Pierwszy dzień dał mi się we znaki. Jest mnóstwo powodów dla których nie chcę wrócić do szkoły ale tylko jeden dla którego chcę. Mianowicie tym powodem jest Zayn.
Poznany przypadkiem chłopak, który wywrócił moje życie do góry nogami. Nie, nie zakochałam się. Po prostu poczułam co to znaczy żyć beztrosko, jak nastolatka.
Nauczycielka śpiewu była oczarowana moim wyciem. Nie no, ale tak na serio to ja nie wiem co w tym tak niesamowitego… To tylko głos.
Byliśmy dzisiaj na spacerze, ja i Zayn. Uwierzysz, że on mieszka zaledwie cztery domu stąd?! I to na dodatek z czwórką przyjaciół? Niesamowite.
Idąc przez Park, który odwiedziłam pierwszego dnia spotkaliśmy nikogo innego jak Becky. Spojrzała na mnie z wyższością a mojego towarzysza obdarzyła zalotnym spojrzeniem. Kupiliśmy po kubku gorącego kakao ( na dworze wcale nie jest tak ciepło) i siedząc na ławeczce rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Śmiałam się do tego momentu w którym poczułam, że mięśnie mojego brzucha nie dają rady. To było do mnie niepodobne ale chyba ta strona Londynu wpływa lepiej na mnie.
Ogólnie to przez prawie 3 godziny błąkaliśmy się bez celu po mieście aby w końcu wstąpić do jednej z kafejek na ciastko i ciepłą herbatę z cytryną.
A propos cytryny. Wylałam dzisiaj na siebie gorącą herbatę i Zayn kazał mi ściągnąć spodnie. Czy to zrobiłam? Nie miałam wyjścia ale samo to, że siedziałam w bieliźnie przy chłopaku przyprawia mnie Syndrom Czerwonych Policzków.
Podobno Ładny, Tajemniczy chłopak nie jest wart mojej uwagi. Już dzisiaj ze mną flirtował opierając się seksownie o szafkę i pytając czy nie mam planów na wieczór. Moim wybawcą okazał się kto? Panicz Malik. Och… Moja twarz uśmiecha się na samo wspomnienie jego oczu, które tak połyskiwały przy każdym uśmiechu.
Rozważna i romantyczna poszła w odstawkę. Zniszczyłam ją, naprawdę ją zniszczyłam. Jedno silniejsze pociągnięcie a tysiące kartek zaczęło uczyć się latać. Szkoda, naprawdę szkoda ale cóż poradzę.
Mały dzisiaj narobił mi obciachu, krzycząc na całą restaurację o czarnej kupie, która pływała w toalecie. Wymęczył Zayn’a ale go polubił. Cieszę się bo sądzę, że mogłabym nawet spróbować się zaprzyjaźnić z tym chłopakiem ale obiecuję Ci NIC WIĘCEJ.
Powróciły wspomnienia o Olivierze. Nienawidzę chłopaka tak bardzo, że mam ochotę chwycić za telefon i zapytać się co u niego. Serce samo się nie wyleczy a tym bardziej ja tego nie zrobię. Nie umiem sobie radzić w sprawach sercowych. Są dla mnie zbyt…. Inne, są po prostu inne. Ten chłopak był kiedyś mnie wart. KIEDYŚ.
Nie wiem skąd się u niego to wzięło. Przecież gdy go poznałam to był taki szarmancki, wypowiadał się o kobietach tak mądrze i z szacunkiem, że nie sposób było go nie nazwać ideałem. Przystojny, mądry, uzdolniony i lekko wyrachowany? Tak, zdecydowane i mocne tak. Samolubny, zapatrzony w siebie, nie czuły na ludzką krzywdę, zawsze dostając to co chce… ordynarny cham! Może dlatego nam się nie ułożyło bo najzwyczajniej nie pasowaliśmy do siebie? Ja i on to całkowicie inne światy. On nie potrafił zrozumieć co czuję bo tak naprawdę był pozbawiony uczuć.
OLIVIER DIE IN HELL
Jestem ciekawa co u rodziców. Gdy Charlie powiedział mi dzisiaj że chce się zobaczyć z matką moje serce pękło. On naprawdę za nią tęsknił, nie widział w niej tego co było złe, nie widział tego, że zrobiła nam krzywdę. Nie wiedziałam ile jeszcze razy będę musiała go okłamać. Naprawdę nie potrafiłam wyobrazić sobie tego co będę musiała mu powiedzieć gdy matka umrze, zachleje się na śmierć lub cokolwiek innego. Jak ja w ogóle mu powiem, że mieliśmy całkowicie innych ojców z których to tylko mój wywiązał się z tego obowiązku. Ten dzieciak nic nie zrobił tylko…. Tylko urodził się w niewłaściwej rodzinie.
Wracając do dzisiejszego dnia… Zaliczam do udanych! Idę spać. Wezmę szybki prysznic, napiszę Zayn’owi dobranoc o ile on nie zrobi tego pierwszy i z uśmiechem na twarzy usnę jako nowa ja. Jako nowa Valery Smith.
~.~.~.
Budzą mnie promienie słońca, ciepłe jak nigdy dotąd łaskoczą moją twarz. Leniwie, ciągle nie otwierając oczu przeciągam się w łóżku myśląc o tym co spotka mnie dzisiaj. Czy zyskam kolejnych przyjaciół a może kolejnych wrogów? Czy jakaś szalona nauczycielka odkryje we mnie talent literacki bądź też talent do sporządzania eliksirów? To się okaże dokładnie za… lekko otwieram oko by spojrzeć na budzik- dokładnie za 80 minut.
Przecieram oczy i włączam cichutko radio. Jest 6. 40 więc nie spiesząc się idę pod prysznic i ubieram się odpowiednio do pogody. Chwytam torebkę i schodzę na dół. W kuchni witam się z babcią całując ją w policzek. Jem szybko śniadanie i o 7.00 wpadam jak burza do pokoju malca i budzę go. Jest cały w skowronkach tak samo jak ja! To rodzinne!
- Widzę, że państwo mają znakomite humory- mówi babcia bacznie mi się przyglądając- To wszystko przez Pana Malika jak mniemam. Bardzo uroczy chłopak Valery- spoglądam na nią znad torby do której wkładałam owoce.
- Ta rozmowa stanowczo idzie w złym kierunku. To tylko kolega babciu- mówię
- Tak, tak inaczej nie. To już o koledze nie można mówić, że jest uroczy?- przekomarzała się ze mną kobieta
- Można ale to niezręczne- ucięłam dyskusję wychodząc z kuchni. Wpadłam do łazienki, umyłam zęby i spojrzałam w lustro. Rzęsy pociągnęłam tuszem a oczy leciutko podkreśliłam kredką. Włosy zostawiłam rozpuszczone bo tak naprawdę sama nie pamiętam kiedy ostatni raz chodziłam tak uczesana. Szybkie pociągnięci pomadką po ustach i…
- Valery! Spóźnicie się a poza tym Pan Przystojny czeka na was po bramą!- krzyknęła babcia a moje serce zaczęło mocniej bić. Czy ja w tym momencie panikuje?
Zbiegłam na dół i chwyciłam torbę. Młody czekał na mnie razem z chłopakiem i Korney’em przy bramie. Pożegnałam się z babcią i wyszłam na zalane przez słońce podwórko.
Cóż za piękny i uroczy poranek. W sam raz na spotkanie z kimś kogo się lubi pomyślałam i nasze spojrzenia się spotkały. Nieśmiało opuściłam wzrok i pozwoliłam aby na moich policzkach pojawił się leciutki rumieniec.
- Cześć – przywitałam się z chłopakiem
- Witaj Valery- uśmiechnął się do mnie- Gotowa na kolejny dzień walki o przetrwanie?- zapytał
- Brzmi groźnie ale tak, jestem gotowa- powiedziałam i ruszyliśmy do szkoły. Po drodze wstąpiliśmy do piekarni po świeże i jeszcze ciepłe bułeczki. Tak jak wczoraj śmialiśmy się dosłownie z niczego i nawet gdy nastawała chwila ciszy któreś z nas przerywało ja swoim śmiechem
- Tylko pamiętaj masz być grzeczny i słuchać się Pani. Przyjdę po Ciebie po południu i pójdziemy na obiad dobrze?-
- A Zayn pójdzie z nami?- zapytał chłopczyk
- Ja.. Ja…- zaczęłam się jąkać
- Oczywiście, że pójdę a teraz zmykaj. – powiedział chłopak przytulając mojego brata
- Ale park też?- szepnął mu do ucha śmiesznie sepleniąc
- No pewnie. Wykarmimy wszystkie gołębie- odpowiedział mu równie cicho i wstał. Pocałowałam Charliego w czoło i machając mu skierowałam się wraz z mulatem do naszej szkoły.
- To do zobaczenia na przerwie obiadowej?- zapytałam gdy stałam przy swojej szafce i szukałam potrzebnych książek.
- Na to wygląda – powiedział lekko skołowany chłopak- poczekam na Ciebie przed wejściem do stołówki- posłał mi uśmiech- w końcu poznają Cię moi koledzy bo są ciekawi jaka jest ta nowa…- zrobił przerażoną minę a ja dałam mu kuksańca w bok
- Ci dam jaka jest… Jestem miła!- zaśmiałam się
- No i co jeszcze? Powiedziałem im, że to najgorsza Valery jaką znam! Już jej bart jest lepszy- zaśmiał się. Po chwili zadzwonił dzwonek
- Masz szczęście, że muszę iść na matmę inaczej byłoby z Tobą źle!- rzuciłam i zamknęłam szafkę. Ruszyłam w stronę Sali nr. 34/6.07 co jakiś czas oglądając się za siebie. Jednak chłopak o czarnych włosach znikł wśród tłumu.
Spoglądałam na zegarek, które wskazówki jak na złość nie drgnęły ani o milimetr. Właśnie trwała druga lekcja matematyki, która doprowadzała mnie do szału. Ile można stać przy tablicy i rozwiązywać proste równanie? Ta Kate to nie wiem, chyba z choinki się urwała.
- Czy ktoś w ogóle w tej klasie potrafi rozwiązać to równanie?- zapytał Pan Nicholas. Moja ręka wystrzeliła w górę a nauczyciel spojrzał na mnie.- Chociaż jedna osoba, zapraszam Valery- wskazał mi tablicę i podał kredę. Chwili, dosłownie chwila i z cholernie długiego równania wyszło 45. Gdy odwróciłam się wszyscy tylko przepisywali cyfry z tablicy, zero myślenia. W końcu nauczyciel zlitował się i podał numery zadań, które musimy zrobić. Nie to, że lubiłam matematykę ale nie miałam z nią najmniejszych problemów. I takim oto sposobem druga lekcja matematyki zleciała mi na wykorzystywaniu szarych komórek.
Kolejną lekcją była fizyka ale… tak naprawdę jej nie było. Nauczyciel nas olał więc mieliśmy okienko. Mogłam bezpowrotnie zatopić się w muzyce. To była taka chwila wytchnienia przed resztą dnia.
- Dzisiaj pływamy- oznajmiła mi jedna z dziewczyn gdy stałam przy szafce i chowałam książki
- Że co?- zapytałam jakbym jej nie rozumiała
- No idziemy na basen pływać z chłopakami ze równoległej klasy- puściła do mnie oczko a ja lekko przerażona tym co usłyszałam zamknęłam szafkę. Ona sobie chyba żartuje. Nie wejdę do basenu za żadne skarby, nie ma mowy. Uraz do wody mam od dzieciństwa i to się nie zmieni.
- Nowa nie przebierasz się? Masz problemy z ciałem?- zapytała mnie Becky z dziwnym uśmiechem na twarzy prężąc się przede mną w niebieskim stroju.
- Nie mam zamiaru pływać- wycedziłam
- Ale to nie zmienia faktu, że musisz być w stroju. Lepiej go załóż- odezwała się Kate. Poszłam za radą koleżanki i założyłam czerwony strój z mocnym wycięciem na plecach. Weszłam pod prysznic, oblałam się chłodna wodą i przeszłam do Sali w której mieliśmy pływać, to znaczy one miały.
- Wskakujcie do wody, szkoda czasu.- powitał nas nauczyciel. Był bardzo młody jak na nauczyciela. Dziewczyny zaczęły wskakiwać do wody. Po chwili przyszła grupa chłopaków, którzy zajęli sąsiedni basen.- Ciebie też to dotyczy- podszedł do mnie i wskazał na basen
- Ale ja nie wejdę do wody. Nie umiem pływać i się nie nauczę. Uraz z dzieciństwa- powiedziałam niepewnie. Nie wiedziałam czy to mnie uratuje czy też nie ale gdzieś w głębi duszy miałam malutką nadzieję
- Rozumiem. Idź na tę płytszą stronę. Tam jest wody do kostek i cóż będę musiał wymyślić Ci coś innego zamiast pływania.- nauczyciel spojrzał w swoje notatki- Ty jesteś ta nowa tak? Velery Smith?- kiwnęłam głową na znak zgody. Zapisał sobie coś w zeszycie i przeszedł do swojego gabinetu z którego miał doskonały widok na cały basen.
- Dziesięć basenów i jesteście zwolnieni- wykrzyknął i znikł.
Ruszyłam w miejsce wskazane przez nauczyciela. Spoglądałam na dziewczyny płynące w moją stronę rozglądając się za Becky. Byłam ciekawa jak ona sobie radzi w wodzie jednak nie udało mi się jej ujrzeć bo poczułam uderzenie w bark i….. BACH! Wpadłam do basenu wypełnionego niemożliwe niebieska wodą.
Uderzyłam o lustro wody i w przeciągu kilku sekund znalazłam się pod wodą. Moje dłonie błądziły szukając czegoś czego mogłabym się chwycić. Nic takiego nie znalazłam. Czułam, że brakuje mi powietrza. Zaraz nie będę miała czym oddychać i uduszę się! Znikąd pomocy, żadnej ręki, niczego. Staram się wykrzyczeć pomocy ale to powoduje, że do moich płuc wlewa się woda. Chcę ją wykrztusić ale nie mogę, nie mam jak.. Pomóżcie mi….krzyczę w myślach Błagam pomóżcie mi!
Czuję chłodny oddech śmierci na szyi i…. nic więcej.
Plejada obrazów. Wszystkie wydarzenia z całego życia przemykają przed moimi oczami jak film, który ktoś przewija do tyłu. Widzę mamę, tatę, Charliego oraz Zayna. Wszystko dzieje się tak szybko, że zaczyna kręcić mi się w głowie. I nagle pusto, nagle nie ma nic. Ciemność widzę ciemność, której moje zmysły nie są w stanie pojąć.
- No dalej oddychaj! Oddychaj Valery!- słyszę jak przez mgłę. W moich płucach ciągle zalega woda ale mogę oddychać. Głęboki wdech i pozbywam się płynu zalegającego w narządach oddechowych.- Całe szczęście, nic jej nie będzie- westchnięcie i mocny klaps w policzek. Otwieram oczy i widzę nade mną spore grono osób.
- Dobra rozejść się! Zostajesz tylko Ty i Ty! Reszcie dziękujemy- obwieścił nauczyciel i powoli wszyscy zaczęli się rozchodzić.
Leżałam na zimnej posadzce więc postanowiłam wstać jednak moje siły postanowiły mnie zawieść i łupnęłam z powrotem o posadzkę.
- Poczekaj, pomogę Ci- powiedział nauczyciel i podchodząc do mnie postawił mnie do pionu.
- Dziękuję Panu za uratowanie mi życia- powiedziałam ciągle czując wodę w płucach
- Nie dziękuj mi tylko temu młodemu człowiekowi. Gdyby nie on to nie wiadomo jakby się to skończyło- wskazał mi chłopaka stojącego za mną.
- Jesteś bohaterem- podeszłam do niego i delikatnie przytuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk a następnie uśmiechnął się
- To nic takiego. Naprawdę. Jestem..- zaczął ale nie dokończył bo przerwał mu nauczyciel
- Co Ci strzeliło do głowy Becky! Nie wiesz, że coś takiego jest zabronione na tego typu zajęciach i grozi Ci teraz wydalenie ze szkoły? Czy Ty w ogóle jesteś poważna?! Nie wydaje mi się! A teraz marsz do dyrektora!- wrzasnął na zadowoloną z siebie brunetkę a ja nie mogłam uwierzyć dlaczego ona to zrobiło.
- Sorki ale ja musze uciekać- powiedział chłopak. Nim zdążyłam się odwrócić on był już po drugiej stronie basenu
- Ale ja nawet nie znam Twojego imienia…- wyszeptałam.
Oznajmiłam nauczycielowi, że idę się przebrać a ten dopiero po długich zapewnieniach, że nic mi nie jest wypuścił mnie do szatni. Szybki prysznic i już zmierzałam do stołówki w której czekał na mnie Zayn.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nawet nie komentuję tego.. żałość ujmuje mnie serce gdy czytam tę głupotę. Komentowanie pozostawiam wam... Ja już nie funkcjonuje, dziewczyny rozwaliły mnie psychicznie za co wielkie dzięki... No i cóż...
Prowadzić go dalej czy nie? O to jest pytanie.....
no jasne że prowadzić!!!
OdpowiedzUsuńo ile dasz radę.
i weź nawet nie pisz, że rozdział jest do niczego, bo osobiście Cię znajdę i uduszę !! :D
czekam na następny ^^
a i cieszę się, że piszę komentarz jako pierwsza ^^
Weź ty się zamknij, bo rozdział jest na prawdę rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie mi się czytało i wgl.
Ta Becky jest taka głupia, przecież mogła zabić Valery, ale to głupia zazdrość...Niestety tak jest w prawdziwym życiu, a twoja historia jest bardzo realna. Jestem ciekawa kto uratował jej życie i co dalej będzie między Zaynem, a Valery.
A bloga masz prowadzić dalej i nie ma nie !
Czekam na nexta;3
+Zapraszam na konkurs na mojego 2 bloga, miłoby gdybyś wzięła udział, bo do pisania masz talent :) http://loveisadreamcometrue.blogspot.com/
Ojej.. Wielkie słowa.
UsuńDziękuję, już wchodzę i patrzę co Ty tam masz:P
Rozdział był świetny. Tylko ta idiotka jest idiotyczna.. heeh
OdpowiedzUsuńI NIE MASZ PRAWA USUWAĆ! BO CIĘ UDUSZĘ! NA PRAWDĘ! ZABIJE NA MIEJSCU!!!!
xoxo Olivia
cześć kochana :) nie chcę cię tu namawiać, bo i tak ty decydujesz, ale ja osobiście bardzo chciałabym, żebyś prowadziła tego bloga dalej... :) to nie tylko chodzi o to, że piszesz wspaniale. Przede wszystkim chodzi o to, że twoje historie są bardzo realne. Czytałam kiedyś u cb. na drugim blogu notkę o tobie. Teraz jej już tam nie ma, ale ja bardzo dobrze ją pamiętam i mam zapisaną głęboko w sercu. Już wtedy, kiedy to przeczytałam wiedziałam, że jesteś niezwykle wrażliwą osobą. Widzę to też, kiedy czytam twoje opowiadania. Wiem, że wkłądasz w pisanie wiele serca i być może jakieś swoje wspomnienia, refleksje. Tak rozładowujesz złość. Jestem pewna, że taka Becky istnieje w twoim życiu naprawdę. Może nawet jest ich kilka. U mnie taka istnieje. Widzę ją każdego dnia w szkole. Kiedyś nie chciałam patrzeć. Miała się za lepszą bez powodu. Ale ja się zmieniłam. Nie daje już sobą pomiatać. Znalazłam takich Zaynów i jesteśmy przyjaciółmi. Ty jesteś silna, dlaczego one ci to robią?! Wierzę, że te dziewczyny w końcu dają ci spokój, bo gdyby cię tu nie było to byłoby mi strasznie smutno. Chodzi o to że kiedy czytam te rozdziały to jakoś się zmieniam. W tych twoich słowach znajduje mnóstwo uczuć, a ja jestem strasznie uczuciowa, więc zdaża mi się, że płacze, kiedy to czytam, nawet szczęśliwy rozdział. Oczywiście ''płaczę'' w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dąże do tego, żeby ci powiedziec, a raczej napisać, że kompletnie nie rozumiem zachowania tych ''dziewczyn''. Dla mnie jesteś wzorem do naśladowania. Wiem, że cię nie znam, ale kiedy czytam co ty nam tu piszesz coraz bardziej się do tego przekonuję. Nie wiem dlaczego one ci to robią, ale chcę, żebyś wiedziała, że my, a na pewno JA- TWÓJ GORLIWY CZYTELNIK uważam cię za wspaniałą osobę mimo wszystko :P Cieszę się, że któregoś dnia usiadłaś za klawiaturą i wystukałaś pierwsze słowa opowiadania, które teraz jest nieodłączną częścią mojego życia. Codziennie wchodzę czy to w domu czy w szkole na internet w komórce i sprawdzam czy nie ma nowych rozdziałów, więc przyznaj, że gdybyś nie pisała dobrych rozdziałów nie robiłabym tak... :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ze tak ci się tu rozpisałam, ale poczułam wewnętrzną potrzebę przekazania ci moich emocji... dzięki, że jesteś Magda :))
Hanka :**
aaa i dzis wieczorem pojawi się u mnie nowy :P zapraszam cię słońce!!!
Jejku... Jesteś cudowna... Twoje słowa... Ach... Nie wiem co mogę powiedzieć.
UsuńW moim życiu żadna osoba nie rozumie mnie tak jak Ty czy dziewczyny powyżej. Ta historia, którą tu opisuje jest prawdziwa to powinnyście wiedzieć. Jesteś na prawdę takim moim promykiem. Uwielbiam Twoje komentarze a tym powyżej poprawiłaś mi humor. Dziękuję Ci za to- to na prawde wiele znaczy tym bardziej, że tak wiele się dzieje teraz u mnie.
Jest mi bardzo miło za to co napisałaś u mnie i tutaj :) domyśliłam się, że ta historia jest prawdziwa :) jeszcze nikt nigdy nie nazwał mnie swoim ''promykiem'' i cieszę się, że tą osobą jesteś właśnie ty :) Mam wielką nadzieję, że Valery pokaże Becky gdzie jest jej miejsce i ty zrobisz to samo naprawdę!! wiem, że cię na to stać. nikt nie ma prawa niszczyć twojego życia... :) pamiętaj, że ja jestem tu z tobą, wspieram cię i poprę każdą twoją decyzję :)) Kocham cię i życzę powodzenia. Jesteś wspaniała!!! :))
UsuńSuper rozdział :)) pisz dalej :**
OdpowiedzUsuńjasne że prowadzić xD
OdpowiedzUsuńjest świetny, właśnie miałam chwilę, więc przeczytałam wszystko :D
boskie jest to jak piszesz i ogólnie cała fabuła :D
cieszę się, że znalazłam to opo :D
pisz szybko i jak coś zapraszam do siebie:
http://viator-nete.blogspot.com ^^
peace :*
Myślę, że tajemniczym wybawcą jest Harry!Super! Nie mogę się doczekać nexta!
OdpowiedzUsuńZnowu zaczynasz. Widzę, że nasza Magda potrzebuje porządnego kopa. Dasz radę! Jesteśmy z Tobą i wierzymy w Ciebie jak nikt inny. Odrobina uśmiechu i pewności siebie.
OdpowiedzUsuńNie lubię jak piszesz, że się wypalasz lub coś takiego. To jest zwykłe kłamstwo! Masz talent, wyobraźnie, więc wykorzystaj to! Nawet nie wiesz jak jest mi Ciebie szkoda. Chciałabym Cię przytulić, pocieszyć. Nie wierzę, że ludzie są tak okrutni. Dlaczego one Ci to robią? Przecież jesteś przemiłą i najsympatyczniejszą osobą jakaś znam. Naprawdę. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez Twoich blogów. Kiedy jest mi źle i czytam nawet te nie najszczęśliwsze rozdziały to robi mi się lepiej, bo wiem że to Ty napisałaś. Wiem, że Twoje słowa są od serca. Odczuwam te wszystkie emocje, jakie doskwierają Valery, czy Emmie. Wszystkie wpisy są jakby z życia wzięte.
Wiem, że dużo przeszłaś w życiu i jeszcze do tego dochodzą złośliwe uwagi na Twój temat. Nie rozumiem tego. Wiem też, że jest ci strasznie ciężko, ale musisz walczyć. Musisz to wszystko przezwyciężyć, pokazać jaka jesteś silna, bo jesteś! Ty potrafisz nam poprawić humor swoimi ŚWIETNYMI rozdziałami, a my teraz chcemy pomóc Tobie. No przynajmniej ja chcę, ale mam nadzieję, że jest nas więcej.
Chyba u każdego w życiu są takie złośliwe osoby, które starają się tylko uprzykrzać życie innym. Ja miałam takie. Z początku mnie odrzucały i byłam tylko wtedy jak coś chciały. Nie znosiłam tego. W końcu przeciwstawiłam się im. Pokazałam, że też potrafię. Że nie jestem osobą do pomiatania.
Musisz uwierzyć w swoje możliwości. Masz je!
Ode mnie to chyba tyle. A! Odwołując się do Twojego pytania to: IHSFIBHAISBHKAFKJ TAAAAAAAK! MASZ DALEJ GO PROWADZIĆ!!! *___* <33333
JESTEM Z TOBĄ I WIERZĘ, ŻE POKONASZ LĘK I TE DZIEWCZYNY!
*BRAVERY*
LOVE YOUUUUUUU ♥
ALEX ♥
Właśnie zgadzam się z tymi słowami :)) JEST NAS WIĘCEJ!!! :) i nieważne co zrobisz my zawsze będziemy cię wspierać naszymi słowami dziewczyno!!! Kochamy cię!!! :)))
Usuń