O
Potworze! Coś dzisiaj zmalował?- przywitałam pędzącego do mnie brata. Po chwili
był już w moich ramionach a ja poczułam się o niebo lepiej.
- Patrz co namalowałem.- powiedział lekko sepleniąc. Zayn
stał i się nam przyglądał. Chłopiec podbiegł do stolika, chwycił pomalowaną
kartkę papieru i wrócił do mnie- To jesteś Ty, ja, mama, tata, babcia i Korney.
Wszyscy mieszkamy w tym domu żółtym domu.- chłopiec spojrzał na mnie- Długo
mama będzie jeszcze chora? Chcę się z nią zobaczyć-
- Już niedługo Charlie. Zmykaj się ubrać- pocałowałam go w policzek.
- A snulówki?- zapytał
- Zayn Ci pomoże- spojrzałam na chłopaka a ten skinął głową ciągle będąc myślami daleko stąd.
Podeszłam do kobiety, która opiekowała się grupą
- Przepraszam Panią, pamięta mnie Pani?- zapytałam
- Siostra Charliego?-
- Tak- uśmiechnęłam się- Chciałam zapytać jak tam brat się zachowywał i czy nie przysporzył problemów-
- Nie, skąd. Ten chłopczyk to złote dziecko. Był bardzo grzeczny, chętnie mi pomagał, nie kłócił się i słuchał mnie co rzadko się zdarza. Nie ma powodów do obaw- powiedziała kobieta z uśmiechem na twarzy- Przepraszam Cię ale potrzebują mnie- pożegnała się ze mną kobieta. Przeszłam do szatni zobaczyć jak radzą sobie chłopcy. O dziwo szło im bardzo dobrze i chyba się polubili skoro Charlie już pokazał mu Pana Biedronkę.
- Gotowi?- zapytałam na co oboje skinęli głowami. Chwyciłam malca za rękę i opuściliśmy budynek.
- Znasz jakąś dobrą knajpkę gdzie można smacznie zjeść?- zapytałam Zayna przemierzając ulice Londynu
- Znam taką jedną. Można zjeść smacznie i za małe pieniądze- spojrzałam ukradkiem na chłopaka, który gwałtownie skręcił w boczną uliczkę. Był jakiś nieobecny odkąd wyszliśmy ze żłobka… Dziwne- To tu- machną ręką. Przed nami wyrosła mała ale urocza restauracja. Na zewnątrz było mnóstwo kwiatów i wiklinowych krzeseł. Postanowiliśmy wejść do środka ze względu na Charliego.
- Masz jaką swoją ulubiona potrawę w tym miejscu, którą zdecydowanie polecasz?- zapytałam przeglądając menu.
- Tak, stanowczo tak. Kurczaka w curry z ryżem. Pychota- uśmiechnął się chłopak i pogładził po brzuchu co wyglądało przekomicznie
- To nie dla mnie- rzekłam dalej przeglądając kartę
- Jak to? Jak powiesz, że za dużo kalorii to padnę..- chłopak oparł się o krzesło jakby nie miał siły
- Nie, nie w tym problem. Ja lubię jeść i to bardzo ale nie jem mięsa,
jestem wegetarianką- powiedziałam na co chłopak się lekko skrzywił. Przecież
nie wyglądam jak potwór wcinającym sałatkę 24 na dobę. - Już niedługo Charlie. Zmykaj się ubrać- pocałowałam go w policzek.
- A snulówki?- zapytał
- Zayn Ci pomoże- spojrzałam na chłopaka a ten skinął głową ciągle będąc myślami daleko stąd.
Podeszłam do kobiety, która opiekowała się grupą
- Przepraszam Panią, pamięta mnie Pani?- zapytałam
- Siostra Charliego?-
- Tak- uśmiechnęłam się- Chciałam zapytać jak tam brat się zachowywał i czy nie przysporzył problemów-
- Nie, skąd. Ten chłopczyk to złote dziecko. Był bardzo grzeczny, chętnie mi pomagał, nie kłócił się i słuchał mnie co rzadko się zdarza. Nie ma powodów do obaw- powiedziała kobieta z uśmiechem na twarzy- Przepraszam Cię ale potrzebują mnie- pożegnała się ze mną kobieta. Przeszłam do szatni zobaczyć jak radzą sobie chłopcy. O dziwo szło im bardzo dobrze i chyba się polubili skoro Charlie już pokazał mu Pana Biedronkę.
- Gotowi?- zapytałam na co oboje skinęli głowami. Chwyciłam malca za rękę i opuściliśmy budynek.
- Znasz jakąś dobrą knajpkę gdzie można smacznie zjeść?- zapytałam Zayna przemierzając ulice Londynu
- Znam taką jedną. Można zjeść smacznie i za małe pieniądze- spojrzałam ukradkiem na chłopaka, który gwałtownie skręcił w boczną uliczkę. Był jakiś nieobecny odkąd wyszliśmy ze żłobka… Dziwne- To tu- machną ręką. Przed nami wyrosła mała ale urocza restauracja. Na zewnątrz było mnóstwo kwiatów i wiklinowych krzeseł. Postanowiliśmy wejść do środka ze względu na Charliego.
- Masz jaką swoją ulubiona potrawę w tym miejscu, którą zdecydowanie polecasz?- zapytałam przeglądając menu.
- Tak, stanowczo tak. Kurczaka w curry z ryżem. Pychota- uśmiechnął się chłopak i pogładził po brzuchu co wyglądało przekomicznie
- To nie dla mnie- rzekłam dalej przeglądając kartę
- Jak to? Jak powiesz, że za dużo kalorii to padnę..- chłopak oparł się o krzesło jakby nie miał siły
- Rozumiem… Jakieś szczególne powody?-
- Nie… Przyzwyczajenie- puściłam mu oczko na co on odpowiedział tym samym i schował się za kartą. Co za chłopak. Niesamowity…
W końcu przyszła do nas kelnerka ja zamówiłam zupę pomidorową oraz naleśniki z serem i szpinakiem, Charlie zażyczył sobie rosołek oraz filet z kurczaka z frytkami a Zayn jak nie trudno zgadnąć wziął tego kuraka w curry oraz ryż. Do picia poprosiłam szklankę soku jak zresztą wszyscy przy naszym stoliku.
- Siku Valery, siku- mały ciągną mnie za rękaw. Spojrzałam wielkimi oczami na malca i poczułam, że się czerwienię. Tylko nie to, co za wstyd… Żenada!
- Ja… Ja….- zaczęłam się jąkać patrząc na stolik. Cóż za interesująca solniczka- Ja przepraszam Cię na chwilę- wstałam od stolika
- Nie śmiem Ci przeszkadzać ale może to ja pójdę z nim? Nie chcesz chyba wejść do toalety pełnej mężczyzn- Zayn spojrzała na mnie podejrzliwie
- Ymm… No tak, dobra idź z nim- przekazałam mu brata a ten pohasałam z nim do łazienki. Gdy Charlie załatwiał swoje potrzeby kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia a ja mimo iż byłam okropnie głodna a zapach potęgował to uczucie, zaczekałam na chłopaków. Po chwili zobaczyłam uśmiechnięta buzię pędzącą wprost do mnie
- Valery! W toalecie pływała wielka czarna kupa!- krzyknął młody a ja poczułam, że znów buraczki wychodzą mi na policzki- Valery! Valery!- krzyczał chłopiec a ja nie byłam w stanie spojrzeć na chłopaka- Zayn powiedz jej, że to prawda- Zayn stał i śmiał się ze mnie. No najzwyczajniej ze mnie się śmiał!-
- Tak Valery to prawda- wydusił z siebie
- Chcesz mi powiedzieć- odezwałam się gdy udało mi się uspokoić Małego Potwora- że pozwoliłeś mu korzystać z toalety w której była….- chłopak spojrzał na mnie jakby chciał abym powiedział to słowo- no wiesz… kupa- dodałam nieco ciszej
- Och nie. Nigdy w życiu- Powiedział śmiertelnie poważnie po czym życzył nam smacznego i zabraliśmy się za jedzenie.
- Ten kurczak jest genialny. Naprawdę. Spróbuj, spróbuj Valery- powiedział Zayn
- Nie, nie sądzę bym była w stanie…..- odpowiedziałam
- No weź! Ode mnie nie spróbujesz?- zrobił taką słodką minkę
- Dobrze, spróbuję ale jeśli Ty spróbujesz szpinaku- postawiłam warunek i czekałam na jego reakcję
- Co? Tę zieloną maź?- skrzywił się- Niech stracę- ukroiłam mu kawałek jak to on ujął naleśnika z zieloną mazią i położyłam go na talerzu. On zrobił to samo tylko jakby to ująć…. Przerzucił kilka kawałków kurczaka na mój talerz.
- 3.. 2..1…- liczył chłopka- teraz!- krzyknął a ja włożyłam do ust mięso. Na początku poczułam wielkie obrzydzenie i chęć zwymiotowania ale po krótkim czasie gdy wgryzłam się poczułam dlaczego on tak to uwielbia. To było pyszne! Ostre a zarazem słodkie. Świetne!
- I jak wrażenia?- zapytałam uśmiechnięta od ucha do ucha krojąc braciszkowi kotleta
- Wiesz sądziłem, że będzie gorzej ale naprawdę to jest zjadliwie.-
- To tak samo jak i u mnie. To było naprawdę dobre- powiedziałam i dokończyłam swój posiłek. Siedzieliśmy w milczeniu i czekaliśmy na małego aż w końcu doje te frytki.
- To ja pójdę zapłacić- chwyciłam portfel i wstałam
- Chyba sobie żartujesz. Siadaj mi tu i ani się rusz, ja zapłacę-
- Nie! Nie mogę Ci na to pozwolić- sprzeciwiłam się
- Jak tego nie zrobię będę się czuł nieszczęśliwie-rzekł chłopak udając, że płacze na co Charlie wybuchł śmiechem
- Skoro to ma Cię uszczęśliwić to idź- usiadłam z powrotem na moim miejscu i spojrzałam na zegarek. 14.37. Do powrotu babci jeszcze trochę pozostało…
Spojrzałam na Zayn’a stojącego przy ladzie. W tym świetle wyglądał niesamowicie przystojnie. Ciekawe czy ma kogoś na oku… Zresztą co mnie to interesuje. Znamy się kilka godzin… a ja czuję jakbyśmy znali się od wieków. Ten chłopak potrafi wywołać u mnie same pozytywne emocje, przy nim uśmiech sam pcha się na twarz nie wspominając o tym, że wypełnia serce. Chciałabym się z nim zaprzyjaźnić, chciałabym aby między nami była ta niespotykana więź. Chciałabym móc powiedzieć o wszystkim… Wyglądał na osobę na której można polegać i co lepsze, której można zaufać. Był całkowicie skryty w sobie i pogrążony w marzeniach, myślach jakby żył w całkowicie innym świecie. Znacząco różnił się od tych facetów, których do tej pory znałam i to czyniło go w moich oczach wyjątkowym.
Spojrzałam na Charliego, który zasnął na krześle. Biedaczek, wymęczyła go ta cała zabawa z innymi dzieciakami.
- Idziemy?- zapytał Zayn gdy wrócił do nas.
- Tak- powiedziałam i przerzuciłam sobie torbę przez rękę. Wzięłam chłopczyka na ręce po czym wyszłam przez drzwi, które otworzył przede mną Zayn.
- Mogę Cię o coś zapytać?- odezwał się Zayn po chwili, która trwała zbyt długo
- Tak, o co chodzi?- zapytałam
- Wiesz… Bo jedna sprawa nie daje mi spokoju… Właściwie to zastanawia. Nie to, że chcę Cię zranić ale…- chłopak zawiesił głos- Jak to jest z waszą mamą?- na sam dźwięk jego słów przeszedł mnie lekki dreszcz.
- Wiesz nie chcę być nie miła, ale naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Nie gniewaj się…- powiedziałam i spojrzałam na niego. Czy on się zainteresował właśnie moja rodzina?!
- Nie no coś Ty. Rozumiem- kolejny niepewny uśmiech w moim wykonaniu.
Przez resztę drogi jakoś nikt nie pałał do rozmowy. Pojawiły się pojedyncze pytania ale szybko go zbywałam. Zastanawiałam się co mam mu powiedzieć kiedy kolejny raz zapyta o moja rodzinę lub zapyta dlaczego mieszkamy z babcią. Nie chciałam w jakiś sposób go przestraszyć. On jako jedyny nie patrzył na mnie z taką specyficzną miną.
- Jesteśmy- oświadczyłam i zaczęłam szukać kluczy w torebce.
- Może ja….- chłopak włożył dłoń do mojej torby i po chwili wyjął pęk kluczy.
- Ten mały żółty- wskazałam. Furtka mu uległa. W końcu kto by mu nie uległ? Pomyślałam ale od razu wyrzuciłam to z głowy. Przemierzaliśmy podwórko z ostatkiem sił. Bynajmniej ja. W końcu Zayn uporał się z drzwiami wejściowymi i pierwszą osobą, która go powitała był Korney. Rzucił się na biednego chłopaka zwalając go z nóg.
- Korney! Korney zejdź! Korney Fe!!!! – odciągałam psa za obrożę. W końcu otworzyłam drzwi prowadzące na zewnątrz co podziałało jak wabik na psa. Podałam rękę mulatowi i zaniosłam brata do jego pokoju. Po chwili wróciłam a Zayn nadal stał w przedpokoju
- Nie wejdziesz?- zapytałam lekko zdziwiona
- Nie wiem czego tym razem mam się spodziewać- zrobił śmieszną minę i powoli ruszył w moją stronę
- Herbaty?- zapytałam
- Tak poproszę. Z cytryną jak można- puścił oczko do mnie i usiadł przy stole. Nastawiłam wodę i usiadłam naprzeciwko niego.
- Powiesz mi coś o sobie?- zapytałam
- Nazywam się Zayn. Zayn Malik. Pochodzę z Bradford ale przeprowadziłem się tu do Londynu z powodów o których nie warto rozmawiać. Mam urodziny 12 stycznia więc jak się domyślasz jestem….
- Koziorożcem- dokończyłam za chłopaka. Koziorożec jest bardzo pracowity, obowiązkowy, ambitny, punktualny. Kariera, osiągnięcie sukcesu zawodowego jest dla niego priorytetem. Koziorożce lubią mieć wszystko zaplanowane, najpierw chcą osiągnąć stabilizację zawodową, dopiero później wolą zakładać rodzinę. Silna osobowość, odpowiedzialność, niezawodność, stanowczość, konsekwencja, skrupulatność to jego największe atrybuty. W życiu kieruje się rozsądkiem, ma trudności w okazywaniu uczuć, jest skryty, ale i wierny, oddany, troskliwy. Dobry przyjaciel, lojalny i uczciwy. W miłości jest spokojny, powściągliwy, ale potrafi zapewnić poczucie bezpieczeństwa i nie ma skłonności do romansów. Umiarkowany temperament. Ostrożny, wymagający w stosunku do swoich bliskich, często milczący, zamyślony, może sprawiać wrażenie ponuraka. Zdystansowany, zachowawczy, brak mu spontaniczności, otwartości. Perfekcjonista, malkontent, ciężko go zadowolić, jest bardzo krytyczny, również wobec siebie. Pracoholik, często spędza więcej czasu w pracy niż z rodziną, ale Koziorożec uwielbia wspinać się po szczeblach kariery i nic nie sprawia mu większej satysfakcji niż możliwość awansu. Łatwo go czymś urazić, przy czym trudniej mu wybaczyć doznane krzywdy. Czasami ludzie się go boja, w znaku Koziorożca jest dużo ludzi z bardzo silną osobowością, wręcz despotyczną. Otoczenie go szanuje i podziwia jego zapał w dążeniu do osiągnięcia sukcesu zawodowego, umiejętność wpływania na innych i wyjątkową konsekwentność w działaniu- wyrecytowałam w pamięci. Dobrze znałam ten typ chłopaka. O kim mowa? O Olivierze ale o nim potem. Chłopak zaśmiał się.
- Tak, dokładanie tak. Mam trzy siostry: starszą o imieniu Doniya i dwie młodsze: Waliyha oraz Safaa. Uwielbiam muzykę zresztą wiesz o czym mówię bo w Twoich żyłach płynie krew artysty. Moim hobby jest rysowanie i cóż… resztę się dowiesz jak mnie bliżej poznasz- powiedział i w tym momencie woda zaczęła wrzeć. Zalałam nam herbatę, dorzuciłam cytrynę i usiadłam na swoim miejscu.
- Mieszkasz tu z rodzicami?-
- Nie, z kolegami. Jest nas cała wesoła piątka i uwaga… Mieszkamy cztery domu od Ciebie- uśmiechnął się
- Co?! Ale jak to- uśmiechnęłam się a moje serce przeszło coś na rodzaj radości. W końcu mam kogoś normalnego obok siebie
- No tak to. Cieszę się bo w końcu będę miał do kogo przychodzić na ploteczki- puścił do mnie oczko a ja upuściłam kubek z herbatą. Valery uspokój się! Skarciłam siebie w myślach.
- Moje nogi- syknęłam i ujrzałam plamę po herbacie. Na podłodze leżał kubek a raczej to co z niego zostało
- Valery!- Zayn znalazł się blisko mnie- ściągaj szybko te spodnie- spojrzałam na niego zdezorientowana. Nogi piekły mnie coraz bardziej- No dalej! – krzyknął a ja zrobiłam to o co mnie poprosił a raczej to co mi kazał. Dziwnie było mi siedzieć przy nim w samej bieliźnie więc cieszyłam się, że miałam sweterek za tyłek. Od razu zakryłam się a chłopak położył mi na udo chłodny okład
- ssssss….- syknęłam przygryzając dolną wargę. Moje udo było całe czerwone.
- Piecze?- zapytał z troską.
- Nie, swędzi- powiedziałam sarkastycznie dmuchając na ranę.- Zayn zostaw to, posprzątam zaraz- powiedziałam do chłopaka, który zbierał szkła z podłogi. I znów potraktował mnie jak powietrze. Zeskoczyłam z krzesła i powoli zaczęłam kierować się w stronę schodów
- Poczekaj! Zaniosę Cię- usłyszałam i nie dane było mi zaprotestować. Chłopak chwycił mnie w ramiona i zaczął się wspinać po schodach
- To tu- pchnęłam nogą drzwi. Mulat położył mnie na łóżku i rozejrzał się dookoła.- Odwróć się- powiedziałam. Zaskoczony spojrzał na mnie i znów wykonał zabawny taniec brwi- chcę się przebrać- powiedziałam rozbawiona
- Och… To ja pójdę zobaczę co u małego- i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wstałam i wyjęłam z szafy czarne spodnie i odszukałam drzwi do rzekomej łazienki. Faktycznie były tu takie tylko były zasłonięte szlafrokiem i mnóstwem różnego rodzaju materiałów. Była podobna do tej, która była na dole tylko zamiast wanny miała prysznic. Ubrałam spodnie i przyjrzałam się w lustrze. Wyglądałam okropnie. Od kiedy to ja przejmuje się swoim wyglądem? Może od momentu w którym poznałaś Zayna? Odezwało się moje alter- ego.
To wszystko nie podobało mi się za bardzo. Nie mogę powiedzieć by ten chłopak nie był przystojny bo skłamałabym no ale właśnie… Był przystojny i w tym problem. Nie chciałam mieć złamanego serca. Nie tak jak wtedy. Nie może nas nic łączyć…
- Jestem!- krzyknęła babcia z dołu. Siedzieliśmy z Zayn’em u mnie i słuchaliśmy muzyki. Opowiedział mi kilka śmiesznych historii ze swojego życia, opowiedział co nieco o swoich kolegach i nawet nie zauważyłam kiedy zrobiła się 16.00.
- Chodź musisz ją poznać i możemy iść zwiedzać Londyn- powiedziałam wstając i chwytając torebkę
- Cześć babciu- przywitałam się z kobietą- Poznaj mojego kolegę. Zayn Malik moja babcia- chłopak podał babci rękę całując jej delikatnie na co ona odpowiedziała dużym uśmiechem. Spodobał się jej- Nie będzie mieć Pani nic przeciwko temu abym porwał Valery na kilka godzin? Pokaże jej trochę miasta- zapytał chłopak
- Ależ oczywiście, że nie mam nic przeciwko- babcia była w siódmym niebie- Idźcie bawcie się tylko nie wracaj sama do domu Valery!- pogroziła mi palcem na co wybuchliśmy śmiechem
- Spokojnie, odprowadzę ją pod sam dom. Mieszkam niedaleko. Do zobaczenia Pani Smith- pożegnał się Zayn z babcią i ruszyliśmy pewnym krokiem przed siebie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem. Flaki z olejem i kluski z masłem. Nic ciekawego, nic swobodnego, nic, nic, nic.
Dodaję go na osłodę tego jakże okropnego dnia w którym mam ochotę się zabić nicią dentystyczną.
No źle mi i już... Czy wam też tak jest?
Zachciało się mi szpilek i teraz moje nogi są całe obolałe i w plasterkach oczywiście tych z Kubusiem Puchatkiem:P
No i cóż dziewczęta? Będziemy się uczyć? Nie wiem jak wy ale ja tak.. Języki, stawiam na języki oraz przedmioty rozszerzone. Jak dobrze pójdzie to dostanę się na studia w Londynie a wtedy całe 1D będzie moje :D Podzielę się z wami a co mi tam :D
Oczywiście żartuje ale tak, moim marzeniem jest tam studiować. Londyn, Berlin lub Wrocław.
Podoba się? Bo chodzą takie różne słuchy, że właściwie nie bardzo.....
Pozdrawiam, Magda
Świetny. Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :D
Cudowne jest i nie słuchaj po żadnym pozorem tych, którym się nie podoba !
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ..
Ciekawa jestem co będzie dalej z Zaynem i Valery , no i jak im wyjdzie ten spacer ...
Dlaczego mnie nikt nie nosi na rękach ! i to taki przystojniak ...
No nic. nie rozpisuję się tak jak pod tamtym rozdziałem tylko .. .dodawaj nam tu szybko kolejny !
Pozdrawiam :
youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com
flaków nie lubię, ale twoje rozdziały bardzo :) mi się bardzo podoba rozdział :) fajnie, że się zaczynają spotykać i spędzać ze sobą czas... a tego Charliego był wycałowała :) słodziak :PP ja też bym chcętnie się zabiła nicią dentystyczną, ale nie wypali bo nie mam w domu :(( chyba ze taka do szycia, albo muliną: to jest myśl dzięki .>>. :) NO DZIĘKI ŻE GO DODAŁAŚ SŁOŃCE!! :** czekam z niecierpliwością na nn :P pozdrawiam i powodzenia jutro :P
OdpowiedzUsuńHahah:P mogę Ci podesłać trochę albo biegnij do apteki:P
UsuńWiesz... Tak na prawdę Charlie ma swoje odwzorowanie w rzeczywistym świecie i siedzi teraz u mnie na kolanach :P
Wycałowałam go od Ciebie także wiesz... Oglądamy Króla Lwa i ryczymy jak te zjeby ale cóż... Jutro do szkoły!
ojjj no to pozdrów go :)) Król Lew? nie gadaj? ja uwielbiam ten film!!! śpiewam zawsze te piosenki z tej bajki i tez ryczę :)
Usuńjakoś dałam radę dzisiaj pójść do tej placówki na s... :(( blee...niedobrze mi :(( no ale cóż ja też będę się uczyć w końcu jestem ''wzorową'' uczennicą, zktórej należy brać przykład :P pracowałam na tą ''nazwę'' dwa lata, więc muszę się trzymać :) choć natłok moich zajęc mnie przygniata. np. 8 angielskich w tygodniu, sztandar szkoły, wolontariat itd. :( no studia w Londynie tez mmoje marzenie :)a w polsce stawiam na Kraków i Wrocław :P jeszcze mam czas zreszta zobaczymy jak to bedzie :P pozdrawiam kochana :)
Weź.. Natłok zajęć? Boże zabij mnie...
UsuńDopiero co dotarłam do domu. o.O Jestem zmęczona i padnięta. Jak tak będzie wyglądał każdy mój dzień to na prawdę zabiję sie za pomocą nici dentystycznej. Nie mam siły. Chyba moje blogi zapuszczę....
Nie chcę tego ale.... Boże jestem zrozpaczona!
Spadam do pracy... Do PRACY?! Kude... ;/
na osłodę pierwszego dnia szkoły ten rozdział jest idealny ;**
OdpowiedzUsuńcóż...
czekam na następny? ;pp
Słońce, oczywiście, że się podoba! Wiesz na co czekam i pewnie nie tylko ja, więc dawaj kolejny! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alex :*
Na kolejny złotko to musisz niestety poczekać troszkę. Niby mam coś w zapasie ale teraz wena mi ucieka więc nie jestem taka wylewna jak kiedyś :P
UsuńMoże dodam w środę? Lub czwartek? Następnym razem będę dodawać daty następnych rozdziałów:)
Okej, spoko ;) Wytrzymam. Nowy rozdział na pewno poprawi mi humor, bo coś czuję, że przez szkołę trochę się popsuje...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO matko, nie wiem czemu ale ten rozdział meega mi się podoba. Jesty w nim coś takiego naturalnego. Jednym słowem mówiąc genialny!
OdpowiedzUsuńChciałabym się kiedyś nauczyć pisać tak jak ty. Genialne!!!!
xoxo Olivia
Trochę zwlekałam z dodaniem tego komentarza, ale teraz już przyszedł najwyższy czas ;)) Dzisiaj zbytnio humor mi nie dopisuje, jestem wręcz załamana, w sumie sama nie wiem czym. Myślę, że szkoła może mieć w tym swój udział. W każdym razie, szukałam czegoś na poprawę nastroju i napatoczyło się Twoje opowiadanie :) Tak więc chciałabym wszem i wobec oznajmić, iż dziękuję Ci z całego serca, bo mission impossible stała się całkowicie possible :) To opowiadanie ma w sobie coś takiego, co sprawia, że czytając chce się więcej i więcej. Jest takie swobodne i mimo, że zdarzają się smutne akcenty, luźne. Bardzo mi się spodobało ;) Lubię Twój styl pisania, jest taki lekki :) Strasznie podoba mi się postać Zayna. Wydaje się takim ideałem chłopaka. Przystojny, miły, serdeczny, opiekuńczy, troskliwy... Eh, ja też chcę takiego! Zazdroszczę Valery... No, ale jak to się mówi, jeszcze nic nie jest przesądzone! :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
http://i-wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/
Bardzo mi się podoba, przepraszam, że poprzedniego rozdziału nie skomentowałam, ale był to ostatni dzień wakacji i dopiero dzisiaj nadrobiłam te dwa rozdziały :)
OdpowiedzUsuńJak fajnie, że Valery poznała Zayna ^^
Tylko ciekawi mnie co się wydarzyło między Malikiem, a Benenm, bo nie wygląda na to żeby się lubili.
Ogólnie rozdział bardzo ciekawie opisany, lekko i przyjemnie się mi czytało, że nawet nie wiem kiedy skończyłam;d
Czekam na nexta;3
That's very very cool. <3 <3
OdpowiedzUsuń