Każda cząstka mojego ciała odmawiała mi posłuszeństwa. Byłam
obolała, zmęczona a głowa dosłownie pękała mi w szwach. Potrzebowałam szklanki
wody, która zaspokoiłaby moje pragnienie, Poruszyłam się leniwie i poczułam się
lekko skrępowana a to wszystko za pomocą pasów. Na zewnątrz było ciemno, ale
latarnie świecące dookoła nas pozwoliły mi zorientować się gdzie tak właściwie
jestem.
- No i się obudziłaś śpiąca królewno- zaśmiał się chłopak, który
okazał się być Zayn’em
- Co się stało? Gdzie my jesteśmy i dlaczego śpimy w aucie?-
zapytałam łapiąc się za głowę- Masz może coś od bólu?-
- Kac?- chłopak zaśmiał się a ja posłałam mu mordercze
spojrzenie. Po chwili wyjął butelkę wody i podał mi białą, okrągłą tabletkę.
Pochłonęłam ją niczym najlepszą czekoladę na świecie i oparłam się o zagłówek
fotela
- Czy ja naprawdę się upiłam?- zapytałam nie do końca pewna
czy chcę usłyszeć odpowiedź
- Wiesz… Zależy…. No ale dałaś nieźle czadu! Umiesz pić
kobieto!- klepnął mnie po ramieniu a ja poczułam jak zawartość mojego żołądka
niebezpiecznie się chwieje.
- Jeśli nie chcesz mieć potopu w aucie to zabierz te rączki
kochany.- chłopak jakby bojąc się o swoje auto uniósł dłonie w geście
niewinności i tak jak ja, oparł się o zagłówek fotela
- Połóż się z tyłu Valery. Ledwo żyjesz…. – spojrzałam na
chłopaka a on skinął głową
- Położysz się obok mnie?- zapytałam od razu gryząc się w
język
- Jasne- powiedział Zayn po chwili wahania. Wyskoczył z
auta, otworzył mi drzwi i po chwili leżałam tuż obok chłopaka kładąc głowę na
jego klatce piersiowej. Zastanawiałam co się dzieje z Niall’em. Ostatnią rzecz
jaką pamiętam to dziewczynę siedzącą obok niego i dotykającą jego ust, twarzy…
Przeszedł mnie dreszcz, który prawdopodobnie Zayn odebrał jako deszcz
spowodowany wyziębieniem mojego ciała. Lekko przygarnął mnie do siebie pytając
czy wszystko dobrze.
- Tak, obawiam się, że tak- powiedziałam biorąc głęboki
wdech
- Obawiasz się, że tak? Powinnaś być zadowolona, że wszystko
jest dobrze- jego głos był ciepły i przepełniony pewnego rodzaju uczuciem.
Brakowało mi takich gestów od tego chłopak tym bardziej, że w przeciągu dwóch
dni moje nastawienie do tego chłopaka uległo zmianie.
- Zayn… Czy my robimy dobrze będąc tak blisko siebie?-
zmarszczyłam brwi zastanawiając się nad sensem naszej bliskości i naszych
gestów wobec siebie.
- A dlaczego mamy robić źle? Czy jest coś złego w tym
geście? Jesteś moją przyjaciółką a przyjaciele się przytulają. Valery…. Nie
pamiętasz nic?- w jego głosie zdawało się usłyszeć żal a być może nawet strach
- A powinnam coś pamiętać?-
- Wiesz…. Teoretycznie jesteś moją żoną od czterech godzin
ale to chyba nic w porównaniu do…- zaczął chłopak ale przekaz jego słów dotarł
do mnie nieco później
- Jak to żoną?! Zayn co myśmy zrobili?!- wrzasnęłam
raptownie podrywając się do góry. Breja w żołądku fiknęła koziołka odzywając
się w dosyć nieprzyjemny sposób
- Nie jedna dziewczyna cieszyłaby się że jest żoną samego
Malika.- powiedział dosyć pewny siebie
- Zayn!- pochyliłam się nad nim a chłopak jakby chcąc
pozbawić mnie pewności siebie uniósł się lekko na łokciach sprawiając tym
samym, że jego twarz znalazła się stanowczo za blisko mojej. Przeszedł mnie
dreszcz ekscytacji i spojrzałam na jego usta. Dostawałam arytmii serca będąc
zaledwie kilka centymetrów od tego czego tak mi brakowało. Czułam się z minuty
na minutę coraz słabsza a on to perfidnie wykorzystywał.
- Teraz nic nie powiesz?- zapytał opierając się na łokciach-
Śmiało Valery…- mówiąc to jego usta delikatnie muskały moje- Powiedz co Ci leży
na sercu…- jego głos był przepełniony namiętnością i czymś co w tamtej chwili
mogłabym nazwać pożądaniem. Gdyby nie to, że alkohol nie siał już spustoszenia
w moim ciele oddałabym mu się cała. Nie patrzyłabym na uczucia, którymi darzę
Niall’a, nie spoglądałabym na moją ocenę stosunków seksualnych z mężczyznami.
Zayn działał na moje zmysły i on doskonale o tym wiedział.
Spoglądałam mu w oczy w których odbijał się blask księżyca i
ulicznych latarni
- Nigdy więcej tak nie żartuj- powiedziałam opadając w
zagłębienie siedzenia.- Dobranoc- powiedziałam zamykając w oczy i próbując
skupić się na śnie, który jak na złość nie przychodził. Liczyłam baranki,
myślałam o przyszłości, ale gdzieś pomiędzy tym był Zayn, jego usta, jego
oddech i te oczy… Chłopak szeptał bawiąc się moimi włosami. Po chwili słuchania
jego ciepłych słów zaadresowanych do mnie zasnęłam myśląc o tym jak wykorzystać
resztę wakacyjnych dni.
Próbowałem dodzwonić się do dziewczyny jednak ona nie
odbierała żadnego z moich połączeń. Najpierw znikła ona, potem znikł Zayn… To
wydawało się naprawdę dziwne i podejrzane. Obawiałem się czy przyjazd Zayn’a
nie przyniesie zwrotów akcji. Wtedy, gdy chłopak powiedział mi, że zabiera Val
na spacer wiedziałem, że moja rola się właśnie w tym momencie kończy. Ile razy
budziłem się w nocy słysząc szloch Valery i ledwo dosłyszalne słowa: Zayn nie
opuszczaj mnie. Ile było takich nocy? Stanowczo dużo, bym mógł zdać sobie
sprawę z tego, że jej serce należy do cholernego mulata, który wziął je i po
kilku dniach wyrzucił do kosza. Dziewczyna chciała mi coś powiedzieć… Już nawet
wyobrażałem sobie jak Valery mówi mi, że darzy mnie stanowczo czymś więcej
niźli przyjaźnią. Wyobrażałem sobie to jak padamy sobie w ramiona i łączymy się
w namiętnym, przepełnionym miłością pocałunku.
Tuż po tym jak ona zobaczyła mnie z tymi dziewczynami
szukałem jej, ale w tym tłumie było naprawdę trudno dostrzec szczupłą brunetkę.
Ile bym dał abym mógł cofnąć czas… Chciałbym aby dziewczyna nie usłyszała tych
okropnych słów, które padły z moich ust…. Wiele bym dał abym mógł ją teraz
trzymać w ramionach i cieszyć się jej kruchym ciałem, które niemalże wydawało
się jak ze szkła.
Opuściłem klub trzymając w ręku jej małą torebkę.
Rozglądałem się bacznie, ale nigdzie jej nie widziałem. Opadłem na pobliską
ławkę i zastanawiałem się gdzie dziewczyna może się znajdować. To jasne- dom.
Ruszyłbym tak od razu, ale trzeba było zachować resztki
przyzwoitości i poczekać do rana. Potykając się o korzenie własnych myśli
ruszyłem w kierunku taksówek i po kilku minutach znalazłem się w domu gdzie nie
zważając na nic ułożyłem się na kanapie i zasnąłem niczym małe dziecko
przyciskając małą torebkę do piersi.
Obudziłam się z głową wciśniętą w zagłębienie szyi mulata.
Oddychałam spokojnie nie zdając sobie sprawy z tego, że trzymam ręce pod
koszulą chłopaka. Nagle poczułam skurcz jego mięśni i zauważyłam ułożenie
naszych ciał. Leżałam, dosłownie leżałam na chłopaku, który był tak naprawdę
skrępowany przez moje ciało.
Leniwie ziewnęłam budząc chłopaka uprzednio dotykając jego
idealnie wyrzeźbionej klatki piersiowej.
- Zayn wstawaj- poklepałam go po policzku. Twarz chłopaka
wykrzywił grymas niezadowolenie- Cholera Mailk- krzyknęłam i ścisnęłam jednego
z jego sutków
- Zwariowałaś?!- poderwał się do góry masując obolałe
miejsce- To boli!- skrzywił się
- Wiem.- zaczęłam się śmiać- Przepraszam
- Och wy kobiety….- złapał się za głowę- Wstawaj Paniusiu ze
mnie jedziemy do domu. Czas na porządny wypoczynek, syte śniadanie i wymarzony
prysznic. Nie miej mi za złe ale jednak alkohol nie jest dla Ciebie.
Śmierdzisz…- skrzywił się a ja poczułam się lekko zakłopotana
- I vice
versa Malik, i vice versa….- pokazałam mu język i wygramoliłam się z
auta zajmując wcześniejsze miejsce. Od czasu do czasu zerkałam w stronę
chłopaka nie mogąc powstrzymać śmiechu. Na policzku miał odbity kawałek
metalowej części pasa bezpieczeństwa co prócz kilkudniowego zarostu dodawało mu
męskiego wyglądu. Tak, prawdziwy mężczyzna powinien mieć na swoim koncie noc w
samochodzie ze swoją byłą dziewczyną!
Gdy zatrzymaliśmy się w pobliżu piekarni, zapach świeżych
bułek wywołał u mnie mdłości. Chłopak szybko wysiadł z auta i zniknął w
pięknych białych drzwiach. Przyglądałam się pięknym, eleganckim kobietom, które
pędziły do pracy bez żadnego uśmiechu na twarzy, bez żadnych emocji… Bez
niczego. Ich twarze były pozbawione wyrazu, który tak bardzo odzwierciedlał to,
co dzieje się we wnętrzu naszej duszy… Niektóre z nich, jak zmierzająca ku
ogromnemu biurowcowi, kobieta ostrzyżona na krótko zaczynała dzień z uśmiechem
na twarzy. Widać było, że jest kobietą spełnioną, praca sprawia jej przyjemność
a życie jest dla niej swoistą nagrodą.
Nagle z budynku wyleciał Zayn. Na policzku widniał ślad
krwistoczerwonej szminki a wyraz jego twarzy wyrażał wszystko- chłopak był
przerażony.
- Co się stało?- zapytałam gdy wskoczył do auta
- Ta kobieta stojąca za kasą to jakaś psychopatka! Rzuciła
się na mnie- powiedział i pokazał mi zadrapanie na szyi- Próbowałem się jej
wyrwać ale sama widzisz jak to się skończyło- krew powoli sączyła się z rany.
- Na szczęście to tylko zadrapanie- powiedziałam
przyglądając się ranie- Wiesz… Nie chcę cię popędzać ale może już ruszymy?
Jednak jestem głodna i śpiąca- powiedziałam i jakby chcąc udowodnić, że mówię
prawdę ziewnęłam.
- Dla Ciebie wszystko księżniczko- puścił oczko i odpalił
silnik auta. W przeciągu piętnastu minut znaleźliśmy się na naszej ulicy i w
oddali widziałam żółty dom rosnący z każdą chwilą.
- Punkt 7.00 Panna Valery Smith została dostarczona do domu
cała i zdrowa.- zaśmialiśmy się- No z tym zdrowiem to bym polemizował, ale na
szczęście jesteś w jednym kawałku- chłopak uśmiechnął się do mnie i podał torbę
ze świeżym pieczywem.
- To do zobaczenia… Kiedyś tam?- zapytałam naciskając małą
klamkę i do auta wpadło dużo świeżego, lipcowego powietrza.
- Tak, do zobaczenia kiedyś tam- odparł i nim zdążyłam
zapytać czy nie widział mojej torebki chłopak odjechał.
Weszłam do domu potykając się o własne, porozrzucane w holu
buty robiąc przy tym sporą ilość hałasu. Starając się zachować pozory dobrze
wychowanej dziewczyny przesunęłam nogą buty i udałam się do kuchni gdzie jak
nigdy było pusto.
- Korney! Chodź na dwór!- zawołałam, ale nie usłyszałam
charakterystycznego grzechotania jego obroży o schody. Nagle, jakby przez mgłę
przedarło się poczucie straty i samotności. Korney nie żył, to ja sama wydałam
na niego wyrok śmierci….
Otworzyłam szeroko balkonowe drzwi by móc napawać się
cudownym zapachem kwiatów, które przez ostatnie dni a być może nawet tygodnie
wyglądały jakby podróżowały przez tropikalną puszczę. Natychmiast pomyślałam,
że przydałby się porządki przeprowadzone zarówno w domu jak i w ogrodzie, ale
moje ciało dało mi dosyć wyraźny znak, że czas na odpoczynek. Przetarłam
zaspane oczy i zauważyłam stojącą na blacie zimną kawę. Czy jest coś lepszego
niż kawa? Nie miałam zamiaru spędzić kolejnego dnia śpiąc, więc nastawiłam wodę
i po chwili szłam na huśtawkę położoną tuż za domem z filiżanką cudownie
pachnącego napoju.
Usiadłam patrząc w chmury, które z każdą sekundą przesuwały
się coraz szybciej. W końcu, na horyzoncie pokazały się ciemne niemalże czarne
chmury niosące za sobą upragniony deszcz. Uśmiechnęłam się do siebie zanurzając
usta w czarnym napoju. Małe cegiełki energii zaczęły budować moje samopoczucie
na nowo a sen musiał odejść w zapomnienie, przynajmniej na kilka przyszłych
godzin.
Zaczęłam rozmyślać o tym co ostatnie dni tak naprawdę
wniosły do mojego życia. Pokłóciłam się z Niall’em, ale za to mam znacznie
lepsze stosunki z Zayn’em. Znalazłam Meg, wiem gdzie mieszka, ale nie mogę być
dla niej matką. Zostałam pozbawiona przyjaciela a na domiar złego ktoś ukradł
mi torebkę… Upiłam się co było całkowicie do mnie niepodobne. Ja i alkohol?
Brzmiało to tak niedorzecznie, że miałam ochotę śmiać się do momentu odmówienia
posłuszeństwa przez mięśnie, ale nie mogłam… Chciałam do Niall’a, chciałam aby
powiedział mi w oczy, że nic do mnie nie czuje, że nic dla niego nie znaczyłam.
Bolało mnie to, ale ciągle w sercu była iskierka nadziei, że to było
nieporozumienie lub okrutny żart.
Pierwsze krople deszczu zaczęły spadać na ziemię. Kurz
unosił się do góry tylko po to by po chwili zamienić się w błoto. Weszłam do
domu zamykając za sobą drzwi i postanowiłam przygotować śniadanie dla reszty
domowników. Kawa spowodowała, że nabrałam chęci do życia i swego rodzaju
optymizmu bo w końcu będę mogła spędzić dzień z rodziną co zdarzało się na
prawdę rzadko.
Siedziałam z bratem pomagając układać mu puzzle gdy
usłyszałam dzwonek do drzwi. Babci nie było w domu więc nie mogłam zrobić nic
innego jak podnieść swój szanowny tyłek i otworzyć temu komuś drzwi. Potykałam
się o szerokie nogawki rozciągniętych dresowych spodni powodując tym samym
salwę śmiechu u mojego młodszego brata. Deszcz rytmicznie uderzał o parapety
nieświadomie mnie uspakajając co było niczym najlepsze lekarstwo na obolałą
głowę.
Otworzyłam drzwi w momencie gdy najwyraźniej osoba znudziła
się czekaniem i zaczęła się oddalać.
- Proszę poczekać!- krzyknęłam łapiąc za parasol i wsuwając
na nogi trampki. Zaczęłam biec, ale nagle zdałam sobie sprawę, że popełniłam
błąd chcąc być nad wyraz miła.
- Valery…- usłyszałam głos, którego brakowało mi przez tyle
czasu
- Niall?- zapytałam jakby nie wierząc. Chłopak spojrzał w
moje oczy a ja miałam ochotę skoczyć mu na szyję z radości przepełniającej moje
serduszko
- Możemy porozmawiać?- uniósł jakby w geście obrony moją
torebkę
- Tak, możemy- powiedziałam po chwili wahania i zaprosiłam
blondyna do wnętrza budynku.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kruszynki! Coś na poprawe humoru przed męczącym tygodniem w szkole.
Musicie zrozumieć mnie, że nie mogę dodawać rozdziałów tak często jakbym chciała bo... Niestety ale nie piszę tak szybko. Najczęściej idzie jeden rozdział na tydzień. To przykre ale niestety tak jest.
Jak same widzicie zbliżenie Vally i Zayn'a! Tak tak wszystkim ktore uwielbiają ich relację przynoszę wiele radości co? ;) Miśki... Sądzę, że was jeszcze zaskoczę ;)
Dodaję ten rozdział ponieważ chcę poruszyć ważna kwestię dotyczącą naszych chłopców.
Zapewne każda z was widziała ten filmik. Na prawdę wzruszył mnie on tym bardziej ten moment w którym Zayn zaczyna płakać. Jejku... Wiedziałam, że sytuacja w Afryce jest okropna ale żeby aż tak?! Dlatego nie wahałam się ani chwili i wysłałam tego sms'a. Wiem, że niektórych nie stać na to, ale proszę każdą z was, która może niech wspomoże te dzieciaczki. One nie zasłużyły na śmierć!
Wystarczy, że przed numerem podanym w filmiku dopiszemy +44 (+4470005) a w treści sms'a napiszemy 'YES'.
Proszę, dołączcie się do akcji. to na prawdę ważne.
Pozdrawiam, Magda
Jejciu.
OdpowiedzUsuńSpełniłaś moje marzenie !
Nareszcie powrót Valery i Zayna.
Kurcze.. ja nie chcę żeby ona pogodziła się z Niallem. Nie chcę żeby oni byli razem i nie chcę żeby główna bohaterka czuła do Nialla coś więcej niż przyjaźń.!
Proszę. Proszę. Proszę.
Niech Malik podbije jej serce na nowo, niech ona o wszystkim zapomni i niech oni wrócą do siebie.
Tak bardzo bym chciała :(
Rozdział jest cudowny. Jeden z moich ulubionych <3
Pozdrawiam :
i-can-be-your-shelter.blogspot.com
Ale ja nie chcę żebyś mnie zaskakiwała tym że Zayn i Valery będą razem. :c Ja domagam się Valery i Nialla,to oni do siebie pasują,tylko oni są razem tacy słodcy.. *-* proszę,ja nie chcę żeby nagle to wszystko między Niallem i Valery się zepsuło,przez Zayn'a :<!
OdpowiedzUsuńNiech Valery nie ulega tak Zayn'owi..niech ulegnie urokowo Nialler'a :D! Niall ma więcej uroku osobistego,niż Zayn !
NIALL I VALERY = <3
Nie zgadzam się z pierwszą osobą!Niech Valery zapomni właśnie o uczuciu które niegdyś ŁĄCZYŁO ją z Zayn'em.I pomyśli o uczuciu które ŁĄCZY ją z Niall'em :D ! Co do pierwszej osoby komentującej to wydaję mi się że VALERY CZUJE JUŻ COŚ WIĘCEJ DO NIALLA NIŻ PRZYJAŹN *-* i z tego powodu mam BIG SMILE na twarzy :D Proszę,Niall i Valery.Błagam na kolanach,zrobię wszystko tylko żeby Niall i Valery byli razem,baby <3
OdpowiedzUsuńNie no proszę.. Valery i Zayn to prawdziwa miłość!:D mama nadzieję że wrócą do siebie bo na prawdę do siebie pasują..:)
OdpowiedzUsuńHuehue , ja też żądam tego żeby Valery była z Niallem *.* oni są tacy słodcy .... awwww i pasują do siebie ;d Rozdział cudowny ... czekam na NN ;) Buźkii ; ***
OdpowiedzUsuńZajebiste *___*
OdpowiedzUsuńHahahah biedny Zayn xD Psychopatka się na niego rzuciała xD
Mam nadzieje że Val będzie z Niall'em :D Oni są taaacy słodcy *o*
Po prostu brak mi słów xD
Pisz szybko dalej ;*
Pozdrawiam i życze duuużo weny ;*
Hej, Madziu! :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale dzisiaj napiszę szybko, krótko i na temat, ponieważ muszę zmykać, a potem pewnie zapomnę ;D
Rozdział cudowny! Jestem lekko rozdarta, ponieważ cieszę się, że relacje z Zaynem się poprawiły, jednak nie chcę aby były ZA dobre :D Wiesz, o co mi chodzi, nie? :D
Wrr... czemu skończyłaś w tym momencie?! xD Teraz do następnego rozdziału będę się katować rozmyślaniem nad tym, jak przebiegnie rozmowa :D
No...może nie wyszło "krótko, zwięźle i na temat", ale i tak na to co jeszcze chciałabym powiedzieć jest krótko :D
Czekam z niecierpliwością na następny! :D
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
Hej Madziu ! :)
OdpowiedzUsuńMam prośbę lajkniesz? https://www.facebook.com/pages/Tekstowo-3/417752551646018
dzięki :)
Ubóstwiam twojego bloga i niemogę się doczekać następnego rozdziału :D
Całuje i pozdrawiam xoxo
Rozdział świetny jak zwykle :) Mam nadzieję, że Valery i Zayn wrócą do siebie. Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńTrzy razy tak, Niall, przechodzisz dalej:D Valery, daj sobie spokój z Zaynem, bierz blondaska xD Proszę, nie psuj tego co jest pomiędzy nimi:( Są razem tacy słodcy! Pozdrawiam:P
OdpowiedzUsuńZaskakujesz!!! Nie spodziewałam się, że dojdzie do zbliżenia między Valery i naszym chłopakiem z Bradford :P Trochę nie rozumiem Val, ponieważ czuje coś do Nialla, a pozwala sobie na pocałunki z Zaynem. No ale czuje coś do nich obu. Ja chciałabym żeby była z Niallem :D Ale poczekam na rozwiązanie tej całej sprawy. Może Irlandczyk wytłumaczy jej o co chodziło z tą rozmową :)) Pisz, pisz, pisz! Buziaki, Hania :**
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody Versatile Blogger :) Więcej informacji u mnie na blogu: http://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
UsuńHania :))
Bedzie dzis nastepny?
OdpowiedzUsuńNiall&Valery=<3
Jak... Jak.... Jak... cudownie. Wiem, że ten rozdział jest cudny. Tak jakby przedemną stała Valery i mi to opowiadała, cieszę się z tego jaki masz talet i umiesz go wykorzystać ~!
OdpowiedzUsuńLove, Diana. <3