Siedziałem w tej kawiarni o której jej mówiłem i słuchałem
dokładnie każdego ich słowa. Mogłem się spodziewać, ze ona będzie próbowała w
jakiś sposób zerwać połączenie jednak na tyle jej ufałem, że siedziałem na
tyłku i nie ruszałem się. To był mój błąd.
Wiedziałem, że jest coś o czym ona nie chce abym wiedział. Wiedziałem, że ta sprawa z jej rodziną to nie jest jej jedyny sekret, wiedziałem to.
Już samo jej zachowanie jak i jej słowa zdradzały ją. Zachowywała się w dziwny sposób gdy wspomniałem o Meg lub Lenie. Lena… Zawsze to imię napawa mnie swego rodzaju bólem i strachem. No i jak by tego było mało dowiedziała się właśnie o Zayn’ie i Lenie. Czyż nie cudownie?
Swoją drogą ten jej Olivier to niezły ściemniacz… Że niby ktoś mu kazał ją zgwałcić? Że niby jej ojciec miał problemy i zadarł z niewłaściwymi ludźmi. Pęknę ze śmiechu…
- Tak, muszę Ci powiedzieć, że….- usłyszałem w telefonie i nawet zdołałem zwiększyć głośność gdy usłyszałem: - Przepraszam Liam, to ta część o której nie możesz wiedzieć.- moje serce zamiera. Tępo wsłuchuje się w dźwięk telefonu. Nie ma tam niczego więcej niż pip… pip… pip… Wiedziałem o tym, wiedziałem, że coś takiego może się zdarzyć ale mimo wszystko miałem nadzieję, że mnie nie wystawi, że nie zrobi skoku w bok…. Co ja zrobiłem?
Wybieram numer do Hazzy i natychmiast zarysowuje mu całą sytuację. Mówi, że będzie w parku w przeciągu 10 minut. Jest mi głupio, nawaliłem.
Wiedziałem, że jest coś o czym ona nie chce abym wiedział. Wiedziałem, że ta sprawa z jej rodziną to nie jest jej jedyny sekret, wiedziałem to.
Już samo jej zachowanie jak i jej słowa zdradzały ją. Zachowywała się w dziwny sposób gdy wspomniałem o Meg lub Lenie. Lena… Zawsze to imię napawa mnie swego rodzaju bólem i strachem. No i jak by tego było mało dowiedziała się właśnie o Zayn’ie i Lenie. Czyż nie cudownie?
Swoją drogą ten jej Olivier to niezły ściemniacz… Że niby ktoś mu kazał ją zgwałcić? Że niby jej ojciec miał problemy i zadarł z niewłaściwymi ludźmi. Pęknę ze śmiechu…
- Tak, muszę Ci powiedzieć, że….- usłyszałem w telefonie i nawet zdołałem zwiększyć głośność gdy usłyszałem: - Przepraszam Liam, to ta część o której nie możesz wiedzieć.- moje serce zamiera. Tępo wsłuchuje się w dźwięk telefonu. Nie ma tam niczego więcej niż pip… pip… pip… Wiedziałem o tym, wiedziałem, że coś takiego może się zdarzyć ale mimo wszystko miałem nadzieję, że mnie nie wystawi, że nie zrobi skoku w bok…. Co ja zrobiłem?
Wybieram numer do Hazzy i natychmiast zarysowuje mu całą sytuację. Mówi, że będzie w parku w przeciągu 10 minut. Jest mi głupio, nawaliłem.
Płacę za herbatę i wybieram do niej numer. Nie odpowiada.
Biegniemy przed siebie ile w nogach sił. Jest mi ciężko, mimo wszystko zalegający w płucach osad nie jest mi przychylny. Po kilkunastu metrach chowamy się w jednym z opuszczonych magazynów.
Chwila odsapnięcia i znów muszę zmierzyć się z brutalną rzeczywistością.
Biegniemy przed siebie ile w nogach sił. Jest mi ciężko, mimo wszystko zalegający w płucach osad nie jest mi przychylny. Po kilkunastu metrach chowamy się w jednym z opuszczonych magazynów.
Chwila odsapnięcia i znów muszę zmierzyć się z brutalną rzeczywistością.
- Oni nas podsłuchiwali?- wrzasnął na mnie Olivier, co
całkowicie ścięło mnie z nóg
- Nie oni tylko Liam a poza tym inaczej bym nie mogła tu przyjść, więc skup się najbardziej jak potrafisz i zrozum to co do Ciebie powiem.- chłopak odetchnął i spoglądał na mnie. Wyciągnęłam z torebki kopertę i dałam mu ją do ręki. Chłopak przyglądał się jej przez chwilę a potem ją otworzył. Czas dla mnie się zatrzymał. Przeglądał wszystko co w niej było, krzywił się , uśmiechał ale złości nie było po nim widać.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć?- zapytał i oddał mi kopertę
- A to, że jesteśmy rodzicami. Meg to nasza córka.-
Przemierzałem ulice pogrążonego w mroku parku. Nigdzie nie było widać ani Valery ani tego kolesia- Oliviera. Bałem się o nią. Liam też jest niepoważny. Jak mógł naszą Valery wziąć i puścić na spotkanie z tym psychopatą? No jak?? I kto teraz będzie mi oddawał puddingi, kto będzie mnie głaskał po główce, kto będzie się tak ślicznie do mnie uśmiechał?
- I jak? Masz coś?- zapytał mnie pojawiający się znikąd obok mnie Harry.
- Coś Ty, przepadała jak kamień w wodę.- powiedziałem smutno
- Liam źle zrobił co?- kiwnąłem głową. Albo mi się wydawało albo nasz Haroldzik poczuł coś do tej brunetki. Gdy zadzwonił do niego Liam wyglądał tak jakby utracił to co w życiu najważniejsze, wyglądał tak jakby odebrano mu sens życia…. Zgodzę się, że Valery to świetna dziewczyna ale ona zarezerwowana została dla naszego zbiega- Zayn’a.
- Co? Jakim cudem?- chłopak oparł się o ścianę metalowej konstrukcji
- Jakim cudem? To Ty nie wiesz jak powstają dzieci?- zapytał lekko rozbawiona- Przez gwałt kochany, przez gwałt.- tępo wpatrywał się we mnie- Musiałam ją oddać, musiałam Olivier.-
- Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? Przecież pomógłbym Ci-
- Olivier! Przecież byłeś kimś całkowicie innym! Nie chciałeś mnie! Nienawidziłeś mnie! Być może tylko udawałeś ale to było faktem, nie chciałbyś wtedy nas w życiu.- łzy popłynęły mi po policzkach
- To moja córka… To moja Meg….- był załamany. Schował twarz w rękach i
myślał. Milczeliśmy. W końcu ktoś spoza mojego kręgu bezpieczeństwa mógł
dowiedzieć się o tajemnicy skrywanej latami przeze mnie. W końcu mogłam poczuć
tak długo oczekiwaną ulgę- nie poczułam. - Nie oni tylko Liam a poza tym inaczej bym nie mogła tu przyjść, więc skup się najbardziej jak potrafisz i zrozum to co do Ciebie powiem.- chłopak odetchnął i spoglądał na mnie. Wyciągnęłam z torebki kopertę i dałam mu ją do ręki. Chłopak przyglądał się jej przez chwilę a potem ją otworzył. Czas dla mnie się zatrzymał. Przeglądał wszystko co w niej było, krzywił się , uśmiechał ale złości nie było po nim widać.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć?- zapytał i oddał mi kopertę
- A to, że jesteśmy rodzicami. Meg to nasza córka.-
Przemierzałem ulice pogrążonego w mroku parku. Nigdzie nie było widać ani Valery ani tego kolesia- Oliviera. Bałem się o nią. Liam też jest niepoważny. Jak mógł naszą Valery wziąć i puścić na spotkanie z tym psychopatą? No jak?? I kto teraz będzie mi oddawał puddingi, kto będzie mnie głaskał po główce, kto będzie się tak ślicznie do mnie uśmiechał?
- I jak? Masz coś?- zapytał mnie pojawiający się znikąd obok mnie Harry.
- Coś Ty, przepadała jak kamień w wodę.- powiedziałem smutno
- Liam źle zrobił co?- kiwnąłem głową. Albo mi się wydawało albo nasz Haroldzik poczuł coś do tej brunetki. Gdy zadzwonił do niego Liam wyglądał tak jakby utracił to co w życiu najważniejsze, wyglądał tak jakby odebrano mu sens życia…. Zgodzę się, że Valery to świetna dziewczyna ale ona zarezerwowana została dla naszego zbiega- Zayn’a.
- Co? Jakim cudem?- chłopak oparł się o ścianę metalowej konstrukcji
- Jakim cudem? To Ty nie wiesz jak powstają dzieci?- zapytał lekko rozbawiona- Przez gwałt kochany, przez gwałt.- tępo wpatrywał się we mnie- Musiałam ją oddać, musiałam Olivier.-
- Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? Przecież pomógłbym Ci-
- Olivier! Przecież byłeś kimś całkowicie innym! Nie chciałeś mnie! Nienawidziłeś mnie! Być może tylko udawałeś ale to było faktem, nie chciałbyś wtedy nas w życiu.- łzy popłynęły mi po policzkach
- Proszę odwiedźmy ją. Muszę ją ujrzeć.- powiedział chłopak prawie błagalnym głosem
- Olivier.. Ja nie wiem gdzie ona mieszka. Nie wiem o niej nic….-
- Nie przeszło Ci przez moment przez myśl, że to dziecko cię znienawidzi? Nie pomyślałaś o tym?-
- A jaką przyszłość miałoby ze mną? W domu alkoholicy, wieczna melina a ojciec okazał się podłym chamem?! Tak? Taką miałam jej zafundować przyszłość?! A może aborcja byłaby lepszym rozwiązaniem dla Ciebie co?! Myśl trochę idioto! To także Twoje dziecko, Ciebie także znienawidzi.- powiedziałam i już chciałam wyjść gdy on złapał mnie za rękę.
- Przepraszam Cię. Zostań chwilę, musimy sobie jakoś to wyjaśnić prawda?- po raz pierwszy i ostatni widziałam go w takim stanie. W stanie zawieszenia pomiędzy miłością a nienawiścią do mnie.
Szliśmy tak oddalając się z każdym krokiem coraz bardziej od serca parku. Nagle z opuszczonego magazynu dobiegły nas krzyki.
- A może aborcja byłaby lepszym rozwiązaniem dla Ciebie co?! Myśl trochę idioto! To także Twoje dziecko, Ciebie także znienawidzi.- usłyszeliśmy i podeszliśmy bliżej
- To jest Valery, to jej głos- powiedział Niall i już chciał tam wejść gdy złapałem go za koszulę
- Cii… Poczekaj.- powiedziałem i uważnie słuchałem każdego słowa.
- Valery…- mówił męski głos- Dobrze wiesz jak teraz jest ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli potrzebować będziesz pomocy ja Ci ją zaoferuję, gdy potrzebować będziesz schronienia dam Ci je ale Val… Nie możesz przede mną już nic ukrywać. Powinnaś być odpowiedzialna jako matka. Powinnaś a raczej powinniśmy ją odszukać. To nasza córka-
- Co?!- wrzasnął Niall. Zatkałem mu buzie i schowaliśmy się za krzakami. Po chwili drzwi magazynu otworzyły się i wyjrzała z nich Valery. Kilka sekund później ponownie za nimi znikła.
- A Ty dokąd?- krzyknął za mną Niall gdy zacząłem iść w kierunku magazynu
- Nie pozwolę na to.- powiedziałem i z impetem wpadłem do pomieszczenia
W końcu Londyn. Nie zdawałem sobie z tego sprawy ale naprawdę stęskniłem się za widokiem czerwonych, dwupiętrowych autobusów, kierowców krzyczących na wszystkich, dużymi korkami i tym deszczem.
W drodze do naszego domu wstąpiłem do sklepu i kupiłem coś do jedzenia bo znając resztę zespołu to na bank zapomnieli o tak elementarnej rzeczy jaką są zakupy. Kupiłem również kwiaty dla Valery- czerwone róże, które podobno są doskonałe na tego typu rozmowy jaką zamierzałem przeprowadzić za kilka godzin.
To właśnie dziś był ten dzień, w którym zrozumiałem swój błąd i chciałem ja przeprosić za wszystko. To właśnie dziś chciałem ją zaprosić na bal i cieszyć się jej uśmiechem, to właśnie dziś był ten dzień kiedy odrzuciłem raz na zawsze wspomnienia o Lenie i pozwoliłem sobie na to aby uczucia do Valery wzięły górę.
Podczas podróży dzwonił do mnie kilka razy Liam ale… ale ignorowałem go. Nie miałem najmniejszej ochoty słuchania jego smętnych i nudnych kazań na temat tego jak to jest źle bawić się czyimiś uczuciami. A kto szedł na dwa fronty? Z jednej strony Daniell a z drugiej Valery? Nikt inny jak nasz Liam.
Wsiadając do auta rozległ się dzwonek mojego telefonu- dzwonił Louis.
- Już jadę do domu- powiedziałem myśląc, że chce zapytać się gdzie jestem
- Valery zniknęła.- powiedział bez ogródek
- Co?!- wrzasnąłem a kobieta idąca obok mojego auta puknęła się kilka razy w czoło
- A to, że jakbyś odbierał telefony to byś wiedział. Nie po to Liam do Ciebie dzwonił abyś go ignorował. Kretyn wziął…-
- Tylko nie kretyn- usłyszałem drugi głos
- Jesteś kretynem. Wziął i puścił Valery SAMĄ na spotkanie z Olivierem, rozumiesz?- mój mózg starał się wszystko zapamiętać ale nie docierał to do mnie. Jak można być takim idiotą?!
- Gdzie jesteście?- zapytałem
- Hyde Park- usłyszałem i rozłączyłem się. Cokolwiek by się nie działo nie dam skrzywdzić kolejnej dziewczyny ważnej dla mnie.
- Harry?!- wrzasnęłam widząc Hazzę w drzwiach- Co Ty tu robisz?!-
- Co ja tu robię?! A co Ty robisz tutaj z tym gwałcicielem?!-
- Ej, licz się ze słowami dobrze?- wtrącił się Olivier do naszej rozmowy
- Nie wtrącaj się- powiedziałam do bruneta stojącego obok mnie a zwróciłam się do Harry’ego- Co Ty tu robisz?- powtórzyłam
- Pół parku przeszukaliśmy bo ten idiota puścił Cię samą na spotkanie z nim a Ty pytasz się co tu robię?! Nie taka miała być umowa.- jego kąciki ust drżały
- Robię to, co uważam za stosowne- powiedziałam opanowana
- Za stosowne tak?! A czy stosowne było to, że nie powiedziałaś nam, że masz dziecko?!- zmroziło mnie. Skąd on się dowiedział o tym?!
- Valery może…- odezwał się Olivier
- A ty za kogo się uważasz żebym musiała Ci dać całą moją biografię?-
- Uważam się na pewno za człowieka szczerego.- wzięłam zamach i uderzyłam go z całej siły w twarz.
- A to za co?!- wrzasnął chłopak najpierw łapiąc się za policzek a następnie ujmując mnie za dłonie. Mocno mną potrząsnął jakby chciał w ten sposób wydobyć ze mnie odpowiedź na swoje pytanie.
- A weź mnie puść!- krzyknęłam i mocnym pociągnięciem rękoma wydostałam się z podstępnego uścisku.- Nie mam zamiary zadawać się z takim człowiekiem jak Ty-
Powiedziałam i wybiegłam wprost na ulewę, która jak zwykle nawiedziła Londyn.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej rybeńki:)
Jak wam się podoba?
No i co sądzicie o Meg? Przypuszczalibyście, że coś takiego będzie miało miejsce?
Kochane... Musiałyście czekać całe 23 rozdziały aby zaspokoić swoją ciekawość:D
Mam nadzieję, że w jakiś sposób ta sytuacja rozjaśniła wam trochę przeszłość brunetki:P
Jak tam u was? Mam nadzieję, że nie umieracie tak jak ja w łóżku
Całe 38 stopni gorączki mnie nawiedziło w szkole więc speed do domu i blog!:)
Kochane moje, dziękuję za piękne komentarze!
Przykro trochę, że tak mało osób komentuje te rozdziały ale cóż... Nie mogę nic zrobić.
Staram sie jak mogę, piszę najlepiej jak umiem ale najwyraźniej to za mało.
Nie każdy jest dobry w tym co robi:)
Kocham was bardzo, bardzo mocno
Madzialenka:D:)
Aww< Kochana inni nie wiedzą co tracą!!! Twój blog jest cudowny, świetny, super, fajny no i zajebisty ( innego wyrażenia w tej chwili nie wymyśliłam XD) Tak naprawdę to nie wiem co tutaj piszę, bo nie wiem jak. Chodzi o to, że piszesz tak cudownie, z sensem, że po prostu nie wiem XD Ale Ty to na pewno wiesz, że masz talent :) Ja tutaj jestem stałą czytelniczką i na pewno będę komentować dalsze rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to jest tajemniczy ... :) Nie wiedziałam, że Valery ma córkę no i tyle rzeczy się wyjaśniło.. Mniej więcej wszystkich rzeczy się spodziewałam, ale nie tego, że ona ma córkę z Olivierem. Moim zdaniem nie powinna się z nim zadawać. Niech się wszystko wyjaśni.. :)
Pozdrawiam!!!
Kocham tego bloga<3
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
OMG O.o
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam wchodzę i..... Twój blog jak zwykle pochłania mnie w całości. ;)
Szczerze?
Nie mam pojęcia co mogę Ci powiedzieć. Zawsze po Twoich rozdziałach aż umieram z zazdrości że jesteś taka świetna xD
Ale teraz to aż brak mi słów do Twojego geniuszu (chyba mogę to tak określić xD).
Jesteś po prostu MEGA. I zawsze o tym pamiętaj ;3
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/
http://my-little-crazy-world-by-blue-rose.blogspot.com/ :)
Jak ja nienawidze dodawac kom. Z telefonu bo czesto sie nie dodaja... A juz ci napisalam taki dlugi :-( no Nic nalezy ci sie kolejny :-] a wiec Madziulko moja najkochansza jestes przewspaniala! Wiesz jak cie wielbie za te wszystkie twoje wspaniale pomysly... Co do Meg to domyslalam się ze jest ona córka Valery... Ale myślałam ze brunetka poroniła!! A okazuje się ze ta dziewczynka żyje! Masakra! Magdusiu ty nie przestajesz mnie zaskakiwać! Oczywiście pozytywnie :-P matko ale mnie wkurza ten Zayn... No nareszcie jedzie do Londynu... Ale niech nie oskarża Li jak sam uciekł od problemów! Arrr! :-] no kurcze i co teraz? Kochana pisz szybciej następny bo zwariuje! Ahhh ale się nakrecilam.. Bardzo zazdroszczę twojego genialnego talentu :-P cieszę się też ze jesteś tu z nami i ze pewnego dnia natrafiłam na twojego bloga o Emmie i odkryłam w jak cudowny sposób można pisać :-] Kocham, Hanka.
OdpowiedzUsuńwas bym zapomniała! Zdrówka moje słoneczko! <3 ohh jak ja bym chciała nie iść do szkoły jutro... Same kłopoty :'( no wiec herbatka, miodek i kolderka !! A jak nie to ja przybiegne i się toba zaopiekuje :-] wiesz zadzwonię do Zayna i razem przyjedziemy :-P odpowiada taka wersja?? ;-)
OdpowiedzUsuń