piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 81 ,, Powrotów ciąg dalszy...''


         Wszedłem do budynku, który zatopiony był w swojego rodzaju mroku oraz chłodzie. Marmurowe schody wiły się dookoła mnie niczym wąż boa, który dusi swoją ofiarę.
Nie potrafiłem uwierzyć, że to wszystko się tak toczy. Najpierw tracę Valery, teraz spada na mnie obowiązek opieki nad jej dzieckiem i co? Co ja mogę zrobić? Przecież nie mogę się nią zaopiekować. Nie jestem jej ojcem, mam pracę, która wymaga częstych wyjazdów a mama nie da sobie rady z tak małym dzieckiem.
Niestety, decyzja została przeze mnie podjęta i nie mogłem tego cofnąć, choćbym chciał.
Nie mogłem zrozumieć tego dziwnego uczucia w żołądku, które pogłębiało się z każdym moim krokiem. Swoisty ścisk, niewytłumaczalny strach oraz to dziwne uczucie, które towarzyszy mi zawsze gdy ma się stać coś dziwnego, nowego i kompletnie niewytłumaczalnego.
Może nagle na Sali pojawi się brunetka? Kto to wie.

Bałam się.
Byłam niczym dziecko, które coś zbroiło i teraz boi się konsekwencji swojego czynu. Will nie potrafił zrozumieć tego co się działo ze mną od momentu w którym otrzymałam tę wiadomość. Płakałam, próbowałam się uspokoić i zacząć myśleć logicznie ale nagle w przeciągu kilku sekund włączył mi się instynkt macierzyński i martwiłam się o moją małą Meg.
W głowie ciągle pobrzmiewały mi słowa bruneta, które wypowiadał gdy powiedziałam mu całą prawdę. W przeciągu minut dowiedział się o moich kontaktach z Zayn’em, o jego wizycie tutaj oraz o tym, że to on powiedział mi co zaszło. Jego gniew i żal do mnie wypełniły mury pomieszczenia. Krzyk zamienił się w głuchą ciszę gdy zostałam przez niego… uderzona. Siarczysty policzek, który został mi wymierzony pozostawił piętno na mojej duszy.
I właśnie coś takiego był mi potrzebne bym zrozumiała jakim człowiekiem on jest. Jaki jest naprawdę bez tej całej słodkiej i gentelman’skiej przykrywki.
Szybkie spakowanie kilku rzeczy, które tak naprawdę były niezbędne i kilka minut po piątej mogłam opuścić dom- na zawsze.
- Jeśli przekroczysz prób tego domu teraz wiedz, że nie masz po co wracać.
- Wybacz mi, ale to jest moje dziecko. Ono mnie potrzebuje. Nie mogę być taka bezwzględna jak Ty
Urywki dialogów nawiedzały mnie w przerwie czekania na samolot.
Byłam trzecią osobą na liście rezerwowych. Ile potrwa to zanim wsiądę na pokład samolotu? Kto wie. Może minuty, godziny a może nawet całe dnie.
Nie miałam czasu do zmarnowania ale co poradzić gdy siła wyższa nie pozwala mi na to by ratować dziecko? Cała nadzieja tkwi w Niall’u oraz tym, że nie podejmie jednej z najgorszych decyzji w moim życiu.

         Kolejny samolot miał wylecieć za godzinę. Gdy pełna nadziei podchodziła do kontuaru gdzie piękne panie obsługują ludzi z uśmiechem na ustach myślałam, że mi się uda.
- Niestety. Jest Pani trzecią osobą na liście rezerwowych co uniemożliwia Pani lot tym samolotem.- powiedziała blondynka z wysokim kucykiem
- Czy Pani zdaje sobie sprawę z tego co mówi?- żal i wściekłość miotała moim ciałem.- W Irlandii za godzinę zaczyna się sprawa w sądzie odnośnie mojego małego dziecka. Niech Pani postawi się na moim miejscu i w mojej sytuacji. Ja muszę tam być. Inaczej mi ją odbiorą!- krzyknęłam zwracając uwagę ludzi dookoła nas
- Przykro mi, ale nie mogę Pani przyjąć na pokład.
- Co z Pani za człowiek?!- łzy stanęły mi w oczach. Niemalże czułam strach małej i to jak jej los się dalej potoczy- Tam jest moje dziecko. Samo!
- Proszę się uspokoić. Zobaczę co da się zrobić.
Usiadłam na wskazanym przez kobietę miejscu. Cała złość i strach uleciał wraz ze łzami, które obficie spadały na koszulę tworząc na niej mozaikę plam.  
Dopiero teraz dotarła do mnie powaga sytuacji w której się znalazłam. Teraz dalsze życie mojego dziecka nie zależało ode mnie ale od blondyna, który tak naprawdę nie wiadomo jak dalej postąpi.
Po kilku minutach od mojej interwencji podszedł do mnie chłopak, właściwie mężczyzna, który miał ponad dwadzieścia lat.
- Słyszałem Pani rozmowę z tymi kobietami- zaczął wskazując na w stronę kontuaru- Wiem jak to jest bo sam czekam już długo na samolot, ale…- usiadł obok mnie- niech Pani weźmie mój bilet i poleci teraz do Irlandii.
Spojrzałam na niego niedowierzająco.
- Śmiało- uśmiechnął się.- Czekałem dziesięć godzin więc kolejne dwie nie zrobią mi różnicy- wyciągnął w moją stronę bilet
- Nie, ja nie mogę.- powiedziałam wbrew sobie i tego co działo się w mojej duszy
- Oczywiście, że Pani może. Proszę pomyśleć o dziecku, o tym jak się boi lub nawet o tym, że może Pani go więcej nie zobaczyć.- przekonywał mnie nieznajomy
- Nie wiem co powiedzieć. – wzięłam list w dłonie- Dziękuję, naprawdę dziękuję Panu.- niewiele myśląc złożyłam pocałunek na policzku mężczyzny- Nigdy tego Panu nie zapomnę.
- Trzeba sobie pomagać.- uśmiechnął się- A teraz proszę już iść. Samolot startuje za niecałe pół godziny.

         Samolot wznosił się ponad chmurami gdy nagle, w przebłysku ukazała się zmienia pokryta szaro-brązową kołdrą. To co niegdyś było tu wiecznie zielone zamieniło się w kupę organicznych śmieci, które bądź co bądź ale miały na celu użyźnienie ziemi.
Poczułam się tak, jakbym połknęła kamień ważący ponad tonę. Żołądek raz po raz kurczył się sprawiając, że nie czułam się zbyt dobrze. Im bliżej Dublinu byliśmy tym bardziej się bałam, że nie zdążę na czas. Co prawda do rozprawy pozostało ponad godzinę ale dojazd do Balliny zajmie mi więcej czasu niż myślałam.
Swoją drogą chciałam zobaczyć Niall’a, spojrzeć mu w oczy i poczuć się tak jak kiedyś szczególnie teraz gdy jest tak źle.
Jednego byłam pewna. Nic nie będzie tak jak kiedyś. Już nigdy nie będziemy tacy dla siebie jacy byliśmy. Bolało mnie to, bo wiedziałam, że to moja wina. Niemniej jednak chciałam spróbować wytłumaczyć mu to wszystko i liczyć na odrobinę zrozumienia.
Gdy tylko samolot wylądował na szarej płycie pośpiesznie ruszyłam do wyjścia. W biegu chwycona torba okazała się być stanowczo za ciężka co spowolniło nieco moje ruchy. Liczyła się każda sekunda dlatego wsiadając do taksówki nakazałam mężczyźnie jechać najszybciej jak się da. W końcu to sprawa życia i śmierci.

         Siedziałem w korytarzu. Każde otwarcie się drzwi i ujrzenie w nich brunetki przyprawiało mnie o pocenie się dłoni, drżenie serca oraz ogromny strach. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Równie dobrze dziewczyna może się tu pojawić bądź nie. Przecież… Przecież ona zniknęła, tak? Pół roku… Siedem miesięcy nie dawała o sobie znać i nagle miałaby się pojawić? Przecież ona nawet nie mogła wiedzieć o tej tragedii.
- Sprawa małoletniej Meg Howard- powiedziała starsza kobieta otwierając na oścież drzwi.  Przetarłem spocone dłonie o spodnie i ruszyłem w kierunku Sali.
- Nazwisko?-
- Horan. Niall Horan.- powiedziałem pokazując dowód osobisty adwokatowi.
- A… Pani Smith jest obecna?-
- Niestety, nie mogła tu być.- wybąkałem
- W takim razie zacznijmy.- powiedział i zajął miejsce za ogromnym biurkiem- Proszę spocząć- wskazał na krzesło wyłożone aksamitnym materiałem.
Pomieszczenie wyglądało niczym wyjęte z XVIII wieku. Tysiące książek w najróżniejszych językach świata przyozdabiało półki, lampy naftowe wiszące na ścianach, różne dyplomy oraz stare obrazy sprawiały, że poczułem się niczym jak w muzeum.
- Państwo Howard umieścili zarówno Pana jak i Panią Smith w swoim powiedzmy na to testamencie. – zaczął wąsaty mężczyzna a ja poczułem ogromną gulę rosnącą w gardle- Zgodnie z ich ostatnią wolą małoletnia Meg powinna zostać umieszczona w państwa rodzinie. Proszę mi powiedzieć, czy planują państwo ślub lub cokolwiek co mogłoby zalegalizować wasz związek?
- Właściwie ja i Valery już… - ale nie dane mi było dokończyć. Ciche pukanie do drzwi przerwało naszą rozmowę
- A Pani to?- adwokat zmarszczył brwi. Odwróciłem się i moje serce stanęło.
Poczułem jak ciało stopniowo drętwieje a świat dookoła mnie wiruje. Poczułem się tak jakbym zobaczył ducha.
- Nazywam się Valery Smith. Przepraszam za spóźnienie, ale samolot miał opóźnienie.- powiedziała kobieta i usiadła tuż obok mnie.

To nie mogła być prawda.

I jak robaczki? :)

13 komentarzy:

  1. О matko, ale sie jaram ich spotkaniem <3
    Cudowny rozdzial!!

    OdpowiedzUsuń
  2. cudoo ♥♥
    jak mogłaś przerwać w takim momencie ;)
    czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego przerwalas w takim momencie? :'( rozdział jest super, mam nadzieje ze miedzy Val i Niallem jakos się ułoży , z niecierpliwością czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuu! dodaj szybko nexta!
    japierdziele.. :) aaaaa :D w końcu. mam nadzieję ż wszystko między nimi
    będzie ok. ! aaa :) jezu jezujezujezu. tylko tyle moge z siebie wydusic
    !jaraaaam siee!:*
    dominika ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu?No powiedz czemu tak znęcasz się nade mną i każesz znowu mi czekać bym się dowiedziała jak jest reakcja Nialla na powrót Valery.No w takim momencie przerwać?Szczerze mówiąc to spodziewałam się że Will zrobi jej coś okropnego.Jak z niego świnia?Jak on mógł to zrobić?Uderzyć kobietę w ciąży?No przecież to chamstwo w państwie.Jezu!Jak ja się cieszę, że Valery w końcu spotka się Niallem.Tylko czy Niall jej wybaczy te zniknięcie?Mam nadzieje że tak.Przecież Niall ma wielkie serce.On ją kocha.Piękny rozdział.I nie każ nam czekać aż tak długo i daj szybciej rozdział.Kocham Cię!♥Natalia♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu jak ja Cię kocham!!! Rozdział jak zawsze boski:D Will'a to bym gołymi rękami zamordowała jakbym tylko mogła...nie mogę się doczekać reakcji ich obojga na siebie i tego co się stanie z Meg :) Tak więc czekam na następny i życzę duuużooo weny :**** /Alex xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim momencie???
    Cudooo <3
    Czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  8. AAAA! TAK, TAK, TAK! Chuj w dupę temu Willowi, ona wróciła do Irlandii! ♥ Szkoda, że przerwałaś w tak ekscytującym momencie, ale i tak Cię kocham! ♥ Nie wiem, czy wiesz, ale nigdy nie mogę doczekać się piątków, bo wtedy dodajesz rozdziały! Cóż, jak to mówią: "lepszy rydz niż nic" i jakoś muszę to przeżyć. Trudno. Mam nadzieję, że Valery pogodzi się z Niallem i resztą, bo tak smutno bez nich. Mam nadzieję, że jakoś ścierpię ten tydzień, chyba, że - a przyznam szczerze, iż byłabym bardzo szczęśliwa z tego powodu - dodasz go wcześniej. Wbrew pozorom jestem cierpliwa i wyrozumiała, więc myślę, że to zależy od Ciebie. Kiedy go napiszesz, to i tak będzie dobrze. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM! ♥ ♥ ♥


    ~@luvmyTomlinson

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju *.* W końcu :D Czekam na więcej :))
    http://wszyscy-popelniamy-bledy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. ZGINIESZ!
    JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE? ;C

    OdpowiedzUsuń
  11. No nareszcie!! :D Cudowny rozdział pomijając to w jakim momencie skończylaś. :**
    Zapraszam do mnie http://blog1dlovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. zajebsty. nie przerywaj juz nigdy w takim momencie!! boze kocham tego bloga. jestes najlepsza:)!!

    OdpowiedzUsuń
  13. super blog i czekam na ciag dalszy. ja juz zaczelam czytac takie emocje a tu koniec:( :* super piszesz

    OdpowiedzUsuń