- No Valery.. Nie patrz w dół i dasz radę zejść- powiedział
do mnie chłopak z dołu. Rzuciłam swoje buty i próbując skupić się na stawianiu
kroków, na zimnym metalu powoli schodziłam w dół. Gdy tylko któraś z moich
kończyn niebezpiecznie się zachwiała
przed oczami widziałam mnie spadającą w dół i łamiącą sobie każdą kość.
Wszystkie sceny z filmów w których ktoś spada z drabiny zaczęły zalewać mój
umysł a ja coraz bardziej zaczynałam wierzyć w to, że moja noga się podwinie i
niczym Rose z Titanica będę wisiała nad ogromną przepaścią.
- Dobrze Ci idzie! Jeszcze tylko cztery malutkie kroczki!-
mówił Zayn. Oddychałam głęboko i nagle zaczęła swędzić mnie stopa. Niewiele
myśląc podniosłam ja do góry i podrapałam się, ale za jaką cenę. Nie trafiłam
na stopień i spadłam. Słyszałam łamiące się kości i ogromny ból. Zamknęłam oczy
i liczyłam w pamięci. Sekundy wydłużały się w całe lata a nawet wieki… Nagle
poczułam mocne zderzenie się i śmiech Zayn’a.
- Dobra… Otwórz oczy i zejdź ze mnie- śmiał się nadal a ja
powolutku otwierałam oczy. Siedziałam a właściwie na wpół leżałam na chłopaku,
który się śmiał- Szczęście, że Cię złapałem. Przy takiej wysokości byś się
nieźle połamała.. Po kiego grzyba drapałaś tę stopę?- wstałam z niego i podałam
mu dłoń aby on również wstał. Szybko założyłam swoje buty i nagle zdałam sobie
sprawę, że gdyby nie chłopak mogłabym stracić życie.
- Dziękuję- szepnęłam i dotknęłam się piersi. Serce biło mi
na tyle mocno bym odczuwała to w postaci zawrotów w głowie.- Wiesz… Może lepiej
chodźmy już stąd…- powiedziałam wychodząc przez tę samą dziurę co weszliśmy. –
Zayn obiecasz coś mi?- zapytałam gdy w końcu ujrzałam światła ulicznych latarni
a zapach śmieci pozostał za mną
- Co takiego?-
- Nigdy więcej wyjątkowych miejsc- zaśmiałam się
- Obiecuję- chłopak dołączył do mnie i ruszyliśmy w drogę do
domu chłopaków.
Szliśmy chodnikiem gdy nagle po drugiej stronie ulicy
mignęła mi sylwetka Harry’ego.
- Zayn to nie Hazza?- zapytałam wskazując na chłopaka, który
był identycznie ubrany co nasz przyjaciel.
- Hej Harry!- krzyknął mulat a chłopak się odwrócił.
Pomachaliśmy do niego by poczekał na nas i gdy tylko zapaliło się zielone
światło popędziliśmy w jego stronę.
- Wracasz do domu?- zapytałam gdy znaleźliśmy się blisko
chłopaka
- Właściwie to dopiero z niego wyszedłem…- skrzywił się. Nie
minęło kilka sekund a podeszła do nas wysoka dziewczyna ubrana w jeansy i
koszulę. Spojrzeliśmy na siebie z Zayn’em z szeroko otwartymi oczami
- No tak. To moja dziewczyna.. Przepraszam was, ale mamy
zamówiony stolik. Do zobaczenia. – nie wierzyłam w to co powiedział. TO MOJA
DZIEWCZYNA. To jego dziewczyna?! To Harry ma dziewczynę?! Od kiedy? Przecież
ostatnim razem… Ale jak to wszystko możliwe? Kiedy oni się poznali? Kiedy się
zakochali? A może… Nie, to nie możliwe i całkowicie nie w stylu Hazzy…
- Widziałaś to?- zapytał mnie Zayn gdy ruszyliśmy będąc
nadal w szoku.
- Widziałam… Myślisz, że oni… No wiesz. Są ze sobą?-
zapytałam i w końcu skręciliśmy na naszą ulicę
- Nie sądzę… Jakbyśmy nie znali Harry’ego to moglibyśmy
uwierzyć, że są ze sobą, ale gdy go znamy to raczej nie z nami takie żarty..-
chłopak dodał mi trochę pocieszenia. Pocieszenia po czym? Przecież nie czuję
nic do tego chłopaka… dlaczego więc poczułam delikatnie ukłucie w momencie gdy
ona podeszła do nas?
- Poza tym to skąd on ją wziął? Z ZOO? Wyglądała niczym
krzyżówka żyrafy z lamą- rzucił chłopak. Weszliśmy do domu śmiejąc się z żartu,
który opowiedział chłopak. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że dookoła nas
nie było ludzi a muzyki nie było wcale słychać. Czyżby impreza dobiegła końca
bez nas? Spojrzałam na chłopaka, który
mi towarzyszył a on tylko wzruszył ramionami najwyraźniej również nie
rozumiejąc tej sytuacji.
Nagle z salonu dobiegł dźwięk tłuczonego szkła.
- Cholera jasna, Niall! Bądź mężczyzną!- usłyszałam krzyk
Liam’a i już chciałam tam wejść gdy Zayn zatrzymał mnie i pokazał mi bym była
cicho.
- Liam… Poczekaj, powoli…- głos Louisa był spokojny i
przyjemny dla moich uszu. Co tam się działo? Tak bardzo byłam tego ciekawa, ale
nie mogłam pozwolić sobie na to by wyjrzeć zza ściany. Wtedy nie dowiedziałabym
się absolutnie niczego.
- Dacie mi spokój? Jakoś nie mam ochoty z wami gadać i to o
takich rzeczach…- powiedział Niall a serce podskoczyło mi do góry. A co jeśli
oni coś mu zrobią? Nie… To jego przyjaciele, więc nie grozi mu krzywda…
- To powiedz nam o co chodzi w tym wszystkim? Dlaczego
wszyscy dookoła gadają tylko o tym, tym samym psując reputację naszego zespołu?
Najpierw Zayn a teraz Ty?! Niall! Przejrzyj na oczy! Tyle koncertów, wywiadów i
spotkań z fanami musieliśmy odwołać a teraz gdy wszystko wyszło na prostą to
oni je odwołują! Możesz nam to wyjaśnić?- słuchałam tego wszystkiego i nie
potrafiłam złożyć tego w jedną całość. Czy oni mówili o mnie? Czy to ja byłam
powodem ich niepowodzeń? Czy ja naprawdę psułam reputację ich zespołu? O co w
tym chodziło?! Spojrzałam na mulata i jego mina wcale nie wyrażała tego co bym
sobie w tej chwili życzyła- chłopak był również zaskoczony tym co powiedział
Liam…
- Liam uspokój się!- wrzasnął do tej pory opanowany
Irlandczyk- Jak możesz osądzać mnie o coś takiego?! Czep się lepiej siebie niż
mnie!-
- To co to wszystko ma znaczyć?!- dołączył się do kłótni Lou
- W czym tkwi problem?! Ona nic dla mnie nie znaczy! Nigdy
jej nie kochałem!- krzyknął Niall a serce stanęło w miejscu. Co on powiedział?
Powiedział, że nigdy mnie nie kochał i nic dla niego nie znaczę? Spojrzałam na
Zayn’a a ten oczami dał mi do zrozumienia, jak bardzo mi współczuje. Poczułam
łzy spływające po policzkach. Co za nieodpowiedzialny gówniarz? Jak on mógł?!
Jak on mógł?! Po tym wszystkim co razem przeszliśmy? A co z tymi dniami w
Irlandii? Jeżeli powie mi, że nie zmieniły jego uczucia do mnie to wybuchnę
śmiechem… Przecież to jasne jak słońce i dwa razy dwa, że on mówił o mnie i o
tym co było między nami.
Nie mogąc wytrzymać napięci zebrałam resztki sił i wpadłam
do salonu.
- Valery!- krzyknął Zayn a chłopcy odwrócili się w moją
stronę. Szłam wprost na Niall’a patrząc w jego przerażone oczy
- Co się stało?- zapytał gdy znalazłam się na tyle blisko
niego by wymierzony przeze mnie policzek dał mu do rozumienia co się stało- A
to za co?!- wrzasnął i złapał się za miejsce w które został uderzony. Po chwili
był tam czerwony ślad mojej ręki
- Wiesz… Zastanawiam się jak można być taką podłą osobą jak
Ty.- wszyscy patrzyli na rozgrywający się dramat, ale żaden z chłopaków nie
próbował zapobiec temu wszystkiemu- Coś Ty sobie myślał? Że jestem jak dziwka?
Gdy się znudzi to zapłacę i odejdę? Boże…- zakryłam twarz ręką- Jaka ja byłam
głupia, ze pozwoliłam Ci zawładnąć moim życiem! Wiesz co? Mam za swoje. Jestem
stanowczo za naiwna a Ty mi to właśnie udowodniłeś. Nienawidzę Cię! Nienawidzę
Cię za to co zrobiłeś z moim życiem!- wybuchłam płaczem i spojrzałam na nich.
Kretyni…
- Ale Valery.. Co Ty….- zaczął chłopak ale przerwałam mu
wypowiedź
- Daj spokój. Teraz macie wolną rękę. Już nie będę wam psuć
reputacji.- rzuciłam i opuściłam salon. W drzwiach wejściowych minęła mnie
Eleonor wraz z Daniell, które widząc moje łzy zapytały się o co chodzi. Nie
powiedziałam im nic tylko machając ręką zaczęłam się oddalać w stronę mojej
jedynej ostoi czyli domu.
- Co wy żeście jej zrobili?!- usłyszałam jeszcze za sobą
głos dziewczyn. A one to co? Nie psuły reputacji zespołu? Przecież były
dziewczynami chłopaków… No tak… One mają na swoim koncie nieco więcej dni
spędzonych z chłopakami…
- Valery poczekaj…- nagle przede mną stała Eleonor i
Daniell. Obydwie stały skulone i ciężko dyszały- Możemy porozmawiać?- zapytała
jedna z nich
- Chodźcie- otworzyłam furtkę i zaprosiłam dziewczyny do
siebie.
- O! Valery!- babcia zdziwiła się na mój widok- Co Ty masz
na ręce? Co się stało? Kim są te Panie?- zapytała i od razu podeszła do mnie by
obejrzeć ranę. Od razu zaprowadziła mnie do kuchni, posadziła na krześle i
wyjęła apteczkę.
- Babciu nie stało się nic takiego, to tylko zadrapanie. A
to jest Daniell i Eleonor. Dziewczyny Liam’a i Louis’a.- przedstawiłam je
kobiecie a one ładnie się uśmiechnęły. Babcia założyła mi plaster na ramię i
mogłyśmy w końcu swobodnie pójść na górę.
- Przepraszam za nią, jest strasznie opiekuńcza- wyjaśniłam
zamykając drzwi za dziewczynami- rozgośćcie się- usiadłam na krześle
- Valery… Powiedz co się tam stało. Wyglądałaś co najmniej
tak jakby… Nie znam takiego słowa aby to opisać… Proszę Cię…- powiedziała
Daniell przysiadając obok mnie
- To wszystko przez Niall’a- wzięłam głęboki oddech i
zaczęłam i opowiadać wszystko od momentu w którym dotarłam na przyjęcie. Nie
chciałam im zawracać głowy swoimi sprawami, ale to właśnie one były moimi
przyjaciółkami i mogłam na nich polegać. Tylko one zrozumieją moje problemy… Przecież
nie powiedziałabym babci co się stało, dlaczego jestem smutna i nie mam humoru.
Poza tym z tą kobietą też mam do pogadania. To ona zmieniła bieg historii
mojego życia. Mogłabym być teraz szczęśliwa z Zayn’em a nie płakać przez tego
cholernego Niall’a
- Jesteś pewna, że on tak powiedział? Może się
przesłyszałaś?- zapytała Eleonor, która jakby nie wierzyła mi na słowo
- A czy wyglądam jakbym się przesłyszała? Powiedział jasno i
wyraźnie: Ona nic dla mnie nie znaczy, nigdy jej nie kochałem. Wybacz Eleonor,
ale co jak co słuch mam dobry… Przepraszam, że jestem taka niemiła…- spojrzałam
na nie, a one kiwały głowami niedowierzając
- Ale to zupełnie nie podobne do Niall’a. Przecież widać
było między wami to uczucie…- zaczęła Daniell poprawiając włosy- i jeszcze Liam
tak powiedział? Porozmawiam z nim i to wyjaśnię. Jak on mógł powiedzieć, ze
rujnujesz ich zespół?!-
- Nie Daniell… Nie rób tego. Sama musze sobie to wyjaśnić z
nimi. Nie chcę abyście miały przeze mnie problemy.
- Ej! Nie pamiętasz? Przyjaciółki!- uśmiechnęły się i
zamknęły mnie w serdecznym uśmiechu.
- Tak, przyjaciółki- uśmiechnęłam się dziękując Bogu za to,
że obdarował mnie tyloma cudownymi osobami.
Noc zamiast przynieść ukojenie stała się moim utrapieniem.
Przekręcałam się z boku na bok nie mogąc znaleźć odpowiednio wygodniej pozycji
by w końcu zasnąć. Cały czas słyszałam słowa Niall’a, które stały się moim
przekleństwem. Analizowałam każdy moment, który spędziliśmy razem i
zastanawiałam się gdzie zrobiłam błąd, co powiedziałam nie tak, lub czego nie
zrobiłam.
Nie mogąc się wyciszyć wstałam i zeszłam do kuchni by móc
napić się chłodnego mleka. Schodząc usłyszałam skomlenie Korney’a tuż przy
drzwiach. Pomyślałam, że chce mu się siku więc otworzyłam balkonowe drzwi i do
pomieszczenia wkradł się przyjemny
chłód. Zazwyczaj pies reagował na coś takiego, ale nie tym razem. Dalej skomlał
tylko tym razem nieco głośniej. Przestraszona podeszłam do zwierzaka i ujrzałam
go leżącego na wycieraczce.
- Co jest Korney?- zapytałam patrząc na jego cierpienie.
Pies podniósł łeb i spojrzał na mnie oczami przepełnionymi bólem. Zaczęłam
delikatnie dotykać jego ciała i gdy w końcu ucisnęłam jego brzuch pies głośno
zawył.
- Boże przepraszam!- złapałam się za usta i pobiegłam na
górę.- Babciu- wpadłam do sypialni kobiety- Babciu obudź się!- krzyknęłam, ale
kobieta tylko machnęłam ręką i przewracając się na drugi bok zaczęła głośno
chrapać. Zgasiłam światło i pobiegłam do siebie. W pośpiechu zastanawiałam się
co mam robić. Normalnie w takiej sytuacji zadzwoniłabym do Niall’a, ale nie
mogłam… Jedyną osobą do której mogłam się zwrócić był Zayn. Pośpiesznie
wybrałam do niego numer i po kilku sygnałach odebrał. Był zaspany i
przepraszałam go za to, że musiałam go obudzi. Szybko wyjaśniłam mu o co chodzi
i chłopak w przeciągu 10 minut zjawił się pod domem.
- Co z nim?- zapytał gdy tylko wszedł. Niczym nie
przypominał mi Zayn’a, którego ja znałam. Wiecznie dobrze ułożone włosy
zastąpiły potargane, i sterczące na każda stronę kłaczki. Perfekcyjnie dobrane
ubrania zamienił na dres i rozciągniętą bluzkę z płaczącą świnką
- Nie mam pojęcia. Tkliwość w podbrzuszu. Przepraszam, że
Cię…- zaczęłam
- Daj spokój. Trzeba go zawieść do weterynarza- oznajmił.
Podnieśliśmy psa wraz z wycieraczką i położyliśmy go na tylnych siedzeniach.
Szybko wróciłam po torebkę i zamknęłam drzwi na klucz
- Wszystko będzie dobrze- powiedział chłopak i ruszyliśmy do
zwierzęcego szpitala.
Kilka minut po 3 byliśmy na miejscy. Przyjęła nas miła Pani
doktor, która powiedziała, że zaopiekuje się naszym podopiecznym najlepiej jak
będzie potrafiła. Szybko wypełniłam potrzebne dokumenty i drżącymi rękoma
złożyłam podpisy gdzie była taka potrzeba.
- Musicie poczekać tutaj. Za 15 minut dam wam znać co z
psem.- powiedziała i znikła za niebieskimi drzwiami.
Chodziła to w jedną to w drugą stronę zastanawiając się co
się dzieje z psem. W końcu udało mi się wyprzeć myśli o Irlandczyku, ale nie w
taki sposób w jaki tego oczekiwałam.
- Proszę- powiedział Zayn podając mi kubek z gorącą herbatą-
musisz się uspokoić. Zostało jeszcze pięć minut więc spokojnie Valery…
- Dziękuję Ci za to, ze zgodziłeś się mnie tu przywieźć. Nie
wiem co bym bez Ciebie zrobiła…- upiłam łyk gorącego napoju i usidłam na
plastikowe krzesło.- Jak ja Ci się odwdzięczę?- spojrzałam na niego. Chłopak
przecierał zaspane oczy. Wyglądał przy tym naprawdę przekomicznie
- Nie musisz nic robić w zamian. Po prostu bądź moją
przyjaciółką…- uśmiechnął się dosłowienie w tym samym momencie kiedy wyszła
Pani Doktor.
- Wszystko już jasne- powiedziała dopisując coś na białych
kartkach- Dobrze, że przywieźliście psa, zaoszczędziliście mu sporo bólu.-
wyjaśniła
- Co z nim? Żyje?- zapytałam i złapałam Zayn’a za rękę.
- Korney dostał skrętu jelit. Jest to stary pies i… Można
zrobić operację, ale to na długo go nie uratuje i nie ma gwarancji, że pomoże.
Takie problemy będą pojawiać się coraz częściej przez co pies będzie okropnie
cierpiał.- spojrzałam na chłopaka, który opuścił smutno głowę. – Posłuchajcie..
Jest jedno alternatywne wyjście.- spojrzałam na nią z nadzieją, która prysła
niczym mydlana bańka
- Nie… Nie pozwolę na to!- krzyknęłam wiedząc co kobieta ma
na myśli- To mój przyjaciel!
- Posłuchaj zaoszczędzisz mu tym naprawdę dużo cierpienia.
Umrze nic nie czując… Możesz być przy tym obecna.. Tak będzie najlepiej dla
psa..- kobieta poklepała mnie po kolanie i wstała- Wrócę tu za niedługo i wtedy
powiecie mi co robimy- weszła ponownie do Sali zostawiając nas samych
- Zayn…- odwróciłam się do chłopaka- Co ja mam zrobić?-
zaczęłam płakać. Chłopak przygarnął mnie do siebie i zaczął kołysać.
- Valery musisz pozwolić mu odejść. To dla niego naprawdę
będzie najlepszym rozwiązaniem..- powiedział również drżącym głosem- Pomyśl o
tym, że już nigdy nie będzie cierpiał…
- A co powiem bratu? Wyobrażasz sobie jak on się poczuje?-
- Ja to załatwię… Nie przejmuj się niczym.. Po prostu daj mu
odejść..- wtuliłam się w jego ciało i intensywnie myślałam. Tyle lat… Tyle lat
był z nami i tak nagle mam pozwolić mu odejść? To było tak cholernie trudne…
Moje jedno słowo miało zadecydować o tym czy pies przeżyje czy też spiszę go na
straty… To nieludzkie!
Po około piętnastu minutach wróciła do nas Pani Doktor i
zapytała jaką decyzję podjęliśmy
- Nie będzie go bolało?- zapytałam ocierając łzy
- Nie. On po prostu zaśnie nie czując najmniejszego bólu.-
wyjaśniła
- Mogę przy nim być?-
- Oczywiście. Możecie być tam oboje- powiedziała otwierając
drzwi do Sali. Wstałam i przeszłam do niebieskiego gabinetu. Pies leżał na
kozetce i był podłączony do aparatury mierzącej jego puls, oddech i mnóstwo
innych rzeczy.
Usiadłam tuż obok niego, chwyciłam jego łapkę i spoglądałam
w jego niebieskie oczy. Kobieta chwyciłam strzykawkę i powoli zaczęła wpuszczać
przezroczysty płyn do jego żyły. Zaczęłam płakać bo zrozumiałam, że właśnie
pozbawiam życia mojego przyjaciela.
- Pamiętasz ten dzień gdy Cię adoptowałam? Byłeś wtedy taki
malutki i wszystkiego się bałeś. Nikt nie chciał Cię kupić bo każdy myślał, że
jesteś chory a Ty po prostu bałeś się tych ludzi… Gdy przyjechałam podszedłeś
do mnie i zacząłeś merdać ogonkiem. To nie ja Cię wybrałam, ale Ty mnie.-
mówiłam do psa ciągle patrząc w jego oczy. Powieki powoli zaczynały mu opadać,
ale ja się nie poddawałam- Byłeś takim kochanym psem. Zawsze mnie wysłuchałeś,
pomogłeś i broniłeś mnie przed złem tego świata. Nigdy nikt mi Cie nie zastąpi.
Bardzo przepraszam Cię za to co zrobiłam…- pocałowałam jego łapkę i usłyszałam
ten okropny dźwięk. Dźwięk oznaczający kres czyjegoś życia. Przytuliłam się do
niego i całując jego głowę powiedziałam jak bardzo go kocham. Nagle dosłownie
znikąd pojawił się Zayn i trzymał mnie w ramionach do momentu w którym się nie
uspokoiłam.
- Chcecie zabrać ciało?- zapytała kobieta
- Tak, pochowam go.- powiedziałam i znów podpisałam
dokumenty. Po chwili byliśmy już w aucie i zmierzaliśmy do domu.
Na zewnątrz dzień dopiero budził się do życia. Słońce
leniwie wyglądało spoza linii horyzontu jakby bało się czegoś nieokreślonego.
Siedziałam z tyłu i głaskałam psa rozkoszując się po raz ostatni jego miękką
sierścią.
- Poczekasz tu chwilę?- zapytała gdy dojechaliśmy pod dom.
Chłopak skinął głową a ja popędziłam ile sił w nogach. Obudziłam babcię, która
była przerażona tym co się stało. Widząc mój stan powiedziała, że to co
zrobiłam było naprawdę słuszne…
Potem przyszła kolej na barta. Nie chciałam mu mówić o tym,
ale musiałam. I znów pojawił się Zayn. Powiedział abym dała im chwilę czasu.
Tak też zrobiłam i oświadczyłam babci, ze chcę pochować psa w należyty sposób.
Ona skinęła głową i powiedziała, że nie chce jechać. Poszłam do siebie i w
dużym pudełku wygrzebałam starą szmacianą lalkę pozbawioną ręki. Gdy byłam mała
Korney odgryzł ją i połknął. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Jedziemy?- głos barta wyrwał mnie z zadumy
- Tak- powiedziałam i ponownie ruszyliśmy w podróż.
Zatrzymaliśmy się kilka kilometrów poza granicą Londynu. To
właśnie tu Korney najbardziej lubił spędzać czas na długo godzinnym
bieganiu. Wysiedliśmy z auta i
zabraliśmy ciało psa. Szliśmy chwilę do momentu w którym dotarliśmy nad ogromną
topolę.
- To tu- powiedziałam i położyliśmy ostrożnie jego ciało
- Wygląda jakby spał- powiedział brat i położył psu głowę na
brzuchu.
Chwyciłam łopatę i nie reagując na propozycje pomocy od
Zayn’a kopałam dalej.
Kopanie grobu dla swojego najlepszego jak dotąd
Przyjaciela mogę porównać tylko do wbijania sobie szpilek w serce...
Z każdym ruchem łopaty coraz bardziej bolało i było coraz
głębsze...
Ten Pies nauczył mnie czegoś istotnego dla mnie.. i zrozumiałam to dopiero jak mi go zabrakło i kopałam mu miejsce spoczynku. Nauczył mnie tego że każda błahostka, każda Sekunda dana nam w życiu, każda sekunda poświęcona drugiej istocie jest na miarę złota jeśli nie nawet i bezcenna... On tak jak nikt cieszył sie pogryzionym kapciem, podarciem mi spodni, zrobieniem mi na złość jakimś swoim psim figlem i każdą sekundą którą z nim spędzałam i którą mu poświęcałam w swoim wolnym czasie...
Nauczył mnie też tolerancji na drugą istotę, że nie ważne kim jest, czym się zajmuje i jak wygląda...każdemu należy jej sie taki sam szacunek... szkoda że tak późno wyciągnęłam tą naukę i było mało tych wspólnych sekund... i o to mam teraz do siebie żal i nie mogę sobie tego wybaczyć...
Ten Pies nauczył mnie czegoś istotnego dla mnie.. i zrozumiałam to dopiero jak mi go zabrakło i kopałam mu miejsce spoczynku. Nauczył mnie tego że każda błahostka, każda Sekunda dana nam w życiu, każda sekunda poświęcona drugiej istocie jest na miarę złota jeśli nie nawet i bezcenna... On tak jak nikt cieszył sie pogryzionym kapciem, podarciem mi spodni, zrobieniem mi na złość jakimś swoim psim figlem i każdą sekundą którą z nim spędzałam i którą mu poświęcałam w swoim wolnym czasie...
Nauczył mnie też tolerancji na drugą istotę, że nie ważne kim jest, czym się zajmuje i jak wygląda...każdemu należy jej sie taki sam szacunek... szkoda że tak późno wyciągnęłam tą naukę i było mało tych wspólnych sekund... i o to mam teraz do siebie żal i nie mogę sobie tego wybaczyć...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej moje kochane kwiatuszki! :*
Jak podoba się rozdział? Osobiście bardzo do mnie przemawia i szczerze powiedziawszy jest to jeden z najlepszych jakie udało mi się napisać ;) Tak, ja i moja skromność....
Jak same mogłyście już zobaczyć, mój parszywy ryjek gości dosyć często na asku, ale to wszystko dla was więc spokojnie hejtujcie mnie tutaj :D
W końcu mam FERIE!!! Te z was, które właśnie zaczyna ferie, rozumie mnie, moją radość i cholerny entuzjazm, którym zarażam :) W końcu po tylu dniach ciężkiej nauki, milionów klasówek dwa tygodnie laby są dla mnie niczym największa czekolada :)
Czy rozdział pojawi się w przerwie? Hmmm... Sądzę, że nie będę taka okrutna i coś dodam ;)
Choroba zaczyna dobierać się i do mnie ale ja dzielnie walczę o to by być zdrową i pełną energii osobą ;)
Zasypało mnie o.O Masakra jakaś, tyle śniegu to ja nie widziałam od początku zimy :D Ale to dobrze, mam dzięki temu wenę, dzięki temu skupiam się na opisach, które wychodzą na prawdę plastyczne ;)
Ahhhh.... FERIE *.* Nie dociera to do mnie ale cieszę się jak nie wiem ;)
Misie komentujcie!!! To wiele znaczy ;)
Kocham was bardzo mocno! Życzę udanych ferii i dużo siły na nadchodzący tydzień- Magda :*
ZAJEBISTE *___*
OdpowiedzUsuńDlaczego Niall powiedział coś takiego ? Dlaczego on udawał ? ( Chociaż odnosze takie dziwne wrażenie że on czuje coś do Val ) ;(((
Jejku DLACZEGO ZABRAŁAŚ KORNEY'A ??!! ;(
Kurna popłakałam się ;(
Pisz szybko dalej ;*
Pozdrawiam i życze duuużo weny ;*
Mi też właśnie zaczeły sie ferie !!! Tyle że jestem chora -,- No ale spoko :D
WESOŁYCH FERRI !!!!! ;*
Opisując to wszystko z uśpieniem Korney'a przypomniałam sobie jak to ja musiałam uśpić mojego psa, przez co łzy lecą mi po policzkach jak szalone. Wiem dobrze co czuje Val, bo sama to przeżywałam, tylko, że mój pies był ze mną od moich narodzin. Zawsze był przy mnie i to dzięki niemu nauczyłam się spać w swoim łóżku, albo chodzić.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział, bo chcę wiedzieć co Zayn powiedział Charliemu. Pozdrawiam cię i życzę wspaniałych ferii.
Oj no i znowu nie wiem nawet co powiedzieć... To jest po prostu, najzwyczajniej w świecie WSPANIAŁE :)
OdpowiedzUsuńA co do tego Nialla... Ja i tak będę się upierać przy swoim, że on jest najlepszym EVER kandydatem na chłopaka Val ;) Ta sytuacja powyżej to zapewne jakieś nieporozumienie, które b,londym mam nadzieję dzielnie wyjaśni :) Co do Zayna, liczę, że będzie dobrym PRZYJACIELEM dla Vallery :D
Biedny Kortney :(((( Mogę przypuszczać, że wiem co czuje Vallety- sama rok temu musiałam uśpić mojego kotka ;(
Jestem pod ogromnym wrażeniem przemowy na końcu!! Ścisnęła mnie za serducho powodując wilgotnienie oczu :)
Taaak... NARESZCIE FERIE!!!! Dzisiaj wracając ze szkoły szczerzyłam się aż do obcych ludzi taka jestem szczęśliwa! :D
Jesteś cudowna, Madziu :) Pamiętaj o tym ;*
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
świetny rozdział :) nie mogę zrozumieć jak Niall mógł coś takiego powiedzieć --,- czekam na następny rozdział :) Też zaczynam dzisiaj ferie ;d xoxo
OdpowiedzUsuńHi Maddie! :*
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny muszę Cię przeprosić za nieskomentowanie ostatnich rozdziałów... Wybacz kochana. No ale wróciłam, ale nie obiecuję, że będę komentować regularnie. Ahh, szkoła daje w kość. Dobra, ale nie o tym teraz mowa! :p
Jak czytałam te beztroskie chwile Nialla i Valery w poprzednich rozdziałach to miałam stado motyli w brzuchu. *_* Boziu, to takie urocze.
Przykre jest to, że Valery jednak będzie musiała zapomnieć o Meg. To bardzo smutne, no bo która matka chciałaby nie widzieć swojej córki? :((
Awww, cieszy mnie jednak to, że relacje Val i jej mamy są na porządku dziennym. Chociaż jedno się wyjaśniło. ;)
ZAAAAYYYYN!!!!!!!! Wiedziałam, że i on wróci! Jezu, cieszę się jak dziecko. :o Moje serce przestało bić dla związku Irlandczyka i dziewczyny, bo Malik zawładnął moimi uczuciami i całym mózgiem. Swoim powrotem sprawił, że wszystko co mu zarzucałam poszło w dal i znowu jestem nim oczarowana. :D No ale to Twój blog i Ty tu decydujesz! I tak wiem, że nas zaskoczysz. Wiesz... kilka namiętnych momentów między nimi też by się przydało. :P Dobra, już będę cicho. ;)
A co to za brzydkie zachowanie Niallera?! Ojojoj, chyba ciocia Ola będzie musiała mu dać niezłe kazanie. :D Tak się nie robi! Przecież on naszą Val kocha caaaaaaaaaaaałym serduszkiem. Jak to możliwe? o.O Pozostaje mi jedynie czekać na kolejne rozdziały i wyjaśnienie tego incydentu. Jednak mój mały móżdżek owładnięty przez hot sex Malika, podpowiada mi, że to było powiedziane specjalnie i powróci Niallery. ;))
Jak przeczytałam "Budzę się gdy nad moją głową John Lenon zaczyna śpiewać Yesterday", to od razu przypomniał mi się tekst z cudownej książki, którą dostałam od Ciebie "rozdziewiczę Cię, John Lennon" i niepohamowany wybuch śmiechu! :DD Raany, chyba zacznę czytać ją drugi raz! Jest tego warta. *_*
Znowu odbiegłam od tematu. Dobra, wracam. ;]
Korney nie żyje?! Ale... ale jak to? :((( O niee. Oj Magda, Magda...
Będę tęsknić za tym cudownym psiaczkiem. <3
Buziaki,
@alexandra_1D__
Ojej. Kochanie nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłam kiedy ujrzałam nowy rozdział na Twoim cudownym blogu ! Przykro mi bardzo , że losy Valery i Nialla tak kiepsko się potoczyły, ale to nieważne. Ej, wracaj do Zayna! Zobacz jaki on czuły , cudowny i kochany. No i wrócił, przecież wy nie możecie bez siebie żyć!! Więc Zayn, kupuj kwiatka, szykuj romantyczną kolację i podbijaj serce Val, bo jesteście dla siebie stworzeni !
OdpowiedzUsuńStrasznie szkoda mi pieska Valery .. Same przykrości coś ostatnio ją spotykają ;(
Rozdział jest przecudny i mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny !
Udanych ferii Kochanie <33
Pozdrawiam :
i-can-be-your-shelter.blogspot.com
AAHH kochana, czujesz to tak samoja jak ja FERIEE nareszcie <3
OdpowiedzUsuńPomimo długiego myslenia doskonale wiem ze Nialler nie mówił o Val, ale czy mój mózg nie zawiedzie to się okaże. Jak zwykle rozdział nieziemski, no i te fragment z Korneyem, to smutne, że każdy kto jest nam potrzebny musi czasem odejść...
Mam ogromną nadzieję, że stosunki Valery z Zaynem zncznie się polepszą, bo ja widzę ich jako dobrych przyjaciół. Ta nasza bohaterka jest już chyba stworzona do samych przykrych rzeczy. Mam nadzieję że następne rozdziały będą bardziej pozytywne, choć takie kocham tak samo.
To jak kochana, łóżko dla mnie gotowe? Bo już jadę na nasz umówiony taniec. Śpiewasz tak prześlicznie że aż czuję jakbyś była obok mnie i do tego jestes taka piękna och chcę Cię obok siebie !
Mocno ściskam i całuję
Kocham
Emily<3
To wiadome że Niall udawał :D !
OdpowiedzUsuńPrzecież by nie powiedział chłopakom że będzie PSUŁ IM KARIERĘ,BO JĄ KOCHA.
BO JĄ KOCHA PRAWDA? Będzie jutro następny rozdział? Proszę,bo chcę żeby najszybciej się wyjaśniło między Niallem i Valery <3
Niall i Valery są sobie przeznaczeni!
OdpowiedzUsuńNiech Zayn zostanie TYLKO I WYŁĄCZNIE PRZYJACIELEM Valery. :D
Tylko i wyłącznie Niall i Valery są tacy słodcy razem xx
aaaa, nareszcie ferie! *.*
OdpowiedzUsuńjejku Niall O.o nie poznaje go... ciekawa jestem jak to się wszystko rozstrzygnie, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3
ja wolę parę Niall i Valery, są tacy słodcy ;)
udanego wypoczynku! ;*
Asia ;3
Jestem ciekawa o co poszło chłopakom. Czy na serio chodzi o Val ? Niech Zayn nie będzie z Val, niech będzie z Niallem Val. <3 ;3
OdpowiedzUsuńLove, Diana. <3