piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 52 ,, Na prawdę chcesz się ze mną ożenić? "



Wchodząc do domu od razu skierowałam się na górę by móc w końcu zapewnić mojemu ciału należny wypoczynek. Bezwiednie opadłam na aksamitną pościel i zasnęłam no bardzo długo.
I znów budził mnie Lenon, i znów jego melodyjny głos doprowadzał mnie do szału. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i nie patrząc kto dzwoni odebrałam go.
- No w końcu Valery.- usłyszałam wesoły głos Louisa- Nie wiem co zrobiłaś Zayn’owi ale chłopak śpi jak zabity…- zaśmiał się
- Daruj sobie. Dlaczego mnie budzisz?- zapytałam ziewając
- Budzę? Wiesz… Normalni ludzie o 19.00 nie śpią, ale jak tam wolisz.
- O jakiej 19 Lou? Jest…- spojrzałam na zegarek- 19.02- byłam lekko rozbawiona tym, że udało mi się przespać cały dzień
- Minuty też są ważne, ale mam dla Ciebie coś ważniejszego. Organizuję małe przyjęcie. Wiesz.. Taka mała rocznica i… i chciałbym abyś na niej była- wyjaśnił
- Będzie Niall?-
- A dlaczego ma go nie być? W końcu on też jest częścią zespołu...- zdziwił się
- No to dziękuję, ale nie jestem zainteresowana- ziewnęłam i miałam się już rozłączyć gdy dobiegł mnie jego krzyk- Co jeszcze?
- No proszę Cię. Nie idziesz tam dla niego tylko dla nas a poza tym źle zrozumiałaś tamtą rozmowę…- jeszcze tego by brakowało żeby chłopak wytykał mi błędy. Nie wiedziałam co powiedzieć dlatego zastanawiałam się jak najdłużej jak potrafiłam. Impreza? Dlaczego nie? W końcu każdy z nas potrzebuje trochę rozrywki a dzisiejszy dzień był na tyle okrutny i przepełniony smutkiem, że potrzebowałam się rozerwać.
- O której i gdzie?- zapytałam przecierając oczy i podnosząc się do góry
- Zaraz wyślę Ci adres. Zabierzesz się z Zayn’em czy przyjedziesz sama?- zapytał mnie chłopak
- Poradzę sobie. Do zobaczenia- rozłączyłam się i odrzuciła telefon na bok. 
    Wstając przeciągnęłam się leniwie niczym kot i włączając radio ruszyłam by wziąć szybki prysznic. Bałam się tego co może mnie spotkać na tym przyjęciu. Bałam się tego, że Niall będzie próbował porozmawiać ze mną, będzie przepraszał, prosił o jeszcze jedną szansę a ja… Ja chyba nie dałabym rady. Byłam tak cholernie rozdarta. Z jednej strony odczuwałam do niego silną sympatię a z drugiej tak bardzo go nienawidziłam i byłam na niego zła… Może faktycznie się przesłyszałam? Może on nie mówił o mnie? Może mówił o swojej byłej dziewczynie? Oblałam twarz zimną wodą i natychmiast wróciłam do rzeczywistego świata. Sprawa była prosta. Idę na imprezę, bawię się jak najlepiej potrafię bez łez i smutku i pokazuje Horanowi jak wiele stracił.
     Wyszłam spod prysznica i wytarła ciało szorstkim ręcznikiem. Pośpiesznie wsmarowałam nawilżający krem i stanęłam przed szafą. Nie wiedziałam jak mogę się ubrać na tego typu wyjście. Zapewne będzie to wszystko w klubie więc słodkie sukienki odpadają. Nagle w ręce wpadły mi jeansowe shorty. Spojrzałam na nie analizując wszystko i natychmiast dobrałam do nich bluzkę z dodatkami. Kilka minut i wyglądałam jak porządna, ostra dziewczyna, która nie wie co to łzy i smutek. Tylko co z twarzą na której były śladu po łzach? Tu z pomocą przyszedł mi podkład i czarna kredka do oczu. Co dał mi mocny makijaż? Poczułam się pewniejsza siebie i w pewien sposób silniejsza.
- Wychodzisz?- zapytała babcia podnosząc nos znad stosu papieru
- Tak, wychodzę. Nie czekaj na mnie- oświadczyłam chwytając klucze
- Może za dużo tych imprez co moja Panno? Cały czas imprezujesz….- pokręciła głową
- Przypominam Ci że są wakacje i nie mam żadnych obowiązków- pomachałam jej i wyszłam. Czułam że ją zraniłam.. Babcia nie zasługiwała na takie traktowanie nawet wtedy gdy byłam zła i nie miałam humoru. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę, która pojawiła się niesamowicie szybko. Podałam mężczyźnie adres i odjechaliśmy spod mojej ostoi.

     Światła uliczny latarni wyglądały niczym małe, zlewające się w jedną całość punkty. Oparłam głowę o chłodną szybę i usiłowałam wymyślić jakiś przebieg rozmowy gdyby na mojej drodze stanął blondyn. Czarna dziura pogłębiała się z każdą chwilą i powodowała ogromny ból w czaszce.
- Kim jesteś?- zapytał mnie kierowca gdy utknęliśmy w korku
- Człowiekiem.- rzuciłam próbując wrócić do moich myśli
- Wiesz, to raczej widać. Chodzi mi o to kim jesteś z zawodu. Piosenkarką, modelką, aktorką…- rzucił naciskając klakson i krzycząc: rusz się palancie!
- Wybacz ale nie wiem o co chodzi…-
- No jedziesz do klubu gdzie spędzają czas tylko elity. Musisz coś znaczyć w tym całym świecie show- biznesu… Jeśli jesteś nikim, nie wejdziesz tam.- powiedział ruszając się w końcu z korka
- Jestem znajomą pewnego zespołu.- wyjaśniłam
- A przepustkę masz?-
- Przepustkę? A po co mi ona?- zapytałam. Przecież Lou nie wspominał nic o tym
- Nie masz przepustki, nie masz wejścia. Proste. Viola!- krzyknął. Zapłaciłam mu z przejazd tej niezwykle długiej drogi i wciągnęłam dużo powietrza do płuc. Kolejka do kluby była naprawdę długa więc musiałam uzbroić się w cierpliwość i odczekać swoje.
     Ludzi coraz przybywało i widząc te wszystkie tak modnie ubrane kobiety czułam się jak żebraczka. Stanowczo nie pasowałam do wizerunku chłopaków i tego co działo się dookoła nich. Te wszystkie kobiety, fotoreporterzy, fotografowie… Ja nie byłam częścią tej układanki co się zowie show-biznesem. Byłam małym robakiem, którego Liam i Lou postanowili zadeptać. Blondyn ułatwił im to zadanie więc naprawdę dziwiłam się skąd to zaproszenie. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam ochroniarza, który był naprawdę ogromnym mężczyzną.
- Nazwisko- jego głos budził we mnie grozę i przerażenie
- Smith, Valery Smith- powiedziałam czując na sobie wzrok ludzi zgromadzonych dookoła mojej osi.
- Nie ma takiego. Następny!- krzyknął
- Ale jak to?! Jestem znajomą chłopaków z…- Boże jak nazywał się ten zespół?- No wie Pan. Jest tam Louis i Harry i Niall i Liam i Zayn…
- Tak, tak. A sama Megan Fox jest moją żoną. Spadaj stąd.- rzucił i odepchnął mnie brutalnie w bok. Skrzywiłam się z bólu i nagle zrozumiałam, że nie jestem w odpowiednim dla mnie miejscu. Powinnam być teraz przy bracie, czytać mu bajki, łaskotać go i budować domy z klocków Lego. Tak mało czasu mu poświęcałam, rodzinę odstawiłam na bok a zajęłam się chłopakami. Co ze mną było nie tak?
- Valery, co Ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś w środku?- nagle przede mną znalazł się Harry. Skąd on się tu wziął? Naprawdę nie mam pojęcia. Wyrósł jakby spod ziemi nie uprzedzając nikogo o tym.
- Nie dostałam się do środka… Pomyślałam, że… Nie ważne.- rzuciłam i zaczęłam kierować się w stronę rzędu taksówek
- A Ty dokąd?- podbiegł do mnie i chwycił mnie a ramię
- Do domu.- odparłam jakby było to coś oczywistego
- A co z przyjęciem? Chodź, nie daj się prosić. Rozerwiesz się, potańczysz. Zobaczysz, będzie dobrze.- zachęcał mnie uśmiechając się przy tym naprawdę cudownie.
- Godzina, nie dłużej- wskazałam na zegarek, który widniał na jego nadgarstku a on posłusznie skinął głową i wziąwszy mnie pod swoją rękę dotarliśmy do ogromnej kolejki, w której wcale nie musieliśmy czekać
- Słyszałem, że nie chciałeś wpuścić mojej przyjaciółki.- powiedział Hazza zmieniając głos. Ten sam ochroniarz podniósł na nas oczy i pobladł
- No bo… Bo…- jąkał się- Nie było jej na liście- wskazał na kawałek papieru
- Za co Ci płacą?! Masz zapisywać wszystkich a nie tych, których Ci się tylko podoba!- wrzasnął na niego. Zachowywał się tak, jak kolejna kapryśna gwiazda, której kaprysu nie spełniono
- Przepraszam. W którym boksie Państwo siedzicie?- zapytał nieco milej
- W boksie D.- powiedział chłopak i przeciskając się przez tłum weszliśmy do klubu w którym grała głośna muzyka. Neonowe światełka mrugały dookoła nas, pijani ludzie ocierali się o nas rozlewając przy tym swoje napoje. Co za okropne miejsce…
W końcu dotarliśmy do małego korytarzyka gdzie wstęp mieliśmy tylko my i naszym celem stały się drzwi z wielką literą D pod którą widniał napis ONE DIRECTION.
Weszliśmy do pomieszczenia w którym panował spokój. W powietrzu rozbrzmiewała cicha klubowa muzyka, opary alkoholu drażniły mój nos zresztą tak samo jak i dym tytoniowy, który pochodził jak się okazało z papierosów wypalanych przez Zayn’a. Ujrzałam Eleonor i Daniell siedzące obok swoich chłopaków więc przywitałam się z nimi i zaczęłyśmy rozmowę, której w ogóle nie rozumiałam, ale kiwałam głową przytakując tym samym na stawiane przez nie pytania. Chwilę później przyszedł ten sam ochroniarz, który tak brutalnie mnie potraktował. Przyniósł nam całą tacę drinków na koszt firmy w ramach rekompensaty. Chłopcy ucieszyli się i od razu po nie chwycili. Jako jedyny powstrzymywał się Liam oraz Zayn, który od czasu do czasu zerkał na mnie i bezgłośnie pytał czy wszystko dobrze.
Patrząc na chłopaków starałam się omijać Niall’a, ale nie sposób było to zrobic bo jego było pełno, dosłownie wszędzie. Kręcił się to tu to tam. Zagadywał dziewczyny a na mnie patrzył posępnym wzrokiem. Co ja takiego mu zrobiłam?!
- Kochani!- odezwał się Lou- Dzisiaj pijemy za naszą nową piosenkę! Oby tak dalej było chłopcy!- Lou lekko wstawiony uniósł kieliszek do góry. Reszta powtórzyła ten gest i po chwili ich wesołe krzyki wypełniły pomieszczenie.- No kochani! Czas ruszyć na parkiet!- krzyknął Liam i chwyciwszy Daniell za ręce opuścił boks. Reszta chłopaków uczyniła niemalże to samo z wyjątkiem Niall’era.
- Valery…- zaczął przybliżając się do mnie- Porozmawiajmy o tym co usłyszałaś- mimo iż od chłopaka pachniało alkoholem był trzeźwy. Słyszałam to w jego głosie, widziałam w jego oczach i gestach, które były niezwykle delikatne
- Niall ja wiem co słyszałam. Okłamałeś mnie- próbowałam powstrzymywać nerwy co było ekstremalnie trudne w tej sytuacji
- Nie! To wcale nie chodziło o Ciebie tylko o…- do pomieszczenia wpadł Zayn.
- Zatańczysz?- zapytał wyciągając dłoń w moją stronę
- Z przyjemnością- rzuciłam patrząc blondynowi w oczy. Chłopak uderzył pięścią w stół i tyle go widziałam. Zayn porwał mnie na parkiet i w rytmach doskonałej do tańca muzyki skakaliśmy, śpiewaliśmy i dobrze się bawiliśmy. Kątem oka wyglądałam reszty naszej paczki. Oczywiście Daniell tańczyła z Liam’em co dawało naprawdę doskonały duet. Lou w rogu obracał Eleonor, której alkohol zaczynał uderzać do głowy. Cały czas śmiała się i niemalże przewracała. Harry tańczył w grupie dziewcząt, które niemalże pożerały go wzrokiem a Niall? Ujrzałam jego sylwetkę samotnie siedząca przy barze. Przeglądałam mu się bacznie do momentu w którym jakaś dziewczyna nie poprosiła go do tańca. Muzyka zwolniła a chłopak znikł mi z oczy.
- Odbijany!- usłyszałam i znalazłam się w ramionach Liam’a. Uśmiechnęłam się do niego i zadowolona z możliwości wdychania jego perfum a nie alkoholu oparłam delikatnie głowę na jego barku. Ręka chłopaka powoli przesuwała się po moich plecach to w górę to w dół. Tyle dni nie byliśmy ze sobą tak blisko, że nawet taki gest jak położenie dłoni na plecach wydawał się czymś cudownym i wyjątkowym. 
- Dobrze jest mieć Cię ponownie w ramionach Valery- uśmiechnął się do mnie i delikatnie pocałował dłoń
- Tak.- odparłam- Może to najwyższy czas, by naprawić nasze stosunki?- zapytałam a chłopak nie zdążył nic odpowiedzieć bo za nami ktoś krzyknął:
- Odbijany!- i znów znalazłam się w cudzych ramionach, które tym razem należały do Lou.- Moja śliczna i kochana Valery!- powiedział chłopak obracając mnie dookoła swojej osi.
- Lou chyba nie powinieneś już dzisiaj pić- wyjaśniłam starając się trzymać głowę jak najdalej od niego. Nienawidziłam zapachu alkoholu do tego stopnia, że robiło mi się niemalże niedobrze gdy byłam tuż obok tego chłopaka
- Och mamy święto! Kochanie!- pocałował mój policzek- Poza tym trzeba Cię pogodzić z Niall’em bo wiesz… Jego organizm dosyć źle reaguje na alkohol a dzisiaj z tego smutku będzie pił i pił….- machnął ręką i o mały włos a leżelibyśmy na parkiecie gdyby nie Harry, który podtrzymał chłopaka
- Temu Panu już podziękujemy- powiedział loczek i wziąwszy go pod pachę podreptał do naszego boksu
- No i znów zostałaś sama…- Zayn stanął obok mnie i obrócił kilka razy dookoła mojej osi- Ślicznie wyglądasz i genialnie się ruszasz...- chwalił mnie a ja poczułam się lekko zażenowana jego komplementami. Jemu też niczego nie brakowało. Był przystojny, umiał dobrze się ubrać no i potrafił dobrze tańczyć.W takich momentach ja te, tęskniłam za jego dotykiem, ciepłymi ustami i słowami, które niejednokrotnie agitowały mnie do działania.
- Zayn, wiesz o co chodziło wczoraj chłopakom?- zapytałam czując, że jednak źle postąpiłam oceniając z góry blondyna
- Z tego co wiem to chodzi o dziewczyną, którą nie jesteś Ty. Podobno jakaś Susie czy coś takiego. Nie wiem Valery… Nie wnikałem w ich problemy.- wytłumaczył
- W ich? Przecież jesteście zespołem.- zdziwiłam się słysząc jego wypowiedź
- Posłuchaj. Mamy się bawić. Nie czas na takie rozmowy!- z głośników popłynęła szybsza muzyka i parkiet stał się nasz. Śmiałam się, żartowałam, tańczyłam z chłopakami, których zapewne więcej nie zobaczę i chyba co najważniejsze zapomniałam o wszelkich problemach, smutkach i bawiłam się jak nigdy dotąd.
W końcu po ponad godzinnym skakaniu poczułam, że mój język zamienił się w suchy wiórek zresztą tak samo jak gardło, które błagało o szklankę czegoś do picia. Przeprosiłam chłopaka, z którym tańczyłam i udałam się do naszego boksu. To co tam ujrzałam sprawiło, że pozlepiane przez Niall’era serce znów rozpadło się w miliony kawałków.
Blondyn siedział przy stoliku a dookoła niego wianuszek dziewczyn chichotał ze wszystkiego co on powiedział. Jedna z dziewczyn dotykała jego policzka, ust, co najwyraźniej mu nie przeszkadzało. Spojrzałam na niego a ten tylko krzywo się uśmiechnął. Wybiegłam stamtąd, udałam się do baru i zamówiłam szklankę soku. Tyle osób zabijało swoje smutki w alkoholu więc dlaczego ja miałabym tego nie zrobić? Może to naprawdę pomaga?
- Poproszę setkę wódki- powiedziałam do chłopaka stojącego za barem a ten skinął głowa i nalał mi malutki kieliszek bezbarwnego płynu. Obracałam szkiełko w rękach i w końcu jednym zdecydowanym ruchem opróżniłam jego zawartość. Przełykając poczułam się tak jakbym połykałam ogień. Czułam pod oczami łzy gdy nagle dostałam sok i szybko wypiłam niemalże całą jego zawartość.
- Wiesz… Nie jest dobrze jak się pije samemu- powiedział ktoś obok mnie- Jestem Drake.- podał mi rękę
- Valery- powiedziałam ściskając ją
- Chłopak?- zapytał
- Tak…- odparłam sama wstydząc się mojego problemu- Zachciało mi się pokochać gwiazdke- wściekła na blondyna zamówiłam jeszcze jeden kieliszek
- Spokojnie… Nie ten to inny- uśmiechnął się. Pocieszaczem to on nie mógł zostać…
- Nie mam szczęścia do facetów.- rzuciłam opróżniając kolejny kieliszek
- Może trafiałaś na nieodpowiednich mężczyzn? Takiej kobiecie jak Ty potrzeba kogoś kto potrafi kochać.- powiedział przysuwając się do mnie
- Można prosić o jeszcze jeden?- zapytałam a barman spojrzał na mnie podstępnie- Nie jestem sama- wyjaśniłam a on pokręcił głową i podał mi kieliszek
- No, to za tych frajerów, którzy mnie zranili- już miałam wypić jego zawartość gdy ktoś złapał mnie za rękę
- Ty pijesz?!- krzyknął zdziwiony Zayn
- Nie widać?- wyrwałam się z jego uścisku i opróżniłam szkło- Skoro życie mam do dupy to alkohol zawsze może podnieść jego rangę nie?-
- Wychodzimy- powiedział i chwytając mnie za rękę zaczął ciągnąć w kierunku drzwi
- Zostaw mnie! Nie jesteś moim mężem aby mi rozkazywać!- byłam zła na chłopaka a alkohol tylko wzmagał to uczucie
- To się szybko może zmienić, kościół jest tuż za rogiem- powiedział i przerzucił mnie przez swoje ramie. Zwisałam teraz głową w dół i widziałam ludzkie stopy poruszające się w rytm muzyki. Śmiałam się do upadłego jak chłopak tłumaczył ochroniarzowi, że tylko za dużo wypiłam i nie mogłam sama wyjść z klubu.
- Na prawdę chcesz się ze mna ożenić?- zapytałam gdy świat znów nabrał kształtu i widziałam wszystko jak należy
- Jasne- powiedział i szliśmy przez pasy. Zapewne gdyby nie asekuracja chłopaka leżałabym na ulicy zanosząc się śmiechem i czekałabym na pewną śmierć. Miło byłoby zginąć pod kołami czerwonego mustanga….

- Ale to nie może się stać prawdą- powiedziała dziewczyna, której alkohol zaczynał buzować w krwi, czego potwierdzeniem były jej słowa.
- Dlaczego?- zapytałem zdziwiony jej słowami.
- Bo się nie kochamy.- powiedziała spuszczając wzrok na ziemię. Weszliśmy na teren parku i po kilku metrach spaceru usiedliśmy na opuszczonej, białej ławce
- Ty to powiedziałaś, nie ja.- spojrzałem na chmury napływające w naszą stronę. Wyglądały tak groźnie gdy zakrywały wszystkie gwiazdy, że w pewnym momencie przeszedł mnie dreszcz wywołany chłodnym podmuchem wiatru.
- Nie myśl sobie, że jestem nieświadoma tego co mówię. Jeszcze panuje nad swoim umysłem-spojrzałem na nią dosyć dziwnie delikatnie mrużąc oczy.- Kochasz mnie Zayn? Czujesz coś do nadal do mnie?- zapytała spoglądając na mnie swoimi cudownymi oczami. Tak bardzo brakowało mi tej bliskości między nami, tak długo czekałem na taki dzień w którym znów siądziemy i jak dawniej zaczniemy ze sobą rozmawiać o wszystkim. Miałem to na wyciągnięcie ręki, ale bałem się po to sięgnąć. Bałem się, że znów ją zranię i tym razem stracę na zawsze…
- No Zayn, taki chłopak jak Ty nie powinien się wstydzić swoich uczuć. Tym bardziej przed swoją byłą dziewczyną… - rzuciła machając nogami- I pomyśleć, że jeszcze wczoraj byłam skłonna powiedzieć blondasowi co czuję… Już się bałam, że tam na dachu powiesz, że chcesz jeszcze jedną szansę i wiesz co? Zgodziłabym się, kurwa jak nic zgodziłabym się. Jestem idiotką bo ciągle Cię kocham…. – spojrzała na mnie kręcąc głową- i powiedziałam to. – zaśmiała się
- Aż tak bardzo chcesz wiedzieć co do Ciebie czuję?- pokiwała głową i czknęła niczym mała dziewczynka-  Kocham Cię tak bardzo jak jeszcze nikogo nie kochałem.- poprawiłem kosmyk jej włosów, który wypadł z misternie związanego warkocza-  Co tam miliony dziewczyn chcących mnie dotknąć, mieć ze mną zdjęcie czy chcących abym podpisał się im na piersiach. Valery, tylko Ty się dla mnie liczyłaś i liczysz. I jak zobaczyłem, że jesteś z Horanem zrozumiałem, że Cię straciłem na zawsze. Zasługujesz na szczęście jakie da Ci on, nie ja. Marzę o tym aby Cię całować, kochać się z Tobą pod gołym niebem i marzę o tym aby się z Tobą ożenić w małym kościółku na końcu świata i z dala od ludzi. Wiem, że takie myślenie to tylko strata czasu, ale cóż… Kochasz Niall’a, nie mnie.- powiedziałem wyrzucając w końcu z siebie to, co dotarło do mnie wczoraj gdy widziałem ją taką zdesperowaną i zrozpaczoną. Ona była dla mnie całym światem i w momencie wyjazdu z Londynu straciłem ważną część siebie, która już do mnie nie powróci.
- Daj spokój Zayn. Horan ma przesrane i nic tego nie zmieni. Jest irlandzką świnią, która mnie wykorzystała- zrobiło mi się jej żal. Doprowadziła się do okropnego stanu, w którym nie mogła się pokazać w domu.
- Chodź- wziąłem dziewczynę na ręce i niosłem ją do momentu w którym udało mi się odnaleźć mój samochód. Był zaparkowany kilka przecznic dalej.. Jakim cudem?
Położyłem brunetkę na przednim siedzeniu i przypiąłem pasami. Zająłem miejsce kierowcy i pojechałem w ulubione przeze mnie miejsce- zabrałem ją nad Tamizę gdzie mogła spokojnie zasnąć.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć Pingwinki!
Ahhhh.... Cudowne czasy nastały co? Ferie, pełno śniegu, spanie do południa- pełny luz :P Mam dla was małą nagrodę! Dzisiaj piąteczek a to oznacza dla was dwa dni odetchnięcia od złej szkoły!
W końcu przyszedł czas na ,, poważną " rozmowę pomiędzy główną bohaterką a Zayn'em! Moja wyobraźnia nie zna granic :D
Wiecie.... Brakuje mi czegoś w tych rozdziałach, tylko sama nie wiem czego. Może powiecie mi co robię źle, czego wam brakuje jako czytelnikom? Byłoby to dla mnie ogromnym ułatwieniem :)
Ucieszy was zapewne ta wiadomość- na 80% nie pojadę do siostry a to oznacza rozdział ( a być może więcej ich ) w przyszłym tygodniu. Dlaczego? Muszę być teraz pod stałą kontrolą lekarzy. Niestety, ciało starzeje się więc pojawiają się choroby :P
Trochę przykre, bo nie wiedziałam jej całe 6 lat ale cóż... Takie moje szczęście :)

Zdarzyła się dosyć przykra rzecz. Ktoś włamał się na mojego drugiego bloga i cóż... Usunął go. Nie byłoby z tym problemu, ale ktoś był na tyle mądry i usunął moje konto na bloggerze... Nie wiem kto to zrobił, ale jedno jest pewne- nie zostawię tego tak. Oczywiście, są domysły i spekulacje na ten temat, ale cóż ja mogę zrobić? Mogę jedynie mścić się na tej osobie:P Zła ja!
Co będzie z tamtym opowiadaniem? Póki co nie wskrzeszam go ponieważ chcę zapanować nad tym. Szkoła mnie wymęcza, dom mnie wymęcza, zdrowie nie to a problemów masa... Wczoraj omal nie znalazłam się w szpitalu więc same rozumiecie, prawda?
Ktoś na asku zapytał mnie czy u mnie wszystko dobrze itd i nie wiecie nawet jak mi się zrobiło cieplutko na serduszku! Awwww, jesteście kochane bo czytacie tego bloga, komentujecie go a na dodatek martwice się o mnie :) To na prawde cudowne uczucie wiedzieć, że są jeszcze osoby, które się o mnie martwią!
Przepraszam ze wszelakie błędy, literówki itd, ale w moje ręce dostały się nożyczki i czym to się skończyło? Ogromną, głęboką raną, wylewem krwi i moją paniką!
Niestety, jak na ferie przystało nie mogę odpocząć bo nauczyciele zadali nam caaaałe góry prac domowych, pozapisywali mnóstwo klasówek i o... Czasem mam ochotę ich udusić... Wrrrr!
No, nie zanudzam was! 
Kocham was bardzo, bardzo mocno! 
Przesyłam ogromną ilość buziaków i ciepłych przytulasków na mroźne dni!
Kocham, Magda :*

12 komentarzy:

  1. no więc wiem co czujesz bo ja też mam ferie i się z tego powodu cieszę!
    Rozdział BOSKI, bardzo mnie zaciekawił i szczerz to trochę boje się o Valery, bo ona pogubiła się teraz w swoim życiu i sama nie za bardzo wie czego chce (no przynajmniej ja to tak odbieram, nie wiem jak reszta), jednak myślę, że ona powinna byc z Niallem. Jednak to ty piszesz to opowiadanie i to ty wiesz kto ma byc z kim.
    Miłych ferii i głowy pękającej od pomysłów!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczny rozdział ! :) cieszę się, że Zayn powiedział jej co czuje.... to było takie słodkie *o* Kocham twoje opowiadanie. Już nie mogę doczekać się następnego rodziału xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no..jestem w rozpaczy.
    Niech wszystko wyjasni sie w koncu miedzy z Niallem a Valery. *-*
    A Zayn mnie troche irytuje..mysli ze przyjechal,i bedzie z Valery?
    Pff..nie ma tak,to Niall byl z nia wtedy kiedy potrzebowala poczucia bezpieczensrwa..i wgl :x
    Bedzie w ten weekend drugi rozdzial? Proszeee <3
    NIALL I VALERY = <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cie do The Verastile Blogger http://dream-it-is-my-life.blogspot.com/ ! ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Madziuniu moja kochana!!!
    Przepraszam, że pod ostatnimi rozdziałami nie znalazłaś mojego komentarza :// Wiem, że strasznie się opuściłam... Mam nadzieję, że jednak nie masz mi tego za złe. Wszystkie rozdziały są przeczytane i nadrobione, więc dzisiaj zostawiam tutaj długaśny komentarz ;)
    Cieszę się, że Valery spędziła z Niallem miło czas w Irlandii. To smutne, że rodzina zastępcza Meg nie zgodziła się na spotkania Val z malutką Meg. No ale trochę się im nie dziwię, ponieważ starają się chronić dziewczynkę. Ale co tam robił niby ojciec Liama? Ojojoj! Zdziwiło mnie to! Potem między Valery i Niallem pojawiło się jakieś uczucie... czy to coś więcej niż tylko przyjaźń? Tak mi się wydaje :P
    W kolejnych rozdziałach kupa imprez. Nieźli imprezowicze z tych naszych chłopaków :P Hahha! I buuummm pojawia się Zayn. Bardzo dobrze, że pogodzili się z naszą brunetką. Widziałam jednak, że jemu nadal bardzo mocno na niej zależy... Popełnił błedy, których teraz bardzo żałuje :) Później nastąpiła śmierć pieska rodziny Smith :( Może jestem okrutna, ale na wszystkich filmach kiedy zwierzaki giną ja płaczę przez kilka godzin... Czasami nawet śmierć ludzi mnie tak nie wzrusza (szczególnie jak gram w Simsy i topię ich w basenie, ahhh!) Tym razem było bardzo podobnie. Wzruszyłam się bo sama mam pieska i dokładnie to samo czuję. Może dlatego tak łatwo było wcielić mi się w postać Valery. A teraz najważniejsze... Co miała znaczyć rozmowa Nialla z chłopakami? Myślę, że faktycznie nie chodziło o nią, ale kto wie?! To naprawdę smutne, że czasem głupie intrygi zabijają uczucie pomiędzy ludźmi ://
    Noooo to chyba naprawdę kończę :) Przepraszam, że pytałam Cię na asku o stan Twojego zdrowia, ale naprawdę się zmartwiłam :( Jakby co to będę się tam podpisywać literką H, ponieważ Hania nie idzie z technologią i nie ma ask'a :// Właściwie to czasu też nie... Dopiero co wróciłam z nart :) I nie połamałam się skarbie! Wracam zdrowia i zadowolona, że mam taką kochaną osóbkę jak ty słońce!! Trzymaj się ciepło, lep bałwana póki śnieg jest, korzystaj z życia, pisz rozdziały i po prostu bądź z nami!!! :D Duże buziaki! Przepraszam za taaaaaki dłuuuugi komentarz! Po prostu tyle się tutaj dzieje! Obiecuję poprawe z komentarzami! :) Dobranoc! Hania :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Pokaz mi tego, który usunął Twoje opowiadanie, a osobiście.się do niego wybiorę.mhm.
    Czy w rozdziałach czegos brakuje? Mi się wydaje, ze nie, aczkolwiek cieszylabym się okropnie jakby powrócil wątek miłości Zayna i Valery.

    Rozdzial jak zwykle jest genialny.


    Pozdrawiam:



    i-can-be-your-shelter.blogspot.com



    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy dodasz nastepny rozdzial :D?

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję że Niall i Valery wszystko sobie wyjaśnią,i w końcu będą razem.
    I wszystko będzie tak jak w Irlandii.No i Zayn.. niech znajdzie sobie jakąś dziewczynę (Perrie) i będzie tylko przyjacielem Valery.Przecież Niall i Valery to najpiękniejsza para jaka może tylko być,oni naprawdę do siebie pasują! Szczerze mówiąc to czytam to opowiadanie tylko dla tego że od początku miałam nadzieję że Valery i Niall będą razem.Wtedy mogę się wczuć w rolę bohaterki,ponieważ też kocham Niall'a *-* A gdy bohaterka kocha kogoś innego niż Nialla to mi to nie pasuję,bo nie umiem się wczuć.I zazwyczaj przerywam czytanie takiego bloga.Więc mam nadzieję że NIALL I VALERY BĘDĄ RAZEM. Życzę weny,masz ferie :>?
    Skoro masz ferie,może dodawaj dwa rozdziały w tygodniu :D? xoxo,żona Horana <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Podasz swojego ask'a? :>
    NIALL I VALERY = <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://ask.fm/MaGicChoCoLaTe/best Mój ask
      http://ask.fm/Nialleryx Ask odnośnie tego opowiadania

      Usuń
  10. Genialny rozdział! Jaz zawsze zresztą. Mam nadzieję że między Niallem będzie wszystko ok i że będą razem chociaż podoba mi się również powrót wątku i Valery i Zaynie. Z niecierpliwością czekam na kolejny !

    Zapraszam do siebie: do-not-forget-you.blogspot.com
    Pozdrawiam - Ivy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Łołołołooł! :D Wszystko pięknie, ładnie (i cudownie jak zwykle), ale Val ma być z Horankiem, noo! :D
    Madziu... mi właściwie niczego nie brakuje. Cały czas czytając Twoje rozdziały czuję tą samą magiczną moc nie pozwalającą oderwać moich biednych oczu od monitora!
    Jak to się ktoś włamał?! ;o Jak tylko dowiesz się kto daj cynka i MY już się nim zajmiemy! :D
    Szczerze, to przestraszyłam się jak przeczytałam, że prawie wylądowałaś w szpitalu :(( Trzymaj się tam nam Madziu!! :))
    Jeszcze raz podkreślę iż rozdział CUDOWNY, kocham Twoją twórczość i kocham Twoją wspaniałą osóbkę! ;3
    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    Ps. Pojawił się u mnie nowy rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń