poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 41 ,, Przytul mnie, proszę Cię przytul mnie "



Patrzyłem na płaczącą brunetkę, która klęczała w kałuży wody. Ten widok sprawiał mi tyle bólu, ale mimo wszystko żadne z nas nie ruszyło się by jej pomóc. Zayn odjechał pozostawiając dziewczynę całkowicie zdruzgotaną.
- Zayn…- szlochała- Nie opuszczaj mnie…- serce łamało mi się widząc jej rozpacz. Nie zważając na padający deszcz podszedłem do niej i podźwignąłem ja do góry. Przylgnęła do mnie, oplatając moje ciało a jej mokre włosy łaskotały mnie po szyi.
- Harry…- szepnęła- Zabierz mnie stąd. Nie chcę czuć już tego bólu- serce pękało mi z każdą chwilą coraz bardziej.  Co ja narobiłem? Dlaczego byłem taki zapatrzony w siebie?! Styles, Ty jebany egoisto! Skarciłem siebie w duchu. Odwróciłem się i niosąc ją na rękach wszedłem do domu.
- Harry…- odezwał się Niall i złapał mnie za ramię
- Nie Niall. Ona teraz mnie potrzebuje- odtrąciłem go i zaniosłem brunetkę do siebie.
- Jak się czujesz?- zapytałem kładąc ją na łóżku i opatulając kocem. Usiadłem i spojrzałem na jej twarz. Była blada i drżała.
- On naprawdę ze mną zerwał? Naprawdę to powiedział?- podniosła się i spojrzała na mnie oczami przepełnionymi łzami. Była roztrzęsiona a jej głos drżał- Harry powiedz, że to jakiś cholerny koszmar, który w końcu się zakończy. Ja już nie mam siły przeżywać tego od nowa, nie mam siły na to rozumiesz? Doszłam do siebie i znów mam was wszystkich zawieść?! Nie chcę tego! Boże jak ja siebie nienawidzę!- krzyknęła i otarła łzy
- Valery… Bo to moja wina.- powiedziałem w końcu czując, że teraz wszystko się zmieni
- Co? Nie wiem o czym mówisz….- zrobiła pytającą minę
- Valery to przeze mnie Zayn się upił i to za moją zgodą Jasmine dobrała się do Zayn’a. Tak teraz zapewne wyjdziesz stąd przeklinając mnie w duszy, ale ja dopiero teraz zrozumiałem, że zazdrość to nic dobrego. Tak bardzo Cię przepraszam.- poczułem łzy pod oczami. Nie mogłem pojąć dlaczego powiedziałem jej to teraz, gdy ona czuła się okropnie.
- A… Ale….- jąkała się. Nie potrafiła się wysłowić- Zazdrość? Harry jaka zazdrość?- wyglądała tak jakby mi współczuła mojego całego życia- Czego Ty masz mi niby zazdrościć?
- Valery bo mi… Mi się wydawało, że ja coś do Ciebie czuję.- nie wiem czy dziewczyna zrobiła to specjalnie czy przypadkiem ale położyła dłoń na mojej. Była chłodna oraz wilgotna.- Zazdrościłem mu tego, że ma Ciebie. Wtedy gdy Cię wyciągnąłem z tego basenu wiedziałem, że namieszasz w naszym życiu a w szczególności w moim. Można powiedzieć, że zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia. Nie wiem co mi wtedy strzeliło do głowy. Jestem egoistą, inaczej tego nie można określić.- bałem się na nią spojrzeć by nie zostać spoliczkowanym.
- Przytul mnie Harry. Proszę Cię przytul mnie- zdziwiła mnie jej reakcja
- Poczekaj chwilę- powiedziałem i podszedłem do szafy z której wyjąłem moją szeroką czerwona bluzkę- Zarzuć ją na siebie bo w tej sukience szybko się przeziębisz.- podałem ją brunetce i wróciłem by poszukać jej spodni. Jednak żadne z nich nie byłyby dobre na dziewczynę. Mimo wszystko byłem od niej nieco grubszy.
- To przytulisz mnie w końcu?- zapytała a ja się odwróciłem. Stała, koszulka sięgała jej do połowy ud. Makijaż tworzył na jej twarzy czarne smugi, ale to mi nie przeszkadzało. Podszedłem i ująłem ją w talii. Była taka delikatna, niczym płatek śniegu, który rozpuści się na słońcu. Czułem jej oddech na swojej szyi a jej chłodne usta muskały mój bark. Przez ciało przechodził mnie dreszcz. Wiedziałem, że to nic odpowiedniego, ale nie mogłem jej zostawić, odepchnąć od siebie bo czekałem na tę chwilę naprawdę długo.
- Czułam to Harry. Wiedziałam, że zmieniasz się w szczególności po tym jak powiedzieliśmy wam z Zayn’em, że jesteśmy parą. Harry to nie może tak być. Nie możesz mnie kochać, rozumiesz?-
- Ja nie decyduję o swoich uczuciach, dobrze o tym wiesz. Ty mogłaś pokochać Zayn’a a ja pokochałem Ciebie. Nie możemy zawsze panować nad tym, co wydaje nam się złe. Wiem, że nie powinienem był Ci tego mówić, ale nie mogłem sobie już z tym poradzić. Rozumiesz mnie, prawda?- dziewczyna pokiwała głową.- I nic nie zrobisz? Nie powiesz, że mnie nienawidzisz za to co zrobiłem?
- Swoistą karą dla Ciebie będzie to, że będziesz cierpiał bo ja nie odwzajemniam Twojego uczucia Harry. Jesteś cudownym przyjacielem, ale… Ale ja nie chcę już kochać. Nie chcę już tego wszystkiego czuć.
- Mówisz to aby sprawić mi przykrość?
- Nie, Harry. To nie o to chodzi. Szanuję Cię i nie chcę stracić takiego przyjaciela jakim jesteś Ty. Kocham Cie jak brata i taka miłość jest najcudowniejsza. Jestem szczęśliwa będąc tu, teraz z Tobą bo dzięki temu zapominam o bólu- odsunęła się kawałek ode mnie. Ona naprawdę się uśmiechała! Przybliżyła się i delikatnie musnęła moje usta swoimi- A to na przeprosiny. Abyś nie został z niczym- jej oczy zalśniły i schowała się pod kołdrę
- Może obejrzymy film?- zapytałem
- Jasne! Będę wdzięczna jeśli przyniesiesz mi herbatę i coś do jedzenia…- zrobiła słodką minę a ja nie mogłem jej odmówić.

Dziwnie się czułem wiedząc, że Hazza siedzi sam na górze z dziewczyną. Nie chciałem aby się jej coś stało, tym bardziej, że on miał dosyć specyficzne podejście do kobiet. Wiedziałem, że gdy chce to jest szarmancki, troskliwy i uroczy, ale gdzieś pomiędzy tym błąkała się jego chora natura, która nakazywała być cholernie szczerym. Jak to się miało do Valery? Zaraz jej powie, że to jego wina, powie jej co czuje a dziewczyna zwariuje od natłoku myśli. Nie będzie potrafiła sobie z tym poradzić…
Po dłuższej nieobecności chłopak zszedł na dół. Jego koszulka była mokra co było znakiem, że Valery przytulała się do niego. Gdzieś we mnie obudziła się ta część, która cholernie zazdrościła Harry’emu tak bliskiego kontaktu z brunetką. Od razu w myślach przywołałem dotyk jej chłodnych ust. Uśmiech mimowolnie wypełzł na moją twarz.
- Jak się ona czuje?- poszedłem za nim do kuchni
- Powiedziałem jej o wszystkim Niall- rzucił odwracając się twarzą do mnie. A nie mówiłem?! Cholera jasna a nie mówiłem?!
- Jak to jej powiedziałeś? Nie mogłeś poczekać z tym?!- byłem oburzony jego zerowym brakiem odpowiedzialności- Harry nie rozumiesz, że ona ma na głowie o wiele za dużo?
- Ale o co Ty się awanturujesz? Ona to zrozumiała i powiedziała, że czuła to, że moje uczucia do niej ulegają zmianie.
- Ale… Ale jak to? Czy to znaczy, że wy…- poczułem się taki słaby, taki marny i niezdolny do cieszenia się szczęściem przyjaciela. Poczułem rosnący we mnie żal do dziewczyny… Czy w takim razie ten pocałunek nie był wyrazem jej uczuć do mnie?!
- Nie Niall. Powiedziała, że kocha mnie jak brata, nic więcej. Powiedziała również to, że nie chcę się angażować w kolejny związek… Widać, że Zayn ją zranił i nie będzie łatwo… - gwizdek przerwał nam rozmowę. Chłopak zalał herbatę i spojrzał na mnie
- To Twój czas Niall- poklepał mnie po ramieniu- To Tobie najbardziej ufa, to z Tobą chce spędzać jak najwięcej czasu… Zajmij się nią odpowiednio.- uśmiechnął się i zaczął przygotowywać kanapki. Czy Harry właśnie dał mi do zrozumienia, że znaczę coś dla Valery?

Wszedłem do pokoju w tym samym momencie w którym brunetka stała oparta o parapet i zaciągała się chłodnym, nocnym powietrzem. Przyjrzałem się uważnie jej sylwetce. Kiedy ta dziewczyna nabrała takich kształtów?
Postawiłem tacę najdelikatniej jak mogłem i zamknąłem za sobą drzwi.
- Szukam Meg – szepnęła i zamknęła okno. Odwróciła się twarzą do mnie. Była taka spokojna, taka cicha jak nigdy dotąd.- Szukam jej, ale nie mogę jej znaleźć. Jeszcze kilka takich dni a wykończę się. Potrzebuję odpoczynku…- jej ciało niebezpiecznie się zachwiało. Podbiegłem i wziąwszy ją na ręce położyłem na łóżku.
- Dobrze się czujesz? Może zawieść Cię do szpitala?-
- Nie Harry. Daj mi herbatę, zjem kanapkę, obejrzymy film i będzie dobrze. Po prostu nie wiem czy to ma sens.- usiadłem obok niej i opatuliłem nas kołdrą.
- Wszystko ma sens. Zobaczysz, znajdziemy ją.- pocałowałem opuszki jej palców i nacisnąłem przycisk PLAY. Po chwili na ekranie ujrzeliśmy pierwsze sceny Zaplątanych.

* Kilka dni później, około 21 czerwca. *
Uśmiechnięci uczniowie wymachują świadectwami i cieszą się ze swoich ocen i osiągnięć. Dziewczyny czule żegnają się ze swoimi koleżankami na okres całego lata, chłopcy umawiają się na wieczorne pożegnalne ognisko i chwalą swoimi nowymi autami.
Siedzę pod rozłożystym dębem i obserwuje całe to zajście z rozbawieniem na twarzy. Tyle osób… Tyle osób, które powinnam znać omija mnie niczym powietrze. Żadna z nich nie powie mi udanych wakacji, baw się dobrze czy też mam nadzieję, że zobaczymy się w przyszłym roku.
Dzień wyjątkowo jest upalny więc bez żadnych przeszkód mogłam założyć sukienkę i buty na zdecydowanie zbyt wysokim obcasie. W końcu wakacje. Czas luzu, braku zobowiązań i obowiązków. W końcu uda mi się odpocząć i może uda mi się odnaleźć Meg. Tak. Do tej pory stoimy w miejscu, nic nie możemy zrobić- mamy związane ręce a urzędnicy milczą. Zayn? Nie odzywa się, może to i lepiej? Może tak miało być? Przestałam zaprzątać sobie nim głowę i zaczęłam myśleć tylko i wyłącznie o mojej córce i moim niewymownym szczęściu gdyby udało mi się ją odnaleźć.
Stosunki z chłopakami z dnia na dzień ulegają polepszeniu. Staliśmy się dla siebie naprawdę bliscy a to wszystko za sprawą Hazzy, który co tydzień organizował ognisko w ogrodzie. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy, dobrze się bawiliśmy a przede wszystkim byliśmy ze sobą.
Zamykam oczy i wystawiam twarz do przyjemnego czerwcowego słońca. Pozwalam mu rozgrzać moją chłodną i pozbawioną wyrazu twarz.
Mieszkam tu dopiero dwa miesiące a czuję się związana z tym miejscem bardziej niż z jakimkolwiek innym na ziemi. Tyle się tu wydarzyło.. Tyle wzlotów i upadków, tyle przykrości i tyle radości… To właśnie tu odnalazłam miłość i przyjaciół.. To właśnie tu zdecydowałam się otworzyć przed innymi. I kto mi powie, ze to miasto nie jest magiczne?
Nagle słońce przestało przyjemnie ogrzewać moja twarz. Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Harry’ego uśmiechającego się do mnie.
- Zasłaniasz mi słońce- powiedziałam i ponownie zamknęłam oczy
- Wolisz się grzać niż patrzeć na mnie?- zaśmiałam się a chłopak usiadł tuż obok mnie. Ławka delikatnie zaskrzypiała- Zayn przyjechał.- rzucił niby obojętnie. Spodziewałam się nieco innej reakcji. Zamiast drżących rąk i kołatania serca czułam… No właśnie co ja czułam? Czułam się wewnętrznie silna i spokojna.
- I co w związku z tym?- zapytałam opanowana jak nigdy. Czy to naprawdę się dzieje? Czy naprawdę pozbyłam się mulata z mojej głowy?!
- No nic. Po prostu mówię. Przyjechał po świadectwo i wściekając się na cały świat odjechał rzucając nam tylko krótkie: Miłych wakacji.- mówił chłopak a ja przyjmowałam to wszystko jednym uchem a drugim wypuszczałam. Co mnie obchodził jego żywot? Cóż ja mogłam zrobić? To mnie zdradzono i okłamano, nie odwrotnie.
- Marzę o tym, aby wyjechać stąd na tydzień lub dwa… Gdzieś, gdzie jest naprawdę ciepło, słońce świeci non stop i nie trzeba się niczym martwić….- powiedziałam sama nie wiem po co. Czy Hazzę to interesowało? Wątpię.
- Hej Valery…- spojrzałam na niego – A co byś zrobiła jakbym powiedział Ci, ze mogę spełnić Twoje marzenie?
- Zaintrygowałeś mnie. Kontynuuj…- powróciłam do cienia by móc dobrze widzieć Hazze
- Tak się składa, że mam dwa bilety na wyjazd na 4 dni na południe Francji. Nie jest wykorzystany a ważność kończy się za niecały miesiąc. Może zechciałabyś mi potowarzyszyć?
- Nie Harry… To nie może tak być. Przepraszam, ale nie mogę- powiedziałam przeklinając siebie w duchu
- Powiesz mi dlaczego?- jego oczy były takie malutkie… Wyglądał jakby chciało mu się płakać
- Po prostu nie mogę tak wyjechać. A co jeśli Meg odnajdzie się? Przepraszam, ale nie mogę.- zauważyłam Niall’a, który machał do mnie wraz z Charlie'm. Co on właściwie z nim tam robił?!- Wybacz mi…- dotknęłam jego kolana po czym pocałowałam jego policzek- Do zobaczenia, prawda?-
- Tak, do zobaczenia- powiedział a ja oddalając się od niego zaczęłam się zastanawiać od czego chcę uciec?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam moje kochane dziewczynki w ten wyjątkowy Sylwestrowy wieczór!!!
Tak dodaję nowy rozdział właśnie dziś by w jakiś należyty sposób pożegnać stary rok a powitać nowy.
Czas tak szybko leci czy mi się tylko wydaje? Niedawno miałam całe 7 lat i biegałam boso po trawie a teraz? Życie przewróciło się o 180 stopni i jestem całkiem inna. Tęsknię za tymi beztroskimi latami a wy?
Podsumowując rok 2012 muszę się wam pochwalić, że pod niektórymi względami nie był on taki zły.
Założyłam całe trzy blogi, które jakoś dziwne są prowadzone, ale ważne, że są! Poznałam was, moje ukochane dziewczynki, na które zawsze mogę liczyć a co najważniejsze poznałam kogoś kto nadaje sens mojemu życiu. Wiem, ze ta osoba czytając to teraz się uśmiecha! O właśnie tak ! :)
Może i spędzam sama Sylwestra, ale to nie znaczy, że jestem samotna lub nie mam znajomych. Co wy na to by w następnym roku zorganizować Sylwestra dla Directioners, które tego dnia będą same? Boże co to by była za impreza!!!!
Kochane! Korzystając z okazji chcę wam życzyć samych pomyślności na nadchodzący rok. Pragnę aby wasze piękne i kochane twarzyczki każdego dnia rozjaśniał uśmiech, abyście nie cierpiały i nie smuciły się. Życzę każdej z was, która prowadzi bloga dużo wytrwałości w rozpoczętym przez siebie dziele oraz życzę dużo weny! Życzę wam dużo prawdziwej miłości, która sprawi, że będziecie chciały latać i przenosić góry! Życzę wam prawdziwych przyjaciół, którzy będą przy was bez względu na to jakie głupstwo popełnicie. Życzę wam tego aby był to rok, który odmieni lub zmieni wasze życie na lepsze. Tym, które z was zdają maturę życzę powodzenia i samych 100% oraz dostania się na studia! A tym, które przystępują do egzaminu maturalnego życzę dużo cierpliwości i samych najwyższych ocen.
Do zobaczenia za rok!
Kocham, Magda

sobota, 29 grudnia 2012

LA po raz kolejny



Kolejne nominajce do LA

1. Ile masz lat?
Całe 17!
2. Jakie jest twoje największe marzenie?
Usłyszeć od rodziców, że mnie kochają…
3. Ulubione danie/deser?
Danie: naleśniki ze szpinakiem i z serem. Deser: tort czekoladowy *-*
4. Jaki masz kolor włosów i ile masz wzrostu?
Moje włosie jest brązowe ale za niedługo będzie czerwone :D Ile wzrostu? A całe 164/5 cm
5. Ulubiony cytat?
"Kocham Cię" dwa słowa. Cza­sami znaczą więcej niż cały świat, a cza­sami to tyl­ko...dwa słowa.
6. Ulubiony celebryta?
brak
7. Załóżmy, że dostałaś milion, na co go wydasz?
Wykupiłabym wszystkie gwiazdy na niebie…  A resztę oddałabym biednym :)
8. Hobby?
Piszę, maluję, śpiewam, żyje….
9. Co robisz jak nie możesz zasnąć?
Myślę co napisać w kolejnym rozdziale
10. Ulubiona piosenka?
Dużo, ale tak jak mówiłam wracam do Manchesteru bo życzliwa mi Olałka wysłała mi piosenke :)

1. Według ciebie, najprzystojniejszy facet jakiego widziałaś ( w każdych źródłach)?
Mmmm…. Ian Somerhalder i Zayn Malik!
2. Ulubiony członek 1D i dlaczego?
Hohoho…. Uwielbiam Niall’a. Dlaczego? Jest osobą, która w pewnym sensie odstaje od zespołu i on      ( przepraszam jeśli kogoś urażę ale to mój pogląd) jest najbardziej normalny. Nie goni za sławą, nie zmienia dziewczyn jak rękawiczki, jest Sobą i cóż… Nadal jest singlem :) Niall! Forever alone together!
3. Ulubiony tekst?
Tekst? Hmmm… Nie wiem czym dobrze rozumiem…
Są ta­kie dni kiedy czu­jemy się jak­by nas świat nie do­tyczył, stojąc na uboczu ob­serwując tych wszys­tkich pędzących ludzi, dochodzi­my do wnios­ku, że pędzą tak szyb­ko że za­pomi­nają o is­to­cie życia, tak szyb­ko że w mgnieniu oka życie im umy­ka, a kiedy się obudzą, zaz­wyczaj jest już za późno.
4. Co daje ci wenę do pisania bloga?
Są takie dni, gdy słowa i emocje dosłownie się ze mnie wylewają… Są takie dni gdy jestem zamknięta na świat, obojętna na bodźce zewnętrzne i wtedy nie ma nic….
5. Jakiej muzyki słuchasz?
Moja muzyka jest tak jak ja… Lekko pomieszana:) Słucham Rock’a
6. Ulubiony film?
Titanic. Pamiętnik *-*
7. Ulubiona książka?
Harry Potter, W Twoich rękach, Niebo jest wszedzie
8. Osoba którą najbardziej chciałabyś poznać?
Moja Olałak, Weronika i Moniś!!!
9.  Twój ulubiony blog? (podaj link)
O jej… nie chcę komuś sprawić przykrości więc nie będę tu nic dawać. Każdy blog jest moim ulubionym, każdy jest inny…
10. Ile masz lat?
17
11. Za co jesteś wyjątkowa? Jaka cecha charakteru cię wyróżnia?
Nie jestem wyjątkowa. O nie.

1. Od jak dawna jesteś directioner?
Od 9 miesięcy
2. Którego lubisz najbardziej i za co?
Pytanie się powtarza więc wszystko powyżej
3. Co myślisz o Lanielle, a co o Lou i El?
Lanielle? Nie mam nic do tego związku, nie przeszkadza mi on w żaden sposób. Osobiście sądzę, że ten związek jest najbardziej autentycznym z całego zespołu. Lou i El? Nie wierzę w to. Jestem Shipper Larry. So Sorry Lou ale Twoje miejsce jest przy Hazzie.
4. Za co kochasz 1D?
Pytanie czy ich kocham? Oczywiście! Za co? Sama nie wiem….
5. Ile masz lat i jak się nazywasz?
Magda 17 lat
6. Co sądzisz o moim blogu(jesli go czytasz)
Wybacz…. Nie miałam okazji przeczytać ale przeczytam!
7.Ulubiona książka?
Troszke wyżej jest odpowiedź
8. Up all night czy Take Me Home?
Take Me Home wygrywa
9. Twoje marzenie?
Mam dużo marzeń… Ale żadne z nich się nie spełni….
10. Ulubiony kolor?
Beż i czerwień
11. jak wyobrażasz sobie wymarzoną randkę?
Już taka była ale nie zaszkodzi powiedzieć. Coś realnego raczej a więc… Ja, on, koc, jezioro, księżyc i dużo czekolady oraz miłych słów :)

Rozdział 40 ,, Sama tego chciałaś..."



Kolejne dni nie przynosiły zmian i wyglądały niemalże tak samo. Wstawałam rano z ogromną nadzieją na przełom w odnalezieniu Meg a kładłam się z ogromnym rozczarowaniem bo nawet nie zrobiliśmy małego kroczka na przód. Szkołę odstawiłam na bok. Teraz liczyła się dla mnie moja córka, która gdzieś czekała na mnie. Być może działa się jej krzywda? A może jej rodzina nie dawała sobie już rady? Teraz, gdy już wyznaczyłam sobie cel nic nie mogło stanąć mi na drodze do jego realizacji. Znajdę Meg chociażbym miała zapłacić za to życiem.
- Pójdziesz dziś po Charliego dobrze? Musisz w końcu oderwać się od tego wszystkiego. Nie możesz tak żyć Valery. To do niczego nie prowadzi…- jej troskliwy wzrok emanował strachem o swoją przybraną córkę- Odpocznij sobie a ja się tym zajmę- powiedziała a ja skinęłam głową. W końcu czego nie robi się z miłości i wdzięczności do babci?
Poszłam na górę i przebrałam się w fioletową bluzkę i krótkie spodenki. Chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. Babcia wcisnęła mi listę zakupów oraz pieniądze i ruszyłam. Do przedszkola miałam nie więcej niż 10 minut drogi więc kilka minut po 13. dotarłam na miejsce i zabrałam brata.
- Kupisz mi loda?- zapytał chłopczyk a ja skinęłam głową. Po chwili na jego buzi pojawił się ogromny uśmiech co sprawiło, że sama też się uśmiechnęłam. Co ten chłopak miał takiego w sobie, że jednym gestem potrafił mnie rozśmieszyć?
Gdy weszliśmy do sklepu chłopczyk od razu wskoczył mi do koszyka i zachwycał się smakiem lodowego deseru. Wrzucałam do niego wszystko to co było napisane na liście a koszyk raptownie się zapełniał.
- Tego nie bierz.- wskazał na opakowanie jego ulubionych płatków
- Dlaczego? Uwielbiasz je jeść.- powiedziałam nieco zdziwiona jego zdaniem
- Mają dużo konserwantów.- spojrzał na mnie jakby to było czymś oczywistym
- Konserwantów? Kochanie, jesz te płatki od małego i nagle mówisz, że mają dużo konserwantów?-
- Tak.- rzucił i wygramolił się spośród wszystkich zakupów.
- To znajdź sobie płatki bez konserwantów i za chwilę się tu spotkamy, dobrze?- zapytałam a on skinął głową. Śmiejąc się ruszyłam po resztę zakupów. Po chwili wróciłam na miejsce gdzie zostawiłam brata, ale jego tam nie było.
- Charlie?- zapytałam nie wiedząc gdzie brat zniknął- Charlie!- krzyknęłam nieco głośniej czując przypływ strachu. A co jeśli ktoś go porwał? Mało to było takich sytuacji?
Usłyszałam jego śmiech gdzieś pomiędzy półkami. Zostawiłam wózek i pognałam w tamtą stronę.
- Ej!- krzyknęłam widząc kogoś kto łaskocze Charliego- Zostaw go!- popchnęłam mężczyznę i wzięłam malucha na ręce
- Zgłupiałaś?!- mały wiercił się- Niall nic Ci nie jest?- zapytał gdy w końcu udało się mu wyrwać mi z rąk. Niall? Jak to Niall?
- Co jak co, ale Twoja siostra to ma siłę…- rzucił chłopak a ja ujrzałam jego twarz- Może najpierw Cześć a dopiero potem bicie?- masował bok, chyba faktycznie byłam za surowa
- Przepraszam Niall… Ja… Ja…- zaczęłam się jąkać. Zrobiło mi się naprawdę głupio a na policzkach już dawno pojawił się rumieniec
- Nie daj spokój. Cieszę się, że Charlie ma taką opiekę. Nie doceniałem Cię…- rzucił i posłał mi uśmiech. Poczułam się zmieszana…. Tak dawno nie rozmawialiśmy, tak dawno nie okazywaliśmy sobie niczego innego prócz wzajemnej nienawiści
- Wiesz… My już…- załapałam małego za rękę- musimy iść.- zaczęliśmy się oddalać ale Nialler złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę
- Przepraszam Cię za wszystko. Brakuje mi Ciebie rozumiesz Valery? Nie umiem sobie z tym poradzić.- wyglądał jakby miał się zaraz popłakać. Jeszcze nigdy nie widziałam tego chłopaka w takim stanie. Co się dzieje ze wszystkimi ludźmi?
- Mi Ciebie też brakuje Niall…- przyznałam się zarówno przed nim jak i przed samą sobą.- Ale naprawdę postąpiłeś okropnie.
- Wiem i tego żałuję, rozumiesz? Proszę Cię…- wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Dobrze wiesz gdzie uderzyć aby mnie złamać- uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam się do chłopaka. Właśnie tego brakowało mi przez te wszystkie dni. Jego zapachu, ciepła ciała mierzwiących mnie po szyi włosów.
- Dobrze wiedzieć, że mam obok siebie moją cudowną Valery…- wyszeptał a jego oddech, który omiótł moją szyję wywołał ciarki na mojej skórze. Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. To było niesamowite, widzieć taką radość u kogoś z powodu zetknięcia się na chwilę naszych ciał.
- Chwila- rzuciłam i pobiegłam po wózek- Znalazłeś te płatki?- zwróciłam się do brata a on wrzucił je do koszyka- No to mamy wszystko. Idziesz Niall do domu?-
- Właściwie to jestem autem. Podrzucę was- jak powiedział tak zrobił. Po chwili pakowaliśmy się do jego czarnego auta i zmierzaliśmy w kierunku domu. Chłopak raz po raz spoglądał w moja stronę i uśmiechał się do mnie. Charlie siedząc z tyłu śpiewał na cały głos a ja się czułam nieco jak wariatka….Jeden się non stop na mnie patrzy a drugi gada do siebie. Co się dzieje?
- Niall patrz się na drogę nie na mnie.- powiedziałam w końcu nie mogąc znieść tego natarczywego wzroku
- Niall Cię kocha, to dlatego.- krzyknął chłopczyk a ja o mało nie wybuchnęłam śmiechem. Spojrzałam na Niallera. Jego twarz przybrała kolor intensywnie czerwony.
- Charlie i zawstydziłeś Niall’a- pomachałam mu ręką tak jak robią to matki gdy tłumaczą dziecku, że czegoś nie wolno
- No ale on powiedział mi tak, Dzisiaj.- rzucił a ja nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Niall zatrzymał się przed domem a chłopczyk wybiegł z auta pozostawiając nas samych.
- Przepraszam Cię za niego. Straszna ma tę wyobraźnie.- powiedziałam i już miałam wysiadać z auta gdy zauważyłam, że z chłopakiem jest coś nie tak.- Niall?- przysunęłam się do niego i przyglądałam się z uwagą- On naprawdę nie wie co mówi. Bardzo Cię przepraszam jeżeli Cię to aż tak zabolało…-
- Nie, nie zabolało.- odwrócił twarz w stronę mojej. Znajdowaliśmy się stanowczo zbyt blisko siebie, ale nie potrafiłam cofnąć się do tyłu. Czułam jego spokojny oddech. Odbijał się od mojej twarzy i mieszał z moim
- Valery ja….- tym razem to ja nieco zbliżyłam swoją twarz do jego
- Dziękuję, że jesteś- szepnęłam i złożyłam delikatny pocałunek w kąciku jego ust. Nieśmiało spuściłam wzrok i speszona swoim gestem opuściłam auto.
Zaczęłam pośpiesznie wyciągać zakupy z bagażnika gdy jego ręka złapała moją. Dziwiłam się, jak ręce takiego silnego mężczyzny mogą być takie delikatne i przyjemne w dotyku.
- Pomogę Ci- uśmiechnął się a ja oddałam mu jedną siatkę wypełnioną jedzeniem. Czułam, ze jestem cała czerwona. Co strzeliło mi do głowy by pocałować Niall’a?!
- Bo zaraz spłoniesz jak będziesz się tak czerwieniła- zaśmiał się. Fuck, Fuck, Fuck. Klęłam w duszy. Dlaczego muszę mieć taką przypadłość?!
- Przepraszam… Ja nie wiem co strzeliło mi do głowy…- wyjaśniłam wchodząc do domu w którym panował przyjemny chłód
- To było naprawdę miłe.- uśmiechnął się i uciekł myślami do tej chwili. Uderzyłam go w bok
- Zostaniesz na obiad? Babcia przygotowała pyszną pomidorówkę!
- Pod warunkiem, że dasz się potem porwać do nas. Wiesz… Taki tam piątkowy wieczór. Pośpiewamy, jakieś ognisko i będzie dobrze.- powiedział. Dlaczego nie? Może to będzie najodpowiedniejszy czas na zakopanie wojennego topora? Skinęłam głową tym samym dając mu odpowiedź na jego pytanie. W końcu wszystko zaczyna nabierać kształtów.

- Cudowna zupa Pani Smith. Przepyszna!- powiedziałem po skończonym posiłku.
- Och Niall. Poczekaj aż spróbujesz pierożków. Z soczewicą. Valery je uwielbia!- powiedziała kobieta i zebrawszy ze stołu talerze udała się do kuchni. Przyjaciółka cały obiad unikała kontaktu wzrokowego ze mną. Gdy nasz wzrok się skrzyżował ona momentalnie robiła się czerwona i opuszczała oczy. Było to naprawdę urocze.
Kwestia jej pocałunku nie dawała mi sprawy. No i te słowa małego… Niby nic a jednak coś. Do tej pory czuję jej delikatne, chłodne usta…
Musiałem to zrobić. Musiałem ją zabrać do nas by zobaczyła się z Zayn’em i raz na zawsze zakończyła ten związek. Może to już było niepotrzebne? Może to już za nią? Może odseparowała się od ponurych myśli a ja teraz poruszę lawinę wspomnień? Nie wiedziałem co mam robić. Z jednej strony cieszyłem się, że zgodziła się na tę wizytę bo może to być szansa do pojednania z chłopakami ale z drugiej… Widzieć ją znów zalaną łzami to chyba naprawdę nic miłego i dobrego.
- Nie myśl tyle bo będziesz za mądry- rzuciła Valery uśmiechając się promiennie. Czy jest coś ładniejszego na świecie niż uśmiech dziewczyny, która przez tyle dni była pogrążona w smutku? Jej oczy lśniły za każdym razem gdy ośmieliła się spojrzeć w moją stronę. Taką Valery chciałem odzyskać…
- Może zamiast wizyty u mnie pójdziemy na spacer? Taka ładna pogoda…- powiedziałem chwytając się ostatniej deski ratunku
- Wiesz, pomysł dobry, ale mimo wszystko wolałbym pogodzić się z chłopakami. Może jutro?- zapytała. Ona naprawdę chciała to naprawić.- Wiedziałam, że się zgodzisz!- klasnęła w dłonie- Poczekasz chwile? Skoczę na górę przebrać się i zaraz wracam.- nie zdążyłem zaprotestować a jej już nie było. Chwilę po tym jak opuściła pomieszczenie weszła jej babcia z olbrzymią wazą pełną pierożków
- Jedz chudzino- postawiła je przede mną- Na zdrowie- pachniały tak apetycznie, że nie sposób było nie spróbować tego smakołyka.
Spoglądałem na dziewczynę, która kończyła jedzenie swojej porcji obiadu. Miała na sobie czerwoną sukienkę do kolan, która idealnie podkreślała jej sylwetkę. Faktycznie schudła przez ostatnie dni. Spokojnie można było policzyć jej żebra bez dotykania ich. Charlie biegał po ogrodzie i rzucał psu patyk. Jego śmiech i krzyk unosił się w powietrzu i wesoło rozbrzmiewał.
- Nie będziesz miała za złe jak pójdę do chłopaków? Wiem, że miałam zająć się telefonowaniem, ale chyba… Chyba potrzebuję kontaktu z nimi- zrobiła dziwną minę. Nie wyrażała ona ani bólu ani złości. Było to coś pomiędzy i w żaden sposób nie miało pozytywnego zabarwienia.
- Telefon nie zając nie ucieknie a Ty teraz potrzebujesz przyjaciół. Idź tylko weź klucze!- rzuciła kobieta i zniknęła w kuchni
- Tym razem nie musisz się obawiać, że zajmę Ci całe łóżka- brunetka uśmiechnęła się i schowała pęczek brzęczących, różnobarwnych kluczy.- Idziemy?- otworzyłem przed nią drzwi i ruszyliśmy w stronę auta.

Niemniej niż 300 metrów dzieliło nasze domy więc podróż autem była naprawdę długa i nużąca! Niall zdaje się zauważył moją minę i powiedział:
- Tak wiem szalony ekologu, ale jakoś musiałem je przyprowadzić, prawda?- przyznałam mu rację i pomogłam wnieść zakupy do domu. Wewnątrz budynku panował przyjemny, który sprawił, że poczułam się o niebo lepiej. Pierwsze co uderzyło mnie po wejściu do ich mieszkania to niebywała cisza, która była rzadkością w tych czterech kątach.
- Nie ma nikogo?- zapytałam rozglądając się dookoła. Wszędzie było nieskazitelnie czysto
- Zaraz powinni wrócić. Szkoła to też obowiązek, nie?- blondyn włączył radio i zaczął rozpakowywać zakupy.
- Myślisz, że wszystko wróci do normy?- zapytałam myjąc pomidory pod chłodną wodą, która przyniosła ulgę moim dłoniom. Bałam się, cholernie się bałam, że oni zrezygnują z tego przedsięwzięcia jakim była nasza znajomość zwana niegdyś przyjaźnią
- Co jak co, ale o to jestem spokojny. Widzę jak zachowują się przy Tobie a jak bez Ciebie więc możesz być spokojna. Znów będziemy zgraną paczką- chłopak posłał mi uśmiech, a po chwili wrzasnął
- Co się stało?!- zapytałam przerażona nie wiedząc co się dzieje. Minęło kilka sekund a jego krzyk przerodził się w śmiech. Stałam zdezorientowana z pomidorem w obu dłoniach nie wiedząc co mam zrobić
- Niallery….- chłopak spojrzał w dół i ja również to uczyniłam. Ujrzałam naszego pupila wspinającego się po spodniach blondyna do góry. Zaczęłam się śmiać tym bardziej, że po chwili Niall został pozbawiony przez kota ubrania. Mój śmiech odbijał się echem od białych ścian i roznosił po całym domu
- Uznajmy, że tego nie było- chłopak również dołączył się do mnie i podciągając do góry spodnie śmiał się pod nosem
- A wam co tak wesoło robaczki?- do kuchni wpadła El z dodatkową torbą jedzenia- Widzę, że wracasz do nas. Świetnie wyglądasz!- przytuliła mnie do siebie i dała skromnego buziaka w policzek. To samo zrobiła z moim towarzyszem i po chwili rozgościła się w kuchni na dobre. Zabrałam się za krojenie pomidorów do sałatki gdy do kuchni wpadła kolejna osobą a okazał się to być Hazza.
- Czy mnie oczy nie mylą czy to właśnie Valery Smith stoi przy blacie i kroi- zerknął mi przez ramię- pomidory?- podkradł mi jeden z plasterków a ja lekko uderzyłam go po dłoni
- Tak, Ciebie również miło widzieć- przytuliłam się do chłopaka, ale w tym uścisku było coś dziwnego i nienaturalnego. Dokładnie pamiętam jaki był wtedy gdy wpadłam zapłakana do jego pokoju. Teraz zachowywał się jakby się bał… Dziwne. Po chwili wróciła cała reszta paczki a radościom nie było końca. Cieszyłam się, że chłopcy tak cieszą się z mojego przybycia na ten wieczór. Było to naprawdę miłe uczucie wiedząc, że mimo różnych przeciwności losu można liczyć na takie osoby jak oni. Na samym końcu podszedł do mnie Liam ale on postanowił odciągnąć mnie na chwilę na bok. Gdy udało mu się to zrobić szepnął mi do ucha:
- Porozmawiamy potem, dobrze?- skinęłam głową a on uśmiechnął się blado. Może ma problemy z Daniell? Nie zagłębiając się w tajemnice ich związku powróciłam do robienia sałatki.
Kilka minut po 19. chłopcy poszli rozpalić ognisko na tyłach domu a ja wraz z Daniell i Eleonor przygotowałyśmy resztę posiłku. Następnie zaniosłyśmy całą górę jedzenia na stół przygotowany również przez chłopaków. Ten ogród nie kojarzył mi się z niczym dobrym. To właśnie tu Niall powiedział mi wszystko to o czym powinnam była dawniej wiedzieć i to właśnie tu spoliczkowałam Liam’a.
- Cieszę się, że zdecydowałaś się wrócić. Może dzięki temu Liam znów będzie optymista…- rzuciła Dan. Wiedziałam, że coś ją gryzie więc zapytałam wprost
- Stało się coś między wami? Widać, że zarówno Ty jak i Liam macie nie najlepsze nastroje..
- Wiesz..- usiadła na huśtawce- Liam od kilkunastu dni kompletnie nie jest sobą. Gdy próbuje coś z niego wycisnąć to zaraz mówi, że nic mu nie jest, że wymyślam. Martwię się o niego, naprawdę… I zaczęłam myśleć, że może przejął się Tobą i tą całą sprawą… Mogłabyś go zapytać? Mimo wszystko może przed Tobą bardziej się otworzy…- spojrzała na mnie smutno
- Chodź tu- wyciągnęłam w niej stronę ramiona a ona przylgnęła do mnie. Widać było, że dziewczyna nie ma łatwo więc dlaczego miałabym jej nie pomóc? W końcu ona również mi pomagała…- Jasne, że z nim porozmawiam. Obiecuję, że jeśli coś się dowiem, to od razu Tobie powiem.- uśmiechnęłam się do niej
- Dziękuję- szepnęła. Po chwili zaczęli się zbierać wszyscy więc zajęłyśmy sobie miejsca jak najbliżej ogniska, tym bardziej że zaczął się zrywać dosyć chłodny wiatr. Dziewczyna od razu wtuliła się w swojego chłopaka zresztą tak samo jak i Eleonora. Zaczęłam myśleć o Zayn’ie i o tym jak cudownie by to było gdybym mogła się wtulić właśnie w niego i właśnie teraz. Puste miejsce obok mnie zajął Harry. Od razu uderzył mnie zapach jego perfum, które bezczelnie gwałciły mój nos. Spojrzałam na niego a on uśmiechnął się sprawiając tym samym, że na jego twarzy pojawiły się słodkie dołeczki.
- Chcesz coś do picia?- zapytał a ja skinęłam głową i poprosiłam o herbatę. Po chwili chłopak przyniósł mi ją tak samo jak i ciepły, wełniany koc.
- Tego mi było potrzeba- powiedziałam okrywając się kocem i grzejąc dłonie o kubek. Spojrzałam na wszystkich zgromadzonych dookoła mnie. Niall wcinał już jakąś kiełbaskę zresztą tak samo jak i chłopcy, dziewczyny jadły moją sałatkę i śmiały a Harry przyglądał się mojej osobie z zainteresowaniem. Spojrzałam na niego pytająco a on tylko wzruszył ramionami i utkwił wzrok w płomieniach. Wydawało mi się, że chce mi coś powiedzieć, ale nie dbałam o to bo w pewnym momencie gdy dookoła nas było już ciemno i jedynym źródłem światła było ognisko i ogrodowe lampki Niall zaczął grać na gitarze. Była to wolna melodia, która trafiała wprost do mojego serca. Spojrzałam na Hazze a ten zbliżył się do mnie i powiedział, że skoro nie słyszałam jeszcze nic ich zespołu to z chęcią zagrają coś dla mnie. Kiwnęłam głową na tak i oparłam się o bark chłopaka. Przymknęłam oczy i zaczęłam słuchać cudownego koncertu, który ukoił moje obolałe serce. Głos Harry’ego odbijał się w mojej głowie i sprawiał, że czułam się niczym z lodu. Topniałam pod wpływem słów i tego melodyjnego głosu. Chłopak śpiewał z głębi serca. Było to słychać w każdym słowie, które wypadało z jego ust. W pewnym momencie spojrzałam na niego i wtedy ujrzałam w nim kogoś zupełnie innego. Była to osoba z pasją, nie bojąca się żadnego wyzwania a co najlepsze była to osoba skłonna do poświęceń. Jego oczy mówiły Przepraszam za to co zrobiłem. Nie wiem jak mogłem zranić taką osobę jaką jesteś Ty…
Poczułam się lekko speszona i przypomniawszy sobie o pseudo pocałunku z blondynem schowałam twarz w koszulce bruneta i trwałam tak do końca tego spektakualnego widowiska.
- Wow…- powiedziałam- Nie sądziłam, że jesteście tak dobrzy w tym co robicie. Z chęcią pójdę na wasz koncert- powiedziałam a chłopcy zaczęli się przekrzykiwać. Zauważyłam, że gaśnie światło w kuchni. Zaraz… Liam, Lou, Niall i Hazza jest. Są też dziewczyny więc kto tam może być? Przecież kot nie potrafi sobie sam włączyć i wyłączyć światła…
- Harry- szturchnęłam chłopaka a ten nachylił się nade mną. Szepcąc to co zobaczyłam moje usta muskały płatek jego ucha.
- Jesteś tego pewna?- zapytał a ja skinęłam głową.
- Nie chce wam przeszkadzać tego jakże miłego wieczora…- usłyszałam i zamarłam. Podniosłam wzrok i ujrzałam Zayn’a stojącego naprzeciwko mnie. Raptownie podniosłam się czując, że zaraz wybuchnę. Miałam tyle pytań, miałam tyle wątpliwości, które tylko on mógł rozwiązać, ale nie śmiał do niego podejść. Paraliżował mnie strach.
- Chciałem oznajmić, że przyjechałem po moje rzeczy. Nie przerywajcie sobie.- rzucił obojętnie i omiótł mnie wzrokiem. Szybko odwrócił się na pięcie i jego sylwetka znikła w mroku wnętrza domu.
- Zabierz ją stąd Harry.- Niall podszedł do nas i zwrócił się do lokowatego chłopaka- No już!
- Nie!- krzyknęłam zrzucając z siebie koc i wstając- Ja muszę z nim porozmawiać. Muszę!- pierwsze krople deszczu spadły na ziemię. Po chwili rozpętała się ulewa a właściwie burza. Zaczęliśmy pośpiesznie wnosić wszystko do domu.
- Porozmawiamy?- Liam odciągnął mnie na bok
- Teraz? Chcę porozmawiać z Zayn’em- chciałam już iść do jego pokoju gdy chłopak załapał mnie za rękę
- Teraz- powiedział patrząc mi w oczy
- No dobrze.- odparłam stale monitorując schody i rejestrując wszelkie hałasy w domu
- Przepraszam Cię Valery. Przepraszam Cię za to, że zepsułem Twój związek. Miałaś racje. Nie powinienem wtrącać się do Twojego szczęścia, tylko Ty powinnaś decydować o swoim losie. Musisz wiedzieć, ze pomyliłaś się co do nas. Jesteś dla nas na prawdę ważna i żadne pieniądze, żadna sława nie jest w stanie zapewnić nam tego co zapewniasz nam Ty.. Martwiłem się o Ciebie. Tak bardzo chciałbym…- nie słuchałam już chłopaka bo usłyszałam odgłos zamykanych wejściowych drzwi. Wyrwałam dłoń z jego dłoni i wybiegłam na ulewę. Wcale się nie myliłam. Zayn chciał uciec pozostawiając mnie bez żadnej rozmowy.
- Zayn!- krzyknęłam i podbiegłam do niego. Chłopak zamknął drzwi auta i spojrzał na mnie. Jego wzrok nie był już taki sam jak niegdyś. Kiedyś dominowało w nim szczęście i troska a teraz obojętność i nienawiść- Chcesz mnie tak zostawić?! Chcesz odjechać ot tak po prostu nie mówiąc ani słowa?!- krzyczałam
- Cześć- rzucił i już chciał wsiąść do środka gdy zatrzasnęłam drzwi
- Tak po prostu cześć?! Żadnego przepraszam?! Żadnego wyjaśnienia?!- patrzyłam mu prosto w oczy i nie mogłam w żaden sposób zrozumieć dlaczego on taki jest- Co z tym co nas łączyło?! Co z naszym uczuciem?!- czułam, że złość rosnąca we mnie z każdą chwilą zaraz się ulotni
- Między nami koniec Valery- powiedział dosyć spokojnie
- Koniec?! Więc teraz zamierzasz ponownie wyjechać?! Jaki koniec Zayn?!- uderzyłam go w pierś- Jedź! Jedź do diabła! Nie chcę Cię znać! Tylko tchórze uciekają!- kolejna pięść zagłębiła się w jego pierś do której przylegał czarny T-shirt, który był niczym druga skóra chłopak
- Sama tego chciałaś, nieprawdaż?- zapytał i odsunął mnie na bok. Wsiadł do auta i odpalił silnik.
- Zayn…- szepnęłam pozbawiona wszystkich sił. Opadłam na kolana prosto w ogromną kałużę- Ale ja Cię kocham- niebo przeszył ogromny piorun, ale chłopak już nie słuchał. Odjechał z piskiem opon spod swojego domu. Był gotowy zacząć nowe życie- nowe życie beze mnie. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć moje serduszka!!!
Jak wam mijają beztroskie dni wolności? Osobiście u mnie jest wyśmienicie! Spanie do południa, długie noce spędzone na oglądaniu mojego ukochanego serialu ( w końcu trzeba kiedyś nadrobić zaległości :P) i cóż.... powstało tyle rozdziałów... Szkoda, że tylko na tego bloga.. No ale mam teraz taki przypływ weny i normalnie widzę kolejne rozdziały :D Nie bójcie się, na tamtym też sie wkrótce coś pojawi. Może nie będzie to nic dobrego ale będzie. Lepsze coś niż nic nie?
Uwielbiam ten rozdział sama nie wiem dlaczego! 
Uzależniłam się od grania w Pou:D Och taki kochany zwierzaczek ;)
Myszki! Jedziecie gdzieś na sylwestra czy tak jak ja Forever Alone?Bo jeśli któraś z was spedza sylwestra sama to wiecie.... Będę i na TT, i na GG, i na poczcie więc jeśli któraś z was jest zainteresowana popisaniem z taką osobą jak ja to podaję swoje namiary:
poczta: enjoy17@wp.p
TT: @pl_maddie
GG: 36257662
Miśki. Piszcie co u was bo nie wiem co się z wami dzieje:) Jak po świętach? Przytyło się wam?? Bo mi nie za specjalnie;)
Nie zanudzam was, kocham Magda :*

środa, 26 grudnia 2012

Libister Award

Korzystając z wolnej chwili postanowiłam ogarnąć tę akcję i oto jest:


Libister Award I
1.Ile czasu jesteś Directioners?
Cóż… Od momentu założenia mojego pierwszego bloga czyli jakieś 9 miesięcy.
2.Jak masz na imię?
Magda! Nie Magdalena!
3.Najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłaś?
Ojej…. Nasiusiałam do buta sąsiada:P
4.Ulubiona książka?
Oczywiście Harry Potter i Pamiętniki Wampirów
5.Co podziwiasz w każdym z chłopaków?
Co podziwiam? To, że są tak wytrwali i odporni na te wszystkie różne dziwne i brzydkie słowa, które padają pod ich adresem. Nie potrafiłabym tak…
6.Czy jesteś kimś oprócz Directioners?
Cóż…. Za dużo wymieniać :P
7.Ulubiona piosenka?
Wydaje mi się, że nie mam takiej….
8.Którego z chłopaków zabralibyście na bezludną wyspę ?
Powiedziałabym Niall’a ale on by wszystko zjadł także Zayn!
9. Jak poznałaś 1D ?
A na Vivie ich teledysk ujrzałam: )
10.Jakie dziwactwa chłopaków uwielbiasz ?
Oj oni są cali dziwni więc ich całych uwielbiam!
11.Co twoi przyjaciele sądzą o 1D ?
Moja koleżanka mówiła o nich, ze to 5 gejów ale wyperswadowałam jej to z główki także teraz wszyscy są zdania, że każdy ma prawo słuchać tego, czego chce.

Libister Award II
1. Twój ulubiony członek 1D?
Zayn Malik i Niall Horan.
2. Co sądzisz o moim blogu? (jeśli go czytasz?)
Przepraszam ale nie czytam. Obiecuję poprawę!
3. Twoja ulubiona piosenka z UAN i TMH?
Ciężki wybór…  Nie powiem :D
4.Jakich wykonawców słuchasz?
Słucham m.in. Greek Day, My Chemical Romance, Marley’a, Nirvany, 30StM…. Takie tam :)
5.
Miałaś kiedyś sen z 1D?
Every night!
6. Miałabyś wybierać koncert JB i 1D, jaki wybrałabyś?
1D tylko i wyłącznie! Szanuję twórczość JB ale go nie słucham… Przepraszam beliebers!
7. Chciałabyś mieszkasz za granicą? Jeśli tak, to gdzie?
Powiedziałabym Londyn ale to jest oklepane więc Dublin. Och moja Irlandio! Buziaczki Kevin!

Libister Award III
1. Ile masz lat oraz jak masz na imię?
Mam całe 17 lat i jestem Magda
2. Co było impulsem przez który zaczęłaś pisać opowiadanie?
Chciałam w ten sposób oddać hołd mojej mamie. Chciałam wypróbować swoich sił!
3. Jakie jest twoje ulubione państwo?
Irlandia i to wcale nie ze względu na Horana! ( Olałka wie o co chodzi :D)
4. Co lubisz jeść najbardziej? Żelki, pizzę, czy jeszcze coś innego?
Żelki razem z Olałką chociaż pizzą nie pogardzę :)
5. Który z chłopców rzucił ci się w oczy jako pierwszy i co o nim pomyślałaś?
Lou! Och jaki słodki gejuszek w czerwonych rurkach!
6. Jaki jest twój ulubiony film?
Titanic…
7. Najmilsze wspomnienie/przygoda z dzieciństwa?
Cóż… Szkoła baletowa!
8. Co lubisz robić w wolnych chwilach?
Pisać i drzeć mordkę śpiewając
9. Lubisz czytać książki, jeżeli tak to jakie?
Uwielbiam! Fantastykę chociaż ostatnio sięgam po romanse…. If you know what I mean!
10. Jak wyobrażasz sobie wymarzoną randkę?
Ja, on dach olbrzymiego wieżowca, w oddali wieża Eiffla i romantyczna muzyka….
11. Co sądzisz o ludziach, którzy hejtują innych nawet ich nie znając?
Och mój hejterku jeśli to czytasz to wiedz, że: tacy ludzie, którzy piszą różne rzeczy be o innych nie mają własnego życia ( nie jest na tyle ciekawe) i sięgają po newsy od innych i na nich wyładowują swoją złość. Szczerze współczuję takim osobom bo niemożność posiadania fajnych przygód w swoim życiu jest OKROPNA.

Libister Award IV
1. Jak masz na imię?
Jestem Magda!
2. Co cię inspiruję do pisania opowiadań lub imaginów?
Cóż.. Jako osoba o ogromnej wyobraźni patrzę się na ścianę i mam mnóstwo pomysłów! Tak moją inspiracją jest ściana:P Oczywiście, żartuję. Moją inspiracją są książki oraz muzyka.
3. Który z chłopaków jest twoim ulubieńcem.
Zayn i Niall 
4. Tolerujesz Haylor?
Szczerze? Nie bardzo. Nie mam nic do niej, ale sądzę, że dzięki niej całe nasze One Direction się rozpadnie. Jak usłyszałam, że chłopcy nazywają ją Yoko Ono zrozumiałam, że jej w jakiś sposób nie tolerują. Oczywiście Harry ma prawo do szczęścia, miłość ale czy musi być to ona?! Jest tyle dziewczyn… Poza tym związek na odległość? A co z Lou? Czy zdanie chłopaków i dobro zespołu się nie liczy? Już teraz Hazza olewa zespół dla niej. A przecież sam powiedział, że nie będzie się spotykał z dziewczyną, która nie spodoba się chłopcom. Więc kłamał? Jednak wolę Larry’ego!
5. Ulubiona piosenka? nie musi być 1D.
Manchester- Lubię Twoje włosy. Kojarzy mi się z moją Olałką! :)
6. Co byś zrobiła kiedy do drzwi zapukał by, któryś z chłopaków?
Najpierw bym zemdlała, wstałabym, zemdlała i tak w kółko. Ale tak na serio gdyby jakimś przypadkiem znaleźli się w mojej małej mieścinie to cóż, nie uwierzyłabym :D Gdyby to był Niall to zaprosiłabym go do środka i ugotowała bigos :D
7. Lubisz moje opowiadanie?
Specjalnie je przeczytałam by móc je ocenić i nie mam żadnych zastrzeżeń no prócz tego, że całkiem przypomina mi film w lekko zmienionej wersji. Jest OK.
8. Twoje marzenie...
Usłyszeć od rodziców, że mnie kochają.
9. Ulubiony kolor?
Beż i czerwień
10. Książka czy dobry film?
Stanowczo książki
11. Wymarzony dom ( np: willa, mały domek itp)
Mały domek na wsi. Biały płotek, cudowny ogród i ogromna weranda. To jest to!

Tam daramdamdam! No i w końcu macie. Nie wiem czy to kogoś interesuje ale trzeba opublikować. Toż to wyróżnienie. Dziękuję za nominacje! :)

Rozdział 39 ,, Ale ja jej nie kocham..."



Kolejny dzień zapowiadał się naprawdę fantastycznie. Od samego rana słońce, żadnej chmury na niebie- tylko duże, dające mnóstwo ciepła słońce.
Siedziałem na tarasie słuchając muzyki płynącej z wnętrza kuchni gdy Lou usiadł obok mnie.
- To co? Za ile ruszamy do Branford?- zapytał upijając łyk kawy z mojego kubka
- Za jakieś pół godziny. Wezmę szybki prysznic i możemy jechać.- powiedziałem podnosząc się
- Niall… - chłopak złapał mnie za rękę. Poczułem się dosyć niezręcznie- Ona do nas wróci wiesz o tym?- zapytał.
- Wiem- odpowiedziałem i ruszyłem na górę by wziąć szybki prysznic.

Droga do Branford dłużyła mi się z każdą chwilą. Niall milczał wsłuchując się w wiadomości puszczane w radiu a ja? Siedziałem znużony, pisząc od czasu do czasu do Eleonor oraz do Hazzy. Z tego co się dowiedziałem to Valery zagościła dziś w szkole, ale unika kontaktów z chłopakami. Było mi jej szkoda. Ta dziewczyna potrafiła być czuła, opiekuńcza i pomocna ale gdy to właśnie ona potrzebowała pomocy nie było nikogo chętnego by podać jej rękę. Sprawa Hazzy i uczuć do tej brunetki nie dawała mi spokoju. On naprawdę się w niej zakochał czy to była również jakaś gra? Znałem go nie od dziś i wiedziałem, że on też potrafi być czuły, wrażliwy i troskliwy, ale dlaczego rozwalił im ten związek? Czy on naprawdę nie widział, że oni są szczęśliwi a Zayn o mało nie wyjdzie ze skóry by zapewnić Valery szczęście i radość?!
Moja radość była niewymowna gdy po około 2 godzinach jazdy wjechaliśmy na teren rodzinnego miasta Zayn’a.
- To gdzie on mieszka?- zapytał Niall a ja wskazałem na budynek, który wyrósł przed nami. Poczułem się szczęśliwy, w końcu za chwilę zobaczę się z moim przyjacielem a przy odrobinie prawdziwego szczęścia uda nam się namówić go do powrotu do Londynu i rozmowy z Valery.
Zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy w kierunku drzwi. Niall zadzwonił i po chwili drzwi otworzył nam sam Zayn.
- Niall? Lou?- spojrzał na nas- Co wy tu robicie?!- był wyraźnie zaskoczony naszą wizytą
- Możemy wejść? Musimy porozmawiać- rzucił blondyn i nawet nie czekając na odpowiedź wszedł do środka. Zayn spojrzał na mnie a ja tylko wzruszyłem barkami i zamknąłem drzwi. Przywitaliśmy się z matką chłopaka i po zapewnieniach, że nie jesteśmy głodni, co w sytuacji Niall’a było dosyć dziwne, poszliśmy do pokoju Zayn’a.
- To co to za pilna sprawa, że fatygujecie się do mnie aż z Londynu?- mulat siada na brzegu łóżka i patrzy na nas. Niall nie przebiera w słowach tylko od razu przechodzi do rzeczy. Jest w nim coś dziwnego, coś nienaturalnego, coś co mówi mi, że Niall mimo wszystko nie robi tego tylko dla Valery.
- Valery.- mówi zajmując miejsce obok niego. Chłopak od razu kiwa przecząco głową i dziwnie uśmiecha się do nas
- Mogłem się domyślić… Nie wrócę do Londynu tylko ze względu na tę dziewczynę!- oburzony spogląda to na mnie to na blondyna
- Ona ma depresję wiesz?-
- A co ja mam do tego?- albo mi się wydaje albo on powoli mięknie…
- Wiesz, jakbyś życzliwie odbierał od nas telefony to byś wiedział, że kilka dni po tym jak wyjechałeś Valery otarła się o śmierć.- jego ciało momentalnie spięło się, w oczach pojawiły się łzy a ręce zaczęły drżeć
- Nie chcecie powiedzieć, że ona….- spojrzał w moją stronę
- Nie Zayn, ona żyje.- powiedziałem i nie mogąc już wytrzymać podszedłem i mocno go przytuliłem- Ona przeżyła tylko dzięki Olivierowi. Zasłonił ją i to jego trafiły te dwa strzały. Zmarł na jej rękach.- chłopak mocno mnie odpycha
- Jak to zmarł na jej rekach?!- wyraz jego twarzy gwałtownie się zmienia. Na miejscu przygnębienia i żalu pojawia się złość i agresja
- Zayn posłuchaj… - widać, że Niall’owi również jest ciężko mówić o tym wszystkim- Przyjechaliśmy tu bo chcemy abyś wrócił tylko po to aby wyjaśnić sobie sprawę z Valery. Powiedz jej, że nie chcesz jej już widzieć, zrywasz z nią lub cokolwiek innego ale daj jej znać, że albo to już koniec albo do niej wróć. Ona Cię teraz potrzebuje wiesz? Nie prosimy Cię o nic innego jak tylko o to abyś wyjaśnił z nią tą całą sprawę. Nawet nie wiesz jak ona się zmieniła. Schudła, nie uśmiecha się, nie rozmawia z nami, odrzuciła wszystkich. Udaje, że jest dzielna ale tak naprawdę w środku jest jak rozgotowana kluska i pomóc możesz jej tylko Ty…
- Zayn…- skinąłem w jego stronę głową, że tak będzie lepiej.
- Dobrze. Przyjadę w piątek zabrać resztę swoich rzeczy i wtedy z nią zerwę raz na zawsze.- widać było ile bólu sprawiło mu wymówienie tych kilku słów. Widać było jak bardzo ją kocha… Nie rozumiałem dlaczego nie chce do niej wrócić? Co stało na drodze do ich szczęścia?
- Zayn dlaczego po prostu nie wrócisz do niej? Nie mów nam, że jej nie kochasz bo naprawdę nie warto. Czy tak zachowuje się ktoś, komu obojętna jest osoba?- zapytałem go
- Nie kocham jej.- zapierał się
- Wiesz, lepiej poćwicz sobie te kłamstewka bo jakoś marnie Ci to idzie. Powiesz to jej prosto w oczy gdy ona zapewne będzie płakała?- nie dawałem za wygraną
- Lou…- skarcił mnie Niall
- No co Niall?! Może tak nie jest? Zayn! Ona Ci to wszystko wybaczy, rozumiesz?! Potrzebuje Ciebie bardziej niż wody, powietrza, jedzenia. Cholera!- załapałem go za barki i potrząsnąłem nim- Ona nikogo nie potrzebuje tak jak ciebie- mówiąc to patrzyłem ciągle w jego czekoladowe oczy
- Ale ja jej nie kocham, rozumiesz?- zapytał również patrząc w moje. Przyszło mu to z niesamowitą łatwością… A może się myliłem? Może on naprawdę jej już nie kochał? A może on nigdy jej nie kochał? Nie… To niedorzeczne!
- Dobrze. W takim razie, do zobaczenia w piątek, tak?- zapytałem a on skinął głową- To chyba nic tu po nas Niall. Nie ma co mówić do głazu. On i tak nigdy nie zrozumie.- rzuciłem i opuściłem jego dom.

Próby nawiązania kontaktu z Valery szły na marne. Za każdym razem odtrącała nas tłumacząc, że musi załatwić coś to tu, to tam lub po prostu- ignorowała nas. Co się stało z wiecznie uśmiechniętą, rozpromienioną i emanującą troską Valery? Czy to możliwe żeby człowiek tak gwałtownie się zmienił po czyjejś śmierci?
Tęskniłem za rozmowami za nią. Ostatnimi dniami wracałem do tych momentów gdzie mogłem swobodnie porozmawiać z nią bez obawy o to, że ona mnie wyśmieje czy odepchnie. Przypominałem sobie nasz niewinny pocałunek, który zmienił nasz stosunek do siebie.
- Zayn przyjedzie w piątek by zerwać z Valery- obwieścił Hazza, który praktycznie cały czas wymieniał wiadomości z Louisem.
To już był koniec. Ona załamie się, to pewne, ale może dzieki temu zrozumie, że nie ma szansy dla nich i podejmie się rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu? Tego bez Zayn’a i ich związku a przepełnionego wolnością, szczęściem i beztroską radością? Liczyłem na to, ale wiem, że takie rzeczy nie przychodzą ot tak, po prostu.
Pośród tłumu ludzi mignęła mi biała sukienka Valery a następnie usłyszałem jej donośny krzyk:
- Odczep się ode mnie!- krzyczała dziewczyna płacząc- Daj mi spokój, rozumiesz?!-
- Harry to nie…- odwróciłem się w stronę chłopaka ale jego już nie było. Delikatny szloch i jęk przerodził się w płacz przepełniony bólem i rozgoryczeniem. Poderwałem się z metalowej ławki i czym prędzej ruszyłem w stronę boiska na którym miało miejsce całe to zajście. Niewiele się pomyliłem. Valery siedziała pod olbrzymią lipą i płakała. Ciężkie i wielkie jak groch łzy spływały po jej zaczerwienionej twarzy. Nie wiedziałem jak mam się zachować… Dziewczyna była skulona a spod jej nieskazitelnie białej sukni wydobywała się strużka krwi. Przestraszony i zszokowany podszedłem do niej i delikatnie położyłem dłoń na jej drżącym barku.
- Valery…- zacząłem. Dziewczyna przestraszyła się i odskoczyła w bok
- Czego chcesz?! Mało złego zrobiłeś?- zapytała a w jej oczach pojawił się ból
- Przepraszam Cię za to co zaszło między mną a Zayn’em ale Valery.. Żadna kobieta nie zasługuje na takie traktowanie. Przepraszam za to co powiedziałem…- zrozumiałem swój błąd i właśnie w tej chwili poczułem się winny całemu nieszczęściu dziewczyny. To w końcu przeze mnie Zayn opuścił dom, nie odzywał się do nikogo, nie dawał znaku życia ale nie doszłoby do tego gdyby nie Hazza i jego…
- Pomożesz mi?- jej cichy glos wyrwał mnie z zamysłu. Chwyciłem je drobną dłoń i podciągnąłem do góry
- Co się tutaj stało? Słyszałem najpierw Twój krzyk potem płacz a teraz….- spojrzałem na jej kolano- Krwawisz… - dziewczyna również spojrzała na nogę i jęknęła
- Nie udawaj, że to Cię interesuje. Wy, wielkie gwiazdy macie swoje życie i jesteście na szczycie a ja? Wybacz mi Liam ale tak naprawdę nie mamy nic wspólnego. Nasze życie tak bardzo się od siebie różni, że niestety… Ale to wszystko jest bez sensu- machnęła ręką i zaczęła odchodzić z miejsca zdarzenia. Jej słowa wbiły mnie w ziemię. Nie mamy nic wspólnego? Nasze życie się od siebie różni? Co ona chciała dać mi tym do zrozumienia? Czy właśnie przed chwilą oświadczyła, że to koniec naszej przyjaźni?!
- Valery!- krzyknąłem i zacząłem biec za nią- co Ty mówisz?!- spojrzałem jej w oczy, które lśniły przez łzy znajdujące się pod jej powiekami- Jak to się różnimy? Chodzi Ci o zespół? Valery on nie jest wart tyle co przyjaźń z Tobą! Jesteś dla mnie najważniejsza, niemal ważniejsza niż Daniell…- powiedziałem usiłując w jakiś sposób dojść z nią do porozumienia.  Ona spuściła wzrok i westchnęła głęboko. Po chwili jej babcia podjechała autem a dziewczyna wsiadając do niego szepnęła:
- Nie Liam, czas się pożegnać.- ujrzałem jej smutne oczy i po chwili zostałem sam na parkingu. Czy ona właśnie się ze mną pożegnała?

- Nie wrócę już do tej szkoły- oznajmiłam wygrzebując się z auta i ignorując psa wesoło merdającego ogonem
- A niby to dlaczego? Może w końcu wyjaśnisz mi moja droga Panno co się z Tobą dzieje?! A może Ty jesteś w ciąży?!- rzuciła babcia w moją stronę a ja spiorunowałam ją wzrokiem
- Aż tak bardzo chcesz wiedzieć co się dzieje? Tak?- ona skinęła głową- To chodź, powiem Ci wszystko- powiedziałam i po tym jak założyłam sobie plasterek na kolano usiadłam z babcią przy stole i powiedziałam jej o wszystkim, o czym tak bardzo chciała wiedzieć.

- Valery….-  kobieta chwyciła moją dłoń- Jesteś silną, niezależną dziewczyną, która wiele przeszła w życiu, ale kochanie…. Są takie sytuacje, które naprawdę dają nam w kość i tak właśnie jest teraz. Mimo wszystko ja wiem, że dasz sobie radę, pomogę Ci. Odnośnie do szkoły to zgłosiłabym ten incydent dyrektorce ale wiem, że się na to nie zgodzisz. Został niecały miesiąc nauki także jakoś wybrniemy z tego wszystkiego.- uśmiechnęła się do mnie troskliwie. Po chwili siedziałam u niej na kolanach i niczym mała dziewczynka tuliłam się do jej miękkich piersi. Pomyliłam się co do niej. Rozmowa z nią działała na mnie niczym wizyta u najlepszego psychologa na świcie. Tylko ona mogła sprawić, że poczuję się kochana mimo wszystko co działo się w moim życiu. To ona uświadomiła mi, że nie ważne jakie głupstwo popełnię, jak bardzo będę smutna, jak bardzo będę lubiana ona zawsze będzie ze mną i będzie mnie kochała. Byłam jej niezmiernie za to wdzięczna bo w jakiś sposób podbudowało to moją samoocenę. Poczułam się silniejsza a co za tym idzie w moim sercu pojawił się zalążek szczęścia, który rósł i wypełniał całą mnie.
- A co do Meg…. Pomogę Ci ją znaleźć.- wstała od stołu i poszła po swoją torebkę. Po chwili, po wyjęciu setek nieużytecznych i dosyć dziwnych rzeczy z torebki ( po co kobiecie młotek?! ) odnalazła mały notes i wskazała na numer i nazwisko Goldman.
- Jaki to ma związek z Meg?- zapytałam nieco zbita z tropy.
- To właśnie u nich znalazła się Meg po tym jak ja oddałaś.- serce zaczęło mocniej mi bić. Czy to naprawdę byłoby takie proste? Czy wystarczyłby tylko jeden telefon a wszystko byłoby za nami?
- Zadzwoń, zapytaj.- kobieta podsunęła mi pod ręce notesik a ja drżącymi rękoma wybrałam numer i wsłuchiwałam się w tępy sygnał w słuchawce.

Tuż po tym jak wróciliśmy do domu Liam powiedział nam o całej sytuacji, która miała miejsce w szkole. Co tej dziewczynie strzela do głowy? Dlaczego ona traktuje nas jak największych wrogów?! Przecież nie zrobiliśmy jej nic złego, no bynajmniej większa połowa naszego składu. Czy o to jej chodziło? Najpierw zrazić nas do siebie a potem zrzucić winę na nas i powiedzieć światu, że to my jesteśmy tymi złymi?
Żałowałem tego, że powiedziałem jej o tym zespole, o kłótni Liam’a z Zayn’em… Zaczynałem żałować, że przywiązałem się do niej w takim stopniu. Dziewczyna ewidentnie zaczęła unikać kontaktu z nami, ale czy jedynym powodem była nasza ostatnia kłótnia? Czas pokazał, że się nie myliłem. Chodziło o coś znacznie więcej niż popołudniową sprzeczkę dwojga ludzi.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moje myszki! :*
Chwila wolnego czasu i taaa daaaa! Rozdział dodajemy bo wiem, że czekacie z niecierpliwością ;)
Czy coś się wydarzyło tutaj? Zależy jak na to spojrzeć...
Wiem, że są święta, czas radości i obżerania się, ale muszę was poinformować, że to zmierza do końca. Ale jak to? Po prostu blog to też obowiązek z którego należy się wywiązywać a ja od przyszłego roku nie będę miała na to czasu. Mam jeszcze jednego bloga także nie pozostaniecie bez niczego... 
Wiem, że teraz większość z was się wścieka na mnie, ale musicie mnie zrozumieć. Kocham tego bloga całym sercem... Ale nauka jednak jest ważniejsza. Za rok mam maturę i muszę ją zdać na jak najwyższym poziomie by móc się wyrwać z domu. Na pewno będzie ten blog miał 60 rozdziałów, to mogę wam obiecać, być może wrócę do niego (bo na pewno będzie miał szczęśliwe zakończenie :D) A sądzę, że tak właśnie będzie bo w końcu nie wytrzymam :D

Był u was Mikołaj? Och na pewno nie bo wy jesteście okropnie niegrzeczne :D
Nie lubię świąt. Dacie wiarę? Wczoraj ponad 20 osób w domu i weź to wykarm. Bydło...
No i zjedli mi moje ciasto :( 
Jak wam mijają dni? Siedzicie i tylko się objadacie czy może jakiś aktywny wypoczynek? Macie Plany na Sylwestra?? :)
Kocham, Magda:*
P.S Ada Kras Napisz do mnie na maila: enjoy17@wp.pl Dziękuję :)

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 38 ,, Horan ucieka!"



Staliśmy tak całkowicie zdziwieni zachowaniem niskiej, wiecznie pogodnej brunetki.
- Wy naprawdę nic jej nie powiedzieliście?- zapytała przerażona Daniell, która już przykładała Liam’owi do policzka chusteczkę, w którą zawinięte były kostki lodu.- Głupio trochę wyszło… - jej mina wyrażała swego rodzaju przerażenie ale i niepokój o tę dziewczynę
- W rzeczy samej.- dodała El- Musicie za wszelką cenę skontaktować się z Zayn’em i go tu sprowadzić. Nie widzicie co się z nią dzieje? Ona naprawdę go potrzebuje. Sprowadzicie go chociażby po to aby mogli sobie wszystko wytłumaczyć i żyć dalej. Nie koniecznie jako para.
Poderwałem się z kanapy i ruszyłem do swojego pokoju. Pośpiesznie zapakowałem swoje ubrania do małej walizki i zbiegłem szukając kluczyków od auta.
- A Ty gdzie się wybierasz? Nawet nie mów, że i Ty wyjeżdżasz…- zaczepił mnie Hazza zaciekawiony całą sytuacją
- Jak to gdzie się wybieram? Jeżeli to jedyny skuteczny sposób by odzyskać dawną Valery to wyciągnę Zayn’a nawet z piekła- wydusiłem wydobywszy klucze z Liamowej kurtki
- Horan ucieka!- krzyknął na cały dom chłopak a wszyscy zbiegli się pod drzwi.
- Co Ty robisz Niall?-
- Eleonor ma racje. Musimy sprowadzić tu Niall’a bo inaczej ona nigdy nie wróci do tego kim była. Nie ukrywam, że mi na niej zależy. Boli mnie to, że ona teraz traktuje nas jak swoich wrogów. Jadę po niego- wyjaśniłem i już chwyciłem za klamkę gdy stanął przede mną Lou i spojrzał na mnie z politowaniem w oczach
- Wszystkim nam zależy Niall aby ona stała się taka jaka była, ale zrozum… Zbyt dużo się wydarzyło by jej umysł funkcjonował tak jak niegdyś. Najpierw kłopoty w domu, śmierć ojca, melina, ucieczka Zayn’a a teraz śmierć Oliviera. To nic dobrego dla osoby w tym wieku. Chcesz go znaleźć? Jasne, pomożemy ci ale nie o tej porze i bez żadnych konkretnych planów. Zostań Niall w domu, pomyślimy teraz skąd zacząć jego poszukiwania i od jutra się tym zajmiemy, dobrze?- zapytał ciagle mi się przyglądając
- W sumie….
- No właśnie. Chodź głodomorze, usmażymy naleśniki- dziewczyna Lou wyciągnęła do mnie rękę a ja ją chwyciłem. W końcu smutki są lżejsze gdy żołądek pełny, prawda?

Biegłam ile sił przed siebie. Chciałam jak najszybciej zostawić za sobą ten dom, tych ludzi, te wszystkie dobijające mnie wspomnienia i rzeczy, o których raczył poinformować mnie Horan. W głowie nie mieściło mi się, że Zayn mnie tak perfidnie okłamał. A Liam? Cóż… Chłopak, któremu jako pierwszemu bezgranicznie zaufałam okazał się zwykłym śmieciem i niszczycielem szczęścia. Bo co? Bo Zayn powiedział, że nie zależało mu na mnie?
Nie… To nie może być prawda…
W przypływie rozpaczy nie zauważam olbrzymiej gałęzi leżącej na drodze i na skutek zderzenia się z nią upadam na szarą brukową kostkę.
Czuję się bezsilna. Ten upadek jest dla mnie powrotem do brutalnej rzeczywistości. Można powiedzieć, że symbolizuje kolejny upadek w moim i tak zniszczonym już życiu. Po raz kolejny nie będę potrafiła podnieść się po przykrych doświadczeniach….
Zanoszę się płaczem, który odbija się echem od drzew, domów które mnie otaczają i tego co niegdyś sprawiało mi tyle radości. Czuję żelazisty zapach gdy ocieram łzy spływające po policzkach. Nie marzę o niczym innym jak o tym aby umrzeć. Bo kim tak właściwie teraz jestem? No właśnie, nikim. Jestem pustą i naiwną nastolatką, która po raz kolejny zaufała niewłaściwym osobom. Po raz kolejny zostałam sama, bez żadnej pomocy, bez żadnego policzka w twarz, który dałby mi do zrozumienia, że użalam się nad sobą. Nie ma nic.
Widzę blade światło reflektorów auta, które nieuchronnie się zbliża.
- Halo? Słyszysz mnie?- słyszę po chwili nad głową dźwięczny głos kobiety
- Tak, słyszę Panią- mówię i ciągle leżę na kostce, której chłód dopiero teraz zaczyna mi doskwierać.- Po prostu się przewróciłam i nie mogłam wstać, pomoże mi Pani?- wyciągam w jej kierunku dłoń a ona powolnym aczkolwiek stanowczym ruchem stawia mnie na nogach. Otrzepuję pył i kurz ze spodni i dziękując za pomoc ruszam do domu, który wyrasta tuż przede mną. Dotykam zimnej furtki, przekręcam klucz i udaję się na tył domu gdzie jest huśtawka, którą dosyć niedawno zamówiła babcia. Podkurczam nogi pod piersi i spoglądam w błyszczące punkciki na nieboskłonie.
- Tato…- szepczę odszukując różnych konstelacji, które jako małe dziecko umiałam wskazać bez problemu- Dlaczego wszystko się tak komplikuje? Dlaczego, chociaż ten jeden raz nie mogę być obojętna na to wszystko co mnie otacza? Tak bardzo bym chciała aby Zayn był przy mnie i…. Chciałabym po prostu aby mnie przytulił i nic nie mówił. Czy to tak wiele? – podbródek zaczyna mi drżeć a tuż po chwili kilka łez cieknie po policzkach.- Dlaczego on mnie okłamał? Czy oby na pewno zrobił to dla mojego dobra? Przecież to, że mają zespół, są w jakimś stopniu sławni i być może obrzydliwie bogaci nie sprawi, że…. Nie. To właśnie tak by było. To wszystko sprawiłoby, że moje uprzedzenia o bogatych ludziach stanęłyby pomiędzy nami. Powiedz mi dlaczego tak już jest, że zawsze jak kogoś obdarzę zaufaniem to musi się wszystko się posypać a ja muszę cierpieć? Proszę Cię pomóż mi z tym wszystkim.- podkuliłam jeszcze bardziej nogi, praktycznie pod samą brodę i poczułam znajomy mi zapach- zapach perfum Niall’a. No tak, miałam na sobie jego bluzę i nawet mu jej nie oddałam. Zapewne jest teraz podarta i pokryta plamami krwi przez ten upadek… Nie wiedziałam dlaczego Niall się tak zmienił. Rozumiałam to, że on też ma swoje uczucia i martwił się o mnie… Rozumiałam nawet jego złość, ale dlaczego nie mógł poczekać z tą rozmową tylko powiedział to dziś, właśnie tego dnia, gdy zdecydowałam się opuścić swoje cztery kąty, wyjść do ludzi i zacząć nowy rozdział w życiu, ten najszczęśliwszy…  Sprawdziła się teoria, która zakładała, że jeżeli ciało wzleci do góry to musi upaść. Może to i prawda, że cierpię teraz tylko po to aby potem mieć z górki, ale czy to wszystko musi koniecznie dziać się w jeden chwili, dzień po dniu, godzina po godzinie? Czy to nie mogłoby być podzielone na jakieś kawałki i być dozowane w odpowiedniej ilości adekwatnej do wieku?
Naprawdę nie rozumiałam świata i tego co mnie otacza. Zrozumiałam, że muszę wyhodować dookoła mnie ogromną szklaną bańkę, do której nikt nie będzie miał dostępu prócz mnie. Musze stać się odporna na wszelkie niepowodzenia i żyć zgodnie z mottem: Co Cię nie zabije to Cię wzmocni. A co jeśli to ja sama się zabijałam?

Wykręcałem raz po raz numer do mulata, ale zawsze było tak samo- zgłaszała się poczta. Chłopak ewidentnie unikał z nami kontaktu bo wiedział, że chodzi nam o Valery i o to jak się zachował. W pewnym momencie Liam przyznał, że źle zrobił reagując tak agresywnie a stosunku do swojego kolegi, ale nie mógł znieść myśli, że w pewien sposób wykorzystywał dziewczynę, która przeżyła zbyt wiele w swoim życiu. Nie mogłem już tego wytrzymać. To wszystko była moja wina, tylko i wyłącznie moja wina. To ja uległem Jasmin i zgodziłem się na jej beznadziejny i okrutny plan. W tamtym momencie myślałem tylko o sobie i o tym jak bardzo zbliżę z Valery. Tak, zachowałem się jak egoista. Wyrzuty sumienia nie dawały mi o sobie zapomnieć. Ciągle widziałem jej zrozpaczona twarz i nieobecne oczy… To nie powinno tak wyglądać.
- Ej…- zacząłem, ale wszyscy tak żywo dyskutowali o tym gdzie aktualnie może być Zayn, że nawet nie usłyszeli mojego słabego, przestraszonego głosu. Już chciałem się wycofać z tego przedsięwzięcia ale pomyślałem o Val i o tym, że to może jej pomóc- Uciszcie się na chwilę!- krzyknąłem i po chwili nie było słychać niczego prócz tykania starego zegara obok okna.- Muszę wam coś powiedzieć.- każda para oczy była skierowana w tym momencie na mnie- Bo… Bo to, że…- nie potrafiłem z siebie tego wyrzucić. Za kogo oni wtedy mnie uznają? Znienawidzą mnie gorzej niż Zayn’a…. Ale czy to naprawdę było takie ważne? Zraniłem niewinną osobę i czas ponieść tego konsekwencje…
- Nie Harry.. Powiedz, że tego nie zrobiłeś.- powiedział Li najwyraźniej czując co chcę im powiedzieć- Obiecywałeś, że nie miałeś z tym nic wspólnego!- krzyknął
- Przepraszam….- szepnąłem- To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłem pomyśleć o tym co się może stać…- wyznałem.
- Cholera jasna Styles!- Liam podniósł się do góry ale Daniell natychmiast posadziła go z powrotem na kanapie
- Możecie mówić jaśniej?- wtrącił się Loui
- Bo..- zacząłem ale w słowo wszedł mi Liam, który kipiał od złości
- To, że wtedy Zayn się upił i poszedł z tą blondynką to wina kochanego Harolda!- wskazał ręką na mnie a ja poczułem się jak największy w świecie śmieć.- Poznajcie największego egoistę!- jego głos ociekał jadem.
- Daj spokój Liam!- wrzasnęłam Dan.- Może daj mu to jakoś wytłumaczyć?- rzuciła mu mordercze spojrzenie
- Dzięki Daniell.- spojrzałem na nich ale od razu spuściłem wzrok, nie mogłem znieść tylu par oczu wlepionych we mnie i jawnie wyrażających nienawiść- Tak, to prawda, że to ja byłem inicjatorem tego wszystkiego. Zdecydowałem się wam o tym powiedzieć, bo na prawde tego żałuję. Gdybym w tamtej chwili wiedział, że ona stanie się taka… taka… Tak inna, smutna, rozgoryczona nie zrobiłbym tego. W tamtej chwili gdy Valery zobaczyła ich razem zrozumiałem to, że nie można robić nic przeciwko woli innej osoby. Wiem, że zachowałem się jak egoista Liam ale ja…. Wydawało mi się i nadal tak jest, że ja coś do niej czuję. Stałem się zazdrosny i…-
- Oj przestań pieprzyć Styles!- Niall poderwał się do góry- Nie mogłeś znieść tego, że ona może być szczęśliwa z Zayn’em- krzyknął i przecisnąwszy się pomiędzy nami opuścił pomieszczenie
- Co ma zrobić abyście mi uwierzyli? Ja naprawdę żałuję- łzy samoistnie pojawiły się w moich oczach
- Wierzymy Ci..- Lou położył rękę na moim kolanie i skinął głową. Byłem mu na prawde wdzięczny z ten mały aczkolwiek bardzo znaczący gest.

Namydliłam ciało pozbawiając się w ten sposób kurzu, krwi i jakiegoś błota, które w niezwykły sposób znalazło się na moich nogach. Mięśnie, które do tej pory były w dosyć bolesny sposób spięte zaczęły rozluźniać swoją strukturę co przyniosło pożądany przeze mnie efekt. Pozwalałam by woda swobodnie spływała po moim ciele gdy ja siedziałam skulona i ponownie pogrążona w swoich myślach, które zaczynały mnie przerażać. Potrzebowałam rozmowy z kimś, kto mnie zrozumie i doradzi co zrobić. Nie chciała aby tą osobą była babcia bo jej serce mogłoby nie wytrzymać wiadomości, że jej wnusia coraz częściej myśli o tym jak bezboleśnie opuścić ten świat. Potrzebowałam rozmowy z Ben’em.
Wytarłam ciało szorstkim ręcznikiem, następnie nasmarowałam je kremem nawilżającym a tuż po tym założyłam rozciągniętą koszulkę i przeczesawszy włosy palcami ruszyłam w kierunku komputera. Włączyłam go i usłyszałam cichy aczkolwiek przyjemny pomruk, którego nie słyszałam przez tyle dni. Od razu weszłam na pocztę i przeraziłam się. Ilość wiadomości i to od samego Ben’a sprawiała, że skrzynka odbiorcza pękała w szwach. Natychmiast zaczęłam je czytać.

Cześć Ben!
Na wstępie tego dosyć dziwnego aczkolwiek długiego maila chcę Cię ogromnie przeprosić za nie odpisywanie na Twoje wiadomości. Czy mam coś na usprawiedliwienie? Cóż… Może zacznę od początku?
Pamiętasz ten bal w szkole? Szkoda, że Cię na nim zabrakło, może Ty zmieniłbyś jego przebieg? Cóż… Zgodziłam się pójść na niego z Zayn’em i chyba to był mój największy błąd. Harry przyszedł z Jasmine, wiesz z ta cheerleaderką, no i ona nabałaganiła. Przyniosła alkohol i podczas gdy Loui porwał mnie na parkiet a za nim w ślad poszła połowa męskiej części szkoły ona zdążyła zaciągnąć Zayn’a, upić go i razem z nim zamknąć się w toalecie. Wiesz przez co ja przeszłam gdy ich zobaczyłam? Piełko. Prawdziwe piekło na ziemi…
Tak, wiem… Mówiłeś mi, że go nie znam, że mam się nie spieszyć ale kiedy on… Boże Ben ja go kocham całym sercem a wykrzyczałam mu w twarz, że nie chcę go znać…
Z pomocą przyszedł mi Harry. Odwiózł mnie do domu a potem znikł. I tu się zajął mną Niall, wiesz ten blondyn non stop coś jedzący. To dzięki niemu zapomniałam o całym bólu, smutku i żalu a co najważniejsze to dzięki niemu mam kota. Znaleźliśmy go gdy wracaliśmy z kolacji na którą musieliśmy iść bo byliśmy strasznie głodni!
Czy to koniec problemów? Och nie. Mogłabym i byłabym w stanie wybaczyć to wszystko Zayn’owi ale on….uwierzysz, że on przyprowadził do domu jakiegoś babsztyla i z nim spał?! Gdy się przebudziłam niechcący weszłam do jego pokoju i nakryłam ich. Byli nadzy a ich ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Za jakie grzechy Ben? Tak, teraz możesz powiedzieć: A NIE MÓWIŁEM? Miłość jest jednak ślepa…

Kilka dni przerodziło się w jeden niekończący się koszmar.
Potem… Potem spotkałam się z Olivierem ( mój były chłopak, który jest ojcem Meg ). Powiedział mi, że musi wyjechać z Londynu i to być może na zawsze. Rozumiesz to?! O IRONIO! Jak się wali to wszystko, nie? Zero skrupułów dla VALERY. Najgorsze w tym wszystkim było to, że on chciał wyjechać wtedy, gdy ja chciałam zacząć szukać naszej córki. Zrobię to tylko po to by jej powiedzieć, że jej ojciec ocalił jej matce życie. Dziwne prawda? Gdy staliśmy i rozmawialiśmy jakiś mężczyzna wycelował we mnie swoją broń. Olivier zauważył to, zasłonił mnie swoim ciałem i to on dostał- nie ja. Zmarł na moich ramionach.
2 tygodnie… Przez ten czas płakałam, żałowałam swojego życia, nie jadałam, nie piłam, nie mówiłam, zaniedbałam moich bliskich, nie spałam… Żal i smutek tak się we mnie zakorzenił, ze ja… Ben ja chcę umrzeć. Cały czas analizuję wszystko i chcę umrzeć. To mnie przeraża, te moje myśli… Nie wiem co mam robić…
Może po części to wyjaśni Ci mój brak czasu i chęci na odpisanie. I właśnie dziś postanowiłam odrzucić przeszłość, pogodzić się z chłopakami, przeprosić ich ale wyszło całkiem inaczej. Niall powiedział za dużo i dowiedziałam się kilku istotnych rzeczy. Podobno Zayn powiedział do Liam’a, ze wcale mu na mnie nie zależało.. I znów punkt dla Ciebie! Co za tym idzie, Liam uderzył go, kazał mu się wynosi i Zayn BUM! I zniknął- nikt nie wie gdzie jest.
Wiedziałeś o tym, że oni mają zespół?! Czy coś jeszcze mają do ukrycia?

Ben… Brakuje mi Ciebie. W tym wszystkim tylko Ty potrafiłbyś mnie zrozumieć. Oni mają swój świat, swoje własne klocki i glinę. Oni nie potrzebują kolejnej ubogiej, z czarną przeszłością koleżanki.
Musisz się liczyć z tym, że mogę przegrać walkę z własnym umysłem. Nie chciałabym tego. Obiecuję, że pójdę do psychologa ale proszę, odpisz mi na tę wiadomość! POTRZEBUJĘ CIĘ!

Jak Floryda? Pewnie słońce przygrzewa co? I co ze sprawą Twojego ojca? Dlaczego nie powiedziałeś mi, że nie żyje? Dlaczego mnie okłamałeś? Czy Ty również masz jeszcze jakieś tajemnice? Jak Clarie?
Pozdrów mamę i siostrzyczkę. Charlie ciągle o nią wypytuje… Może przyjedziesz na wakacje do nas?
Tysiące buziaków i uścisków- Valery…

Nacisnęłam przycisk ,, wyślij” i po chwili zielony komunikat przekazał mi, że wiadomość została pomyślnie wysłana do mojego kolegi.
Włączyłam cicho muzykę i zarzuciwszy na siebie bluzę Irlandczyka rzuciłam się na łóżko by po chwili znaleźć się w krainie marzeń i snów.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć moje gwiazdeczki :*
Czy wy też już macie dość przygotowań do świąt? Ja osobiście rzuciłabym to wszystko i tylko leżała, leżała, leżała... Spałam sobie całe 7 słodkich godzin i od samej 9 aż do 17 robiłam ciasta... MASKARA. Nie życzę takiego bólu nóg żadnej z was :D
No ale owocem tego jest całe 5 niesamowicie pysznych ciast :)
Cóż do rozdziału.... Chyba nic się nie wyjaśnia. Monolog Valery jest strasznie dziwny i niezrozumiały. Czytając go kilka minut temu sama nie wiedziałam co chciałam osiągnąć pisząc go.... o.O
Malutkie pytanie: Dodawać przez okres świąt rozdziały czy też nie??
No i myszki!
Z okazji Nadciągających Świąt Bożego Narodzenia życzę każdej z was dużo zdrowia, szczęścia, prawdziwych przyjaciół, niesamowitej miłości, sukcesów w szkole i spotkania chociaż z jednym z naszych chłopaków :) Życzę wam również wystrzałowej imprezy i hucznego powitania Nowego Roku! Chcę a właściwe pragnę abyśmy zawsze trzymały się razem i wzajemnie pomagały. W końcu jesteśmy Directioners, right? :) 
Osobiście chcę wam podziękować za każde słowo, za każdą wyciągniętą rękę w moją stronę i zrozumienie! Jesteście niesamowite i na prawdę chciałabym teraz każdą z was uściskać... Kochane. Pozostańcie zawsze takie jakie jesteście: piękne, niezależne, uśmiechnięte i taaaakie cudowne i słodkie!
Dzisiaj moja kochana Emily stała się moim natchnieniem :) Dziękuję słoneczko! Wszak nie co dzień obchodzi się jubileusz 50. rozdziałów. Życzę Ci kolejnych 50! :)
No i nie zapominajmy o mojej kochanej Olałce:D No cały dzień chodzisz mi po głowie i Twój cudowny głos... Och, kocham Cię łobuzie :):*

Gdzie spędzacie kochane święta??? :)
Ja to siedzę w domku. Mam ciasta, sałatki i pyszną wędlinę ( szok, że jem mięso :D) także jest OK.
Te święta będą wyjątkowe. A wiecie dlaczego? Bo to moje pierwsze święta z wami :)
A to mój najlepszy prezent pod choinkę: KLIK
Kocham bardzo ale to bardzo mocno! Magda :*