piątek, 13 września 2013

Rozdział 72 ,, Jeżeli Ty uszczęśliwiasz mnie, ja uszczęśliwiam Ciebie''



- Trochę forma wam spadła…- zauważył nasz manager tuż po jednym z koncertów na których daliśmy z siebie wszystko, a nawet więcej.
- Wydaje Ci się.- odezwał się Niall wycierając spoconą twarz. 
- Nie Niall, nie wydaje mi się. Obejrzyjcie sobie koncert sprzed pół roku i obejrzyj sobie to, co zrobiliście dzisiaj. Kilka słów do fanów, źle zaśpiewane piosenki, połowa zgubionych kroków a na dodatek zapominacie słów. Co się dzieje z wami do jasnej cholery?- wrzasnął Paul a jego twarz przybrała szkarłatny kolor. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Zawsze był dla nas niczym ojciec, którego brakowało każdemu z nas, ale nawet jak nabroiliśmy to nie krzyczał. Pouczał i owszem, ale nigdy nie dawał nam do zrozumienia czegoś krzykiem.
- Paul..- zacząłem niepewnie- Dokładnie wiemy, że ten koncert był jednym z gorszych.- spojrzałem na chłopaków, którzy tak naprawdę mieli to w nosie co mówiłem.- Chodź.- powiedziałem do rosłego mężczyzny i odprowadziłem go na bok.- To wszystko wina pewnej dziewczyny…
- Harry… Nie mów mi, że coś zbroiliście z jakąś laską.
- Nie.. To chodzi w sumie o Niall’a… Wiem, że nie do końca wiedziałeś o tym, że on jest w związku ale stało się. Dziewczyna zostawiła go, ot tak po prostu i nie daje o sobie znaku życia. Jest to dla niego cholernie trudna sytuacja. Udaje, że jest dobrze a tak naprawdę siedzi wieczorami na balkonie, ogląda zdjęcia i płacze… Brakuje nam jej bo… Ona stała się częścią naszego życia a teraz?- przez głowę przebiegło mi mnóstwo wspomnień…- Przepraszam Cię w ich imieniu. Kolejny koncert będzie lepszy, obiecuję.
- Może wynajmiemy kogoś kto ją znajdzie?
- To nic nie da. On wypróbował wszystko co jest możliwe. Słuch po niej zaginął…
Mężczyzna ściągnął brwi w jedną linię. Myślał, intensywnie myślał jak przywrócić do życia słynny i emanujący pozytywną myślą zespół ale wszystko sprowadził się do jednego mianownika- tajemniczej dziewczyny, która dawała zastrzyk energii chłopcom.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy by ją znaleźć.- powiedział Paul i odwrócił się do reszty- pakujcie się. Za cztery godziny mamy samolot do Amsterdamu.- uciął i odwróciwszy się zginął za czarnymi drzwiami
- Trzymam Cię za słowo…- wyszeptałem i udałem się spakować.

- Nie pozwolę Ci na to rozumiesz? Nie pozwolę!-
- Will…- zaczęłam
- Nie ma Will. Czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego co chcesz zrobić? Ty chcesz zabić bezbronną osobę!- krzyczał chłopak. Gdyby zmierzyć w jego ciele poziom agresji stanowczo wynosiłby sporo ponad normę.- W tym momencie zachowujesz się jak podłą egoistka, która myśli tylko o sobie!- wrzasnął nieopodal mnie. Jego głos ociekał jadem, moje ciało drżało a ja nie potrafiłam zebrać myśli.- Trzeba było myśleć wcześniej a nie teraz gdy jest już za późno. Seks? Zawsze i wszędzie. Ale moja droga… To też jest odpowiedzialność. I wiesz co? Wydaje mi się, że najlepiej będzie gdy zadzwonimy do Niall’a i powiemy mu o wszystkim.- jego oczy świdrowały moją twarz.
Nagle straciłam kontrolę nad swoim ciałem, moja ręka osunęła się bezwiednie jednakże po chwili nabrała rozpędu i zatrzymała się dopiero na nieskazitelnej twarzy chłopaka.
- Ty gnoju! Ty padalcu! Jak możesz?! Jak możesz mnie tak traktować?!- wrzasnęłam. Czułam jak drży we mnie każdy nerw, czułam jak napręża się każdy mięsień a we krwi rośnie poziom adrenaliny.- To jest moje życie i moja sprawa co zrobię!
- Twoja?! To po co tu przyjechałaś? Po co istniejesz w moim życiu?- zapytał chłopak opadając na fotel.- Po co jesteśmy tutaj razem? Masz rację, to jest Twoje życie nie moje…-
- Za 5 minut już mnie tu nie będzie.- powiedziałam zaciskając mocno wargi. Łzy, które były do tej pory powstrzymywane dały upust. Już nic się nie liczyło.
Cały świat postanowił stanąć przeciwko mnie.

- Proszę Cię nie wygłupiaj się.- Will zatarasował drzwi swoim ciałem. Pośpieszne pakowanie swoich rzeczy przyniosło mi więcej problemu niż robienie tego gdy jechałam tu.- Nie masz dokąd pójść, nie znasz tu nikogo a dodatkowo za oknem jest mróz.
- Nie interesuje mnie to. Wszędzie lepiej niż tu.- nienawiść zdominowała moje ciało do tego stopnia, że udało mi się odepchnąć chłopaka od drzwi.
- Nie bądź głupia!- krzyknął za mną. Miałam gdzies jego prośby, słowa i miliony innych rzeczy, które działy się dookoła mnie. Zranił mnie. Zranił mnie prawdą…- I widzisz? Znowu uciekasz od problemów! Robisz ciągle to samo i zataczasz coraz większe koło. Błędne koło!
- Bla, bla, bla… Mów sobie mów…- mruczałam pod nosem otwierając furtkę. Nagle ostre szarpnięcie wytrąciło mnie z równowagi i upadłabym gdyby ni zręczne dłonie chłopaka.
Wszystko działo się stanowczo zbyt szybko i nawet nie zauważyłam kiedy jego usta znalazły się na moich. Złość, nienawiść i pogarda do przedstawiciela odmiennego gatunku mijała niczym pstryknięcie palców.
Ciepło jego warg rozchodziło się po całym moim ciele przyprawiając mnie o dreszcze. Will całował mnie tak jakby chciał zebrać z mojej duszy cały smutek i cierpienie. Całował mnie zachłannie, mocno, namiętnie i romantycznie. Ogromny przypływ radości sprawił, że zaczęłam odwzajemniać to co zaczął brunet. Poczułam, że się uśmiecha.
Jego triumf.
Nagle odepchnęłam go od siebie stając na swoich nogach.
- Kocham Cię.- powiedział nim zdążyłam pojąć co się stało.- Kocham Cię i chcę być ojcem tego dziecka.- podszedł i delikatnie dotknął mojego brzucha. – Nie odchodź… Porozmawiajmy na spokojnie.
- A Ty mówisz, że ja jestem głupia.- zaśmiałam się.- Kto normalny wychodzi na boso gdy na dworze panuje trzydziestostopniowy mróz?- chłopak spojrzał na swoje stopy, które zaczęły barwić się  na czerwono.
- Tylko głupcy są na tyle kreatywni by robić dziwne rzeczy- puścił do mnie oczko i wziął ode mnie torbę ruszając do środka mieszkania.

- Czy Ty naprawdę nic nie rozumiesz?- zapytałam po raz kolejny. Atmosfera dookoła nas zaczęła szybko gęstnieć od potoku słów, łez i niezrozumiałego żalu.- Twoja propozycja jest szlachetna, ale ja nie mogę zrobić tego ani Tobie ani sobie… Will… Chcę, chcę naprawdę być szczęśliwa i to byłoby możliwe gdyby dziecko nie należało do Niall’a. Spoglądając na nie każdego dnia będę widzieć jego twarz, będę wszystko wspominać nie mogąc skupić się na Tobie czy na innych rzeczach. Chcę tego uniknąć…
- Przecież dobrze wiesz, że sobie poradzimy. Wszystko ulegnie zmianie, to fakt ale czy teraz jest to ważne? Sądzisz, że gdyby on się dowiedział o tym, że usunęłaś ciążę byłby zadowolony? Ja na pewno bym nie był. W ogóle o czym mowa? W życiu żadnej kobiecie, choćbym nie wiem jak ją kochał nie wybaczyłbym czegoś takiego. Kobieto- chłopak złapał mnie za nadgarstki mocno je ściskając- Pozwól sobie pomóc. Pozwól zapewnić Ci dużo szczęścia i radości w życiu. To nie jest trudne, drogie ani nieosiągalne. Akceptując mnie, moją wolę i chęci sprawisz, że będę najszczęśliwszym mężczyzną. Jeżeli Ty uszczęśliwiasz mnie, ja uszczęśliwiam Ciebie. Proste kochanie. – pocałował moją dłoń patrząc mi głęboko w oczy.
- A co powie na to Twoja rodzina? Wiem, że nie pałają do mnie ogromnym entuzjazmem i chciałam to naprawić ale nie w taki sposób…  Twoja mam całkiem mnie znienawidzi gdy dowie się o ciąży.
- Ona zawsze chciała mieć szybko wnuki więc będzie miała- śnieżnobiały uśmiech rozjaśnił jego twarz.- Poza tym ona nie będzie wiedziała, że to dziecko Niall’a. Nikt nie będzie o tym wiedział prócz nas…
- Jesteś pewny, że chcesz zalegalizować? Naprawdę chcesz dać temu dziecku lepszy początek?- zapytałam nie mogąc uwierzyć w to jak bardzo chce się poświęcić nie tylko dla mnie ale i dla Niall’a Juniora. Czułam, że uczucie które nim dominuje jest prawdziwe, ogromne i nieskończenie mocne.
- Tak, chcę tego. Chcę być z Tobą jak najdłużej będę mógł. I zrozumiem, gdy pewnego dnia ujrzawszy Niall’a zdecydujesz ode mnie odejść. Wtedy będę miał pewność, że wybrałaś prawdziwą i pierwszą miłość a tak jest w naszym życiu najważniejsza. Ja Ci tylko chcę pomóc. Chcę Ci pomóc tak jak Ty pomogłaś mnie.- delikatny uśmiech podniósł do góry czerwone policzki
- Zgadzam się Will. Zgadzam się na wszystko, ale proszę wyjedźmy stąd jak najszybciej.- pogładziłam kciukiem jego blade dłonie- Ten klimat mi nie służy, jest za zimno, za mało ludzi no i… za cicho…- i właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że brakowało mi codziennego zgiełku jaki roznosił się w domu chłopaków. Brakowało mi ich dziwnych rozmów, nieustannych śmiechów oraz powszechnego bałaganu, który nie raz doprowadzał mnie do szaleństwa. Wiedziałam, że egzystencja bez nich będzie czymś nienormalnym, dziwnym i stanowczo nie moim ale stało się.
Życie nie stoi w miejscu. Trzeba brać z niego tyle ile nam daje nie pytając o cenę.

Kilka dni wystarczyło by Will uruchomił swoje znajomości i znalazł dla nas mieszkanie w jednym z najpiękniejszych miast świata- Berlinie. Nie chciałam dłużej czekać, nie chciałam marnować czasu- musiałam jak najszybciej się tam znaleźć i zacząć żyć.
Bagażu nie posiadaliśmy wiele. W sumie główną część stanowiły ubrania, kilka fotografii oraz sprzęt z którym chłopak nie mógłby się rozstać. 
Nie byłam do końca przekonana czy to co robimy jest słuszne. On kochał mnie a ja? Gdzieś w mojej duszy istniał mały zalążek uczucia do niego, ale nie chciał się rozwinąć. W moim sercu na zawsze pozostanie Niall… W końcu to on sprawił, że moje życie nabrało kolorów, to on pomógł mi podnieść się gdy życie zabrało mnie na samo dno. Kiedy go potrzebowałam on był przy mnie, pomagał, pocieszał ale co w tym wszystkim najważniejsze po prostu był, trzymał mnie za rękę nie mówiąc nic. Nie rozumiałam dlaczego ostatnie kilka miesięcy naszego związku stało się takie… suche, wyprane i nic nie warte. Na pewno wpłynęła na to jego podróż, moje problemy oraz choroba Maury, ale nigdy bym nie przypuszczała, że wieczny team Niall&Valery ulegnie destrukcji.
Gdzieś pomiędzy sercowymi rozterkami tliła się nadzieja, że pokocham Will’a na tyle mocno bym mogła śmiało mu powiedzieć ,, Kocham Cię’’. Teraz stanowczo było na to za wcześnie i chłopak o tym wiedział, akceptował to i w żaden sposób nie starał się mnie pośpieszać.
Moja wdzięczność odnośnie jego osoby rosła z każdą chwilą. Przyjechałam tu z zaledwie kilkoma zdjęciami, parą sprawnych jeansów i rozciągniętą koszulą. Teraz byliśmy w drodze do Berlina w samolocie w przedziale pierwszej klasy, na miejscu czekało na nas mieszkanie… Nie mam pojęcia w jaki sposób mu się odwdzięczę za to wszystko co dla mnie zrobił. Zapewne minął długie lata aż będę dysponować taką suma pieniędzy by spłacić mój dług.
- Stało się coś?- zapytał chłopak podnosząc głowę, która nieporadnie zatrzymała się na moim ramieniu. Jego prawy policzek przyozdobił szalony wzór. Zaśmiałam się widząc jego zaspaną minę oraz czerwoną twarz.
- Nic, nic. Spij dalej, przed nami jeszcze chwila lotu- pocałował jego policzek.

 Może to początek czegoś wielkiego?

Cześć.
Jak wam minął kolejny tydzień nauki? Szczerze powiem, że mam już za sobą pierwsze sprawdziany i matury próbne... Full wypas tydzień nie ma co:) 
Kochane... Nie wiem czy to ja się popsułam ( nie ulega to dyskusji, że TAK ), czy to co piszę jest bez sensu ale... Nie ma już was ze mną.
Spoglądam pod ostatni post i co? 3 komentarze...
Ahh... Garstka to to nie jest. 
Nie wiem co mam robić. W sumie nikt tego nie czyta więc po co mam marnować swój czas i pisać skoro nikt tego nie czyta?? 
Nie wiem jak to będzie dalej... Chyba skończę to w tym miejscu gdzie jestem....
A wy jak myślicie??

12 komentarzy:

  1. ej nawet nie próbuj kończyć .!
    najpierw Vallery i Niall się zejdą, ale najlepiej jeszcze przed narodzinami dziecka, albo chociaż w pierwszych miesiącach jego życia no bo jak dziecko będzie miało 5 lat i cały czas będzie uważało Willa za swojego ojca, a potem nagle ktoś mu powie" to nie jest twój tata, od tego odchodzimy a idziemy do tego prawdziwego i teraz jemu masz mówić tata, tak .? "
    no to by było jakieś chore, więc dobrze by było gdyby zeszli się w najbliższym czasie i ja wiem, że i Paul i ty coś wykombinujecie, by Vallery się odnalazła, mam rację .?
    no bo wiesz ja się tak wciągnęłam w tą historię ..
    a uwierz mi, że dużo osób czyta tylko nie komentuje, ok .?
    pewnie nawet po skończeniu bloga duuuużo osób go przeczyta, więc nie załamuj się i wierz, że dotrzesz do ogromnej ilości ludzi, tak .?
    bo wiara w sukces to pierwszy krok do jego osiągnięcia
    nie zostawiaj mnie, ani nikogo kto uwielbia tą historię tak jak ja
    musisz pisać dalej, bo dzielić się swoją twórczością z innymi to podstawowy obowiązek każdego pisarza
    mam nadzieję, że przemyślisz mój wywód :p i postąpisz słusznie ( czyli tak żeby nie było niejasności : będziesz dalej prowadziła bloga )
    myślę, że cię przekonałam
    ale tak na wszelki wypadek życzę ci weny i z niecierpliwością czekam na nn
    paaaaaaaaaaaa ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kończ go.!! Kocham twoje opowiadanie ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeeeeeeeeee!!!!!!!!!! nie możesz go zakończyć...nie pozwalam Ci :P hahah zgadzam się z DreamsCome True

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę , nie kończ go !!! Blog jak i rozdział jest GENIALNY !!!!! Teraz dzieje się najwięcej i muszę się dowiedzieć co będzie dalej.Nie kończ , Kocham to opowiadanie ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Sory za spam, jeśli nie chcesz wejść po prostu usuń mój komentarz. No bo kto lubi spam?

    Treść:
    Siedemnastoletnia Daisy ma powody do radości: właśnie zdała egzaminy, a Will, obiekt westchnień większości dziewczyn w szkole, jest zainteresowany właśnie nią.
    Ale dziwna bransoletka znaleziona na brzegu Tamizy wszystko zmienia. Bo za sprawą tego niezwykłego przedmiotu Daisy spotyka Harry'ego – uwięzionego pomiędzy życiem a śmiercią pięknego chłopaka, w którym zakocha się bez pamięci. Lecz im głębsze uczucie ich łączy, tym częściej Daisy zaczyna wątpić, czy Harry mówi jej prawdę. Zwłaszcza gdy odkryje coś, co przeczy jego słowom i wzbudza w niej lęk. I każe zadać pytanie, czego naprawdę chce jej widmowy ukochany…

    Adres: http://love-comes-with-time-story.blogspot.com

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie, skończ w tym momencie, a obiecuję znaleźć Cię i skopać mocno tyłek! Jesteśmy, jesteśmy. I nawet nie tylko garstkę, a nawet garść nas tu odnajdziesz!
    Rozdział jest cudowny, ale mam do Ciebie jedną, ogromną prośbę! Pokaż nam Willa ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie kończy, dopiero teraz znalazłam czas żeby przeczytać najnowsze posty i jestem pod sporym wrażeniem wróciłaś z nowa serbia co są się zauważyć czytając nowe rozdziały musisz dać też trochę czasu starym czytelnikom nie było cię dwa miesiące a teraz każdy ma ma głowie szkołę i dwie osobiste życie ale z czasem gdy wszystko wróci do normy i wszystko się uspokoi to czytelników będzie coraz więcej

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz mam pomysł na kolejne części i jeśli masz ochotę to tu jest mój mail- ola19124@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Misiek, jesteś dalej dobra! Ba! Nawet lepiej. ;') My tu jesteśmy i czytamy Twoje piękne rozdziały. Widać w nich Twoją ciężką pracę, ambicje i poświęcenie.
    Gdzie się podziała optymistyczna Madzia, która miała chęci pisać nawet dla jednej osoby? :( Come back! Nie odchodź stąd, bo ja i nie tylko moja skromna osoba czeka na dalsze wydarzenia.

    Buziaki,
    Olałka ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Stanowczo się nie zgadzam! Nie możesz przestać go pisać! Co prawda wiem, że już bardzo długo nie komentowałam, ale nawet nie wiesz jak zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! Pozdrawiam! ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Och coś się dzieje, coś wielkiego!!! :D
    Czekam na następny.

    Loffciam
    Natala ♥

    OdpowiedzUsuń