Patrzyłem na płaczącą brunetkę, która klęczała w kałuży
wody. Ten widok sprawiał mi tyle bólu, ale mimo wszystko żadne z nas nie
ruszyło się by jej pomóc. Zayn odjechał pozostawiając dziewczynę całkowicie
zdruzgotaną.
- Zayn…- szlochała- Nie opuszczaj mnie…- serce łamało mi się
widząc jej rozpacz. Nie zważając na padający deszcz podszedłem do niej i
podźwignąłem ja do góry. Przylgnęła do mnie, oplatając moje ciało a jej mokre
włosy łaskotały mnie po szyi.
- Harry…- szepnęła- Zabierz mnie stąd. Nie chcę czuć już
tego bólu- serce pękało mi z każdą chwilą coraz bardziej. Co ja narobiłem? Dlaczego byłem
taki zapatrzony w siebie?! Styles, Ty jebany egoisto! Skarciłem siebie w
duchu. Odwróciłem się i niosąc ją na rękach wszedłem do domu.
- Harry…- odezwał się Niall i złapał mnie za ramię
- Nie Niall. Ona teraz mnie potrzebuje- odtrąciłem go i
zaniosłem brunetkę do siebie.
- Jak się czujesz?- zapytałem kładąc ją na łóżku i
opatulając kocem. Usiadłem i spojrzałem na jej twarz. Była blada i drżała.
- On naprawdę ze mną zerwał? Naprawdę to powiedział?- podniosła
się i spojrzała na mnie oczami przepełnionymi łzami. Była roztrzęsiona a jej
głos drżał- Harry powiedz, że to jakiś cholerny koszmar, który w końcu się
zakończy. Ja już nie mam siły przeżywać tego od nowa, nie mam siły na to
rozumiesz? Doszłam do siebie i znów mam was wszystkich zawieść?! Nie chcę tego!
Boże jak ja siebie nienawidzę!- krzyknęła i otarła łzy
- Valery… Bo to moja wina.- powiedziałem w końcu czując, że
teraz wszystko się zmieni
- Co? Nie wiem o czym mówisz….- zrobiła pytającą minę
- Valery to przeze mnie Zayn się upił i to za moją zgodą
Jasmine dobrała się do Zayn’a. Tak teraz zapewne wyjdziesz stąd przeklinając
mnie w duszy, ale ja dopiero teraz zrozumiałem, że zazdrość to nic dobrego. Tak
bardzo Cię przepraszam.- poczułem łzy pod oczami. Nie mogłem pojąć dlaczego
powiedziałem jej to teraz, gdy ona czuła się okropnie.
- A… Ale….- jąkała się. Nie potrafiła się wysłowić-
Zazdrość? Harry jaka zazdrość?- wyglądała tak jakby mi współczuła mojego całego
życia- Czego Ty masz mi niby zazdrościć?
- Valery bo mi… Mi się wydawało, że ja coś do Ciebie czuję.-
nie wiem czy dziewczyna zrobiła to specjalnie czy przypadkiem ale położyła dłoń
na mojej. Była chłodna oraz wilgotna.- Zazdrościłem mu tego, że ma Ciebie.
Wtedy gdy Cię wyciągnąłem z tego basenu wiedziałem, że namieszasz w naszym
życiu a w szczególności w moim. Można powiedzieć, że zakochałem się w Tobie od
pierwszego wejrzenia. Nie wiem co mi wtedy strzeliło do głowy. Jestem egoistą,
inaczej tego nie można określić.- bałem się na nią spojrzeć by nie zostać
spoliczkowanym.
- Przytul mnie Harry. Proszę Cię przytul mnie- zdziwiła mnie
jej reakcja
- Poczekaj chwilę- powiedziałem i podszedłem do szafy z
której wyjąłem moją szeroką czerwona bluzkę- Zarzuć ją na siebie bo w tej
sukience szybko się przeziębisz.- podałem ją brunetce i wróciłem by poszukać
jej spodni. Jednak żadne z nich nie byłyby dobre na dziewczynę. Mimo wszystko
byłem od niej nieco grubszy.
- To przytulisz mnie w końcu?- zapytała a ja się odwróciłem.
Stała, koszulka sięgała jej do połowy ud. Makijaż tworzył na jej twarzy czarne
smugi, ale to mi nie przeszkadzało. Podszedłem i ująłem ją w talii. Była taka
delikatna, niczym płatek śniegu, który rozpuści się na słońcu. Czułem jej
oddech na swojej szyi a jej chłodne usta muskały mój bark. Przez ciało
przechodził mnie dreszcz. Wiedziałem, że to nic odpowiedniego, ale nie mogłem
jej zostawić, odepchnąć od siebie bo czekałem na tę chwilę naprawdę długo.
- Czułam to Harry. Wiedziałam, że zmieniasz się w
szczególności po tym jak powiedzieliśmy wam z Zayn’em, że jesteśmy parą. Harry
to nie może tak być. Nie możesz mnie kochać, rozumiesz?-
- Ja nie decyduję o swoich uczuciach, dobrze o tym wiesz. Ty
mogłaś pokochać Zayn’a a ja pokochałem Ciebie. Nie możemy zawsze panować nad
tym, co wydaje nam się złe. Wiem, że nie powinienem był Ci tego mówić, ale nie
mogłem sobie już z tym poradzić. Rozumiesz mnie, prawda?- dziewczyna pokiwała
głową.- I nic nie zrobisz? Nie powiesz, że mnie nienawidzisz za to co zrobiłem?
- Swoistą karą dla Ciebie będzie to, że będziesz cierpiał bo
ja nie odwzajemniam Twojego uczucia Harry. Jesteś cudownym przyjacielem, ale…
Ale ja nie chcę już kochać. Nie chcę już tego wszystkiego czuć.
- Mówisz to aby sprawić mi przykrość?
- Nie, Harry. To nie o to chodzi. Szanuję Cię i nie chcę
stracić takiego przyjaciela jakim jesteś Ty. Kocham Cie jak brata i taka miłość
jest najcudowniejsza. Jestem szczęśliwa będąc tu, teraz z Tobą bo dzięki temu
zapominam o bólu- odsunęła się kawałek ode mnie. Ona naprawdę się uśmiechała! Przybliżyła
się i delikatnie musnęła moje usta swoimi- A to na przeprosiny. Abyś nie został
z niczym- jej oczy zalśniły i schowała się pod kołdrę
- Może obejrzymy film?- zapytałem
- Jasne! Będę wdzięczna jeśli przyniesiesz mi herbatę i coś
do jedzenia…- zrobiła słodką minę a ja nie mogłem jej odmówić.
Dziwnie się czułem wiedząc, że Hazza siedzi sam na górze z
dziewczyną. Nie chciałem aby się jej coś stało, tym bardziej, że on miał dosyć
specyficzne podejście do kobiet. Wiedziałem, że gdy chce to jest szarmancki, troskliwy
i uroczy, ale gdzieś pomiędzy tym błąkała się jego chora natura, która
nakazywała być cholernie szczerym. Jak to się miało do Valery? Zaraz jej powie,
że to jego wina, powie jej co czuje a dziewczyna zwariuje od natłoku myśli. Nie
będzie potrafiła sobie z tym poradzić…
Po dłuższej nieobecności chłopak zszedł na dół. Jego
koszulka była mokra co było znakiem, że Valery przytulała się do niego. Gdzieś
we mnie obudziła się ta część, która cholernie zazdrościła Harry’emu tak
bliskiego kontaktu z brunetką. Od razu w myślach przywołałem dotyk jej
chłodnych ust. Uśmiech mimowolnie wypełzł na moją twarz.
- Jak się ona czuje?- poszedłem za nim do kuchni
- Powiedziałem jej o wszystkim Niall- rzucił odwracając się
twarzą do mnie. A nie mówiłem?! Cholera
jasna a nie mówiłem?!
- Jak to jej powiedziałeś? Nie mogłeś poczekać z tym?!-
byłem oburzony jego zerowym brakiem odpowiedzialności- Harry nie rozumiesz, że
ona ma na głowie o wiele za dużo?
- Ale o co Ty się awanturujesz? Ona to zrozumiała i
powiedziała, że czuła to, że moje uczucia do niej ulegają zmianie.
- Ale… Ale jak to? Czy to znaczy, że wy…- poczułem się taki
słaby, taki marny i niezdolny do cieszenia się szczęściem przyjaciela. Poczułem
rosnący we mnie żal do dziewczyny… Czy w takim razie ten pocałunek nie był
wyrazem jej uczuć do mnie?!
- Nie Niall. Powiedziała, że kocha mnie jak brata, nic
więcej. Powiedziała również to, że nie chcę się angażować w kolejny związek…
Widać, że Zayn ją zranił i nie będzie łatwo… - gwizdek przerwał nam rozmowę.
Chłopak zalał herbatę i spojrzał na mnie
- To Twój czas Niall- poklepał mnie po ramieniu- To Tobie
najbardziej ufa, to z Tobą chce spędzać jak najwięcej czasu… Zajmij się nią
odpowiednio.- uśmiechnął się i zaczął przygotowywać kanapki. Czy Harry właśnie
dał mi do zrozumienia, że znaczę coś dla Valery?
Wszedłem do pokoju w tym samym momencie w którym brunetka
stała oparta o parapet i zaciągała się chłodnym, nocnym powietrzem. Przyjrzałem
się uważnie jej sylwetce. Kiedy ta dziewczyna nabrała takich kształtów?
Postawiłem tacę najdelikatniej jak mogłem i zamknąłem za
sobą drzwi.
- Szukam Meg – szepnęła i zamknęła okno. Odwróciła się twarzą
do mnie. Była taka spokojna, taka cicha jak nigdy dotąd.- Szukam jej, ale nie
mogę jej znaleźć. Jeszcze kilka takich dni a wykończę się. Potrzebuję
odpoczynku…- jej ciało niebezpiecznie się zachwiało. Podbiegłem i wziąwszy ją
na ręce położyłem na łóżku.
- Dobrze się czujesz? Może zawieść Cię do szpitala?-
- Nie Harry. Daj mi herbatę, zjem kanapkę, obejrzymy film i
będzie dobrze. Po prostu nie wiem czy to ma sens.- usiadłem obok niej i
opatuliłem nas kołdrą.
- Wszystko ma sens. Zobaczysz, znajdziemy ją.- pocałowałem
opuszki jej palców i nacisnąłem przycisk PLAY. Po chwili na ekranie ujrzeliśmy
pierwsze sceny Zaplątanych.
* Kilka dni później, około 21 czerwca. *
Uśmiechnięci uczniowie wymachują świadectwami i cieszą się
ze swoich ocen i osiągnięć. Dziewczyny czule żegnają się ze swoimi koleżankami
na okres całego lata, chłopcy umawiają się na wieczorne pożegnalne ognisko i
chwalą swoimi nowymi autami.
Siedzę pod rozłożystym dębem i obserwuje całe to zajście z
rozbawieniem na twarzy. Tyle osób… Tyle osób, które powinnam znać omija mnie
niczym powietrze. Żadna z nich nie powie mi udanych wakacji, baw się dobrze czy
też mam nadzieję, że zobaczymy się w przyszłym roku.
Dzień wyjątkowo jest upalny więc bez żadnych przeszkód
mogłam założyć sukienkę i buty na zdecydowanie zbyt wysokim obcasie. W końcu
wakacje. Czas luzu, braku zobowiązań i obowiązków. W końcu uda mi się odpocząć
i może uda mi się odnaleźć Meg. Tak. Do tej pory stoimy w miejscu, nic nie
możemy zrobić- mamy związane ręce a urzędnicy milczą. Zayn? Nie odzywa się,
może to i lepiej? Może tak miało być? Przestałam zaprzątać sobie nim głowę i
zaczęłam myśleć tylko i wyłącznie o mojej córce i moim niewymownym szczęściu
gdyby udało mi się ją odnaleźć.
Stosunki z chłopakami z dnia na dzień ulegają polepszeniu.
Staliśmy się dla siebie naprawdę bliscy a to wszystko za sprawą Hazzy, który co
tydzień organizował ognisko w ogrodzie. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy, dobrze się
bawiliśmy a przede wszystkim byliśmy ze sobą.
Zamykam oczy i wystawiam twarz do przyjemnego czerwcowego
słońca. Pozwalam mu rozgrzać moją chłodną i pozbawioną wyrazu twarz.
Mieszkam tu dopiero dwa miesiące a czuję się związana z tym
miejscem bardziej niż z jakimkolwiek innym na ziemi. Tyle się tu wydarzyło..
Tyle wzlotów i upadków, tyle przykrości i tyle radości… To właśnie tu
odnalazłam miłość i przyjaciół.. To właśnie tu zdecydowałam się otworzyć przed
innymi. I kto mi powie, ze to miasto nie jest magiczne?
Nagle słońce przestało przyjemnie ogrzewać moja twarz.
Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Harry’ego uśmiechającego się do mnie.
- Zasłaniasz mi słońce- powiedziałam i ponownie zamknęłam
oczy
- Wolisz się grzać niż patrzeć na mnie?- zaśmiałam się a
chłopak usiadł tuż obok mnie. Ławka delikatnie zaskrzypiała- Zayn przyjechał.-
rzucił niby obojętnie. Spodziewałam się nieco innej reakcji. Zamiast drżących
rąk i kołatania serca czułam… No właśnie co ja czułam? Czułam się wewnętrznie silna
i spokojna.
- I co w związku z tym?- zapytałam opanowana jak nigdy. Czy
to naprawdę się dzieje? Czy naprawdę pozbyłam się mulata z mojej głowy?!
- No nic. Po prostu mówię. Przyjechał po świadectwo i
wściekając się na cały świat odjechał rzucając nam tylko krótkie: Miłych
wakacji.- mówił chłopak a ja przyjmowałam to wszystko jednym uchem a drugim
wypuszczałam. Co mnie obchodził jego żywot? Cóż ja mogłam zrobić? To mnie
zdradzono i okłamano, nie odwrotnie.
- Marzę o tym, aby wyjechać stąd na tydzień lub dwa… Gdzieś,
gdzie jest naprawdę ciepło, słońce świeci non stop i nie trzeba się niczym
martwić….- powiedziałam sama nie wiem po co. Czy Hazzę to interesowało? Wątpię.
- Hej Valery…- spojrzałam na niego – A co byś zrobiła jakbym
powiedział Ci, ze mogę spełnić Twoje marzenie?
- Zaintrygowałeś mnie. Kontynuuj…- powróciłam do cienia by
móc dobrze widzieć Hazze
- Tak się składa, że mam dwa bilety na wyjazd na 4 dni na
południe Francji. Nie jest wykorzystany a ważność kończy się za niecały
miesiąc. Może zechciałabyś mi potowarzyszyć?
- Nie Harry… To nie może tak być. Przepraszam, ale nie mogę-
powiedziałam przeklinając siebie w duchu
- Powiesz mi dlaczego?- jego oczy były takie malutkie…
Wyglądał jakby chciało mu się płakać
- Po prostu nie mogę tak wyjechać. A co jeśli Meg odnajdzie
się? Przepraszam, ale nie mogę.- zauważyłam Niall’a, który machał do mnie wraz
z Charlie'm. Co on właściwie z nim tam robił?!- Wybacz mi…- dotknęłam jego
kolana po czym pocałowałam jego policzek- Do zobaczenia, prawda?-
- Tak, do zobaczenia- powiedział a ja oddalając się od niego
zaczęłam się zastanawiać od czego chcę uciec?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam moje kochane dziewczynki w ten wyjątkowy Sylwestrowy wieczór!!!
Tak dodaję nowy rozdział właśnie dziś by w jakiś należyty sposób pożegnać stary rok a powitać nowy.
Czas tak szybko leci czy mi się tylko wydaje? Niedawno miałam całe 7 lat i biegałam boso po trawie a teraz? Życie przewróciło się o 180 stopni i jestem całkiem inna. Tęsknię za tymi beztroskimi latami a wy?
Podsumowując rok 2012 muszę się wam pochwalić, że pod niektórymi względami nie był on taki zły.
Założyłam całe trzy blogi, które jakoś dziwne są prowadzone, ale ważne, że są! Poznałam was, moje ukochane dziewczynki, na które zawsze mogę liczyć a co najważniejsze poznałam kogoś kto nadaje sens mojemu życiu. Wiem, ze ta osoba czytając to teraz się uśmiecha! O właśnie tak ! :)
Może i spędzam sama Sylwestra, ale to nie znaczy, że jestem samotna lub nie mam znajomych. Co wy na to by w następnym roku zorganizować Sylwestra dla Directioners, które tego dnia będą same? Boże co to by była za impreza!!!!
Kochane! Korzystając z okazji chcę wam życzyć samych pomyślności na nadchodzący rok. Pragnę aby wasze piękne i kochane twarzyczki każdego dnia rozjaśniał uśmiech, abyście nie cierpiały i nie smuciły się. Życzę każdej z was, która prowadzi bloga dużo wytrwałości w rozpoczętym przez siebie dziele oraz życzę dużo weny! Życzę wam dużo prawdziwej miłości, która sprawi, że będziecie chciały latać i przenosić góry! Życzę wam prawdziwych przyjaciół, którzy będą przy was bez względu na to jakie głupstwo popełnicie. Życzę wam tego aby był to rok, który odmieni lub zmieni wasze życie na lepsze. Tym, które z was zdają maturę życzę powodzenia i samych 100% oraz dostania się na studia! A tym, które przystępują do egzaminu maturalnego życzę dużo cierpliwości i samych najwyższych ocen.
Do zobaczenia za rok!
Kocham, Magda