sobota, 5 października 2013

Rozdział 75 ,, Jak grypa ''



Siedziałam tak okryta po sam czubek nosa zielonym kocem i płakałam. Użalałam się nad swoją głupotą, brakiem zdyscyplinowania a co najbardziej uderzało w moją duszę to to, że Niall… On zostawił wszystko i odszedł…
W sumie czego mogłam się spodziewać po czymś takim? W końcu każdy z nas poddałby się, chciał zapomnieć o czymś tak nieprzyjemnym i zacząć nowe życie z kimś bardziej odpowiednim.
Zagubiona w labiryncie własnych uczuć i myśli nie usłyszałam kiedy do mieszkania wszedł brunet.
- Jezu Lenka co się stało?- zapytał szybko dobiegając do mnie. Jego twarz znalazła się zaledwie centymetry od mojej. Ciepłe, orzechowe oczy chłonęły każdy szczegół mojej buzi, czerwone od zimna policzki zapadły się a malinowe usta wykrzywił grymas zdziwienia.- Boli Cię coś? Zadzwonić po karetkę?
- Nie…- wychrypiałam nie poznając swojego głosu.
- To w takim razie co się stało?- chłopak zdjął kurtkę i usiadł obok mnie. Jego chłodna dłoń odnalazła moją a nasze palce ekstremalnie szybko się ze sobą skrzyżowały.
- Oni wiedzą o wszystkim. Zayn wie, że jestem tu z Tobą. – spojrzałam na niego- Powiedział, że jeśli się nie skontaktuję z nim to powie reszcie a wtedy…- rozpłakałam się na dobre.
- Ciii… Lenka już dobrze, on niczego nikomu nie powie. Obiecuję Ci to.- szeptał tuląc mnie do siebie- Nie może Cię szantażować szczególnie teraz. Nic się nie przejmuj, ja to załatwię.
- Nie Will.- szlochałam wycierając ukradkiem zasmarkany nos- Nie możesz robić wszystkiego za mnie. To ja muszę sobie z nim wszystko wyjaśnić, to ja muszę stawić czoła temu wszystkiemu. Nie obraź się, ale to ja muszę to zrobić.- moim ciałem wstrząsnął dreszcz- Sama- dodałam wtulając się w jego ciało.
Czułam się dziwnie. Wcale nie było to spowodowane wydarzeniami sprzed kilku minut, ale… Ten zapach. Zapach perfum, który był zarezerwowany tylko dla Niall’a i naszych wieczorów.
Wtuliłam się mocniej w chłopaka i wtedy poczułam silną woń lawendy oraz mięty pieprzowej.
- Proszę zdejmij ten sweter- powiedziałam oddalając się od chłopaka
- Nie wiedziałem, że tak szybko przejdziemy do konkretów- zaśmiał się puszczając oczko w moją stronę
- Och Will- roześmiałam się- Drażni mnie zapach Twoich perfum. Tylko tyle.- powiedziałam
- Jasne. Zawsze tak mówicie. Idę się przebrać i co? Będziesz w stanie wyjść ze mną?
- Tak. Daj mi tylko kilka chwil- uśmiechnęłam się niepewnie i gdy chłopak znikł za ścianą od razu chwyciłam laptopa i pośpiesznie odpisałam mulatowi na wiadomość.



Temat: Cudownie…

Nie wiem po co do mnie napisałeś. Naprawdę zależało Ci na tym by wzbudzić we mnie niepożądane emocje i wspomnienia?
Jeżeli taki był Twój plan śmiało możesz uznać misję za pełną sukcesu.
Zayn…
Zbyt wiele się wydarzyło bym mogła wrócić do tego cholernego życia jakim żyłam. Nie chcę, rozumiesz? I to wcale nie jest tak, że nie tęsknię za wami, nie myślę o was i nie analizuję tego co było bo… przez to nie śpię, rozumiesz?
Sam wiesz jak było. Sam wiesz jak ludzie tam mnie traktowali i gdy tylko nadarzyła się okazja… Tak, uciekłam od problemów.
Nie chcę Cię okłamywać, że nie ma mnie w Niemczech bo gdy tylko będziesz chciał możesz sprawdzić skąd wysłano wiadomość.
 Jestem tu z Willem… Mam się dobrze, ciągle żyję, oddycham i jako tako funkcjonuję. Masz rację. Całkowicie się zagubiłam w tym wszystkim i wcale nie pomogła mi fala maili od was.
Napisz mi kiedy konkretnie macie koncert w Berlinie.
Chcę się z Tobą spotkać.
Tylko Ty i ja.
Żadnych świadków.

Powiedz mi tylko… Jak sobie radzisz? Jak sobie radzi ON? Jak sobie radzi każdy z was?
Wierzę w was!
Vally

Pośpiesznie nacisnęłam przycisk WYŚLIJ i przeszukawszy swoją jakże skromną garderobę naciągnęłam na nogi jasne spodnie, ubrałam gruby sweter i czekając na Will’a rozmyślałam dokąd może mnie on porwać…

- Ty coś kombinujesz- powiedziałam do chłopaka tylko gdy przeszliśmy bramę parku.
- Po prostu chciałem Ci pokazać kilka ładnych miejsc, zabrać Cię na dobrą kolację… Nic więcej- posłał mi słoneczny uśmiech.
- Dobrze. Niech tak będzie- odwzajemniłam uśmiech- Pięknie tu, naprawdę pięknie.- dodałam po chwili. Szliśmy szeroką aleją, która prowadziła w głąb parku. Kolorowe liście, które opadły na trawę tworzyły mozaikę barw, która przyozdobiła cały park. Miejsce to wyglądało niczym wyjęte z krainy baśni i bajek.
Daleko przed nami wyłonił się biały most. Mała rzeczka szumiała wywołując tym samym przyjemne odprężenie, które pogłębiało się z każdym naszym krokiem. Chłonęłam te piękne widoki niczym gąbka wodę. To było coś cudownego.
- Możemy się zatrzymać?- zapytałam gdy weszliśmy na mostek. Chłopak skinął głową na znak zgody a ja oparłam się o barierkę. Chłód drewna przeszył moje ciało. Spojrzałam w dół i zobaczyłam nasze zniekształcone odbicie. Uśmiechnęłam się mimowolnie czując dotyk chłopaka na swoje talii.
- Teraz się wszystko zmieni, prawda?- spytałam nie odrywając wzroku od wody.- Brzucha długo nie ukryje a dziecko w końcu i tak zapyta dlaczego nie jest podobne do Ciebie. Poza tym- zawahałam się- Twoja mama… To ona i jej zdanie na to wszystko spędza mi sen z powiek.
- Spokojnie- wpadł mi w słowo chłopak- Nie przejmuj się niczym bo to źle dla Ciebie i dla dziecka. Mama? To ona ma się dostosować do moich decyzji a nie ja do jej. Jestem w końcu dorosły i wiem czego chcę.- uchwycił moją dłoń- Chcę żyć z Tobą i dla Ciebie. Wiesz ile radości sprawiło mi to, że gdy tylko otworzyłem oczy ujrzałem Twoją twarz? Czekam Lena… Czekam na ten dzień gdy obudzisz się, pocałujesz mnie bez pamięci i powiesz mi jak bardzo mnie kochasz oraz jesteś szczęśliwa. Wiem, że taki dzień nadejdzie. Zrobię wszystko by tak właśnie było- odetchnął dotykając barierki- Naprawdę.- dodał po chwili
- Jestem szczęśliwa- przytuliłam się do niego- To właśnie Ty sprawiasz, że się uśmiecham.- dodałam szeptem.
- Poproszę o więcej takich dni- zaśmiał się chłopak
- A ja poproszę kubek gorącej herbaty i coś do zjedzenia. Umrę z głodu!
- Tylko nie umieraj!- chłopak ruszył do przodu- w końcu czeka nas kolacja w najlepszym miejscu na świecie- pociągnął mnie w kierunku lasu, który wyrósł na horyzoncie.

- Pęknę!- zaprotestowałam gdy chłopak tylko zbliżył do mnie widelczyk z sernikiem
- Taak?- zapytał śmiesznie unosząc brwi- To w takim razie ja to zjem- rzucił przechylając rękę w swoim kierunku
- Will…- spojrzałam na niego- Ostatni kęs. Nie żartuje- rzuciłam całkiem poważnie i zjadłam ciasto, które rozpłynęło się w moich ustach. Każdy ze składników był idealnie dobrany a całość tworzyła niesamowitą gamę smaków.
- Jeszcze?- zapytał żartując ze mnie. Jego śmiech wypełnił pomieszczenie. Po chwili dołączyłam do niego zmęczona całą sytuacją.
- Twój śmiech jest stanowczo zaraźliwy- skomentowałam całość sytuacji
- Ale że jak?- zapytał dojadając moją porcję deseru
- Jak grypa. Zaczyna się od jednej osoby a tajemnicza siła przenosi ją na kolejne. Spójrz- pokazałam na resztę ludzi- Zaraziłeś ich optymizmem- chłopak spojrzał na roześmiane twarze patrzące wprost na nas.
- Jestem wirusem!
- Taaak… I jesteś też dorosły- powiedziałam zakrywając oczy ręką. Czego ten chłopak nie wymyśli? Czułam jak moja twarz przybiera purpurowy odcień a wzrok każdej osoby jest na nas.
- No już już. Już jestem dorosły- chłopak widząc najwyraźniej moje zawstydzenie postanowił się uspokoić. Jego ciepła dłoń odnalazła moją, mocno ją uścisnął po czym delikatnie pocałował.- Mam nadzieję, że czujesz się o wiele lepiej.
- O tak. Stanowczo tak. Jesteś najlepszym lekiem na zło to świata.- ziewnęłam- ale mimo wszystko jestem zmęczona
- Cholera…- chłopak zaklął pod nosem po czym wyszedł do toalety. Wracając chwilę później uśmiech rozjaśniał jego twarz
- Stało się coś?
- W zasadzie to tak, ale to nie ważne. Wracamy?- zapytał. Kobieca intuicja podpowiadała mi, że to nie koniec niespodzianek na dzisiaj.
I tak też  było. Mieszkanie było wykończone i oddane do użytku.

- Ale jak? Kiedy?- zapytałam chłonąc każdy zakamarek domu. Wychodząc mieszkanie lśniło pustką, nie było tu żadnych mebli a teraz? Wszystko jest na swoim miejscu tak jak być powinno, meble oraz dodatki idealnie współgrały ze sobą a do tego całość wieńczyła ogromna ilość kwiatów.
- Nie chciałem Ci zawracać głowy tym wszystkim więc poprosiłem kilka osób by zajęli się tym gdy nas nie będzie.- wyjaśnił uśmiechając się- Szczerze nie sądziłem, że taki będzie efekt. Spisali się na medal!
Nie słuchając co mówi chłopak ruszyłam by obejrzeć każdy kąt domu.
Aksamitne poduszki, lśniące meble, wygodne krzesła, kolory które wydawały się stworzone dla nas…
- To wszystko… To jest naprawdę piękne- powiedziałam łamiącym się głosem. W życiu nie przypuszczałam, że dane mi będzie mieszkać w tak cudownie wykończonym domu.
Weszłam do sypialni i… nie potrafiłam powstrzymać łez.
- Nie podoba Ci się? Coś jest nie tak?- zapytał chłopak
- Nie Will. Jest cudownie.- powiedziałam siadając na skraju ogromnego łóżka- Jest naprawdę pięknie
- To skąd te łzy?
- Po prostu nie przypuszczałam, że kiedyś znajdzie się ktoś taki kto zrobi dla mnie aż tyle.- wyszeptałam opadając na pościel. Chłopak przysiadł obok mnie po czym również położył się odwracając twarz w moją stronę.
- Dobrze wiesz, że zrobię wszystko byś była szczęśliwa. To dla mnie coś naturalnego.- delikatnie dotknął mojego policzka.- Zmęczona, prawda?
- Odrobinę.- powiedziałam i nie minęła chwila gdy zaczęłam ziewać jak szalona- No dobrze. Padam z nóg- zaśmiałam się
- Myć się i spać moja droga panno. Jutro będzie lepszy dzień!- rzucił chłopak a ja idąc za jego słowami wzięłam szybki prysznic i zasnęłam niczym małe dziecko.


Nie mogę powiedzieć więcej niż dziękuję. Dziękuję każdej z was, która jest przy mnie i mnie wspiera. :* 

8 komentarzy:

  1. JESTEM PIERWSZA! ;D

    Powiem szczerze: Will mnie denerwuje. Nie wiem dlaczego, po prostu tak jest.
    Mam nadzieję, że Valery spotka się z Zaynem i wszystko mu wytłumaczy. Kto wie, może Malik się dowie, że ona jest w ciąży? Nevermind. To Twoje opowiadanie (genialne oczywiście) i przyjmę wszystko co napiszesz ;3

    Kocham ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. no więc ja jestem tego samego zdania co moja poprzedniczka :P
    Will jest okropnie denerwujący ...
    strasznie na nią naciska i nie może zrozumieć jej przywiązania dla chłopaków -.-'
    oczywiście to słodkie co dla niej robi, ale robi to nieodpowiednia osoba ;(
    jeśli na jego miejscu byłby pewien słodki, niebieskooki blondyn :c
    mam nadzieję,że Vall jeszcze go rzuci .!!!
    nienawidzę go ughh..
    to dziecko ma prawo znać swojego ojca
    to,że Vallery ma żal do Nialla nie oznacza, że dziecko ma żyć w kłamstwie
    CAŁA AKCJA W NIEMCZECH MNIE TOTALNIE WKURWIA
    mam nadzieję,że skończy się jak najszybciej, bo chyba nie wytrzymam
    to chyba tyle
    paaaaaaaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Cos czuje, ze spotkanie Val i Zayna nie bedzie takie calkowicie sam na sam.. szczerze? To nie chce zeby ona wracala do Nialla. Moga byc przyjaciolmi, moga sie do siebie nie odzywac, wszystko obojetne, ale jakos nie podoba mi sie wizja tej dwojki jako pary.
    Lubie Willa, jest taki kochany i troskliwy. Mam nadzieje, ze glowna bohaterka wyzna mu kiedys milosc i calkowicie odda swoje serce.
    Cudowny rozdzial, Kochana <3 nigdy nie znudzi mi sie czytanie Twojego opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle cudownie, nie mogę doczekać się spotkania Val z Malikiem i szczerze mówiąc to obawiam się. Ale ufam Ci kochana. Musi być dobrze.
    To ja dziękuję
    Emily♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny! Ale jeśli mam być szczera to bardzo bym chciała żeby Val wróciła do Nialla, bo ten Will jest taki trochę irytujący. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie ! :) Popieram tą wyżej , haha :D Niech Val wróci do Nialla ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten Will jest troszkę irytujący, a poza tym mam nadzieję że ona wróci do Nialla i wszystko sobie wyjaśnią. Twój blog jest naprawdę świetny ale uważam że przez tą całą akcję z Niemcami zaczyna się psuć. Mogłabyś ich już pogodzić :(

    OdpowiedzUsuń