*kilka dni później*
- Boże mamo poradzimy sobie! Nie mamy pięciu lat a to miasto
mnie wychowało- chłopak dyskutował z mamą na temat naszego spaceru po kolacji.
- Niall. Mimo wszystko dawno tu nie byłeś- kobieta starała
się przekonać nas abyśmy zostali.
- Mamuś.- zaczął chłopak ujmując kobiety dłonie w swoje-
Jesteś cudowną mamą i naprawdę kocham Cię za tę opiekuńczość, ale ja nie
zapomniałem Mullingar. To moje rodzinne miasto i uwierz mi o czymś takim się
nie zapomina- pocałował jej dłonie- Wrócimy późno, nie czekaj na nas.
Dziewczyna musi zobaczyć nocne życie Irlandii- puścił do niej oczko i chwycił
mnie swoją wiecznie ciepłą dłonią. Uśmiechnęłam się lekko do niego i ruszyliśmy
omijając białe domu z niebieskimi okiennicami. Praktycznie każdy z nich miał
niski żywopłot i biały płotek co wydawało mi się naprawdę śmieszne. W Londynie
ludzie walczą o to by odseparować się od sąsiadów, mieć trochę prywatności a
tu? Każda furteczka otwarta, jakby ludzie zapraszali gości. Przez te kilka dni,
które niebywale zbliżyły mnie z samym Niall’em jak i klanem Horan utrwaliły
mnie w przekonaniu, że Irlandczycy to naprawdę gościnni ludzie. Bywały takie
dni podczas których Niall idąc ze sklepu nagle znikał na kila godzin i jak
się potem okazywało, nie mógł odmówić wizyty
u sąsiadów, którzy witali go niczym swojego syna. Zakochałam się w tym kraju, w
tych ludziach, w tym powietrzu i trawach, które były tak cholernie zielone, że
nigdy nie widziałam tak pięknego koloru. Były niemalże tak samo piękne jak
uśmiech chłopaka, który szedł obok mnie, trzymał mnie za rękę i delikatnie
muskał ją swoimi palcami. Wiem, że ten gest był zarezerwowany tylko dla osób
będących w związku, ale trzymając go za rękę czułam się bezpieczna i w końcu
szczęśliwa. Brakowało mi tego uczucia przez tak długi czas, że mój brak
lojalności nie był teraz ważny. Odkrywałam tego chłopaka na nowo. Zauważałam te
cechy charakteru, których londyńskie światła nie były w stanie mi pokazać. Ten
wyjazd naprawdę sprawił, że moje uczucie do niego rosło i wypełniało pokruszone
serce.
Jej dłoń była taka krucha i delikatna… W pewnym momencie
przez myśl przeszło mi, że może ja krzywdzę ją moim uściskiem więc natychmiast
wypuściłem jej dłoń z mojej i poczułem się… nagi. Nagle zabrakło czegoś, co
było cudownym uczuciem determinującym moim życiem.
- Ej… Dlaczego puściłeś moją dłoń?- Valery spojrzała na
mnie. Ruch głową sprawił, że kosmyki włosów osunęły się jej na czoło i
zasłaniały jej cudowne oczy.
- Musiałem coś sprawdzić.- powiedziałem i poprawiłem jej
włosy.
- Uwielbiam jak to robisz.- szepnęła a żołądek fikną
koziołka- Masz takie delikatne dłonie co jest naprawdę niezwykłe przy grze na
gitarze- chwyciła moją dłoń i splotła ze swoją. Uśmiechałem się do siebie jak
kretyn bez powodu. Tyle jej zawdzięczam…. Tyle jestem jej winien, że nie wiem
jak ja to jej wynagrodzę. To właśnie ona sprawiała, że miałem ochotę śpiewać,
żyć, tańczyć, wydurniać się i cieszyć się tym co mnie otacza.
Po około godzinnym spacerze dotarliśmy w ten zaułek miasta,
gdzie niegdyś spędzałem całe dnie na rozmyślaniu, komponowaniu i uciekaniu od
problemów tamtych dni. Nadal była tu rozłożysta lipa, która kusiła swoim
zapachem by usiąść na małej ławeczce znajdującej się tuż obok niej. Znajdowało
się to wszystko na niewielkim urwisku z którego był cudowny widok na pola
położone pod naszymi stopami.
- Witam Cię w mojej małej Świątyni Dumania- wskazałem jej
ławkę a ona usiadła na niej. Zająłem miejsce obok i cieszyłem się ciepłem jej
ciała. Dzięki temu wiedziałem, że to nie jest sen, że sobie tego nie wymyśliłem.
Dziewczyna naprawdę tu była i z każdą chwilą moje szczęście rosło
- Wiesz Niall…- zaczęła skubiąc rąbek swojej kremowej
koszuli- Ja… My…- jąkała się- Ja nie wiem czy dobrze robię trzymając Cię za
rękę, wymieniając z Tobą delikatne pocałunki… Twoja mama ciągle myśli, że
jesteśmy razem a tak nie jest… Boże…- schowała twarz w dłoniach a ja czułem się
tak jakby ktoś zabierał mi grunt spod nóg. Co ona chciała mi tym
zakomunikować?- Jestem żałosna. Niall nie powinniśmy tego robić.- Nie
wiedziałem co mogę powiedzieć. Nagle cała magia, szczęście i radość z ,, bycia
razem” ulotniła się, prysła niczym mydlana bańka. Kochałem ją. Mimo prób
wmawiania sobie, że nie darzę jej takim uczuciem to wszystko do mnie powracało
i… Nie wyobrażałem sobie życia bez dotyku jej dłoni
- Aż tak tego nie chcesz?- zapytałem napotykając przeszkodę
w przełyku w postaci małej guli, która rosła z każdą chwilą
- Nie Niall… Po prostu jeśliby coś nam nie poszło boję się,
że Cię zranię, rozumiesz?- spojrzała na mnie swoimi lśniącymi oczami
- Valery… Zrozum, że to dla mnie bardzo wiele znaczy i nawet
jeśli coś pójdzie nie tak ja nie będę o tym pamiętał bo wspomnienia tych
cudownych chwil, które przeżyliśmy razem będą ważniejsze i cudowniejsze. –
pocałowałem jej dłoń- A Ty nie możesz patrzeć na życie przez pryzmat
komplikacji. Uwierz mi, będzie dobrze- dziewczyna uśmiechnęła i zaczęła się do
mnie zbliżać gdy nagle cos błysnęło i zazgrzytało.
- No dalej! Uśmiechnijcie się, traficie na okładkę!- za nami
stał gruby mężczyzna z aparatem w ręku i robił nam zdjęcia
- Co jest do cholery?!- zakląłem pod nosem a dziewczyna
zerwała się z ławki i podeszła do grubasa
- Skasuj te zdjęcia- zażądała
- Chyba śnisz! Dostanę za nie tyle szmalu, że będę ustawiony
do końca życia!- zakpił z niej i zrobił kolejne zdjęcia. Po chwili Valery
wyprowadzona z równowagi chwyciła aparat i wyjęła z niego kartę pamięci,
rzuciła na ziemię i zdeptała nogą
- Może zamiast kupy szmalu zadowoli Cię kupa gnoju!-
zaśmiała się i chwyciwszy mnie za rękę zaczęła biec przed siebie
- Zapłacisz mi za to smarkulo!- mężczyzna groził jej a ona
pokazała mu środkowy palec, jasno dając mu do zrozumienia co o nim myśli.
- Co się stało? Co wy tacy zmachani?- zapytała nas mama gdy
tyle przekroczyliśmy próg domu
- Paparazzi… gonili nas- wydyszał chłopak
- Ou.. To nie miłe.. z ich strony- kobieta się lekko
zmieszała.
- Mamo? Coś Ty im powiedziała?- postawa Niall’a dawała wiele
do życzenia. Chłopak był zdenerwowany a ja nie wiedziałam co się dzieje
- Ja? Nic…- kobieta wzruszyła ramionami i weszła do salonu
- Mamo!- wrzasnął blondyn a ja pociągnęłam go za rękę chcąc
go w ten sposób uspokoić- No co?- zapytał bezgłośnie i udał się za matką do
kuchni
- Oj no bo przyszli tu i weszli do domu z buciorami-
wskazała na ślady w salonie- I pytali o Ciebie i Valery więc powiedziałam im
prawdę no a że was znaleźli to nie moja wina, przyrzekam!- wyjaśniła nam
- Nie mów mi, że powiedziałaś im, że jesteśmy razem z Val..-
moje serce zaczęło mocniej bić- Przecież oni nie dadzą jej teraz żyć! Cholera!-
wrzasnął Niall i pognał na górę zostawiając nas całe roztrzęsione i zdziwione
jego postawą
- Proszę nie płakać- przytuliłam kobietę widząc łzy na jej
policzkach- To chwilowe zdenerwowanie. Zaraz mu minie…- mówiłam sama nie
wierząc w swoje słowa. Pierwszy raz widziałam blondyna tak wzburzonego.
Kłamstwo ma krótkie nogi….
- Ja naprawdę nie powinnam była tego robić. Zła ze mnie
matka…- wyrzuciła z siebie kobieta opadając na kanapę
- Proszę mi uwierzyć, niejedna osoba chciałaby mieć taką
mamę jak Pani. Jest Pani naprawdę cudowną matką.- uśmiechnęłam się do niej i
zrobiłam jej napar z melisy, który uspokoił kobietę.
- Dziękuję Ci Valery… Jesteś kochana- pocałowała moje czoło-
Nie obrazisz się jak pojadę do swojej koleżanki? Muszę z nią porozmawiać-
wyjaśniła a ja odparłam, że taki wyjazd dobrze jej zrobi. Po chwili kobiety już
nie było a ja zostałam sama w salonie, który spowijał mrok.
Kilka minut po 20 dostałem telefon od mamy w którym
poinformowała mnie abym zamknął drzwi na klucz bo ona dzisiaj nie wróci do domu
ponieważ wypiła lampkę wina. Nadal byłem na nią zły, ale emocje już opadły.
Oczywiście nie obyło się bez zdjęć w sieci i telefonu manager’a co to wszystko
ma znaczyć. Wytłumaczyłem mu całą sytuację a on przeklinając mnie rozłączył
się. Zastanawiałem się gdzie podziała się Valery i czy nie jest zła na mnie
przez ten wybuch złości. Opuściłem swój pokój i zastałem ją słodko śpiącą na
kanapie w salonie. Niewiele myśląc chwyciłem ją na ręce z zamiarem zaniesienia
jej na górę ale dziewczyna obudziła się i powiedziała abym zaniósł ją do
łazienki. Tak też zrobiłem i opuściłem pomieszczenie.
Hmmm… Jesteśmy sami w domu, dziewczyna jest na mnie zła i
nie dokończyliśmy rozmowy więc może randka z prawdziwego zdarzenia? W głowie
pojawił się obraz małego stolika stojącego na werandzie, dookoła nas malutkie
lampki i coś pysznego do zjedzenia. Jak pomyślałem tak też zrobiłem.
Przyozdobiłem stół białym obrusem, zrobiłem bukiet ze świeżych kwiatów i
oczywiście dwie świeczki. Naszą dzisiejszą kolacją miał być makaron z sercem i
curry. Nim dziewczyna wyszła z łazienki zdążyłem wszystko przygotować.
- Valery?- wszedłem do pokoju. Dziewczyna stała ubrana w
szare dresy a na głowie miała turban z ręcznika- Zejdziesz na kolację?-
zapytałem
- Sekundka, założę tylko bluzę- wyjaśniła a ja skinąłem
głową i opuściłem pokój. Po chwili usłyszałem jej kroki na schodach
- Tu jestem, na werandzie- powiedziałem
- A dlaczego jemy….- zaczęła ale nie dokończyła- Co to
wszystko znaczy?- uśmiech przyozdobił jej twarz. Czyli trafiłem w sedno
- Nasza pierwsza randka. Dasz się zaprosić?- zapytałem
wyciągając w jej kierunku dłoń
- No pewnie.- powiedziała i po chwili zajadaliśmy się
pysznym makaronem.
- Wiesz…. Zasługujesz na przeprosiny.- powiedziałem gdy
leżeliśmy w łóżku spoglądając na śnieżnobiały sufit. Dziewczyna bawiła się
kręcąc kółka na moim brzuchu
- Daj spokój. Nic się nie stało- w oddali rozległ się dźwięk
dzwonka jej telefonu- Przepraszam na sekundę – wyszeptała i rzuciła się w
kierunku spodni w których brzęczał telefon.
- Stało się coś?- zapytałem gdy po kilku minutach wróciła.
Była… nie była sobą. Gdzieś cały optymizm zniknął- Słoneczko?- potarłem jej
ramię dodając jej otuchy
- Dzwonił Harry.- wyszeptała. Oho… To na pewno nie było nic
dobrego
- Coś Ci powiedział?- zapytałem
- Gratulował nam związku. Był zły i smutny. Boże był
wściekły i krzyczał jak mogłam związać się z Tobą. Ale my przecież nie jesteśmy
razem więc nie rozumiem jego gniewu… Niall… Czy on teraz mnie będzie
nienawidził?- spojrzała na mnie
- Nie. Harry taki jest, że gdy nie dostanie tego co chce
złości się a po kilku dniach mu przechodzi. Nie przejmuj się. Leżysz ze mną w
łóżku więc jak możesz być smutna?- zapytałem i zacząłem ją łaskotać. Kilka
sekund a pomieszczenie wypełnił jej śmiech
- Proszę przestań- śmiała się mówiąc
- A nie będziesz smutna?
- Nie, nie będę- obiecała a ja mocno ją przytuliłem. Przez
nie zasłoniętą roletę wpadało światło księżyca i oświetlało nasze splecione ze
sobą dłonie.
- Czasem musimy umierać a czasem nie musimy…- wyszeptała
dziewczyna a ja nie wiedziałem co chodzi.
- Co Ty mówisz? O czym Ty myślisz?- lekko się przeraziłem,
ze w głowie młodej dziewczyny królują takie myśli
- Przepraszam… Przypomniało mi się coś… Nie ważne zapomnij…-
potrząsnęła głową i położyła głowę na swojej poduszce. Korzystając z tego, że
dziewczyna była zamyślona pochyliłem się nad jej brzuchem, podciągnąłem
delikatnie bluzeczkę do góry i zacząłem składać delikatne pocałunki
- Boże nie gwałć mojego brzucha- zaśmiała się- Ale mimo
wszystko jest to przyjemne…- zamruczała
- Lubisz jak się gwałci Twój brzuch?- zaśmiałem się pytając
ją o to
- Yhyyymmmm ale tylko jeśli robisz to Ty- puściła oczko w
moim kierunku a ja nadal delikatnie całowałem jej brzuch. W pewnym momencie
zauważyłem zarys jej piersi stanowczo zbyt blisko moich oczy. Natychmiast
odwróciłem wzrok a dziewczyna zaczęła mówić bawiąc się moim kciukiem
- Jak zabawne jest moje ciało pod Twoim wpływem.
Nie działa, jak alkohol, wręcz przeciwnie. Wyostrza, pogłębia
i przybliża. Zauważyłam, że moje usta patrząc na Ciebie
stają się lekko różowe, oczy granatowe, nie wiem czy to chęć
przybliżenia się do Ciebie, ale nawet ręce stają się dłuższe.
Uśmiecham się, jak to mówisz 'tym uśmiechem', kiedy tego
nie czuję i stoję tutaj, a wszystko co mam
to Ty i kilka słów w mojej głowie, dobrą kawę
i refren piosenki. Jak mało
nam trzeba, jak wiele dzieli, jak bardzo wariuję, jak bardzo się
nie starasz i im ciszej do mnie mówisz, tym słowa
stają się dłuższe, głośniej bije mi serce, a nadgarstek bardziej
boli. I nieważne czy będziemy razem, ja będę Twoja na zawsze.
I jak zobaczę Ciebie w moim życiu, to ucieknę sprzed
ołtarza, zostawię wszystko co mam i wyjadę z Tobą, weźmiemy
szybki ślub w Las Vegas i będziemy się kochać do końca
życia w hotelach, udając pracowników room service i tańcząc
w tanich barach, zarabiając na życie. Będziemy biedni
zewnątrz, a bogaci wewnątrz, bo będziemy mieli siebie…..- spojrzała
na mnie a ja wiedziałem że jest ona jak bezgwiezdne niebo, tylko nieliczni
dostrzegą jej piękno.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No hej dziewczęta!!!
Jak żyjecie? Zgodnie z obietnicą nowy rozdzialik!
żyję po wywiadówce! Nie ma źle! Szanse rosną, że pojadę z moją Monisią na obóz do Anglii!
Cieszę się jak nigdy dotąd! W szkole jakaś masakra ale nie będę was zanudzać moimi problemami.
Cieszycie się na weekend? Bo ja niezmiernie! W końcu mogę odpocząć, ale niestety nie na długo....
Nauki dużo!!! Mimo iż nowy semestr to nauczyciele nie odpuszczają, klasówka za klasówką a ja zaczynam się poddawać bo nie mam siły uczyć się tak dużej ilości materiału.
Zaczynam ferie 11 lutego także miejmy nadzieję, że to okaże się dla mnie zbawiennym czasem i będę mieć niebywałą wenę :)
Tak... Przez 2 dni nieobecności w szkole moja pozycja ze średnią spadła na 3 miejsce. Zostały mi obniżone niektóre oceny, dlaczego? Nie wiem... Ale zadawala mnie 4.20 :D
Tak... Przez 2 dni nieobecności w szkole moja pozycja ze średnią spadła na 3 miejsce. Zostały mi obniżone niektóre oceny, dlaczego? Nie wiem... Ale zadawala mnie 4.20 :D
Rozdział.. Taki sobie, chociaż niektóre sceny są na prawdę zabawne! Czas na poważne rozmowy a co z nich wyniknie tego dowiecie się w następnych rozdziałach ;)
Kocham was bardzo bardzo mocno, Magda!
P. S wróciłam do tańca! :)
AKWUIRUFHZBZMCNSOWBUIWBWQOPUEOIRNJMVN
OdpowiedzUsuńoto co myślałam podczas czytania tego rozdziału!! Zayla!! to jest cudowne, cudowne, cudowne, cudowne!! takie awwwww...
jak już Ci kiedyś wspominałam te Twoje 'rozmyślania' na jakikolwiek temat tak mnie mobilizują do refleksji nad sobą, że to jakieś nieporozumienie! jesteś G E N I A L N A ! Kocham Cię!!
obóz w Anglii powiadasz? hmm... a mi się wydawało, że to w Szkocji.. ;pp no ale nie ważne ;D
w ferie odpoczniesz od wszystkiego i wszystkich! a z nauką zawsze dasz sobie radę, bo w końcu masz 3 średnią w klasie!! jak ktoś taki inteligentny mógłby sobie nie dać rady?!
Kocham Kocham Kocham ;**
Nika ;D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty !♥ Kocham To .;D
OdpowiedzUsuńOFSAKDFNAWFVWLFNCLESIUDB *______________* - sądze, że to wyraża więcej niż tysiąc słów. Rozdział, jak zwykle ŚWIETNY i kurde nie moge doczekac się następnego ;o ej an serio... jestem cpunem ... a moim narkotykiem jest ten blog 0.0 A TY JESTEŚ DILEREM, TYLKO, ŻE NIE BIERZESZ KASY ZA ROZDZIAŁY ! #LOL ...
OdpowiedzUsuńDOBRA NIEWAŻNE XD - mi się ferie zaczęły właśnie dzisiaj, YEAHHH ! 2 tygodnie wolnego <3 ! bardzo ciesze się, że wróciłaś do tańca :) - zawsze warto miec jakąś pasję ... ja np. śpiewam :) na tańce też kiedyś chodziłam ! ale później doszłam do wniosku, że mój taniec wygląda jakbym była pingwinem, któremu chce sie siusiu 0.o
PROSZE, BŁAGAM DODAJ NOWY ROZDZIAŁ JAK NAJSZYBCIEJ ! pozdrawiam, ja Xx
Boskie! Jak zawsze *-* !
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział może jutro,albo w niedzielę <3!
Boże to było takie zajebiste,że nie wiem co powiedzieć..
Kocham Nialla i Valeri <3
Zajebiste *___*
OdpowiedzUsuńJa weź zrób żeby Val była z Niall'em !! :D
Pisz szybko dalej ;*
Ale masz fajnie do Aglii jedziesz ??
A gdzie dokładnie ?? :D
Pozdrawiam i życze duuużo weny ;*
Boże jakie to było zajebiste !!!!
OdpowiedzUsuńJakie ona ma gadane, boże. .... <3
Love, Diana. <3