-
Ciiiii- szeptał mulat trzymając kurczowo moją dłoń- Spokojnie, wszystko będzie
dobrze Valery.- uśmiechał się niepewnie sam nie wiedząc w jak ogromnym jest
błędzie.
-
Gdzie…. Gdzie jest…- próbowałam mówić ale nie szło mi to zbyt dobrze. Ból
rozsadzał moje ciało a obiecana pomoc jak na złość nie nadciągała
-
Nic mu nie jest, rozmawia z dystrybutorką.- powiedział bodajże Liam- Oddychaj
Vally, wdech, wydech. Wdech, wydech…
-
Łatwo Ci mówić!- warknęłam ociekając złością- To nie Ciebie wszystko boli, to
nie Ty musisz urodzić dziecko ważące prawie 5kg!
-
Liam daj jej spokój, nic nie mów.- powiedziała Daniell- To naprawdę drażni.
-
A co ja takiego powiedziałem?- zapytał oburzony- Kobiety…
-
Au!- krzyknęłam wbijając paznokcie w dłoń Zayn’a.- Au!
-
Karetka już jest w drodze.- do pokoju wpadł Niall, który był cały roztrzęsiony.-
Spokojnie kochanie- odnalazł moją dłoń- Zaraz wszystko się wyjaśni, zaraz
wszystko będzie dobrze- pocałował moje pokryte kropelkami potu czoło.
-
Boję się, cholernie się boję…- łzy ciekły mi po policzkach.- To naprawdę boli…-
ścisnęłam mocno jego dłoń w przypływie skurczu.
Ból
rozsadzał każdą cząstkę mego ciała. To, co niegdyś było dla mnie tak odległe
znów powracała ze zdwojoną siłą. Mimo iż wiedziałam, że poprzedni poród minął
mi szybko a o bólu zapomniałam gdy wzięłam w ręce Meg nie potrafiłam teraz się
uspokoić. Panika zapanowała moim ciałem.
I
nagle pojawiła się myśl, że coś idzie nie tak.
-
Mój Boże!- krzyknął ktoś- Ona krwawi!- i cały świat stanął do góry nogami.
Odpłynęłam.
Pik…
Pik… Pik…
Ciche
odgłosy wydawane przez maszynę stojącą niedaleko mnie odbijały się echem w
mojej głowie. Leniwie poruszyłam oczami. Nie miałam siły by je otworzyć i
sprawdzić co dzieje się ze mną, co dzieje się z dzieckiem.
Bałam
się. Ten sam niepokój, który nawiedził mnie w domu, odbudował się i po raz
kolejny zagościł w moim umyśle.
A
co jeśli… Co jeśli… Nasze dziecko… Nie żyje?
Nagle
poczułam ciepło w okolicach nadgarstka.
-
Valery… Valery słyszysz mnie? Jeśli tak ściśnij moją dłoń, proszę…- to był
Niall, mój kochany Niall. Skupiłam się najmocniej jak mogłam, skoncentrowałam
całą swoją siłę i niemalże niewyczuwalnie ścisnęłam jego dłoń.
-
Kochanie!- entuzjazm i radość przepełniły jego głos- Jak dobrze, że wszystko z
Tobą dobrze!
Próbowałam
otworzyć oczy, zedrzeć z twarzy maskę dostarczającą tlen ale nie miałam siły by
cokolwiek z tych rzeczy wykonać. Chciałam wiedzieć co się dzieje, jak ma się
dziecko, co w ogóle się wydarzyło.
-
Panie Horan musi Pan opuścić salę. Musimy zbadać pańską narzeczoną.
-
A.. Ale jak to?- zdziwił się chłopak- Przecież słyszy mnie prawda? Przecież
ścisnęła mi dłoń… Czy to nie wyjaśnia wszystkiego?
-
Proszę Pana. Proszę opuścić salę!- warknęła jak mniemam pielęgniarka- Nie
słyszał Pan?
I
nagle drzwi zamknęły się z hukiem a ja po raz kolejny osunęłam się w nicość.
Spoglądałem
przez szybę na dziewczynę. Jej blada, nienaturalnie wychudzona twarz oddawała
dramat całej sytuacji. Nie minęło kilka dni a oni znów chcą wykonywać na niej
liczne skomplikowane badania, które tak naprawdę niczego nie wyjaśniają.
A
przecież zrozumiała mnie! W końcu delikatnie uścisnęła mi dłoń! W końcu po raz
kolejny ją odzyskałem.
Bałem
się. Nie wiedziałem jak przyjmie do wiadomości to, że nasze dziecko…
-
Gdzie oni znów ją zabierają?- usłyszałem za sobą poirytowany głos Zayn’a- Coś
nie tak z nią?
-
No właśnie o to chodzi, że nie. Uwierzysz w to, że ona dzisiaj uścisnęła moją
dłoń? Zayn!- potrząsnąłem chłopakiem- ona mnie zrozumiała!
-
W takim razie co się stało?- zapytał zdezorientowany mulat- I… Hej!- krzyknął-
co się dzieje?
I
nim zdołałem pojąć lekarze ponownie walczyli o moją dziewczynę. Tym razem nie
wyglądało to wcale tak niewinnie i mało drastycznie. Dziewczyna dostała czegoś
na wzór padaczki. Jej całym ciałem determinowały drgawki a z ust toczyła się
zabarwiona na szkarłatno piana.
Czy
dla mężczyzny istnieje gorszy widok niż ten gdy jego dziewczyna jest u kresu
swoich sił? Czy bezradność i niemożność pomocy ukochanej to niewystarczający
cios w serce?
Poczułem
łzy podchodzące mi do oczu?
Ile
jeszcze? Ile jeszcze razy będę musiał zobaczyć moją ukochaną w takiej sytuacji?
Spojrzałem
na Zayn’a, który ukrył twarz w dłoniach.
-
Boję się o nią.- wyszeptałem czując jak całe moje ciało drży- Dlaczego to
spotyka właśnie nas?
-
Nie tylko Ty się o nią boisz Niall… Nie tylko Ty.- powiedział chłopak i oddalił
się do krzeseł znajdujących się nieopodal.
Spoglądałem
smutnie w miejsce gdzie jeszcze przed paroma minutami leżała Vally.
Znikąd
pomocy.
Znikąd
informacji.
Mój
świat legł w gruzach.
Witam was po miesięcznej przerwie!
Przepraszam was, na prawdę przepraszam ale wszystko mnie przerosło!
Matura, prezentacja maturalna, studniówka, szkoła, semestr który w moim przypadku trwa tylko 2 miesiące... To na prawdę dużo.
Starałam sie jak mogłam napisać coś dłuższego ale ostatnio rzadko otwieram plik z nazwą: BLOG.
Dziękuję wam, że jesteście ze mną mimo mojej niesystematyczności. Dziekuje!
Ryczę :'( świetny rozdział xD kiedy następny?
OdpowiedzUsuńNie, proszę, żeby tylko Vally nie umierała :'(
OdpowiedzUsuńnie, no nie mozesz usmiercic nam Vally, to po prostu nie moze sie stac! i ich dziecko , oh :( znow tyle smutku i bolu ;(
OdpowiedzUsuńJejku, prawie zjechalam na zawal. Błagam nie usmiercaj ani Vally ani ich dziecka!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMadziu jestes x
OdpowiedzUsuńCo z dzieciątkiem? :c
Ja chce zeby zylo i nasza Vallery tez.
Trzymaj sie kochana
fajnie byłoby gdybyś w końcu dodała rozdział
OdpowiedzUsuńEjj nie gniewaj sie anonimie na autorke ;x ona ma tez swoje zycie prywatne C; poza tym to wkoncu znjadzie i czas dla nas ;DD TYDZIEN TEMU ZACZELAM CZYTAC ! SWIETNY JESTEM POD WRAZENIEM C; Zyczę wenki ^^ mojj swiat legl w gruzach ;C chyba czytalam jeden rozdzial kiedys na tym blogu i tylko on mi sie przypomnil gdy zaczelam go czytac ale mimo to bd czytac do konca !
OdpowiedzUsuńKiedy next ? :'c
OdpowiedzUsuń