-
Wezwałem Cię tutaj by z Tobą porozmawiać.- powiedziałem zajmując jeden z
foteli- Usiądź. Nie skończymy te rozmowy aż nie dojdziemy do porozumienia.-
postanowiłem być silny i nieugięty. Muszę coś zrobić by ten zespół wyszedł na
prostą!
- Co się
stało?- zapytał blondyn siadając nieopodal mnie z kanapką grubo przykrytą
serem.
- To
może Ty mi powiesz co się stało? Od dawna nie widziałem Cię w takim stanie.
Jesteś rozdrażniony, niewyspany, zły na cały świat oraz opryskliwy dla reszty
zespołu. Masz problemy?
- Nie
Twój interes.- warknął zrywając się z miejsca
- Wróć!-
krzyknąłem mocno- Siadaj.- wskazałem ponownie to samo miejsce.- Posłuchaj
Niall. Jesteście jednością, każdy z was ma ze sobą współgrać… Tego oczekuję ja
i miliardy fanów na całej kuli ziemskiej. Nie chcę dla Ciebie źle…- spojrzałem
na niego. Wyglądał okropnie. Ciemne sińce pod oczami, szara niemalże ziemista
cera oraz smutne, zapłakane oczy.- Chodzi o tę dziewczynę, Valery, tak?- na sam
wydźwięk jej imienia chłopak naprężył się niczym jedna ze strun jego gitary.
- Skąd o
niej wiesz?
-
Wszyscy o niej wiedzą. Mogę Ci pomóc- pochyliłem się w jego stronę- Tylko mi
powiedz co się stało.- blondyn z każdą mijaną sekundą pękał. W końcu jego oczy
zaszkliły się i przywarł do mnie. W końcu wszystkie emocje, które kulminowały
się w jego ciele uszły z niego.
- To
była moja wina. To przeze mnie odeszła, to przeze mnie nas zostawiła!- jego
dłonie zacisnęły się w pięści- A wszystko zaczęło się od mojego cholernego
wyjazdu do domu…- i w końcu opowiedział mi całą historię. Byłem pełen podziwu
odnośnie jego osoby. Chyba nikt nie chciałby tyle na raz czuć, przejmować się
taką ilością spraw oraz udawać, że jest dobrze. – Szukałem jej. Prasa, radio,
Internet oraz telewizja zaangażowały się tą akcję i co? Dziewczyna zapadła się
jak kamień w wodę. Jak to możliwe?! Ludzie ot tak nie znikają Paul. Ona gdzieś
jest, żyje, być może czeka na mnie… Chciałabym ją zobaczyć tylko po to by… By
jej podziękować za to, że uczyniła moje życie piękniejszym. Nie oczekuję, że
wróci do mnie, że wszystko będzie tak jak kiedyś. Po prostu tęsknię za nią,
rozumiesz?- spojrzał na mnie a ja pokiwałem głową.
-
Rozumiem Cię Niall. Cieszę się, że w końcu powiedziałeś mi o wszystkim. A teraz
powiedz mi czy wiesz o jakimś miejscu do którego mogła się ona udać? Może
wspominała Ci o mieście, państwie do którego chciałaby się udać?
- Nie,
nie przypominam sobie nic takiego.
- Masz
jej zdjęcia?
-
Oczywiście. Ale Paul, co ty chcesz zrobić?- zapytał mnie zdezorientowany
chłopak
-
Wyciągnę ją nawet spod ziemi Niall. Dobro Ciebie i reszty zespołu są dla mnie
najważniejsze.- jego ciało ponownie przywarło do mnie a drżące usta wyszeptały
-
Dziękuję. Żaden ojciec nie może się z Tobą równać.
-
Zwariowałeś Will. Chyba sobie żartujesz, że mamy tu mieszkać.- spoglądałam na
maleńki, parterowy dom.- Mieliśmy mieć mieszkanie a nie dom.-
- To
taki nieistotny szczegół- chłopak uśmiechnął się podając mi klucze- No śmiało,
otwórz.
Drżącymi
dłońmi chwyciłam pęk kluczy i odnalazłam jeden z właściwych. Cichy szczęk zamka
przywrócił mi realne myślenie. To dzieje się naprawdę. Ten wariat kupił nam dom.
- Boże…-
szepnęłam a klucze trzymane przeze mnie upadły z hukiem na orzechową podłogę. Dom
miał otwartą przestrzeń. Kuchnia łączyła się z jadalnią a ta z kolei z salonem.
Jedynymi ścianami jakie tu istniały były te od łazienki i dwóch pokoi. Stojąc w
drzwiach widziałam przez ogromne okno ogród, który zajmował większość działki.
Ruszyłam
nieśmiało do przodu i wtedy mogłam w pełni docenić urok budynku. Panował tu
spokój, cisza a przestrzeń wcale nie przytłaczała- wręcz przeciwnie.
- Trzeba
jeszcze wykończyć mieszkanie ale to jest kwestia kilku dni.- powiedział chłopak
za mną. Jego dłonie delikatnie oplotły moją talię a ciepły oddech o zapachu
mięty omiótł moją szyję- Podoba się? To jest to czego potrzebowałaś?
- Will…
nigdy nie marzyłam o takim domu a co dopiero w takiej dzielnicy. To musiało
kosztować fortunę. Ja… Ja nie mogę tu zostać.- delikatnie odsunęłam się od
niego.
- Nie
przejmuj się kosztami. Ważne jest teraz Twoje zdrowie i maluszka. Możesz tu
zostać i chcesz… Przecież widzę po Tobie, że jesteś zachwycona.- dałam mu
kuksańca w bok.
- Will..
- Ciii-
palec wskazujący jego lewej dłoni dotknął moich ust.- Nie musisz nic mówić.- i
właśnie tego dni po raz pierwszy poznałam smak jego ust. Poznałam smak, którego
moje zmysły nie były w stanie zdefiniować. Serce trzęsło się ze strachu oraz
podniecenia, dłonie drżały a zmysły szalały…- Kocham Cię Lena. Teraz to się
liczy.- spojrzał mi głęboko w oczy po czym mocno przytulił.
-
Dziękuję.- wyszeptałam poprzez łzy.- Dziękuję za to, że jesteś.
- Ludzie
są po to by sobie pomagać, tak? Ja pomagam Tobie bo darzę Cię ogromnym
szacunkiem oraz uczuciem. Nie wyobrażam sobie bym mógł przejść obok Ciebie
obojętnie… Zresztą …Obok takich osób jak Ty nie przechodzi się obojętnie,
pamiętaj to kochana.- powiedział mocniej tuląc mnie do swojego ciała. Jego
serce wyznaczało rytm wokół którego teraz
kręciło się moje życie.
Miałam
wybór i go dokonałam.
- Wiesz,
że zawsze marzyłem o tym by spędzić jeden z wieczór z Tobą właśnie tak?-
zapytał mnie chłopak i nakrył ciepłym kocem. Leżeliśmy obok siebie na małym
materacu imitującym łóżko. Za oknem szalała jesienna ulewa, w dłoniach
trzymaliśmy kubki z gorącą herbatą a w kominku wesoło trzaskał ogień.
-
Marzenia się spełniają… I Ty jesteś na to najlepszym przykładem.- zauważyłam
upijając łyk gorącego napoju. Spojrzałam się na chłopaka. Jego oczy lśniły
dosyć intensywnie. Przyłapałam się na patrzeniu na niego rozmyślonym wzrokiem.
Zła
Lena, zła…
- Ty mi
lepiej powiedz jak się czujesz?- zapytał dając mi pstryczka w nos.
- O
wiele lepiej. Naprawdę. Dobrze jest nie czuć tego cholernego dyskomfortu w
żołądku. Nie wiedziałam, że taki
maleństwo potrafi tak wykończyć człowieka.- dotknęłam brzucha- Wiesz…- zaczęłam
nie będąc pewna tego co chcę powiedzieć. Chłopak spojrzał na mnie czekając jakby
dalszego ciągu wypowiedzi- Dobrze jest być tu z Tobą.- dodałam wymyślając coś
na poczekaniu.
To
jeszcze nie był odpowiedni czas na tego typu wyznania. Przekonałam się, że na
wszystko jest czas, określona chwila i moment dziejowy. To co chciałam przekazać
Will’owi było stanowczo nie na miejscu więc podjęłam próbę zaniechania tego.
- Cieszy
mnie to. A teraz śpij, musisz odpocząć- rzekł otulając mnie swoim ramieniem.
Zamknęłam oczy, pozwoliłam myślom uspokoić się a po chwili błogi sen zabrał
mnie do jednej ze swoich krain.
Siedziałem
dosyć długo nad komputerem czytając wszystkie maile od fanek. Było ich miliony
a nie mogłem sobie pozwolić na to by odpisać jednej a resztę pozostawić bez
niczego… Tak więc siedziałem, na każdego maila odpisywałem dosyć osobiście aż
kilka minut wydłużyło się w kilka godzin.
Niespodziewanie
pomyślałem o Valery, o tym, że odeszła, nie wiadomo czy wróci… Pomyślałam o
Niall’u, o każdym z nas i o coraz gorszych koncertach. Niemalże w każdej
gazecie można było przeczytać negatywną opinię na temat wykonania konkretnej
piosenki lub recenzję całego koncertu. Ludzie byli znudzeni, rozczarowani a z
koncertów wychodzili kręcąc nosem. To już nie było to samo One Drection, które
napawało pozytywną energią, pokazywało, że warto w życiu walczyć o coś więcej a
najważniejszą wartością jest przyjaźń. Byliśmy teraz grupą przyjaciół, której
zabrakło swoistego smaru, który by nas łączył. Tym smarem była brunetka, która
nie zdała sobie sprawy z konsekwencji swojego wyboru…
Postanowiłem
napisać do niej maila. Nic nie traciłem a wręcz mogłem zyskać. Wiedziałem, że
dziewczyna mi ufa. Wiedziałem, że jestem jedną z tym osób do których nie będzie
bała się odezwać. Nie znałem przyczyny swojej ogromnej pewności siebie, ale
zacząłem pisać. Słowo po słowie, zaczęły się tworzyć coraz to dłuższe zdania aż
w końcu zwieńczyłem całość krótkim : Chcę Cię odzyskać Vally. Chcę byś do nas
wróciła gdziekolwiek jesteś.
Cześć wam żabki.
Rozdział krótki, pisany w nocy w przerwach pomiędzy nauką...
Chcę wam powiedzieć, że bardzo poruszyły mnie wasze słowa. Dziękuję!
Kocham pisać, ale jak każda osoba lubię czuć się dowartościowana, pochwalona lub po prostu doceniona...
Dziękuję!
Nie wiem jak będzie wyglądała sytuacja w przyszłym tygodniu z rozdziałem bo.... Akcja dostać się na studia medyczne ruszyła z kopyta!
Kocham was mocno! Magda
P. S macie tu Will'a
Ahhh... Kocham Cie za to, ze dodalas dla mnie jego zdjecie <3
OdpowiedzUsuńmhm.. ciekawa jestem czy Vally w koncu postanowi wroci do chlopakow. Will jest taki kochany <3 czemu wszyscy sa tacy idealni? :)) Ty tez Kochanie jestes idealna, idealna w pisaniu :)) Pozdrawiam cieplutko i powodzenia w drodze na studia medyczne <3
Rozdział genialny tylko krótki.. Pisz następny bo piszesz fantastycznie. ;)
OdpowiedzUsuńNapisz szybko :*
OdpowiedzUsuńPostaram się!
UsuńŚwietne !!!
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem... Czemu ona odeszła? Wiem jestem miękka, ale gdy to czytałam łzy po prostu same leciały mi z oczu :-(. Współczuję Niallowi i Valery. Czemu tak to napisałaś? Nie mówię,że twój blog jest słaby... Jest świetny! Tylko go nie rozumiem :-(
OdpowiedzUsuńDlaczego ona odeszła? To się już wyjaśni w kolejnych rozdziałach gdy dojdzie do różnych sytuacji... ;) Póki co pozostanie to tajemnicą! Zapraszam na kolejne rozdziały ;)
Usuń