Obudził
mnie unoszący się w pomieszczeniu cudowny zapach. Żołądek zaczął grać na
bębnach i rozległo się głośne wrrrr, które
było wyrazem złości i zbyt małej ilości treści pokarmowych. Przetarłem zaspane
oczy i leniwie je otworzyłem. Pomieszczenie zalewał blask słońca, które
nieśmiało przebijało się przez śnieżne chmury. Lekko oślepiony podniosłem się i
ujrzałem dziewczynę siedzącą przy stole z kubkiem parującego napoju
i książką w jednej ręce.
-
Proszę, proszę.- powiedziała nie odrywając wzroku od książki- Któż to wstał!
- Co Cię
tak rano postawiło na nogi?- zapytałem okrywając się kocem pod którym spałem
i ruszyłem w jej stronę
-
Postawiłeś niewłaściwe pytanie.- odparła zamykając Jeden Dzień.- Nie co, ale kto- uśmiechnęła się dotykając brzucha-
Maleństwo szaleje. Kawy?- zapytała wstając od stołu
- Z
największą przyjemnością wypiję całą rzekę kawy!- zaśmiałem się
- W
łazience położyłam Twoje rzeczy oraz ręcznik i takie tam. Nie to, że wyglądasz
źle ale mimo wszystko każdemu przyda się czasem szybki prysznic- uśmiechnęła
się z przekąsem
- Gdyby
nie fakt, że jesteś w ciąży byłoby z Tobą źle- zaczęliśmy się śmiać po czym
ruszyłem do łazienki by w końcu móc się umyć. To była naprawdę długa doba bez
prysznica.
Starałam
się, naprawdę się starałam udawać, że wszystko jest dobrze i chyba nie
wychodziło mi to tak źle bo Zayn nic nie zauważył.
Drżałam
na samą myśl iż chłopak jutro wyjedzie, zostawi mnie samą a co najgorsze
zostawi mnie z wieloma niewyjaśnionymi kwestiami. Chciałam porozmawiać z nim o
Niall’u, o tym co było a co może być gdy nagle zjawię się w jego życiu, ale na
to stanowczo brakowało mi odwagi…
Także
trwałam w swoim postanowieniu. Uśmiechałam się, byłam miła i uprzejma ale w tak
zwanym między czasie uchodziło ze mnie całe życie. Nagle z uśmiechniętej osoby
stawałam się wrakiem, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i
nieodpowiednim czasie. Strach paraliżował każdą moją komórkę a postępujące
przeziębienie osłabiało mój organizm do tego stopnia iż niemalże mdlałam.
- Proszę
Cię Vally….- mówił chłopak przeglądając gazetę- Połóż się i w końcu odpocznij.
Widziałaś się dzisiaj w lustrze? Nie wyglądasz zbyt dobrze
-
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak wyglądam.- rzuciłam kończąc prasować
koszule Will’a- Ale mimo wszystko jestem jedyną dziewczyną w tym domu i jako
tako muszę sobie radzić z bałaganem. Pranie się samo nie zrobi podobnie jak
podłoga sama się nie odkurzy.
- Ale…-
chłopak westchnął. Wstał, wyjął mi z dłoni koszulę i wziąwszy mnie na ręce
zaniósł do sypialni- Ale jesteś w ciąży i jesteś chora więc nie możesz się
przemęczać a to stanowczo za dużo dla Ciebie- nachylił się i delikatnie
pocałował mój policzek. I wtedy coś we mnie drgnęło. Coś, czego w ogóle nie
powinno być.- Wyręczę Cię.- powiedział i otworzył na całą szerokość drzwi-
Patrz i się ucz!
- Myślałam,
że pójdzie Ci o wiele gorzej.- powiedziałam kilka godzin później do Zayn’a. Gdy
tylko chłopak zaczął prasować i śpiewać… Jego głos brzmiał niczym najlepsza
kołysanka i nie pamiętając kiedy zasnęłam niczym suseł. W końcu udało mi się
odespać nieprzespaną noc i czułam się o wiele lepiej.
-
Niejedno potrafię.- uśmiechnął się przynosząc gorącą herbatę oraz jedzenie do
łóżka- I Ty dobrze o tym wiesz- dał mi pstryczka w nos- Mam dla Ciebie małą
niespodziankę- powiedział pokazując mi białą płytkę bez żadnego napisu- Tak
naprawdę….- zatrzymał się w drodze do odtwarzacza DVD- Tak naprawdę nigdy nie
straciłem nadziei na to, że Cię odnajdę. Dlatego powstało ten film.- powiedział
i kilka sekund później nacisnął PLAY.
Pierwsze
kilka ujęcia sprawiły, że łzy podeszły pod powieki. Nagle na ekranie ujrzałam
siebie i Zayn’a w szkole muzycznej śpiewających tę piosenkę, która sprawiła, że
Hazza się obraził, nauczycielka
uświadomiła nas, że to coś więcej niż muzyka a my? My wtedy tak naprawdę
odkryliśmy siebie. Już nawet zapomniałam, że kiedyś śpiewałam… Że kiedyś
istniało coś takiego jak muzyka.
Na
całość filmu składało się tysiące kilkusekundowych filmików. Każdy z nich
trafiłam prosto do mojego serca. Widziałam chłopców. Widziałam ich łzy,
uśmiech, frustrację i kłótnie doprowadzające nas do śmiechu. Każdy z nich nadal
istniał w moim życiu, w mojej mentalności tylko wyłączyłam się na tamten świat.
Świat, który był moim sacrum… W tym momencie sama się sobie dziwiłam, ale cóż
poradzić?
W końcu
przyszedł moment akceptacji i zrozumiałam, jak wiele straciłam przez jedną
decyzję.
I nagle
na ekranie pojawił się Niall. Siedział skulony na parapecie i uparcie pisał coś
w zeszycie. Zayn, który wcielał się w rolę operatora kamery zadawał różne
pytania blondynowi. W końcu chłopak wkurzył się i zaczął płakać. Zaczął coś
jąkać o mnie, o tym jak bardzo tęskni o tym jak bardzo jest zły na siebie bo
nawalił.
I wtedy
pękła tama, którą oddzieliłam swoje życie.
- Zayn…-
jęknęłam zanosząc się łzami- Boże ja tak nie umiem. Kogo ja oszukuję?!-
spojrzałam na chłopaka i widziałam kompletną dezorientację w oczach- Nie umiem
bez niego żyć. Nie umiem nie myśleć o nim, nie umiem nie przypominać sobie jego
uśmiechu, ciepłych słów. Nie umiem przestać przypominać sobie zapachu jego
perfum a co najgorsze nie umiem przestać go kochać.- mówiłam poprzez cieknące
po policzkach łzy- Ja… Ja… Ja nie umiem już tak- krztusiłam się słowami
- Wróć
ze mną. Wszystko uda się nam wyjaśnić i będzie dobrze- zaczął chłopak
przytulając mnie do siebie
- Nie
rozumiesz tego, że to już za nami?- ścisnęłam mocno jego koszulę- To już nie
wróci. Wszystko przepadło.
- Nic
nie przepadło!- powiedział łapiąc mnie za nadgarstki i patrząc prosto w oczy-
On Cię kocha Valery. Kocha Ciebie jak nikogo na świecie.
- Byłam
głupia, że posłuchałam Willa. Mogłam usunąć ciążę i byłoby dobrze.- ścisnęłam
mocno brzuch
- Co Ty
robisz dziewczyno?! Ani się waż tak mówić!- mocno mnie przytulił- To dziecko
będzie jego oczkiem w głowie, zobaczysz. Ja wiem, że to wszystko wróci do
normy.
W końcu
ludzie nie takie rzeczy sobie wybaczają tak? A prawdziwa miłość nie umiera
nigdy.- powiedział to w taki sposób, że sama zaczęłam wierzyć w możliwość
dojścia do porozumienia.
Chciałam
wrócić do Niall’a, chciałam wrócić do Londynu i do dawnego życia, ale… Ale nie
mogłam. Trzymał mnie tu Will. Mimo wszystko byłam mu winna o wiele więc niż
sobie wyobrażałam.
-
Sądzisz, że gdybyśmy się spotkali, on dowiedział się o dziecku istniałabym
jakaś część szansy na powrót?
-
Oczywiście. W końcu takiej kobiety jak Ty nie da się nie kochać- pocałował moje
czoło
i nucąc
smętne ballady przesiedzieliśmy tak długą noc aż w końcu zmęczeni zasnęliśmy
w swoich
objęciach.
Dzień
wyjazdu chłopaka przyniósł o wiele za dużo łez i uścisków niż było to
zaplanowane. Nie mogłam pogodzić się ze stratą mojego jedynego towarzysza
nocnych rozmów. Jednakże czas okazał się być niewiele lepszy niż los i
nieuchronnie zbliżał się czas odprawy.
- Na
pewno nie chcesz jechać ze mną?
- Nie
mogę.- głos łamał mi się niczym lód na wiosnę- Jeszcze nie teraz
-
Dobrze. Ale obiecaj dzwonić, pisać i informować mnie o wszystkim.- mocno się
przytuliliśmy. Pośpiesznie wymienione pocałunki policzków i chłopak znikł za
ciemnymi szybami taksówki.
Jeszcze
nigdy nie czułam się tak samotna..
~ * ~
Dni
biegły niczym szalone.
Sekundy
zamieniały się w minuty, te w godziny a z kolei reszta w dnie wypełnione
smutkiem i niewiadomego pochodzenia uczuciem, które podpowiadało mi, że coś się
wydarzy. Szybszy poród? Komplikacje wynikające z mojej choroby? Sama nie
wiedziałam na co mam uważać, więc całe dnie siedziałam w domu pochłaniając
książki, filmy, artykuły i co tylko się dało.
Często
powracałam do filmu, który podarował mi Zayn ale… to nie było dobre. Każdy
powrót do przeszłości wypełniał oczy łzami, Will zaraz dopytywał się o co
chodzi a ja wcale nie chciałam mu wyjawiać, że był tu Zayn i mam z nim ciągły
kontakt.
Od kiedy
chłopak wrócił do domu był inny. Kiedyś pytał się co róż jak się czuję, czy nic
mi nie potrzeba, jak dziecko a teraz? Zwykłe cześć wypala mu język.
Gdy
któregoś dnia powiedziałam, że czuję się źle z tym co jest między nami spojrzał
posępnie z dziwnym uśmiechem i zamknął się w swoim biurze. Miałam dość tego
szczeniackiego zachowania ale cóż mogłam poradzić? Oznajmić mu, że mam go dość
i wyjść? Zawsze istniała taka możliwość ale dokąd pójść? Wrócić do domu? Wrócić
do dawnego życia?
Żeby to
było jeszcze takie proste….
Kilka
dni po tym jak przywitaliśmy luty i minął niezwykle burzliwy okres mojej ciąży w
nocy, dosłownie znikąd rozległ się przeraźliwy skowyt mojego telefonu. Zaspana,
zniesmaczona i zdenerwowana na max’a spojrzałam na wyświetlacz.
- Kto
to?- zapytał Will przewracając się na bok by móc mnie zobaczyć
- Nie
wiem.- skłamałam- Śpij dalej, odbiorę i się przekonam.
- Na
pewno? Może ja to zrobię?-
- Nie.
Śpij. Poza tym muszę się napić.- powiedziałam pośpiesznie opuszczając
pomieszczenie i wymknęłam się do łazienki
- Czyś
Ty zwariował?- zapytałam gdy tylko udało mi się zamknąć. Szum po drugiej stronie,
krzyki, płacz i Bóg wie co były nie do zniesienia.- Zayn? Wszystko ok.?-
zapytałam przerażona. Od razu przed oczami stanął mi widok rozbitego samolotu,
ogromna katastrofę o której będzie głośno na następny dzień w telewizji
- Vally?
Poczekaj chwilę.- zaczął coś krzyczeć- Posłuchaj. Musisz jutro być w Irlandii
- Co? Co
Ty wygadujesz?
-
Rodzice Meg mieli wypadek. Nie żyją.- słyszałam niczym przez mgłę. Hałas był
nie do zniesienia- Stało się to dwa dni temu i zgodnie z tym jakie
rozporządzenie wydał sąd masz się stawić jutro wraz z Niall’em w sądzie w
Ballinie by ustalić co dalej z małą, rozumiesz?
-
Rozumiem, ale jak to oni…. Oni nie żyją…- osunęłam się po chłodnych kafelkach
na ziemię
-
Kochana przykro mi. Naprawdę. Proszę bądź tam jutro bo ten idiota chce ją
oddać, nie chce jej sam wychowywać
- Ale
przecież… - otrząsnęłam się z szoku- Nie może tego zrobić, to moja córka.
-
Dlatego bądź tam jutro. To ostatnia szansa. – jakieś zakłócenie przerywało nam
co róż rozmowę
- Coś
wymyślę Zayn. Nie zostawię tak tego.- szepnęłam w momencie gdy połączeni
zostało zakończone.
Nie mam
innego wyjścia. Muszę jutro być w Irlandii i walczyć o moją małą Meg.
To już
postanowione.
Jutro
zmartwychwstanie Valery Smith.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak późno!
TAAAK! TO JEST TO! TO, O CZYM MARZYŁAM PRZEZ CAŁY ICH POBYT W BERLINIE! NIE PRZESTAWAJ PISAĆ I DODAWAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ BO PRZEZ TEN TYDZIEŃ ZNOWU UMRĘ. CHYBA, ŻE UDA CI SIĘ DODAĆ GO W PONIEDZIAŁEK, O ILE NIE IDZIESZ WTEDY DO SZKOŁY! ;* <3
OdpowiedzUsuń~@luvmyTomlinson
Nie mam pojęcia dlaczego popłakałam się czytając, ale dwa słowa: jest cudowny. Uwielbiam wszystko co piszesz Madziu.
OdpowiedzUsuńKocham
Emily<3
Kocham, kocham, kocham!! <3
OdpowiedzUsuńto jest świetne uwielbiam to opowiadanie ♥♥
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na nexta ;)
Bosskie ! :)) Czekam na więcej .
OdpowiedzUsuńhttp://wszyscy-popelniamy-bledy.blogspot.com/
Zajebiste!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! :D zapraszam do mnie -->http://kubek-goracej-czekolady.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO M G
OdpowiedzUsuń*O*
JA CHCE KOLEJNY ROZDZIAŁ!
J U Ż
Jej jej jej, poprostu cudowny *.* od początku nie pasował mi ten Will...on napewno cos knuje ;--; weny życze kochana <3 do następnego.
OdpowiedzUsuńJeszcze niecałe 24 godzinyy! ^^ :D
OdpowiedzUsuń