Wychodząc z pokoju słyszę babcię krzątającą się w kuchni. Smaży naleśniki a zapach pobudza mój żołądek do pracy. Po drodze szoruję do pokoju brata i budząc go szukam mu rzeczy do ubrania. Gdy już poradziłam sobie z tym jakże trudnym zadaniem ( nie wiem po kim on jest taki wybredny) schodzę na dół do łazienki oczywiście wcześniej potykając się o jedną z zabawek Charliego na co on reaguje głośnym śmiechem.
- A kto to się tam tak cieszy?- z doły dobiega głos babci. Nie zwracam na nic uwagi tylko zamykam się w łazience by mieć chociaż 5 minut dla siebie. Dokładnie było to 5 minut z zegarkiem w ręku. Do drzwi dobijała się nie kto inny jak mały, upaprany w czekoladzie potwór.
- Koniecznie jest potrzeba druga łazienka- powiedziała siadając i nalewając sobie soku do szklanki
- Nie możesz korzystać z tej, która jest u Ciebie w pokoju? Nie byłoby Ci wygodniej?- pyta mnie babcia znad gazety
- Ale o czym Ty mówisz? Przecież ja nie mam łazienki w pokoju- mówię przełykając kawałek naleśnika
- Masz. Uwierz mi masz. Ale Ty jak zwykle nic nie potrafisz dojrzeć- mówi staruszka śmiejąc się ze mnie. Koniecznie muszę to sprawdzić po powrocie ze szkoły. Spoglądam na zegarek i widzę 7.15. No to gdzieś tak za 15 minut musimy wyjść aby zdążyć. Na szczęście szkoła nie jest daleko więc nie musze się martwić o nic.
- Łobuzie wychodzimy!- wołam zakładając buty. Po chwili zjawia się chłopiec z Panem Biedronką w ręku.- Pożegnaj się z babcią i wychodzimy- mówię a malec daje babci całusa w policzek i mówi jej jak bardzo ją kocha. Robię to samo i już mam wychodzić gdy babcia mnie zatrzymuje
- Valery! Tutaj masz kartę na której są pieniądze. Po szkole weź małego i idźcie coś zjeść. Mnie niestety nie będzie. Dopiero od następnego tygodnia będę kończyć pracę tak abyście mieli obiad w domu. – nie wiem co powiedzieć więc tylko przytulam kobietę i wychodzę z domu. Czas na czołowe zderzenie z bogatymi gnojkami.
- Tylko pamiętaj masz być grzeczny, nie dokuczać innym i dzielić się wszystkimi zabawkami- mówię do brata po czym ściskam go i całuje w czoło. Po chwili widzę jak podchodzi do jakiś chłopców i zaczyna się z nimi dogadywać. Kamień spada mi z serca, chociaż jemu się uda przetrwać ten dzień
- Pani jest mamą czy siostrą?- pyta mnie opiekunka grupy
- Siostrą, nazywam się Valery Smith- mówię i podaję jej kartkę z numerem mojego telefonu- Tak na wszelki wypadek, jakby się coś działo proszę dzwonić- mówię
- Spokojnie. Mały jest pod dobrą opieką- żegnam się z kobietą i idę do szkoły. Jak ona w ogóle mogła pomyśleć, że ja jestem mamą? Przecież widać, że jestem młoda i szczupła. Ach… te starsze kobiety. Biorę głęboki wdech i pcham ciężkie drzwi całą siłą.
Wewnątrz budynku panuje chaos. Niby nie jest tu dużo uczniów ale każdy z kimś rozmawia więc robi się głośno. Czuję na sobie wzrok innych, nie czuję się z tym dobrze. Odkąd pamiętam źle znosiłam bycie w centrum uwagi. Ignorowałam to poprzez wsłuchiwanie się w słowa piosenki, która akurat zaczęła lecieć w moim telefonie.
Gdy w końcu udało mi się odnaleźć moją szafkę wpakowałam do niej wszystkie książki i chwyciłam tylko te potrzebne. Gdy zamknęłam szafkę nie było już nikogo na korytarzu. Czyli było już po dzwonku. Trzymałam przed sobą plan lekcji i za nic nie mogłam go rozszyfrować. Gdy odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie wpadłam na kogoś. Książki poleciały na podłogę. Zaczęłam je szybko zbierać mówiąc pośpiesznie
- Przepraszam ale gapa ze mnie- gdy zauważyłam na kogo wpadłam zamurowało mnie. Przede mną stał ów tajemniczy chłopak, z którym zderzyłam się wczoraj w parku
- Nie wierzę. Dziewczyna od liści! A mówiłem że się zobaczymy jeszcze- posłał mi uśmiech i podał mi zeszyt. Szlag jasny by to wszystko trafił pomyślałam przestępując nerwowo z nogi na nogę
- Pomóc Ci w czymś? – zapytał mnie i gdy już miałam odpowiedzieć, że nie przypomniałam sobie o planie zajęć
- Właściwie to tak- podałam mu plan- możesz wyjaśnić mi co oznacza ten skrót o tutaj?- zapytałam wskazując mu palcem
- To są zajęcia z wychowawcą. Z tego co widzę jesteśmy razem w klasie więc chodź, zaprowadzę Cię- powiedział a ja poszłam za nim. Miałam coraz to większe wątpliwości odnośnie tego co miało się zaraz wydarzyć. Miałam stanąć twarzą w twarz z kompletnie nieznanymi mi ludźmi
- Zajmę Ci miejsce obok siebie. Nie będziesz się tak stresować- powiedział chłopak do mnie a ja skinęłam głową na znak zgody. Staliśmy pod klasą a ja wzięłam głęboki oddech i policzyłam do trzech. Raz.. Dwa… Trzy…
Ostry blask żarówek zalał moją twarz. Poczułam okropny zapach kredy a w klasie zapadła głucha cisza. Wszyscy spoglądali na nas.
- Bo ja pomogłem nowej koleżance trafić do klasy i wie Pani….- chłopak zaczął się tłumaczyć po czym zrozumiał, że to bez sensu i zajął wolne miejsce na samym końcu Sali. Ręką wskazał mi, że miejsce obok niego trzyma dla mnie a ja podeszłam do biurka młodej kobiety.
- Nazywam się….- zaczęłam ale kobieta przerwała mi. Czy nikt jej nie nauczył, że nie przerywa się komuś w pół zdania?
- Valery Smith, przeniosłaś się z Liceum im. W. Sheakspeara? Północy Londyn tak?- kiwnęłam głową na znak zgody- To może powiesz nam coś o sobie?- wszystkie oczy były w tym momencie skierowane na mnie
- Cześć wam- powiedziałam lekko drżącym głosem- Jestem Valery ale wolę jak się na mnie mówi Val lub po prostu Valery.
- Dlaczego się do nas przeniosłaś z tak dobrego liceum?- zapytał ktoś spod okna
- Los tak chciał- ucięłam krótko nie chcąc się tłumaczyć
- Na czym grasz?- zapytała dziewczyna w włosach koloru zgnitego jabłka
- Preferuję pianino chociaż nie pogardzę skrzypcami- powiedziałam a w klasie uniosły się dziwne pomruki
- Śpiewasz?- zapytała owa dziewczyna po raz drugi. Czy śpiewam? Cóż… Nie wiedziałam co powiedzieć. W tamtym roku na szkolnym apelu śpiewałam kilka piosenek ale żeby zaraz…
- Tak, śpiewam- powiedziałam
- Dobra starczy to nie przesłuchanie- powiedziała nasza jakże zainteresowana moją osobą wychowawczyni a ja usiadłam obok nieznajomego.
- Hej, nie było tak źle- powiedział chłopak uśmiechając się do mnie pogodnie. Tak, nie było źle. Było do kitu. Wyjęłam mój ukochany notes z torby i zaczęłam pisać.
Wtorek, 25 kwietnia
Pierwszy dzień w szkole dla bogatych gnojków uważam za otwarty. Musiałam publicznie przemawiać co, jak wiesz, wiąże się ze zmianą koloru policzków u mnie. Pierwszą lekcję jaką przyjdzie mi odbębnić jest Godzina Wychowawcza. Jaka jest nowa wychowawczyni? Ma wszystko i wszystkich w dupie. Ludzie robią co chcą a ona siedzi i…. aktualnie piłuje sobie paznokcie.
Znów wpadłam na tego chłopaka. Jakiego chłopaka? A no tego na którego wpadam od trzech dni. Pierwszego dnia przywitał się ze mną gdy podnosiłam gazety, wczoraj znokautował mnie w parku a dzisiaj to ja znokautowałam go w szkole na zbyt długim korytarzu. 1:1 Panie Ładny!
Czy ja napisałam Panie Ładny? Dziwne. Nie wydaje mi się aby był aż nadto ładny ale…. Jego profil wydaje się być ekscytujący wręcz pociągający. Może uda mi się z nim zaprzyjaźnić? Całkiem miło mi się z nim rozmawiało.
Klasa liczy niecałe dwadzieścia indywidualnych umysłów. Jest tu mieszanka ludzi o różnych poglądach. Są azjaci, murzyni nawet kilku chińczyków, są punki, zakochane w sobie dziunie i kila normalnych osób. Mówiąc normalnych mam na myśli takich, które wyglądają tak jak ja. Nie mają tony kolczyków w ciele, tony pudru na twarzy, który kruszy się i sypie przy każdym ruchu no i…
Stanowcze nie! Co ja robię??
Zastanawiam się co u rodziców. Jak im mija życie bez nas no i czy w ogóle zauważyli, że nas nie ma. W końcu matka pozbyła się problemów i może pić dowoli.
Nasz dom, w którym teraz mieszkamy jest spełnieniem moich snów. Mam własny pokój i podobno własną łazienkę w nim, która schowała się przede mną o.O Dziwne..
Rano, żegnając się z Charliem w żłobku kobieta opiekująca się jego grupą zapytała mnie czy jestem jego matką WTF?!
Ja mam dopiero
Zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji a ja schowałam mój magiczny czerwony notes głęboko do torby.
Kolejną lekcją miała być Edukacja Seksualna. Już mnie sama nazwa tego przedmiotu pociąga niesamowicie. Kto w ogóle wymyśla te przedmioty. Zapewne ludzie w tej klasie wiedzą więcej o tych sprawach od nauczycielki.
Z klasy wyszłam jako ostatnia. Nie czułam się dobrze wśród tych ludzi. Na każdym kroku dziewczyny prowokują chłopaków swym wyglądem za krótkie spódnice i za obcisłe bluzki w których wyglądają jakby miały się zaraz udusić. Dziwne, że tak się jeszcze nie stało…
- Valery tak?- zapytała mnie jakaś dziewczyna odsuwając mnie na bok. Kiwnęłam głową a ona kontynuowała- Nie wiem skąd się urwałaś ale na pewno nie pozwolę Ci zając mojego miejsca w szkole a no i od mojego chłopaka lepiej trzymaj się z daleka jeśli… jeśli chcesz spokojnie zakończyć semestr tutaj. Jasne?- zapytała
- Przepraszam Cię ale zupełnie nie wiem o co Ci chodzi. Nawet nie znam imienia tego chłopaka i nie zamierzam w żaden sposób się nim interesować. Poza tym nie przyszłam tu po to aby zajmować Twoje miejsce. Wiesz tak patrząc na Ciebie to…- spiorunowałam ją wzrokiem- to nie zamierzam być nikim w tej szkole- dokończyłam i odeszłam. Słyszałam pomruki świadczące o tym, że już pierwszego dnia pokazałam klasowej laluni gdzie jest jej miejsce. Skierowałam się pod klasę w której miały odbyć się zajęcia i spokojnie czekałam na dzwonek słuchając muzyki.
- Zapraszam klaso, zapraszam- kobieta w wieku mojej babci otworzyła drzwi klasy i wszyscy zaczęli wchodzić. Ku mojemu niezadowoleniu były tuta jednoosobowe ławki więc mogłam się pożegnać z tym chłopakiem. Och.. Zapomniałam, miałam się nim nie interesować.
Zajęłam jedyne wolne miejsce z przodu tuż przy biurku nauczyciela i powtórka z rozrywki. Kolejna nudna lekcja.
- Musisz wiedzieć Valery, że u mnie na lekcji panuje swoboda. Mówimy to co myślimy- powiedziała kobieta a ja skinęłam głową, że rozumiem.
- Dzisiaj porozmawiamy o tym jak uniknąć niechcianej ciąży- oświadczyła staruszka, wyjęła koszyczek i podała dziewczynie siedzącej tuż obok niej. – Niech każdy weźmie tyle ile potrzebuje i poda dalej- ponownie zakomunikowała kobieta i przyglądała się każdemu do kogo docierał koszyczek. W środku były prezerwatywy. Byłam lekko przerażona metodami, które się tu stosuje. W mojej poprzedniej szkole seks był tematem tabu, był zakazany. Z jednej strony dobrze, że rozmawia się o zabezpieczeniu ale z drugiej jakby nie patrzyć oni w pewien sposób zachęcają młodzież do współżycia.
Gdy dotarł do mnie owy koszyczek od razu podałam go dalej nie sięgając ręką w jego głąb.
- Valery to obowiązuje każdego- nauczycielka skarciła mnie wzrokiem. Od razu wszyscy spojrzeli na mnie
- Ja nie potrzebuję- oświadczyłam
- Ale jak to?- zapytała zdziwiona kobieta
- Po prostu, nie potrzebuję się zabezpieczać- odpowiedziałam. Przecież to było oczywiste
- Czyli preferujesz stosunek bez zabezpieczenia mam się rozumieć?- w Sali poniosły się pomruki po raz kolejny tego dnia. Ile jeszcze?
- Ostra laska z Ciebie! Może wpadniesz do mnie?- usłyszałam z końca Sali a potem był tylko istny rechot
- Nie. Nie potrzebuję się zabezpieczać bo nie uprawiam seksu. To wszystko- chwyciłam torebkę i wyszłam bez słowa z klasy. Tego było za wiele jak na jeden dzień. W przeciągu dwóch godzin zyskałam wroga i tysiące nieprzyjaciół. No tak, nie potrzebnie afiszuje się z tym, że uważam seks zbędny do normalnego funkcjonowania. Przecież tutaj nie liczy się nic innego tylko to.
Usiadłam na ławce na zewnątrz budynku. Słońce lekko przygrzewało ale stanowczo za często chowało się za chmurami. Wcisnęłam w uszy słuchawki i całkowicie zapominając o Bożym świecie odpaliłam The Beatles cicho podśpiewując.
Niedane było mi nacieszyć się słoneczną pogodą. Zaczął padać deszcz więc czym prędzej wbiegłam do szkoły cicho przeklinając londyńską pogodę.
- Panno Smith! Panno Smith!- usłyszałam za sobą. Wyjęłam słuchawki z uszu i odwróciłam się. W moja stronę biegła dyrektorka.- Dlaczego nie jesteś na zajęciach?- zapytała
- Ymmm.. Źle się poczułam i wyszłam. Mogę w czymś Pani pomóc?-
- Tak, jeśli możesz to chodź za mną- jej twarz wykrzywił uśmiech stanowczo zbyt serdeczny.
- Matyldo znalazłam Ci brakujące ogniwo- oświadczyła dyrektorka jakiejś kobiecie i wskazała na mnie.
- Genialnie! Dopisz to do jej zajęć- rzuciła
- Zaraz! To, to znaczy co?- zapytałam nie rozumiejąc
- No śpiew dziecko śpiew!- wykrzyknęła uradowana kobieta- zajęcia we wtorki i piątki o 14- oświadczyła i zarówno jedna jak i druga odeszły w swoją stronę.
- To jakiś horror- szepnęłam
- Też tak sądzę- odezwał się ktoś za mną a ja gwałtownie się odwróciłam. Nie wierzę, najzwyczajniej nie wierzę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiecie, że mam na drugie wredota? :P
Musicie sie uzbroić w cierpliwość i poczekać na tajemniczego chłopaka :)
W ogóle co myślicie o Valery i jej zachowaniu w szkole? Myślicie, że coś ukrywa?
Pozdrawiam, Magda:)
A! No i dziękuję za tyle komentarzy! Kocham was! :*