Kolejne
dni mijały mi bardzo szybko.
Każdy z nich wypełniony był szczęściem,
nieokreśloną radością oraz ogromnym poczuciem bezpieczeństwa. Myśli o chłopcach
odpłynęły daleko od mojej tymczasowej egzystencji. Będąc z Willem odnajdowałam
swój własny nowy, bezpieczny świat.
Świat wypełniony radością.
Wielogodzinne
spacery, tysiące rozmów i wypowiedzianych słów zbliżyły nas do siebie.
W końcu
chłopak otworzył się przede mną i opowiedział jak to było z jego mieszkaniem
tutaj. Istniało wiele aspektów o których nie miałam pojęcia. Nie wiedziałam, że
ma siostrę, nie wiedziałam, że jego matka nie akceptowała stylu życia chłopaka.
Chyba nie ma nic gorszego jak brak wsparcia ze strony rodziców, ich negatywne
opinie na różne tematy oraz zwykła niezgodność z nimi. To wszystko wytrąciło
chłopaka z równowagi i postawił wszystko na jedną kartę. Albo się uda, albo
nie.
W tym
byliśmy do siebie podobni.
Poszliśmy
za głosem duszy…
- No już
odłóż tę książkę, starczy Ci na dzisiaj- mówił chłopak kręcąc się to w jedną
stronę to w drugą.
- Już,
już. Kończę rozdział- rzuciłam niedbale przerzucając kartkę
- O nie,
nie!- chłopak wyjął mi książkę z rąk- Powtarzałaś to samo kilka godzin temu!
- Will!
Zachowuj się!- skarciłam chłopaka odbierając mu książkę
- Ja?!
Ja?!- wskazał na siebie co zauważyłam kątem oka- O przepraszam moja droga, ale
to Ty obiecałaś mi, że coś ugotujemy wspólnie a tymczasem siedzę głodny od
kilku godzin.
-
Maruda.
-
Smarkula.
-
Głodomór.
-
Ciężarówka!- wykrzyknął na cały dom.
- No
wiesz co?!- odłożyłam książkę i wstałam z łóżka.- Wiem, że trochę przytyłam ale
bez przesady mój drogi.- spojrzałam na brzuch, który delikatnie się zaokrąglił.
Wyglądałam teraz nie jak kobieta w ciąży ale jak dziewczyna, która nie wie co
to dieta.
-
Jeszcze kilka miesięcy a będziesz wyglądać jak ta szafa- wskazał na mebel
stojący w rogu pokoju
- Chamie
Ty!- rzuciłam poduszką, która uderzyła o podłogę.- Cholera…- zaklęłam pod nosem
upadając na łóżko- Will… Co się dzieje?!- złapałam się za brzuch mocno
ściskając oczy
- Jezu
Lena! Co Ci?!- chłopak znalazł się przy mnie nie wiedząc co ma zrobić
- Ja…
Ja…- kątem oka dojrzałam jego zmartwioną twarz- Ja odpłacam się pięknym za
nadobne- wybuchłam śmiechem spadając z łóżka
- Ty… Ty
żartowałaś?!
- Gdybyś
tylko widział swoją minę!- śmiałam się powoli wstając i kierując się do kuchni.
Nie mogłam zapomnieć wyrazu twarzy chłopaka przez kolejne 15 minut. Śmiałam się
i śmiałam. Nie mogłam przestać nawet wtedy gdy mięśnie brzucha dały dotkliwie o
sobie znać.
Po
pewnym czasie chłopak wszedł do kuchni lekko zdziwiony a być może zły na mnie.
-
Przecież to były tylko żarty, jestem zdrowa, nic mi nie jest.
- Jesteś
w ciąży. A jakby coś naprawdę Ci się stało? Czasami mam wrażenie, że nie
myślisz.- podsumował wszystko. Spojrzałam na niego niedowierzająco.
-
Naprawdę tak myślisz? – wpatrywałam się w niego tępym wzrokiem. Po kilku
minutach milczenia z jego strony wyszłam do ogrodu.
Chłód
wieczoru omiótł moje bose stopy. Ciałem wstrząsnął lekki dreszcz wywołany
zmianą temperatury, ale mimo to nie zawróciłam. Parłam do przodu próbując
znaleźć miejsce gdzie mogłabym spokojnie wyładować swoją złość.
- Lena!
Wróć!- słyszałam za sobą- Przeziębisz się!
- Odwal
się- wyjąkałam cicho i pokazałam mu środkowy palec.- Teraz to Lena… A co było
kilka minut temu? Wiem, że takie wymiany zdań są mało istotne, ale coś ugodziło
w moją pewność i słuszność tego co robię.
Zatrzymałam
się tuż przy ogrodzeniu. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam
liczyć.
Jeden…
Dwa… Trzy… Cztery…
Czułam
jak cała złość odpływa ze mnie.
Pięć…
Sześć… Siedem…
Ciało
domagało się ciepła.
Osiem…
Dziewięć… Dzie…
Szybki
ruch moim ciałem i jego gorące usta na moich. Chłopak mocno przyparł swoim
ciałem do mnie maksymalnie przekazując mi swoją ciepłotę. Jego pocałunek stawał
się z każdą chwilą coraz bardziej namiętny, coraz bardziej odważny. Dotknęłam
dłonią jego twarzy czując jak maleńkie iskierki odbierają mi czucie w nogach.
Brunet
przerwał gwałtownie pocałunek i muskając swoimi ustami płatek mojego ucha
wyszeptał:
-
Szkoda, że to Ty nie widziałaś swojej twarzy.- uśmiechnął się delikatnie i
odszedł w kierunku domu.
-
Serio?!- pomyślałam i poszłam za chłopakiem. Wkrótce w kuchni rozniósł się
zapach gofrów, który przyprawiał nasze żołądki o nie mały zawrót.
Koncert 15 stycznia.
Liczę na to, że uda nam się spotkać.
Krótka
aczkolwiek treściwa wiadomość zawróciła mi w głowie. 15 stycznia… 15 stycznia?!
Przecież to już za dwa miesiące!
Szybka
aktualizacja dotychczasowych zdarzeń wykazała, że za dwa miesiące będę… w 6
miesiącu ciąży! Przecież nie ukryję brzucha, który z każdym dniem stawał się
coraz bardziej widocznym. A Zayn jak to Zayn… Jemu nic nie umknie, nawet drobna
zmiana.
Położyłam
głowę, która zapadła się w miękkiej poduszce.
- Co
robić?- pytałam sama siebie. Monolog był odpowiednim wyjściem chociażby ze
względu na to, że Will pojechał po zakupy zostawiając mnie samą w mieszkaniu.
Zdarzało się to naprawdę rzadko więc… Mogłam chwilę pomedytować nad swoim losem
i tym co dalej robić.
- Muszę
się z nim zobaczyć. To nie podlega żadnej dyskusji. Tylko on znał mój sekret,
wiedział gdzie jestem i co tak naprawdę się ze mną dzieje. Taka szansa jest jak
wygrana na loterii- zdarza się bardzo rzadko.- mówiłam wyliczając na palcach- A
co z Will’em? Cóż… Coś się na pewno wykombinuje. Wyślę go do mamy lub coś w tym
stylu. Ale… Właśnie!- wstałam i weszłam do jego pracowni- Terminarz…
Terminarz…- szeptałam pod nosem podnosząc każdy papier. Nagle moim oczom ukazał
się czarny notes Przekartkowałam go aż do stycznia i co ujrzałam? Zdjęcia- Liverpool. – BINGO!- krzyknęłam
zadowolona z przebiegu wydarzeń.- 15 stycznia należy do mnie i do Zayn’a!
-
Pamiętacie o tym, że przerwa w trasie zaczyna się dopiero 20 grudnia?- zapytał
nas menager a my niczym posłuszne pieski pokiwaliśmy głowami na znak, że
rozumiemy.- Czeka nas jeszcze TYLKO- mocno podkreślił to słowo- TYLKO 3
koncerty. To w sumie niewiele i stąd wynika moja prośba byście dali z siebie
130%. Wiem, że każdy z was myśli już o świętach, rodzinnym domu ale mamy
dopiero 20 listopad więc… Miesiąc pracy i wolne.- uśmiechnął się niepewnie
- Jasne.
Tyle możemy dla Ciebie zrobić.- rzucił Hazza i zaczął nucić One Thing. Po chwili przyłączył się do
niego Lou, Liam, Zayn a na końcu ja. Jakoś nie potrafiłem uwierzyć, że za
niedługo znów zawitam w Irlandii, uściskam mamę, zjem coś normalnego no, a
przede wszystkim będę w domu!
- A jak
tam sprawa wiesz…- zagadałem do Paula gdy chłopcy rozproszyli się po budynku
hotelu
-
Dziewczynę podobną do niej zarejestrowały kamery na lotnisku w Londynie.
Prawdopodobnie wsiadała do samolotu do Szwajcarii.- wyjaśnił- Ma tam ona może
rodzinę?
- Do
Szwajcarii? Nie.- powiedziałem- Jej jedyna rodzina jest w Londynie. Dziwne…
- Robię
co mogę Niall. Staram się ale… Jej jakby nie było już na tym świecie. Wiem
dokładnie o tym, że mogła zmienić nazwisko, wygląd oraz praktycznie całą siebie
ale żeby ślad się tak nagle urwał?
-
Dziwne, prawda? Zmagam się z tym już od dawna i nic…- pokręciłem głową- Paul-
mężczyzna spojrzał na mnie- Przepraszam, że przeze mnie i moje problemy zespół…
stoczył się na dno. Obiecuję, że kolejne koncerty będą tylko lepsze. Valery…
Jej obecność i nasz związek nie powinien mieć wpływu na zespół ale stało się…
Ogromnie Cię za to przepraszam.- powiedziałem starając się by wszystko brzmiało
jak najbardziej logicznie
- Ohh
Niall- zaśmiał się- doskonale Cię rozumiem. Nie tylko Ty miałeś i masz problemy
z miłością- poklepał mnie po ramieniu i odszedł w swoją stronę.
I nagle
pojawiła się iskierka nadziei na nowy, lepszy początek.
Usłyszałam
śmiech w przedpokoju. Przerwałam czytanie i wysunęłam się spod kołdry. Turban,
który miałam na głowie zsunął się a wilgotne włosy opadły na nagie ramiona.
Wychyliłam
głowę z drzwi sypialni i zobaczyłam Will’a. Ściągał buty ale… coś było nie tak.
Ktoś
jeszcze z nim był i to nie była byle jaka spotkana na zakupach osoba.
- Lena!
Moja kochana!- krzyknął zauważając mnie
- Cześć-
powiedziałam niepewnie nie wiedząc czego mogę się spodziewać- Czemu tak długo
cię nie było? Martwiłam się.- wytłumaczyłam- Dochodzi 23 Will.- odsunęłam się
od niego wyraźnie czując alkohol- Piłeś?!
- Oj
piłem od razu. – skrzywił się idąc do kuchni
-
Przecież czuję!- oburzyłam się- Dlaczego Cię tak długo nie było?
- To
przeze mnie.- usłyszałam za sobą cichy, kobiecy głos- To ja go zatrzymałam.
Odwróciłam
się i wtedy ujrzałam ją. Wysoką, nieprzeciętnie piękną czarnowłosą kobietę.
-
Nazywam się Dina- starsza siostra Willa.
O matko, błagam Cię na kolanach. Wstaw jeszcze dzisiaj nowy rozdział, BŁAGAM! BŁAGAM! ;)
OdpowiedzUsuń~@luvmytomlinson
Co za dupek z tego Willa! A poza to ryczę z powodu Nialla tak mu współczuje:(. Oni naprawdę do siebie pasują pogódź ich. Prooszę Proszę Proszę (tu robię minę zbitego psa) Ploszę Błagam na kolanach :( :( :( :(
OdpowiedzUsuńNie wiem jak potoczą sie losy V. I N. Ale wiem, ze jestes niesamowita pisarka! To co opisujesz, te emocje, te wzloty i upadki bohaterki WOW! Jestem Twoja wielka fanka i co by sie tu nie dzialo zostaje z Toba!
OdpowiedzUsuńWhat can I say Maddie? Hm, może zacznę od tego, że zaniedbałam Ciebie rybko i bloga. :( Entschuldigung!
OdpowiedzUsuńChłonę każdy rozdział, ale tak mnie denerwuje postępowanie Valery, że blog traci swój dawny blask... Sama nie wiem co mi chodzi po głowie, tylko wszystko dzieje się tak szybko i nieoczekiwanie. A gdzie ten czas przed wakacjami z rozdziałami o Niallery... :( Czekam na kolejne fascynujące przygody Val.
Ten Will szczerze mi nie pasuje. Oh, tak wiem, jestem marudna! No ale to ja i zawsze do czegoś się przyczepię. :D
Serio nie chcę, żeby Vally go pokochała, co to to nie! Pragnę już spotkania Malika 15 stycznia, aww.
Przed oczami od razu staje mi smutaśny Irlandczyk. Magda, wyobrażasz sobie te niebieskie, zaszklone oczęta?! :< #bad #Valery
Huh, czyżbyś zamierzała wprowadzić wir w ich życie poprzez Dinę? Moja ciekawość nie zna granic.
Trzymaj się, Aniołku! <3
Lola
Aaaa kocham Cię dziewczyno za to co piszesz!!! Jesteś niesamowita...coś mi się w Will'u nie podoba, on coś kręci ale mam nadzieję, że Vallery i Niall będą razem :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału...a więc nie przedłużając życzę weny i do następnego <3 Alex
OdpowiedzUsuń