. – Masz Niall- dziewczyna podsunęła mi pod nos swoją tacę z
ogromnym kawałkiem ciasta- Nie dam rady- złapała się za brzuch- Mimo wszystko
tego obiadu było za dużo- uśmiechnęła się do mnie. Siedzieliśmy w jednej z
przytulnych restauracji, gdzie zgodnie z planem miał się odbyć obiad. Większość
dzieciaków chciała frytki, które tylko ruszyła i pognała na plac zabaw.
Siedziałem przy stole z Valery oraz Charliem, od czasu do czasu spoglądałem na
brunetkę, która praktycznie zasypiała. Mimo wszystko wydarzenia ostatniej nocy
oraz dzisiejsza męka z dzieciakami dała jej popalić.
- No bo zaraz mi tu coś sobie zrobisz…- powiedziałem łapiąc
dziewczynę w ostatniej chwili za rękę.
- Przepraszam, jestem lekko zmęczona.- przetarła oczy i
poszła do kasy w celu zakupienia kawy- Mam nadzieję, że to jakoś mnie postawi
na nogi- powiedziała trzymając ręce na kubku z którego unosiła się para.
- Ej, za chwilę już jedziemy więc spokojnie, będziesz mogła
spać w autokarze- powiedziałem poprawiając jej brata na stanowczo za wysokim
krześle jak dla niego
- Wiem ale mimo wszystko musze być przytomna bo przede mną
trochę nauki…- dziewczyna się skrzywiła. No tak…. Szkoła to też obowiązek.
Kilka minut po skończonym przez nas posiłku rozległ się
dźwięk dzwonka telefonu Valery. Gdy spojrzała na wyświetlacz nie trzeba było
słów aby zgadnąć kto do niej dzwoni- dzwonił Zayn. Chcąc dać jej jakikolwiek
komfort rozmowy chwyciłem jej barta za małą ciepłą rączkę i posadziłem go na
huśtawce, którą zacząłem rytmicznie popychać. Dziewczyna długo się wahała czy
odebrać ale w końcu zdecydowała się na coś równie szalonego i rozpoczęła z nim
rozmowę.
Każdy z nas spodziewałby się wybuchów złości, krzyków, łez
lub po prostu milczenia ale dziewczyna była opanowana, nie zachwiana w swoich
poglądach i śmiertelnie poważna. Może i były momenty w których chciała się rozpłakać,
rzucić wszystko w niepamięć i po prostu z nim być ale jej charakter na to jej
nie pozwalał. Tak bardzo było mi jej szkoda….
- Mogę?- zajrzałem do pokoju mualta gdy blondynka opuściła
dom. Chłopak siedział osowiały na łóżku i najwyraźniej analizował wydarzenia
ostatniej nocy.
- Ty też chcesz mi prawic kazania na temat jaki to ja byłem
okrutny?- jego oczy zwęziły się do minimum, tak, że pozostała tylko mała
szpara.
- Nie Zayn, chcę pogadać jak z przyjacielem bo wiem, ze jest
Ci ciężko.- powiedziałem wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi- Rozumiem
Cię bo sam przechodziłem przez coś takiego ostatnio. To nie jest przyjemne
uczucie wiedzieć, że ukochana Cię zostawiła ale..-
- Ona mnie nie zostawiła.- przerwał mi chłopak. Nie to, że
ja coś chciałem mu uświadomić ale Val raczej… raczej nie wróci do niego…
- Zayn ale wiesz, że… Wiesz. że ją zraniłeś…- wydusiłem sam
nie wiedząc po co. Chyba mocno go to zabolało bo wstał i z całej siły uderzył w
blat biurka. Wszystko się zachwiało
- Ja nie mogę jej stracić! Wiesz jaki byłem jak odebrała ode
mnie telefon?! Stary ja…- objął twarz dłonią jakby chcąc zakryć swój smutek i
łzy, które najwyraźniej zebrały się pod powiekami- Kurwa! Może i mi na niej nie
zależało tak bardzo ale nie sądziłem, że ona mnie zobaczy z tą dziewczyną a
potem z tą drugą… -
- Co?! Coś Ty powiedział?!- krzyknąłem. Nie wierzyłem, ze
okaże się on takim gnojkiem, takim niedojrzałym emocjonalnie egoistą- Nie
zależało Ci na niej?!- spojrzałem wściekle na niego podnosząc się z łóżka- To
po co zacząłeś z nią chodzić?! Po co pytam się?!- chwyciłem za jego koszulę
lekko unosząc go do góry- Jak można być takim egoistą Ty pieprzony kretynie!-
do pokoju wbiegł Hazza a za nim Louis
- Ej! Liam zostaw go!- krzyknął Lou i chciał nas rozdzielić
jednak po chwili zrozumiał, że to nic nie da- Liam spokojnie… To wszystko da
się wyjaśnić…- dodał o wiele milszym tonem
- Nic się nie da wyjaśnić. On ją do cholery zdradził a teraz
mówi, że nie zależało mu na niej!- spojrzałem na niego ze wściekłością. Ciągle
miał ten sam wyraz twarzy- smutek, żal i zabłąkanie. Popchnąłem go na ścianę w
którą uderzył z dużą siłą- Nienawidzę Cię rozumiesz?!- jeden silny i porządny
ruch ręką w jego twarz a poczułem się o wiele lepiej.- Wypierdalaj z tego
domu!- wrzasnąłem najgłośniej jak potrafiłem. Chłopak zasłaniał nos ręką spod
której zaczęła wydobywać się krew
- Liam uspokój się!- Harry złapał za moją rękę ale
odepchnąłem go z dużą siłą tak, ze chłopak poleciał na kanapę
- Wypierdalaj stąd śmieciu! Dla mnie już nie istniejesz!-
Zayn spojrzał po pokoju i chwyciwszy swój telefon opuścił go
- Zayn!- zawołał Lou biegnąc za nim- Zayn daj spokój, to
tylko kłótnia. Nie rób tego!- po chwili udało mi się tylko usłyszeć mocne
trzaśnięcie wejściowych drzwi a następnie pisk opon na podjeździe.
- No i co Ci to dało?!- krzyknął Harry. Spojrzałem na pięść
i natychmiast pośpieszyłem do łazienki aby zmyć z niej krew tego tchórza.
Zachód słońca nad Tamizą potrafi sprawić, że niejedna osoba
zmieni nastawienie do świata. Cała gama ciepłych kolorów, która zachwyci
każdego, kto znajdzie się tuż obok mnie, tuż obok nas. Stoimy wraz z Niall’em i
Char na moście i przyglądamy się ginącemu w otchłani rzeki słońcu. Jedzona
przez nas wata cukrowa, już dawno pozlepiała nam palce ale nie dbamy o to bo
chwila jest na tyle magiczna, że każdy, nawet największy problem odchodzi w
niepamięć….
- Wiesz… Zawsze myślałam, że Londyn to tylko kolejne wielkie
miasto w którym jedyną atrakcją jest London Eye i możliwość spotkania wielu
celebrytów a tymczasem… Ten widok, rzeka i słońce…. Zapiera dech w piersiach-
powiedziałam spoglądając w stronę przyjaciela
- Zawsze tu przychodzę gdy mam za duża na głowie. Siadam,
patrzę na moje zwisające stopy i myślę jakby tu móc utopić te wszystkie
smutki.- chłopak nadal patrzy w jeden punkt- Mimo wszystko to nie jest moje
miejsce na ziemi. Tęsknię za mamą, tatą za moją Irlandią. Tam nawet trawa jest
bardziej zielona niż tu. No, i całkiem inaczej pachnie. Pachnie miłością i
wolnością…
- No i czasami mielonką- dodaję i wybuchamy śmiechem- Nie wiedziałam,
że pochodzisz z Irlandii- przyznaję się bez bicia
- Mogę Cię zapewnić, że mój życiorys jest o wiele bogatszy
niźli Ci się wydaje- przeniósł wzrok ponownie na rzekę tajemniczo się
uśmiechając
- To może przybliżysz mi nieco swoją osobę?- zapytałam licząc
na kilka szczegółów. Spojrzał na mnie i postawił krok w moją stronę tak, że
teraz byliśmy stanowczo zbyt blisko siebie. Nasze oddechy swobodnie się mieszały
tworząc mieszankę kurczakowo- ziemniaczanych oddechów. Chłopak ujął moją twarz w swoje wiecznie
ciepłe dłonie, przybliżył się, spojrzał głęboko w oczy i… uśmiechnął się
całując mój nos
- Wszystko w swoim czasie- wyszeptał i biorąc mnie pod rękę
zaczął iść w kierunku domu.
Poniedziałek, 8 maja
Za dużo się wydarzyło
w ostatnich dniach. Ale chyba muszę zacząć od początku by miało to jakikolwiek
ład i skład.
Sobota miała być dla
mnie a właściwie dla nas wyjątkowym wieczorem. Bal, głośna muzyka, wspólne
tańce i czego dusza zapragnie. I tak było, było zbyt idealnie bo zaraz Zayn
zniknął… Jak można zgubić własnego chłopaka? A no okazuje się, że można.
Podczas gdy ja zostałam porwana przez chłopaków do tańca, partnerka Harry’ego-
Jasmine zabrała Zayn’a i dała mu alkohol. Ja nie wiem gdzie ten chłopak miał
głowę pijąc z nią. No w ogóle jak mógł pić dobrze wiedząc co się działo w mojej
rodzinie? Jeszcze ten alkohol to bym mu wybaczyła ale on… On i Jasmine… Oni
siedzieli w toalecie, wtuleni w siebie i robili nie wiadomo co. OBRZYDLISTWO.
Całą roztrzęsioną i
zszokowaną zabrał mnie Harry do ich domu. Nie chciałam pokazać się w takim
stanie w domu bo od razu wzbudziłabym tym wszystkim swoje zainteresowanie.
Przez myśl mi nie przeszło, że ten cholerny mulat mnie zdradzi i to z taką….
Taką kobietą! Nie wiem co by było dzisiaj gdyby nie Niall. Pomógł mi samą swoją
obecnością. To właśnie jemu powiedziałam o wszystkim i się nie bałam… To
właśnie on stał się bliski mojemu sercu w przeciągu ostatnich dni.
Poszliśmy na kolację
do Nados i najzwyczajniej w świecie się śmialiśmy. Rozumiesz to? Normalnie to
siedziałabym i płakałabym w poduszkę ale
z nim się tak nie da! W drodze powrotnej znaleźliśmy kota i postanowiliśmy go
adoptować. Nazwaliśmy go Niallery- od naszych imion. Tę noc spędziliśmy razem,
u niego w łóżku. Wtuliłam się w jego ciało i po raz pierwszy ot tak bardzo
dawna poczułam się bezpiecznie….
Budząc się rano
całkowicie nie pamiętałam, że to właśnie jest dzień wycieczki. Postanowiłam
pójść do toalety i tak też zrobiłam ale w drodze powrotnej tak jakby się
zgubiłam i zamiast trafić do pokoju Niall’a trafiłam do pokoju Zayn’a i
ujrzałam go śpiącego z inną kobietą. ROZUMIESZ TO?! DWA DNI, DWIE KOBIETY.
Moje serce zaczęło
pękać, kawałek po kawałku zadając mi przy tym ogromny ból. Opuściłam
pomieszczenie szybciej niż chciałam i trafiłam do Hazzy- całkiem przez przypadek.
Ja nie wiem co wydarzyło się tamtej nocy. Harry nagle zrobił się dla mnie
niezmiernie miły, uprzejmy i taki troskliwy. Nawet mnie objął…
No a potem walka z
czasem. Przypomniałam sobie o wycieczce i biegiem do blondyna i proszę go o
przysługę. Zgodził się bez problemu.
Przed samym wyjściem
musiałam zderzyć się z Zayn’em tylko po to by spojrzeć mu w oczy i powiedzieć,
że dla mnie już nie istnieje. To było okropne uczucie ale… Ale nie mogłam
inaczej postąpić. Nie umiałam.
Niedzielę spędziłam
naprawdę miło. Był ze mną Niall, który na każdym kroku przypominał mi o tym, że
jestem naprawdę wyjątkowa i nie muszę się smucić z powodu Zayn’a. To właśnie
on, tylko i wyłącznie on sprawił, że smutek odszedł w niepamięć.
Siedzę teraz w pokoju,
dookoła mnie robi się coraz ciemniej i nie wiem co mogę zrobić. Zayn nie
pokazał się w szkole. Harry, Liam i Lou są pokłóceni i żadne z nich nie chciało
ze mną porozmawiać. Jedynie Niall wydawał się mieć na tyle ciepłe serce, że
przytulił mnie mocno i powiedział abym się nie przejmowała ich humorami. Tego
było mi potrzeba. Osoby, która chociaż przez chwilę rozczuli się nade mną i
będzie dawała mi do zrozumienia, że jednak się dla kogoś liczę. Boję się, że ta
kłótnia pomiędzy chłopakami to moja wina. W końcu to ja zjawiłam się w ich
życiu i nieco namieszałam….
Staram się nie myśleć
o Zayn’ie ale chyba jestem zbyt zapatrzona w niego. Siedzę i słucham tej
piosenki, która od niego dostałam. Jest o miłości, pieprzonej miłości, której
między nami już nie było. Słowa wywołują łzy w moich oczach i ból, ból
bezsilności. Moje serce krzyczy, jęczy rozpada się na jeszcze mniejsze kawałki
ale nie mogę nic z tym zrobić…
Obiecuję sobie, że
Zayn nigdy nie dowie się, że moje serce umarło przez niego….
Co przyniosą kolejne
dni? Nie mam pojęcia ale jednego jestem pewna. Ból istnienia będzie dawał mi o
sobie znać. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy lub chociaż….
Wtorek, 9. maja
Urwany wpis z wczoraj…
Kompletnie nie wiem dlaczego.
Nie żyję. Moje życie
nie ma sensu. Usycham jak roślina bez wody. On jest mi potrzebny do życia
bardziej niż powietrze…
Środa również nie przyniosła żadnej nowości. Szkoła, dom,
szkoła…. Moje życie zaczęło kręcić się tylko wokół tego. Zaczynałam czuć się
coraz gorzej. Moje myśli krążyły wokół jego oczu, słów, dotyku, głosu… Byłam do
tego stopnia zdesperowana, że chciałam chwytać za telefon i do niego dzwonić
jednak w ostatniej chwili udawało mi się pokonać tę siłę. Rozmawiałam z Harrym.
Zayn również się do nich nie odzywa.
To przykre, że poróżniłam przyjaciół i zerwałam ich niemal
niezniszczalną przyjaźń….
Kilka minut po 16. z zamysłu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Z
wielkim uśmiechem na twarzy rzuciłam się w jego stronę ale… ale to była tylko
wiadomości i to od Oliviera:
Valery błagam spotkajmy się za pół godziny w parku. Wiesz, koło tej
fontanny.
Proszę zrób to dla mnie.
Olivier.
Co mi zależało pójść i zobaczyć czego ten chłopak chce? W
końcu to jakaś forma rozrywki i może oderwę się od tych chorych myśli..
Jak najszybciej potrafiłam doprowadziłam się do porządku i
chwytając torebkę opuściłam dom uprzednio informując babcię, że wychodzę.
Końcówka dnia była naprawdę przyjemnie ciepła. W oddali żaby zaczynały swój
koncert, przydrożne kwiaty oczarowywały swym zapachem a drzewa dawały mi
schronienie przed ostrymi promieniami słońca. Sama nie wiem kiedy to wszystko
się tak zmieniło… Sama nie wiem kiedy przyszło porządne lato….
Park zmienił się nie do poznania odkąd ostatni raz tu byłam.
Dookoła mnie tysiące pięknych drzew tworzyło baldachimy z liści, które połyskiwały
w świetle ostatnich promieni. Mnóstwo ludzi krążyło alejkami jakby szukając
natchnienia pomiędzy kolorowymi kwiatami. Byłam tak tym wszystkim zachwycona,
że nawet nie zauważyłam a doszłam na miejsce.
Zajęłam jedną z wolnych ławek i wsłuchując się w śpiew
ptaków czekałam na chłopaka.
- Nie śpij bo Cię okradną- powiedział czarującym głosem nad
moim uchem. Mimowolnie uśmiechnęłam się i spojrzała na niego. Ubrany był w
białą koszulę i ciemne a właściwie czarne spodnie. W ręku trzymał skromną
czerwoną różę, którą podarował mnie. Jej delikatny zapach doszedł do
najdalszych zakątków moich nozdrzy.
- Witaj Olivierze- przytuliłam delikatnie chłopaka- Co się
stało?-
- Nie mam zbyt wiele czasu Val. Ja…. Ja muszę wyjechać i
opuścić to miasto. Nie mam pojęcia na ile, być może na zawsze i… i ja
przyszedłem się pożegnać z Tobą…- powiedział chłopak raz po raz się jąkając. To chyba jakieś żarty, prawda? Najpierw Zayn
teraz on… Kto następny Niall?
- Ale dlaczego Olivier? Skąd taka decyzja?- zapytałam
dotrzymując chłopakowi kroku. Dookoła nas robiło się coraz ciemniej i
samotniej. Chłopak zatrzymał się i złapał za moje barki. Zawsze to robił gdy
chciał mi coś przetłumaczyć, coś o czym nie można dyskutować.
- Greg wie, że spotkałem się z Tobą i wie też o Meg. Nie mam
pojęcia skąd ale wiem, ze póki jestem w tym mieście zarówno Ty jak i Twoja
rodzina, znajomi jesteście w niebezpieczeństwie. Valery musisz to zrozumieć, że
ja jutro mogę już być trupem. Musisz mi zaufać…- spojrzał mi głęboko w oczy.
Nie potrafiłam przeanalizować tego co on do mnie mówił… Jak to Greg się
dowiedział? O co w tym wszystkim chodziło?!
- Ale Olivier! Ja Cię potrzebuję! Szczególnie teraz gdy…-
zawahałam się- Gdy chcę odnaleźć Meg i zacząć układać sobie życie na nowo…- łzy
napłynęły mi do oczy
- Valery…- chłopak spojrzał na mnie współczująco i objął
mnie w talii- Musisz to zrozumieć. Ja muszę wyjechać, już, teraz, za chwilę. Ty
i Meg jesteście dla mnie najważniejsze i nie mogę was narażać na to wszystko.
To stanowczo nie jest dla takiej osoby jak Ty.-
- Olivier ja Ci mogę pomóc. Powiedz, że im zapłacisz ale
niech zwrócą Ci wolność. Pieniądze nie są problemem, mogę wszystko załatwić-
zaczęłam mówić jak w amoku. Ta myśl, że mogę go stracić była niczym kolejny
cios w serce. Chłopak odsunął się i lekko uśmiechnął. Po chwili ten uśmiech
zbladł a chłopak krzycząc NIE schował
mnie za sobą. Po chwili do moich uszy doszedł dźwięk dwóch strzałów. Ptaki z
drzew poderwały się do lotu….
Odwróciłam się ale nie słyszałam nic. Widziałam zrozpaczone
twarze ludzi ale nie mogłam dostrzec twarzy Olivier’a. Jakaś kobieta chwyciła
za telefon i usiłowała gdzieś dzwonić a ja nie wiedziałam dlaczego? Co się
właściwie stało? Jakiś mężczyzna chwycił mnie za rękę i coś mówił do mnie ale
moja głowa pamiętała tylko ruch z lewej strony na prawą. Spojrzałam pod stopy i
zamarłam. Na żwirowej ścieżce leżał Olivier. Jego nieskazitelnie biała koszula
przybrała szkarłatny kolor…Chłopak spoglądał tępym wzorkiem na mnie i usiłował
coś powiedzieć. Chwyciłam jego ciało ręce i przycisnęłam do piersi.
- Pomóżcie mu!- krzyknęłam odzyskując głos, który z
niewiadomych przyczyn ugrzązł mi w gardle- Zróbcie coś!- łzy obficie spływały
po moich policzkach. Czułam zapach jego krwi. Czułam jego ból.
- Olivier…- pogładziłam jego twarz ręką pozostawiając na
niej czerwony ślad- Nie opuszczaj mnie, proszę nie rób tego!- czułam jak jego
serce zaczyna coraz słabiej bić.
- Valery…- wychrypiał- Kocham….- głos ugrzązł mu w gardle.
Wybuchłam płaczem i wstrząsnęłam jego bezwładnym ciałem
- Olivier!- wyszlochałam- Olivier nie umieraj!- drżącymi
rękoma dotknęłam jego klatki piersiowej. Nie mogłam wyczuć bicia jego serca,
nie mogłam znaleźć pulsy na tętnicy szyjnej, nie mogłam nic. W oddali
zadźwięczała syrena pogotowia. Kilka sekund później sanitariusze w białych
fartuchach odebrali mi ciało mojego Oliviera. Ostatnie co usłyszałam to niski
głos mężczyzny:
- Proszę stąd odejść. Mamy do czynienia z zabójstwem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hello girls!
Co za niespodzianka co? Dziś dopiero wtorek a tu rozdzialik!
Och musiałam wam coś dodać! Raz, dzisiaj jest moje i Olałki święto! 3 miesiące TOGETHER *-*
a dwa przed końcem świata też trzeba was jakoś rozpieścić co?? :)
Także wiem, że teraz mnie znienawidzicie bo skończyłam w takim momencie. Jejku potrzebowałam ukatrupienia kogoś i bach trafiło na Oliviera. Cieszcie się, że to nie Zayn bo on też był kandydatem do tego miejsca:P
Cóż.... Jestem po raz kolejny zadowolona więc, na prawdę jest dobrze!
Jestem trochę zła że tak mało was tu ale cóż zrobić? Cieszę się tymi którzy są i komentują!
Kocham, Magda :*
jestem zbyt oszołomiona tym co się stało powyżej i napisze tylko tyle że masz wielki talent
OdpowiedzUsuńSuper masz talent. Weź wpadnij do mnie :) http://onedirection-and-cinderella.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://believeloveatfirstsight.blogspot.com/
chciałabym cię prosić o recenzje moje bloga tego drugiego. jeśli sięzgadzasz napisz na e-mailu Dzięki
JEZUSMARIACHRYSTEPANIE!!! :O
OdpowiedzUsuńNie-o-gar-niam...
Olivier nie żyje ;__;
I pewnie jakoś na początku tego bloga skakałabym z radości, ale teraz siedzę z podkówką na buzi i zastanawiam się jakby to dalej się potoczyło jakby nie umarł...
W końcu tyle się zmieniło od pierwszych rozdziałów, gdzie Olivier był zwykłym chamem.... Ale teraz... jest mi strasznie go żal. Został zmuszony do robienia krzywdy własnej dziewczynie, a tym samym sobie... potem kiedy wszystko już z nią wyjaśnił.... ZABIŁAŚ GO :P
Jak mogłaś?? :((
No, ale rzeczywiście- z dwojga złego lepiej on niż Zayn xD
A właśnie! Nasz gagatek- Zayn!!
No tu mnie zaskoczyłaś... Jak to nie zależało mu na Val?! Chyba się tylko przejęzyczył :P
Ale jeśli to prawda, to wirtualny żółwik dla Liama!! xD
Dobraa....wiem że to pewnie nie takie proste i że to wina również Harrego bo w końcu on nasłał na niego tą (za przeproszeniem) dziwkę, która go upiła...
Sama już nie wiem co mam myśleć .__.
Ehh... no nic... mam nadzieję, że w następnym ta sytuacja lekko się rozjaśni ;)
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/ :)
Cześć Madziula!
OdpowiedzUsuńSiedzę sobie pod kocykiem, patrzę a tu rozdział! Nareszcie mam co czytać! Ach kochanie...cudo. Najbardziej chyba podobała mi się postawa Liama, to było na prawdę piękne, tak wiem, uderzył przyjaciela, ale to tylko dlatego że okazał się totalnym gnojkiem w stosunku do Val! Należało mu się! Jejku chyba nigdy bym tego nie powiedziała do boga seksu, no ale cóż, jestem zmuszona :P
Martwię się o bohaterkę, straciła chłopaka, a po śmierci Oliviera chyba totalnie się załamie, no nic czekam na następny!
Trzymaj się słoneczko
Kocham
Emily<3
Aaaaaaaaa, ale się wydarzyło, dwa momenty mi utkwiły
OdpowiedzUsuń1) Po Liamie się tego nie spodziewałam, że może być taki agresywny ;)
2.) Śmierć Olivera... Tak jakoś smutno mi się zrobiło....
Kocham<3
Rozdział jest po prostu cudny, bardzo mi się podoba ;)
Czekam na NN
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
Jezu, nie wiem co mam napisać, nie mogę się jakoś otrząsnąć z tego wszystkiego, co przeczytałam.
OdpowiedzUsuńMało co się nie popłakałam, jak to wszystko czytałam, ale to tylko ja...
Ten rozdział wyszedł ci tak zajebisty, że aż nie mogę...
Z resztą jak zawsze. :D
W sumie, to powiem Ci, że po tym wszystkim co zrobił Zayn, też chciałabym go uśmiercić, ale nie bądźmy aż ta okrutni.
Zachowanie Liam'a nie powiem zaskoczyło mnie całkowicie :D i oczywiście pozytywnie :)
Pisz szybko^^
Http://viator-nete.blogspot.com
Peace :*
Fantastyczny rozdział no ! ♥ Kocham tego bloga ;]
OdpowiedzUsuńhttp://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/
skoro tak bardzo chcesz pisać prawdę, to chociaż pisz poprawnie - ulubiona restauracja Nialla jest Nando's, nie jakies nados
OdpowiedzUsuńTo już nie można zrobić literówki? Jak sie nie podoba to nie musisz czytać
UsuńPrzejdę od razu do argumentów bo mogłabym sie rozpisywać znow jak to ja mam w zwyczaju a nie chce ci tu robić wypracowania :-P A wiec najpierw początek: no Lias mnie zaskoczył nie powiem :-P ale należało się Zaynowi! Art wkurzył mnie ten człowiek. Niall jest taki misiowaty i kochany! Ahh no i głodny :-P a teraz najważniejsze:OLIVIER ZOSTAŁ ZAMORDOWANY! AAAA... Skandal! On ja zasłonił swoim ciałem? Czyli oni chcieli zabic ja! O ja...! Nie wiem co mam o tym myśleć. Czekam na kolejny Madziu. I u mnie też nowości :-P
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham !!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPliss pisz dalej !!! Ciekawe z kim będzie Valery :D Szczerze to wole żeby była z Niall'em :)) - Jula ♥ ;**