emocji pęknę i rozsypię się w drobny mak. Chyba tak byłoby najlepiej.
- Już lepiej?- zapytał a ja skinęłam głową. Czułam, że to wszystko opada w dół, powoli zmniejsza się napór i ciśnienie wewnętrzne. Starszy Pan przyniósł nam karty a my w wielkim skupieniu wybieraliśmy to co zjemy. Ja wybrałam makaron z serem oraz sok grejpfrutowy a Liam jakieś mięso i frytki.
- Valery…- zaczął i lekko dotknął moich dłoni spokojnie spoczywających na stole. Pierwszą myślą było to aby zabrać swoje ręce jak najdalej od tego chłopaka ale jego dłonie były tak cudowne, że nie mogłam inaczej postąpić niż zostać w takiej pozycji. – To co dzisiaj miało miejsce… Jejku nie wiem co mogę o tym myśleć, mam tyle pytań, tyle niewyjaśnionych rzeczy, że ja… Tak Ci współczuje- patrzył w moje oczy i widać było, że naprawdę przejął się tą całą sytuacją- Możesz mi jakoś to wszystko wyjaśnić? O ile to nie będzie dla Ciebie za trudne?- zapytał chłopak a kelner przyniósł nam nasze dania
- Dobrze- odezwałam się po tak długim milczeniu- Dobrze ale najpierw zjedzmy.- zaproponowałam a chłopak przystanął na moją propozycję. Jedliśmy w milczeniu od czasu do czasu spoglądając a to na siebie a to na okno zasłonięte grubym, aksamitnym materiałem.
Jak ja mu to powiem? Jak ja będę potem mogła spojrzeć mu w oczy i dalej funkcjonować? Jak on się zachowa gdy pozna noszoną we mnie tajemnicę? Jak to wszystko dalej się potoczy no i jak będzie dalej wyglądało moje życie gdy już mu to powiem? Tak naprawdę nie mam pojęcia dlaczego to ma być akurat on a nie całkowicie obcy mi człowiek… Może obcy człowiek nie patrzyłby na mnie takim troskliwym wzrokiem? Może nie dotknąłby mojej dłoni w tak znaczy sposób i niebyły taki… Taki opiekuńczy? Mam nadzieję, że w końcu mi ulży.
- Jak wiesz mieszkam z babcią- zaczęłam swoją smętną opowieść. – Dlaczego? Bo moja babcia stała się moim i Charliego opiekunem prawnym. Moja matka zaczęła pić, stała się alkoholiczką. Gdy tata żył próbowała funkcjonować w jakiś normalny sposób. Próbowała nie przychodzić do domu pijana, próbowała nie wszczynać bezsensownych kłótni a przede wszystkim nie próbowała nas bić. – spojrzałam na chłopaka a jego oczy zrobiły się niczym dwa spodki- Tak, byłam ofiarą przemocy domowej. Nie tylko ja Charlie też, dziecko które nic nie zawiniło- pierwsze łzy spłynęły z kącika moich oczu. Otarłam je pośpiesznie i kontynuowałam- Broniłam go jak najbardziej potrafiłam ale nie zawsze udawało mi się trafić na czas do domu. A później tata umarł. Został potrącony przez samochód. Zbyt dotkliwe rany, ciężko się goiły i tak wyszło. Kilka dni po pogrzebie matka zaczęła ostro pić i znalazła sobie nowego faceta- ojca Charliego.  Nie akceptowałam go ale czy mogłam coś powiedzieć na ten temat? Nie. Matka w końcu zapomniała jak to jest wychowywać dziecko i musiałam to zrobić ja. Dobrze, że babcia mieszkała niedaleko, chociaż od niej mogliśmy dostać coś do zjedzenia. Myślałam, że idąc do liceum moje życie jakoś się zmieni. Owszem na początku było dobrze ale kilka niezwykle życzliwych mi osób rozesłało plotki tak, że w liceum też nie miałam łatwo. No i w końcu w dzień urodzin babcia postanowiła mi zafundować nowe życie i oto tu jestem- blado się uśmiechnęłam ale tak naprawdę miałam ochotę wybuchnąć płaczem i wtulić się w chłopaka
- A ten chłopak.. To Twój straszy brat?- zapytał Liam
- Olivier? Och, nie. To chodzący największy błąd mojego życia. Był dla mnie kimś ważnym, był moim chłopakiem, któremu chciałam powierzyć wszystkie moje tajemnice. Był miły, uprzejmy a do tego taki pociągający. Już samo to, że zainteresował się mną- dziewczyną ze złej dzielnicy, powinno mi dać do myślenia. Ale miłość jest ślepa, prawda? W końcu chłopak zaczął się psuć i pewnego wieczoru…- wybuchłam płaczem na co każdy siedzący w restauracji spojrzał w naszą stronę. Dłonie Liam’a zacisnęły się na moich. Głęboki wdech i….- On mnie zgwałcił- wydusiłam w końcu z siebie i poczułam niesamowitą ulgę. Zaczęłam płakać. Chłopak pośpiesznie zapłacił za obiad i trzymając jedną rękę na mojej talii a drugą w mojej ręce opuścił ze mną lokal.
Na dworze nie wytrzymałam i zapytałam:
- Mogę się do Ciebie przytulić?- chłopak nie dał mi odpowiedzi tylko od razu to zrobił. Jego ramiona były silne co dawało mi złudne poczucie bezpieczeństwa. Gładził mnie po głowie od czasu do czasu szepcząc, że wszystko na pewno się ułoży i w końcu będę szczęśliwa. Nie mogłam mu powiedzieć wszystkiego co obejmowało moją przeszłość. Były takie rzeczy o których nie mówi się nikomu, nawet najlepszemu przyjacielowi. Niby poczułam się lepiej ale ta jedna, jedyna rzecz zalegała mi na dnie serca i za nic w świecie nie pozwalała mi o sobie zapomnieć.- Tak strasznie Cię przepraszam. Nie powinieneś był tego oglądać ani słuchać…- wyszeptałam lekko się uspokajając- Mam okropną przeszłość i naprawdę nie warto…-
- Valery o czym Ty mówisz? Jesteś dla mnie wzorem do naśladowania. Ja sobie nie poradziłbym z czymś takim. Jesteś tak cholernie dzielna, w ogóle po Tobie nie widać, że los Cię tak skrzywdził.- wytarł chusteczką łzy na moich policzkach- Naprawdę… To o to chodziło Ci wczoraj gdy powiedziałaś mi, że Ty też masz problemy tak?- kiwnęłam głową.- Czuję się egoistą sądząc, że to ja mam życie do dupy.- rozległ się dźwięk dzwonka telefonu
- Odbierz go w końcu bo Ci oczy wydrapie jak się spotkacie- powiedziałam i udałam się do samochodu. Widziałam, że gdy odbierał połączenie jego mina była nietęga. Bał się tej rozmowy i konsekwencji z tego, że tak długo nie odbierał. Spoglądałam w jego kierunku i nie mogłam nadziwić się jak on to robi, że jest w każdej sytuacji taki opanowany. To chyba on był tym najmądrzejszym i najrozsądniejszym z całej grupy. Po chwili coś tłumaczył, gestykulował rękami i koniec końców machnął ręką na rozmówcę i rozłączył się.
- Stało się coś?- zapytałam gdy chłopak wsiadł do auta. Był lekko roztrzęsiony.
- Nie rozumiem kobiet, ot co. Awantura o byle co. Skoro nie odbierałem telefonu to chyba znaczy, że byłem zajęty a nie, że ją olewałem.-
- A może ona się martwi o Ciebie? Najwyraźniej dużo dla niej znaczysz skoro tak wydzwania. Martwi się Liam, nie miej jej tego za złe.- uśmiechnęłam się pogodnie.
- 10 róż wystarczy?- zapytał
- Stanowczo kup 11- zaśmiałam się i ruszyliśmy do domu.
Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Na zewnątrz padał deszcz a w radiu leciały jakieś smęty. Nie było niczym dziwnym to, że w końcu usnęłam. Obudziłam się dopiero u siebie w pokoju kilka minut po 17.00. Jakież wielkie musiało być moje zdziwienie gdy nigdzie nie odnalazłam Liam’a. Nawet nie miałam mu jak podziękować…
Wstałam i zeszłam na dół. Zjadłam przedwczesną kolacje i obejrzałam jakiś serial w telewizji. Następnie poszłam do siebie i wzięłam prysznic. Byłam sama w domu, babcia musiała gdzieś zabrać malca z czego ogromnie się cieszyłam, miałam w końcu chwilę na to aby móc swobodnie pomyśleć i uzupełnić brakujące wpisy.

Czwartek, 28 kwietnia
Kocham Cię tato.
Tak, to właśnie dzisiaj jest ten dzień w którym mogłam odwiedzić grób ojca i wypłakać się bez obawy o to, że zaraz ktoś będzie mnie pytać o powód moich smutków.
Przesiedziałam nad grobem ponad piętnaście minut i wiesz? Czuję się jak nigdy dotąd. Na pewno przyczynił się do tego Liam. Jaki Liam? Liam… Właściwie jak on ma na nazwisko? Sama nie wiem ale w każdym bądź razie ów Liam poznał moją przeszłość. Praktycznie całą z wyjątkiem małego aspektu o którym nie chce mówić z wiadomych Ci powodów. Widział moją matkę, całkowicie skacowaną i tego jej menela. Nie wiem co on teraz o mnie myśli, nie wiem czy będę potrafiła jutro spojrzeć mu w oczy. Poznał również opowieść o Olivierze i o dziwo.. Nie powiedział ,, O matko” jaki to zwyczaj mają ludzie gdy mówi się o GWAŁCIE.
Liam to porządny chłopak, który wbrew mojemu przekonaniu nie jest BOGATYM GNOJKIEM. Jest strasznie zagubioną osobą i cóż.. Ma podobne życie do mojego. Jego rodzina ledwo wiązała koniec z końcem a teraz jest w tej szkole tylko i wyłącznie dzięki stypendium. Cieszę się, że takie dostał. Jest bardzo uzdolniony.. tak sądzę.
Jak mniemam jego dziewczyna to straszna zołza. Zrobiła mu ogromną awanturę przez to, że nie odebrał od niej kilku telefonów. Dziwne….
Jutro jest piątek a to oznacza naukę śpiewu oraz gry na pianinie. Jutro jest taki fajny dzień. Matematyka, dwie godziny gry, potem praktycznie dwugodzinna przerwa i śpiew. Czyż nie cudnie?
Matka się mnie wyrzekła. Nazwała mnie niepoczciwą szmatą. Czym ja na to zasłużyłam? Tym, że przyszłam na świat? Trzeba było wykonać aborcję a nie mieć teraz problemy do całego świata. I co ja teraz powiem młodemu? Co ja mam mu powiedzieć?!

Wiesz jak się czuję? Czuję się wyśmienicie. Od kiedy dałam upust emocjom jestem jakaś inna. Wiesz co się stało? Liam przytulił mnie. On jest niesamowitą osobą… Taki przyjaciel to skarb. Ale czy ja mogę nazwać go przyjacielem? Byłabym zaszczycona mogąc tak powiedzieć do niego i reszty chłopaków. Czuję, że teraz mogę zamknąć stary dział i iść do przodu. Cieszyć się życiem, chodzić na randki i czego dusza zapragnie. Czyż nie o to chodzi będąc w moim wieku?

Zamykam zeszyt i szczerzę się do siebie. Spoglądam na telefon i widzę, że babcia dzwoniła do mnie. Postanawiam oddzwonić  końcu mogło się coś stać.
- Valery? Dobrze, że dzwonisz.- usłyszałam głos babci
- Stało się coś?- zapytałam
- Nie… Proszę Cię tylko abyś poszła po małego do przedszkola. Ja jestem w pracy, mamy urwanie głowy. Nie sprawi Ci to problemu?- jej głos jest zatroskany i zmęczony
- No skąd. Już po niego idę- rozłączam się i nakładam pośpiesznie sweter na ciało. Chwytam torebkę, klucze oraz telefon i już mam wyjść gdy w oczy rzuca mi się prowizorycznie zrobiona koperta. Na jej wierzchu pisze Valery. Pośpiesznie ją otwieram i widzę w niej list. Wkładam go do torebki i po chwili jestem w drodze po brata.

- Valery!- krzyczy chłopiec i biegnie do mnie. Przytula mnie co sił i patrzy bacznie- Późno przyszłaś- jego mina wyraża niezadowolenie
- Przepraszam ale nie mogłam wcześniej. Pójdziemy na frytki dobrze?- pytam a malec cieszy się jak nigdy dotąd.- Leć się ubrać- czochram go po głowie i zmierzam do kobiety z którą ostatnio rozmawiałam.
- Dobry wieczór- uśmiecham się- pamięta mnie Pani? Miałam wypełnić formularz na tę wycieczkę-
- Ach tak! Już przypominam sobie. Dla Ciebie i dla Twojego kolegi tak?- kiwam głową i dostaję dwie kartki. Swoja wypełniam szybko ale z kartką Zayn’a idzie mi znacznie wolniej. Natychmiast piszę wiadomość do Harry’ego z zapytaniem o jego dane. Bardzo szybko dostaję wiadomość i nim mały zdążył się ubrać ja już kończyłam pisać.- Data jest jeszcze nie do końca wiadoma ale sądzę, że będzie to około 6 maja najpóźniej. Przyjemny termin nie ma co- uśmiecha się i odchodzi. Widzę Charliego już ubranego i czekającego na mnie w drzwiach.
- A kto Ci zawiązał sznurówki?- pytam zdziwiona widząc dorodne kokardki
- Brat Clarie- chłopiec uśmiecha się i wskazuje mi chłopaka pochylonego nad małą blondyneczką
- Hej! Dzięki za pomoc!- wołam do nieznajomego. Ten podnosi głowę i widzę… Widze Ben’a.- To Ty?- pytam lekko rozbawiona
- A to Ty?- uśmiecha się do mnie. Jest całkowicie inny niż w szkole- To Twój brat?- pyta gotowy do wyjścia
- Tak i właśnie idziemy na frytki chcecie dołączyć do nas?- pytam nim zdążę ugryźć się w język
- Co Ty na to Clar?- dziewczyna kiwa głową- No to idziemy- chłopak otwiera przede mną drzwi i opuszczamy pomieszczenie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam, witam moje kochane.
Serwuje wam 12 rozdział wydający mi się nieco dłuższy niż jego poprzednik.
Obiecuję wam, że będę pisać dłuższe. Te były napisane w wakacje, więc nie mogłam zmienić ich treści bo musiałabym zmieniać wszystko.
Obiecuję poprawę!
Jak wam się podoba LWWY? Osobiście cieszę się, że ta piosenka należy do Zayn'a. Tak go zawsze mało było a teraz proszę! Boskie! 

♣ te miny Malika

♣ Horan bez koszulki

♣  Styles z bananem

♣ Tomilson zapierdzielający autem jakby Horanowi mieli zamknąć Nados

♣  Payne dostający gumowym młotkiem po głowie
no i te ich ruchy! I flaga Polski! Maskara! ( Mam nadzieję Moniko, że nie gniewasz się za użycie Twoich tekstów)
Hmmm... Przydałoby sie coś zorganizować.
Może blog miesiąca?? Jeśli chcecie to piszcie w komentarzach :)
Pozdrawiam, Magda

16 komentarzy:

  1. Tak jak już mówiłam rozpieszczasz nas, ani się nie obejrzałam a tu już rozdział. Jest wspaniały, sama chciałabym znaleźć takiego przyjaciela jak Liam. Tak nie wydaje ci się jest dłuższy, ale jak już mówiłam ja przeczytam każdy ;) ''Tomlinson zapierdzielający autem jakby Horanowi mieli zamknąć Nados'' :PP Ja to aż się bałam jak oglądałam ten teledysk, bo wyglądało to jakby zaraz mieli wypaść z tego auta :P Blog miesiąca? tak tak i jeszcze raz tam :) Masz talent Myszko ty moja :* Powtarzam tak jak obiecałam ;)
    Kocham
    Emily <3

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo.... użyłaś moich określeń ^^
    jasne, że się nie obrażam :D
    i możesz zrobić ten konkurs na blog miesiąca ;3
    a co do rozdziału to...
    o rzesz w Horana, na włosy Liama, tatuaże Zayna, dupę Louisa i loki Harrego... jest świetny ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednym słowem świetny ,mega ,boski :D
    Rozwaliłaś mnie tym tekstem ,, Tomlinson zapierdzielający autem jakby Horanowi mieli zamknąć Nados ".
    Masz ogromny talent kocie :*
    Uwirlelbiam i kocham

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + gdzie mieszkasz bo dumą było by gdybś mieszkała w Lublinie tak jak ja:D

      Usuń
    2. + gdzie mieszkasz bo dumą było by gdybś mieszkała w Lublinie tak jak ja:D

      Usuń
  4. Jednym słowem świetny ,mega ,boski :D
    Rozwaliłaś mnie tym tekstem ,, Tomlinson zapierdzielający autem jakby Horanowi mieli zamknąć Nados ".
    Masz ogromny talent kocie :*
    Uwirlelbiam i kocham

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest genialny, wiesz? Naprawdę mi się podoba.
    Zgadzam się z tymi tekstami! Trafione w sedno ;)
    "Tomilson zapierdzielający autem jakby Horanowi mieli zamknąć Nados." Hahahaha :D Padłam ;P
    Słodki ten Liam. Taki fajniusi. W tym opowiadaniu idealny przykład przyjaciela.
    Całuski :**
    Olałke <3
    PS Raaaaany, ale mi się podoba te Olałke :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeeeejjj.. jesteś cudowna w każdym calu :*
    Ten rozdział jest cudowny i oczywiście, że się zgadzam na blog miesiąca <3

    Pozdrawiam : youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo, cudo, cudo! Coś jeszcze? Chciałabym mieć takiego przyjaciela jak twój opowiadaniowy Liam, ale to będzie trudne zważając na fakt że prawdziwych przyjaciół to ja nie mam. A teksty pod wpisem rozwaliły mnie, trochę nie skapowałam się kto jest ich autorem ale to nie zmienia faktu - "Tomilson zapierdzielający autem jakby Horanowi mieli zamknąć Nados"... Hahahhhahhahahhahha, i'm yours forever! Tylko o mnie nie zapomnij ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział - CUD, MIÓD I ORZESZKI !!!
    prawie uroniłam łzę - Liam jest po prostu zbyt cudowny i idealny!!! nie mogę tego przeżyć :D
    moje zdanie na temat LWWY znasz - właśnie! sorry za tamten komentarz, po prostu musiałam gdzieś dać upust swoim emocjom :) mam nadzieję, że się nie gniewasz :*
    "Tomilson zapierdzielający autem jakby Horanowi mieli zamknąć Nados" - padłam jak to przeczytałam, stwierdzenie boskie xD
    pisz szybko ^^
    http://viator-nete.blogspot.com
    Peace :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i zapomniałam tylko wspomnieć o jeszcze jednym:
      KOCHAM NOWE TATUAŻE STYLES'A !!!
      AAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!
      Dziękuję za uwagę ^^
      Peace :*

      Usuń
  9. Cudne! Na prawdę. Bardzo, ale to bardzo mi się podobał. No i dzięki że skomałaś mojego bloga. Trollololo. Zauważyłam też w teledysku iście ciekawą rzecz gdzieś koło 2 minuty, Liam gra w tle na BANANIE!! ;pp

    Czekam na następny rozdział. Ciekawa jestem jak nie wiem co bd dalej.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział. *.*
    A co do teledysku - koooooooooooochaaaaam! *.*

    Zapraszam:
    http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. I cóż ja mam Ci tutaj napisać ?
    Muszę z przykrością powiedzieć, że kończą mi się dla Ciebie komplementy moja droga.
    To, że masz talent już dawno wiesz, to,że masz nigdy nie przestawać pisać to również Ci już przekazałam .. więc powiem Ci po raz setny , że jesteś cudowną osobą i pamiętaj, aby zawsze w życiu walczyć, bo ludzie chyba tego od nas oczekują? A więc się nie poddawaj i choć wiem, że masz od groma swoich własnych problemów i że nie jest Ci łatwo, to pamiętaj, aby pokazać tym wszystkich pustym, tłustym i bezwartościowym lalom i ich Kenom, że nawet po takich przejściach potrafisz udowodnić, że jesteś od nich o niebo lepsza. bo jesteś ! musisz po prostu w to wierzyć całą sobą .. :))

    Rozdział jak każdy inny przeczytany przeze mnie, który wypłynął spod twoich rączek jest genialny. trzymaj tak dalej i nie waż mi się nawet tu czegoś zawieszać !!

    Pozdrawiam : http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. http://chodzitylkoonas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń