piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 80 ,, Nie mogę...''

Obudził mnie unoszący się w pomieszczeniu cudowny zapach. Żołądek zaczął grać na bębnach i rozległo się głośne wrrrr, które było wyrazem złości i zbyt małej ilości treści pokarmowych. Przetarłem zaspane oczy i leniwie je otworzyłem. Pomieszczenie zalewał blask słońca, które nieśmiało przebijało się przez śnieżne chmury. Lekko oślepiony podniosłem się i ujrzałem dziewczynę siedzącą przy stole z kubkiem parującego napoju
 i książką w jednej ręce.
- Proszę, proszę.- powiedziała nie odrywając wzroku od książki- Któż to wstał!
- Co Cię tak rano postawiło na nogi?- zapytałem okrywając się kocem pod którym spałem
 i ruszyłem w jej stronę
- Postawiłeś niewłaściwe pytanie.- odparła zamykając Jeden Dzień.- Nie co, ale kto- uśmiechnęła się dotykając brzucha- Maleństwo szaleje. Kawy?- zapytała wstając od stołu
- Z największą przyjemnością wypiję całą rzekę kawy!- zaśmiałem się
- W łazience położyłam Twoje rzeczy oraz ręcznik i takie tam. Nie to, że wyglądasz źle ale mimo wszystko każdemu przyda się czasem szybki prysznic- uśmiechnęła się z przekąsem
- Gdyby nie fakt, że jesteś w ciąży byłoby z Tobą źle- zaczęliśmy się śmiać po czym ruszyłem do łazienki by w końcu móc się umyć. To była naprawdę długa doba bez prysznica.

Starałam się, naprawdę się starałam udawać, że wszystko jest dobrze i chyba nie wychodziło mi to tak źle bo Zayn nic nie zauważył.
Drżałam na samą myśl iż chłopak jutro wyjedzie, zostawi mnie samą a co najgorsze zostawi mnie z wieloma niewyjaśnionymi kwestiami. Chciałam porozmawiać z nim o Niall’u, o tym co było a co może być gdy nagle zjawię się w jego życiu, ale na to stanowczo brakowało mi odwagi…
Także trwałam w swoim postanowieniu. Uśmiechałam się, byłam miła i uprzejma ale w tak zwanym między czasie uchodziło ze mnie całe życie. Nagle z uśmiechniętej osoby stawałam się wrakiem, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Strach paraliżował każdą moją komórkę a postępujące przeziębienie osłabiało mój organizm do tego stopnia iż niemalże mdlałam.
- Proszę Cię Vally….- mówił chłopak przeglądając gazetę- Połóż się i w końcu odpocznij. Widziałaś się dzisiaj w lustrze? Nie wyglądasz zbyt dobrze
- Doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak wyglądam.- rzuciłam kończąc prasować koszule Will’a- Ale mimo wszystko jestem jedyną dziewczyną w tym domu i jako tako muszę sobie radzić z bałaganem. Pranie się samo nie zrobi podobnie jak podłoga sama się nie odkurzy.
- Ale…- chłopak westchnął. Wstał, wyjął mi z dłoni koszulę i wziąwszy mnie na ręce zaniósł do sypialni- Ale jesteś w ciąży i jesteś chora więc nie możesz się przemęczać a to stanowczo za dużo dla Ciebie- nachylił się i delikatnie pocałował mój policzek. I wtedy coś we mnie drgnęło. Coś, czego w ogóle nie powinno być.- Wyręczę Cię.- powiedział i otworzył na całą szerokość drzwi- Patrz i się ucz!

- Myślałam, że pójdzie Ci o wiele gorzej.- powiedziałam kilka godzin później do Zayn’a. Gdy tylko chłopak zaczął prasować i śpiewać… Jego głos brzmiał niczym najlepsza kołysanka i nie pamiętając kiedy zasnęłam niczym suseł. W końcu udało mi się odespać nieprzespaną noc i czułam się o wiele lepiej.
- Niejedno potrafię.- uśmiechnął się przynosząc gorącą herbatę oraz jedzenie do łóżka- I Ty dobrze o tym wiesz- dał mi pstryczka w nos- Mam dla Ciebie małą niespodziankę- powiedział pokazując mi białą płytkę bez żadnego napisu- Tak naprawdę….- zatrzymał się w drodze do odtwarzacza DVD- Tak naprawdę nigdy nie straciłem nadziei na to, że Cię odnajdę. Dlatego powstało ten film.- powiedział i kilka sekund później nacisnął PLAY.
Pierwsze kilka ujęcia sprawiły, że łzy podeszły pod powieki. Nagle na ekranie ujrzałam siebie i Zayn’a w szkole muzycznej śpiewających tę piosenkę, która sprawiła, że Hazza się  obraził, nauczycielka uświadomiła nas, że to coś więcej niż muzyka a my? My wtedy tak naprawdę odkryliśmy siebie. Już nawet zapomniałam, że kiedyś śpiewałam… Że kiedyś istniało coś takiego jak muzyka.
Na całość filmu składało się tysiące kilkusekundowych filmików. Każdy z nich trafiłam prosto do mojego serca. Widziałam chłopców. Widziałam ich łzy, uśmiech, frustrację i kłótnie doprowadzające nas do śmiechu. Każdy z nich nadal istniał w moim życiu, w mojej mentalności tylko wyłączyłam się na tamten świat. Świat, który był moim sacrum… W tym momencie sama się sobie dziwiłam, ale cóż poradzić?
W końcu przyszedł moment akceptacji i zrozumiałam, jak wiele straciłam przez jedną decyzję.
I nagle na ekranie pojawił się Niall. Siedział skulony na parapecie i uparcie pisał coś w zeszycie. Zayn, który wcielał się w rolę operatora kamery zadawał różne pytania blondynowi. W końcu chłopak wkurzył się i zaczął płakać. Zaczął coś jąkać o mnie, o tym jak bardzo tęskni o tym jak bardzo jest zły na siebie bo nawalił.
I wtedy pękła tama, którą oddzieliłam swoje życie.
- Zayn…- jęknęłam zanosząc się łzami- Boże ja tak nie umiem. Kogo ja oszukuję?!- spojrzałam na chłopaka i widziałam kompletną dezorientację w oczach- Nie umiem bez niego żyć. Nie umiem nie myśleć o nim, nie umiem nie przypominać sobie jego uśmiechu, ciepłych słów. Nie umiem przestać przypominać sobie zapachu jego perfum a co najgorsze nie umiem przestać go kochać.- mówiłam poprzez cieknące po policzkach łzy- Ja… Ja… Ja nie umiem już tak- krztusiłam się słowami
- Wróć ze mną. Wszystko uda się nam wyjaśnić i będzie dobrze- zaczął chłopak przytulając mnie do siebie
- Nie rozumiesz tego, że to już za nami?- ścisnęłam mocno jego koszulę- To już nie wróci. Wszystko przepadło.
- Nic nie przepadło!- powiedział łapiąc mnie za nadgarstki i patrząc prosto w oczy- On Cię kocha Valery. Kocha Ciebie jak nikogo na świecie.
- Byłam głupia, że posłuchałam Willa. Mogłam usunąć ciążę i byłoby dobrze.- ścisnęłam mocno brzuch
- Co Ty robisz dziewczyno?! Ani się waż tak mówić!- mocno mnie przytulił- To dziecko będzie jego oczkiem w głowie, zobaczysz. Ja wiem, że to wszystko wróci do normy.
W końcu ludzie nie takie rzeczy sobie wybaczają tak? A prawdziwa miłość nie umiera nigdy.- powiedział to w taki sposób, że sama zaczęłam wierzyć w możliwość dojścia do porozumienia.
Chciałam wrócić do Niall’a, chciałam wrócić do Londynu i do dawnego życia, ale… Ale nie mogłam. Trzymał mnie tu Will. Mimo wszystko byłam mu winna o wiele więc niż sobie wyobrażałam.
- Sądzisz, że gdybyśmy się spotkali, on dowiedział się o dziecku istniałabym jakaś część szansy na powrót?
- Oczywiście. W końcu takiej kobiety jak Ty nie da się nie kochać- pocałował moje czoło
i nucąc smętne ballady przesiedzieliśmy tak długą noc aż w końcu zmęczeni zasnęliśmy
w swoich objęciach.

Dzień wyjazdu chłopaka przyniósł o wiele za dużo łez i uścisków niż było to zaplanowane. Nie mogłam pogodzić się ze stratą mojego jedynego towarzysza nocnych rozmów. Jednakże czas okazał się być niewiele lepszy niż los i nieuchronnie zbliżał się czas odprawy.
- Na pewno nie chcesz jechać ze mną?
- Nie mogę.- głos łamał mi się niczym lód na wiosnę- Jeszcze nie teraz
- Dobrze. Ale obiecaj dzwonić, pisać i informować mnie o wszystkim.- mocno się przytuliliśmy. Pośpiesznie wymienione pocałunki policzków i chłopak znikł za ciemnymi szybami taksówki.
Jeszcze nigdy nie czułam się tak samotna..

~ * ~
Dni biegły niczym szalone.
Sekundy zamieniały się w minuty, te w godziny a z kolei reszta w dnie wypełnione smutkiem i niewiadomego pochodzenia uczuciem, które podpowiadało mi, że coś się wydarzy. Szybszy poród? Komplikacje wynikające z mojej choroby? Sama nie wiedziałam na co mam uważać, więc całe dnie siedziałam w domu pochłaniając książki, filmy, artykuły i co tylko się dało.
Często powracałam do filmu, który podarował mi Zayn ale… to nie było dobre. Każdy powrót do przeszłości wypełniał oczy łzami, Will zaraz dopytywał się o co chodzi a ja wcale nie chciałam mu wyjawiać, że był tu Zayn i mam z nim ciągły kontakt.
Od kiedy chłopak wrócił do domu był inny. Kiedyś pytał się co róż jak się czuję, czy nic mi nie potrzeba, jak dziecko a teraz? Zwykłe cześć wypala mu język.
Gdy któregoś dnia powiedziałam, że czuję się źle z tym co jest między nami spojrzał posępnie z dziwnym uśmiechem i zamknął się w swoim biurze. Miałam dość tego szczeniackiego zachowania ale cóż mogłam poradzić? Oznajmić mu, że mam go dość i wyjść? Zawsze istniała taka możliwość ale dokąd pójść? Wrócić do domu? Wrócić do dawnego życia?
Żeby to było jeszcze takie proste….

Kilka dni po tym jak przywitaliśmy luty i minął niezwykle burzliwy okres mojej ciąży w nocy, dosłownie znikąd rozległ się przeraźliwy skowyt mojego telefonu. Zaspana, zniesmaczona i zdenerwowana na max’a spojrzałam na wyświetlacz.
- Kto to?- zapytał Will przewracając się na bok by móc mnie zobaczyć
- Nie wiem.- skłamałam- Śpij dalej, odbiorę i się przekonam.
- Na pewno? Może ja to zrobię?-
- Nie. Śpij. Poza tym muszę się napić.- powiedziałam pośpiesznie opuszczając pomieszczenie i wymknęłam się do łazienki

- Czyś Ty zwariował?- zapytałam gdy tylko udało mi się zamknąć. Szum po drugiej stronie, krzyki, płacz i Bóg wie co były nie do zniesienia.- Zayn? Wszystko ok.?- zapytałam przerażona. Od razu przed oczami stanął mi widok rozbitego samolotu, ogromna katastrofę o której będzie głośno na następny dzień w telewizji
- Vally? Poczekaj chwilę.- zaczął coś krzyczeć- Posłuchaj. Musisz jutro być w Irlandii
- Co? Co Ty wygadujesz?
- Rodzice Meg mieli wypadek. Nie żyją.- słyszałam niczym przez mgłę. Hałas był nie do zniesienia- Stało się to dwa dni temu i zgodnie z tym jakie rozporządzenie wydał sąd masz się stawić jutro wraz z Niall’em w sądzie w Ballinie by ustalić co dalej z małą, rozumiesz?
- Rozumiem, ale jak to oni…. Oni nie żyją…- osunęłam się po chłodnych kafelkach na ziemię
- Kochana przykro mi. Naprawdę. Proszę bądź tam jutro bo ten idiota chce ją oddać, nie chce jej sam wychowywać
- Ale przecież… - otrząsnęłam się z szoku- Nie może tego zrobić, to moja córka.
- Dlatego bądź tam jutro. To ostatnia szansa. – jakieś zakłócenie przerywało nam co róż rozmowę
- Coś wymyślę Zayn. Nie zostawię tak tego.- szepnęłam w momencie gdy połączeni zostało zakończone.
Nie mam innego wyjścia. Muszę jutro być w Irlandii i walczyć o moją małą Meg.
To już postanowione.

Jutro zmartwychwstanie Valery Smith.

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak późno!

10 komentarzy:

  1. TAAAK! TO JEST TO! TO, O CZYM MARZYŁAM PRZEZ CAŁY ICH POBYT W BERLINIE! NIE PRZESTAWAJ PISAĆ I DODAWAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ BO PRZEZ TEN TYDZIEŃ ZNOWU UMRĘ. CHYBA, ŻE UDA CI SIĘ DODAĆ GO W PONIEDZIAŁEK, O ILE NIE IDZIESZ WTEDY DO SZKOŁY! ;* <3

    ~@luvmyTomlinson

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam pojęcia dlaczego popłakałam się czytając, ale dwa słowa: jest cudowny. Uwielbiam wszystko co piszesz Madziu.
    Kocham
    Emily<3

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest świetne uwielbiam to opowiadanie ♥♥
    z niecierpliwością czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosskie ! :)) Czekam na więcej .
    http://wszyscy-popelniamy-bledy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie piszesz! :D zapraszam do mnie -->http://kubek-goracej-czekolady.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O M G

    *O*

    JA CHCE KOLEJNY ROZDZIAŁ!

    J U Ż

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej jej jej, poprostu cudowny *.* od początku nie pasował mi ten Will...on napewno cos knuje ;--; weny życze kochana <3 do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze niecałe 24 godzinyy! ^^ :D

    OdpowiedzUsuń