piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 51 ,, Musisz pozwolić mu odejść"



- No Valery.. Nie patrz w dół i dasz radę zejść- powiedział do mnie chłopak z dołu. Rzuciłam swoje buty i próbując skupić się na stawianiu kroków, na zimnym metalu powoli schodziłam w dół. Gdy tylko któraś z moich kończyn niebezpiecznie się zachwiała  przed oczami widziałam mnie spadającą w dół i łamiącą sobie każdą kość. Wszystkie sceny z filmów w których ktoś spada z drabiny zaczęły zalewać mój umysł a ja coraz bardziej zaczynałam wierzyć w to, że moja noga się podwinie i niczym Rose z Titanica będę wisiała nad ogromną przepaścią.
- Dobrze Ci idzie! Jeszcze tylko cztery malutkie kroczki!- mówił Zayn. Oddychałam głęboko i nagle zaczęła swędzić mnie stopa. Niewiele myśląc podniosłam ja do góry i podrapałam się, ale za jaką cenę. Nie trafiłam na stopień i spadłam. Słyszałam łamiące się kości i ogromny ból. Zamknęłam oczy i liczyłam w pamięci. Sekundy wydłużały się w całe lata a nawet wieki… Nagle poczułam mocne zderzenie się i śmiech Zayn’a.
- Dobra… Otwórz oczy i zejdź ze mnie- śmiał się nadal a ja powolutku otwierałam oczy. Siedziałam a właściwie na wpół leżałam na chłopaku, który się śmiał- Szczęście, że Cię złapałem. Przy takiej wysokości byś się nieźle połamała.. Po kiego grzyba drapałaś tę stopę?- wstałam z niego i podałam mu dłoń aby on również wstał. Szybko założyłam swoje buty i nagle zdałam sobie sprawę, że gdyby nie chłopak mogłabym stracić życie.
- Dziękuję- szepnęłam i dotknęłam się piersi. Serce biło mi na tyle mocno bym odczuwała to w postaci zawrotów w głowie.- Wiesz… Może lepiej chodźmy już stąd…- powiedziałam wychodząc przez tę samą dziurę co weszliśmy. – Zayn obiecasz coś mi?- zapytałam gdy w końcu ujrzałam światła ulicznych latarni a zapach śmieci pozostał za mną
- Co takiego?-
- Nigdy więcej wyjątkowych miejsc- zaśmiałam się
- Obiecuję- chłopak dołączył do mnie i ruszyliśmy w drogę do domu chłopaków.

Szliśmy chodnikiem gdy nagle po drugiej stronie ulicy mignęła mi sylwetka Harry’ego.
- Zayn to nie Hazza?- zapytałam wskazując na chłopaka, który był identycznie ubrany co nasz przyjaciel.
- Hej Harry!- krzyknął mulat a chłopak się odwrócił. Pomachaliśmy do niego by poczekał na nas i gdy tylko zapaliło się zielone światło popędziliśmy w jego stronę.
- Wracasz do domu?- zapytałam gdy znaleźliśmy się blisko chłopaka
- Właściwie to dopiero z niego wyszedłem…- skrzywił się. Nie minęło kilka sekund a podeszła do nas wysoka dziewczyna ubrana w jeansy i koszulę. Spojrzeliśmy na siebie z Zayn’em z szeroko otwartymi oczami
- No tak. To moja dziewczyna.. Przepraszam was, ale mamy zamówiony stolik. Do zobaczenia. – nie wierzyłam w to co powiedział. TO MOJA DZIEWCZYNA. To jego dziewczyna?! To Harry ma dziewczynę?! Od kiedy? Przecież ostatnim razem… Ale jak to wszystko możliwe? Kiedy oni się poznali? Kiedy się zakochali? A może… Nie, to nie możliwe i całkowicie nie w stylu Hazzy…
- Widziałaś to?- zapytał mnie Zayn gdy ruszyliśmy będąc nadal w szoku.
- Widziałam… Myślisz, że oni… No wiesz. Są ze sobą?- zapytałam i w końcu skręciliśmy na naszą ulicę
- Nie sądzę… Jakbyśmy nie znali Harry’ego to moglibyśmy uwierzyć, że są ze sobą, ale gdy go znamy to raczej nie z nami takie żarty..- chłopak dodał mi trochę pocieszenia. Pocieszenia po czym? Przecież nie czuję nic do tego chłopaka… dlaczego więc poczułam delikatnie ukłucie w momencie gdy ona podeszła do nas?
- Poza tym to skąd on ją wziął? Z ZOO? Wyglądała niczym krzyżówka żyrafy z lamą- rzucił chłopak. Weszliśmy do domu śmiejąc się z żartu, który opowiedział chłopak. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że dookoła nas nie było ludzi a muzyki nie było wcale słychać. Czyżby impreza dobiegła końca bez nas?  Spojrzałam na chłopaka, który mi towarzyszył a on tylko wzruszył ramionami najwyraźniej również nie rozumiejąc tej sytuacji.
Nagle z salonu dobiegł dźwięk tłuczonego szkła.
- Cholera jasna, Niall! Bądź mężczyzną!- usłyszałam krzyk Liam’a i już chciałam tam wejść gdy Zayn zatrzymał mnie i pokazał mi bym była cicho.
- Liam… Poczekaj, powoli…- głos Louisa był spokojny i przyjemny dla moich uszu. Co tam się działo? Tak bardzo byłam tego ciekawa, ale nie mogłam pozwolić sobie na to by wyjrzeć zza ściany. Wtedy nie dowiedziałabym się absolutnie niczego.
- Dacie mi spokój? Jakoś nie mam ochoty z wami gadać i to o takich rzeczach…- powiedział Niall a serce podskoczyło mi do góry. A co jeśli oni coś mu zrobią? Nie… To jego przyjaciele, więc nie grozi mu krzywda…
- To powiedz nam o co chodzi w tym wszystkim? Dlaczego wszyscy dookoła gadają tylko o tym, tym samym psując reputację naszego zespołu? Najpierw Zayn a teraz Ty?! Niall! Przejrzyj na oczy! Tyle koncertów, wywiadów i spotkań z fanami musieliśmy odwołać a teraz gdy wszystko wyszło na prostą to oni je odwołują! Możesz nam to wyjaśnić?- słuchałam tego wszystkiego i nie potrafiłam złożyć tego w jedną całość. Czy oni mówili o mnie? Czy to ja byłam powodem ich niepowodzeń? Czy ja naprawdę psułam reputację ich zespołu? O co w tym chodziło?! Spojrzałam na mulata i jego mina wcale nie wyrażała tego co bym sobie w tej chwili życzyła- chłopak był również zaskoczony tym co powiedział Liam…
- Liam uspokój się!- wrzasnął do tej pory opanowany Irlandczyk- Jak możesz osądzać mnie o coś takiego?! Czep się lepiej siebie niż mnie!-
- To co to wszystko ma znaczyć?!- dołączył się do kłótni Lou
- W czym tkwi problem?! Ona nic dla mnie nie znaczy! Nigdy jej nie kochałem!- krzyknął Niall a serce stanęło w miejscu. Co on powiedział? Powiedział, że nigdy mnie nie kochał i nic dla niego nie znaczę? Spojrzałam na Zayn’a a ten oczami dał mi do zrozumienia, jak bardzo mi współczuje. Poczułam łzy spływające po policzkach. Co za nieodpowiedzialny gówniarz? Jak on mógł?! Jak on mógł?! Po tym wszystkim co razem przeszliśmy? A co z tymi dniami w Irlandii? Jeżeli powie mi, że nie zmieniły jego uczucia do mnie to wybuchnę śmiechem… Przecież to jasne jak słońce i dwa razy dwa, że on mówił o mnie i o tym co było między nami.
Nie mogąc wytrzymać napięci zebrałam resztki sił i wpadłam do salonu.
- Valery!- krzyknął Zayn a chłopcy odwrócili się w moją stronę. Szłam wprost na Niall’a patrząc w jego przerażone oczy
- Co się stało?- zapytał gdy znalazłam się na tyle blisko niego by wymierzony przeze mnie policzek dał mu do rozumienia co się stało- A to za co?!- wrzasnął i złapał się za miejsce w które został uderzony. Po chwili był tam czerwony ślad mojej ręki
- Wiesz… Zastanawiam się jak można być taką podłą osobą jak Ty.- wszyscy patrzyli na rozgrywający się dramat, ale żaden z chłopaków nie próbował zapobiec temu wszystkiemu- Coś Ty sobie myślał? Że jestem jak dziwka? Gdy się znudzi to zapłacę i odejdę? Boże…- zakryłam twarz ręką- Jaka ja byłam głupia, ze pozwoliłam Ci zawładnąć moim życiem! Wiesz co? Mam za swoje. Jestem stanowczo za naiwna a Ty mi to właśnie udowodniłeś. Nienawidzę Cię! Nienawidzę Cię za to co zrobiłeś z moim życiem!- wybuchłam płaczem i spojrzałam na nich. Kretyni…
- Ale Valery.. Co Ty….- zaczął chłopak ale przerwałam mu wypowiedź
- Daj spokój. Teraz macie wolną rękę. Już nie będę wam psuć reputacji.- rzuciłam i opuściłam salon. W drzwiach wejściowych minęła mnie Eleonor wraz z Daniell, które widząc moje łzy zapytały się o co chodzi. Nie powiedziałam im nic tylko machając ręką zaczęłam się oddalać w stronę mojej jedynej ostoi czyli domu.
- Co wy żeście jej zrobili?!- usłyszałam jeszcze za sobą głos dziewczyn. A one to co? Nie psuły reputacji zespołu? Przecież były dziewczynami chłopaków… No tak… One mają na swoim koncie nieco więcej dni spędzonych z chłopakami…
- Valery poczekaj…- nagle przede mną stała Eleonor i Daniell. Obydwie stały skulone i ciężko dyszały- Możemy porozmawiać?- zapytała jedna z nich
- Chodźcie- otworzyłam furtkę i zaprosiłam dziewczyny do siebie.

- O! Valery!- babcia zdziwiła się na mój widok- Co Ty masz na ręce? Co się stało? Kim są te Panie?- zapytała i od razu podeszła do mnie by obejrzeć ranę. Od razu zaprowadziła mnie do kuchni, posadziła na krześle i wyjęła apteczkę.
- Babciu nie stało się nic takiego, to tylko zadrapanie. A to jest Daniell i Eleonor. Dziewczyny Liam’a i Louis’a.- przedstawiłam je kobiecie a one ładnie się uśmiechnęły. Babcia założyła mi plaster na ramię i mogłyśmy w końcu swobodnie pójść na górę.
- Przepraszam za nią, jest strasznie opiekuńcza- wyjaśniłam zamykając drzwi za dziewczynami- rozgośćcie się- usiadłam na krześle
- Valery… Powiedz co się tam stało. Wyglądałaś co najmniej tak jakby… Nie znam takiego słowa aby to opisać… Proszę Cię…- powiedziała Daniell przysiadając obok mnie
- To wszystko przez Niall’a- wzięłam głęboki oddech i zaczęłam i opowiadać wszystko od momentu w którym dotarłam na przyjęcie. Nie chciałam im zawracać głowy swoimi sprawami, ale to właśnie one były moimi przyjaciółkami i mogłam na nich polegać. Tylko one zrozumieją moje problemy… Przecież nie powiedziałabym babci co się stało, dlaczego jestem smutna i nie mam humoru. Poza tym z tą kobietą też mam do pogadania. To ona zmieniła bieg historii mojego życia. Mogłabym być teraz szczęśliwa z Zayn’em a nie płakać przez tego cholernego Niall’a
- Jesteś pewna, że on tak powiedział? Może się przesłyszałaś?- zapytała Eleonor, która jakby nie wierzyła mi na słowo
- A czy wyglądam jakbym się przesłyszała? Powiedział jasno i wyraźnie: Ona nic dla mnie nie znaczy, nigdy jej nie kochałem. Wybacz Eleonor, ale co jak co słuch mam dobry… Przepraszam, że jestem taka niemiła…- spojrzałam na nie, a one kiwały głowami niedowierzając
- Ale to zupełnie nie podobne do Niall’a. Przecież widać było między wami to uczucie…- zaczęła Daniell poprawiając włosy- i jeszcze Liam tak powiedział? Porozmawiam z nim i to wyjaśnię. Jak on mógł powiedzieć, ze rujnujesz ich zespół?!-
- Nie Daniell… Nie rób tego. Sama musze sobie to wyjaśnić z nimi. Nie chcę abyście miały przeze mnie problemy.
- Ej! Nie pamiętasz? Przyjaciółki!- uśmiechnęły się i zamknęły mnie w serdecznym uśmiechu.
- Tak, przyjaciółki- uśmiechnęłam się dziękując Bogu za to, że obdarował mnie tyloma cudownymi osobami.

Noc zamiast przynieść ukojenie stała się moim utrapieniem. Przekręcałam się z boku na bok nie mogąc znaleźć odpowiednio wygodniej pozycji by w końcu zasnąć. Cały czas słyszałam słowa Niall’a, które stały się moim przekleństwem. Analizowałam każdy moment, który spędziliśmy razem i zastanawiałam się gdzie zrobiłam błąd, co powiedziałam nie tak, lub czego nie zrobiłam.
Nie mogąc się wyciszyć wstałam i zeszłam do kuchni by móc napić się chłodnego mleka. Schodząc usłyszałam skomlenie Korney’a tuż przy drzwiach. Pomyślałam, że chce mu się siku więc otworzyłam balkonowe drzwi i do pomieszczenia wkradł się  przyjemny chłód. Zazwyczaj pies reagował na coś takiego, ale nie tym razem. Dalej skomlał tylko tym razem nieco głośniej. Przestraszona podeszłam do zwierzaka i ujrzałam go leżącego na wycieraczce.
- Co jest Korney?- zapytałam patrząc na jego cierpienie. Pies podniósł łeb i spojrzał na mnie oczami przepełnionymi bólem. Zaczęłam delikatnie dotykać jego ciała i gdy w końcu ucisnęłam jego brzuch pies głośno zawył.
- Boże przepraszam!- złapałam się za usta i pobiegłam na górę.- Babciu- wpadłam do sypialni kobiety- Babciu obudź się!- krzyknęłam, ale kobieta tylko machnęłam ręką i przewracając się na drugi bok zaczęła głośno chrapać. Zgasiłam światło i pobiegłam do siebie. W pośpiechu zastanawiałam się co mam robić. Normalnie w takiej sytuacji zadzwoniłabym do Niall’a, ale nie mogłam… Jedyną osobą do której mogłam się zwrócić był Zayn. Pośpiesznie wybrałam do niego numer i po kilku sygnałach odebrał. Był zaspany i przepraszałam go za to, że musiałam go obudzi. Szybko wyjaśniłam mu o co chodzi i chłopak w przeciągu 10 minut zjawił się pod domem.
- Co z nim?- zapytał gdy tylko wszedł. Niczym nie przypominał mi Zayn’a, którego ja znałam. Wiecznie dobrze ułożone włosy zastąpiły potargane, i sterczące na każda stronę kłaczki. Perfekcyjnie dobrane ubrania zamienił na dres i rozciągniętą bluzkę z płaczącą świnką
- Nie mam pojęcia. Tkliwość w podbrzuszu. Przepraszam, że Cię…- zaczęłam
- Daj spokój. Trzeba go zawieść do weterynarza- oznajmił. Podnieśliśmy psa wraz z wycieraczką i położyliśmy go na tylnych siedzeniach. Szybko wróciłam po torebkę i zamknęłam drzwi na klucz
- Wszystko będzie dobrze- powiedział chłopak i ruszyliśmy do zwierzęcego szpitala.

Kilka minut po 3 byliśmy na miejscy. Przyjęła nas miła Pani doktor, która powiedziała, że zaopiekuje się naszym podopiecznym najlepiej jak będzie potrafiła. Szybko wypełniłam potrzebne dokumenty i drżącymi rękoma złożyłam podpisy gdzie była taka potrzeba.
- Musicie poczekać tutaj. Za 15 minut dam wam znać co z psem.- powiedziała i znikła za niebieskimi drzwiami.
Chodziła to w jedną to w drugą stronę zastanawiając się co się dzieje z psem. W końcu udało mi się wyprzeć myśli o Irlandczyku, ale nie w taki sposób w jaki tego oczekiwałam.
- Proszę- powiedział Zayn podając mi kubek z gorącą herbatą- musisz się uspokoić. Zostało jeszcze pięć minut więc spokojnie Valery…
- Dziękuję Ci za to, ze zgodziłeś się mnie tu przywieźć. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła…- upiłam łyk gorącego napoju i usidłam na plastikowe krzesło.- Jak ja Ci się odwdzięczę?- spojrzałam na niego. Chłopak przecierał zaspane oczy. Wyglądał przy tym naprawdę przekomicznie
- Nie musisz nic robić w zamian. Po prostu bądź moją przyjaciółką…- uśmiechnął się dosłowienie w tym samym momencie kiedy wyszła Pani Doktor.
- Wszystko już jasne- powiedziała dopisując coś na białych kartkach- Dobrze, że przywieźliście psa, zaoszczędziliście mu sporo bólu.- wyjaśniła
- Co z nim? Żyje?- zapytałam i złapałam Zayn’a za rękę.
- Korney dostał skrętu jelit. Jest to stary pies i… Można zrobić operację, ale to na długo go nie uratuje i nie ma gwarancji, że pomoże. Takie problemy będą pojawiać się coraz częściej przez co pies będzie okropnie cierpiał.- spojrzałam na chłopaka, który opuścił smutno głowę. – Posłuchajcie.. Jest jedno alternatywne wyjście.- spojrzałam na nią z nadzieją, która prysła niczym mydlana bańka
- Nie… Nie pozwolę na to!- krzyknęłam wiedząc co kobieta ma na myśli- To mój przyjaciel!
- Posłuchaj zaoszczędzisz mu tym naprawdę dużo cierpienia. Umrze nic nie czując… Możesz być przy tym obecna.. Tak będzie najlepiej dla psa..- kobieta poklepała mnie po kolanie i wstała- Wrócę tu za niedługo i wtedy powiecie mi co robimy- weszła ponownie do Sali zostawiając nas samych
- Zayn…- odwróciłam się do chłopaka- Co ja mam zrobić?- zaczęłam płakać. Chłopak przygarnął mnie do siebie i zaczął kołysać.
- Valery musisz pozwolić mu odejść. To dla niego naprawdę będzie najlepszym rozwiązaniem..- powiedział również drżącym głosem- Pomyśl o tym, że już nigdy nie będzie cierpiał…
- A co powiem bratu? Wyobrażasz sobie jak on się poczuje?-
- Ja to załatwię… Nie przejmuj się niczym.. Po prostu daj mu odejść..- wtuliłam się w jego ciało i intensywnie myślałam. Tyle lat… Tyle lat był z nami i tak nagle mam pozwolić mu odejść? To było tak cholernie trudne… Moje jedno słowo miało zadecydować o tym czy pies przeżyje czy też spiszę go na straty… To nieludzkie!
Po około piętnastu minutach wróciła do nas Pani Doktor i zapytała jaką decyzję podjęliśmy
- Nie będzie go bolało?- zapytałam ocierając łzy
- Nie. On po prostu zaśnie nie czując najmniejszego bólu.- wyjaśniła
- Mogę przy nim być?-
- Oczywiście. Możecie być tam oboje- powiedziała otwierając drzwi do Sali. Wstałam i przeszłam do niebieskiego gabinetu. Pies leżał na kozetce i był podłączony do aparatury mierzącej jego puls, oddech i mnóstwo innych rzeczy.
Usiadłam tuż obok niego, chwyciłam jego łapkę i spoglądałam w jego niebieskie oczy. Kobieta chwyciłam strzykawkę i powoli zaczęła wpuszczać przezroczysty płyn do jego żyły. Zaczęłam płakać bo zrozumiałam, że właśnie pozbawiam życia mojego przyjaciela.
- Pamiętasz ten dzień gdy Cię adoptowałam? Byłeś wtedy taki malutki i wszystkiego się bałeś. Nikt nie chciał Cię kupić bo każdy myślał, że jesteś chory a Ty po prostu bałeś się tych ludzi… Gdy przyjechałam podszedłeś do mnie i zacząłeś merdać ogonkiem. To nie ja Cię wybrałam, ale Ty mnie.- mówiłam do psa ciągle patrząc w jego oczy. Powieki powoli zaczynały mu opadać, ale ja się nie poddawałam- Byłeś takim kochanym psem. Zawsze mnie wysłuchałeś, pomogłeś i broniłeś mnie przed złem tego świata. Nigdy nikt mi Cie nie zastąpi. Bardzo przepraszam Cię za to co zrobiłam…- pocałowałam jego łapkę i usłyszałam ten okropny dźwięk. Dźwięk oznaczający kres czyjegoś życia. Przytuliłam się do niego i całując jego głowę powiedziałam jak bardzo go kocham. Nagle dosłownie znikąd pojawił się Zayn i trzymał mnie w ramionach do momentu w którym się nie uspokoiłam.
- Chcecie zabrać ciało?- zapytała kobieta
- Tak, pochowam go.- powiedziałam i znów podpisałam dokumenty. Po chwili byliśmy już w aucie i zmierzaliśmy do domu.
Na zewnątrz dzień dopiero budził się do życia. Słońce leniwie wyglądało spoza linii horyzontu jakby bało się czegoś nieokreślonego. Siedziałam z tyłu i głaskałam psa rozkoszując się po raz ostatni jego miękką sierścią.
- Poczekasz tu chwilę?- zapytała gdy dojechaliśmy pod dom. Chłopak skinął głową a ja popędziłam ile sił w nogach. Obudziłam babcię, która była przerażona tym co się stało. Widząc mój stan powiedziała, że to co zrobiłam było naprawdę słuszne…
Potem przyszła kolej na barta. Nie chciałam mu mówić o tym, ale musiałam. I znów pojawił się Zayn. Powiedział abym dała im chwilę czasu. Tak też zrobiłam i oświadczyłam babci, ze chcę pochować psa w należyty sposób. Ona skinęła głową i powiedziała, że nie chce jechać. Poszłam do siebie i w dużym pudełku wygrzebałam starą szmacianą lalkę pozbawioną ręki. Gdy byłam mała Korney odgryzł ją i połknął. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Jedziemy?- głos barta wyrwał mnie z zadumy
- Tak- powiedziałam i ponownie ruszyliśmy w podróż.
Zatrzymaliśmy się kilka kilometrów poza granicą Londynu. To właśnie tu Korney najbardziej lubił spędzać czas na długo godzinnym bieganiu.  Wysiedliśmy z auta i zabraliśmy ciało psa. Szliśmy chwilę do momentu w którym dotarliśmy nad ogromną topolę.
- To tu- powiedziałam i położyliśmy ostrożnie jego ciało
- Wygląda jakby spał- powiedział brat i położył psu głowę na brzuchu.
Chwyciłam łopatę i nie reagując na propozycje pomocy od Zayn’a kopałam dalej.
Ko­panie gro­bu dla swo­jego naj­lep­sze­go jak  dotąd Przy­jaciela mogę porównać tylko do wbijania so­bie szpi­lek w ser­ce... Z każdym ruchem łopa­ty co­raz bar­dziej bo­lało i było coraz głębsze...
Ten Pies nau­czył mnie cze­goś is­totne­go dla mnie.. i zro­zumiałam to do­piero jak mi go  zabrakło i ko­pałam mu miej­sce spoczyn­ku. Nau­czył mnie te­go że każda błahos­tka, każda Sekun­da da­na nam w życiu, każda se­kun­da poświęco­na dru­giej is­to­cie jest na miarę złota jeśli nie na­wet i bez­cenna... On tak jak nikt cie­szył sie pog­ry­zionym kap­ciem, po­dar­ciem mi  spodni, zro­bieniem mi na złość ja­kimś swoim psim fig­lem i każdą se­kundą którą z nim spędzałam i którą mu poświęcałam w swoim wol­nym cza­sie...
Nau­czył mnie też to­leran­cji na drugą is­totę, że nie ważne kim jest, czym się zaj­mu­je i jak wygląda...każde­mu na­leży jej sie ta­ki sam sza­cunek... szko­da że tak późno wyciągnęłam tą naukę i było mało tych wspólnych se­kund... i o to mam te­raz do siebie żal i nie mogę so­bie te­go wy­baczyć...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej moje kochane kwiatuszki! :*
Jak podoba się rozdział? Osobiście bardzo do mnie przemawia i szczerze powiedziawszy jest to jeden z najlepszych jakie udało mi się napisać ;) Tak, ja i moja skromność....

Jak same mogłyście już zobaczyć, mój parszywy ryjek gości dosyć często na asku, ale to wszystko dla was więc spokojnie hejtujcie mnie tutaj :D

W końcu mam FERIE!!! Te z was, które właśnie zaczyna ferie, rozumie mnie, moją radość i cholerny entuzjazm, którym zarażam :) W końcu po tylu dniach ciężkiej nauki, milionów klasówek dwa tygodnie laby są dla mnie niczym największa czekolada :) 

Czy rozdział pojawi się w przerwie? Hmmm... Sądzę, że nie będę taka okrutna i coś dodam ;)
Choroba zaczyna dobierać się i do mnie ale ja dzielnie walczę o to by być zdrową i pełną energii osobą ;)
Zasypało mnie o.O Masakra jakaś, tyle śniegu to ja nie widziałam od początku zimy :D Ale to dobrze, mam dzięki temu wenę, dzięki temu skupiam się na opisach, które wychodzą na prawdę plastyczne ;) 
Ahhhh.... FERIE *.* Nie dociera to do mnie ale cieszę się jak nie wiem ;)

Misie komentujcie!!! To wiele znaczy ;)
Kocham was bardzo mocno! Życzę udanych ferii i dużo siły na nadchodzący tydzień- Magda :*
 

11 komentarzy:

  1. ZAJEBISTE *___*
    Dlaczego Niall powiedział coś takiego ? Dlaczego on udawał ? ( Chociaż odnosze takie dziwne wrażenie że on czuje coś do Val ) ;(((
    Jejku DLACZEGO ZABRAŁAŚ KORNEY'A ??!! ;(
    Kurna popłakałam się ;(
    Pisz szybko dalej ;*
    Pozdrawiam i życze duuużo weny ;*
    Mi też właśnie zaczeły sie ferie !!! Tyle że jestem chora -,- No ale spoko :D
    WESOŁYCH FERRI !!!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Opisując to wszystko z uśpieniem Korney'a przypomniałam sobie jak to ja musiałam uśpić mojego psa, przez co łzy lecą mi po policzkach jak szalone. Wiem dobrze co czuje Val, bo sama to przeżywałam, tylko, że mój pies był ze mną od moich narodzin. Zawsze był przy mnie i to dzięki niemu nauczyłam się spać w swoim łóżku, albo chodzić.
    Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział, bo chcę wiedzieć co Zayn powiedział Charliemu. Pozdrawiam cię i życzę wspaniałych ferii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj no i znowu nie wiem nawet co powiedzieć... To jest po prostu, najzwyczajniej w świecie WSPANIAŁE :)
    A co do tego Nialla... Ja i tak będę się upierać przy swoim, że on jest najlepszym EVER kandydatem na chłopaka Val ;) Ta sytuacja powyżej to zapewne jakieś nieporozumienie, które b,londym mam nadzieję dzielnie wyjaśni :) Co do Zayna, liczę, że będzie dobrym PRZYJACIELEM dla Vallery :D
    Biedny Kortney :(((( Mogę przypuszczać, że wiem co czuje Vallety- sama rok temu musiałam uśpić mojego kotka ;(
    Jestem pod ogromnym wrażeniem przemowy na końcu!! Ścisnęła mnie za serducho powodując wilgotnienie oczu :)
    Taaak... NARESZCIE FERIE!!!! Dzisiaj wracając ze szkoły szczerzyłam się aż do obcych ludzi taka jestem szczęśliwa! :D
    Jesteś cudowna, Madziu :) Pamiętaj o tym ;*
    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :) nie mogę zrozumieć jak Niall mógł coś takiego powiedzieć --,- czekam na następny rozdział :) Też zaczynam dzisiaj ferie ;d xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Hi Maddie! :*
    Po raz kolejny muszę Cię przeprosić za nieskomentowanie ostatnich rozdziałów... Wybacz kochana. No ale wróciłam, ale nie obiecuję, że będę komentować regularnie. Ahh, szkoła daje w kość. Dobra, ale nie o tym teraz mowa! :p
    Jak czytałam te beztroskie chwile Nialla i Valery w poprzednich rozdziałach to miałam stado motyli w brzuchu. *_* Boziu, to takie urocze.
    Przykre jest to, że Valery jednak będzie musiała zapomnieć o Meg. To bardzo smutne, no bo która matka chciałaby nie widzieć swojej córki? :((
    Awww, cieszy mnie jednak to, że relacje Val i jej mamy są na porządku dziennym. Chociaż jedno się wyjaśniło. ;)
    ZAAAAYYYYN!!!!!!!! Wiedziałam, że i on wróci! Jezu, cieszę się jak dziecko. :o Moje serce przestało bić dla związku Irlandczyka i dziewczyny, bo Malik zawładnął moimi uczuciami i całym mózgiem. Swoim powrotem sprawił, że wszystko co mu zarzucałam poszło w dal i znowu jestem nim oczarowana. :D No ale to Twój blog i Ty tu decydujesz! I tak wiem, że nas zaskoczysz. Wiesz... kilka namiętnych momentów między nimi też by się przydało. :P Dobra, już będę cicho. ;)
    A co to za brzydkie zachowanie Niallera?! Ojojoj, chyba ciocia Ola będzie musiała mu dać niezłe kazanie. :D Tak się nie robi! Przecież on naszą Val kocha caaaaaaaaaaaałym serduszkiem. Jak to możliwe? o.O Pozostaje mi jedynie czekać na kolejne rozdziały i wyjaśnienie tego incydentu. Jednak mój mały móżdżek owładnięty przez hot sex Malika, podpowiada mi, że to było powiedziane specjalnie i powróci Niallery. ;))
    Jak przeczytałam "Budzę się gdy nad moją głową John Lenon zaczyna śpiewać Yesterday", to od razu przypomniał mi się tekst z cudownej książki, którą dostałam od Ciebie "rozdziewiczę Cię, John Lennon" i niepohamowany wybuch śmiechu! :DD Raany, chyba zacznę czytać ją drugi raz! Jest tego warta. *_*
    Znowu odbiegłam od tematu. Dobra, wracam. ;]
    Korney nie żyje?! Ale... ale jak to? :((( O niee. Oj Magda, Magda...
    Będę tęsknić za tym cudownym psiaczkiem. <3

    Buziaki,
    @alexandra_1D__

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej. Kochanie nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłam kiedy ujrzałam nowy rozdział na Twoim cudownym blogu ! Przykro mi bardzo , że losy Valery i Nialla tak kiepsko się potoczyły, ale to nieważne. Ej, wracaj do Zayna! Zobacz jaki on czuły , cudowny i kochany. No i wrócił, przecież wy nie możecie bez siebie żyć!! Więc Zayn, kupuj kwiatka, szykuj romantyczną kolację i podbijaj serce Val, bo jesteście dla siebie stworzeni !

    Strasznie szkoda mi pieska Valery .. Same przykrości coś ostatnio ją spotykają ;(

    Rozdział jest przecudny i mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny !
    Udanych ferii Kochanie <33


    Pozdrawiam :

    i-can-be-your-shelter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. AAHH kochana, czujesz to tak samoja jak ja FERIEE nareszcie <3
    Pomimo długiego myslenia doskonale wiem ze Nialler nie mówił o Val, ale czy mój mózg nie zawiedzie to się okaże. Jak zwykle rozdział nieziemski, no i te fragment z Korneyem, to smutne, że każdy kto jest nam potrzebny musi czasem odejść...
    Mam ogromną nadzieję, że stosunki Valery z Zaynem zncznie się polepszą, bo ja widzę ich jako dobrych przyjaciół. Ta nasza bohaterka jest już chyba stworzona do samych przykrych rzeczy. Mam nadzieję że następne rozdziały będą bardziej pozytywne, choć takie kocham tak samo.
    To jak kochana, łóżko dla mnie gotowe? Bo już jadę na nasz umówiony taniec. Śpiewasz tak prześlicznie że aż czuję jakbyś była obok mnie i do tego jestes taka piękna och chcę Cię obok siebie !
    Mocno ściskam i całuję
    Kocham
    Emily<3

    OdpowiedzUsuń
  8. To wiadome że Niall udawał :D !
    Przecież by nie powiedział chłopakom że będzie PSUŁ IM KARIERĘ,BO JĄ KOCHA.
    BO JĄ KOCHA PRAWDA? Będzie jutro następny rozdział? Proszę,bo chcę żeby najszybciej się wyjaśniło między Niallem i Valery <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Niall i Valery są sobie przeznaczeni!
    Niech Zayn zostanie TYLKO I WYŁĄCZNIE PRZYJACIELEM Valery. :D
    Tylko i wyłącznie Niall i Valery są tacy słodcy razem xx

    OdpowiedzUsuń
  10. aaaa, nareszcie ferie! *.*
    jejku Niall O.o nie poznaje go... ciekawa jestem jak to się wszystko rozstrzygnie, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3
    ja wolę parę Niall i Valery, są tacy słodcy ;)
    udanego wypoczynku! ;*
    Asia ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem ciekawa o co poszło chłopakom. Czy na serio chodzi o Val ? Niech Zayn nie będzie z Val, niech będzie z Niallem Val. <3 ;3
    Love, Diana. <3

    OdpowiedzUsuń