piątek, 25 stycznia 2013

Rodział 48 ,, Dasz się zaprosić na pierwszą randkę"



 *kilka dni później*
- Boże mamo poradzimy sobie! Nie mamy pięciu lat a to miasto mnie wychowało- chłopak dyskutował z mamą na temat naszego spaceru po kolacji.
- Niall. Mimo wszystko dawno tu nie byłeś- kobieta starała się przekonać nas abyśmy zostali.
- Mamuś.- zaczął chłopak ujmując kobiety dłonie w swoje- Jesteś cudowną mamą i naprawdę kocham Cię za tę opiekuńczość, ale ja nie zapomniałem Mullingar. To moje rodzinne miasto i uwierz mi o czymś takim się nie zapomina- pocałował jej dłonie- Wrócimy późno, nie czekaj na nas. Dziewczyna musi zobaczyć nocne życie Irlandii- puścił do niej oczko i chwycił mnie swoją wiecznie ciepłą dłonią. Uśmiechnęłam się lekko do niego i ruszyliśmy omijając białe domu z niebieskimi okiennicami. Praktycznie każdy z nich miał niski żywopłot i biały płotek co wydawało mi się naprawdę śmieszne. W Londynie ludzie walczą o to by odseparować się od sąsiadów, mieć trochę prywatności a tu? Każda furteczka otwarta, jakby ludzie zapraszali gości. Przez te kilka dni, które niebywale zbliżyły mnie z samym Niall’em jak i klanem Horan utrwaliły mnie w przekonaniu, że Irlandczycy to naprawdę gościnni ludzie. Bywały takie dni podczas których Niall idąc ze sklepu nagle znikał na kila godzin i jak się  potem okazywało, nie mógł odmówić wizyty u sąsiadów, którzy witali go niczym swojego syna. Zakochałam się w tym kraju, w tych ludziach, w tym powietrzu i trawach, które były tak cholernie zielone, że nigdy nie widziałam tak pięknego koloru. Były niemalże tak samo piękne jak uśmiech chłopaka, który szedł obok mnie, trzymał mnie za rękę i delikatnie muskał ją swoimi palcami. Wiem, że ten gest był zarezerwowany tylko dla osób będących w związku, ale trzymając go za rękę czułam się bezpieczna i w końcu szczęśliwa. Brakowało mi tego uczucia przez tak długi czas, że mój brak lojalności nie był teraz ważny. Odkrywałam tego chłopaka na nowo. Zauważałam te cechy charakteru, których londyńskie światła nie były w stanie mi pokazać. Ten wyjazd naprawdę sprawił, że moje uczucie do niego rosło i wypełniało pokruszone serce.

Jej dłoń była taka krucha i delikatna… W pewnym momencie przez myśl przeszło mi, że może ja krzywdzę ją moim uściskiem więc natychmiast wypuściłem jej dłoń z mojej i poczułem się… nagi. Nagle zabrakło czegoś, co było cudownym uczuciem determinującym moim życiem.
- Ej… Dlaczego puściłeś moją dłoń?- Valery spojrzała na mnie. Ruch głową sprawił, że kosmyki włosów osunęły się jej na czoło i zasłaniały jej cudowne oczy.
- Musiałem coś sprawdzić.- powiedziałem i poprawiłem jej włosy.
- Uwielbiam jak to robisz.- szepnęła a żołądek fikną koziołka- Masz takie delikatne dłonie co jest naprawdę niezwykłe przy grze na gitarze- chwyciła moją dłoń i splotła ze swoją. Uśmiechałem się do siebie jak kretyn bez powodu. Tyle jej zawdzięczam…. Tyle jestem jej winien, że nie wiem jak ja to jej wynagrodzę. To właśnie ona sprawiała, że miałem ochotę śpiewać, żyć, tańczyć, wydurniać się i cieszyć się tym co mnie otacza.
Po około godzinnym spacerze dotarliśmy w ten zaułek miasta, gdzie niegdyś spędzałem całe dnie na rozmyślaniu, komponowaniu i uciekaniu od problemów tamtych dni. Nadal była tu rozłożysta lipa, która kusiła swoim zapachem by usiąść na małej ławeczce znajdującej się tuż obok niej. Znajdowało się to wszystko na niewielkim urwisku z którego był cudowny widok na pola położone pod naszymi stopami.
- Witam Cię w mojej małej Świątyni Dumania- wskazałem jej ławkę a ona usiadła na niej. Zająłem miejsce obok i cieszyłem się ciepłem jej ciała. Dzięki temu wiedziałem, że to nie jest sen, że sobie tego nie wymyśliłem. Dziewczyna naprawdę tu była i z każdą chwilą moje szczęście rosło
- Wiesz Niall…- zaczęła skubiąc rąbek swojej kremowej koszuli- Ja… My…- jąkała się- Ja nie wiem czy dobrze robię trzymając Cię za rękę, wymieniając z Tobą delikatne pocałunki… Twoja mama ciągle myśli, że jesteśmy razem a tak nie jest… Boże…- schowała twarz w dłoniach a ja czułem się tak jakby ktoś zabierał mi grunt spod nóg. Co ona chciała mi tym zakomunikować?- Jestem żałosna. Niall nie powinniśmy tego robić.- Nie wiedziałem co mogę powiedzieć. Nagle cała magia, szczęście i radość z ,, bycia razem” ulotniła się, prysła niczym mydlana bańka. Kochałem ją. Mimo prób wmawiania sobie, że nie darzę jej takim uczuciem to wszystko do mnie powracało i… Nie wyobrażałem sobie życia bez dotyku jej dłoni
- Aż tak tego nie chcesz?- zapytałem napotykając przeszkodę w przełyku w postaci małej guli, która rosła z każdą chwilą
- Nie Niall… Po prostu jeśliby coś nam nie poszło boję się, że Cię zranię, rozumiesz?- spojrzała na mnie swoimi lśniącymi oczami
- Valery… Zrozum, że to dla mnie bardzo wiele znaczy i nawet jeśli coś pójdzie nie tak ja nie będę o tym pamiętał bo wspomnienia tych cudownych chwil, które przeżyliśmy razem będą ważniejsze i cudowniejsze. – pocałowałem jej dłoń- A Ty nie możesz patrzeć na życie przez pryzmat komplikacji. Uwierz mi, będzie dobrze- dziewczyna uśmiechnęła i zaczęła się do mnie zbliżać gdy nagle cos błysnęło i zazgrzytało.
- No dalej! Uśmiechnijcie się, traficie na okładkę!- za nami stał gruby mężczyzna z aparatem w ręku i robił nam zdjęcia
- Co jest do cholery?!- zakląłem pod nosem a dziewczyna zerwała się z ławki i podeszła do grubasa
- Skasuj te zdjęcia- zażądała
- Chyba śnisz! Dostanę za nie tyle szmalu, że będę ustawiony do końca życia!- zakpił z niej i zrobił kolejne zdjęcia. Po chwili Valery wyprowadzona z równowagi chwyciła aparat i wyjęła z niego kartę pamięci, rzuciła na ziemię i zdeptała nogą
- Może zamiast kupy szmalu zadowoli Cię kupa gnoju!- zaśmiała się i chwyciwszy mnie za rękę zaczęła biec przed siebie
- Zapłacisz mi za to smarkulo!- mężczyzna groził jej a ona pokazała mu środkowy palec, jasno dając mu do zrozumienia co o nim myśli.

- Co się stało? Co wy tacy zmachani?- zapytała nas mama gdy tyle przekroczyliśmy próg domu
- Paparazzi… gonili nas- wydyszał chłopak
- Ou.. To nie miłe.. z ich strony- kobieta się lekko zmieszała.
- Mamo? Coś Ty im powiedziała?- postawa Niall’a dawała wiele do życzenia. Chłopak był zdenerwowany a ja nie wiedziałam co się dzieje
- Ja? Nic…- kobieta wzruszyła ramionami i weszła do salonu
- Mamo!- wrzasnął blondyn a ja pociągnęłam go za rękę chcąc go w ten sposób uspokoić- No co?- zapytał bezgłośnie i udał się za matką do kuchni
- Oj no bo przyszli tu i weszli do domu z buciorami- wskazała na ślady w salonie- I pytali o Ciebie i Valery więc powiedziałam im prawdę no a że was znaleźli to nie moja wina, przyrzekam!- wyjaśniła nam
- Nie mów mi, że powiedziałaś im, że jesteśmy razem z Val..- moje serce zaczęło mocniej bić- Przecież oni nie dadzą jej teraz żyć! Cholera!- wrzasnął Niall i pognał na górę zostawiając nas całe roztrzęsione i zdziwione jego postawą
- Proszę nie płakać- przytuliłam kobietę widząc łzy na jej policzkach- To chwilowe zdenerwowanie. Zaraz mu minie…- mówiłam sama nie wierząc w swoje słowa. Pierwszy raz widziałam blondyna tak wzburzonego. Kłamstwo ma krótkie nogi….
- Ja naprawdę nie powinnam była tego robić. Zła ze mnie matka…- wyrzuciła z siebie kobieta opadając na kanapę
- Proszę mi uwierzyć, niejedna osoba chciałaby mieć taką mamę jak Pani. Jest Pani naprawdę cudowną matką.- uśmiechnęłam się do niej i zrobiłam jej napar z melisy, który uspokoił kobietę.
- Dziękuję Ci Valery… Jesteś kochana- pocałowała moje czoło- Nie obrazisz się jak pojadę do swojej koleżanki? Muszę z nią porozmawiać- wyjaśniła a ja odparłam, że taki wyjazd dobrze jej zrobi. Po chwili kobiety już nie było a ja zostałam sama w salonie, który spowijał mrok.

Kilka minut po 20 dostałem telefon od mamy w którym poinformowała mnie abym zamknął drzwi na klucz bo ona dzisiaj nie wróci do domu ponieważ wypiła lampkę wina. Nadal byłem na nią zły, ale emocje już opadły. Oczywiście nie obyło się bez zdjęć w sieci i telefonu manager’a co to wszystko ma znaczyć. Wytłumaczyłem mu całą sytuację a on przeklinając mnie rozłączył się. Zastanawiałem się gdzie podziała się Valery i czy nie jest zła na mnie przez ten wybuch złości. Opuściłem swój pokój i zastałem ją słodko śpiącą na kanapie w salonie. Niewiele myśląc chwyciłem ją na ręce z zamiarem zaniesienia jej na górę ale dziewczyna obudziła się i powiedziała abym zaniósł ją do łazienki. Tak też zrobiłem i opuściłem pomieszczenie.
Hmmm… Jesteśmy sami w domu, dziewczyna jest na mnie zła i nie dokończyliśmy rozmowy więc może randka z prawdziwego zdarzenia? W głowie pojawił się obraz małego stolika stojącego na werandzie, dookoła nas malutkie lampki i coś pysznego do zjedzenia. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Przyozdobiłem stół białym obrusem, zrobiłem bukiet ze świeżych kwiatów i oczywiście dwie świeczki. Naszą dzisiejszą kolacją miał być makaron z sercem i curry. Nim dziewczyna wyszła z łazienki zdążyłem wszystko przygotować.
- Valery?- wszedłem do pokoju. Dziewczyna stała ubrana w szare dresy a na głowie miała turban z ręcznika- Zejdziesz na kolację?- zapytałem
- Sekundka, założę tylko bluzę- wyjaśniła a ja skinąłem głową i opuściłem pokój. Po chwili usłyszałem jej kroki na schodach
- Tu jestem, na werandzie- powiedziałem
- A dlaczego jemy….- zaczęła ale nie dokończyła- Co to wszystko znaczy?- uśmiech przyozdobił jej twarz. Czyli trafiłem w sedno
- Nasza pierwsza randka. Dasz się zaprosić?- zapytałem wyciągając w jej kierunku dłoń
- No pewnie.- powiedziała i po chwili zajadaliśmy się pysznym makaronem.

- Wiesz…. Zasługujesz na przeprosiny.- powiedziałem gdy leżeliśmy w łóżku spoglądając na śnieżnobiały sufit. Dziewczyna bawiła się kręcąc kółka na moim brzuchu
- Daj spokój. Nic się nie stało- w oddali rozległ się dźwięk dzwonka jej telefonu- Przepraszam na sekundę – wyszeptała i rzuciła się w kierunku spodni w których brzęczał telefon.
- Stało się coś?- zapytałem gdy po kilku minutach wróciła. Była… nie była sobą. Gdzieś cały optymizm zniknął- Słoneczko?- potarłem jej ramię dodając jej otuchy
- Dzwonił Harry.- wyszeptała. Oho… To na pewno nie było nic dobrego
- Coś Ci powiedział?- zapytałem
- Gratulował nam związku. Był zły i smutny. Boże był wściekły i krzyczał jak mogłam związać się z Tobą. Ale my przecież nie jesteśmy razem więc nie rozumiem jego gniewu… Niall… Czy on teraz mnie będzie nienawidził?- spojrzała na mnie
- Nie. Harry taki jest, że gdy nie dostanie tego co chce złości się a po kilku dniach mu przechodzi. Nie przejmuj się. Leżysz ze mną w łóżku więc jak możesz być smutna?- zapytałem i zacząłem ją łaskotać. Kilka sekund a pomieszczenie wypełnił jej śmiech
- Proszę przestań- śmiała się mówiąc
- A nie będziesz smutna?
- Nie, nie będę- obiecała a ja mocno ją przytuliłem. Przez nie zasłoniętą roletę wpadało światło księżyca i oświetlało nasze splecione ze sobą dłonie.
- Czasem musimy umierać a czasem nie musimy…- wyszeptała dziewczyna a ja nie wiedziałem co chodzi.
- Co Ty mówisz? O czym Ty myślisz?- lekko się przeraziłem, ze w głowie młodej dziewczyny królują takie myśli
- Przepraszam… Przypomniało mi się coś… Nie ważne zapomnij…- potrząsnęła głową i położyła głowę na swojej poduszce. Korzystając z tego, że dziewczyna była zamyślona pochyliłem się nad jej brzuchem, podciągnąłem delikatnie bluzeczkę do góry i zacząłem składać delikatne pocałunki
- Boże nie gwałć mojego brzucha- zaśmiała się- Ale mimo wszystko jest to przyjemne…- zamruczała
- Lubisz jak się gwałci Twój brzuch?- zaśmiałem się pytając ją o to
- Yhyyymmmm ale tylko jeśli robisz to Ty- puściła oczko w moim kierunku a ja nadal delikatnie całowałem jej brzuch. W pewnym momencie zauważyłem zarys jej piersi stanowczo zbyt blisko moich oczy. Natychmiast odwróciłem wzrok a dziewczyna zaczęła mówić bawiąc się moim kciukiem
- Jak za­baw­ne jest mo­je ciało pod Twoim wpływem. Nie działa, jak al­ko­hol, wręcz przeciwnie. Wyos­trza, pogłębia i przyb­liża. Zauważyłam, że mo­je us­ta pat­rząc na Ciebie stają się lek­ko różowe, oczy gra­nato­we, nie wiem czy to chęć przyb­liżenia się do Ciebie, ale na­wet ręce stają się dłuższe. Uśmie­cham się, jak to mówisz 'tym uśmie­chem', kiedy te­go nie czuję i stoję tu­taj, a wszys­tko co mam to Ty i kil­ka słów w mo­jej głowie, dobrą kawę i refren  piosen­ki. Jak mało nam trze­ba, jak wiele dzieli, jak bar­dzo wa­riuję, jak bar­dzo się nie sta­rasz i im ciszej do mnie mówisz, tym słowa stają się dłuższe, głośniej bi­je mi ser­ce, a nad­gar­stek bar­dziej bo­li. I nieważne czy będziemy razem, ja będę Two­ja na zaw­sze. I jak zobaczę Ciebie w moim życiu, to ucieknę sprzed ołtarza, zos­ta­wię wszys­tko co mam i wy­jadę z Tobą, weźmiemy szyb­ki ślub w Las Ve­gas i będziemy się kochać do końca życia w hotelach, udając pra­cow­ników room ser­vi­ce i tańcząc w ta­nich ba­rach, za­rabiając na życie. Będziemy bied­ni zewnątrz, a bo­gaci wewnątrz, bo będziemy mieli siebie…..- spojrzała na mnie a ja wiedziałem że jest ona jak bez­gwiez­dne niebo, tyl­ko nieliczni dos­trze­gą jej piękno.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No hej dziewczęta!!!
Jak żyjecie? Zgodnie z obietnicą nowy rozdzialik!
żyję po wywiadówce! Nie ma źle! Szanse rosną, że pojadę z moją Monisią na obóz do Anglii! 
Cieszę się jak nigdy dotąd! W szkole jakaś masakra ale nie będę was zanudzać moimi problemami.
Cieszycie się na weekend? Bo ja niezmiernie! W końcu mogę odpocząć, ale niestety nie na długo....
Nauki dużo!!! Mimo iż nowy semestr to nauczyciele nie odpuszczają, klasówka za klasówką a ja zaczynam się poddawać bo nie mam siły uczyć się tak dużej ilości materiału.
Zaczynam ferie 11 lutego także miejmy nadzieję, że to okaże się dla mnie zbawiennym czasem i będę mieć niebywałą wenę :)
Tak... Przez 2 dni nieobecności w szkole moja pozycja ze średnią spadła na 3 miejsce. Zostały mi obniżone niektóre oceny, dlaczego? Nie wiem... Ale zadawala mnie 4.20 :D
Rozdział.. Taki sobie, chociaż niektóre sceny są na prawdę zabawne! Czas na poważne rozmowy a co z nich wyniknie tego dowiecie się w następnych rozdziałach ;)
Kocham was bardzo bardzo mocno, Magda!
P. S wróciłam do tańca! :)

7 komentarzy:

  1. AKWUIRUFHZBZMCNSOWBUIWBWQOPUEOIRNJMVN
    oto co myślałam podczas czytania tego rozdziału!! Zayla!! to jest cudowne, cudowne, cudowne, cudowne!! takie awwwww...
    jak już Ci kiedyś wspominałam te Twoje 'rozmyślania' na jakikolwiek temat tak mnie mobilizują do refleksji nad sobą, że to jakieś nieporozumienie! jesteś G E N I A L N A ! Kocham Cię!!

    obóz w Anglii powiadasz? hmm... a mi się wydawało, że to w Szkocji.. ;pp no ale nie ważne ;D

    w ferie odpoczniesz od wszystkiego i wszystkich! a z nauką zawsze dasz sobie radę, bo w końcu masz 3 średnią w klasie!! jak ktoś taki inteligentny mógłby sobie nie dać rady?!

    Kocham Kocham Kocham ;**
    Nika ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział zajebisty !♥ Kocham To .;D

    OdpowiedzUsuń
  4. OFSAKDFNAWFVWLFNCLESIUDB *______________* - sądze, że to wyraża więcej niż tysiąc słów. Rozdział, jak zwykle ŚWIETNY i kurde nie moge doczekac się następnego ;o ej an serio... jestem cpunem ... a moim narkotykiem jest ten blog 0.0 A TY JESTEŚ DILEREM, TYLKO, ŻE NIE BIERZESZ KASY ZA ROZDZIAŁY ! #LOL ...
    DOBRA NIEWAŻNE XD - mi się ferie zaczęły właśnie dzisiaj, YEAHHH ! 2 tygodnie wolnego <3 ! bardzo ciesze się, że wróciłaś do tańca :) - zawsze warto miec jakąś pasję ... ja np. śpiewam :) na tańce też kiedyś chodziłam ! ale później doszłam do wniosku, że mój taniec wygląda jakbym była pingwinem, któremu chce sie siusiu 0.o
    PROSZE, BŁAGAM DODAJ NOWY ROZDZIAŁ JAK NAJSZYBCIEJ ! pozdrawiam, ja Xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie! Jak zawsze *-* !
    Kiedy nowy rozdział może jutro,albo w niedzielę <3!
    Boże to było takie zajebiste,że nie wiem co powiedzieć..
    Kocham Nialla i Valeri <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste *___*
    Ja weź zrób żeby Val była z Niall'em !! :D
    Pisz szybko dalej ;*
    Ale masz fajnie do Aglii jedziesz ??
    A gdzie dokładnie ?? :D
    Pozdrawiam i życze duuużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże jakie to było zajebiste !!!!
    Jakie ona ma gadane, boże. .... <3
    Love, Diana. <3

    OdpowiedzUsuń