środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 85 ,, Everything has changed ''


- Ciiiii- szeptał mulat trzymając kurczowo moją dłoń- Spokojnie, wszystko będzie dobrze Valery.- uśmiechał się niepewnie sam nie wiedząc w jak ogromnym jest błędzie.
- Gdzie…. Gdzie jest…- próbowałam mówić ale nie szło mi to zbyt dobrze. Ból rozsadzał moje ciało a obiecana pomoc jak na złość nie nadciągała
- Nic mu nie jest, rozmawia z dystrybutorką.- powiedział bodajże Liam- Oddychaj Vally, wdech, wydech. Wdech, wydech…
- Łatwo Ci mówić!- warknęłam ociekając złością- To nie Ciebie wszystko boli, to nie Ty musisz urodzić dziecko ważące prawie 5kg!
- Liam daj jej spokój, nic nie mów.- powiedziała Daniell- To naprawdę drażni.
- A co ja takiego powiedziałem?- zapytał oburzony- Kobiety…
- Au!- krzyknęłam wbijając paznokcie w dłoń Zayn’a.- Au!
- Karetka już jest w drodze.- do pokoju wpadł Niall, który był cały roztrzęsiony.- Spokojnie kochanie- odnalazł moją dłoń- Zaraz wszystko się wyjaśni, zaraz wszystko będzie dobrze- pocałował moje pokryte kropelkami potu czoło.
- Boję się, cholernie się boję…- łzy ciekły mi po policzkach.- To naprawdę boli…- ścisnęłam mocno jego dłoń w przypływie skurczu.
Ból rozsadzał każdą cząstkę mego ciała. To, co niegdyś było dla mnie tak odległe znów powracała ze zdwojoną siłą. Mimo iż wiedziałam, że poprzedni poród minął mi szybko a o bólu zapomniałam gdy wzięłam w ręce Meg nie potrafiłam teraz się uspokoić. Panika zapanowała moim ciałem.
I nagle pojawiła się myśl, że coś idzie nie tak.
- Mój Boże!- krzyknął ktoś- Ona krwawi!- i cały świat stanął do góry nogami.
Odpłynęłam.

Pik… Pik… Pik…
Ciche odgłosy wydawane przez maszynę stojącą niedaleko mnie odbijały się echem w mojej głowie. Leniwie poruszyłam oczami. Nie miałam siły by je otworzyć i sprawdzić co dzieje się ze mną, co dzieje się z dzieckiem.
Bałam się. Ten sam niepokój, który nawiedził mnie w domu, odbudował się i po raz kolejny zagościł w moim umyśle.
A co jeśli… Co jeśli… Nasze dziecko… Nie żyje?
Nagle poczułam ciepło w okolicach nadgarstka.
- Valery… Valery słyszysz mnie? Jeśli tak ściśnij moją dłoń, proszę…- to był Niall, mój kochany Niall. Skupiłam się najmocniej jak mogłam, skoncentrowałam całą swoją siłę i niemalże niewyczuwalnie ścisnęłam jego dłoń.
- Kochanie!- entuzjazm i radość przepełniły jego głos- Jak dobrze, że wszystko z Tobą dobrze!
Próbowałam otworzyć oczy, zedrzeć z twarzy maskę dostarczającą tlen ale nie miałam siły by cokolwiek z tych rzeczy wykonać. Chciałam wiedzieć co się dzieje, jak ma się dziecko, co w ogóle się wydarzyło.
- Panie Horan musi Pan opuścić salę. Musimy zbadać pańską narzeczoną.
- A.. Ale jak to?- zdziwił się chłopak- Przecież słyszy mnie prawda? Przecież ścisnęła mi dłoń… Czy to nie wyjaśnia wszystkiego?
- Proszę Pana. Proszę opuścić salę!- warknęła jak mniemam pielęgniarka- Nie słyszał Pan?
I nagle drzwi zamknęły się z hukiem a ja po raz kolejny osunęłam się w nicość.

Spoglądałem przez szybę na dziewczynę. Jej blada, nienaturalnie wychudzona twarz oddawała dramat całej sytuacji. Nie minęło kilka dni a oni znów chcą wykonywać na niej liczne skomplikowane badania, które tak naprawdę niczego nie wyjaśniają.
A przecież zrozumiała mnie! W końcu delikatnie uścisnęła mi dłoń! W końcu po raz kolejny ją odzyskałem.
Bałem się. Nie wiedziałem jak przyjmie do wiadomości to, że nasze dziecko…
- Gdzie oni znów ją zabierają?- usłyszałem za sobą poirytowany głos Zayn’a- Coś nie tak z nią?
- No właśnie o to chodzi, że nie. Uwierzysz w to, że ona dzisiaj uścisnęła moją dłoń? Zayn!- potrząsnąłem chłopakiem- ona mnie zrozumiała!
- W takim razie co się stało?- zapytał zdezorientowany mulat- I… Hej!- krzyknął- co się dzieje?
I nim zdołałem pojąć lekarze ponownie walczyli o moją dziewczynę. Tym razem nie wyglądało to wcale tak niewinnie i mało drastycznie. Dziewczyna dostała czegoś na wzór padaczki. Jej całym ciałem determinowały drgawki a z ust toczyła się zabarwiona na szkarłatno piana.
Czy dla mężczyzny istnieje gorszy widok niż ten gdy jego dziewczyna jest u kresu swoich sił? Czy bezradność i niemożność pomocy ukochanej to niewystarczający cios w serce?
Poczułem łzy podchodzące mi do oczu?
Ile jeszcze? Ile jeszcze razy będę musiał zobaczyć moją ukochaną w takiej sytuacji?
Spojrzałem na Zayn’a, który ukrył twarz w dłoniach.
- Boję się o nią.- wyszeptałem czując jak całe moje ciało drży- Dlaczego to spotyka właśnie nas?
- Nie tylko Ty się o nią boisz Niall… Nie tylko Ty.- powiedział chłopak i oddalił się do krzeseł znajdujących się nieopodal.
Spoglądałem smutnie w miejsce gdzie jeszcze przed paroma minutami leżała Vally.
Znikąd pomocy.
Znikąd informacji.

Mój świat legł w gruzach.

Witam was po miesięcznej przerwie!
Przepraszam was, na prawdę przepraszam ale wszystko mnie przerosło!
Matura, prezentacja maturalna, studniówka, szkoła, semestr który w moim przypadku trwa tylko 2 miesiące... To na prawdę dużo. 
Starałam sie jak mogłam napisać coś dłuższego ale ostatnio rzadko otwieram plik z nazwą: BLOG. 
Dziękuję wam, że jesteście ze mną mimo mojej niesystematyczności. Dziekuje!

8 komentarzy:

  1. Ryczę :'( świetny rozdział xD kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, proszę, żeby tylko Vally nie umierała :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, no nie mozesz usmiercic nam Vally, to po prostu nie moze sie stac! i ich dziecko , oh :( znow tyle smutku i bolu ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, prawie zjechalam na zawal. Błagam nie usmiercaj ani Vally ani ich dziecka!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Madziu jestes x
    Co z dzieciątkiem? :c
    Ja chce zeby zylo i nasza Vallery tez.
    Trzymaj sie kochana

    OdpowiedzUsuń
  6. fajnie byłoby gdybyś w końcu dodała rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Ejj nie gniewaj sie anonimie na autorke ;x ona ma tez swoje zycie prywatne C; poza tym to wkoncu znjadzie i czas dla nas ;DD TYDZIEN TEMU ZACZELAM CZYTAC ! SWIETNY JESTEM POD WRAZENIEM C; Zyczę wenki ^^ mojj swiat legl w gruzach ;C chyba czytalam jeden rozdzial kiedys na tym blogu i tylko on mi sie przypomnil gdy zaczelam go czytac ale mimo to bd czytac do konca !

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy next ? :'c

    OdpowiedzUsuń