Wszedłem do budynku, który zatopiony
był w swojego rodzaju mroku oraz chłodzie. Marmurowe schody wiły się dookoła
mnie niczym wąż boa, który dusi swoją ofiarę.
Nie
potrafiłem uwierzyć, że to wszystko się tak toczy. Najpierw tracę Valery, teraz
spada na mnie obowiązek opieki nad jej dzieckiem i co? Co ja mogę zrobić?
Przecież nie mogę się nią zaopiekować. Nie jestem jej ojcem, mam pracę, która
wymaga częstych wyjazdów a mama nie da sobie rady z tak małym dzieckiem.
Niestety,
decyzja została przeze mnie podjęta i nie mogłem tego cofnąć, choćbym chciał.
Nie
mogłem zrozumieć tego dziwnego uczucia w żołądku, które pogłębiało się z każdym
moim krokiem. Swoisty ścisk, niewytłumaczalny strach oraz to dziwne
uczucie, które towarzyszy mi zawsze gdy ma się stać coś dziwnego, nowego i
kompletnie niewytłumaczalnego.
Może
nagle na Sali pojawi się brunetka? Kto to wie.
Bałam
się.
Byłam
niczym dziecko, które coś zbroiło i teraz boi się konsekwencji swojego czynu.
Will nie potrafił zrozumieć tego co się działo ze mną od momentu w którym
otrzymałam tę wiadomość. Płakałam, próbowałam się uspokoić i zacząć myśleć
logicznie ale nagle w przeciągu kilku sekund włączył mi się instynkt
macierzyński i martwiłam się o moją małą Meg.
W głowie
ciągle pobrzmiewały mi słowa bruneta, które wypowiadał gdy powiedziałam mu całą
prawdę. W przeciągu minut dowiedział się o moich kontaktach z Zayn’em, o jego
wizycie tutaj oraz o tym, że to on powiedział mi co zaszło. Jego gniew i żal do
mnie wypełniły mury pomieszczenia. Krzyk zamienił się w głuchą ciszę gdy
zostałam przez niego… uderzona. Siarczysty policzek, który został mi wymierzony
pozostawił piętno na mojej duszy.
I
właśnie coś takiego był mi potrzebne bym zrozumiała jakim człowiekiem on jest.
Jaki jest naprawdę bez tej całej słodkiej i gentelman’skiej przykrywki.
Szybkie
spakowanie kilku rzeczy, które tak naprawdę były niezbędne i kilka minut po
piątej mogłam opuścić dom- na zawsze.
- Jeśli przekroczysz prób tego domu teraz
wiedz, że nie masz po co wracać.
- Wybacz mi, ale to jest moje dziecko. Ono
mnie potrzebuje. Nie mogę być taka bezwzględna jak Ty
Urywki
dialogów nawiedzały mnie w przerwie czekania na samolot.
Byłam
trzecią osobą na liście rezerwowych. Ile potrwa to zanim wsiądę na pokład
samolotu? Kto wie. Może minuty, godziny a może nawet całe dnie.
Nie
miałam czasu do zmarnowania ale co poradzić gdy siła wyższa nie pozwala mi na
to by ratować dziecko? Cała nadzieja tkwi w Niall’u oraz tym, że nie podejmie
jednej z najgorszych decyzji w moim życiu.
Kolejny samolot miał wylecieć za
godzinę. Gdy pełna nadziei podchodziła do kontuaru gdzie piękne panie obsługują
ludzi z uśmiechem na ustach myślałam, że mi się uda.
-
Niestety. Jest Pani trzecią osobą na liście rezerwowych co uniemożliwia Pani
lot tym samolotem.- powiedziała blondynka z wysokim kucykiem
- Czy
Pani zdaje sobie sprawę z tego co mówi?- żal i wściekłość miotała moim ciałem.-
W Irlandii za godzinę zaczyna się sprawa w sądzie odnośnie mojego małego
dziecka. Niech Pani postawi się na moim miejscu i w mojej sytuacji. Ja muszę
tam być. Inaczej mi ją odbiorą!- krzyknęłam zwracając uwagę ludzi dookoła nas
-
Przykro mi, ale nie mogę Pani przyjąć na pokład.
- Co z
Pani za człowiek?!- łzy stanęły mi w oczach. Niemalże czułam strach małej i to
jak jej los się dalej potoczy- Tam jest moje dziecko. Samo!
- Proszę
się uspokoić. Zobaczę co da się zrobić.
Usiadłam
na wskazanym przez kobietę miejscu. Cała złość i strach uleciał wraz ze łzami,
które obficie spadały na koszulę tworząc na niej mozaikę plam.
Dopiero
teraz dotarła do mnie powaga sytuacji w której się znalazłam. Teraz dalsze
życie mojego dziecka nie zależało ode mnie ale od blondyna, który tak naprawdę
nie wiadomo jak dalej postąpi.
Po kilku
minutach od mojej interwencji podszedł do mnie chłopak, właściwie mężczyzna,
który miał ponad dwadzieścia lat.
- Słyszałem
Pani rozmowę z tymi kobietami- zaczął wskazując na w stronę kontuaru- Wiem jak
to jest bo sam czekam już długo na samolot, ale…- usiadł obok mnie- niech Pani
weźmie mój bilet i poleci teraz do Irlandii.
Spojrzałam
na niego niedowierzająco.
-
Śmiało- uśmiechnął się.- Czekałem dziesięć godzin więc kolejne dwie nie zrobią
mi różnicy- wyciągnął w moją stronę bilet
- Nie,
ja nie mogę.- powiedziałam wbrew sobie i tego co działo się w mojej duszy
-
Oczywiście, że Pani może. Proszę pomyśleć o dziecku, o tym jak się boi lub
nawet o tym, że może Pani go więcej nie zobaczyć.- przekonywał mnie nieznajomy
- Nie
wiem co powiedzieć. – wzięłam list w dłonie- Dziękuję, naprawdę dziękuję Panu.-
niewiele myśląc złożyłam pocałunek na policzku mężczyzny- Nigdy tego Panu nie zapomnę.
- Trzeba
sobie pomagać.- uśmiechnął się- A teraz proszę już iść. Samolot startuje za
niecałe pół godziny.
Samolot wznosił się ponad chmurami gdy
nagle, w przebłysku ukazała się zmienia pokryta szaro-brązową kołdrą. To co
niegdyś było tu wiecznie zielone zamieniło się w kupę organicznych śmieci,
które bądź co bądź ale miały na celu użyźnienie ziemi.
Poczułam
się tak, jakbym połknęła kamień ważący ponad tonę. Żołądek raz po raz kurczył
się sprawiając, że nie czułam się zbyt dobrze. Im bliżej Dublinu byliśmy tym
bardziej się bałam, że nie zdążę na czas. Co prawda do rozprawy pozostało ponad
godzinę ale dojazd do Balliny zajmie mi więcej czasu niż myślałam.
Swoją
drogą chciałam zobaczyć Niall’a, spojrzeć mu w oczy i poczuć się tak jak kiedyś
szczególnie teraz gdy jest tak źle.
Jednego
byłam pewna. Nic nie będzie tak jak kiedyś. Już nigdy nie będziemy tacy dla
siebie jacy byliśmy. Bolało mnie to, bo wiedziałam, że to moja wina. Niemniej
jednak chciałam spróbować wytłumaczyć mu to wszystko i liczyć na odrobinę
zrozumienia.
Gdy
tylko samolot wylądował na szarej płycie pośpiesznie ruszyłam do wyjścia. W
biegu chwycona torba okazała się być stanowczo za ciężka co spowolniło nieco
moje ruchy. Liczyła się każda sekunda dlatego wsiadając do taksówki nakazałam
mężczyźnie jechać najszybciej jak się da. W końcu to sprawa życia i śmierci.
Siedziałem w korytarzu. Każde otwarcie
się drzwi i ujrzenie w nich brunetki przyprawiało mnie o pocenie się dłoni,
drżenie serca oraz ogromny strach. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać.
Równie dobrze dziewczyna może się tu pojawić bądź nie. Przecież… Przecież ona
zniknęła, tak? Pół roku… Siedem miesięcy nie dawała o sobie znać i nagle
miałaby się pojawić? Przecież ona nawet nie mogła wiedzieć o tej tragedii.
- Sprawa
małoletniej Meg Howard- powiedziała starsza kobieta otwierając na oścież
drzwi. Przetarłem spocone dłonie o
spodnie i ruszyłem w kierunku Sali.
-
Nazwisko?-
- Horan.
Niall Horan.- powiedziałem pokazując dowód osobisty adwokatowi.
- A…
Pani Smith jest obecna?-
-
Niestety, nie mogła tu być.- wybąkałem
- W
takim razie zacznijmy.- powiedział i zajął miejsce za ogromnym biurkiem- Proszę
spocząć- wskazał na krzesło wyłożone aksamitnym materiałem.
Pomieszczenie
wyglądało niczym wyjęte z XVIII wieku. Tysiące książek w najróżniejszych
językach świata przyozdabiało półki, lampy naftowe wiszące na ścianach, różne
dyplomy oraz stare obrazy sprawiały, że poczułem się niczym jak w muzeum.
- Państwo
Howard umieścili zarówno Pana jak i Panią Smith w swoim powiedzmy na to testamencie.
– zaczął wąsaty mężczyzna a ja poczułem ogromną gulę rosnącą w gardle- Zgodnie
z ich ostatnią wolą małoletnia Meg powinna zostać umieszczona w państwa
rodzinie. Proszę mi powiedzieć, czy planują państwo ślub lub cokolwiek co
mogłoby zalegalizować wasz związek?
-
Właściwie ja i Valery już… - ale nie dane mi było dokończyć. Ciche pukanie do
drzwi przerwało naszą rozmowę
- A Pani
to?- adwokat zmarszczył brwi. Odwróciłem się i moje serce stanęło.
Poczułem
jak ciało stopniowo drętwieje a świat dookoła mnie wiruje. Poczułem się tak
jakbym zobaczył ducha.
-
Nazywam się Valery Smith. Przepraszam za spóźnienie, ale samolot miał
opóźnienie.- powiedziała kobieta i usiadła tuż obok mnie.
To nie
mogła być prawda.
I jak robaczki? :)
О matko, ale sie jaram ich spotkaniem <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial!!
cudoo ♥♥
OdpowiedzUsuńjak mogłaś przerwać w takim momencie ;)
czekam na następny :P
Dlaczego przerwalas w takim momencie? :'( rozdział jest super, mam nadzieje ze miedzy Val i Niallem jakos się ułoży , z niecierpliwością czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńJezuu! dodaj szybko nexta!
OdpowiedzUsuńjapierdziele.. :) aaaaa :D w końcu. mam nadzieję ż wszystko między nimi
będzie ok. ! aaa :) jezu jezujezujezu. tylko tyle moge z siebie wydusic
!jaraaaam siee!:*
dominika ;)
Czemu?No powiedz czemu tak znęcasz się nade mną i każesz znowu mi czekać bym się dowiedziała jak jest reakcja Nialla na powrót Valery.No w takim momencie przerwać?Szczerze mówiąc to spodziewałam się że Will zrobi jej coś okropnego.Jak z niego świnia?Jak on mógł to zrobić?Uderzyć kobietę w ciąży?No przecież to chamstwo w państwie.Jezu!Jak ja się cieszę, że Valery w końcu spotka się Niallem.Tylko czy Niall jej wybaczy te zniknięcie?Mam nadzieje że tak.Przecież Niall ma wielkie serce.On ją kocha.Piękny rozdział.I nie każ nam czekać aż tak długo i daj szybciej rozdział.Kocham Cię!♥Natalia♥
OdpowiedzUsuńJejciu jak ja Cię kocham!!! Rozdział jak zawsze boski:D Will'a to bym gołymi rękami zamordowała jakbym tylko mogła...nie mogę się doczekać reakcji ich obojga na siebie i tego co się stanie z Meg :) Tak więc czekam na następny i życzę duuużooo weny :**** /Alex xxx
OdpowiedzUsuńW takim momencie???
OdpowiedzUsuńCudooo <3
Czekam na nexta <333
AAAA! TAK, TAK, TAK! Chuj w dupę temu Willowi, ona wróciła do Irlandii! ♥ Szkoda, że przerwałaś w tak ekscytującym momencie, ale i tak Cię kocham! ♥ Nie wiem, czy wiesz, ale nigdy nie mogę doczekać się piątków, bo wtedy dodajesz rozdziały! Cóż, jak to mówią: "lepszy rydz niż nic" i jakoś muszę to przeżyć. Trudno. Mam nadzieję, że Valery pogodzi się z Niallem i resztą, bo tak smutno bez nich. Mam nadzieję, że jakoś ścierpię ten tydzień, chyba, że - a przyznam szczerze, iż byłabym bardzo szczęśliwa z tego powodu - dodasz go wcześniej. Wbrew pozorom jestem cierpliwa i wyrozumiała, więc myślę, że to zależy od Ciebie. Kiedy go napiszesz, to i tak będzie dobrze. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM! ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuń~@luvmyTomlinson
Jeju *.* W końcu :D Czekam na więcej :))
OdpowiedzUsuńhttp://wszyscy-popelniamy-bledy.blogspot.com/
ZGINIESZ!
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE? ;C
No nareszcie!! :D Cudowny rozdział pomijając to w jakim momencie skończylaś. :**
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://blog1dlovestory.blogspot.com
♥
zajebsty. nie przerywaj juz nigdy w takim momencie!! boze kocham tego bloga. jestes najlepsza:)!!
OdpowiedzUsuńsuper blog i czekam na ciag dalszy. ja juz zaczelam czytac takie emocje a tu koniec:( :* super piszesz
OdpowiedzUsuń