piątek, 12 października 2012

Rozdział 17 ,, No weź bo się zaczerwienię"


– Proszę Cię poczekaj!- błagałam chłopaka, którego najwyraźniej to wszystko przerosło.- Zayn!-
- Ja umiem wszystko zrozumieć Valery, ale dla mnie to jednak za dużo rozumiesz?- odwrócił się w moją stronę i spojrzał dziwnie na mnie. Z jego oczu znikło to, co niegdyś mogłam dostrzec bez żadnego problemu.
- Myślisz, że mi jest łatwo o tym mówić? Wiesz jak to mnie boli?- próbowałam jakoś go nakłonić do zmiany zdania- Nie sądziłam, że taki jesteś Zayn- łzy spływały mi po policzkach
- Ja też nie sądziłem, że Valery Smith, która zauroczyła mnie swoją osobowością okaże się oszustką. Przykro mi- powiedział chłopak i wyszedł pozostawiając mnie samą w przedpokoju. Po chwili wybiegł za nim Louis. Doczłapałam się na górę i natychmiast położyłam się w łóżku nakrywając się kołdrą po sam nos. Niech ten świat zniknie, niech ten świat przestanie istnieć… Nienawidzę siebie za to wszystko. I ja głupia myślałam, że jak im powiem to wszystko będzie jak dawniej, że w pewnym sensie nasze relacje ulegną polepszeniu. …
Ale nie… Nic z tych rzeczy. CHCĘ UMRZEĆ.
- Hej…- poczułam rękę na pościeli szukającą chociażby kawałka mnie- Nie płacz.. On wróci…- zaszlochałam- Dla nas też to jest trudne ale… Ale my Cię naprawdę podziwiamy, jesteś dla nas wzorem i autorytetem.- mimo iż te słowa były przyjemne gardziłam nimi. Zayn odszedł…- Valery. My nie wiemy jak mamy postępować z Tobą. Nie wiemy co nam można powiedzieć, co można nam zrobić aby nie urazić Ciebie. To dla nas również jest trudne, oczywiście nie tak jak dla Ciebie ale jest…. Żadne z nas nie było w takiej sytuacji-
- Wystarczyłoby gdyby on nie uciekł…- powiedziałam przewracając się na brzuch. Było mi tak cholernie głupio, przykro, źle i nie wiadomo co jeszcze. Wszystko mieszało się ze sobą, każde odczucia. I co mi to dało? I co mi to dało?! Chyba tylko ból, łzy i rozczarowanie postawą Zayn’a.
- Valery..- usłyszałam głos brata więc od razu ściągnęłam z siebie kołdrę i wycierając łzy uśmiechnęłam się do niego- Nie płac… Nie płac… Jesteś taka nie ładna jak płaces… Spojs, jest Niall jest Haly jest dobze..- na te słowa uśmiechnęłam się jeszcze bardziej i przytuliłam malca.
- No chodźcie i wy- powiedziałam do chłopaków, którzy przyglądali się nam. Po chwili poczułam niewielki napór na ciało i przejmujące ciepło. Czasem warto stracić aby zyskać. Pomyślałam i tym optymistycznym akcentem zamknęłam dział smutków i rozpaczy.
- To może film?- wysapałam spod chłopaków
- Klóla Lwa, Klóla Lwa!- zaczął krzyczeć Charlie, który nagle znalazł się poza naszym niedźwiadkiem. Przewróciłam oczami bo nie chciałam ponownie ryczeć przy tej bajce.

- Klóla Lwa, Klóla Lwa!- zaczęli krzyczeć Niall i Harry na co ja łapiąc się za głowę, krzyknęłam
- Ok.! Poddaję się! Idę po płytę!- i wydostawszy się z uścisku chłopaków zeszłam na dół. Szukając płyty natknęłam się na nagranie ślubne moich rodziców. Musiało należeć do babci bo takowego nigdy nie wiedziałam, Nie wahając się od razu włożyłam je do odtwarzacza i nacisnęłam play.
Pierwsze sekundy filmu nie były wyraźne ale potem obraz nagle zaczął nabierać ostrości i ujrzałam piękną kobietę w skromnej białej sukni. Obok niej stał mężczyzna ubrany w czarny garnitur, w jego oczach szalała miłość.
- Ja, Elizbateh Contry przyrzekam Ci Simonie Smith kochać Cię najmocniej jak będę potrafiła, dbać o Ciebie zarówno w zdrowiu jak i w chorobie, troszczyć się o nasze dzieci- dotknęła swojego lekko zaokrąglonego brzucha- Milczeć gdy przyjedzie taki czas, śmiać się do momentu gdy mięśnie dadzą o sobie znać, pilnować wspólnego dobra a co najważniejsze przyrzekam Ci, że nie opuszczę Cię aż do śmierci- kobieta pocałowała obrączkę i założyła ją tacie na palec
- El.. Wysoko postawiłaś poprzeczkę ale przyrzekam budzić Cię co rano z uśmiechem na twarzy, przyrzekam kochać Cię z każdym dniem coraz bardziej, przyrzekam spełniać każdą Twoją prośbę oraz przyrzekam Ci, że będę Ci oddany i wierny. Przyrzekam być dla Ciebie nie tylko mężem ale też przyjacielem. Elizabeth nie opuszczę Cię aż do mojej śmierci- mężczyzna również pocałował obrączkę i delikatnie wsunął ją na palce kobiety. Ona powoli zaczynała płakać zresztą tak jak wszyscy zebrani.
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela… Na mocy prawa nadanego mi przez samego Boga ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować Pannę Młodą- oznajmił gruby ksiądz a tata ujął twarz mamy, szepnął coś i pocałował ją z całą namiętnością. Pierwszy raz widziałam ich tak zadowolonych ze swojej obecności… Pierwszy raz widziałam ich tak zakochanych w sobie.
- Piękne co?- odezwał się ktoś za mną a ja mimowolnie podskoczyłam
- Niall- chwyciłam się za serce i otarłam łzy które sama nie wiem kiedy znalazły się na moich policzkach- Przestraszyłeś mnie- powiedziałam wyciągając kasetę i chowając ją głęboko do szafki.
- Brakuje Ci ich, prawda?- zapytał a ja przytaknęłam
- Mimo iż mama jest jaka jest to ona dała mi w końcu życie prawda? Kocham ją całym sercem i tęsknię za nią ale ona… szkoda gadać- wygrzebałam film po który tu przyszłam
- To co? Idziemy?- zapytałam i już chciałam wyjść gdy chłopak zastąpił mi drogę i ujął moje dłonie
- Pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć… A Zayn’em się nie przejmuj. On po prostu.. On jest zagubiony w  tym wszystkim. Pogadamy z nim i zobaczysz za dzień, góra dwa przyjdzie do Ciebie i będzie błagał o wybaczenie-
- Dziękuję Ci Niall- wtuliłam się w chłopaka i pierwsze co poczułam to zapach mielonki a dopiero później jego perfumy.- Jesteś najcudowniejszym chłopakiem jakiego poznałam- uśmiechnęłam się do niego
- No weź bo się zaczerwienię- zasłonił rękoma policzki i udaliśmy się do kuchni. Wzięliśmy picie, paluszki oraz chrupki i ruszyliśmy do mojego pokoju.

Charlie leżał na kolanach Niall’a i z wielką uwagą śledził wszystko to co działo się na ekranie. Trudno byłoby go teraz wyciągnąć gdziekolwiek. Zresztą z Hazzą było to samo. Leżał na moich kolanach i z największymi emocjami przeżywał wszystko. Sama nie byłam gorsza lecz w pewnym momentach znałam ten film na pamięć więc bez patrzenia się na ekran widziałam wszystko w mojej głowie. Można śmiało stwierdzić, że podświadomość serwowała mi porządne kino. Spoglądam na moją rękę i wydarzenia wczorajszego wieczora wracają do mnie niczym bumerang. Każde jego słowo odbija się echem w mojej głowie.
Jesteś moja i już! To ja Ci mówię co masz robić a nie Ty mi! Ciągle miałam przed oczyma ową scenę w której wykręcił mi nadgarstek a następnie zmusił do pocałunku. Miałam szczęście, że Liam wracał  do domu bo naprawdę, nie wiem jakby to skończyło się dla mnie.
- Valery..- chłopak mnie szturchnął- Telefon dzwoni-
- Och…- wstałam i zbiegłam na dół przerywając tym samym smętną melodię dzwonka- Halo?- zapytałam. Dzwoniła babcia aby oznajmić mi, że dzisiaj wróci bardzo późno z pracy. Koniec miesiąca wiąże się u niej z mnóstwem papierów do wypełniania, podliczaniem wydatków i zysków firmy ogólnie mówiąc, dużo papierkowej roboty. Nie ucieszyło mnie to, bo perspektywa przebywania samej w tak dużym domu nie napawała mnie optymizmem, wręcz przeciwnie, wywoływała u mnie strach. A co jeśli Olivier wie gdzie miesza i powiąże fakty i napadnie na dom w nocy? Co ja wtedy zrobię?
- Dobrze babciu, dam sobie radę. Tak zjedliśmy obiad Charlie jest grzeczny, oglądamy film… Tak, do zobaczenia- i odłożyłam słuchawkę.
Tuż po zakończeniu rozmowy poczułam się słabiej niż do tej pory. Ogarnęła mnie niesamowita senność. Nalałam sobie szklankę wody i upiłam kilka łyków. Sięgnęłam po witaminy chcąc jak najszybciej wygonić chorobę ze mnie. Łykając je myślałam o tym co by tu wykombinować aby zatrzymać chłopaków jak najdłużej w domu. Przecież nie poproszę żadnego z nich aby został na noc bo tak po prostu nie wypada.
Przerywając misterne plany udałam się na górę i ułożyłam na łóżku. Zamknęłam oczy, nakryłam się kołdrą i nasłuchiwałam dialogów bajki. Po chwili otulił mnie ciepły sen porywając tym samym mnie do krainy relaksu i marzeń.


Wokół mnie jest pełno ludzi. Każdy z nich ma na twarzy maskę. Dotykam mojej twarzy i z przerażeniem stwierdzam, że ja takową też mam założoną. Spoglądam w dół i widzę elegancką suknię rodem z XV w. Rozglądam się w poszukiwaniu kogoś mi znajomego, jednak takowego nie ma w zasięgu mojego wzroku. Ruszam zatem do przodu bacznie rozglądając się dookoła mnie. Widzę w szybie moje odbicie, jestem stanowczo zbyt elegancko ubrana.
Nagle czuję ręce na mojej talii. Wokół nas gra muzyka. To Liam, to on porwał mnie do tańca. Uśmiechamy się do siebie i wymieniamy poglądami na temat tego całego balu. Po chwili ktoś odsuwa mojego towarzysza i zastępuje go. Wszędzie poznam ten uśmiech i te oczy- Olivier. Próbuję się wyrwać z jego uścisku, pobiec za Liam’em który oddala się od nas ze smutną miną, ale nie mogę. Jestem za słaba.
- Mówiłem Ci, że jesteśmy sobie przeznaczeni- głos chłopaka jest zdeformowany. I nagle wszystko zaczyna zwalniać oprócz nas. Wszystko traci swoje kolory, nagle wszyscy patrzą na nas. Krzyczę ile sił w płucach, błagając o pomoc ale wszyscy są głusi na moje prośby i błagania.
Nikt nie jest w stanie mnie usłyszeć, z wyjątkiem Oliviera. On śmieje się widząc moje żałosne próby uwolnienia się.
- Teraz będziesz moja już na wieki- chwyta nóż leżący na stole i z największą precyzją wymierza cios wprost w moje serce.

Brakuje mi tchu. Ponownie budzę się zalana potem i ze łzami w oczach. Zrywam się z łóżka i podchodzę do okna otwierając je na całą jego rozpiętość.
Wdycham chłodne, kwietniowe powietrze i powoli uspakajam się. Dochodzi do mnie, że to był tylko zły sen. Kolejny zły sen z Olivierem w roli głównej.
Spoglądam na słońce, które chyli się ku zachodowi. Powoli znika za drzewami przegrywając tym samym walkę z mrokiem.
Chłodny wiatr omiata moje ciało wywołując tym samym ulgę dla spiętych mięśni. Zamykam oczy i liczę do dziesięciu chcąc uspokoić pobudzone zmysły.
- Na miłość Boską Valery!- do pokoju wpada Liam i zamyka otwarte okno.- Chcesz trafić do szpitala?!- spogląda na mnie a ja z rozbawieniem wymalowanym na twarzy mówię mu, że wszystko jest dobrze, że nic mi nie będzie.
Przydałby mi się jeszcze kubeł zimnej wody na głowę i heja! Brutalny powrót do rzeczywistego życia załatwiony.
- Co się z Tobą dzieje?- chłopak lekko mną potrząsa. Ściąga brwi do środka i bacznie ogląda moja twarz.
- Sny z Olivierem w roli głównej mnie dobijają. Nie umiem po nich normalne funkcjonować- mówię wszystko jak na spowiedzi- Liam ja się boję. Boję się, że on dzisiaj w nocy pod nieobecność babci przyjdzie tu i wyrządzi nam krzywdę.- moim ciałem wstrząsają drgawki
- Nie przyjdzie tu bo ja zostaję z wami.- mówi i lekko mnie przytula.
- Naprawdę? Zabiję babcie…- czuję ciepło emitujące z jego ciała
- Dla mnie to żaden problem. Chłopaki zmyli się aby coś zrobić z Zayn’em. Louis umówił się z Eleonorą, Niall chce lecieć do domu a Harry? Harry tak jak mówiłem umówił się z Zayn’em na poważną rozmowę.-
- To Harry jest gejem?- spoglądam na niego przerażona- Nie wygląda na…-
- Nie, Velery nie.- chłopak robi malutki facepalm a ja uśmiecham się- Harry chce z nim tylko pogadać bo tamten podobno dziwnie się dziś zachował w stosunku do Ciebie..-
- A.. To o to chodzi- powiedział lekko spuszczając głowę. Chłopak natychmiast podniósł ją do góry swoimi rękoma.
- Czy on Cię zranił?- zapytał poruszony tym wszystkim
- Nie.. Nie zranił mnie.- odsuwam się do niego i zakładam bluzę leżącą na krześle.- Jak z Daniell?- pytam chcąc zmienić temat
- Jak? Byle jak…. Nie umiem się z nią dogadać. Płakała cały czas. Mówi, że już jej nie kocham, że nie chcę z nią być, wymyśla tysiące powodów, które można użyć do rozpętania kłótni. Nie udało się nam dojść do porozumienia. Powiedziałem, że skoro ona tak traktuje mnie i moje uczucia to najwyższy czas zakończyć ten związek- patrzyłam na niego i jego drastycznie zmieniającą się twarz- Ona nie powiedziała nic więc wyszedłem.. Potem zadzwoniła Twoja babcia i oto jestem- uśmiechnął się
- Tak mi przykro Liam… To wszystko moja wina. To wszystko przez to, że spędzasz ze mną tyle czasu.- niepewnym wzrokiem prześledziłam jego twarz. Był ciagle uśmiechnięty
- To nie Twoja wina. To, że ona nie może zaakceptować, że jesteś moją przyjaciółka i masz problemy to jej problem…. No i przepraszam cię za tamten wieczór gdy potraktowała Cię… Z góry- powiedział chłopak a ja na to machnęłam ręką.
- No to chodźmy w końcu do małego bo zje nam całą kolację- powiedział chłopak i ruszyliśmy na dół.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podoba się??
Mam taką nadzieje. Współautorką była Magda więc... Chyba powoli wraca do siebie, przynajmniej na to wygląda :)
Wróci pod koniec listopada.. chyba. Sama nie wie.
Komentujcie, wyrażajcie swoją opinię....
Może macie jakiś pomysł na kolejne rozdziały?
Jak sobie wyobrażacie dalej losy Valery??
Piszcie!
Kamila

8 komentarzy:

  1. Cudowny rozdzial i kurcze nie mogę doczekać się kolejnego :-(
    A do dalszych losów ...
    Może bądzie coś z Valery i Liamem ..
    No nic czekam aż wszystko się wyjaśni ;-)

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały, tylko nie rozumiem zachowania Zayna :((( mam nadzieje ze się ocknie i pogada z Valery :)) bardzo fajny ten wasz wspólny rozdział :))) jak sobie wyobrazam kolejne losy Val? myślę, że bedzie z któryms z chlopaków :)) czekam na kolejne i pozdrawiam was obie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski zresztą jak zawsze awww ;p Ciekawe z kim będzie główna bohaterka.. Czyżby Liam coś do niej czuł? A co z Zaynem? Nie mogę doczekać sie następnego rozdziału, pozdrawiam ;p

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super.. Tylko niech Velery będzie z Zayn'em no ;d Podoba mi się strasznie to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dupek z tego Zayn'a, ale i tak go kocham <3
    Fajnie by było gdyby Valery związała się z nim *_*
    Czekam na kolejny ;)
    Olałke

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojojojojoj!!! Nie wiem co mam myśleć O.o Kogo ona wybierze?? Czy pogodzi się Zayn'em??? Uhhh... dodawaj szybko następny bo nie wytrzymam!!! :D Cieszę się że z Magdą już lepiej :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/ <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ale niech Valery będzie z Liame'm

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na mój blog : http://przyg.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń