- Co wy żeście znów wymyślili?- przybiegłam czym prędzej do
chłopków tuż po rozmowie z Lou.
Wewnątrz budynku panował chaos, którego moje zmysły nie były
w stanie pojąć. Ubrania leżały na podłodze, tysiące talerzy, kubków i sztućców
leżało dookoła mnie a biedne kwiaty przeżywały okres suszy, który był dla nich
próbą czasu.
Niall leżał na kanapie a jego twarz pokrywał okropnie czerwona
i lepka maź. Spojrzałam na niego przerażona i natychmiast podbiegłam do niego
uprzednio przebijając się przez dżunglę utworzoną z brudnych ciuchów.
- Co się stało Niall?- dotknęłam jego dłoni a chłopak tylko
jęknął i wykrzywił twarz w charakterystycznym dla bólu grymas. Spojrzałam na
chłopaków, którzy zgromadzili się dookoła nas i każdy jakby chcąc uniknąć
odpowiedzialności za cierpienie biednego blondyna, zaczął spoglądać w bliżej
nieokreślone miejsca. Spojrzałam na Hazze, który jako jedyny był na tyle
odważny by spojrzeć mi prosto w oczy, ale nie dowiedziałam się niczego, co
byłoby przydatne do wyjaśnienia sprawy.
- Co z was za ludzie.- wstałam i poszłam do kuchni by
nasączyć kawałek gazy chłodną wodą.
- Misiu…- usłyszałam za sobą głos Hazzy. Mięśnie w całym
moim ciele niebezpiecznie się napięły. Poczułam ciepłą dłoń chłopaka na swojej
i szybko ją cofnęła. Spojrzałam na niego a ten śmiejąc się wyciągnął gazę z
moich dłoni.- Idź przygotuj mu łóżko, ja się wszystkim zajmę- wyszeptał a ja
poczułam, że odległość między nami zaczyna się coraz bardziej zmniejszać- Idź-
jego usta przy każdej wypowiedzianej głosce muskały moje ucho- Wszyscy na nas
patrzą.- speszona spojrzałam w stronę salonu, gdzie chłopacy stali i spoglądali
na nas dosyć wymownie. Chwyciłam do ręki swój telefon i czerwona niczym
buraczek pognałam do pokoju blondyna.
- Co to miało znaczyć?- do pokoju wszedł Lou na tyle cicho
by moje serce zaczęło bić ze zdwojoną siłą.
- To to znaczy co?- zapytałam udając głupiutką blondynkę.
- Dobrze wiesz o co chodzi Valery…- powiedział chłopaka
odciągając mnie od poprawiania pościeli na łóżku mojego chłopaka- Co Cię łączy
z Hazzą?- spojrzał mi prosto w oczy. Ścisnęłam usta w jedną wąską linię i nie
trudząc się odpowiedzią wróciłam do sprzątania pokoju. Czułam palące spojrzenie
chłopaka na sobie, ale nie miałam wystarczająco dużo odwagi by móc się odwrócić
i porozmawiać z nim jak z przyjacielem, który nie tylko mnie zrozumie ale także
doradzi co mam robić. Wygładzałam śnieżnobiałą poduszkę, nie mogąc znieść
napięcia, które determinowało moim ciałem
- Vally…. Przecież widzę, że coś się dzieje między wami…-
jego ciepłe dłonie spoczęły na moich barkach.- Gdy tylko pojawia się Hazza Ty
jesteś spięta, rumienisz się i dodatkowo nie jesteś już pełną życia osobą.
Powiesz mi co się stało?- ton jego głosu dawał sporo do myślenia. Wiedziałam,
że chłopak nie chce mnie skrzywdzić, wiedziałam, że chce mojego dobra, ale
bariera, która wyrosła w tym momencie przede mną była naprawdę ogromna- I już
nie gładź tej poduszki bo w końcu dziurę w niej zrobisz- zaśmiałam się lekko
rozluźniając napięcie
- Lou… Bo to wszystko to wina Hazzy…- odwróciłam się i
spojrzałam w jego oczy, które zaczęły wypełniać się bólem i swojego rodzaju
goryczą. Już chciałam powiedzieć, co tak naprawdę jest pomiędzy mną a tym
chłopakiem, gdy drzwi pokoju otwarły się z hukiem i ujrzałam zatroskaną twarz
mulata.
- Łóżko gotowe?- zapytał mnie Zayn. Pokiwałam głową na tak,
i nie mogąc spojrzeć na Niall’a skierowałam się do drzwi w których jak gdyby
nigdy nic stał Hazza. Wstrzymałam oddech a on podał mi miseczkę z chłodną wodą
i kilka średniej wielkości opatrunków.
- Nie musisz dziękować- powiedział i uśmiechając się
stanowczo zbyt pięknym uśmiechem odwrócił się na pięcie i pognał na dół.
Wzięłam głęboki oddech, policzyłam do dziesięciu i wyprosiwszy chłopaków z
pokoju zostałam sam na sam z blondynem.
- Może teraz powiesz mi co tak naprawdę się stało?-
zapytałam mocząc kawałek gazy w wodzie i obmywając twarz chłopaka.
- To nic takiego, poradzę sobie.- powiedział odtrącając moją
dłoń. Byłam naprawdę zdziwiona jego gestem, on naprawdę mnie odtrącał….
- Co się z Tobą dzieje Niall? Co ja znów źle zrobiłam?-
zapytałam siadając tuż obok niego. Nie chciałam kolejnych bezsensownych kłótni,
nie chciałam kolejnych niedomówień, które poróżniłyby nas w znaczący sposób…. –
Proszę Cię Niall, bądź szczery ze mną.
- Czujesz coś do Hazzy?- zapytał bez ogródek a ja poczułam,
że rumieńce, które powstały na skutek zmęczenia przybierają na sile.
- Skąd Ci to przyszło do głowy? Głuptasku… Kocham tylko
Ciebie.- złapałam jego dłoń by móc go bardziej przekonać do słuszności moich
słów.- Harry jest moim przyjacielem i naprawdę nie wiem skąd te dziwne pytania-
uśmiechnęłam się do niego, ale to nie był szczery uśmiech. Bałam się, tak
cholernie się bałam, że ta przyjaźń, że to co powiedział tego pamiętnego dnia
brunet zmieni mnie… Bałam się, że któregoś dnia gdy zostanę sama z Loczkiem nie
poradzę sobie z presją i ulegnę jego boskim dołeczkom, że ulegnę jego cudownemu
uśmiechowi….
Budził się we mnie żal i niepokój. Wiedziałam, że chłopak
leżący obok mnie darzył mnie ogromnym uczuciem, ale nie mogłam się oprzeć
urokowi Harry’ego. To on zawsze był przy mnie gdy potrzebowałam wsparcia, to on
pomógł mi pozbierać się po sprawie z Zayn’em, to on walczył o mnie niczym lew,
a ja? Kim ja byłam? Byłam niewdzięczną dziewczyną, która nie chciała go za
wszelką cenę pokochać… Czułam, że uczucie z mojej strony byłoby dla niego
swoistą nagrodą, czułam, że jestem mu to winna….
- Przepraszam- rozmyślania na temat Hazzy przerwał mi Niall-
Wiem, że mnie kochasz. Wiem, że Hazza to tylko przyjaciel, ale kochanie…. Co
wydarzyło się tego wieczora gdy powiedzieliśmy chłopakom, że jesteśmy razem?-
- Nic, naprawdę nic. Porozmawiałam z nim i powiedział, że
lekko zirytował go nasz związek ale cieszy się z naszego szczęścia- kłamałam niczym
z nut. Gdybym była Pinokiem już dawno mój nos wydłużyłby się do ogromnych
rozmiarów. Dlaczego tak bałam się powiedzieć mu o wszystkim co wtedy
usłyszałam? Może bałam się, że chłopak znienawidzi bruneta i będzie chciał mnie
zostawić na pastwę losu? Bałam się ponownego uczucia samotności, które
powracało do mnie niczym rzucony bumerang. Nie zważając na konsekwencje swoich
słów brodziłam dalej w rzecze kłamstw, w której o dziwo nauczyłam się pływać….
- Mógłby ktoś podrzucić mnie do sklepu?- zapytałam schodząc
na dół, tuż po tym jak Niall zasnął niczym małe dziecko. Trzy pary oczu
spojrzały na mnie jakby analizując każde moje słowo. Stałam pośrodku ogromnego
salonu, który wyglądał jak po przejściu tornada i nie wiedziałam co mam robić.
W końcu chwyciłam swoją małą torebeczkę i zaczęłam kierować się do drzwi kiedy
ktoś zawołał:
- Poczekaj, zawiozę Cię.- odwróciłam się i nawet z
zamkniętymi oczyma wiedziałabym, że to Hazza. Zapach jego perfum uderzył moje
nozdrza. Mieszanka lawendy i drzewa sandałowego przyprawiała zapewne nie tylko
mnie o ciarki. Ten fakt nie byłby dziwny gdyby na dworze nie było ponad
dwudziestu stopni…. Spojrzałam błagalnym wzrokiem w stronę reszty chłopaków i
Zayn jako jedyny zrozumiał moją aluzję.
- To może i ja pojadę? Będzie nas więcej więc szybciej
zakupy pójdą- uśmiechnął się do mnie a ja bezgłośnie szepnęłam ,, Dziękuję” i
skierowałam się do auta tuż za Hazzą.
Podróż mijała nam w rytmie ciszy. Delikatne pomruki silnika i mocne bicie
mojego serca były kojącą moje myśli muzyką. Nie wiedziałam, dlaczego cofałam
się do tyłu z własnym życiem, nie wiedziałam dlaczego żałowałam, że nie
skorzystałam z zaproszenia chłopaka na wakacyjny wyjazd…. Analizując każdą
chwilę spędzoną z chłopakiem o mocno kręconych włosach natrafiłam na przeszkodę
w postaci naszego ogniska i jego wzroku, który błądził po mojej twarzy. Czy to
naprawdę możliwe? Gdzie mój rozsądek? Gdzie moja miłość do Horana?
Poczułam mocno ściskającą mnie dłoń. Spojrzałam na Zayn’a,
który zajmowałam miejsce obok mnie i poczułam, że jest chociaż jedna osoba,
której zależy na mnie. Odetchnęłam głęboko i odwzajemniłam uścisk. Krótką
wymianę gestów zauważył Harry, który spojrzał na Zayn’a niczym na większego
wroga i włączył radio byleby tylko nie zajmować sobie głowy nami.
Każda kolejna minuta drogi była dla mnie niczym
przekleństwo, które nie miało końca. Myłam o tym co będzie, myślałam dlaczego
ten chłopak tak szarpie moim życiem to na prawo to na lewo, nie patrząc na to
co jest dobre dla mnie. Czy on naprawdę nie wiedział tego, że jestem szczęśliwa
z Niall’em? Czy on naprawdę musiał być takim egoistą?!
- Dobra!- krzyknęłam tuż po tym gdy tylko udało mi się
przekroczyć próg domu. Wyciągnęłam ogromną kartkę papieru i szybko narysowałam
plan parteru.- Zayn!- chłopak spojrzał na mnie- Zajmujesz się salonem wraz z
Lou. Ja posprzątam kuchnię a Ty Harry…- głos mi zadrżał- możesz posprzątać w
holu i łazience?-
- Tak jest szefowo!- zasalutował i tyle go widziałam. W
gruncie rzeczy było mi to na rękę, ale zmienność jego nastrojów wykańczała
mnie. Chłopcy rozpierzchli się po domu a ja włączając radio zadomowiłam się w
kuchni, w której brakowało kobiecej ręki. Swoją drogą to gdzie była Eleonor i
Daniell?
Lodówka świeciła pustkami także byłam niesamowicie
zadowolona z tego, że zakupiliśmy taką ilość jedzenia. W końcu, nawet im od
czasu do czasu przyda się syty obiad a nie szybki wypad do Nando’s lub innej
sieciówki. Zostałam zalana tysiącami talerzy i innych naczyń, których było
więcej niż u mnie. Po co piątce chłopaków taka ilość naczyń? Zawsze się zastanawiałam
jak oni sobie radzą i teraz swobodnie mogę stwierdzić, że sobie nie radzą!
Któraś z ich dziewczyn powinna z nimi zamieszkać i sprawować pieczę nad ich
całym, zakręconym życiem.
W salonie Lou wraz z Zayn’em biegali dookoła stołu i rzucali
się okurzonymi szmatkami. Zaśmiałam się pod nosem i poprosiłam ich by pozbierali
brudne rzeczy i wstawili pranie. Mulat spojrzał na mnie dosyć dziwnie.
- My mamy wstawić pranie?- zapytała
- A co? Może ja mam to zrobić?- zapytałam krojąc pomidory do
zupy
- Wiesz, jesteś dziewczyną i znasz się na tych rzeczach, a
my niestety… Nawet nie znamy pojęcia pralka- wyjaśnił Lou, który zbierał brudne
skarpetki
- Pod schodami sa drzwi, które prowadzą do piwnicy. Tam stoi
wielkie białe pudło, które potocznie nazywane jest pralką. Oddziela się rzeczy
kolorowe od białych i wrzuca się jedna porcję ubrań do środka. Następnie
wsypuje się proszek, nastawia odpowiednią temperaturę i ot cała filozofia!-
wyjaśniłam im wszystko jak krowie na miedzy.- Zanieście to na dół. Skończę to zrobię
to za was- pokręciłam głową a chłopcy krzycząc i chwaląc mnie jaka to jestem
dobra zbiegli na dół.
Postanowiłam ugotować zupę jarzynową a na drugie danie
zrobić naleśniki z serem. Wiedziałam, że Niall je uwielbia i chciałam mu w
jakiś sposób wynagrodzić trud dzisiejszego dnia. Krzątając się po kuchni i
cicho podśpiewując pod nosem usłyszałam kawałek rozmowy Harry’ego, która
dobiegała spod kuchennego okna.
- Tak, rozumiem, ale
ona teraz jest u nas w domu więc musisz poczekać…. Nie, to wina Lou, Niall chciał
abyś tu była. Musisz teraz poczekać. Do zobaczenia.
Coś tu nie grało. Niall czegoś chciał ale Lou na to nie
pozwolił? O co w tym wszystkim chodziło? Co oni znowu knują?
Intensywne myślenie przerwał mnie Harry, który wkroczył na
teren kuchni. Czułam jego wzrok na sobie, ale nie śmiał odwrócić się i spojrzeć
na niego. Był niczym Bazyliszek. Jego wzrok zabijał a w moim przypadku krępował
mnie niesamowicie.
- Potrzeba Ci czegoś?- zapytałam odwracając się do niego
- Coś Ty taka niemiła?- zapytał jak gdyby nigdy nic
- Ja? Nie miła? Pomyślmy, mój chłopak leży na górze
poturbowany i nikt nie raczy powiedzieć mi co się stało, Liam nie daje o sobie
znaku życia a Ty zachowujesz się jak obrażony gówniarz, który nie dostał tego
czego chciał, wymieniać więcej?- odwróciłam się by kontynuować gotowanie gdy
Hazza położył mi swoje ręce na biodrach
- Odbiło Ci?!- odskoczyłam w bok niczym poparzona-
Zachowujesz się jak nie wiem… Jak jakiś zbok!- krzyknęłam
- No weź Valery… Nie udawaj, że to Ci się nie podoba-
powiedział chłopak zbliżając się do mnie- Widzę jak na mnie patrzysz, widzę jak
się rumienisz i Ty mówisz mi, że nic do mnie nie czujesz?- zapytał rozbawiony-
Nie nauczyłaś się, że ja zawsze dostaję to co chcę?- cofając się do tyłu
napotkałam ścianę. Chłopak widząc moją dezorientację przygwoździł mi ręce do
niej i zaczął składać delikatne pocałunki na szyi.
- Pieprz się gnoju!- wrzasnęłam próbując się wyrwać z tego
uścisku
- Zaraz mogę pieprzyć Ciebie- zaśmiał się i jego usta
musnęły o moje. Chłopak z każdą chwilą stawał się coraz bardziej natarczywy,
siła przygważdżająca mnie do ściany było coraz większa a uczucie skrępowania
nie dawało o sobie zapomnieć.
- Harry proszę Cię przestań- błagałam chłopaka krztusząc się
własnymi łzami- To boli!- ale chłopak nie słuchał, kierował się chorym
instynktem, który nakazywał mu zmienić moje życie w horror. Z każdą sekundą
przez moją głowę przepływało milion wspomnień tamtego okropnego dnia, w którym
to Olivier okazał się być tym złym. Nie wierzyłam w to, że spotkanie mnie coś
takiego i to ze strony zaufanego przyjaciela!
- Harry- łkałam- Dlaczego mi to robisz?- serce biło mi
tysiąc razy mocniej. Ciało moje stało się zwykłym warzywem, które nie chciało
już walczyć o swoje, nie chciało już niczego. Jedyne czego pragnęłam to znaleźć
się w ramionach Horana, czuć jego kojący zapach i móc mu powiedzieć wszystko
czego do tej pory nie wiedział.
- Puść mnie draniu!- krzyknęłam wykorzystując ostatki sił.
Zaczęłam się szarpać i kopać go po całej długości nóg.- Jesteś najohydniejszą
istotą na ziemi!- ugryzłam go w wargę ale to wcale go nie zniechęciło. Ile to jeszcze będzie trwać? Jest tyle osób
w domu i naprawdę nikt mnie nie słyszy? Zastanawiałam się gdy nagle uścisk
mojego napastnika zelżał. Opadłam na podłogę drżąc i łkając niczym małe dziecko.
- Ty śmieciu!- usłyszałam zasłoniwszy twarz- Jak mogłeś?!
Jesteś na tyle podły aby w taki sposób traktować przyjaciół?!- w kuchni rozległ
się huk i pomiędzy palcami ujrzałam wykrzywioną twarz Hazzy. Poczułam na sobie
czyjś dotyk i wzdrygnęłam się
- Wszystko dobrze kochanie?- To był Niall, to był naprawdę
on. Przytuliłam się do niego niczym miś koala do drzewa
- Zabierz mnie stąd. Proszę zabierz mnie jak najdalej od
niego- błagałam chłopaka o blond włosach
- Już nikt Cię nie skrzywdzi- powiedział i uniósł mnie do
góry. W tym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię i już nigdy spod niej
nie wyjść.
Cześć moje kochane!
Jestem wam ogromnie wdzięczna za te wszystkie komentarze i ogromną cierpliwość!
Jak wam idą przygotowania przed świętami? Szczerze wam powiem, że u mnie rozpętała się śnieżyca
i nie jest wesoło... To pierwsze święta Wielkanocne, które spędzę w grubej kurtce :D
Ciasto w piekarniku, kolejne się robi... Zapach jajek w domu przyprawia mnie o mdłości ale źle nie jest ;)
Za dzisiejszy rozdział i jego publikację podziękujcie mojej Olałce- to ona wczoraj podczas na prawdę długiej rozmowy na skajpaju zmusiła mnie do opublikowania tego :) Bardzo ale to bardzo jej dziękuję:*
Czy ten rozdział zapowiada mój powrót na dobre? Nie...
Niestety nie powiem wam kiedy coś nowego się pojawi. Póki co załatwiam swoje sprawy... Obiecuję, że wrócę :*
A tymczasem pragnę wam życzyć zdrowych, spokojnych, pełnych miłości świąt Wielkanocny! Pragnę abyście odnalazły wewnętrzny spokój, zaznały spokoju ducha i przeżyły coś niesamowitego!
Życzę wam również bardzo dużo słonka, którego jak na złość brak! Kochane! Wszystkiego najlepszego :*
Cześć moje kochane!
Jestem wam ogromnie wdzięczna za te wszystkie komentarze i ogromną cierpliwość!
Jak wam idą przygotowania przed świętami? Szczerze wam powiem, że u mnie rozpętała się śnieżyca
i nie jest wesoło... To pierwsze święta Wielkanocne, które spędzę w grubej kurtce :D
Ciasto w piekarniku, kolejne się robi... Zapach jajek w domu przyprawia mnie o mdłości ale źle nie jest ;)
Za dzisiejszy rozdział i jego publikację podziękujcie mojej Olałce- to ona wczoraj podczas na prawdę długiej rozmowy na skajpaju zmusiła mnie do opublikowania tego :) Bardzo ale to bardzo jej dziękuję:*
Czy ten rozdział zapowiada mój powrót na dobre? Nie...
Niestety nie powiem wam kiedy coś nowego się pojawi. Póki co załatwiam swoje sprawy... Obiecuję, że wrócę :*
A tymczasem pragnę wam życzyć zdrowych, spokojnych, pełnych miłości świąt Wielkanocny! Pragnę abyście odnalazły wewnętrzny spokój, zaznały spokoju ducha i przeżyły coś niesamowitego!
Życzę wam również bardzo dużo słonka, którego jak na złość brak! Kochane! Wszystkiego najlepszego :*