- Trochę
forma wam spadła…- zauważył nasz manager tuż po jednym z koncertów na których
daliśmy z siebie wszystko, a nawet więcej.
- Wydaje
Ci się.- odezwał się Niall wycierając spoconą twarz.
- Nie
Niall, nie wydaje mi się. Obejrzyjcie sobie koncert sprzed pół roku i obejrzyj
sobie to, co zrobiliście dzisiaj. Kilka słów do fanów, źle zaśpiewane piosenki,
połowa zgubionych kroków a na dodatek zapominacie słów. Co się dzieje z wami do
jasnej cholery?- wrzasnął Paul a jego twarz przybrała szkarłatny kolor. Nigdy
nie widziałem go w takim stanie. Zawsze był dla nas niczym ojciec, którego
brakowało każdemu z nas, ale nawet jak nabroiliśmy to nie krzyczał. Pouczał i
owszem, ale nigdy nie dawał nam do zrozumienia czegoś krzykiem.
-
Paul..- zacząłem niepewnie- Dokładnie wiemy, że ten koncert był jednym z
gorszych.- spojrzałem na chłopaków, którzy tak naprawdę mieli to w nosie co
mówiłem.- Chodź.- powiedziałem do rosłego mężczyzny i odprowadziłem go na bok.-
To wszystko wina pewnej dziewczyny…
- Harry…
Nie mów mi, że coś zbroiliście z jakąś laską.
- Nie..
To chodzi w sumie o Niall’a… Wiem, że nie do końca wiedziałeś o tym, że on jest
w związku ale stało się. Dziewczyna zostawiła go, ot tak po prostu i nie daje o
sobie znaku życia. Jest to dla niego cholernie trudna sytuacja. Udaje, że jest
dobrze a tak naprawdę siedzi wieczorami na balkonie, ogląda zdjęcia i płacze…
Brakuje nam jej bo… Ona stała się częścią naszego życia a teraz?- przez głowę
przebiegło mi mnóstwo wspomnień…- Przepraszam Cię w ich imieniu. Kolejny
koncert będzie lepszy, obiecuję.
- Może
wynajmiemy kogoś kto ją znajdzie?
- To nic
nie da. On wypróbował wszystko co jest możliwe. Słuch po niej zaginął…
Mężczyzna
ściągnął brwi w jedną linię. Myślał, intensywnie myślał jak przywrócić do życia
słynny i emanujący pozytywną myślą zespół ale wszystko sprowadził się do jednego
mianownika- tajemniczej dziewczyny, która dawała zastrzyk energii chłopcom.
- Zrobię
wszystko co w mojej mocy by ją znaleźć.- powiedział Paul i odwrócił się do
reszty- pakujcie się. Za cztery godziny mamy samolot do Amsterdamu.- uciął i
odwróciwszy się zginął za czarnymi drzwiami
-
Trzymam Cię za słowo…- wyszeptałem i udałem się spakować.
- Nie
pozwolę Ci na to rozumiesz? Nie pozwolę!-
- Will…-
zaczęłam
- Nie ma
Will. Czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego co chcesz zrobić? Ty chcesz
zabić bezbronną osobę!- krzyczał chłopak. Gdyby zmierzyć w jego ciele poziom
agresji stanowczo wynosiłby sporo ponad normę.- W tym momencie zachowujesz się
jak podłą egoistka, która myśli tylko o sobie!- wrzasnął nieopodal mnie. Jego
głos ociekał jadem, moje ciało drżało a ja nie potrafiłam zebrać myśli.- Trzeba
było myśleć wcześniej a nie teraz gdy jest już za późno. Seks? Zawsze i
wszędzie. Ale moja droga… To też jest odpowiedzialność. I wiesz co? Wydaje mi
się, że najlepiej będzie gdy zadzwonimy do Niall’a i powiemy mu o wszystkim.-
jego oczy świdrowały moją twarz.
Nagle
straciłam kontrolę nad swoim ciałem, moja ręka osunęła się bezwiednie jednakże
po chwili nabrała rozpędu i zatrzymała się dopiero na nieskazitelnej twarzy
chłopaka.
- Ty
gnoju! Ty padalcu! Jak możesz?! Jak możesz mnie tak traktować?!- wrzasnęłam.
Czułam jak drży we mnie każdy nerw, czułam jak napręża się każdy mięsień a we
krwi rośnie poziom adrenaliny.- To jest moje życie i moja sprawa co zrobię!
-
Twoja?! To po co tu przyjechałaś? Po co istniejesz w moim życiu?- zapytał
chłopak opadając na fotel.- Po co jesteśmy tutaj razem? Masz rację, to jest
Twoje życie nie moje…-
- Za 5
minut już mnie tu nie będzie.- powiedziałam zaciskając mocno wargi. Łzy, które
były do tej pory powstrzymywane dały upust. Już nic się nie liczyło.
Cały
świat postanowił stanąć przeciwko mnie.
- Proszę
Cię nie wygłupiaj się.- Will zatarasował drzwi swoim ciałem. Pośpieszne
pakowanie swoich rzeczy przyniosło mi więcej problemu niż robienie tego gdy
jechałam tu.- Nie masz dokąd pójść, nie znasz tu nikogo a dodatkowo za oknem
jest mróz.
- Nie
interesuje mnie to. Wszędzie lepiej niż tu.- nienawiść zdominowała moje ciało
do tego stopnia, że udało mi się odepchnąć chłopaka od drzwi.
- Nie
bądź głupia!- krzyknął za mną. Miałam gdzies jego prośby, słowa i miliony
innych rzeczy, które działy się dookoła mnie. Zranił mnie. Zranił mnie prawdą…-
I widzisz? Znowu uciekasz od problemów! Robisz ciągle to samo i zataczasz coraz
większe koło. Błędne koło!
- Bla,
bla, bla… Mów sobie mów…- mruczałam pod nosem otwierając furtkę. Nagle ostre
szarpnięcie wytrąciło mnie z równowagi i upadłabym gdyby ni zręczne dłonie
chłopaka.
Wszystko
działo się stanowczo zbyt szybko i nawet nie zauważyłam kiedy jego usta
znalazły się na moich. Złość, nienawiść i pogarda do przedstawiciela odmiennego
gatunku mijała niczym pstryknięcie palców.
Ciepło
jego warg rozchodziło się po całym moim ciele przyprawiając mnie o dreszcze.
Will całował mnie tak jakby chciał zebrać z mojej duszy cały smutek i
cierpienie. Całował mnie zachłannie, mocno, namiętnie i romantycznie. Ogromny
przypływ radości sprawił, że zaczęłam odwzajemniać to co zaczął brunet.
Poczułam, że się uśmiecha.
Jego
triumf.
Nagle
odepchnęłam go od siebie stając na swoich nogach.
- Kocham
Cię.- powiedział nim zdążyłam pojąć co się stało.- Kocham Cię i chcę być ojcem
tego dziecka.- podszedł i delikatnie dotknął mojego brzucha. – Nie odchodź…
Porozmawiajmy na spokojnie.
- A Ty
mówisz, że ja jestem głupia.- zaśmiałam się.- Kto normalny wychodzi na boso gdy
na dworze panuje trzydziestostopniowy mróz?- chłopak spojrzał na swoje stopy,
które zaczęły barwić się na czerwono.
- Tylko
głupcy są na tyle kreatywni by robić dziwne rzeczy- puścił do mnie oczko i
wziął ode mnie torbę ruszając do środka mieszkania.
- Czy Ty
naprawdę nic nie rozumiesz?- zapytałam po raz kolejny. Atmosfera dookoła nas
zaczęła szybko gęstnieć od potoku słów, łez i niezrozumiałego żalu.- Twoja
propozycja jest szlachetna, ale ja nie mogę zrobić tego ani Tobie ani sobie…
Will… Chcę, chcę naprawdę być szczęśliwa i to byłoby możliwe gdyby dziecko nie
należało do Niall’a. Spoglądając na nie każdego dnia będę widzieć jego twarz,
będę wszystko wspominać nie mogąc skupić się na Tobie czy na innych rzeczach.
Chcę tego uniknąć…
-
Przecież dobrze wiesz, że sobie poradzimy. Wszystko ulegnie zmianie, to fakt
ale czy teraz jest to ważne? Sądzisz, że gdyby on się dowiedział o tym, że
usunęłaś ciążę byłby zadowolony? Ja na pewno bym nie był. W ogóle o czym mowa?
W życiu żadnej kobiecie, choćbym nie wiem jak ją kochał nie wybaczyłbym czegoś
takiego. Kobieto- chłopak złapał mnie za nadgarstki mocno je ściskając- Pozwól
sobie pomóc. Pozwól zapewnić Ci dużo szczęścia i radości w życiu. To nie jest
trudne, drogie ani nieosiągalne. Akceptując mnie, moją wolę i chęci sprawisz,
że będę najszczęśliwszym mężczyzną. Jeżeli Ty uszczęśliwiasz mnie, ja
uszczęśliwiam Ciebie. Proste kochanie. – pocałował moją dłoń patrząc mi głęboko
w oczy.
- A co
powie na to Twoja rodzina? Wiem, że nie pałają do mnie ogromnym entuzjazmem i
chciałam to naprawić ale nie w taki sposób…
Twoja mam całkiem mnie znienawidzi gdy dowie się o ciąży.
- Ona
zawsze chciała mieć szybko wnuki więc będzie miała- śnieżnobiały uśmiech
rozjaśnił jego twarz.- Poza tym ona nie będzie wiedziała, że to dziecko Niall’a.
Nikt nie będzie o tym wiedział prócz nas…
- Jesteś
pewny, że chcesz zalegalizować? Naprawdę chcesz dać temu dziecku lepszy
początek?- zapytałam nie mogąc uwierzyć w to jak bardzo chce się poświęcić nie
tylko dla mnie ale i dla Niall’a Juniora. Czułam, że uczucie które nim dominuje
jest prawdziwe, ogromne i nieskończenie mocne.
- Tak,
chcę tego. Chcę być z Tobą jak najdłużej będę mógł. I zrozumiem, gdy pewnego
dnia ujrzawszy Niall’a zdecydujesz ode mnie odejść. Wtedy będę miał pewność, że
wybrałaś prawdziwą i pierwszą miłość a tak jest w naszym życiu najważniejsza.
Ja Ci tylko chcę pomóc. Chcę Ci pomóc tak jak Ty pomogłaś mnie.- delikatny
uśmiech podniósł do góry czerwone policzki
-
Zgadzam się Will. Zgadzam się na wszystko, ale proszę wyjedźmy stąd jak najszybciej.-
pogładziłam kciukiem jego blade dłonie- Ten klimat mi nie służy, jest za zimno,
za mało ludzi no i… za cicho…- i właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że
brakowało mi codziennego zgiełku jaki roznosił się w domu chłopaków. Brakowało
mi ich dziwnych rozmów, nieustannych śmiechów oraz powszechnego bałaganu, który
nie raz doprowadzał mnie do szaleństwa. Wiedziałam, że egzystencja bez nich
będzie czymś nienormalnym, dziwnym i stanowczo nie moim ale stało się.
Życie
nie stoi w miejscu. Trzeba brać z niego tyle ile nam daje nie pytając o cenę.
Kilka
dni wystarczyło by Will uruchomił swoje znajomości i znalazł dla nas mieszkanie
w jednym z najpiękniejszych miast świata- Berlinie. Nie chciałam dłużej czekać,
nie chciałam marnować czasu- musiałam jak najszybciej się tam znaleźć i zacząć
żyć.
Bagażu
nie posiadaliśmy wiele. W sumie główną część stanowiły ubrania, kilka
fotografii oraz sprzęt z którym chłopak nie mógłby się rozstać.
Nie
byłam do końca przekonana czy to co robimy jest słuszne. On kochał mnie a ja?
Gdzieś w mojej duszy istniał mały zalążek uczucia do niego, ale nie chciał się
rozwinąć. W moim sercu na zawsze pozostanie Niall… W końcu to on sprawił, że
moje życie nabrało kolorów, to on pomógł mi podnieść się gdy życie zabrało mnie
na samo dno. Kiedy go potrzebowałam on był przy mnie, pomagał, pocieszał ale co
w tym wszystkim najważniejsze po prostu był, trzymał mnie za rękę nie mówiąc
nic. Nie rozumiałam dlaczego ostatnie kilka miesięcy naszego związku stało się
takie… suche, wyprane i nic nie warte. Na pewno wpłynęła na to jego podróż,
moje problemy oraz choroba Maury, ale nigdy bym nie przypuszczała, że wieczny
team Niall&Valery ulegnie destrukcji.
Gdzieś
pomiędzy sercowymi rozterkami tliła się nadzieja, że pokocham Will’a na tyle
mocno bym mogła śmiało mu powiedzieć ,, Kocham Cię’’. Teraz stanowczo było na
to za wcześnie i chłopak o tym wiedział, akceptował to i w żaden sposób nie
starał się mnie pośpieszać.
Moja
wdzięczność odnośnie jego osoby rosła z każdą chwilą. Przyjechałam tu z zaledwie
kilkoma zdjęciami, parą sprawnych jeansów i rozciągniętą koszulą. Teraz byliśmy
w drodze do Berlina w samolocie w przedziale pierwszej klasy, na miejscu
czekało na nas mieszkanie… Nie mam pojęcia w jaki sposób mu się odwdzięczę za
to wszystko co dla mnie zrobił. Zapewne minął długie lata aż będę dysponować
taką suma pieniędzy by spłacić mój dług.
- Stało
się coś?- zapytał chłopak podnosząc głowę, która nieporadnie zatrzymała się na
moim ramieniu. Jego prawy policzek przyozdobił szalony wzór. Zaśmiałam się
widząc jego zaspaną minę oraz czerwoną twarz.
- Nic,
nic. Spij dalej, przed nami jeszcze chwila lotu- pocałował jego policzek.
Może to początek czegoś wielkiego?
Cześć.
Jak wam minął kolejny tydzień nauki? Szczerze powiem, że mam już za sobą pierwsze sprawdziany i matury próbne... Full wypas tydzień nie ma co:)
Kochane... Nie wiem czy to ja się popsułam ( nie ulega to dyskusji, że TAK ), czy to co piszę jest bez sensu ale... Nie ma już was ze mną.
Spoglądam pod ostatni post i co? 3 komentarze...
Ahh... Garstka to to nie jest.
Nie wiem co mam robić. W sumie nikt tego nie czyta więc po co mam marnować swój czas i pisać skoro nikt tego nie czyta??
Nie wiem jak to będzie dalej... Chyba skończę to w tym miejscu gdzie jestem....
A wy jak myślicie??
ej nawet nie próbuj kończyć .!
OdpowiedzUsuńnajpierw Vallery i Niall się zejdą, ale najlepiej jeszcze przed narodzinami dziecka, albo chociaż w pierwszych miesiącach jego życia no bo jak dziecko będzie miało 5 lat i cały czas będzie uważało Willa za swojego ojca, a potem nagle ktoś mu powie" to nie jest twój tata, od tego odchodzimy a idziemy do tego prawdziwego i teraz jemu masz mówić tata, tak .? "
no to by było jakieś chore, więc dobrze by było gdyby zeszli się w najbliższym czasie i ja wiem, że i Paul i ty coś wykombinujecie, by Vallery się odnalazła, mam rację .?
no bo wiesz ja się tak wciągnęłam w tą historię ..
a uwierz mi, że dużo osób czyta tylko nie komentuje, ok .?
pewnie nawet po skończeniu bloga duuuużo osób go przeczyta, więc nie załamuj się i wierz, że dotrzesz do ogromnej ilości ludzi, tak .?
bo wiara w sukces to pierwszy krok do jego osiągnięcia
nie zostawiaj mnie, ani nikogo kto uwielbia tą historię tak jak ja
musisz pisać dalej, bo dzielić się swoją twórczością z innymi to podstawowy obowiązek każdego pisarza
mam nadzieję, że przemyślisz mój wywód :p i postąpisz słusznie ( czyli tak żeby nie było niejasności : będziesz dalej prowadziła bloga )
myślę, że cię przekonałam
ale tak na wszelki wypadek życzę ci weny i z niecierpliwością czekam na nn
paaaaaaaaaaaa ;**
Nie kończ go.!! Kocham twoje opowiadanie ;(
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeee!!!!!!!!!! nie możesz go zakończyć...nie pozwalam Ci :P hahah zgadzam się z DreamsCome True
OdpowiedzUsuńProszę , nie kończ go !!! Blog jak i rozdział jest GENIALNY !!!!! Teraz dzieje się najwięcej i muszę się dowiedzieć co będzie dalej.Nie kończ , Kocham to opowiadanie ;(
OdpowiedzUsuńSory za spam, jeśli nie chcesz wejść po prostu usuń mój komentarz. No bo kto lubi spam?
OdpowiedzUsuńTreść:
Siedemnastoletnia Daisy ma powody do radości: właśnie zdała egzaminy, a Will, obiekt westchnień większości dziewczyn w szkole, jest zainteresowany właśnie nią.
Ale dziwna bransoletka znaleziona na brzegu Tamizy wszystko zmienia. Bo za sprawą tego niezwykłego przedmiotu Daisy spotyka Harry'ego – uwięzionego pomiędzy życiem a śmiercią pięknego chłopaka, w którym zakocha się bez pamięci. Lecz im głębsze uczucie ich łączy, tym częściej Daisy zaczyna wątpić, czy Harry mówi jej prawdę. Zwłaszcza gdy odkryje coś, co przeczy jego słowom i wzbudza w niej lęk. I każe zadać pytanie, czego naprawdę chce jej widmowy ukochany…
Adres: http://love-comes-with-time-story.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Kochanie, skończ w tym momencie, a obiecuję znaleźć Cię i skopać mocno tyłek! Jesteśmy, jesteśmy. I nawet nie tylko garstkę, a nawet garść nas tu odnajdziesz!
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, ale mam do Ciebie jedną, ogromną prośbę! Pokaż nam Willa ;c
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie kończy, dopiero teraz znalazłam czas żeby przeczytać najnowsze posty i jestem pod sporym wrażeniem wróciłaś z nowa serbia co są się zauważyć czytając nowe rozdziały musisz dać też trochę czasu starym czytelnikom nie było cię dwa miesiące a teraz każdy ma ma głowie szkołę i dwie osobiste życie ale z czasem gdy wszystko wróci do normy i wszystko się uspokoi to czytelników będzie coraz więcej
OdpowiedzUsuńWiesz mam pomysł na kolejne części i jeśli masz ochotę to tu jest mój mail- ola19124@gmail.com
OdpowiedzUsuńMisiek, jesteś dalej dobra! Ba! Nawet lepiej. ;') My tu jesteśmy i czytamy Twoje piękne rozdziały. Widać w nich Twoją ciężką pracę, ambicje i poświęcenie.
OdpowiedzUsuńGdzie się podziała optymistyczna Madzia, która miała chęci pisać nawet dla jednej osoby? :( Come back! Nie odchodź stąd, bo ja i nie tylko moja skromna osoba czeka na dalsze wydarzenia.
Buziaki,
Olałka ♥
Stanowczo się nie zgadzam! Nie możesz przestać go pisać! Co prawda wiem, że już bardzo długo nie komentowałam, ale nawet nie wiesz jak zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! Pozdrawiam! ;* <3
OdpowiedzUsuńOch coś się dzieje, coś wielkiego!!! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Loffciam
Natala ♥