piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 30 ,, A wiesz…. kręgosłup ćwiczę i takie tam.."



Wyszliśmy z klasy niezwykle dumni z własnego wyczynu. Widziałem, że dziewczyna jest przygnębiona zachowaniem naszego przyjaciela, którego nie byłem w stanie pojąć. Tuż za nami szli chłopcy, którzy śmiali się z jakiegoś żartu. Odwróciłem się i posłałem im mordercze spojrzenie, które pojął tylko Liam. Uciszył resztę i podeszli do nas.
- Valery, kochanie nie martw się. Musisz wiedzieć, że nasz Harry ma czasem takie dziwne.. Odchyły od normy tak to się chyba nazywa… My do tego przywykliśmy i zapewniam Cię, że Ty też w końcu pojmiesz jego system wartości.- zapewnił nią Lou trzymając ją za ramię
- Tu nie chodzi o jego system wartości tylko o tą dziewczynę. Widzieliście ją? Przecież widać, że Harry to chłopak  stworzony do prawdziwej miłości, naturalnej dziewczyny a nie do czegoś takiego…- przygnębienie można było z niej wyciskać, tak była przesiąknięta żalem i swego rodzaju bólem
- Hej… Przecież to jasne, że on z nią nie pójdzie-  Lou posłał mi znaczący uśmiech, który nie wróżył nic dobrego.
- Też tak myśle- dziewczyna otworzyła swoją szafkę w której schowała swoje książki. To właśnie tutaj tak naprawdę się poznaliśmy, to tutaj ją zaprosiłem na spacer.
Gdy Val układała książki w szafce na korytarzy wyrósł, dosłownie znikąd, Harry wraz z tą blond dziewuchą. Gdy tylko zobaczył mnie i nogi Val usiadł na ławce i zaczął namiętnie całować się z dziewczyną. Widząc całe zajście zastawiłem ten widok dziewczynie, która po chwili zamknęła szafkę.
- A Ty co tak krzywo stoisz?- zapytała mnie gdy metalowe drzwi się zatrzasnęły
- A wiesz…. kręgosłup ćwiczę i takie tam..- pomachałem nogą
- I akurat w szkole i wtedy gdy mamy iść do domu?- zapytała mnie podejrzliwie- No dobra w takim razie starczy Ci tej gimnastyki idziemy do domu- przesunęła się w bok i po prostu odwróciła się. Już zacząłem myśleć, że nie zauważyła ich lub puściła to wszystko w niepamięć ale nagle stanęła i potrząsnęła głową. Powoli odwróciła się i zobaczyła ich. Patrzyła przez moment i w końcu Hazza, jak to Hazza. Okazał się być na tyle chamski, że pomachał jej ciągle wpajając się w usta blondynki. Valery najwyraźniej to nie ruszyła bo podniosła rękę i pokazała mu środkowy palec. Zaśmiałem się pod nosem bo co jak co ale ona miała specyficzną dla siebie reakcję na coś ją przygnębiającego.
Po chwili wróciła do mnie i wziąwszy mnie za rękę opuściliśmy szkołę.

Gdy tylko zobaczyłem oddalającą się parę od razu odepchnąłem od siebie blondynkę.
- No… Nie wiedziałam, że aż tak bardzo na mnie lecisz mój drogi…- powiedziała dziewczyna przysuwając się do mnie- Dlaczego wcześniej nie dałeś mi o tym znać?- musnęła swoimi ustami o moje
- Może dlatego, że nie cierpię takich lasek jak Ty?- otrzepałem marynarkę z sypiącego się z niej pudru- Wolę kogoś u kogo w sercu znajdzie się miejsce również dla mnie a nie tylko tak jak w Twoim przypadku tylko dla Ciebie-
- Co?! To co to zaproszenie na bal miało znaczyć?! Co miał znaczyć ten pocałunek?!- wrzasnęła wściekła
- Powiedzmy, że to była pomyłka…- powiedziałem- Przepraszam Cię ale muszę już iść, nie lubię jak mój nauczyciel jogi czeka na mnie- uśmiechnąłem się i spokojnym krokiem zaczynałem iść w kierunku wyjścia
- Nie tak szybko!- pociągnęła mnie za mankiet marynarki- To jej chciałeś się przypodobać co?- zapytała nieco inaczej niż do tej pory- To chyba teraz lekką ją do siebie zraziłeś. Uderz w bardziej celny punkt.- powiedziała uśmiechając się
- Możesz mówić nieco jaśniej?- zapytałem nie rozumiejąc do końca jej wypowiedzi
- Zayn jest dla niej całym światem. Wyobraź co by było gdyby jutro na balu upił się, podeszłaby do niego jakaś dziewczyna i zaczęłaby w dosyć niekonwencjonalny sposób go podrywać. Wtedy mógłbyś się jej przypodobać, zabrać ją stamtąd i w jakiś bardziej szlachetny sposób ukoić jej złamane serce…- mówiąc to oglądała swoje paznokcie…Podniosła swoje błękitne oczy na mnie- Mogę zrobić dla Ciebie co nieco..-
- Co za to chcesz?- zapytałem wyczuwając chęć zemsty
- Nic, powiedzmy, że to będzie taki wyraz sympatii za ten pocałunek.- odwróciła się i odeszła w swoją stronę pozostawiając mnie samego z setką myśli, które tylko utrudniały mi funkcjonowanie.

- Och daj te siatki- powiedział Zayn wychodząc pierwszy ze sklepu do którego wstąpiliśmy w drodze do domu
- Co?- zapytałam wyrwana z zamysłu
- No właśnie o to chodzi.- powiedział lekko podenerwowany i zabrał ode mnie białą reklamówkę z psiakiem- Nie możesz się tak przejmować tym idiotą. Valery zrozum, że on taki jest, nie szanuje kobiet, traktuje je przedmiotowo i robi wszystko by tylko móc się nimi zabawić.- zdenerwowany chłopak chwycił moją rękę tym samym chroniąc mnie przed uderzeniem auta- Co się z Tobą dzieje?!-
- Nie krzycz na mnie. Po prostu mam trochę problemów, Charlie jest chory a ból głowy to wszystko potęguje.- wyjaśniłam pomijając jeden szczegół, który byś może nie był aż taki istotny.
- Problemy?- zapytał przyglądając mi się- Coś z Olivierem?-
- Nie… Wczoraj babcia…- na samo wspomnienie tych przykrych wydarzeń zachciało mi się płakać.- Bo wczoraj jak wróciłam do domu to ona była pijana. Wiem, że to jest błaha sprawa i są poważniejsze problemy ale to dla mnie jest zbyt okropne wspomnienie by przeżywać to wszystko na nowo. Do tego Charlie jest chory. Nie radzę sobie Zayn.- wyjaśniłam. Chłopak zatrzymał się i mocno mnie przytulił, tego teraz potrzebowała, porządnego wsparcia.
- Zayn rozumiesz mnie prawda? Rozumiesz mój strach?- wyszeptałam mu do ucha
- Rozumiem, oczywiście, że rozumiem. Przecież to jest logiczne. Może przesuniemy nasze spotkanie na inny dzień?- zapytał lekko smutnym głosem. Wiem, że wcale nie chciał tego robić ale wiedział, że tak trzeba, że musi się zapytać dla zasady
- Nie Zayn, dziś miał być nasz dzień i taki będzie. A teraz chodźmy bo nie chcę aby zaczęło znów padać- pokazał mu zbliżające się chmury, które z każdą chwilą nieubłaganie się zbliżały. Chłopak pocałował moją rękę, którą następnie chwycił i ruszyliśmy.

Siedziałem u siebie i oglądałem moje zdjęcia wraz z Daniell. Tak bardzo brakowało mi jej w moim życiu, na każdym kroku uświadamiałem sobie, że tak naprawdę to jej poświęcałem najwięcej czasu, którego teraz zrobiło się niesamowicie dużo, nie miałem z kim iść na ten jutrzejszy bal a smutek emanował ze mnie w takiej ilości, że spokojnie mógłbym obdarzyć nim całą planetę i mieć nadal go w zapasie.
Usłyszałem ciche pukanie więc od razu schowałem pod kołdrą zdjęcia. Do pokoju wszedł Niall.
- Cześć- przywitał się niebywale smutnie jak na wiecznie rozśmieszającego nas Niall’a- Jak tam u Ciebie?- zapytał ni stąd ni zowąd
- Ujdzie w tłumie…- powiedziałem dosyć ostrożnie- Coś się stało?-
- Co? Nic, dlaczego miałoby się coś stać?- zapytał mnie pocierając swój nos. Kłamał, kłamał w żywe oczy
- Niall nie kłam, widać, że coś Cię męczy. Mów-
- Nie mam z kim iść na bal. Właśnie dzwoniła do mnie Lisa i powiedziała, że skręciła kostkę i nici z zaproszenia. Jest mi przykro bo jako jedyny nie będę miał pary…- przyznał się ze smutkiem w głosie- I rezygnuję z tego całego balu, nie mam tam po co iść-
- No to razem rezygnujemy bo ja też nie mam z kim iść- powiedziałem mu a on spojrzał dziwnie na mnie
- Ale jak to… Rozstaliście się z Daniell?- zapytał jakby łącząc fakty, nie odpowiedziałem nic…- To już teraz wszystko rozumiem….- pogładził się po brodzie…- Ale wiesz…- położył się na łóżku i wyjął schowane przeze mnie fotografie- Wracanie do tych wszystkich waszych wspólnie spędzonych dni nie przyniesie nic dobrego…- spojrzał na zdjęcia…
Wiedziałem, że blondyn ma rację ale nie mogłem inaczej postąpić, nie mogłem o niej zapomnieć, przestać jej kochać w przeciągu kilku dni i żyć ot tak normalnie jakby nic się nie stało.
- To co? Idziemy jutro gdzieś?- zapytałem chcąc zmienić temat i jakoś rozchmurzyć blondyna
- Nados?- zapytała a ja skinąłem głową na znak zgody. W końcu wieczór spędzony z przyjacielem. Chyba tego mi tak bardzo brakowało.

- No chodź, no chodź, no chodź…- Valery błagała mnie gdy stanęliśmy przed jej domem- Proszę, proszę, proszę, proszę….- zrobiła słodką minę
- Ale Valery…. Ja nie wiem. Może lepiej poczekać aż sprawy między Tobą a babcią będą miały się lepiej….-
- No weź! Przecież przed chwilą było dobrze. No już Panie Malik, idziemy. Raz, raz, raz no chyba, że chce mieć Pan obolały i mokry tyłek- rzuciła dziewczyna
- Obolały i mokry?- zapytałem idąc żwirową dróżką
- Mokry bo zaczyna padać i zrywa się  wiatr a obolały bo Ci go skopię- pokazała mi język i zaczęła biec do drzwi aby je otworzyć i nie czekać na tym dosyć nieprzyjemnym wietrze. – Zapraszam- ruchem ręki wskazała mi pomieszczenie.
- O jesteście robaczki!- powiała nas zadowolona Pani Smith- Chodźcie jedzenie już na was czeka- Valery wyglądała na dosyć zdziwioną. Rozłożyła ręce w geście dezaprobaty i chwyciwszy mnie za dłoń ruszyliśmy do kuchni w której roznosił się niebywały zapach.
- Babciu wychodzisz gdzieś?- zapytała kobietę Valery. Faktycznie jej babcia była ubrana nieco bardziej elegancko, stanowczo nieodpowiednio do robienia obiady.
- Tak. Jakieś 3 godziny temu dostałam telefon od szefa, że dziś przyjeżdżają Ci goście zza granicy, którzy mieli przyjechać za tydzień i muszę jechać do biura na tę całą konferencję no a potem ten bankiet, który sobie odpuszczę. Wiem Valery, że zapewne chcieliście gdzieś iść ale musisz zostać z Charliem. Przepraszam..- postawiła przed nami miskę parującego leczo. Zawołała jej brata, który na mój widok od razu powiesił się mi na szyi i opowiadał o nowych przygodach Pana Biedronki w podwodnym świecie.
- Nie babciu. Idź na ten bankiet, zabaw się tylko nie pij- spojrzałem na nią- Nie możesz swojego całego czasu spędzać w domu, z nami. Idź. Mieliśmy w planach posiedzenie sobie w domu także….- niebo przeszył piorun- nawet pogoda nam nie sprzyja- uśmiechnęła się
- Na pewno sobie poradzicie?-
- Na pewno Pani Smith. Ze mną i z Korneyem na pewno będą bezpieczni- zapewniłem starszą kobietę na co Valery zaczęła się śmiać. Posłałem jej mordercze spojrzenie. Czyżby ona kwestionowała moje zdolności obrończe?!
Kobieta podeszła i pocałowała każdego z nasz w policzek i już jej nie było. Zabraliśmy się za jedzenie.

Charlie prawie spał przy stole gdy jedliśmy przygotowany przez babcię obiad.
- Dobrze się czujesz?- zapytałam wstając i dotykając barta. Był rozgrzany i całkowicie blady.
- Troszkę mi zimno, chce mi się spać i boli mnie gardło…- powiedział a ja wyciągnęłam apteczkę. Od razu podałam mu leki zbijające gorączkę i jakieś witaminy.
- Zayn pomożesz mi?- zapytałam chłopaka gdy usiłowałam podnieść malca
- Jasne- chłopak jednym sprytnym ruchem wziął go w swoje silne ramiona i zaniósł do jego pokoju. Ułożył go na łóżku a ja przykrywszy go kołdrą nakazałam mu krzyczeć gdyby poczuł się gorzej. Chłopiec pokiwał głową i zamknął powieki.
- Szkoda go… Widać że strasznie go to wszystko męczy..- stwierdził Zayn zbierając talerze ze stołu.
- Zapalenie płuc w tym wieku to nie jest nic przyjemnego- powiedziałam wsypując do kubków kakao. Na dworze silny wiatr kołysał koronami drzew, które chyliły się do samej ziemi. Pioruny raz po raz dawały o sobie znać a deszcz uderzał o parapet.
- Chciałem Cię zabrać dziś na piknik ale o….- wskazał za okno- Nici z tego..- objął mnie od tyłu
- No to może zorganizujemy piknik w domu co?- zapytałam
- Pomysł niezły muszę przyznać- pokiwał głową mulat i po chwili szykowaliśmy drobne przekąski, wśród których nie mogło zabraknąć czekolady.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! 
Och cudownie żyć ze świadomością, że dziś piątek i można spać do południa prawda?
Tydzień masakryczny za mną i na prawdę cieszę się, że to już za mną:)
Kolejny nie zapowiada się lepszy ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni nieprawdaż? :)
Dzisiaj Andrzejki więc kochane bawcie się jak najlepiej potraficie i oby z tych wróżb wyszlo wam że pokocha was któryś z naszych chłopców:)
No i wiele z was pisze w komentarzach, że nie rozumie tego wszystkiego.... Możecie powiedzieć jaśniej o co chodzi? Postaram sie wyjaśnić :)
Tak, spadam na zabawę więc do zobaczenia!
Buziaki:*

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 29 ,, O Ty mała spryciulo!"



Widziałem ich siadających na trybunach. Nie mogłem znieść tej myśli, że ona tak swobodnie, tak beztrosko siedzi i rozmawia z Niall’em.. Potem ten ich przyjacielski uścisk i wszystko zagotowało się we mnie…  Dlaczego ona to robiła? Dlaczego tak bardzo mnie nienawidziła?!
- Hej Jasmine…- podszedłem i powiedziałam do kapitanki cheeleaderek- Idziesz z kimś na bal?- zapytałem i spojrzałem na nią
- No popatrz, popatrz…- zwróciła się do swojej koleżanki- Sam Harry Styles się pofatygował by mnie na bal zaprosić…- spojrzała na mnie- A co? Chcesz mnie zaprosić?-
- Wiesz… Mam jeden bilet wolny a Ty jako dziewczyna, która mi się podoba jesteś kimś odpowiednim, nie sądzisz?- zapytałem sam nie wierząc w to co mówię
- Przyjedź po mnie o 16.00 adres wyślę Ci po zajęciach- uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Korzystając z okazji, że Niall spojrzał w naszą stronę przytuliłem dziewczynę stojącą przede mną a następnie namiętnie ją pocałowałem.
- Nie sądziłam, że jesteś aż taki seksowny…- przejechała ręką po mojej klatce piersiowej
- Kochanie… Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.- puściłem jej oczko i spojrzałem na trybuny. Valery już tam nie było. Zrobiło mi się jakoś nie za specjalnie przyjemnie, wiedziałem, że nie będzie nic z tego przyjemnego więc odwróciłem się i wtedy został wymierzony mi siarczysty policzek. Znów od brunetki
- Jak możesz?!- wrzasnęła na mnie
- Ej dziewczynko, nie dotykaj mi tu mojego chłopaka- zasłoniła mnie Jasimine. Jednak Valery ani sądziła sobie odpuścić i popychając ją w bok stanęła mną oko w oko.
- Jak możesz?! Całujesz się z nią? Przytulasz ją?! Przecież Ty jej nie kochasz ani nawet nie jest w Twoim guście. Tak bardzo lubisz umawiać się z kobietami lekkich obyczajów?! Już lepiej zrobiłbyś gdybyś poszedł do burdelu, tam dziewczyny chociaż zarabiają na tym… No chyba, że jej zapłacisz za ten wieczór razem…- spojrzała na blondynkę, która wyglądała jakby ktoś powiedział jej, że przytyła 20 kg.
- Słuchaj no Ty… - Jas zmierzyła ją wzrokiem- Ty Pani Mało Popularna. Mam za sobą całą drużynę koszykarską i sztab dziewczyn, które nie pozwolą na to byś mnie obrażała-
- Rozmawiam z Tobą? No właśnie- nie, więc nie wtrącaj się a Ty- spojrzała ponownie na mnie- Sądziłam Harry, że jesteś inny. Sadziłam, że naprawdę możemy się pogodzić i mimo wszystko żyć w zgodzie ale Ty już wybrałeś.- pokazała blondynce środkowy palec i odwróciła się z zamiarem odejścia. Jasmine spojrzała na mnie i wściekła się. Jej oczy zwęziły się a ona pociągnęła Valery za włosy powalając tym samym dziewczynę Zayn’a na ziemię.
- Puść mnie idiotko!- wrzasnęła brunetka próbując się podnieść lub zdobyć przewagę.
- Powiedz, że wcale tak o mnie nie myślisz!- krzyknęła Jasmine
- Chyba sobie śnisz!- jednym sprytnym ruchem Valery odwróciła się i to teraz ona przyciskała Jasmine do ziemi- Nie pozwolę abyś zepsuła kogoś na kim mi zależy- spojrzała w moją stronę a następnie cisnęła Jas w błoto, które zalegało po wczorajszej ulewie- Może teraz nauczysz się szacunku do Mało Popularnych?- zapytała patrząc na jej twarz. Po chwili blondynka wybuchła płaczem  i uciekła z boiska
- Musiałaś być aż taka? Zobacz co zrobiłaś!- wrzasnąłem na nią i popędziłem za Jasminie.. Nie tak miało to wszystko wyglądać.

- Chodźmy stąd…- Valery chwyciła mnie za rękę i po chwili oddalaliśmy się od miejsca zbyt brutalnych zdarzeń.
- Wiesz… Nie wiedziałem, że jesteś taka… Silna i mściwa…- powiedziałem dokładnie nie wiedząc czy użyłem odpowiednich słów
- Mściwa?- spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem- Takim ludziom trzeba pokazywać gdzie jest ich miejsce bo inaczej wejdą Ci na głowę- odparła a ja po części popierałem jej postawę- Może i przesadziłam z tym błotem ale nie powiem, że nie. Satysfakcja jest- uśmiechnęła się podstępnie
- O Ty mała spryciulo!- krzyknąłem a ona zatrzymała się
- Jak wyglądam?- zapytała a ja dokładnie się jej przyjrzałem
- Poczekaj…- podszedłem do niej i palcem wytarłem jej spod oka brudną plamkę. Spojrzałem w jej oczy… Nigdy nie dzieliła nas taka mała odległość więc czułem się dosyć…. Skrępowany.  Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie jakby…
- A wy co tak stoicie?- Zayn podbiegł do nas za co byłem mu ogromnie wdzięczny. Przez chwilę… Przez chwilę miałem ochotę pocałować brunetkę  co było absolutnie niedopuszczalne!
- O Zayn!- Valery chwyciła go za rękę… Przez moment przeszło mi przez myśl, że ja również mogłem być na miejsce mulata. – Idziemy? Czeka nas dosyć miła i ciekawa lekcja- powiedziała podekscytowana Valery. Widać było, że mają niezłego asa w rękawie. Zaczęło mi się wydawać, że ten ich występ przywoła więcej emocji niźli tego sami oczekują.

- No, zabieramy się do pracy bo przed nami dużo duetów!- powitała nas Pani od śpiewu, która jak zwykle była uśmiechnięta od ucha do ucha.
Mieliśmy kilka minut na to aby się przygotować, przypomnieć ostatnie słowa lub zrobić coś w kierunku aby to właśnie nasz występ okazał się tym, który ściśnie serca innych. Spojrzałam w kierunku gdzie stał Liam. Chłopcy kręcili się w każdą stronę a pośrodku tego wszystkiego siedział Harry, tak smutny, tak zagubiony, tak nieobecny. Spoglądałam na niego przez dłuższą chwilę i serce mi się łamało.
Właściwie dlaczego tak było?! Dlaczego współczułam komuś kto chciał rozwalić mój związek i zmieszał mnie z błotem?!
Chłopak podniósł wzrok i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Tak bardzo chciałam podejść do niego, przeprosić go za wszystko i żyć z nim w zgodzie.. Tak bardzo tego chciałam ale nie mogłam, konkurs się zaczął.

-(…) Bardzo dziękujemy Margaret i Lou. I na scenę zapraszamy Valery i Zayn’a- kobieta spojrzała na mnie a jej oczy płonęły z ciekawości. Radość mieszała się z obłędem co w jej przypadku wyglądało jakby wzięła coś piekielnie mocnego i dobrego. Wzięłam głęboki oddech i chwyciłam chłopaka za rękę. Po chwili staliśmy już na naszej mini scenie a ja zabierałam się do mojego ukochanego pianina. To nic, ze ręka nie jest jeszcze sprawna, to nic, że mogę to zepsuć ale najważniejsze jest to, że poprzez tę piosenkę uda mi się wyrazić moje uczucia.
Zaczęłam grać.
Czułam każde spojrzenie na swojej osobie, Zayn zaczął śpiewać, Niall wstał i spoglądał na nas a Harry? Harry siedział niczym znudzona osoba oglądająca po raz setny ten sam film. Czułam się źle z powodu naszej kłótni, czułam narastający we mnie żal i ból…. Ale… Ale z każdym naciskanym przeze mnie klawiszem udawało mi się uśmierzyć rządzące mną emocje i po chwili wraz z chłopakiem tworzyliśmy idealny duet, jakby nasze głosy były stworzone do współpracy ze sobą, jakbyśmy ćwiczyli to milion razy a my….. To tak naprawdę jest nasza pierwsza a zarazem ostatnia próba.
Spojrzałam na chłopaka a ten podszedł do mnie i ciągle patrząc mi w oczy śpiewał wraz ze mną. Jego oczy płonęły namiętnością, pożądaniem, niesamowitym szczęściem i dawały mi do zrozumienia, że ta piosenka nie została wybrana przez niego ot tak, po prostu pierwszy lepszy z brzegu duet. Wiedziałam, że miała ona na celu uświadomienie mi kilku a może nawet kilkunastu rzeczy, które już w najbliższym czasie miały okazać się przekleństwem….

Ostatnie dźwięki klawiszy, ostatnie dźwięki naszych głosów i delikatny ale zarazem stanowczy ukłon.
Wszyscy, dosłownie wszyscy zaczęli nam bić braw. Wszyscy z wyjątkiem tej osoby, której zdanie tak naprawdę miało dla mnie znaczenie. Po chwili Harry wstał i wyszedł ciskając z całej siły drzwiami. Zrobiło mi się tak ogromnie przykro, że po policzku spłynęła mi jedna, stanowczo zbyt słona łza. Spojrzałam na Zayn’a a chłopak widząc całe zdarzenie szepnął mi do ucha, że porozmawia z nim zaraz po ,, przemowie” nauczycielki. Skinęłam głową i odwróciliśmy się w jej stronę.
- No Valery… Muszę Ci powiedzieć, że nie zawiodłaś mnie, wręcz przeciwnie udowodniłaś mi, ze słusznie wybrałam Cię na ten konkurs. Dzieciaczki moje kochane- kobiet wstała- Widać, że jest między wami ogromne uczucie, widać, że miłość dodaje wam siły! A to wszystko wpływa na jakoś waszego występy, który okazał się absolutnie niesamowity! Nie wiem co mogę wam powiedzieć, mogę jedynie pogratulować wam cudownych głosów i życzyć powodzenia!- odwróciła się i spojrzała na resztę grupy- Mam nadzieję, ze zgodzicie się ze mną, że Zayn i Valery byli dziś najlepsi- wszyscy skinęli głowami i zaczęli ponownie nam bić brawa. Jednak nie było mi wcale z tego powodu dobrze, za bardzo przejmowałam się tym rozkapryszonym gówniarzem z burzą loków na głowie… stanowczo to wszystko źle wyglądało. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Haj my grils!
Rozdział, że krótki wiem, że do niczego wiem, że wszystko na NIE wiem.
Przepraszam, że taka marna jakość ale jak mówiłam... Potrzebuję czasu i więcej weny.
Ale z kolei nie mogłam zostawić was na weekend bez nowości:)
Także dodaję...
Jak coś nowego wpadnie do głowy automatycznie się tu pojawi :D
Także do zobaczenia i miłego weekendu :)

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 28 ,, Ona jest na prawdę straszna!"




Londyn, 4 maja
Kochana Valery,
gdy to przeczytasz mnie już dawno nie będzie w Londynie. Prawdopodobnie będę leciał nad Atlantykiem…
Chciałem Cię przeprosić za to, że skłamałem… Skłamałem? Tak, powiedziałem Ci, że mój wyjazd będzie trwał tylko 3 miesiące. Było to pierwszą myślą gdy zobaczyłem Cię wtedy w audytorium taką zapłakaną i zagubioną. Nie chciałem Cię w żaden sposób obciążać również moimi problemami więc stąd moja tak okropna decyzja- kłamstwo. To prawda, że lecę do ojca tylko pominąłem jedną, aczkolwiek bardzo ważną kwestię. Lecę na jego pogrzeb. Proszę nie płacz ani nie miej do mnie żalu o to, że tak postąpiłem. To wszystko mnie przerosło… Sądzę, że należy Ci się kilka słów wyjaśnienia.
            Pamiętasz mojego ojca? Wiecznego egoistę, zawsze dbającego o swoje interesy i nie przejmującego się losem swoich dzieci oraz żony? No właśnie, więc ten samo ojciec został zastrzelony podczas jednego z wieców. Jakiś szaleniec wyjął broń i chciał strzelić w prezydenta ale mu się nieco nie udało i dostał mój ojciec. Walczyli o jego życie ale nie udało się, zmarł. Wiesz jaki on był przebiegły? Pełniąc funkcję ważnego państwowego urzędnika trzeba być przygotowanym na wszystko, tak? W testamencie, który sporządził ofiarował nam dom na Florydzie jednocześnie zabierając nam ten- w Londynie. Jestem całkowicie rozdarty. Nie miałem wyboru kochana. Gdybym tylko mógł tutaj zostać nie wahałbym się ani minuty. Wiem, że mnie potrzebujesz, wiem, że jest Ci teraz ciężko ale zawsze możemy utrzymywać kontakt mailowy no i mamy telefony… Jestem okropny. Mam nadzieję, że któregoś dnia napiszesz do mnie i będziesz w stanie wybaczyć mi to co zrobiłem.
Jestem pewny, że jesteś w dobrych rękach. Zayn mimo wszystko nie jest takim chłopakiem, który będzie chciał skrzywdzić dziewczynę na której mu zależy. Valery… Dopiero się poznajecie ale ja wiem co mówię. On niesamowicie dbał o Lenę i wiesz? Ja przy nim wymiękłem…. On będzie Cię traktował niczym największy skarb na ziemi… Nie zepsuj swojej drogi do szczęścia, niech chociaż Tobie się coś uda. Może w końcu ujarzmisz jego życie? Nie wiesz pewnie o czym mówię co? No ale za niedługo się przekonasz jaki on potrafi być.
Napisałem ten list bo darzę Cię szacunkiem i należy Ci się jakieś słowo, które zapewni Cię, że u mnie wszystko dobrze. Nie odczuwam ( jeszcze ) smutku i bólu po stracie ojca. Nie wiem czy taki nastąpi bo w końcu mówiłem, że go nienawidzę ale ojciec to ojciec… Ma się go w życiu tylko jednego.
Floryda… to tak cholernie daleko od Ciebie, to tak cholernie daleko od rodzinnego domu. Pespektywa zamieszkania w Ameryce przeraża mnie z minuty na minutę coraz bardziej. Nie dam rady, boje się.
Powinienem brać z Ciebie przykład… Może masz dla mnie jakąś radę, jak mam przetrwać ten horror?
Valery Smith, odmieniłeś moje oblicze. Nigdy Ci tego nie zapomnę.
Kocham, Ben
P.S na odwrocie masz mój nowy adres

Oczy zaszły mi łzami. Jak on mógł tak mnie okłamać? Jak mógł?! Ja mu ufałam, mówiłam o wszystkim a on bał się powiedzieć mi o śmierci swojego ojca? Przecież to nie miałoby żadnego wpływu na moje życie… jedynie wywołało by to potok łez i kilka godzin smutku ale to wszystko… Tak bardzo było mi przykro z tego powodu.
Czasami brakowało mi sił ale to… to wszystko miało nieco inne podłoże. W pewnym stopniu pogodziłam się ze stratą zarówno taty jak i mamy ale…. Ale to było złudne.
Postanowiłam, że do niego zadzwonię ale to dopiero rano bo teraz opadałam z sił…

Przypomniałam sobie o paczuszce od Zayn’a. Od razu chwyciłam po torbę i wyjęłam ową paczkę owiniętą w bordowy papier. Delikatnie odgięłam róg i zdjęłam papier. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to paczka chusteczek z dopiską: Na wiosenny katar i wieczorny smutek.
Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. Kolejną rzeczą była ogromna biała czekolada z rodzynkami… Skąd on wiedział co ja uwielbiam? Na samym dnie leżało mniejsze pudełeczko i płyta z napisem: Specjalnie dla Ciebie.
Włożyłam ją do komputera i na monitorze pojawił się film. Ujrzałam Zayn’a uśmiechającego się do mnie:
- Wiem, że to jest lekko idiotyczne ale… Ta piosenka- pokazał mi gitarę- ta piosenka wyraża idealnie moje uczucia.- uśmiechnął się i zaczął grać. Gdy zaczął śpiewać… Odpłynęłam do krainy marzeń… Rozpływałam się pod wpływem jego niesamowitego głosu.  Śpiewał prosto ze swojego serca. To było niczym woda dla człowieka, który spędził kilka na pustyni. On był niesamowity. Każdy dźwięk był tak ciepły, idealnie współgrał z gitarą i ten jego wzrok…. Patrzył ciągle w kamerę, jego wzrok przeszywał mnie niczym miecz obcego rycerza. To było niesamowite.
- Valery..- usłyszałam a w moich oczach stanęły łzy- Kocham Cię, naprawdę. Nie czułem czegoś takiego jeszcze i wiesz… Dziś tak jakoś niechcący napisałem sobie Twoje imię na ręce- pokazała mi napis na swoim nadgarstku.- Jest na tej płycie również druga piosenka, na ten cały duet na muzykę. Mam nadzieję, że nie uznasz tego za coś bardzo staroświeckiego. Kocham Cię- posłał buziaka do obiektywu i znikł z monitora. Och Zayn, jeśli masz być taki romantyczny to bądź sobie nawet rodem ze średniowiecza. Zaśmiałam się i włączyłam ów piosenkę, którą mieliśmy śpiewać. Ach…. Co ten chłopak zrobił z moim sercem?
Na samym dnie leżały dwa bilety na wiosenny bal… Ten wieczór nie mógł zakończyć się lepiej.

Piątek, 5 maja
Słońce świeci dookoła mnie a ja jak idiotka szczerzę się do Ciebie? Dlaczego? Czyżby to była sprawa pewnego mulata? O tak, to tylko i wyłącznie jego sprawa.
Jutro idziemy na bal. Czyż to nie cudowne uczucie?
W końcu, ot tak bardzo dawna czuję się kochana, szanowana, AKCEPTOWANA i nie muszę nic ukrywać. Przez pierwsze dni gdy zaczęłam odkrywać co jednak kryje się za moją sympatią do Zayn’a bałam się tego uczucia. Bałam się, że mnie zrani, porzuci, zostawi na pastwę losu, będzie się śmiał i ludzi ze szkoły zostaną nastawieni przeciwko mnie… Bałam się, że postąpi jak Olivier a wtedy moja psychika nie wytrzymałaby tego całego napięcia, strachu i upokorzenia i bach… Była Valery i już jej nie ma.
Skąd wiem, że nie zrobi mi czegoś takiego? Czuję to. Widzę jak na mnie patrzy, słyszę jak do mnie mówi a za każdym razem gdy powtarza, że mnie kocha w jego oczach lśnią małe iskierki.
Wiem, że to nie są jakieś wystarczające ,, dowody” na temat jego niewinności ale Zayn…. Zayn to Zayn. Najbardziej zakręcona osóbka na ziemi! No może nie aż tak bardzo jak Niall ale również niesamowita…
Powiedz mi dlaczego tak jest, że najpierw muszę porządnie się nacierpieć aby potem zyskać odrobinę szczęścia? Wiem, dokładnie wiem o tym, że życie człowieka musi być zróżnicowane ale żeby aż tak? Jakby chcieć narysować linię mojego życia to wyszłaby porządna parabola. Tu malutka górka, tam duży dół, tu nieco większa górka a tam wielgaśna depresja…
W niedzielę wycieczka. Zayn nic o niej nie wie ale obiecał mi, że niedziela będzie dla nas więc mam nadzieję, że zadowoli go taka forma randki. Co prawda nie będziemy mieć dla siebie zbyt dużo czasu ale zawsze będziemy obok siebie, będziemy mogli trzymać się za ręce i…
Wiesz jakie on ma oczy? Piękniejszych oczu nie widziałam i nie zobaczę…

Zamykam czerwony notes i leniwie przeciągam się w łóżku. Z każdą chwilą czuję coraz bardziej narastające szczęście. Rozrasta się w serduszku a następnie promieniuje po całym ciele. W końcu dociera do moich ust i wykrzywia je w charakterystycznym uśmiechu. Spoglądam na wyświetlacz telefonu- 6.30. Podnoszę swoje zmęczone ciało i zmierzam do łazienki. Chcę jak najszybciej się umyć, zjeść i wyjść nim babcia wstanie. Nie chcę mieć z nią dziś żadnego kontaktu, po prostu to co zrobiła… To co powiedziała… Nie wiem czy ona wie, ale takie zachowanie sprawia mi więcej bólu niż słowa mojej matki.
Po około 10 minutach stałam już przed szafą i przewracałam jej zawartość. Czy ja się zaczęłam martwić o to w co się mam ubrać? Dziwne… Do tej pory wystarczały mi zwykłe jeansy i podkoszulek ale nagle zapragnęłam czegoś więcej, czegoś bardziej kobieco, czegoś w czym Zayn mógłby jeszcze bardziej mnie pokochać.
STOP! Valery zastanów się co Ty myślisz! Zayn nie kocha Cię wcale za to w czym chodzisz tylko za to jaka jesteś…
W głowie kłębiło mi się tysiące sprzecznych myśli i uczuć. Chwyciłam czerwoną spódnicę i czarną koszulkę, ubrałam się szybko, zapakowałam książki i najciszej jak potrafiłam weszłam do pokoju barta.
- Valery…- uśmiechnął się do mnie po czym przytuliłam jego kruche ciałko
- Jak się czujesz?- zapytałam poprawiając mu poduszkę i kołdrę
- Dobrze. Przyjdzie dziś Zayn?- zapytał z nadzieją w oczkach
- Przyjdzie, przyjdzie tylko najpierw musimy iść do szkoły- pocałowała go w czółko- Chcesz jeść?-
- Nie, pójdę jeszcze spać- ułożył się a ja opuściłam jego królestwo.

Na zegarze widniała 7.05 gdy zeszłam na dół. Babci nie było nigdzie widać więc zadowolona włączyłam radio i wesoło podśpiewując zrobiłam sobie śniadanie w postaci kolorowych kanapek i szklanki soku pomarańczowego. Korney drapał w drzwi więc otworzyłam mu drzwi tarasowe a pies niczym torpeda wyleciał z domu.
Po wysłuchani wiadomości, które jak zwykle okazały się nie warte wysłuchania zapakowałam dwa jabłka do torby i opuściłam dom.
Przed bramą jak zwykle stał Zayn tylko z tą różnicą, że teraz szczerzył się do mnie jak głupi.
- A Ty coś taki wesoły?- zapytałam całując go w policzek. Chłopak wsunął swoje długie i chłodne palce pomiędzy moje i powiedział:
- Bo to najlepszy początek dnia widzieć taką śliczną osóbkę z ogromnym uśmiechem na twarzy..-
- Wiesz słońce świeci i…- zamknął mi usta pocałunkiem- I mój chłopak cudownie całuje…- poczułam, ze się zarumieniłam..
- To co? Idziemy?- zapytał a ja skinęłam głową. Od czasu do czasu spoglądałam na jego twarz i widziałam ciągły uśmiech.
- Trochę boję się dzisiejszego występu…- przyznałam szczerze- Boję się, że się pomylę, zapomnę tekstu lub po prostu trema nie wypuści mnie ze swoich rąk-
- Nie bój się, będzie dobrze.- poprawił mi opadające na twarz kosmki włosów.- Zobaczysz jakie to będzie niesamowite uczucie- jego uśmiech dodał mi sił i swojego rodzaju nadziei.

Nasze splecione ręce wzbudzały dosyć duże zainteresowanie i różnego rodzaju poglądy.
 Chodzi z nim bo chce być lubiana jako nowa; Chce się wypromować i wygrać ten konkurs; No dziewczyna się zakochała, niech im tam będzie dobrze; Zawsze pozostało jeszcze dwóch wolnych więc można brać;
Każde z tych poglądów, zarówno przychylne nam jak i te znacznie mniej miłe powodowały, że cała nasza mała paczka wybuchała śmiechem.
- Musimy się w końcu umówić jakoś po lekcjach, na jakoś pizzę lub też coś. Musisz poznać Eleonorę a ona Ciebie, to tak nie może być, że tylko spotykamy się w szkole…- wyjęczał Lou gdy siedzieliśmy przy jednym ze stolików na dworze i jedliśmy swój lunch
- Nie ma problemu, jestem otwarta na wasze propozycje- powiedziałam i zaczęłam jeść sałatkę
- To może dziś?- zapytał nagle Liam, który od kilku dni był w okropnym stanie
- Dziś? Dziś niestety nie mogę bo Charlie jest chory i muszę się nim zająć- skrzywiłam się- poza tym chcieliśmy z Zayn’em spędzić ten wieczór razem…- spojrzałam na mulata a ten pokiwał głową
- Sobota i Niedziela u mnie odpada- powiedział Niall- Sobota bal a w niedzielę… No w niedzielę nie mogę- wypowiedział tajemniczo
- No jasne!- Lou zrobił małego facepalm’a- W sobotę jest bal. Tam się zobaczymy- wszyscy pokiwaliśmy głowami. Spojrzałam w kierunku Hazzy, który bezczelnie się na mnie patrzył. Spiorunowałam go wzrokiem a ten tylko zmiął serwetkę i zabrał się od naszego stolika. Wszyscy wodzili za nim wzrokiem oprócz mnie.
- Coś Ty mu zrobiła?- zapytał Niall- Tylko na niego spojrzałaś a on uciekł- spojrzałam na nich rozbawiona
- Niech chłopak wie, że ze mną się nie zadziera- Zayn położył swoją dłoń na moim udzie.- Słyszał Pan Panie Malik?- chłopak zawahał się po czym zabrał swoją dłoń.
- Oj Zayn… Będziesz miał ciężko…- wysapał Lou i ugryzł swoją marchewkę
- Oj żebyś czasami Lou nie żałował swoich słów-
- Stary… Ona naprawdę jest straszna- pasiasty wtulił się w  Liam’a. Wszyscy zaśmialiśmy się wesoło. Takie popołudnia i lunche mogłam mieć codziennie.

Podczas gdy Zayn pognał na swoje zajęcia ja wraz z Niall’em, który podobnie jak ja czekał na zajęcia muzyki postanowiliśmy pójść na mały spacer. Pogoda dopisywała, z nieba lał się żar co jak na londyński klimat było zbawieniem a na niebie o dziwo nie było ani chmury, która mogłaby popsuć ten przepiękny widok….
- Niall… Ja muszę Cię przeprosić za tę naszą ostatnią rozmowę… O ten bal i w ogóle tak źle wyszło…- powiedziałam nieśmiało…
- Daj spokój kochana!- blondyn założył swoje przeciwsłoneczne okulary na nos. Wyglądał w nich zarówno śmiesznie jak i pociągająco…- Mogłem się domyślić, że będziesz chciała iść z  Zayn’em mimo wszystko. Poza tym mam już partnerkę na ten wieczór….- wypowiedział dumny ze swojego osiągnięcia. Gdzieś wewnątrz mnie coś fiknęło koziołka i chciało wyjść ze mnie powodując tym samym ból…
- Tak? Która to?- zapytałam pokazują na cheeleaderki- klasyczna dominująca blondynka czy może uległa i seksowna brunetka? A może rudowłosa piękność, która wydrapie oczy każdej dziewczynie, która do ciebie podejdzie?- zapytałam uśmiechając się
- Och… Nie. Nie chciałbym pójść z żadną z nich. Spójrz tylko- wskazał mi ręką na dziewczyny rozciągające się na murawie- one są stworzone do tego by być z chłopakiem i zaspakajać swoje chore rządze. Przecież taka dziewczyna ani nie obdarzy Cię czymś prawdziwym i szczerym ani nie będzie chciała Cię zrozumieć. To jest wredne, nie kocha, nie szanuje.- zaśmialiśmy się i usiedliśmy na trybunach. Słońce padało na nasze twarze sprawiając tym samym, że było nam niesamowicie przyjemnie i ciepło.
- Niall…- powiedziałam nieśmiało. – Czy akceptujesz to, że jestem z Zayn’em?- zapytałam sama nie wiedząc po co
- No pewnie! Jesteś taka kochana i cudowna a Zayn w końcu żyje pełnią życia. Zapomniał o tym co było kiedyś i znów do nas wrócił. Bardzo mnie to cieszy Valery- powiedział a ja odwróciłam się i przytuliłam go z całej siły. Uwielbiałam się do niego przytulać… Był taki cudowny w dotyku…
- Jesteś z tą dziewczyną?- zapytałam w końcu nie mogą powstrzymać ciekawości
- co? Nie… Nie jestem. To tylko koleżanka…- powiedział lekko przygnębiony. Skinęłam głową na znak zrozumienia.
Usłyszałam muzykę więc spojrzałam w kierunku jej źródła.
- No on sobie chyba żartuje- powiedział Niall. Spojrzałam na niego nie rozumiejąc o co chodzi.-Patrz- wskazał mi ręką
- Czy to Harry?! Czy to Harry obściskuje się z klasyczną dominującą blondynką?!- krzyknęłam nie wierząc własnym oczom…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hello my girls!
Czujecie? Środa. Tylko dwa dni i upragniony weekend:D
Mogę odetchnąć z ulga, to co złe już za mną :)
A jak u was moje myszki? Radzicie sobie z nauką, sprawdzianami i bezsensownymi pytaniami nauczycieli: Czy ja wam nie przeszkadzam?
Tak serio to ja nie i czasem już mam ochotę powiedzieć : 3 razy tak prosze za drzwi!
Och... 
Sny z Horanem w roli głownej to istne szaleństwo! Aż mi się nie chciało budzić!
A tu nagle zaczyna Ci grać obok ucha Call me Maybe i czas wstawać. WHY?!
Rozdział... Nawet nawet nie powiem, że nie:)
Muszę wam powiedziec, że potrzebuję małej przerwy. Małej ale konkretnej.
Obiecuję, że gdy tylko coś wyskrobię to od razu dodam!
Macie już TMH?
Kocham, Magda :)

niedziela, 18 listopada 2012

Liebster Award

Cześć!
Nie ogarniam do tej pory o co chodzi ale jedna z moich czytelniczek nominowała mnie do Liebster Apart.
Mam odpowiedzieć  na pytania tak? No to zaczynajmy :)
1. Co skłoniło was do pisania bloga
Co mnie skłoniło? Chęć wypróbowania swoich możliwości w innej dziedzinie niż matematyka:)
Ogólnie potrzebowałam odskoczni od tego realnego życia i stąd pomysł do napisania czegoś lekkiego i od razu mogę spokojnie przelać swoje emocje na papier.
2. Jaki jest Twój charakter?
O Panie! Jestem zmienna jak pogoda. Jestem zbyt ambitna! No ale żeby nie było tak dobrze dodano mi jeszcze upartość i niewdzięczność:P
3. Twój ulubiony film/ książka
Jestem osobą wychowaną na Harry'm Potterze więc zdecydowanie Harry jest moją ulubioną książką.
4. Czego nie lubisz w ludziach.
Czego nie lubię? Chamstwa i kłamstwa. To chyba co najgorsze co jest w ludziach. Nie licząc zazdrości, która potrafi zepsuć nie jedną przyjaźń....
5. Co w sobie lubisz najbardziej.
Hmm.... Jest w ogóle coś takiego? :P Jedyną rzeczą jaką lubię w sobie to to, że potrafię maskować swoje emocje. No i cenię również swoją wyobraźnię. Z wyglądu zewnętrznego uwielbiam swoje dłonie *-*
6. Słowo ,, One Direction" co ono dla ciebie oznacza.
Wbrew pozorom nie jest to tylko piątka chłopaków, którzy są ładni i umieją śpiewać. Oczywiście gdy w tłumie to słowo usłyszę od razu o nich myślę ale po głębszym zastanowieniu te słowo oznaczają dla mnie trud, poświęcenie i cholernie ciężką pracę.
7. Twoje imię
Magda:D
8. Czy w Twoim życiu występuje jakaś ważna osoba? Oddałabyś za nią życie?
Osoba, która była dla mnie wszystkim co miałam odeszła z tego świata trzy lata temu ale teraz... Jedyną taką osobą byłaby moja Olałka i Emily!
9. Twoje plany na przyszłość?
Medycyna! Bardzo chciałabym aby przyjęli mnie na uczelnię w Londynie lub Wrocławiu.
10. Czy występuje taka osoba której nie lubisz? Kim ona jest?
Oczywiście że występuje. Jest to moja ,, koleżanka" która za wszelką cenę chce mi pokazać, że jestem nikim.
11. Najgłupsza, najdziwniejsza rzecz jaką zrobiłaś?
Och, sekcja zwłok kreta łyżwą :(

Nominuję:
1. http://one-direction-only-moments.blogspot.com/
2. http://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
3. http://secretlifevictorie.blogspot.com/
4. http://more-than-just-friends.blogspot.com/
5. http://live-truth-love.blogspot.com/
6. http://onelove-onedirectionstory.blogspot.com/
7. http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com/
8. www.story-about-chanel-and-justin.blogspot.com :)
9. http://opowiadnieoonedirection.blogspot.com/
10. http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/

Pytania do was:
1. Zawód w którym chcielibyście pracować
2. Jak zaczęła się wasza przygoda z 1D?
3. Do kogo ruszacie gdy macie problem/y?
4. Jakie jest wasze motto życiowe?
5. Jak, w jednym słowie, mogłybyście się opisać?
6. Skąd pomysł na pisanie bloga?
7. Ulubiona potrwa
8. Muzyka, której słucham to.....
9. Przedmiot szkolny, który najbardziej lubię to...
10. Osoba, za którą przepadam to....
 Jeśli nie wiecie o co chodzi to już wyjaśniam. Odpowiadacie na swoim blogu na te pytania a potem nominujecie kolejne osoby, które mają odpowiedzieć na zadane przez was pytania:D
Nie wiem po co to ale to fajne :D W ten sposób poznajemy się! :) :*


Rozdział 27



Podobno najtrudniej jest zaczynać coś całkiem od początku. Czy to prawda? Tak, stanowcze tak. Musiałam nauczyć się kochać a to wbrew pozorom nie przychodzi samo. Być może była to wina Oliviera ale… Ale to też była moja wina, bałam się zaufać, bałam się pokochać, bałam się, że znów ktoś mnie porzuci, zrani i zmiesza z błotem. No normalnie jak choleryczka…
Każdego dnia zastanawiałam się czy będę w stanie pokochać, czy będę w stanie zaufać komuś z przeciwnej płci. Zaufałam i chyba pokochałam… Dlaczego chyba? Może i byłam w pewnym stopniu pewna swojego uczucia ale gdzieś wewnątrz mnie wciąż była ta cząstka, która chciała mi dać do zrozumienia, że Zayn jest jednym z tych, którzy pobawią się dziewczyną i ją zostawią. Chciałam tego nie brać pod uwagę, chciałam nie zwracać na to uwagi ale nie mogłam… Coś jednak nie dawało mi wewnętrznego spokoju i chciało za wszelką cenę pokazać mi jaki to Zayn jest zły.
- Ziemia do Valery….- Zayn pomachał mi ręką przed oczami- jesteśmy na miejscu- wskazał na małą knajpkę przed nami
- No to chodźmy- powiedziałam i ruszyłam jednak on okazał się być sprytniejszy i zatrzymał mnie ciągnąc mnie za rękę
- Powiedz mi co się stało…-
- Nic Zayn, po prostu zamyśliłam się- uśmiechnęłam się
- Na pewno?- zapytał a ja skinęłam głową dodając do tego uśmiech. On również się uśmiechnął… No i taki uśmiech miałby wskazywać na złe zamiary? Ludzie to nie ten chłopak… Może i mógłby łamać damskie serca ale….
- Zayn mógłbyś mnie skrzywdzić?- zapytałam przed samymi drzwiami
- Skąd to pytanie?- ściągnął brwi
- Odpowiedz mi na nie.- nalegałam
- Nie, nie mógłbym Cię zranić. Jesteś zbyt ważna w moim życiu- powiedział i pocałował moją dłoń. Uśmiechnęłam się i weszliśmy do lokalu w którym pachniało czekoladą.

Pakowałem swoją walizkę gdy w oczy rzuciła mi się biała koperta. Tak, miałem ten list wysłać do niej pocztą ale albo nie było na to czasu albo po prostu zapominałem.
- Mamo zaraz wrócę!- krzyknąłem i wybiegłem z domu pośpiesznie zapinając kurtkę
- Ben za 2 godziny mamy samolot!- krzyknęła kobieta z okna
- Wiem!- odparłem i ile miałem sił w nogach pognałem w kierunku domu Valery.
Wiedziałem, że zrobiłem źle ale nie mogłem jej powiedzieć wszystkiego. No bo niby jakim prawem ta dziewczyna miała cierpieć wraz ze mną? No właśnie, żadnym. Śmierć ojca nie jest niczym aż tak… Ważnym? Wartym opowieści? Wartym wspominania? Ona więcej wycierpiała niźli ja i ten jej Zayn razem wzięci… A to, że ojciec postanowił zabrać nam ten dom i kupić nowy na Florydzie było lekkim… przegięciem. Nagle, po tylu latach przypomina sobie, że jednak ma rodzinę. Ba! Nawet miał siłę i odwagę kupić jej dom a zabrać jej ten w którym czuli się bezpieczni… Byłem na niego wściekły! Jakim cudem mógł się wtrącać w moje życie?!
Otarłem pojedynczą łzę, która ukradkiem wydobyła się z moich oczy i wrzuciłem list do skrzynki. Spojrzałem na jej dom i nagle przypomniałem sobie wieczór z nią gdzie poczułem się naprawdę dobrze. Nie spotkałem nigdy kogoś równie pokręconego i czułego ale ot co. Życie płata nam różne figle a my nie mamy nic do powiedzenia.

- Smaczna?- zapytał mnie chłopak wskazując na mój kubek. Skinęłam głową i zatopiłam usta w słodkim napoju. Było mi z nim tutaj tak dobrze… Trzymał moją dłoń w swojej i spoglądał głęboko w oczy od czasu do czasu prawiąc komplementy. Był przy tym taki szczery i naturalny jakby to wszystko co do tej pory powiedział było najszczerszą prawdą. A może właśnie tak było? Może właśnie na tym polegał mój problem, że bałam się uwierzyć komuś na słowo? Może naprawdę byłam to najładniejszą dziewczyną w całym Londynie? Dlaczego właściwie miałabym obawiać się kogoś kto jest dla mnie taki czuły, taki delikatny, taki opiekuńczy… dlaczego?
- A właśnie… Mam dla Ciebie mały prezent- powiedział i sięgnął do swojej torby. Po chwili postawił przede mną niewielkie pudełeczko.
- Ale Zayn.. Ja… ja nie mam nic dla Ciebie- powiedziałam czując się nieco głupio
- Tutaj nie chodzi o to abyś również mi coś dała. To jest prezent i to się liczy…- uśmiechnął się- Ale jeśli możesz otwórz go w domu- kiwnęłam głową. Pocałował moją dłoń.- Wiesz jak ślicznie wyglądasz? – spuściłam wzrok czując, ze oblewam się rumieńcem- I kocham to w jaki sposób się rumienisz, i kocham Twój sposób mówienia, i kocham Twoje oczy i sposób w jakie je mrużysz gdy myślisz, złościsz się i się uśmiechasz. Jesteś idealna Valery…-
- A Ty sypiesz komplementami jakbyś miał coś na duszy, dziękuję- uśmiechnęłam się
- Po prostu jestem Tobą zauroczony…- rzekł cały czas patrząc na mnie- Jestem w Tobie zakochany po uszy- obszedł dookoła nasz stolik i klęknął przede mną.- Wiem, że boisz się miłości, wiem, że boisz się zaufać po tym co się stało ale… Ale Valery ja nie czułem się nigdy tak szczęśliwy jak z Tobą tutaj, w ten chwili. Jesteś dla mnie nie tylko osobą bliską memu sercu ale też jesteś przyjaciółką. Wiem że mogę na Tobie polegać, wiem, że mogę zaufać i to w Tobie cenię. Zrozumiem jeśli będziesz chciała czasu na zastanowienie się, przemyślenie wszystkiego… ja to zrozumiem.- powiedział chłopak patrzącymi w oczy. Czy to już nie był wystarczający dowód na to, że mnie kocha? Czy to nie był wystarczający dowód na to, że mnie darzy naprawdę wielkim uczuciem? BYŁ.
- Kocham Cię Zayn- szepnęłam z głębi serca. Było to najszczersze wyznanie miłości w moim całym życiu….
- Ja Ciebie również kocham Valery…- szepnął i pocałował mnie z największą czułością.

Około 17.30 opuściliśmy lokal i spacerkiem ruszyliśmy do domu. Humory nam dopisywały, co chwile wybuchaliśmy śmiechem zwracając tym samym na siebie uwagę. W pewnym momencie zaczęłam uciekać przed Zayn’em, który zaczął mnie łaskotać.
- Myślisz, że taka jesteś szybka?- zaśmiał się chłopak i ruszył za mną. Niewiele myliłam się zakładając, że po kilkunastu metrach intensywnego biegu dostanę zadyszki. Tak też się stało.
- A mówiłem!- Zayn dobiegł do mnie i ukrył mnie w swoich ramionach.- Dziś puszczę Cię wolno niewiasto ale zapamiętaj, że przyjdzie dzień, w którym będziesz musiała zapłacić za swoją wolność- wybuchła mu śmiechem prosto w twarz
- Och tak rycerzu Maliku, ale ten dzień musi dopiero nadejść- wtuliłam się w jego bluzę, która raptownie rozgrzała moje policzki. Mimo iż dnie były w miarę ciepłe jednak wieczory nie należały do tych najcieplejszych.
- Nie to, że ja chcę przerywać tę jakże cudowną chwilę ale zaczyna kropić a do domu mamy kawałek drogi- powiedział chłopak
- No to na co czekamy? Łapka w łapkę i do domku marsz!- złapaliśmy się za dłonie i zaczęliśmy iść. W pewnym momencie zaczęliśmy biec ale to nic nie dało- ulewa nas złapała przed ostatnim zakrętem. Zaczęłam się śmiać co spowodowało, że Zayn również zaczął się śmiać. W końcu porządnie przemoczeni dotarliśmy do bramy mojego domu.
- wejdziesz?- zapytałam licząc na przychylną odpowiedź.
- Dzisiaj niestety nie mogę ale jutro na pewno przyjdę- powiedział i zaczął się oddalać gdy krzyknęłam
- A to ładnie tak bez pożegnania odchodzić?- skrzyżowałam ręce na piersi robiąc obrażoną minę
- Och kochanie…- wrócił i pocałował mnie namiętnie
- No i tym sposobem dwa marzenia spełnione. Pocałunek w deszcz i pocałunek z Tobą. Dobranoc- rzuciłam i odwróciłam się. Wyjęłam listy z skrzynki i pobiegłam do domu.

Wbiegłem do domu i natychmiast zdjąłem buty, w których zrobiło się niemałe jezioro.
- Zayn to Ty?- zawołał z salonu Niall
- Tak to ja. Zaraz przyjdę tylko się przebiorę- rzuciłem i pobiegłem na górę. Raz, dwa zdjąłem mokre ubranie i założyłem swoje ulubione szare dresy oraz czerwoną koszulkę. Przeczesałem mokre włosy ręką
- och Panie Malik, jaki Pan przystojny…- powiedziałem do własnego odbicia. Od razu przypomniał mi się uśmiech Valery i jej oczy, które lśniły przy każdym jej uśmiechu. Pogrążony w myślach o niej zszedłem na dół i nawet nie zauważyłem, że było tam niebywale cicho….
- Stało się coś?- zapytałem siadając na pufie
- Dlaczego nie powiedziałeś nam o Valery? Dlaczego nie powiedziałeś tego Paulowi? Wiesz co teraz będzie się działo? Stary ona o nas nie wiem…- rzucił zły Liam
- Ej, ej spokojnie. Nie wie i się nie dowie. Dlaczego wam nie powiedziałem? No przecież dzisiaj to zrobiliśmy… nie wiem o co wam chodzi… A Paul? Paul nie może zabronić mi spotykać się z kim chcę. Nie rozumiecie jak to jest się zakochać? Ona jest dla mnie wszystkim i nie chcę jej stracić…- powiedziałem
- Zayn… W sieci jest mnóstwo waszych zdjęć z dzisiejszego dnia. Fanki szaleją, mówią, że znajdą ją i zrobią jej krzywdę. Nie wiem co masz zamiar z tym zrobić ale zrób coś. Paul już walczy o to aby te zdjęcia zostały usunięte ale jak jakiś fotoreporter ją złapie na ulicy to…. On się wścieknie rozumiesz?- zapytał mnie Lou a ja kiwnąłem głową. Mieli rację, okazałem się być bardzo nierozważną osobą.

Nie zdążyłam dobrze wejść do domu gdy Korney skoczył na mnie powalając mnie na chłodny chodnik. Zaczął lizać mnie po twarzy wesoło merdając ogonem. Zaczęłam się śmiać usiłując nakłonić psa do tego aby zszedł ze mnie ale nie było takiej siły, która by po poskromiła. Po chwili pojawiła się babcia z kawałkiem jakiejś szynki w dłoni i rzuciła ją przed niego co wywołało u niego pożądaną przeze mnie reakcję.
- A Ty moja Panno mogłabyś wracać nieco wcześniej do domu gdy masz jutro szkołę- rzuciła mi wściekłe spojrzenie
- Stało się coś?- zapytałam widząc babcię lekko podenerwowaną
- Charlie ma zapalenie płuc ot co.- zamknęłam za sobą drzwi zostawiając psa na dworze.
- I co ja mam do tego?- zapytałam nie bardzo rozumiejąc żal babci do mnie
- A to, że ja też potrzebuję chwili odpoczynku, pomocy a nawet towarzystwa. Jest mi ciężko Valery i mogłabyś mi jakoś pomóc- zarzuciła mi
- To nie mogłaś mi powiedzieć lub też napisać, ze jest Ci potrzebna pomoc?- weszłam do kuchni z zamiarem wyrzucenia ulotek o kredytach. W koszu zobaczyłam opróżnioną butelkę po winie- Nie… No po prostu w to nie wierzę. Ty piłaś?!- wściekłam się
- Jestem dorosła i mogę sobie od czasu do czasu wypić lampkę wina dla poprawy krążenia-
- Lampkę?! Od kiedy litr wina to lampka?! Ty jesteś kompletnie pijana!- wrzasnęłam- I Ty nazywasz się odpowiedzialną osobą?!- krzyknęłam ściskając listy w jednej dłoni a drugą ciskając mocno drzwiczkami- Zastanów się nad tym co robisz bo Twoje zachowanie nie wskazuje abyś była dojrzałą osobą- spojrzałam na nią i czują przypływ złości ruszyłam na górę.
Jak ona mogła? Jak mogła pić wiedząc co spotkało mnie, co spotkało nas?! Czy ona nie rozumiała jak bardzo brzydzę się osobami pijącymi alkohol? Czy ona nie rozumiała, że nie chcę mieć więcej z tym wszystkim styczności?! Poza tym jak ona mogła pić wiedząc, że na górze leży jej chore dziecko?! Złość rosła we mnie z każdą chwilą. Uderzyłam pięścią o drzwi prowadzące do łazienki. Usiadłam i ukryłam twarz w dłoniach. Uspokój się Valery, uspokój się… Wszystko będzie dobrze. Powtarzałam sobie w duchu co powodowało jeszcze większy konflikt. Jak może być wszystko dobrze? No jak? Chciałam płakać ale łzy jak na złość nie chciały wypłynąć z moich oczu. Chciała aby Zayn był teraz przy mnie i pomógł mi w jakiś sposób rozładować to całe napięcie ale nic takiego nie mogło się stać bo on… on miał swoje życie a ja swoje… Byliśmy z dwóch różnych światów, które w niewiadomy sposób zaczęły się ze sobą ścierać i tworzyć jedność….
Postanowiłam wziąć prysznic a następnie zajrzeć do Charliego. I tak właśnie też zrobiłam. Długi prysznic uśmierzył cały ból a złość spłynęła po mnie jak po kaczce. Przecież człowiek nie staje się alkoholikiem po jednym upiciu się. Może faktycznie poświęcałam za mało czasu rodzinie i babci? Może za mało jej pomagałam i w końcu to wszystko stało się dla niej zbyt dużym obciążeniem? Źle postąpiłam i postaram się to naprawić w jakiś konkretny sposób..
Ubrawszy moją ulubioną piżamę poszłam do pokoju brata. Spał niczym aniołek. Pod oczami pojawiły się delikatnie cienie, które były oznaką gorączki. Przykryłam go kołdrą i całując w czoło wyszłam po cichu z pokoju. Zeszłam na dół i obudziłam śpiącą w krześle babcię:
- Chodź, zaprowadzę Cię na górę.- rzuciłam i wzięłam ją pod rękę. Mruczała coś niezrozumiałego ale nie dbałam o to co mówi. W jej sypialni panował nieskazitelny porządek dlatego też ściągając z niej ubrania poskładałam wszystko w kostkę i ułożyłam na krześle.
- Dobranoc Elizabeth…- rzuciła babcia a mnie ścięło z nóg… Wiedziałam, ze człowiek w stanie upojenia alkoholowego mówi różne rzeczy ale żeby ona powiedziała do mnie Elizabeth? Poczułam się dziwnie i nieswojo…
- Dobranoc- odrzekłam i zgasiwszy światło zostawiłam ją samą w pokoju.
Czyżby babcia jednak tęskniła za mamą bardziej niż mi się wydawało? Może i tak ale jednego byłam pewna- byłam odwzorowaniem mojej matki.

Rachunek, rachunek, reklama, Valery, rekla… Co? Do mnie? Spojrzałam jeszcze raz uważnie na kopertę. Widnieje jak byk: Valery Smith. Chwytam kopertę i przysiadam na łóżku. Otwieram ją drżącymi rękoma. Widzę pismo Ben’a… Nie wróży to nic dobrego.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Taki tam prezencik na smutną i smętną niedzielę :)
Nie piszę dziś zbyt dużo bo czekają na mnie książki ale nie mogłam was tak zostawić!
Dziękuję za wszystkie komentarze i cóż....  Sądzę, że kolejny rozdział zawita w środę:)
Kocham bardzo mocno, Magda

piątek, 16 listopada 2012

To tylko ja!

50 FACTS ABOUT ME
1. Jestem Directionerką  niecałe 8 miesięcy.
2. Na drugie mam Kamila o.O
3. od uda począwszy aż do samego kolana mam wielką bliznę- pamiątka po zabawie kapslami od Tymbrka
4. Brzydzę się chamstwem, kłamstwem i mydleniem oczy! Ble!
5. Jestem człowiekiem raczej zamkniętym w sobie. Wszystko co się dzieje w moim życiu przelewam na papier i ubieram w ładne słowa. Może dlatego zaczęłam pisać ów opowiadanie?
6. Kocham śpiewać i robię to bardzo często! Mimo iż jest to nieudolne to tego nie zostawię! Never!
7. Porzuciłam Fb na rzecz TT: @pl_maddie zapraszam !
8. Jestem osobą z głębokim poczuciem humoru- mój śmiech zaraża!
9. Lubię słuchać innych. Chodzę na warsztaty z psychologii i w przyszłości nie wykluczam pracy na rzecz innych ludzi.

10. Kocham czytać książki, szczególnie fantastyczne. Ostatnio ponosi mnie w kierunku bardziej tych poważnych… Może dorosłam? o.O
11. Lubię się uczyć. Bądź co bądź ale nauka zazwyczaj sprawia mi przyjemność.
12. Nie znam bardziej upartej osoby od siebie. Idę po trupach do celu powoli zrażając tym do siebie ludzi.
13. Staram się nie przejmować opinią ludzi, stałam się osobą bardziej oporną zdanie innych po sytuacji z początku roku. ( chyba wiecie co mam na myśli )
14. Kocham niemiecki! Ach… To moja broń! Wraz z Olą będziemy się umiały dogadać w piekle! :D
15. Uczę się angielskiego tylko ze względu na 1D. No co? Trzeba umieć się dogadać z własnym mężem :D
16. Lubię soki i dżemy porzeczkowe ale samych porzeczek nie cierpię! Nie wiem dlaczego tak jest ale tak mam.
17. Jestem podobno bardzo dobrą kucharką. Potwierdza to fakt, że często gotuję w domu i jeszcze nikt nie umarł xD
18. Moim ulubionym zespołem jest: Linkin Park, Greek Day, Nirvana,  My Chemical Romance, Birdy, Parachute i dużo dużo innych których mogłabym wymieniać w nieskończoność. Nie zapominajmy o 1D:P
19. Moim ulubionym filmem produkcji Disney’a jest Król Lew i ostatnimi czasy Camp Rock
20. Film, który mogę oglądać non stop? Pamiętnik i Czarny Łabędź
21. Ulubiony wokalista? Bob Marley!
22. Kiedyś gdy byłam mała nasikałam sąsiadowi do butów:D
23. Od zawsze miałam pociąg do medycyny. Gdy miałam 7 lat dostałam lekarską torbę i mam ja do tej pory. Kto wie? Może kiedyś się przyda?
24. Kiedyś z koleżanką zrobiłyśmy kretowi sekcję zwłok tępą łyżwą! Jejku byłam okrutna!
25. Justin Timberlake był pierwszym wokalistą w którym się zakochałam! Był dla mnie nie tylko bogiem sex’u ale także wzorem do naśladowania.
26. Jestem osobą bardzo niską i każdy mi to wypomina ;(
27. Mam dwóch prawdziwych realnych przyjaciół którzy…. Cóż tu dużo mówić, lekko olewają sobie mnie ale… Ale to nie o tym miało być
28. Osoba, którą darzę bezgranicznym zaufaniem? Moje Olałke :D
29. Nie lubię wf… Z całym poszanowaniem dla fantyków sportu. Kiedyś jeździłam na łyżwach tak wiecie… zawodowo można by powiedzieć :D Ale ,,koleżanka” nabawiła mnie kontuzji i tak oto skończyła się zabawa Magdy
30. Nie lubię imprez. Wiadomo, każdy od czasu do czasu potrzebuje się zabawić ale nie jestem zwolenniczką zabaw.
31. Nie mam żadnych nałogów. No chyba, że gapienie się na zdjęcie Zayn’a jest nałogiem :D
32. Swój wolny czas w 98% poświęcam pisaniu i tworzeniu czegoś co wami wstrząśnie ( wiem, że są lepsi i wcale tego nie ukrywam ale… Ale podoba mi się to co piszę) resztę tego co mi zostanie spędzam z potrzebującymi mnie ludźmi.
33. Jestem strasznie uczulona na krzywdzenie i cierpienie zwierząt. Po 2 tyg. Pracy w schronisku musiałam zrezygnować bo za bardzo mnie to bolało….
34. Jestem osobą wychowaną na Harrym Potterze. To właśnie J. K. Rowling zmieniła moje życie i nauczyła pisać, chociaż to, że piszę zawdzięczam w dużej mierze mojej mamie
35. Kiedyś zapytana przez mamę co chciałabym kiedyś robić powiedziałam, że chęcią zostałabym papieżem i zrobiła tak aby zakonnice miały krótsze habity bo im jest za gorącą :D
36. Tak jak Hazza mam kręcone włosy, które są praktycznie do pasa o.O Zapuściłam się strasznie!
37. Nigdy nie interesowałam się modą i nie będę. Dla mnie jest to wszystko lekko pokręcone i nie podoba mi się ta cała innowacją, którą wprowadzają projektanci
38. Kocham robić zdjęcia… To jest to co działa na mnie kojąco
39. Gdy mam na nogach włochate, żółto- zielone skarpetki lepiej nie podchodź! Gryzę!
40. Lubię wieczorami siadać na parapecie z kubkiem kakao w ręce i patrzeć na świecące się w oddali światła
41. Może to się wydać dziwne ale nie usnę dopóki nie zmówię dziesiątki różańca. Nie jestem osobą bardzo wierzącą ale taka krótka modlitwa zawsze mi pomaga
42. Pod poduszką zawsze mam latarkę na wypadek gdyby jakiś potwór wyszedł mi spod łóżka :D
43. 1D…. Tak, kiedyś bez nich czas był stracony ale teraz.. ( przepraszam jeśli to co powiem to kogoś urazi) a teraz stali się takimi kapryśnymi gwiazdkami, nie mówią już o marzeniach ani o tym, że warto je mieć i realizować. Sprzedają swój wizerunek na prawo i lewo i serio…. To nie miało tak być. Tak jest przynajmniej według mnie… Nadal tworzą muzykę chwytającą moje serducho i kocham ich ale to nie są już te same osóbki…
44. Mam dziwny smak. Lubię eksperymentować. Np. jeść lody z ogórkiem i majonezem:D  lub miód z ogórkiem kiszonym…. Dziwne prawda?
45. Jeśli kogoś nie lubię to staram się go ignorować no chyba że w jakiś szczególny sposób zabiega o to abym mu przyłożyła…
46. W 4 klasie złamałam koleżance rękę za to, że pokazała mi język… mocne nie? :P
47. Zawsze gdy mam problem staram się to wychodzić. Idę na długi spacer podczas, którego myślę nad ewentualnymi zmianami w swoim życiu
48. Jeśli coś mi się nie podoba mówię to wprost. Wiem, że często w ten sposób ranię innych ale taka jestem: wredna i zapatrzona w siebie. Oto ja!
49. Któregoś dnia gdy miałam wywalone na wszystko włączyłam simsy i wszystkich wsadziłam do basenu tylko po to aby po chwili wyjąć stamtąd drabinkę i włączyć przyspieszenie czasu. Och jaka ja jestem zła:D
50. Zawsze rano od razu jak wstanę piję szklankę wody. Po co? Nie mam pojęcia

Uwaga! A teraz bonus za to, że jesteście tak kochane! Kolejne 10 faktów o mnie!

51. Ulubiony członek 1D? Zayn.. Chociaż ostatnimi czasy Niall po piosence Littre Things. Zakochałam się w jego głosie
52. Nie lubię Eleonor. Nie wiem dlaczego ale jakoś nie bardzo pasuje mi do Lou.
53. Nie jestem samolubna ale jak ktoś mnie denerwuje to go po prostu ignoruję
54. Moja miłość? Czekolada i żelki:D
55. Tak, mam psa i szynszyla o imieniu Bob. Nie zapominajmy o siostrze:P

56. Niekiedy kłótnie sprawiają mi przyjemność. Potem siadam i myślę co mogłam w danym momencie powiedzieć
57. W pokoju nie mam żadnego plakatu 1D… Ale za to na ścianach jest mnóstwo zdjęć i filmowych plakatów
58. Serial best ever? Pamiętniki Wampirów! Jako jedna z nielicznych osób (chyba) najpierw przeczytałam książki a potem zaczęłam oglądać film. No i Damon… Awwww

59. Zaczęłam się malować dopiero w połowie 2 klasy gimnazjum. Do tej pory wystarcza mi kilka kropeczek podkładu i tusz do rzęs
60. Gdy płaczę i krzyczę to musi być na prawdę źle. Staram sie wiecznie być uśmiechniętą osobą
61. 2 słówka na koniec? Larry Forever!

Tak. Miało być 50 a wyszło 61.. nie ważne!
mam nadzieję, że to wszystko w jakiś sposób przybliżyło właśnie wam, moje kochane moją osobę.

Ci, którzy odwiedzają tamtą stronę wiedzą, że to jest to samo no ale żeby było sprawiedliwie dodaję też tu! :) 
Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzicie:D

Udanego weekendu, Magda:)

Rozdział 26 ,, To było o 12 godzin za dużo"



Czwartek, 4 maja
Budzę się ze świadomością, że ktoś mnie kocha. Budzę się i wszelkie obawy, strach przed nieznanym znikają. Ot tak, po prostu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Wczorajszy dzień? Na wariata. Zaspałam do szkoły, potem niezapowiedziany test z matematyki ( na szczęście wszystko okazało się łatwe) i te spojrzenia ludzi, gdy widzieli nas szczerzących się do siebie.
Czy powiedzieliśmy komuś o tym, że jesteśmy PARĄ? Nie. Może i chłopcy się domyślają a może i nie ale… Ale nasza miłość to nasza miłość. Ona nie potrzebuje rozgłosu. To nam ma być dobrze. W sobotę bal a w niedzielę wycieczka. Damy radę? No pewnie!
W końcu zaczyna się budzić we mnie optymizm. Może to jest taka sama reakcja jak u misiów? Gdy jest zimno zapada w zimowy sen a na wiosnę rozkwita niczym piękny motyl?
Nie wiem ale mam ochotę żyć! Mam ochotę cieszyć się każdą sekundą spędzoną z Zayn’em, dotykać jego twarzy i spoglądać w te niesamowite oczy.
            Meg… Nie powiedziałam mu o niej. Jestem przekonana, że na wszystko przyjdzie czas a na coś takiego na pewno przyjdzie. Od Oliviera też nie dostałam żadnej wiadomości. A jak coś mu się stało? A jak ten cały Greg widziała nas i Olivier już…. Nie przechodzi mi to przez myśl nawet więc odpędzam te myśli w dal. WSZYSTKO JEST DOBRZE. Wiem o tym a teraz wybacz, idę wziąć prysznic szybkie śniadanie i wyruszam do szkoły- z moim chłopakiem.

- Cześć babciu- witam kobietę pocałunkiem w policzek- Jak się masz?- siadam obok niej ciągle się uśmiechając
- Dobrze, dziękuję Valery. A co Ty taka dzisiaj zadowolona?- pyta mnie a ja wgryzam się w kanapkę
- A nie można być szczęśliwym? Spójrz za okno, sam widok napawa człowieka pozytywnym myśleniem.-  stwierdziłam fakt. Za oknem świeciło słońce, wszystko dookoła nas było zielone a ptaki raz po raz ćwierkały.
- No tak, tak. Wiosna w tym roku wyjątkowo ładna. A Valery….- babcia spojrzała na mnie- Mogę o coś zapytać?-
- Jasne babciu- powiedziałam pakując kanapkę oraz jabłko do szkoły
- Czy Ty i Zayn jesteście parą?- zachłysnęłam się sokiem, który piłam
- Że co?!- zapytałam pośpiesznie wycierając pomarańczowe krople z blatu
- Nie nic takiego. Po prostu zauważyłam, że dużo czasu razem spędzacie no a Ty po takim spotkaniu to jesteś tak przepełniona szczęściem, że możesz je rozdawać dookoła a i tak Ci go wiele zostanie.. Nie chciałam cię obrazić ani też co ale…-
- Tak babciu- przerwałam kobiecie- Ja i Zayn jesteśmy ze sobą- uśmiechnęłam się
- No to gratuluję córuś! Jestem taka dumna! Zayn to taki miły chłopak.... i właśnie stoi przed furtką jestem dumna- kobieta wyściskała mnie i powiedziała, że mam już iść bo punktualność to cecha na wagę złota. Obiecała, że odwiezie Charliego bo dzisiejszy dzień był dla niej dniem wolnym od pracy. Ucieszyło mnie to więc ile sił w nogach wyleciałam z domu i z całym impetem rzuciłam się na szyję mulatowi
- Spokojnie, kochanie- zaśmiał się chłopak i odstawił mnie na ziemię- Widzieliśmy się całe 12 godzin temu, jest dobrze- pocałował mnie delikatnie w usta
- To było o 12 godzin za dużo- wyszeptałam i skleciwszy nasze dłonie ruszyliśmy do szkoły.

- Wczoraj Harry pytał mnie czy między nami coś jest…- zaczął Zayn- a ja mu nic nie odpowiedziałem bo nie chciałem zaprzeczać ani mówić prawdy. Valery? Powiemy im o tym? Ja nie mogę już tak dłużej. Gdy widzę Cię idącą w moją stronę, tak ślicznie się uśmiechającą mam ochotę podnieść Cię do góry i całować do upadłego. Chcę paradować z Tobą po korytarzu za rączkę- uniósł nasze dłonie do góry- Chcę aby wszyscy faceci stracili szanse co do Twojej osoby. Chcę..-
- Dobrze Zayn. Ale pod jednym warunkiem.-
- tak?-
- Niedziela należy do nas, jasne?- zapytałam
- Jasne- uśmiechnął się, pocałował moją dłoń i wypuścił ze swojej. Właśnie znajdowaliśmy się przed szkolnym budynkiem. Czas na Wielką Improwizację.

- Panno Smith?- pociągnęła mnie za rękę podczas, której z kolei przerwy nauczycielka śpiewu- Ma Pani chwilkę?- zapytała
- Tak, oczywiście- odparłam. Skierowałyśmy się do naszej sali, gdzie kobieta od razu przeszła do konkretów
- Jak wiesz szkoła co roku musi wytypować 10 najzdolniejszych uczniów, którzy pojadą na międzynarodowy konkurs talentów. Cóż tu dużo ukrywać? Chciałabym abyś to właśnie TY była jedną z tej cudownej dziesiątki. Jesteś absolutnym objawieniem tej szkoły zatem…. Zgadzasz się?- zapytała mnie
- Ja… Ja nie wiem co mogę powiedzieć… Ja jestem w szoku… Ale tak, zgadzam się. Tylko co ja mam tam zrobić?- zapytałam
- Zaśpiewaj i zagraj tak samo jak na przesłuchaniu a sukces masz gwarantowany- uśmiechnęła się- A! No i nagrodą jest tygodniowy wyjazd z jakimś tam boys bandem One… Nie pamiętam nazwy. W każdym bądź razie jeśli wygrasz jedziesz wraz z nimi do Włoch. Podobno są mega przystojni- puściła do mnie oczko- No to tyle, nie zatrzymuję Cię już- zaśmiała się a jej podziękowałam. Kilka minut po dzwonku opuściłam klasę i udałam się na lekcje chemii.

Długa przerwa. Kulminacja uczuć i emocji. To jest właśnie ten dzień w którym nasi przyjaciele mają się dowiedzieć o nas. Nie wiedziałam czy to może nie jest za wcześnie na ZWIĄZEK ale miłość nie wybiera… No bo jak inaczej można nazwać szybsze bicie serca na jego widok, suchość w gardle i pocenie się dłoni przy rozmowie z nim? Nie da się tego inaczej ująć niż Uczucie wyższe.
Zastanawiała mnie postawa Hazzy… Przecież my nie okazywaliśmy sobie w jakiś sposób uczuć, nie trzymaliśmy się za dłonie ani tez nic innego… Przecież to wszystko było niedorzeczne… On nie mógłby..
- Słonko!- wykrzyknął Hazza do mnie tuląc mnie do swojej piersi- Uważaj jak chodzisz bo jeszcze wpadniesz na kogoś niepowołanego- puścił do mnie oczko- Co zaprząta Twoja śliczną główkę?- odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy
- Szczerze? To myślałam o Tobie- powiedziałam wchodząc do stołówki i chwytając tacę, która w szybkim tempie zaczęła zapełniać się jedzeniem
- Naprawdę? A o czym myślałaś?- Hazz drążył temat. Nie, nie mogłam mu powiedzieć
- O Twoich lokach. Co robisz, że tak lśnią?- zapytałam
- serio o lokach?- spojrzała na mnie
- Co?- zapytałam błądząc we własnych myślach- Nie wiem- powiedziałam i zaczęłam iść w stronę stolika gdy nagle stanął przede mną Ben. Włożył mi pod puszkę z colą kartkę i odszedł jak gdyby nigdy nic. Zdziwiłam się tym ale nie to było teraz dla mnie zmartwieniem. Moje zmartwienie siedziało i machało do mnie.
- Cześć wam- przywitałam się z chłopakami całując każdego z nich w policzek
- No witamy witamy. W końcu możemy Cię zobaczyć- uśmiechnął się do mnie Niall
- Niall… Przecież widzimy się codziennie o tej porze- skwitował Liam, który był dziwnie smutny przez ostatnie dni.
- No właśnie bo my chcieli..- zaczął Zayn chwytając moją dłoń pod stolikiem gdy dotarł do nas Harry i wykrzyknął
- Ale mam newsa!!!- wszyscy spojrzeli na niego ignorując nas. – Cześć Loui…- Harry spojrzał na Lou i śmiesznie poruszył brwiami. Następnie przytulił go z największą czułością co było dosyć dziwne….
- Powiesz w końcu co się stało?- zapytał Liam
- Nasza Valery- tu wskazał na mnie- została zakwalifikowana do konkursu!- na słowo KONKURS specjalnie położył nacisk.
- To  nie dobrze- powiedział natychmiastowo Lou- To znaczy.. To znaczy dobrze, dobrze. Gratuluję Valery- poprawił się Lou i przytulił mnie. Już chyba wiem co tak Harry uwielbiał w tuleniu się do pasiastego. Zapach jego perfum sprawiał, że miałam ochotę trwać w tym uścisku jeszcze dłużej.. Ale nie mogłam, nie mogłam ze względu na Zayn’a
- Dziękuję Lou ale może teraz wysłuchacie mnie przez chwilę?- zapytałam. Przy naszym stoliku zrobiło się ciszej niźli na pogrzebie.
- Chciałam wam powiedzieć, że…- spojrzałam na Zayn’a błagając go wzrokiem aby powiedziała im to
- Jesteście parą tak?- wypalił Lou na co każdy z nas spojrzał na niego- no co? Przecież to widać w ich zachowaniu, ludzie. Tyle czasu co Zayn spędza z Val to on nawet nie spędzał z Leną a poza tym… Spójrzcie na nich. Czy oni nie wyglądają razem tak słodko?- przybliżył nasze twarze do siebie delikatnie je miażdżąc.
- To prawda Valery?- zapytał mnie Liam
- Tak Liam, to prawda- powiedziałam wstydząc się tego co zrobiliśmy. Zaczęłam myśleć o tym związku w kategoriach jednego wielkiego błędu… Czy oby na pewno zrobiliśmy dobrze?
- To gratulacje- powiedział z sarkazmem Harry. –Gratulacje.- spojrzał na mnie jakbym nie wiadomo jakie przestępstwo popełniła
- Co Ci znowu nie pasuje Styles?- zapytałam czując budzącą się we mnie nienawiść do tego chłopaka
- A to, że wiążesz się z kimś tak naprawdę nie mówiąc mu dużo o swoim życiu a to nie o to chodzi prawda?- patrzył w moje oczy po czym leniwie przeniósł wzrok na Zayn’a
- Zayn… Czy Ty wiesz o tym, że..-
- Daj spokój stary- powiedział Niall jakby nie chcąc wywołać piekła przy posiłku
- Nie Niall. Zayn musi wiedzieć, że Valery ma dziecko- wypowiedział to w taki sposób jakby chcąc mi uświadomić gdzie tak naprawdę jest moje miejsce.  Zarówno Liam jaki i Zayn spojrzeli na mnie równocześnie. Czyli Liam też nic nie wiedział….
- Nie patrzcie tak na mnie. Podziękujcie swojemu koledze za wyciąganie moich brudów na wierzch.- mówiąc to wyciągałam spod puszki karteczkę. Z wielkim bólem i żalem do samego Harry’ego opuściłam stołówkę i przeczytałam kartkę:
Spotkajmy się w Audytorium
B.

Czyżby mój optymizm miał znów udać się na wędrówkę do krainy snów??

- Jesteś, już bałem się, że nie przyjdziesz.- powiedziałem widząc wchodzącą przez tylne drzwi brunetkę- Dlaczego ta… ej, czy Ty płaczesz? Co się stało?- zapytałem gdy dziewczyna z siłą tornada wpadła w moje ramiona. Nie wiedziałem co mam robić, nie wiedziałem jak mam się zachować, nie wiedziałem nic.
- Mistrz Sarkazmu- wypowiedziała łkając- Harry zepsuł mi moje życie.- Harry… Harry… Harry… A tak! Harry!
- Ten Harry? Ten od Zayna?- zapytałem upewniając się. Skinęła kilka razy głową
- Powiedział Zayn’owi o wszystkim co miało miejsce we wtorek. Ben..- spojrzała na mnie zapłakanymi oczyma- Czy miłość jest czymś złym?-
- Nie Valery, nie jest niczym złym pod warunkiem, że darzy się tym uczuciem właściwą osobę.- powiedziałem- co się stało we wtorek?-
- Spotkałam się z Olivierem i Harry najwyraźniej słysząc naszą rozmowę dowiedział się, że mam dziecko i dziś powiedział o tym Zayn’owi.- wyszeptała. Ona i dziecko? Jak?! Jakim cudem?! VALERY MA DZIECKO?!
- A Zayn co na to?- zapytałem nie chcąc jej pytać ów dziecko
- Nie wiem, opuściłam stołówkę szybciej niż myślałam- wypowiedziała i odsunęła się ode mnie- Co chciałeś?- zapytała mnie ocierając jak się okazało ostatnie łzy
- Chciałem Ci powiedzieć, że wyjeżdżam z miasta. Mój ojciec nagle się mną zainteresował i chce mnie zabrać do siebie.- wypowiedziałem, tak bardzo żałując, że nie będę mógł już jej więcej zobaczyć.
- Ale jak to wyjeżdżasz Ben?! Jak to możliwe?! A ja? Co z naszą znajomością? Co z Clarie i Charliem? Jak to ma wyglądać?-
- Clarie zostaje wyjeżdżam tylko ja na jakieś 3 miesiące. Będziemy pisać do siebie obiecuję Ci to! Ale Valery… Obiecaj mi, że dasz sobie radę, obiecaj mi, ze się nie poddasz…-
- Obiecuję Ci to Ben… - wyszeptała znów tuląc się do mnie. Pocałowałem jej czoło żałując, że musiałem ją tak perfidnie okłamać, żałowałem, że nie było mnie stać na to aby powiedzieć jej całą prawdę.

- Valery! Valery!- krzyczałem a dziewczyną, która podążała przede mną kilka kroków
- Zayn?- zapytała gdy odwróciła się w moją stronę
- Możemy porozmawiać?- zapytałem ją. Miałem tyle pytań na które to właśnie ona będzie musiała mi odpowiedzieć
- Tak, możemy- powiedziała i podała mi swoją dłoń. Ująłem ją w swoją i ruszyliśmy w stronę parku.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o dziecku?- zapytałem ją nim doszliśmy do parku. Widać było, że dziewczyna jest wystraszona i lekko wyczerpana tym wszystkim.
- Bałam się Zayn. Wiesz jak teraz ludzie reagują na wieść, że 17- letnia dziewczyna ma dziecko? Chciałam Ci powiedzieć ale bałam się, że mnie zostawisz… Bałam się, że znów znikniesz z mojego życia- stanęła i zaczęła szukać chusteczek w torbie. Przetarła oczy ale nadal mówiła.- Nie chciałam jej zabijać, chciałam aby żyła ale żeby to jej życie było lepsze od mojego dlatego zdecydowałam się na adopcję. Wiem, że to było głupie i nierozsądne ale to była jedyna opcja… Zayn..- przytuliłem ją. Doskonale ją rozumiałem… Nie miałem do niej żalu o to, że nie powiedziała mi o tym. Miałem jedynie żal do Hazzy o to, że zmieszał ją z błotem.
- Ale ja Valery Cię nie zostawię. Za mocno Cię kocham, nie mógłbym Cię tak zranić.- powiedziałem i pocałowałem ją w głowę- Jesteś moim największym szczęściem- powiedziałem i złapałem ją za dłonie- Spójrz na mnie- jej oczy wtopiły się w moje
- Jesteś dla mnie najważniejsza i nie mam do Ciebie o nic żalu- uśmiechnęła się
- Naprawdę?- zapytała pociągając nosem. Wyjąłem jedną chusteczkę z opakowania i wytarłem jej zarówno oczy jak i nos
- Naprawdę a teraz może gorąca czekolada?- zapytałem
- Z tobą zawsze i wszędzie- uśmiechnęła się i podała mi dłoń. Ruszyliśmy prosto do jednej z przytulnych knajpek by właśnie tam odbyć swoją pierwszą randkę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Lekko niedorzeczny ten rozdział ale jest. Przepraszam was za to, że tak rzadko się to wszystko tu pojawia ale nie umiem wymyślić jakiś sensownych przygód, sytuacji lub coś w tym stylu. Wiecie.... Powoli zaczynam żałować, że założyłam tego bloga bo czuję... Jejku czuję, że was zawodzę tym co tu piszę. Ci, którzy czytają mojego drugiego bloga wiedzą i na pewno to potwierdzą, że tamten jest o niebo lepszy. A dlaczego? Bo w tamten wkładałam całe serce a w ten... Szkoda gadać.

Jeżeli nadal będzie mi to tak źle szło to.... To wcale nie wykluczam usunięcia go lub po prostu zawieszenia na czas bliżej nieokreślony. 
Wiem, że i może wam się to podoba ale nie powiem żebym ja była zadowolona z tego co tu piszę.
Początek może i wciągający ale teraz to już nic nie trzyma się kupy...
Och nie wybiegam w przyszłość!
Kocham! :)

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 25 ,, Każdy z nas zasługuje na miłość"


Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyliście w bajki, marzyliście o tym, jakie będzie wasze życie.  Biała sukienka, książę z bajki, który zaniesie was do zamku na wzgórzu. Leżeliście w nocy w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie w to wierzyliście. Święty Mikołaj, Zębowa Wróżka, książę z bajki - byli na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie dorastacie. Pewnego dnia otwieracie oczy, a bajki znikają. Większość ludzi zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i to wszystko stanie się prawdą.
Tak. Właśnie teraz i to właśnie przede mną stoi spełnienie moich marzeń, spełnienie moich snów. To właśnie on, ów Książe, który mógłby zanieść mnie do zamku na wzgórzu i ukoić moje zmysły zwykłym przytrzymaniem mnie dłużej w swoich ramionach. To właśnie on był tym, który mógł nadać mojemu życiu sens ale… Ale nie chciał.
- Czego tu szukasz?- zapytałam patrząc prosto mu w oczy- Czy ja nie wyraziłam się dosyć wyraźnie w samochodzie?- wstaję i uchylam okno tylko po to aby chłodne powietrze zabrało rumieńce z mojej twarzy
- Nie Valery, tak łatwo Ci nie pójdzie, nie tym razem- powiedział i położył bukiet na biurku. Nie powiem, że mnie nie zdziwiła jego postawa, przejął inicjatywę… Czyli może nie wszystko skończone?
- Jeśli sądzisz, że przychodząc do mnie z kwiatami, mówiąc coś co wywiera na mnie wrażenie odzyskasz moje zaufanie to się mylisz.-
- Nie Valery. Nie chcę niczego w zamian. Proszę Cię jedynie o chwilę na to abym mógł Ci to wszystko wyjaśnić- chłopak usiadł na skraju łóżka
- Masz 10 minut- mówię i kładę głowę na poduszce.
- Postaram się powiedzieć wszystko to co jest najważniejsze. Dlaczego wyjechałem? Musiałam wszystko sobie poukładać w głowie. Nie mogłem znieść tej myśli, że osoba taka jak Ty, mogła tyle wycierpieć. Nie mogłem wyobrazić sobie tego jakim cudem Ty masz siłę uśmiechać się, rozmawiać z nami o wszystkim tak bez żadnych większych emocji, nie rozumiałem jak człowiek może w sobie tak wszystko szczelnie chować. No a potem powiedziałaś mi o swojej rodzinie i to był cios prosto w serce. Miałem do Ciebie żal o to, że bałaś się nam zaufać, o ty, że wszystko trzymałaś w tajemnicy. Lekko egoistyczne prawda? I nagle zdałem sobie sprawę z tego, że ja….- jego wzrok skrzyżował się z moim- Ja Valery zrozumiałem, że coś czuje do Ciebie. Coś więcej niż tylko przyjaźń i tę braterską więź. Wtedy gdy ujrzałem Cię na korytarzu, zapłakaną i pochyloną nad czerwonym notatnikiem- obiecałem sobie, że poznam Cie mimo wszystko. Z każdym dniem stawałaś mi się coraz bliższa, coraz bardziej się do Ciebie przywiązywałem i zacząłem zauważać jak bardzo jesteś podobna do Leny- ścisnęłam kołdrę- Tak wiem, że to jest jak błędne koło ale tak było. A potem rozczarowałem się bo nagle Twoje specyficzne cechy dawały o sobie znać i pojąłem to, że nie jesteś taka jak Lena- moje serce na chwilę skurczyło się a chłopak najwyraźniej widząc grymas na mojej twarzy odnalazł moją dłoń i ścisnął mówiąc- jesteś od niej lepsza Valery.- delikatnie się uśmiechnęłam- Proszę zrozum mnie w najmniejszym stopniu, ale zrozum. Wróciłem bo chciałem Ci powiedzieć..- wziął głęboki wdech- Chciałem Ci powiedzieć, że Cię kocham, Valery.- serce zaczęło mi bić ze zdwojoną siłą. Nie spodziewałam się, że coś takiego może przydarzyć się właśnie mi! Czyżby moje marzenia zaczynały się spełniać?- Valery?-
- Zayn?-
- Nie powiesz nic, nie powiesz niczego?- w jego wzrok pustoszy strach
- A co ja mam powiedzieć? Mam Ci się rzucić na szyję i powiedzieć wszystko jest dobrze, ja też Cię kocham?- pytam
- Nie… Nie oczekuję tego od Ciebie. Po prostu myślałem, że…-
- To źle myślałeś!- uśmiecham się i po chwili wtulam się w jego ciało. Pachnie miętą i poziomkami…
- Ale Valery… Czekaj.- uwalnia się w uścisku- Czy Ty chcesz mi przez to powiedzieć, że Ty…-
- Tak, Zayn. Chcę Ci przez to powiedzieć, że cię kocham- chłopak chwyta się za głowę i uśmiecha się do mnie.
- Nie wierzę, po prostu w to nie wierzę.- mówi i ponownie mnie przytula.

- (…) Dobra, dzięki- mówię i zakańczam połączenie. Ani śladu Valery. Nie wiem, co mam robić, nie wiem czy mam dzwonić do jej babci, na policję czy też gdziekolwiek indziej.
W końcu decyduje się wybrać numer do Zayn’a bo może też być tak, że ona jest teraz z nim..

* Halo?* Zayn? Słuchaj jest problem… Valery zniknęła i wiesz… Nie wiem co mam robić..* Ej ona nie zniknęła. Jestem teraz u niej i ma się całkiem dobrze. Wszystko jest ok.* Naprawdę jesteś teraz z nią? Naprawdę?!* Tak, Liam jestem z nią. Pogadamy w domu, dobrze?* Jasne, dzięki za informację.*

Rozłączam się i czuje przyjemne uczucie, jakby kamień ważący tonę spadł z mojego serca. Mogłem odetchnąć z ulgą i chociaż przez chwilę móc poczuć szczęście. Jednak ono nie chciało trwać zbyt długo. Dostałem sms’a od Daniell w którym poinformowała mnie, że mam być za 10 minut u niej. Swoją drogą ciekawy jestem co tym razem wymyśliła…

Po około 20 minutach stałem pod drzwiami jej mieszkania. Otworzyła mi zapłakana dziewczyna wycierająca nos białą chusteczką.
- Daniell? Wszystko dobrze? Co się stało? Skąd te łzy?- zapytałem wchodząc do środka. Dziewczyna nie mówiła nic tylko łkała- Daniell błagam powiedz mi chociaż jedno słowo.-
- Płacze bo….-
- Daniell! Opanuj się i powiedz o co chodzi!- wtrząchnąłem nią a jej loki zawirowały dookoła jej głowy
- Płacze bo musimy się rozstać Liam- dziewczyna schowała się w kuchni a następnie przyniosła mi moje rzeczy, które swego czasu u niej zostawiłem spędzając tu nie jedną noc.
- Rozstać Daniell?- zapytałem nie wierząc w jej słowa- Naprawdę tego chcesz?- zapytałem chwytając trobę
- Tak Liam. Dla naszego związku nie ma już szansy. Wybacz mi- otworzyła mi drzwi a ja niczym zbity i niechciany pies opuściłem jej mieszkanie.
            Wiedziałem, że taka sytuacja wcześniej czy później będzie miała miejsce, ale nie wiedziałem, że już dzisiaj. Nie wiedziałem, ze właśnie wtedy, kiedy będę jej najbardziej potrzebował.
Przemierzam ulice Londyny zupełnie wyrwany z życia. Analizuje każdą naszą wspólnie spędzoną chwilę, przypominam sobie moje potencjalne błędy przez które to właśnie ona zdecydowała się skończyć nasz związek. A może to prawda? Może zmieniłem się przez Valery? No ale co ta dziewczyna była winna? Tego, że mnie rozumiała, tego, że cieszyła się moją obecnością u swojego boku, tego, że cudownie całowała???
To wszystko stanowczo poszło za daleko ale cóż począć? Jesteśmy tylko ludźmi. Błądzimy, szukamy i uczymy się na własnych błędach. Valery pomogła mi, dała mi wiarę, że wszystko jednak może wyjść na prostą, że wszystko może się ułożyć i to niekoniecznie u boku wiecznie naburmuszonej Daniell.
Może to i lepiej, że tak się stało? Może to i lepiej, że rozstaliśmy się teraz? Może to w jakiś sposób pomoże nam odnaleźć to właściwe szczęście? Może i tak ale nigdy nic nie wiadomo.

Po drodze do domu zabrali mnie jadący z Nados Harry i Niall. Widząc moją nietęgą minę nie pytali o przyczynę mojego smutku. I za to ich właśnie uwielbiałem. Nie pytali, nie naciskali na mnie aby się czegoś dowiedzieć. Czekali aż sam będę mieć tą siłę i powiem im co się stało. Takiego właśnie człowieka można nazwać prawdziwym przyjacielem.

W domu byliśmy tylko we trójkę. Postanowiliśmy w mniejszym bądź też większym stopniu posprzątać panujący tu bałagan. W między czasie Harry usmażył nam naleśniki, które pochłonęliśmy równie szybko jak je zrobiono.  
- Daniell?- zapytał mnie Harry gdy usiadłem na kanapie i tępo wpatrywałem się w pusty ekran telewizora
- Tak- wydobyłem z siebie cichy dźwięk
- Rozstanie nie jest końcem świata Liam. Spójrz, może to i lepiej, że tak się właśnie stało? Może to i lepiej bo nie musicie cierpieć z powodu niedomówień między sobą? Będzie dobrze stary, wiem, że marne pocieszenie i masz w tej chwili ochotę wszystko rozsadzić ale spójrz, tego kwiatu jest pół światu, nie?- chłopak szczerzył się do mnie. Jak on to robił? Jednym uśmiechem potrafił sprawić, że wszystko co złe odchodziło w dal, w niepamięć.
- Chyba masz rację Harry- powiedziałem lekko się uśmiechając
- A wiesz jakie są zalety bycia singlem? Kochany, nawet sobie tego nie wyobrażasz. Niezależność, wolność i jeszcze raz niezależność. Nikt nie truje Ci nad uchem jaka to Ty świnia jesteś bo nie umyłeś rąk, nikt nie mówi Ci co masz robić, pieniążków na koncie nie ubywa a Ty możesz pozwolić sobie na flirt…- Harry wymieniał w nieskończoność- Ale… Wszystko ma swoje wady.. I jak jest potrzeba to nie ma kto Cię przytulić..-
- Pocałować
- Powiedzieć kocham
- Uśmiechnąć się i rozbrajać humorem
- Nikt nie przychodzi do Ciebie w nocy do łóżka bo się boi potworów
- Tak Liam. Życie singla na dłuższą metę jest do kitu- podsumował Harold i poczłapał do siebie.  Zostawił mnie tam, całkowicie samego bez żadnych perspektyw na życie, ze zrujnowaną psychiką i Bóg wie jeszcze czym….
Niewiele myśląc poszedłem na górę, wziąłem prysznic i zamykając się w swoim pokoju zanurzyłem się pod kołdrą.

Przyglądałem się z ciekawością dziewczynie, która krzątała się po kuchni usiłując zrobić coś smacznego do jedzenia.
- Valery nie musisz nic robić- powiedziałem i wstałem z krzesła na którym usadziła mnie dziewczyna
- Ja nic nie muszę.- powiedziała i dalej robiła swoje- Ja ewentualnie mogę- wiedziałem, że się uśmiecha. Podszedłem do niej i objąłem ją w pasie jednocześnie delikatnie całując jej szyję. Dziewczyna śmiesznie poruszała głową, widać było, że to ją łaskocze.
- A teraz co możesz?- mruczałem jej obok ucha
- Mogę… Chyba jedyne co mogę to MOGĘ Cię dźgnąć nożem bo kręcisz się gdy ja coś robię w kuchni- zaśmiała się
- No wiesz co?- zapytałem ciągle trzymając ręce na jej talii
- No co? Coś poszło nie po Twojej myśli piękny śliczny chłopczyku?- pokazała mi język
- Dobra, dobra. Skoro nie chcesz mnie to cóż… Będę musiał się zadowolić Korney’em….- westchnąłem i udając obrażonego podszedłem do psa
- No Zayn….- zaczęła- Nie oblazaj się bo mała Valely będzie płakać….- pozostawałem nieugięty w swojej decyzji.
Po chwili poczułem jej perfumy obok siebie i jej ciepły oddech
- Mogę Ci powiedzieć, że Cię kocham…- szepnęła a moim ciałem wstrząsnął dreszcz ekscytacji
- Wiesz, że to jest tak bardzo nierealne, że ciągle nie wierzę w Twoje słowa?- zapytałem odwracając się i spoglądając jej w oczy- Jesteś zbyt idealna, zbyt doskonała aby mnie kochać.-
- Nie Zayn… Każdy z nas zasługuje na miłość. Nie ważne jaki jest, nie ważne jak postępuje ale miłość to miłość. Ona nie zna granic, ma swoje prawa i uwierz mi… Nawet taka osoba jak Ty zasługuje na to aby czasami ktoś powiedział Ci jak ładnie wyglądasz- uśmiech przyozdobił jej twarz.
- Jesteś śliczna gdy się uśmiechasz, wiesz o tym?- zapytałem a jej oczy zabłysły, zabłysły prawdziwym szczęściem i radością. Odwróciła głowę jakby chciała ukryć swoje zawstydzenie
- Hej…. Nie kryj swojego zawstydzenia. Z zaczerwionymi policzkami jest Ci jak najbardziej do twarzy- pocałowałem jej dłoń. Ona odwróciłam się i wpoiła swoje usta w moje.
- Zayn…- odsunęła się na kilka milimetrów- Czy my jesteśmy już parą?-
- A chciałabyś aby tak było?- zapytałem przygryzając jej wargę. Jej wzrok mówił sam za siebie- Tak Valery. Jesteśmy parą- wypowiedziałem i nasze usta ponownie złączyły się w pocałunku. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu…

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hi!
Jedyne co mogę powiedzieć, że to nie jest to czego oczekiwałam po tym rozdziale ale jest, dodaję go wam bo wiem, że w pewnym stopniu ( mniejszym lub większym) jesteście ciekawe co dalej:)
Rozstania, nowe związki, kłótnie, miłość i romantyzm... Czego tutaj nie ma?
Groch z kapustą:D
No ale ocenę pozostawiam wam:P
Wiem, że jedni byli za Liam'em inni za Zayn'em ale mogę wam tylko powiedzieć, że tutaj mogą nastąpić małe zmiany ale wcale nie muszą!
Mam już coś fajnego aczkolwiek lekko zwariowanego w głowie i jak dobrze pójdzie to jeszcze dziś zacznę pisać:)
Och chyba wena powraca!
A! No i chciałam się zapytać ( tych którzy o mnie niewiele wiedzą bo są tu tacy, którzy znają moje całe życie:D) czy chcecie coś o mnie, jakieś fakty bal bla bla...
Na drugim blogu napisałam o mnie 50. faktów więc mogę i tu wam coś naskrobać, co wy na to?
Kocham, Magda :)